ODRODZENIE
Rok III
T Y G O D N I K
Kraków, dnia 12 maja 1946 r. Nr 19 (76)
Z B I G N I E W P R Z Y G Ó R S K I
L U D M A Z U R S K I C Z E K A N A B R A T E R S K Ą D Ł O Ń
D obrze się stało , że L u d w ik Ł a k o m y w n u m erze 68 „O d ro d z e n ia “ p rz y p o m n ia ł Polsce 0 is tn ie n iu ta je m n ic z e j ciągle d la og ó łu P ola
k ó w k r a in y , ja k ą je s t odzyskana Z ie m ia M a zurska .
O d czasu do czasu p o ja w ia ją się w pra sie a r t y k u ły i n o ta tk i o ty m s m ę tn y m (koniecz
n ie ! — bo od „S m ę tk a “ ) z a k ą tk u P o ls k i, tu 1 ów dzie p o m ię d z y w ie rs z a m i p a d n ie liry c z n a łe z k a na d losem odw iecznego m ieszkańca bo
r ó w i m o k ra d e ł, M a zu ra , czasam i z e rw ie się glos m ocn ie jszy, k r z y k n ie o m a l lu b w o ła n ie o ra tu n e k ... Po czym zn o w u zapada p o prze dnia be ztro ska cisza z na m io nująca , że k ło p o tliw e po dn iece nie ju ż m in ę ło i m ożna ze s p o k o jn y m s u m ie n ie m p o w ró c ić do w d zię czn ie jszych te m a tó w , ja k np. odbu do w a W a rsza w y czy p ro ces w N orym berdze...
W szystkie te op is y i re p o rta ż o w e im p re s je 0 M a z u ra c h m a ją c h a ra k te r fra g m e n ta ry c z n y , p rz y p a d k o w y i w ie lc e s u b ie k ty w n y . N ie je s t też w o ln y od p ię tn a s u b ie k ty w iz m u a r ty k u ł w sp om nianego a u tora, o p a trz o n y ry z y k o w n y m ty tu łe m : „ K r a j n ie m y c h “ . D z iw n y pesym izm w ie je z ty c h w y ra z ó w rzu c o n y c h w id o c z n ie na p a p ie r w p rz y s tę p ie m in o ro w e g o n a s tro ju , rozg orycze nia i p iln e g o s tu d io w a n ia n ie m ie c k ie j p u b lic y s ty k i. W docie kaniach etn o lo g ic z n y c h i h is to ry c z n y c h ob o w ią zu je do bó r p e w n ie js z y c h ź ró d e ł n iż E rn e s t W ie c h e rt, a i sam nasz S ro k o w s k i w y d a ł w ie le fa łs z y w y c h są
d ó w o M azu rach . S ta ra jm y się s p o k o jn y m o k ie m roze jrzeć po p ó łn o c n y c h p e ry fe ria c h p ..u v ; b e zstro nn ie oceniając lu d z i, k r a j i z ja w iska.
CO T O Z A L U D Z IE ?
L u d ź m i „ n ie m y m i“ n a zyw a M a z u ró w n o w y p o ls k i p u b lic y s ta . N ie m o ta M a z u ró w w y w o d z i się — w e d le a u to ra — „z ic h osobowości, ze
p c h n ię te j na p ia c h y i je z io rz y s k a , z n a jd u ją c e j się p o d p rze m o żn ym w p ły w e m N ie m c ó w “ . Lecz je s t to n ie ty lk o n a ró d n ie m y , ale i „tę p y , s k ło n n y do p rz e c iw s ta w ia n ia się cz y n n ik o m w ła d z y z p o b u d e k m a te ria ln y c h , n ie z d o ln y do od czuw ania w ła s n e j niższości i do w y d a n ia z siebie p rz y w ó d c ó w i k ie r o w n ik ó w id e o w y c h “ . N ie m ożna chyba je d n y m tche m w ię c e j złego p o w ie d z ie ć o k im ś , kogo się w c a le nie zna.
Zobaczm y, ile w ty m słuszności.
O d w ie lu m ie sięcy w s łu c h u ję się w m ow ę M a zu ra , w sw o ją ojczystą m o w ę i nie ud a ło m i się dotychczas w y k r y ć żad nych zn a m io n z a n i
k o w y c h . W p ro s t p rz e c iw n ie . N a tr a fiłe m w ła śnie tu, n a ty m s k ra w k u nieznanego m i dotąd w o d o lą d u , na z ja w is k o z d u m ie w a ją c e j o d p o r
n o ści na w p ły w obcego ję zyka. P o la k e m ig ru ją c y do A m e ry k i, ju ż w d ru g im p o k o le n iu za
tra c a ję z y k ojczysty, a tu ta j, m im o „p rz e m o ż nego“ w p ły w u nie m c z y z n y tr w a w s w y m u p o
rze ję z y k o w y m przez 20 po koleń, n ie ro n ią c n ic z p ię k n o ś c i i cech ję z y k a . Jest to z ja w is k o w y ją tk o w e w dzieja ch ję z y k o z n a w s tw a 1 w y m a g a bliższych s tu d ió w . N e s to r h is to ry k ó w p ru s k ic h K rz y s z to f H a rtk n o c h , uro dzo ny n a tej. zie m i, a u to r dzieła „ A lt - u n d Neues P reusśen“ (ro k 1684) s tw ie rd z a odw ieczną i n ie p o ż y tą siłę ję z y k a po lskie go i je go szybki, sku te c z n y w p ły w na z a n ik m o w y da w n ych P ru s ó w (E m ilia S u k e rto w a B ie d ra w in a , „Z a ry s p iś m ie n n ic tw a polskie go na M a z u ra c h P r u s k ic h “ , D zia łd o w o , 1935).
W ła ś n ie P ru s y W schodnie, n ie M a ło p o ls k a . a n i W ie lk o p o ls k a , są k o le b k ą lite r a t u r y p o l
s k ie j. N a u n iw e rs y te c ie k ró le w ie c k im , zało
żon ym przez księ cia A lb re c h ta H o he nzolle rn a, s tu d iu je m ło dzie ż po lska ze w s z y s tk ic h d z ie l
n ic R zeczypospolitej, w K ró le w c u p o ja w ia ją się w d ru k u pierw sze p o ls k ie p o s ty lle , tłu m a czenia te k s tó w b ib lijn y c h i k a n c jo n a ły . T u ta j też, w K ró le w c u , w y c h o d z i w ro k u 1718 p ie r w szy n u m e r czasopisma po lskie go „P oczta K r ó le w ie c k a “ . W o jcie ch K ę trz y ń s k i stw ie rdza , że ta k d ru k a rz , ja k re d a k to r i s e k re ta rz re d a k c ji b y li r o d o w ity m i M a z u ra m i (W ojciech K ę t r z y n s k i, „P oczta K ró le w ie c k a “ , „P rz e w o d n ik Nau k o w o - L ite r a c k i“ , L w ó w , 1880).
W y s ta rc z y w y m ie n ić ty lk o k ilk a głośniej szych n a z w is k ro d o w ity c h M a z u ró w , ja k A n d rz e j H e lw ig z W ęgoborka, z n a k o m ity b o ta n ik, ob aj T schepiusow ie, M a c ie j i Sam uel, z ro d u T rz e p s k ic h , uczeni, pisarze, ję zykozn aw cy i w y d a w c y , K rz y s z to f C elestyn M rą g a -M ro n - g o v iu s rod em z O lsztynka , ksiądz, uczony, f ilo lo g i tłum acz, H e rm a n M a rc in G u s ta w Gise- V ius z Pisza na M azurach, tłum acz, w y d a w c a 1 a u to r w ie lu dzieł, w re szcie W o jc ie c h K ę trz y n -
Na fałszywych tropach
s k i ro d e m z Ł u czan n a M azurach, z n a k o m ity to w y , k a w a le r K rz y ż a N iepo dleg łości i Z asłu gi, h is to r y k p o ls k i i zn a n y Jan K a r o l Z e m b rz y c k i, ścię ty to p o re m w czasie o s ta tn ie j w o jn y w B e r- p is a rz i w yd aw ca , ró w n ie ż M a z u r z urodzenia, lin ie , R e in h o ld B arcz, re d a k to r „G ło s u E w a- F e lik s N o w o w ie js k i, ko m p o z y to r, rod em z W a r- g ie lijn e g o “ , ś cię ty przez h itle ro w c ó w top orem te m b o rk a i M ic h a ł K a jk a , poeta ze Skom ac- w B e rlin ie , d r K u r t O bitz, re d a k to r „C e c h u “ , k a — ahy ob a lić le k k im pch n ię cie m k rz y w d z ą - w y w ie z io n y , w czasie o s ta tn ie j w o jn y do Da- c y sąd o niem o cie lu d u m azu rskieg o i b ra k u chau, W a rm ia k S ew eryn P ieniężny, re d a k to r w ś ró d n ic h p rz y w ó d c ó w du cho w ych. i w y d a w c a do d n ia 1 w rz e ś n ia 1939 „G a z e ty O l-
P rz e e ię tn y M a z u r to sp o k o jn y , lecz tw a r d y sztyńsfkiej“ , w y w ie z io n y i z a m o rd o w a n y w 1940 i p ra c o w ity czło w ie k, orzący w pocie czoła swe r o k u w obozie pod K ró le w c e m , oraz in n i — m ało u ro d z a jn e p ia c h y polodow cow e, znoszący k w ia t in te lig e n c ji p o ls k ie j na M azu rach , ty- bez szem ra nia k a p ry s y p rz y k re g o k lim a tu , siące lu d z i w y w ie z io n y c h i w y g u b io n y c h , pro w a d z ą c y oszczędnie i z w y ra c h o w a n ie m , ale M ó w ią c o p rzyw ó d ca ch w y p a d a jeszcze zawsze w z o ro w o sw oje gospodarstwo. N ie m a w spom nieć o żyją cych, ab y u z u p e łn ić ten ró - on b ły s k o tliw e g o u m y s łu an i prze biegłości żaniec n a z w is k ro d o w ity c h M a z u ró w , k tó rz y w a rs z a w ia n in a , za to m a w ie le in n y c h poży- dla P o ls k i coś zna c z y li i znaczą: K a r o l M a lłe k , tecznych cech c h a ra k te ru , ja k ic h b y ze świecą in ic ja to r i obecny k ie r o w n ik U n iw e rs y te tu L u - szukać u jego ro d a k ó w z p o łu d n ia P olski. dowego w P a sym iu i prezes In s ty tu tu M azu r-
