• Nie Znaleziono Wyników

Tygodnik Rybnicki. R. 2, nr 12 (19).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tygodnik Rybnicki. R. 2, nr 12 (19)."

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

CMYK CMYK

ISSN1896-8163

10)

Szczęście jest blisko bardzo

Sposób na dobre samopo ­ czucie? Rowerowa

przejażdżka wieczorem.

12)

Szał, żywioły i anioły

Iza Barska-Kaczmarczyk dzieli się z innymi swoją miłością do tańca

Wtorek 20 marca 2007 r.

14) >

Dziewczyny na medal

Gimnazjum nr 2 obroniło mistrzowski tytuł sprzed roku

oam

Nr 12 (19) rok II ISSN 1896-8163 Nr indeksu 22491X Cena 1 zł nowiny.pl

w NUMERZE

NEWS

Wyścig do stoisk

Setki osób czekały w piątek pod drzwiami Plazy. Najwy- trwalsi byli już na miejscu o trzeciej w nocy. Powodem całego zamieszania były między innymi wielkie zniżki dla pierwszych klientów, np. telewizor plazmowy mogli kupić za połowę ceny. Gdy punktualnie o godzinie dzie­

wiątej drzwi do centrum stanęły otworem, kilkaset osób rzuciło się biegiem do wybranych stoisk. Nad bezpieczeń­

stwem podekscytowanego tłumu czuwała policja. (acz)

AKTUALNOŚCI

Czekanie z sadzą

Mijają miesiące, a na ulicy Żorskiej nadal straszy spalony

i zniszczony przystanek. Strona 4

ZAPROSZENIE

Weekend z fotografią

Pokazy, wystawy indywidualne i zbiorowe, setki inspirują­

cych zdjęć - prawdziwa gratka szykuje się dla miłośników sztuki fotografii. Od piątku do soboty (23-25 marca) w Klubie Energetyka odbywać się będzie Rybnicki Festiwal Fotografii.

Zaprezentują się fotograficy, kluby, grupy i stowarzyszenia m.in. z Warszawy, Cieszyna, Raciborza, Bielska-Białej, Lubli­

na i Trzebini. Pokazom zdjęć towarzyszyć będą koncerty. Ini­

cjatorami i organizatorami festiwalu są Klub Fotograficzny

Format i Fundacja Elektrowni Rybnik. (izis)

SPORT

Emocje pod koszem

Im bliżej końca rozgrywek, tym bardziej rosną emocje. W minioną niedzielę rozegrane zostały rewanżowe pojedyn­

ki półfinałowe Rybnickiej Amatorskiej Ligi Koszyków­

ki. Obecnie przed nami jesz­

cze tylko dwie kolejki i wielki finał. W niedzielę, 25 marca, o pierwsze miejsce zagrają drużyny K&K Rybnik Szkol­

na oraz WSHE Wodzisław Śl.

Strona 15

w yg r a ł a

Monika Lenard

wytrzymała dziesiątki badań, bolesnych zabiegów, sprzecz­

nych diagnoz lekarskich i dziwnych opi-

__

, nii

orzeczników

ZUS-u. Kilka dni temu udowodniła błąd lekarza przed sądem.

CZYTAJ WIĘCEJ NA STRONIE 6

2 Jl

9B

REKLAMA

Skuteczne rozwiązania reklamowe!

50 000 wizyt miesięcznie, 1600 wizyt dziennie

Zadzwoń: tel. (032) 415 47 27 w.34, mk@nowiny.pl nowiny. 11

Wiele banków w 1 miejscu KREDYTY GOTOWKOWE

Konsolidacja do 150 tys. bez zabezpieczeń.

Oprocentowanie już od 9,90%.

Zadzwoń teraz!

Racibórz ul. Nowa 7 S032/419-06-82 Rybnik ul. Raciborska 15 (I p.) S032/423-87-05

(2)

2 Z DRUGIEJ STRONY

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 20 marca 2007 r.

Co z tym prawem?