T rage dia, ja k ą przeszedł w ciągu stule ci, je s t skiego, L e jk -R ó ż y ń s k i, b y ły prze w o dniczący je d y n a i be zprzykładn a. M im o je d n a k n a c is k u M azu rskieg o Z w ią z k u Lu dow ego w czasie ple- germ ańskiego po u p a d k u p o lity c z n y m P o ls k i b is c y tu i p o lity k , J e rz y B u rs k i, w ic e w o je w o d a k ró le w s k ie j, M a z u r tr w a w w ie rn o ś c i dla M a- i prezes Z w ią z k u Sam opom ocy C h ło p s k ie j, K o - cie rzy, p o d trz y m y w a n y na du ch u przez sw ych ro le w ic z -W ila m o w s k i, w y b itn y spółdzielca p rzyw ó d có w . K lę s k a poniesiona w pleb iscycie i d y re k to r „S p o łe m “ , m g r H ie ro n im S k u rp s k i, w r o k u 1920 w s k u te k niesłychanego te r r o r u kustosz M uzeum M azu rskieg o w O lsztynie , Gu- niem ie ckie go n ie ug in a go, lecz jeszcze b a r- s ta w L e id in k -M ie le c k i, a u to r s ło w n ik a nazw d z ie j um a cn ia w w ie rz e w słuszność spra w y. g e og raficznych i b. re d a k to r „P rz y ja c ie la L u - C a ły szereg działa czy p le b is c y to w y c h , rod em d u " na M azurach, W ła d y s ła w W oźniak, obecny z Prus, naraża, swe życie w w a lce o n a jd ro ż s z e ., starosta szczeciński, ks. Jan .Szczech, działacz id e a ły . H a n ie b n ie z a m o rd o w a n y w czasie ple- lu d o w y , d r S zym ański, d y re k to r Iz b y R zem ieśl- b is c y tu przez b o jó w k ę n ie m ie c k ą B o g u m ił L in - niczej w O lsztyn ie i a u to r s ły n n e j b ro s z u ry k e ,-p o te m , Jan Ja g ie łło w ic z , działacz płeb iscy- „M a z u ry P ru s 'W schodnich prze d zagładą“ ,
M in ia tu ra w m odlitew niku księcia Jerzego rss. Ziembicach i Oleśnicy z roku około 1500 z przedstawieniem M a tk i Boskiej i księcia. M in ia tu ry tego m o d litew n ika łączą się stylistycz
nie z kodeksami zam aw ianym i przez W ładysław a Jagiellończyka, króla Czech i W ęgier. U ja w n ia ją też one w p ły w sztuki niderlandzkiej.
Jan M a jk o w s k i, działacz, B o g u m ił Labusz, Je
r z y W ró b e l, w ię z ie ń M a jd a n k a , T e o fil Raczyń
ski, poeta; a z. W a rm ia k ó w : P a w e ł Sowa, n a c z e ln ik k u ra to riu m , M a riä Z ię ta ró w n a , poetka, p łk B e rn a rd Szczepański,' J an B oe nick, k ie r o w n ik In s ty tu tu W a rm ij skiego w M o rą g u , P ie trz a k -P a w ło w s k i, d y re k to r Z w ią z k u R e w i
zyjnego S p ó łd z ie ln i i in n i.
N ie 300 tysięcy, ale 450 ty s ię c y (w edle źró d e ł n ie m ie c k ic h ) b y ło M a z u ró w w P rusach W schod
n ic h prze d zastosow aniem przez _ N ie m c ó w gw a łto w n e g o system u germ an izacyjne go z k o ń cem X V I I I w . D z is ia j w w y n ik u dotychczaso
w e j a k c ji re p o lo n iz a c y jn e j je s t ic h za le d w ie 60 tysięcy. Co się s ta ło z resztą? G dzie się p o d z ia ł „szczep“ p ra w d z iw ie p o ls k i, któ re g o n ie zm ogła w ie k i trw a ją c a H a kata? N a to straszne p y ta n ie m ożna odpow iedzieć ty lk o je d n y m sło
w e m : wojna. H it le r p o s ła ł n a śm ie rć w ie le ty sięcy m łodego i średniego ro c z n ik a przez obo
w ią z k o w y poibór do w o js k a n iem ie ckie go, s ta rs i w y g in ę li w to k u z a c ie k łe j ofensywy;
w P rusach. Szczegóły op ow ie nam k ie d y ś h i
storia.
W ty m stan ie rzeczy m ożna p rz y ją ć za p e w n ik , że z dziesią tkow a na lu dn ość m a zu rska skoń czyła ju ż w ła ś c iw ie s w o ją ro lę d z ie jo w ą i n ie p o d ź w ig n ie się n ig d y do d a w n e j ś w ie tn o ści. W o b lic z u bolesnej tra g e d ii, ja k ą prze ży
w a dziś reszta n ie d o b itk ó w , n ie w o ln o na m stw a rza ć żadnych sztucznych, te o re ty c z n y c h ró ż n ic etn ic z n y c h an i narzuoać krzyw d zące go k o m p le k s u niższości dz ie ln e m u lu d o w i, k tó re m u ro d z in n y b ó r m a z u rs k i w y ś p ie w a ł ju ż dzie
jo w e „R e q u ie m aeternam "...
Dążeniom w s z y s tk ic h u czciw ych P olakó w , k tó rz y p rz y s z li w -drodze r e p a tr ia c ji czy do
b ro w o lne go osiedlenia na M a z u ry , w in n o być otoczenie tr o s k liw ą op ie ką pozostałych p rz y ży c iu a u tochton ów , a b y przez p o d ź w ig n ię c ie ich z u p a d k u duchowego i s tw o rz e n ie im odpo
w ie d n ie j a tm osfe ry, s p rz y ja ją c e j kon ie cznem u procesow i a s y m ila c ji, w y tw o rz y ć je d n o lity ty p o b yw a te la, ju ż n ie M azu ra, an i W a rm ia k a , a n i przesiedleńca z W arszaw y, a n i re p a tria n ta zza B ugu, z W o ły n ia i L w o w a , lecz — P olaka.
N adarza się p ie rw s z a w ię k s z a sposobność k u tem u, aby okazać lu d o w i m a z u rs k ie m u s p ra w ie d liw o ś ć i wdzięczność za w y tr w a n ie w p o l
skości. W y s ie d la n ie N ie m c ó w z w o je w ó d z tw a m azurskiego odbędzie się w o s ta tn ie j fa z ie w ysiedlam Jest dość czasu na p rz e p ro w a d z e nie ścisłej s e le k c ji, celem u ra to w a n ia k ilk u tysięcy M a z u ró w . S y tu a c ja tu ta j je s t o d m ie n na od s y tu a c ji n a zie m ia ch zachodnich. O ba w a p rz e n ik n ię c ia obcego ele m e n tu je s t m in im a ln a . P rz y s p ra w n y m d z ia ła n iu k o m is y j n a ro d o w o ścio w ych spra w d zenie ro d o w o d ó w 90 ty s ię c y osób, o b ję ty c h s ta ty s ty k ą ja k o N iem ców , n ie p o w in n o n a tra fia ć na żadne tru d n o ści. Su
m ienne w y k o n a n ie te j p ra c y będzie s p ra w d z ia nem naszej d o jrz a ło ś c i o b y w a te ls k ie j, a z a ra zem ustrzeże nas od fata ln e g o błędu, k tó ry ś m y ju ż raz, na je s ie n i ubiegłego ro k u , z k rz y w d ą d la w ie lu M azu rów , a ze szkodą d la w ła s n e j o p in ii, p o p e łn ili.
*
W o jn a , k tó ra prze kszta łca o b licza p a ń s tw i zm ie n ia ic h granice, lu b i p ła ta ć fig le n a w e t p ro ro k o m . Jeszcze w 1925 r. S ta n is ła w S ro
k o w s k i tw ie rd z ił, że u czyn ie nie z P rus W schod
n ic h p o ls k ie j p r o w in c ji na le ży do rzeczy n ie p ra w d o p o d o b n ych (St. S ro k o w s k i, „ Z k r a in y czarnego k rz y ż a “ , Poznań, 1925). Jeże li uczeni, zasugerow ani w y n ik ie m p le b is c y tu z 1920 ro k u , p o ło ż y li n ie ja k o k rz y ż y k na P ru s y W schod
nie, to cóż m ó w ić o ogóle p o ls k im , s ła b ie j o rie n tu ją c y m się w zagadnieniach h is to ry c z n y c h i p o lity c z n y c h . P osłuszni lite rż e p ra w a n ie s p ra w ie d liw e g o t r a k ta tu w ersalskieg o, p rz e s ta liś m y się . zajm ow a ć W a rm ią i M a z u ra m i.
P o d rę c z n ik i szkolne n ie u w z g lę d n ia ły tego te m atu. Całe je d n o p o k o le n ie w zro sło w n ie ś w ia dom ości zagad nie nia i ig n o ra n c ji d la p ra s ta re j p o ls k ie j ziem i. S k u tk i zan ie dba nia mszczą się dzisia j p rz y o b e jm o w a n iu te j z ie m i w posia
danie przez p a ń stw o polskie.
CO T O Z A K R A J?
Jeszcze c z e rw ie n iły się łu n y pożarów , g d y aa M azu ra ch z ja w iły się pierw sze g r u p k i P o la ków . B y li to po lscy k o le ja rz e . Z a n im i w m ie siącu m a rc u p rz y s z ły drobne zespoły p io n ie r
skie. N ie w ie d z ia ły one n ic o w y n ik a c h k o n fe re n c ji p o czda m skiej, lecz p o s ta n o w iły ro b ić tu Polskę. I z ro b iły . R o k te m u k ilk u d z ie s ię c iu m ie szkań ców O lsztyna czerpało w ódę do p i
cia i m y c ia z je d n e j b ru d n e j sa d z a w k i n a p la -
Str. 2 O D R O D Z E N I E N r 19
CU K o p e rn ik a , nie zra ża ją c się w id o k ie m zdechłego ko n ia , k tó r y s p o k o jn ie spoczy—a ł na dn ie b a jo rk a ; dziś r u r y w odociągow e d o p ro w a dzają w odę do każdego dom u. P ie rw s z y czło
w ie k , k tó r y op od al dzisiejszego gm achu w o je w ó d z tw a ro z ło ż y ł na m a ły m s to lik u sw ó j to w a r w po staci 2 k g s ło n in y i u d a w a ł kup ca, b y ł p rz e d m io te m z ło ś liw y c h ż artów . N ie został u w ie c z n io n y ty lk o z b ra k u fo to re p o rte ra
„ P r z e k r o ju “ . D z is ia j n ie m a w w o je w ó d z tw ie lo k a lu n ie w yzyskanego na sp ó łd zie ln ie i Skle
p y. Jeszcze' w k w ie tn iu ub. r. życie lu d z k ie nie po siadało t u w ię k s z e j w a rto ś c i n iż strzęp g a r
deroby, d z is ia j w ła d z e bezpieczeństw a i m ilic ja cz u w a ją nad życie m m ieszkańców , a m r o k i n o cy rozprasza ś w ia tło , dostarczane przez 7 od
b u d o w a n y c h e le k tro w n i. J e d y n y m ś ro d k ie m lo k o m o c ji b y ły n o g i lu d z k ie , a w n a jle p s z y m w y p a d k u przyg od ne auto w o js k o w e ; d zisia j k o le je p rz e c in a ją w o je w ó d z tw o w e w s z y s tk ic h k ie ru n k a c h , w d n iu 1 m a ja b r. ru s z y ły w O l
s ztynie tra m w a je , i w tym że m ie sią cu m a ju zostanie oddany do u ż y tk u K a n a ł W a rm ijs k i, 17T -kilo m e tro W y szlak w o d n y , łączący p o łu d n io w e p o w ia ty w o je w ó d z tw a z B a łty k ie m . W f' p rz e c ią g u k ilk u m ie sięcy dokonano tu o g ro m n e j pra cy. Z n a m lu d z i, k tó r z y p rz y s z li tu p ie rw s i i m im o że m ie li dość sposobności do w zbogacenia się, nie w y s z li dotychczas poza s w ó j p ro s ty t r y b życia. J e d y n y m m o to re m ich życia je s t pra ca i zadow olenie z osiąganych w y n ik ó w . Z a daleko są od W arszaw y, aby do
się g ły ic h k rz y ż e zasługi. O czyw iście nie w s z y scy na n ie zasług ują . D la w ie lu - stosow niejsza je s t k ra ta w ięzie nn a. O prócz b o w ie m p o s p o li
ty c h i n ie p o s p o lity c h o p ry s z k ó w i zło d z ie i na z ie m i m a z u rs k ie j, n a jd łu ż e j po zba w io ne j p o łą czenia ze s to lic ą i do d z is ia j n ie po sia dające j k a b la tele foniczne go z W arszaw ą, z n a le ź li swą m y s ią no rę przestępcy z okre su o k u p a c ji.
N ie na le ży się łu d z ić , że w o je w ó d z tw o bę
dzie szybko sam ow ystarczalne. O kres od bu do
w y p o trw a , k ilk a la t. O lb rz y m ie zniszczenia m ia s t i w s i s t a w ia ją ' z ru jn o w a n y , spalony i ogołocony okrę g w p o ło ż e n iu d łu ż n ik a . Sum y zap la now an e przez obecnego w o je w o d ę m a
zurskieg o dr. Z. R o b ią n a od budow ę w o je w ó d z tw a id ą w m ilia r d y . K r e d y ty te je d n a k znaleźć się muszą, gdyż d łu ż n ik je s t w y p ła calny.
G L E B A
że odegrać dużą ro lę ja k o k r a j ż y w ic ie ls k i, czego le kcew a żyć n ie można.
J a k je s t dzisiaj?
T ru d n o w te j c h w ili daw ać ja k ie ś k o n k re tn e c y fr y i sta w ia ć p rz e p o w ie d n ie w obec cią głe j f lu k t u a c ji lu d n o ś c i i zaczętej do piero na w ię k szą skalę re p a tria c ji. Ż yczyć b y sobie n a le żało en erg iczniejsze j a k c ji osiedleńczej oraz przyspieszenia p o w ro tu w y w ie z io n y c h do N ie m iec, D a n ii i N o rw e g ii M a z u ró w i W a rm ia k ó w . B o w ie m lu dność a u tochton iczn a i r e p a tria n t ze w schodu s ta n o w ić będą trz o n , na k tó r y m oprze się tu te js z e gospodarka rolna .
M ó w ią c o gospodarce ro ln e j i łącząc z n ią duże nadzieje, trze b a ró w n ie ż w sp om n ieć o w a d liw y m po dziale a d m in is tra c y jn y m w o je w ó d z tw a . P o s tu la t r e w iz ji g ra n ic w o je w ó d z tw a m azu rskieg o, w y s u w a n y o s ta tn io coraz śm ie
le j przez prasę, je s t słuszny. Z a ró w n o w z g lę d y his to ry c z n e , ja k ję zykow e , etn iczne i gospodar
cze p rz e m a w ia ją za koniecznością w łą c z e n ia z p o w ro te m do w o je w ó d z tw a u ro d z a jn y c h po
w ia tó w n a d w iś la ń s k ic h : m a lb o rskie g o , sztum - - k ie g o i k w id z y ń s k ie g o oraz E lb lą g a , k t ó r y je s t n a tu ra ln y m zapleczem p rz e m y s ło w y m okręgu.
Bez n ic h w o je w ó d z tw o m a z u rs k ie będzie te re - n m gospodarczo m a rtw y m i n ie ja k o k u lą u no gi całego państw a.
J E Z IO R O
N ie m a przesady w n a z w ie „ k r a in a tysiąca je z io r“ . N a obszarze w o je w ó d z tw a m a z u rs k ie go z n a jd u je się d o k ła d n ie 1060 je z io r o po
w ie rz c h n i 99.665,52 ha c z y li oko ło 5°/o obszaru w o je w ó d z tw a z a jm u ją w o dy. Jeziora z g ru p o w a ły 's ię n a jo b fic ie j w p o w ia ta c h : o ls z ty ń s k im , suskim , łu c z a ń s k im , szczycieńskim , ostródz- k im , w ę g o b o rs k im , m o rą s k im i p is k im . S ły n n y je s t k o m p le k s je z io r po m ię dzy Ł u c z a n a m i a Ja ń sbo rskiem , z o lb rz y m im i je z io ra m i S n ia rd w y , M a m ry i D a r k ie jm y na czele. T w o rzą one p rz y po m ocy m n ó s tw a cieśnin, rz e k i p rz e p u s tó w oraz K a n a łu M azu rskieg o o lb rz y - m i 2 5 0 -k ilo m e tro w e j d łu g o ści szlak w o d n y , łą czący dorzecze N a r w i z K ró le w c e m .
B o g a ctw o w ó d s p rz y ja r o z w o jo w i p rz e m y s łu rybnego, k tó r y je s t d ru g im elem entem gospo
d a rk i na M azurach. N ie m c y z te re n u , o k re ś lo
nego ob ecn ym i g ra n ic a m i w o je w ó d z tw a , p ro d u k o w a li oko ło 2500— 3000 to n r y b y rocznie, lecz w n ie k tó ry c h gałęziach g o sp o d a rki ry b n e j n ie w y s z li poza dziedzinę b e z p ro d u k ty w n e g o e ksp e rym e n to w a n ia . P ię k n ie zaczęta przez n a szych w y b itn y c h ic h tio lo g ó w pra ca ro k u je te j gałęzi p rz e m y s łu do brą przyszłość. Już d zisia j ry b a zastępuje w w o je w ó d z tw ie m ięso z w ie rzęce. W ro k u bieżącym p ro d u k c ja r y b y w y niesie około 1000 ton. Z dan ie m fa c h o w y c h k ó ł będziem y m o g li w p rzyszłości nie ty lk o zaspo
k o ić ry b ą m a z u rs k ą ry n e k w e w n ę trz n y , lecz ró w n ie ż w y s y ła ć znaczną ilość tego p r o d u k tu za granicę. Jeziora m a z u rs k ie z a w ie ra ją w y s o k ie g a tu n k i ry b , ja k sieja, sandacz, sielaw a, w ę gorz, lin , szczupak, leszcz i inne. R ybostan obecny je s t sła by na s k u te k w yn is z c z e n ia m a
te ria ła m i w y b u c h o w y m i w czasie w o jn y . Do ud o sko n a lo n ych sposobów ry b o łó w s tw a należa
ło ogłuszanie r y b y p rz y po m ocy bom b zrzuca
n y c h z sam olotów . P odniesienie zatem p ro d u k c ji będzie m o ż liw e do piero z c h w ilą pełnego obsadzenia w s z y s tk ic h o ś ro d k ó w ry b a c k ic h r y b a k a m i, zao pa trze nia ic h w p o trz e b n y sprzęt ry b a c k i i z a ry b ie n ia je z io r n o w y m n a ry b k ie m . W u b ie g ły m ty g o d n iu w p ro w a d zo n o do 6 je z io r m a z u rs k ic h 4 m ilio n y n a ry b k u s ie la w y , w y h o dowanego w sztucznej' w y lę g a rn i w S zw ader- kach. K ie d y r o ln ik na M a z u ra c h rzuca w zie
m ię p ie rw sze z ia rn o , ry b a k z u fn o ścią p o w ie rza je z io ru m ilio n y d ro b n iu tk ic h stw orze ń, sta
n o w ią c y c h jego przyszły, p lo n . L A S
T rzecią w a żną gałęzią g o spo da rki na M a z u ra c h je s t las. Szczególnie o b fic ie w y s tę p u je on w ró w n o le ż n ik o w y m pasie p o łu d n io w e g o ob
szaru w o je w ó d z tw a od Iła w y po J ań sbo rk, z d u żą odnogą na pó łn oc do W ęgoborka. Jest to w ła ś c iw ie je d n a w ie lk a k n ie ja , w k tó r ą w r ą b a ł się m ie szkan iec ty c h teren ów . To bogac
tw o la só w w yznacza w o je w ó d z tw u je d n o z n a czelnych m ie js c pośród p ro d u c e n tó w drzew a w Polsce, a d la o d b u d o w y zniszczonego k r a ju s ta n o w i n a tu ra ln y re z e rw u a r drze w n y.