Felieton

Stanisław Ptaszyński autor gwarowych opowiadań i fraszek publikowanych w prasie śląskiej

REKLAMA

Prawo tylko wtedy ma sens i spełnia swoją społeczną rolę, kie- dy jest przestrzegane i egzekwowane. Nic tak nie demoralizuje człowieka, jak świadomość, że bezkarnie można prawo omijać lub interpretować w sposób dowolny.

Dla przykładu posłużę się jednym znakiem drogowym: „Za- kaz ruchu”.

Drogi osiedlowe upstrzone są znakami z tym zakazem, który nie jest ani ozdobą, ani niczego nie reguluje. Każdy jeździ tak, jak chce. Żeby było śmieszniej, niektóre administracje osiedli zaopatrują go w tabliczkę „Za wyjątkiem pozwoleń wydanych przez administrację”. Pozwolenia wydawane są na ruch i par- kowanie w miejscach, gdzie zgodnie z przepisami kodeksu dro- gowego czynić tego nie wolno.

Powie ktoś, że osiedla budowano w czasach, „kiedy Polska ro- sła w siłę a...”. Tak, to prawda, ale prawdą jest też, że prawie osiemnaście lat żyjemy już w innej Polsce i czas najwyższy, by rady nadzorcze spółdzielni, a szczególnie zarządy, zrozumiały, że parking przed każdym blokiem tak jak kubeł na śmieci, to nakaz chwili. Przyjmując, że w bloku mieszka trzydzieści rodzin należy liczyć się z tym, że trzydzieści rodzin szuka parkingów dla swoich samochodów.

Bardzo fajnie jest mieć przed blokami ładne trawniki, ale co zrobić z samochodami? Rozsądek podpowiada, że rozwią- zaniem tej sytuacji jest złoty środek: zmniejszyć odpowiednio trawnik i wygospodarować miejsce na parking.

Kolejnym przykładem nonsensów są tablice „Zakaz wypro- wadzania psów na trawnik” czy też „Zakaz deptania trawni- ków”.

Obywatel ma patrzeć na trawnik z okna i inhalować się opa- rami z „wielkiej płyty”? Przypomina mi to modę na posiadanie pięknie urządzonych pokoi z zakazem wstępu. Tablica „szanuj zieleń”. To rozumiem. Trawnik należy strzyc, podlewać, nawo- zić, ale na Boga! On jest dla ludzi. I ludziom ma służyć.

Gdzie należy wyprowadzać psy? Na trotuary wysadzane puzzla- mi? Bzdura! Pies powinien swoje potrzeby załatwić na trawie, a właściciel ma obowiązek po psie posprzątać. W tym przypadku wcale nie najlepszym rozwiązaniem są łapacze-zbieracze od- chodów: specjalne rękawice, pojemniki i pewnie kilku urzędni- ków. Myślę, że najprostsze rozwiązanie jest najskuteczniejsze. Ja kupiłem mały ogrodowy szpadelek i po prostu odchody mojego psy zakopuję. Jak? Podważam trawnik, wkładam nieczystość pod darń i dociskam. Nic skuteczniej nie utylizuje odchodów niż sama nasza Matka-Ziemia.

Kodeks Dobrych Praktyk Wydawców Prasy Izba

Wydawców Prasy

n Redakcja: 47–400 Racibórz, ul. Zborowa 4, tel. 032 421 05 10 e–mail: rybnik@nowiny.pl, nowiny.pl

n Redaktor naczelna: Iza Salamon, izis@nowiny.pl (600 081 663) n Dziennikarze: Adrian Czarnota, a.czarnota@nowiny.pl (508 295 448) n Reklama: Wojciech Ostojski, wostojski@nowiny.pl (600 081 664) n Redakcja techniczna: Jurek Oślizły, jo@nowiny.pl

n Portal nowiny.pl: Paweł Okulowski, portal@nowiny.pl n Wydawca: Wydawnictwo Nowiny Sp. z o.o.

n Dyrektor Wydawnictwa Prasowego: Katarzyna Gruchot n Druk: PRO MEDIA, Opole

© Wszystkie prawa autorskie do opra co wań graficznych reklam zastrzeżone • Mate- riałów nie zamówionych nie zwracamy • Za treść ogłoszeń, reklam i tekstów płatnych redakcja nie ponosi odpowiedzialności.