P rz e ró b k a je d n a k suro w ca m u s i być do ko
n y w a n a na m ie js c u i w y m a g a u ru c h o m ie n ia k ilk u d z ie s ię c iu , ta r ta k ó w i z a k ła d ó w fa b ry c z
nych. D otychczasow a gospodarka w te j dzie- t" u n ie nie w y s z ła poza fazę z a p la n o w a n ia i oc z e k iw a n ia na k re d y ty . P on ie w aż k a p ita ł,
••dożony w gospodarkę leśną, z w ra c a łb y się w n a jk ró ts z y m czasie i to z w y s o k im p ro c e n tem , p a ń stw o p o w in n o ja k n a js z y b c ie j w s p o m óc w y s iłe k w ła d z le śnych na ty m te re n ie .
Te trz y e le m e n ty : ro la , las i je z io ro s ta n o w ią podstaw ę g o sp o d a rki na M azu rach .
K R A IN A P IĘ K N A I P A M IĄ T E K M a ła a tra k c y jn o ś ć w o je w ó d z tw a m a z u rs k ie go w y p ły w a ze słabego za in te re s o w a n ia się P o
la k ó w tą uroczą k ra in ą . N ie w a h a m się p o w ie - dzieć, że M a z u ry są je d n y m z n a jc u d o w n ie j
szych z a k ą tk ó w P o ls k i. N ig d z ie bogactw o pó l, lasów i w ó d nie osiągnęło ta k pełnego i h a r
m o n ijn e g o w y ra z u w p rz y ro d z ie ja k tu ta j.
P o w s ta ją z a k ła d y n a uko w e, ś w ie tlic e , m u - z - a, k in a . Jest p io n ie rs k i lecz a m b itn y s ta ły te a tr w O lsztynie . T w o rz ą się zespoły ch ó ra ln e i m uzyczne. W y c h o d z i p ra w d z iw y d z ie n n ik
„W ia d o m o ś c i M a z u rs k ie “ , w y d a w a n y w n ie s ły chanie c ię ż k ic h w a ru n k a c h tech niczn ych. Do- r e r a prasa i książka, huczą g ło ś n ik i ra d ia .
N a p ra s ta re zie m ie p o ls k ie w k ra c z a tr y u m fa ln ie no w a Polska.
Z każdego k ą ta w y z ie ra ją p o m n ik i naszej przeszłości: z a b y tk i a rc h ite k to n ic z n e , dzie ła s z tu k i, grobow ce, p a m ią tk i po k ró la c h i b is k u pach p o ls k ic h od H o zjusza do K ra s ic k ie g o . W tu m ie fro m b o rs k im spo czyw a ją p ro c h y M i
k o ła ja K o p e rn ik a .
Spod p o ko stu n ie m ie ckie g o w y c h o d z i n a ś w ia tło dzienne p ra w d a o Polsce. N a z w o m m ie jscow ości p rz y w ra c a się ic h p ie rw o tn e p o l
skie b rzm ie n ie . Pośród odzyskan ych ob szaró w z ie m ia m a z u rs k a odznacza się n a jo b fits z ą ilo ścią p a m ią te k k u lt u r y p o ls k ie j.
W okre sie Z ie lo n y c h Ś w ią t odbędą się w O l
s ztynie u ro czysto ści reg io n a ln e , połączone z p rz e ja ż d ż k ą po okręgu. Może p rz e d s ta w ic ie le p ra s y p o ls k ie j, k tó r z y o trz y m a li zaproszenia na te „Z ie lo n e G o d y“ , urzeczeni u ro k ie m p r z y ro d y , w y m o w ą p a m ią te k i p ię k n e m d ia le k tu m azu rskieg o, przekażą Polsce p o n ę tn ie js z y obraz te j k r a in y n iż ten, k t ó r y w ysze dł spod p ió ra L .-Ła kom e go .
Z b ig n ie w P rz y g ó rs k i j
K R Y S T Y N A K U L I C Z K O W S K A
W o je w ó d z tw o m a z u rs k ie nie posiada cięż
kie g o p rze m ysłu . Poza o lb rz y m im i zło żam i to rfu , r u d y d a rn io w e j i cennego w a p ie n ia oraz w ę g la bru n a tn e g o na p o g ra n iczu p o w ia tó w o lsztyń skie g o i nib o rs k ie g o , n ie m a t u w ogóle b o g a ctw m in e ra ln y c h . J a k o k r a j n a w s k ro ś ro lp ię z y , obszar m a z u rs k i n ie posiada w ę h w i- l i obecnej te j s iły a tra k c y jn e j, có Śląsk.
Jesf. rzeczą z ro z u m ia łą , że c a ły w y s iłe k rz ą d u po lskie go s k ie ro w a n y zosta ł W p ie rw s z y m eta
p ie o d b u d o w y na te re n y szybko re n to w n e . W ę- g ie l i ru d a żelazna są c z y n n ik a m i, k tó re d ź w ig ną k r a j na nogi. B y ło b y je d n a k w ie lc e niebez
pieczną rzeczą o d w ra c a n ie u w a g i od p ó łn o c n y c h ru b ie ż y naszego pa ństw a . N a tu ra ln e w a r u n k i gospodarcze tego te re n u c zynią zeń je d n ą z n a jb a rd z ie j o b ie cu ją cych części naszego o rg a n iz m u gospodarczego.
P odstaw ą g o sp o d a rki na M a z u ra c h je s t rola.
L e k k a gleba i bardzo z m ie n n y k lim a t w y m a g a ją od r o ln ik a dużo h a r tu i pra cy. W o ły n ia k , p rz y z w y c z a jo n y do tego, że z ie m ia sam a za niego p ra c u je , na w id o k piaszczystej z ie m i , u c ie k a stąd czym p rę d ze j. W ażną je s t w ię c k w e s tią , c z y im rę k o m p o w ie rz y ć u p ra w ę r o li.
N a jb a rd z ie j o d p o w ie d n im m a te ria łe m lu d z k im w y d a je się r e p a tr ia n t z W ile ńszczyzny.
c ie rp liw y , p ra c o w ity i m a ło w y m a g a ją c y , z n a j
d u je tu id e n tyczn e n ie m a l z opuszczonym i w a r u n k i k lim a ty c z n e i glebow e. T ro s k ą w ła d z osiedleńczych w in n o b y ć z a trz y m a n ie za w sze l
k ą cenę w g ra n ic a c h w o je w ó d z tw a tego w a r tościow ego p ra c o w n ik a rolnego.
A k c ja osiedleńcza na M a z u ra c h po to czyła się o d w ro tn ą od n o rm a ln e j k o le ją . N a jp ie r w z ja w i ł się s z a b ro w n ik , k tó r y o g ra b ił okręg. Po- t rn p rz y je c h a ł k u p ie c , k t ó r y o tw o rz y w s z y skle p, n ie m ia ł co sprzedawać. Po n im p rz y je cha ł u rz ę d n ik , k t ó r y p rz y ako m pa nia m en cie głodnego żołąd ka w y b ija ł ha m a k u la tu rz e n ie m ie c k ie j w ażne pieczęcie. W k o ń c u do piero zjeżdża r o ln ik , k t ó r y m a w s z y s tk ic h w y ż y w ić . R o ln ik o w i tem u, k t ó r y p rz y w o z i ze sobą b a r
dzo m a łą ilość in w e n ta rz a , trzeba s p ra w ić n a rzęd zia ro ln ic z e , dać nasiona, k u p ić b y d ło i k o nie. T rz e b a m u dać możność n a ty c h m ia s to w e go zao p a trze n ia się w trzo d ę chlew n ą, od czego u z a le ż n io n y je s t ro z w ó j gospodarczy ty c h ziem .