TELEFON INTERWENCYJNY

0 600 081 663

Eli Mazor, prezes Plaza Centers Poland

„W chwili obecnej mamy 100 proc. powierzchni handlo- wej w Rybniku, a nawet 102 proc., bo dzisiaj doszły dwa wolno stojące stoiska na korytarzu”.

cytat tygodnia

Okna PVC

i mnóstwo DRZWI

Okna PVC

i mnóstwo DRZWI

Rybnickie Centrum Stolarki Budowlanej

Tel. (032) 42-44-066, 42-44-067 Rybnik ul. Zebrzydowicka 152

wewnętrzne i zewnętrzne

www.rcsb.pl

Do kwietników to trzeba mieć fantazję

W ośrodku wypoczynkowym nad zalewem stoi rząd dość ory- ginalnych kwietników – pomalowane różnymi kolorami, we- sołe muszle klozetowe. Andy Warhol byłby zachwycony.

Świeża dostawa ławek

Nie tylko jaskółki czynią wiosnę. Proporcjonalnie do coraz łaskawszej aury wzrasta liczba ławek na rybnickim rynku.

Wolnych miejsc nie powinno zabraknąć.

Na stronie internetowej miasta ruszył nowy dział multimedialny, w którym można obejrzeć filmowe relacje z przedsięwzięć or- ganizowanych wspólnie z TVP3 Katowice.

– Dział ten jest wyjściem naprzeciw osobom, które w zgiełku dnia codzienne- go nie mają czasu ani oka- zji, by pójść na koncert czy obejrzeć program telewi- zyjny – czytamy na stronie rybnik.pl. W serwisie moż- na obejrzeć relacje z Ryb- nickiej Barbórki z telewizją Katowice, podczas której wystąpił Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” oraz z Ryb- nickich Ostatków z tele- wizją Katowice, w których wzięli udział znani dobrze śląskim widzom wykonaw- cy: śląski kabaret RAK, pa- rodysta Andrzej Dyszak, a także orkiestra dęta z KWK

„Rydułtowy”. Całość pro- wadzili Józef Polok, Piotr Scholz i Joanna Bartel. W nowym dziale, co miesiąc publikowane będą rów- nież kolejne odcinki cyklu

„Kronika Miejska Rybnik”, przygotowywanego i emito- wanego raz w miesiącu na antenie TVP3 Katowice.

(izis)

Rybnik na małym ekranie

Miasto w roli głównej

Pod patronatem „Tygodnika Rybnickiego”

Na górę ludzkiego smutku

Ewangelizacyjna Grupa Teatralna z Rybnika, działająca przy para- fii Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus w Rybniku-Chwałowicach przygotowuje

spektakl „Golgota”.

Przedstawia on historię lu- dzi – świadków wydarzeń, które na zawsze zmieniły oblicze ziemi. Bohaterowie spektaklu opowiadają o męce, śmierci i zmartwych- wstaniu Chrystusa oraz jaki

miało to wpływ na ich życie.

W przedstawieniu pasyjnym można znaleźć również wie- le odniesień do problemów współczesnego człowieka:

choroby, cierpienie, alkoho- lizm, korupcja itp. Wystąpi w nim młodzież z parafii Świę- tej Teresy od Dzieciątka Jezus (50 osób) złożona z różnych grup parafialnych (ministran- ci, Ruch Światło – Życie, kan- dydaci do bierzmowania).

Autorem scenariusza i reży- serem spektaklu jest Maciej Misztal, który jest także za- łożycielem chwałowickiej grupy. Spektakl „Golgota”

będzie można zobaczyć w Wielki Wtorek (3 kwietnia) o godz.19.00 w kościele MB Królowej Różańca Świętego w Łaziskach Górnych oraz w Wielką Środę i Wielki Czwartek (4 i 5 kwietnia) o godz. 19.30 (Wielka Środa) i 21.00 (Wielki Czwartek) w Sanktuarium Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus w Ryb- niku – Chwałowicach. Wię- cej informacji o działalności Ewangelizacyjnej Grupy Te- atralnej można znaleźć na stronie internetowej: www.

egt.rybnik.pl

(r)

Na odpustowym spotkaniu Smolnioków wystąpi Kabaret Masztalskich

Pomaganie jest radością

Do maja wprawdzie jeszcze dość daleko, ale Rada Dziel- nicy Rybnik Smolna już czy- ni wielkie przygotowania do kolejnego „Spotkania Smol- nioków”. Festyn ten trady- cyjnie odbywa się 1 maja na parkingu przy ulicy Sławi- ków i stanowi część obcho- dów odpustowych w parafii pw. Św. Józefa Robotnika.

Impreza ta cieszy się dużym zainteresowaniem nie tylko mieszkańców naszej dzielni- cy, ale również całego miasta.

Na dzielnicowej estradzie wystąpiło do tej pory wiele gwiazd rozrywki, m.in. Kaba- ret „Rak”, „Spotkanie z balla- dą w Kopydłowie”, Bohdan Smoleń, „OTTO”, Grzegorz Stasiak, „Gang Marcela”, Jacek Lech, zespół „Carran- tuohill”, Maleo Reggae Roc- kers, Zbigniew Wodecki czy Halina Frąckowiak. W tym roku organizatorzy zaprosi- li m.in. zespoły: „Karpowicz Family” i „VOX” oraz kabaret

„Masztalscy”. Patronat nad

imprezą sprawuje Adam Fu- dali, prezydent Rybnika, a oo.

franciszkanie rozprowadzają cegiełki na rzecz organizacji kolonii letnich dla dzieci z najuboższych rodzin. – Za pośrednictwem Tygodnika Rybnickiego chcemy za- prosić do wspólnej zabawy jak najwięcej mieszkańców Rybnika i ościennych miej- scowości – mówi Kazimierz Salamon, przewodniczący Rady Dzielnicy Smolna.

(r)

Racibórz, ul. Fabryczna 6 tel./fax 418-14-98, (+48) 502 556 621 http://vivat.wwnet.pl, e-mail: vivat@wwnet.pl

(3)

3

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 20 marca 2007 r.

AKTUALNOŚCI

REKLAMA

OD 27 800 zł

Uliarczyk, Rybnik, ul. Wodzisławska/Żwirowa, tel. 032 432 95 30

Budowana przez prawie dwa lata Plaza wzbudzała mnóstwo emocji.

Mieszkańcy miasta do tej pory są podzieleni. Jedni uważają, że tego typu obiek- ty powinny znajdować się poza centrum miasta, inni twierdzą, że ta lokalizacja to strzał w przysłowiową dzie- siątkę. Dziś to już tylko teore- tyczne spory, Plaza ruszyła.

Pięciuset robotników Rybnickie centrum to piąty obiekt w Polsce i 22 w Europie. Wybudowano je na działce o powierzch- ni 1,85 ha, na której przed laty mieściła się baza PKS.

Kierowcy zostawili inwesto- rowi po sobie setki zakopa- nych opon oraz zbiorników oleju, które skaziły glebę.

Mimo tych przeszkód, przez 19 miesięcy mury centrum sukcesywnie pięły się ku gó- rze. – Poza centrum, które udało się otworzyć, również sama budowa była bardzo korzystna dla miasta. Nie możemy zapomnieć, że

Z wielkim rozmachem ruszyło pierwsze z budowanych centrów rozrywkowych w naszym mieście

Czterdzieści tysięcy metrów rozrywki

przez kilkanaście miesięcy, blisko pięciuset robotników korzystało z naszej bazy ho- telowej czy restauracyjnej.

To spora aktywizacja mia- sta. Współpraca między nami a inwestorem także układała się bardzo dobrze – mówił podczas otwarcia Adam Fudali, prezydent Rybnika.