P rz y p e łn y m z a lu d n ie n iu i po w yp osa żeniu r o ln ik a w ko n ie c z n y sprzę t ro ln ic z y i ż y w y in w e n ta rz , w o je w ó d z tw o m a z u rs k ie może w n ie d łu g im czasie stać się sp ich le rze m zbo
żo w y m c a łe j P o ls k i. Z gospodarką ro ln ą w ią że się ściśle gospodarka ho d o w la n a , k tó r a z n a jd u je tu doskonałe w a r u n k i ro z w o ju , szcze
g ó ln ie w p o w ia ta c h pó łn ocnych . T a zaś s tw a rza duże m o ż liw o ś c i ro z w o jo w e d la p rz e m y s łu przetw órczego. P ru s y W schodnie jeszcze w o k re s ie p o p rz e d n ie j w o jn y ż y w iły przeszło 2 -m ilio n o w ą lu dn ość w ła s n ą oraz o d s ta w ia ły do N ie m ie c ro c z n ie pona d 500 m ilio n ó w k g zboża i e k s p o rto w a ły 15.000 k o n i, 220.000 w o łó w , 60.000 ow iec, 650.000 ś w iń , 126.000 q m a s ła i 394.000 q sera. Sądząc z z a tru d n ie n ia na r o li p ó łm ilio n o w e j lic z b y je ń c ó w w o je n n y c h w czasie o s ta tn ie j w o jn y , p r o d u k c ja ro ln a P r u ś W sch o d n ich b y ła o w ie le wyższa. Ja k x tego w id z im y , w o je w ó d z tw o m a z u rs k ie mo-
Ballada „Powrót laty“ jako baśń dla dzieci
J a k ie ż dziecko na p rz e s trz e n i o s ta tn ic h l a t d w u s tu n ie z n a ło .b a ś n i o K o p c iu s z k u , C zer
w o n y m K a p tu r k u , T o m c iu P aluch u, Jasiu i M ałgosi? K tó ż z nas w r ^ t m ty c h cu d o w n y c h opow ieści n ie k s z ta łto w a ł s w y c h p ie r w szych po ję ć o świecie? T ru d n o b y wskazać u tw o ry , k tó r e m o c n ie j w r o s ły w św iadom ość dziecięcą, k tó r e s ta ły się w ta k p e łn y m tego słow a znaczeniu — w łasno ścią społeczną.
A , je d n a k k tó ż d z is ia j w ie , że a u to re m ty c h baśni b y ł C h arles P e rra u lt, w y tw o r n y poeta, k t ó r y ż y ł i tw o rz y ł w b la s k u d w o ru L u d w i
k a X IV ? Jeszcze m n ie j zn a n y je s t fa k t, żę owe. — zdaw ać b y się m ogło — id e a ln ie p rz y stosowane do po trz e b dzieci — op ow ieści, nie b y ły w ca le d łą n ic h pisane, lecz s ta n o w iły t y lk o : jeden z p rz e ja w ó w m o d n y c h w ów czas
„contes de fees“ ...1)
Z asłu ga P e rra u lta polega na ty m , że, on to w ła ś n ie w dobie salonow ej m o d y na cza
ro d z ie js k ie opow ieści z e rw a ł z k o n w e n c jo n a ln ą fa n ta s ty k ą , k tó r e j w y tw o r y u w ię d ły w ra z z b ły s k o tliw ą epoką i d o ko n a ł rzeczy iście c z a ro d z ie js k ie j: o d czyta ł i w y p ro w a d z ił na ś w ia tło dzienne m o ty w y baśniowe, kre ślo n e ja k b y sy m p a ty c z n y m a tra m e n te m w w y o b ra ź n i lu d u . Przez p ó łto ra w ie k u m e w iedzian o, na ja k ic h o p ie ra ł się źród ła ch, aż do c h w ili, gd y do ty c h sam ych w ą tk ó w do
t a r ły n a u k o w e b a da nia b ra c i G rim m ó w , u trw a lo n e w zbiorze „ K in d e r - u n d H a u s m a r- chen“ . ,
Baśnie lu d o w e P e rra u lta i G rim m a s ta ły się m ita m i w ie k u dziecięcego z r a c ji swego p ry m ity w iz m u , świeżości i fa n ta s ty k i i nie je s t .spraw ą istotn ą, czy b y ły one d la dzieci przeznaczone, a w ażne je s t je d y n ie , że w y w ie r a ły przez d łu g ie la ta pożądany w p ły w w y c h o w a w c z y . D z is ia j u m ie m y to uzasadnić, ro z u m ie m y an alogie m ię d z y m a g ic z n y m ś w ia to p o g lą d e m dziecka, a fik c y jn y m ś w ia te m
b a ś n io w e j cudow ności, w ie m y , że ta ir r a c jo n a ln a p o db ud ow a je s t k o n ie c z n y m szczeblem pó źniejsze j o b ie k ty w n e j w ie d z y o ż y c iu lecz d a w n ie j, prze d d w u s tu i stup ięćd ziesięciu la ty m o ty w y te trze b a b y ło n ie o fic ja ln ą d ro gą przem ycać do k r a ju dzieciń stw a, o b w a ro - l) Des G ra n g e s w s w o je j „ H is t o i r e d e la l i t t é r a tu r e fr a n ç a is e " p is z e co p r a w d a o b a ś n ia c h P c r - r a u l t ’ a : — i l n e f a u t v o ir d a n s ces a im a b le s f ic tio n s composées e n v u e d e la m o r a lit é q u e des é c rit»
p é d a g o g iq u e s e t d e s tin é s à u n e n f a n t . je d n a k n o w s z e b a d a n ia p o d a ją to w w ą t p liw o ś ć , g d y ż w ie rs z o w a n e „ m o r a l i t é s " w z a k o ń c z e n iu k a ż d e j b a ś n i m a ją c h a r a k t e r ż a r t o b liw y , n ie r a z d r a s ty c z n y i s k ie r o w a n e są n a jw y r a ź n ie j p o d a d re s e m d o r o s ły c h ; p r z y k ła d e m m o r a ł b a ś n i o k o p c iu s z k u .
C ’ e st sa ns d o u te u n g r a n d a v a n ta g e D ’a v o i r d e l ’ e s p r it d u c o u ra g e , D e la n a is s a n c e d e b o n sens E t d ’a u tre s s e m b la b le s ta le n t s Q u ’ o n r e ç o it d u c ie l e n p a rta g e ,
M a is v o u s a u re z b e a u le s a v o ir ; •_ _ , ■ p o u r v o i r e a v a n c e m e n t c e s e r o n t chose s v a in e s , - S i v o u s n 'a v e z — p o u r le s f a i r e v a lo i r
O u d e s p a r r a in s o u des m a r r a in e s .
w anoge c ię ż k o s tra w n y m i e la b o ra ta m i, p ro - d u k o w a n y m i w la b o ra to ria c h pedagogów, a nie a rty s tó w .2) T a k a „k o n tra b a n d a b > ly w A n g lii b ro s z u rk i b ru k o w e , z a w ie ra ją c e u ła m k i śre d n io w ie c z n y c h h is to r ii o E u le n - spieglu, „C z te re c h synach A y m o n a “ i „P ię k n e j M e lu z y n ie “ , a także ta m u tk ie książeczki Joh na N e w b e ry o „T o m c iu T r ip “ i „G oody tw o Shoes“ , k tó r e w y d a w a ł u k ra d k ie m , sprze
da ją c jednocześnie ś ro d k i apteczne, b y n.e um rze ć z głodu...
Z u b o ż y lib y ś m y dzieje lite r a t u r y dziecięcej, g d y b y ś m y p o m in ę li ten n ie o fic ja ln y n u r t tw órczości, gdyż je d y n ie tą drogą m og ła p rz e dostać się do n ic h —- baśń fa n ta styczn a, a w ra z z n ią — p ra w d z iw a poezja, w b re w le ga ln e j lite ra tu rz e d y d a k ty c z n e j, k tó r a n io sła ze sobą zw ięzłą , trz e ź w ą i zam askow aną ja k re b u s — b a jk ę . Z aga dn ien ie — b a j k a c z y b a ś ń ? — b y ło od n a jd a w n ie js z y c h czasów trz o n e m w s z e lk ic h pedagogicznych de b a t nad lite r a tu r ą d la dzieci. W ró ż n y c h okresach d z ie jó w , zależnie od tego, czy d o m in o w a ł r a c jo n a lis ty c z n y , czy id e a lis ty c z n y k ie ru n e k w y c h o w a w c z y , p rz y z n a w a n o p ra w o p ie r w szeństwa ba jce lu b baśni. S pór te n został prze d k ilk u d z ie s ię c iu la ty ro z s trz y g n ię ty — bo d a j ju ż d e fin ity w n ie , gdyż w o p a rc iu o bez
sporne p o trz e b y p s y c h ik i dziecka — na k o rzyść baśni.
T y m b a rd z ie j in te re s u je nas d z is ia j m o m en t, w k tó r y m u tw ó r lite r a c k i o p a rty na m o ty w a c h ba śni lu d o w e j zosta ł po raz p ie r w szy o fic ja ln ie przeznaczony „a d usu m del- p h in i“ . T y m u tw o re m b y ł „P o w ró t t a t y “ , p rz e d ru k o w a n y przez S ta n is ła w a Jachow icza w „P a m ią tc e d la d o b ry c h d zie ci“ (W arszaw a,
1827).
P ierw sze dw ud zie sto p ię cio le cie w ie k u X I X b y ło k ró le s tw e m b a jk i d y d a k ty c z n e j. Po
cząwszy od r o k u 1805, gd y zosta ły w yd a n e
„ B a y k i i p rz y p o w ie ś c i tud zież b a y k i now e Ignacego K ra s ic k ie g o z p rz y d a n ie m ba ie k ró ż n y c h a u to ró w dla u żytku , dzieci , po sy
p a ły się tłu m a c z e n ia b a je k Ezopa, F lo ria n a , L a F o n ta in e ’a, G izota. B a jk ę g lo r y fik o w a li w y c h o w a w c y ja k o k w in te s e n c ję m ą d ro ści ży c io w e j, ja k o z b ió r w ska zó w e k m o ra ln y c h w io d ą c y c h na jp ro stszą drogą do zdobycia w s z e lk ic h cnót. B a je c z k i Jachow icza b y ły ty lk o m in ia tu rą b a je k dla do rosłych, z a w ie r a ły te same z w ię z łe f o r m u łk i m o ra ln e , t y l
k o p o p a rte p rz y k ła d a m i z a c z e rp n ię ty m i z b l i skiego dz ie c k u otoczenia. P op ularno ść ty c h ba je k , n ie w ą tp liw ie pożądana ze w zg lę d ó w społecznych, p rz y p ie c z ę to w a ła na dług o (bo
w ie m w d zied zinie lite r a t u r y d la d zie ci eks- 21 D z ie łk a M - m e L e p r in c e d e B e a rn n o trt w e F r a n c j i, Marli E d g e w o rth w A n g lii. B a s e d o w a i W eisse go w N ie m c z e c h , H o f fm a n o w e j u nas.
p lo a to w a n o do znu dze nia ra z p r z y ję ty sche
m a t) b łę d y p e w n e j m e to d y w y c h o w a w c z e j.