Miliony euro

W Rybnik Plaza zatrudnie- nie znalazło ponad sześćset osób. Ta liczba jest jednak większa, bo sporo osób dosta- nie jeszcze pracę przy takich usługach jak np. dowóz to- warów. Rozpoczynając pracę właściciele Plaza Centers nie wiedzieli o planach konkuren- cyjnego Focus Parku, który sta- wia swoje centrum na terenie

CINEMA CITY RYBNIK PLAZA – CIEKAWOSTKI p W budowie kina brało udział ponad 300 osób

p Do wyposażenia wnętrz zużyto łącznie 2000 m2 wykładziny p W budowie zużyto 10 tirów (2400 m kw.) płyt gipsowych p Do pomalowania kina wykorzystano 2400 litrów farby p Kino oświetla łącznie ponad 1000 m neonów

p Aranżacja multipleksu Cinema City trwała około 11 miesięcy rybnickiego browaru.

– Udowodnimy, że jesteśmy liderem tego typu obiektów w Europie. Nie obawiamy się konkurencji, bo wiemy, że je- steśmy dobrzy w tym co ro- bimy. Liczymy, że inwestycja zwróci nam się za siedem do dziewięciu lat – powiedział na konferencji prasowej pre- zydent Plaza Centers.

Warto wspomnieć, że cen- trum o powierzchni 41 tys. m kw. zbudowano nakładem około 40 milionów euro. Do- datkowo, w ramach rybnic- kiej inwestycji Plaza Centers przeznaczyła blisko 2,5 milio- na złotych na modernizację układu komunikacyjnego, jak również infrastruktury sieciowej miasta.

Adrian Czarnota

Pytania o parking

Na konferencji prasowej szefostwo Plaza Centers poin- formowało o możliwośći korzystania z czteropiętrowego parkingu, jaki znajduje się w centrum. Na tak wielkiej po- wierzchni przygotowano miejsca dla ponad czterystu sa- mochodów. Parking póki co pozostanie bezpłatny. Pierwsze miesiące pokażą, czy mieszkańcy nie będą go wykorzysty- wali jako parking miejski. W takim wypadku mogą pojawić się opłaty za postój powyżej np. trzech godzin.

RYBNIK PLAZA W LICZBACH n Powierzchnia: 41 000 m kw.

n 8 sal kinowych o powierzchni 2200 m kw., na których umieszczono 1525 foteli

n 1500 m kw. w Fantasy Park n 500 m kw. restauracji i kafejek n 450 miejsc parkingowych n 80 sklepów

n 19 miesięcy budowy JEDYNY TAKI POPCORN

Na widzów Cinema City Rybnik Plaza czeka popcorn, który pro- dukuje się przy użyciu czystego oleju kokosowego i specjalnego typu soli, co nadaje popcornowi unikalny smak. Taki popcorn dostępny jest jedynie w sieci Cinema City.

Cinema City w Rybniku otwarto z ogromnym rozmachem. Widzowie mogli obejrzeć przedpremierowy pokaz filmu „300”

W Plaza Rybnik pracę znalazło ponad sześciuset mieszkańców regionu

K O M EN TU J A R T Y K U ŁY

a JA a JA

myślę...

myślę...

(4)

4 AKTUALNOŚCI

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 20 marca 2007 r.

4

Zadzwoń: tel. (032) 415 47 27 w.34, mk@nowiny.pl

Skuteczna reklama w Internecie

Zapewniamy oglądalność – 50 tys. wizyt/miesiąc

banery, prezentacje, baza firm – już od 70 zł/tydzień

RADLIN UL. RYBNICKA 123 A (BYŁY „SEMET”) tel. 032 456 05 48

DRZWI W II GATUNKU

OD 30 ZŁ / SZT.

Stacja Paliw

ul. Rybnicka 123 A ul. Letnia

Rybnik

Wodzisław ul. Rybnicka

Wiadukt Kolejowy Radlin

Panele podłogowe od 14,99 zł / m2 Blaty kuchenne od 38,99 zł / szt.

Drzwi ażurowe od 8,99 zł / szt.

Drewno klejone od 5,99 zł / szt.

Listwy okleinowane od 0,99 zł/szt

DO KAŻDEGO ZAKUPU ZA CO NAJMNIEJ 500 ZŁ OTRZYMASZ OD NAS PREZENT.

P R O M O C J A ! ! !

ZAKŁAD PRODUKCJI DACHÓWEK

tel./fax (032) 419 64 66 lub 0603 79 89 50

OFERUJEMY

Zapraszamy codziennie

od 7.00 do 15.00, w soboty od 7.00 do 13.00

w

DACHÓWKĘ rzymską podwójną (7 podstawowych kolorów)

w

oraz kompletny osprzęt dachowy

w

dachówka ceramiczna

w

transport

47-451 Bieńkowice, ul. Pomnikowa 1 www.cwik.pl

REKLAMA

15 marca rosyjski koncern Łukoil podpisał ostatnie dokumenty pozwalające na prowa- dzenie swojej stacji w Rybniku.

Sprawa dotyczy stacji pa- liwowej przy skrzyżowaniu ulic Wodzisławska i Rey- monta. Jeszcze kilka mie- sięcy temu działała tu stacja sieci BP. Jednak postanowiła odsprzedać ją rosyjskiemu inwestorowi. To ciekawost- ka na skalę krajową, gdyż jest to dopiero dziewiąta stacja Łukoila w Polsce. Ro- syjski koncern ma jednak po- ważniejsze plany względem naszego kraju. W grudniu na-

W Rybniku rusza jedna z pierwszych rosyjskich stacji paliwowych w Polsce

Rosjanie przy

Wodzisławskiej

byli od BP cztery placówki: w Zabrzu, Olsztynie, Rybniku i Łodzi. W lutym doszła ko- lejna przejęta od BP w War- szawie. W ciągu kilku lat Łukoil zamierza zwiększyć sieć swoich stacji w Polsce do trzystu. Polski rynek pro- duktów naftowych – obok (rynków) innych krajów Eu- ropy Środkowej i Wschod- niej oraz regionu Morza Bałtyckiego – należy do stre- fy strategicznych interesów Łukoilu. Liderem polskiego rynku detalicznego jest PKN Orlen, który ma 1920 stacji.

Lotos posiada ok. 330, BP – ok. 300, Royal Dutch/Shell – ok. 200 i Statoil – również ok. 200.

Łukoil – to największy ro- syjski koncern naftowy. W

2006 roku wydobył 95,2 mln ton ropy naftowej. Przerobił 53,87 mln ton surowca. Na- leży do niego osiem rafinerii, w tym trzy za granicą – na Ukrainie, w Rumunii i Bułga- rii. Koncern planuje również wejście do sektora petroche- micznego Serbii i Słowenii.

Łukoil jest już właścicielem 5830 stacji paliw w 18 kra- jach, jednak w Polsce będzie głównie odkupywał stacje od zachodnich koncernów, cze- go przykładem jest sytuacja w Rybniku.

– Rybnik jest rozwijającym się miastem, nie widzę prze- ciwwskazań do inwestowa- nia tutaj – powiedział nam w telefonicznej rozmowie Władymir Yatrov, rzecznik koncernu Łukoil.

Dlaczego sprzedano ryb- nicką stację Rosjanom?

Ostatnie miesiące rybnicka stacja BP spędziła na sporze z właścicielem przyległej działki, który wymierzył do- kładnie swój teren, stwier- dzając, że BP bezprawnie wybudował wjazd na swoją stację. Sprawa ciągnęła się miesiącami. Właściciel żą- dał za zgodę na wjazd hor- rendalnych sum. Gdy stację przejęli sąsiedzi zza wschod- niej granicy, od razu pora- dzili sobie z właścicielem gruntu.

– Mogę jedynie powiedzieć, że już żadnego konfliktu nie ma. Zapraszamy wszystkich do naszej nowo otwartej sta- cji – mówi Yatrov.

(acz)

Od pożaru autobusu osmalona wiata stoi i straszy

Czekanie z sadzą

Mijają miesiące, a na ulicy Żorskiej nadal straszy spalo- ny przystanek. Na szczęście rybnicki Zarząd Transpor- tu Zbiorowego już powiesił nowy rozkład w miejsce spa- lonego. Do pomalowania zo- stała jeszcze wiata, która od czasu pożaru autobusu cała pokryta jest sadzą. Kiedy wła- dze ZTZ zamierzają ją poma- lować?