Z ro z u m ia łą je s t rzeczą, że w ty m okre sie baśnie fan ta s ty c z n e b y ły n a inde ksie.
M -m e L e p rin c e de B e a um o nt ga ni je ja k o sprzeczne z ro zsą d kie m i dośw iadczeniem , p a n i de G en lis p o tę p ia ja k o w szczepiające fa łs z y w e poglądy, a zna ny pedagog E w a ry s t E s tk o w s k i w „ T y g o d n ik u d la D z ie c i“ ta k oto w y ja ś n ia p o ls k ie p o d a n ia lu d o w e , .któ rych b a k c y le rozproszone w atm osferze r o z k w ita jącego ro m a n ty z m u s ta n o w iły pow ażne n ie bezpieczeństwo :
„D z ie c i m oje, m ożebyście żal do m n ie m ia ły , że p o m ija m sposobność spro w a dzen ia was z d ro g i ba śni n a drogę p ra w d y ... S m o kó w n a św iecie n ie m a i co o n ic h b a ją to b a jk i, a co o jego sp a le n iu op o w ia d a ją , to oczyw iste bre d n ie , bo s ia rk a bez p rz y s tę p u p o w ie trz a p a lić się n ie może an i w n ie ż y w y m ba ra n ie , an i w b rz u c h u smoka... O m yszach ju ż w a m nie m a co m ó w ić , gdyż w ie c ie z codziennego dośw iadczenia — że m yszy prze d w a m i m a ły m i dziećm i u c ie k a ją , a ja k ż e b y s ta ry c h lu dzi zagryzać m ie li...“
Ja ch ow icz z w a lc z a ł w szystko, co m ogło p o b u d z ić im a g in a c ję dziecka, a je d n a k ow a tro s k a w y c h o w a w c z a s p ła ta ła m u fig la , gd>ż
„ lite r a tu r a w y o b ra ź n i“ zaczęła się w c is k a ć do k r a ju dz ie c iń s tw a tą samą drogą, k tó r ą w p u ś c ił n ie w in n ą po zo rn ie p o w ia s tk ę „P o w r ó t ta ty “ . O czyw iście tw ó rc a lite r a t u r y dziecięcej n ie z d a w a ł sobie z tego s p ra w y , po dobnie ja k n ie m ó g ł prz e w id z ie ć , że m a li c z y te ln ic y w y łu s k a ją z n a tło k u jego d y d a k ty c z n y c h baje czek to m a łe błyszczące z ia re n ko , o k ru c h po e tyckie g o ta le n tu i obdarzą je niesłabnącą w cią gu w ie k ó w sym pa tią.
Ja ch ow icz w y b r a ł „P o w r ó t ta ty “ ja k o le k tu rę dla dzieci p ra w d o p o d o b n ie z r a c ji ducha re lig ijn e g o , p rz e n ik a ją c e g o u tw ó r i p ro s te j, n ie w y s z u k a n e j fo rm y . B y ć może także, do ko
n a ł te j sam ej p o w ie rz c h o w n e j k la s y fik a c ji, k tó r a s p ra w iła , że H o ffm a n o w a w sw o ich
„R o z ry w k a c h d la d zie ci“ b e z k ry ty c z n ie p rz e d ru k o w u je ro z d z ie ra ją c ą sie la n kę K a r p iń skiego „D z ie c i u m a tk i“ , oraz in n e zu p e łn ie n ie o d p o w ie d n ie u tw o r y i anegdoty dlatego ty lk o , że b y ła w n ic h m o w a o dzieciach.
A u tw o ró w ty c h p o ja w ia ło się coraz w ię cej, b o w ie m m o ty w dziecka b y ł u p r z y w ile jo w a n y w lite ra tu rz e ro m a n ty c z n e j. N ie b y ł to teraz ż y w y p rz e d m io t uczuć o jc o w s k ic h , u ję ty c h w klasyczne „ t r e n y “ , a n i s z ty w n a p ó łis to tk a z p a n e g iry k ó w d w o rs k ic h , a n i de
k o ra c y jn y am o re k z „N a d o b n e j P a s k w a li- n y <* _ lecz uosobienie • czystości, p ro s to ty , n ieska żonych „ p ra w d ż y w y c h “ , ty c h sam ych, k tó r y c h p o szu kiw a n o w ś ró d lu d u . NiegdyS p ia s tu n k i o p o w ia d a ły dzieciom lu d o w e g a dki, in tu ic y jn ie w y c z u w a ją c w s p ó ln o tę m ię d z y ty m i p r y m ity w n y m i w y tw o r a m i a p o ję c ia m i
Z O F I A Ż Y T Y f l S K A
Z w y c ię z c a
dziecka, teraz p o w s ta ją te o rie n a u k o w e 3), k tó r e uza sad nia ją analogie m ię d z y um ysłem dziecka i c z ło w ie k a p ierw o tneg o. N ie w in n o ść dziecięca ja k o m o ty w lite r a c k i służący do u w y p u k le n ia an ta g o n izm u ro z u m u i serca, d u a liz m u do b ra i zła, b y ł n a w e t b a rd z ie j p o n ę tn y n iż ob raz lu d o w e j p ro s to ty — p o z b a w io n y ostrza p ro g ra m o w e j te n d e n c ji, b a rd z ie j p rz e m a w ia ją c y do uczucia. M o ty w p rz e b ła gania z b ó jc y przez dziecko, m a ją c y swe źró d ło w baśniach lu d o w y c h , został ju ż u tr w a lo n y w poem acie M o o ra p t. „R a j i P e r i“ p rz e d te m n im M ic k ie w ic z u ż y ł go w „P o w ro c ie t a t y “ .
3
„ P o w r ó t t a t y “ je s t na tle in n y c h b a lla d M ic k ie w ic z a — ja k słusznie pisze W a c ła w K u b a c k i — u tw o re m m n ie j b a lla d o w y m , m a c h a ra k te r b a rd z ie j re a lis ty c z n y w sensie p ra w d o p o d o b ie ń s tw a psychologicznego,, w u- zasa d n ie n iu cudow ności. C z y n n ik n a d p rz y ro d z o n y w c ie lił się tu t a j — z a m ia st w n ie s a m o w ite postacie d u ch ó w i z ja w — w ele
m e n t k u ltu re lig ijn e g o , w m o d litw ę dziecka.
N a s tró j — w p rz e c iw ie ń s tw ie do księ życow e j i z im n e j a tm o s fe ry in n y c h b a lla d , p o w o d u ją c e j racze j naprężenie n e rw ó w n iż w zru sze
n ie — odznacza się serdecznością i p ro sto tą Z a m ia s t n ie re a ln y c h postaci, n iep ow iąza nych o k re ś lo n y m i w ę z ła m i ze ś w ia te m i ze sobą — t u t a j głów n e ro le g ra ją " ojciec, m a tk a , dzieci, oraz zespalające ic h ściśle uczucia rod zin n e : m iło ś c i, n ie p o k o ju , radości: „P o w ró t ta ty “ je s t ba lla d ą , w k tó r e j n a js iln ie j p rz e ja w ia się z w ią z e k z tw órczo ścią lu d o w ą — z baśnią. Ja k w ba śni — żyw a, n ie m a l sensacyjna fa b u ła trz y m a c z y te ln ik a w na p ię ciu . J a k w ba śni — 0 ro z w o ju a k c ji de cyd u je szczęśliw y p rz y p a dek, k t ó r y k a z a ł dzieciom w y b ie c na pagó
re k , a zbójcom oglądać ten ż y w y obraz z u- k ry c ia , ty m zb ó jco m o „ w z r o k u d z ik im i su
k n i p lu g a w e j“ , p rz y p o m in a ją c y m b a śn io w ych ro z b ó jn ik ó w . I tu t a j w reszcie, ja k w baśni, ro z g ry w a się w a lk a d o b ry c h i z ły c h m ocy, 1 tu ta j dobro zw ycięża w sposób n a tu ra ln y , w m y ś l odwiecznego po rz ą d k u , k t ó r y rzą d zi ś w ia te m i z w y c ię s tw o to n ie p o trz e b u je k o n k lu z ji, m aks y m y , m o ra łu . Sens m o ra ln y b a śni w y p ły w a b o w ie m n ie — ja k w ba jce — z założeń d y d a k ty c z n y c h , nie z p rze sła nek ra c jo n a lis ty c z n y c h , lecz z samego bieg u w y p a d k ó w i z z a b a rw ie n ia em ocjonalnego w o bec osób d z ia ła ją c y c h , k tó re c z y te ln ik p o d z i
w ia lu b potępia. U d z ia łe m ś w ia ta b a śn i je s t o p ty m is ty c z n a w ia ra za ró w n o w p o zytyw n e w a rto ś c i drzem iące w duszy lu d z k ie j, ja k w c u d o w n y zbieg oko liczn ości i n ie p ra w d o p o d o b n y — ‘ h a p p y end. T y c h sam ych w zru szeń dostarcza d z ie c k u le k tu r a „P o w ro tu ta ty " . U tw ó r te n d z ia ła ja k baśń, kszta łcą c n ie przez n a rz u c o n y z g ó ry system w a rto ś c i, lecz poprzez przeżycie.