– W chwili obecnej cze- kamy aż pogoda się ustabi- lizuje. Przystanek zostanie

pokryty kolorowym graffiti, już został nawet zgłoszony projekt. Przymrozki jednak mogłyby popsuć pracę tych młodych ludzi – mówi Kazi- mierz Berger, dyrektor ZTZ w Rybniku.

– Uważam, że już dawno powinien zostać pomalowa- ny. Teraz można się tylko pobrudzić od tych osmolo- nych ścian – mówi Antoni Fojcik, który często dojeżdża do Żor.

(acz) Antoni Fojcik pokazuje zniszczony przystanek w Gotartowicach

Sprawa wyburzenia komi- na browaru nadal wywołuje wiele emocji. Na początku marca swoją pracę zakoń- czyła specjalna komisja, któ- ra jednogłośnie stwierdziła, że musi on zostać rozebrany.

Według fachowców, obiekt jest w bardzo złym stanie technicznym. Posiada licz- ne pęknięcia, a dodatkowo jest odchylony od pionu. Ko- min podzielił mieszkańców na tych, którzy chcą, aby nadal królował nad miastem oraz na tych, którym się on nie podoba. Kilka dni temu redakcje gazet obiegł apel dotyczący ratowania spor- nego obiektu. Czytamy w nim m.in.: „(...)Rozumiemy, że bezpieczeństwo miesz- kańców jest najważniejsze – człowiek zawsze powinien

Sprawa komina rybnickiego browaru trafiła do posłów i senatorów

Burza nad zburzeniem

stać na pierwszym miejscu.

Jednak żyjemy w XXI wieku – już wielokrotnie zabytki rozbierano i przywracano im ich pierwotny blask. Po- dobne rekonstrukcje prze- prowadzane są na terenie całej Polski np. rekonstruk- cja zabytkowej kamienicy na terenie CH „Astoria” w Bydgoszczy czy odbudowa Pałacu Saskiego w Warsza- wie. Jak widać, przykładów jest wiele. Potrzeba jedynie dobrej woli inwestora(...)”.

Apel ten został skierowany między innymi do prezy- denta miasta, urzędników, członków Rady Miasta i Sej- miku, senatorów i posłów z regionu. W chwili obecnej ostateczna decyzja zależy od konserwatora zabytków.

(acz)

Łukoil chce inwestować w Rybniku.

Przedstawiciele koncernu uważają,

że jest to rozwijające się miasto

(5)

5

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 20 marca 2007 r.

GORĄCY TEMAT 5

Nowiny.pl – nowy rok, nowe promocje

Zyskaj 280 zł! Teraz miesiąc publikacji banera w Internecie ZA DARMO!

Promocja wna do 30.06.2007 r.

tel. (032) 415 47 27 w.34, mk@nowiny.pl

REKLAMA

Bezpowrotnie likwi- dowane są automaty telefoniczne.

Telekomunikacja Polska, posiadacz największej licz- by budek, planuje się pozbyć ponad połowy z blisko osiem- dziesięciu tysięcy. Powód?

Operator twierdzi, że nie przynoszą już dochodów.

Jedna na miesiąc W ubiegłym roku Urząd Komunikacji Elektronicznej określił minimalną liczbę au- tomatów, która musi zostać na ulicach. Według niego na 950 mieszkańców ma funkcjono- wać jeden aparat telefonicz- ny, podobnie na 2 tys. osób ma przypadać jedna budka przy- stosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych. – Pro- ces likwidacji budek będzie stopniowy i zakończy się pod koniec 2008 roku. Na pewno budki nie znikną z ulic z dnia na dzień. W pierwszej kolejno- ści będziemy wycofywać te au- tomaty, z których prawie nikt nie korzysta. Mamy aparaty, z których wykonywana jest na

przykład jedna rozmowa mie- sięcznie o wartości 2-3 złotych.

To bardzo mało zważywszy, że koszt utrzymania aparatu w budce oraz jego konserwa- cji jest wielokrotnie wyższy – mówi Maria Piskier, rzecznik Telekomunikacji Polskiej SA.

Będzie słychać i widać Określona przez UKE licz- ba automatów, to minimum.