B a lla d a „ P o w r ó t t a t y “ b y ła p ie rw s z ą lit e ra c k ą baśnią, k tó r a p rz e n ik n ę ła do społecz
ności dziecięcej, p ie rw szą , k tó r a m o g ła za
spo koić p o trz e b y je j w y o b ra ź n i; za n ią po
s z ły in n e , a po la ta c h trz y d z ie s tu dzieci m o g ły ką p a ć się d o w o li w z d r o ju fa n ta s ty k i wyższego i niższego g a tu n k u , w p o w o d z i b a śni, k tó r e ro z le w a ły się n a ła m a c h pism i k s ią ż e k d la d z ie c i czasem p o d k o n tro lą pe
d a g o g ic z n ą 4), częściej n a s k u te k n a d m ie rn e j p ło d n o ś c i ro m a n ty c z n y c h p o e tó w „z bożej ła s k i“ . N ie je s t to p rz y p a d k o w y zbieg o ko
liczn o ści, że w ła ś n ie ,¡P o w ró t t a t y “ , a n ie d y d a k ty c z n e b a jk i M ic k ie w ic z a s ta ły się w ła snością dzieci (jeszcze dw adzieścia la t. w stecz b y ły b y p rz e d ru k o w a n e na ic h u ż y te k , m im o iż d o m in u je - w n ic h to n ż a rto b liw e j s a ty ry ).
T a k ie ten den cje p ły n ę ły z duchem czasu 1 z b y t p o ch o p n y b y łb y w n io s e k , że w y d a n ie
„ P o w r o tu t a t y “ w „P a m ią tc e d la d o b ry c h d z ie c i“ m ia ło znaczenie prze ło m o w e . N ie m n ie j fa k t, że w ła ś n ie Jach ow icz w s k a z a ł dro g ę m ic k ie w ic z o w s k ie j b a lla d z ie do spo
łeczności dziecięcej — m a ja k b y sym bo liczn ą w y m o w ę . Zacne ten den cje w ie rs z o p is a dla d zie ci s p o tk a ły się n a w s p ó ln e j p la tfo rm ie z n a tc h n ie n ie m p o e ty c k im , w y t w o r y p ra k - ty c z n o -m o ra liz a to rs k ie z d zie łe m fa n ta z ji i je s t to m om e nt, ja k g d y b y g ra n ic z n y . W sposób zra z u n ie u c h w y tn y , lecz dziś, z p e r
s p e k ty w y la t i osią g n ię tych p o z y c ji —- w y ra ź n ie w id o c z n y , zaczęła d o k o n y w a ć się w l i te ra tu rz e d la dzieci e w o lu c ja , oznaczająca b e z p o w ro tn y z m ie rz c h te n d e n c ji re p re z e n to w a n y c h przez Jachow icza, o d w ró t od b a jk i d y d a k ty c z n e j i od ła tw iu t k ie j ta n d e ty u s a n k c jo n o w a n e j m o ra ln ą n a uczką ; zaś a m b itn e i tw ó rc z e dążenia na przyszłość s z ły ja k g d y b y d a le j po l i n i i w y tk n ię te j m ic k ie w i
czow ską b a lla d ą : w a lc z y ły o praw o do baśni w lite ra tu rz e dziecięcej i o poziom a rty s ty c z n y — ja k o o c z y n n ik i n a jp e łn ie j k s z ta łtu ją c e p s y c h ik ę dziecka.
K rystyn a Kuliczkowska
3) N p . w u ję c iu u c z n ió w H e r b e r ta , Z i l le r a i H e in a 4) Ś w ia d e c tw e m z m ia n y p o g lą d ó w n a w y c h o w a w czą r o lę b a ś n i je s ;t c h o ć b y g ło s S e w e r y n y z Z o - c h iń s k ic h P r u s z a k o w e j o o p o w ie ś c ia c h l u d u : „ N ie tn a p r a w d y z a z w y c z a j w w y p a d k a c h , j a k i e p o w ie ś ć o p o w ia d a , b r a k im n a w e t p ra w d o p o d o b ie ń s tw a , je s t p rz e c ie ż g łę b o k ie u c z u c ie m o r a ln e j P r a w d y w d u c h u o p o w ia d a n y c h b a ś n i; z a w s z e tu c n o ta n a g ro d z o n a , w y s tę p e k u k a r a n y , za w sze ca łe ś w ia tło s k ie r o w a n e n a c n o t y w y t r w a ło ś c i 1 p o ś w ię cenia". ( R o z r y w k i d la m ło d o c ia n e g o w ie k u , r o k 1356).
O delga p rz e k rę c ił głow ę le k k o w bok i s p o jrz a ł na leżącego obok Jaśka Bielę, A ż w ło s y z je ż y ły m u się na g ło w ie od tego s p o j
rzenia, ja k g d y b y do piero teraz, nagle, w szystko z ro z u m ia ł i w szystko do g łę b i zo
baczył.
— O Jezu, Jasiek! — A le sku rcz c h w y c ił go za k r t a ń i słow a ug rzę zły w g a rd le w p ó ł ro z paczliw ego szeptu. F ra n e k poczuł, ja k k r o p le p o tu p o k ry w a ją m u cia ło i s p ły w a ją z czo
ła le p k im i .strugam i. C iężar w in y p rz y tła c z a ł jeszcze b a rd z ie j, jeszcze n iż e j do rozp alone j ziem i. Z dało m u się, że chyba n ie w y trz y m a d łu ż e j, że la da c h w ila ciało p o d e rw ie się sa
mo i n ie on, ale usta, ja k b y ju ż n ie do niego należące, k rz y k n ą pro sto w cię żkie od s tłu m ionego ję k u p o w ie trz e : to ja ! to ja !
W ostatecznym w y s iłk u p o d n ió s ł oczy w stronę, gdzie po la i łą k i p o d n o s iły się fa liś c ie k u górom i p e łz ły ukosem d łu g im i za
go nam i aż po s k ra j Tasu; W jego sin ej p rę dze, z a m y k a ją c e j z e w s z ą d . w id n o k rą g , było ja k b y w sparcie. Szła od niego ja k b y siła i u k o je n ie , ja k b y moc w iększa od m ę k i cia ła i gorszej sto k ro ć m ę k i m y ś li.
H a cóż! O czam i do la su nie dolecisz, a oni.
choć może i w iedzą, nie w y jd ą i n ie rzucą się słabo u z b ro jo n ą k u p ą łu d z i na nie m ie c k ie pancerne au ta i na ża n d a rm ó w zewsząd o ta czających cha łu py. Bo i po cóż b y szli? Ż eby w szyscy w y g in ę li za jednego, zam iast, b y je den z g in ą ł za w szystkich ? T y lk o , że nie o z w y k łą śm ierć tu chodziło, a o m ę k i, i nie na śm ie rć trze b a się b y ło sposobić, a na w y trz y m a n ie najgorszego, co m ożna sobie w y obrazić. I n a w e t n ie w łasne m ę k i w y d a w a ły się Odeldze najstraszn iejsze, lecz to, że m u n ie c h y b n ie p rz y jd z ie przeczekać, ja k n ie je den k a m ra t ze w s i; n ie je d e n sąsiad i to w a rzysz prze d n im i za niego p ó jd ą na to rtu ry , ja k ic h N ie m c y będą szarpać p ra w ie na jego oczach. N a jstra szn ie jsze b y ło to, że ty lk o on, on je de n może od ją ć od n ic h , zm ie n ić ic h los.
A le n ie t y lk o ic h do la od niego zależała, i n a w e t n ie jego w ła s n e bezpieczeństwo w y m a gało ic h o fia ry , bo go i ta k jego k o le j n ie ch yb n ie n ie m in ie . T rz a m u m ilczeć za ta m ty c h z la su, za w ła s n y h o no r, za sprawę.
H a cóż! G d y b y ty lk o na n im spoczyw ał ciężar tego m ilc z e n ia ! A le prze cie sam s p ra w ił, że może popaść teraz w . n ie m ie c k ie ła p y n ie ja k ta m ci, w e d le lis ty , n a k tó r e j b y ł p o n a d w s z e lk ą w ą tp liw o ś ć , ale ja k o ten, k tó r y
*) O p o w ia d a n ie w y r ó ż n io n e n a k o n k u r s ie Z w ią z k u Z a w o d o w e g o L it e r a t ó w P o ls k ic h w K r a k o w ie .
M A L A R S T W O
H O N O R E D A U M IE R (1808 — 1879)
b ra ł u d z ia ł w zam achu, ja k o ten, k tó r y w ie 0 in n y c h , w ie od kogo i przez kogo przyszedł nakaz. N ie b y ło się co łu dzić, w te d y m u zgo
tu ją in ne m ę ki, skuteczniejsze dla zła m an ia oporu, w y m y ś ln ie js z e , o k ru tn ie js z e n iż in nym . Od jednego Jaśkowego słow a zależy, b y N ie m c y p rz e s ta li męczyć niew ied zących 1 d o s ta li w ręce jego, sprawcę, jego — ska zańca.
O delga w b ił k u ła k i w w y s c h n ię te usta.
B okiem , c h y łk ie m s p o jrz a ł znó w na Bielę.
Od tam tego, leżącego o dwa, tr z y k r o k i za
le d w ie cia ła szedł na niego ja k b y p o d ry w a ją c y prą d. N ie b y ło w id a ć tw a rz y B ie li. T rz y m a ł ją u k r y tą na skrzyżo w a n ych rękach i ty lk o le k k i, p ra w ie n ie w y c z u w a ln y p o d
m uch w ia tr u ro z d m u c h iw a ł b u jn e pasm a ja snych ja k le n w łosów . Niesposób b y ło w y - m ia rk o w a ć . co ta m te n m y ś li, co zamierza.
Jak ż y w y sta n ą ł przed oczam i O de lgi ter.
w ieczór, k ie d y szli po społu z Jaśkiem d ro gą na R u d n ik i na jego k a w a le rs k ą p o h u la n kę. Ten p rz e k lę ty w ie c z ó r jego, F ra n k o w e j słabości. Teraz ju ż ła tw o b y ło osądzić, że to m y ś l o W eronce do cna go w te d y po zba w iła rozum u, że go do te j g łu p o ty p o p c h n ą ł ból, któ re g o się w y z b y ć n ie u m ia ł, k t ó r y n im do re szty o w ła d n ą ł, gd y id ąc p rz y B ie li drogą przez wieś, szedł w ra z drogą do je j, W e ro n ki,- ostatecznego u trace nia. Boć to przecież w te d y , za dzień, W e ro n ka m ia ła stać się J a śkow ą żoną, m ia ła się hu cznie spro w a dzić do Ja śko w e j cha łu py, lec pod Jaśkow ą p ie rzyną.
A n o cóż! W e ro n ka b y ła dziew czyna ja k się p a trz y , gospodarska córka, je dyn aczka. D zie
sięć m o rg ó w i c h a łu p a ja k pałac, za wodą, a i te g ru n ta , co je j po ciotce z B rzezia p rz y padały, Że się czasowo g n io tła ze s ta ry m i w je d n e j izb ie u Paczuchy, to przecie ty lk o dlatego, że N ie m c y ic h dom na k w a te rę dla p o s te ru n k u z a b ra li. A le po w o jn ie , ho, ho, będzie z n ie j pierw sza w e w s i gospodyni.
A on co? M ó rg ta k ie j zie m i, że i na k a m ie n iu prę dze j ob rod zi, chuda szkapa w s ta jn i i t y le. A że m u się w ła ś n ie te j W e ro n k i ja k n i
czego na św iecie zachciew ało, to ju ż b y ła ty lk o jego w łasna, chłopska głup ota. I ty lk o jego g łu p o ta była, że u w ie rz y ł, ja k o b y się je j le p ie j od in n y c h w id z ia ł, po ty c h d w u czy trzech no ckach w iosen nych , k ie d y z n im na sia nie w y le g iw a ła , cała ąż spocona od m i
ło s n y c h uścisków . W id z ia ł się on je j może i le p ie j, o b e rw a n ie c i włóczęga, od stateczne
go gospodarskiego syna, w id z ia ł się le p ie j,
F R A N C U S K I E
Powstanie
je n o nie do ślubu. N ie b y ła ona g łu p ią , ta W eronka. Porządne, m u ro w a n e obejście u te go Jaśka B ie li, w a rs z ta t ja k m a ła fa b ry k a , a i u b ra n ie m iastow e, brązow e w k r a tk ę i k a s z k ie t n o w iu te ń k i, na b a k ie r c z u p ry n y prz y o d z ia n y . Będzie se pa ni.
To w te d y zazdrość z a k o tło w a ła w sercu, z a d ła w iła rozsądek i chociaż z ty m Jaśkiem b y li sąsiedzi, choć od m ałego razem g a n ia li, w m ieście b y w a li po społu a i teraz, z n a w y k u chyba, jeszcze się tro c h ę trz y m a li k u py, zachciało się F ra n k o w i czymś ta m te m u zaim ponow ać, coś w ażkiego p rz e c iw s ta w ić jego pow odzeniu, jego ośm iom org ow ej gospo
darce, jego u b ra n iu w niebieską k ra tk ę , K to go w i, może on go i na k p in y ty lk o na to wesele zap rosił, b y się sobie sam em u jeszcze w ię k s z y m w y d a ć p rz y jego, F ra n k a , m ałości.
A o t i pokazać m u, cholerze, że n ie ta k a ta małość, że nie ta k i on, ja k b y się zdało, n ie w a ż n y i byle kto.
B y łb y jeszcze s trz y m a ł, z b y t św iadom , do czego m o g ły b y do pro w ad zić ta k ie p rz e c h w a ł
k i, b y łb y p a ry z gęby n ie pu ścił, ale tęgo w ieczora w szystko o b ró c iło się p rz e c iw n ie m u. Za wodą, k rz e p k o osadzone w ziem i, ś w ie ciło w księ życu obejście W e ro n k i, teraz zajęte przez żandarm ów . M im o w o li obaj p rzysta n ę li.
— Ładn e w iano, co? — odezw ał się B ie la , o g a rn ia ją c zagrodę ro z m iło w a n y m i oczami.
F ra n k a aż ścisnęło za serce. Już m ie li ruszyć d a le j, k ie d y zab łysło ś w ia tło u K ró la i przez nieo sło n ię tą niczym szybę zobaczyli w yso ką postać w g ra n a to w y m , p o lic y jn y m m undurze, z w y p ię ty m do przodu, w y p a s io n y m na n ie m ie c k im m aśle i p o ls k ie j k rz y w d z ie b rz u chem.
Złość za la ła k r w ią mózg O delgi. Złość na k ra tk o w a n e u b ra n ie Jaśka, na jego b u tn ą m inę, na tę cholerę W eron kę z o k rą g ły m ja k u m ło d e j k la c z y ty łk ie m ' i tę spacerującą w o ś w ie tlo n y m o k n ie po lską ś w in ię na n ie m ie c k ic h usługach. Chodzi se i n a w e t okna n ie p rz e s ło n ił, zaraza, a od w s io w y c h lu d z i za n a jm n ie js z ą szparkę, za p ro m y k ś w ia tła przez d z iu rę w papierze k a r y pobiera. A ju ż do b ied nie jszych , n a jb ie d n ie js z y c h ch ło p ó w to m a szczególne upodobanie. Z gęby im p ie niądze w y d z ie ra , k ry m in a łe m straszy, re w o l
w e re m nad g ło w a m i w yg raża . K o tło w a ła się w Odeldze złość, cisnęła do g a rd ła k w a ś n y m fe rm e n te m o b e lż y w y c h słów . Jeszcze b y łb y się w s trz y m a ł od gadania, b y łb y w ściekłość w sobie zd u sił, lecz nagle w sp o m n ia ł, ja k to Jasiek na fa b ry c e z in ż y n ie re m ra jc o w a ł, w ó d k ę z n im i z K ró le m niera z w skle pie spółdzielczym p ija ł, a potem z fa b r y k i ob- s ta lu n k i co lepsze na rob otę do staw a ł z k rz y w d ą dla in n y c h c h a łu p n ik ó w . A z p o li
cja n te m w ha n d e le k się z ab aw iał, ja k o ze droga b y ła na jp e w n ie jsza . W p lą ta ły się te w s p o m in k i w m y ś li ja k o sta tn ia k ro p la go
ry c z y i p rz e w a ż y ły szalę w y trz y m a ło ś c i.
— Chodzi se, tuczony pies — szepnął za
cie kle — n ie c h se chodzi, n ie d łu g o ju ż jego chodzenia!
— T y co, F ra n e k ! — p rz e ra z ił się B ie la 1 aż p rz y s ta n ą ł w w y s re b rz o n y m m ro k u dro gi.
— A n o nic, ta k se ino m ów ię, co myślę...
— Do resztyś z d u m ia ł, czy co? — o b u rz y ł się tam ten . — N iech je m u ty lk o jeden w łos z g ło w y spadnie, to N ie m c y całą w ieś w y tłu - ką. Zresztą, co on w in ie n ? Na służbie jest, to i co m a rob ić? On jeden, a ty c h zie lon ych ilu , no?
— G łu p s tw byś n ie ga da ł! — o d w a rk n ą ł Odelga. — K a n a lia je s t i będzie w is ia ł ja k w s z y s tk ie k a n a lie .
— L u d z ie ! Czyście w y rozu m p o tra c ili? — z a ją k n ą ł się B ie la . — Toż dopiero ćo w M a cie jów ce pięćd ziesięciu chłopa poszło za je d nego niem ie ckie go żandarm a, a w y ta k ie sa
m o nieszczęście na w ieś chcecie spro w a dzić!
— A może nie, co? L e p ie j cicho siedzieć, na w s z y s tk ie ś w iń s tw a do w o li im pozw alać, b y lu d z ie n a w e t za p o m n ie li, że są co w ię c e j n iż b y d lę ta ! W am in o ważne, b y się najeść i w ysp ać spo kojnie , a resztę szlag może tr a fić , n ie wasza rzecz, p ra w d a?
— Toż n ie m ó w ię — żachnął się B ie la — ale przecie n ie czas i nie pora po tem u. Jak się chce N iem ca bić, trz a m ieć siłę, ja k nie je m u ró w n ą , to choć taką, b y coś ze s k u tk ie m z ro b ić b y ło m ożna, a n ie ty lk o nieszczęście na lu d z i sprowadzać, a sam ym do lasu ucie
kać. T yś w id z ę t a k i sam m ą d ry , pew nieś się z n im i zw ą ch a ł na w łasną i cudzą .zatratę.
O j. będziecie w y jeszcze przede w s ią za k rz y w d y odpow iadać, będziecie!
— S tu l p y s k ! —' r z u c ił się Odelga. — N ie w iadom o, k to w iększą k rz y w d ę n a ro d o w i r o bi, ta k i, co S zw abów rż n ie z na raże nie m w ła snego życia, choć i s iły dostatecznej i o p a r
cia n ie m a, czy ta k i, co się na h a n d lu z n im i bogaci i w ó d k ę chleje...
B ie la skoczył ja k oparzony.
— K to z N ie m c a m i p ił? Może ja ?!
— A pew no, że t y — o d p o w ie d z ia ł F ra n e k z fleg m ą i zaraz się nieco odsunął, bo ta m ten aż p rz y s ta n ą ł na drodze i s k u rc z y ł się w sobie ja k do skoku.
— K r ó l nie je s t żaden N iem iec! — w rz a snął, aż się echo po niosło po s tro m y c h zbo
czach p rz y s ió łk a .
— A pew no, in o jeszcze gorsza k a n a lia . N iem iec, to jeszcze w y ro z u m ie ć m ożna. A l«
żeby ta k a po lska Ś w inia s w o je j w ła s n e j, o jc o w s k ie j w s i n ie prze pu ściła , żeby w ła s n y c h b ra c i ro d zo n ych na śm ie rć s ka zyw a ła ! A przez kogo z a b ra li H e lę ze sklepu? A k to doniósł,