TP zapewnia, że nic nie stoi na przeszkodzie, by na uli- cach zostało więcej budek.

Zostaną na pewno w miej- scach, gdzie przebywa dużo ludzi. W Rybniku będzie to rynek, okolice targu, stadio- nu miejskiego i PKP.

– Likwidacja aparatów telefonicznych budzi wiele kontrowersji. Ludzie może nie korzystają z danej budki, ale są przyzwyczajeni do jej widoku. Zostawimy najno- wocześniejsze aparaty, te z możliwością wysyłania SMS - ów. Reszta niestety pójdzie na złom. Nie znaczy to jednak, że nie będziemy wymieniać budek na nowocześniejsze.

Bardzo możliwe, że za jakiś czas pojawią się u nas budki multimedialne z możliwością

Stopniowo będą znikać z ulic naszego miasta budki telefoniczne. Do końca 2008 r. ich liczba zminejszy się o ponad połowę.

Telefony

idą na złom

nawet videorozmowy, jak to ma miejsce na Zachodzie.

Cały czas analizujemy ruch telefoniczny na automatach i typujemy budki do likwida- cji – mówi Maria Piskier.

Ludzie mają komórki To nie jedyne zmiany, ja- kie planuje TP. Za jakiś czas z rybnickich ulic znikną cha- rakterystyczne żółte budki, a w ich miejsce pojawią się po- marańczowe automaty Oran- ge. Ma to związek ze zmianą polityki TP, której logo znik- nie całkowicie przechodząc pod Orange. Operator chce tym samym zerwać ze swoim niezbyt pozytywnym wize- runkiem sprzed lat. Z części budek rezygnują także inni operatorzy. Budki do likwi- dacji wybiera firma Netia i Dialog. Wszystkie trzy firmy usprawiedliwiają likwidacje budek ograniczeniem kosz- tów. Wychodzą z założenia, że teraz prawie każdy ma aparat stacjonarny i nawet na największych odludziach jest zasięg sieci komórkowej. Czy mają rację? Czas pokaże.

Adrian Czarnota Zdjęcia: Dominik Gajda

NIKOMU JUŻ NIEPOTRZEBNE?

Przeanalizowaliśmy zgłoszenia z budek telefonicznych i w ostatnim roku na tysiąc wezwań straży pożarnej, zaledwie siedmiokrotnie dzwoniono z budki telefonicznej. Nie można tu jed- nak kierować się statystykami. Budka nieraz uratowała komuś życie, a to jest bezcenne. Kie- dyś o wiele częściej alarmowano nas z automatów telefonicznych stojących przy ulicach.

Dziś większość ludzi ma komórki, a połączenie alarmowe z numerem 112 jest bezpłatne. Jed- nak od czasu do czasu ktoś nas z budek wzywa. A to często może uratować, komuś życie.

(acz)

BOGUSŁAW ŁABĘDZKI

z rybnickiej Komendy Państwowej Straży Pożarnej

Na ulicach zostaną jedynie najnowocześniejsze aparaty z możliwością wysyłania wiadomości sms

Budka, jakiej jeszcze nie znamy

Stuletnia staruszka

Pierwsza budka telefoniczna stanęła przed Staple Inn w High Holborn w Londynie w maju 1903 roku za sprawą towarzystwa kolejowego Grand Central Railway. Była pierwszym pu- blicznym telefonem na świecie. Powstała w 1884 roku, 8 lat po wynalezieniu telefonu przez Szkota, Alexandra Grahama Bella. Ustawiano je w sklepach i w holach hotelów.

Rozmowy kontrolowane

Ze sklepów, gdzie telefonowanie było nieco krępujące, aparaty wyniesiono na ulice. Instalo- wano je w specjalnych, drewnianych budkach i ustawiono na chodnikach. Ten nowy mebel miejski szybko stał się łatwym celem dla wandali i złodziei monet.

Wrzuć monetę

Od lat siedemdziesiątych zeszłego wieku automaty telefoniczne były coraz rzadziej umiesz- czane w zamykanych budkach. Zastępowano je wolno stojącymi osłoniętymi jedynie dasz- kiem. W czasach PRL automaty telefoniczne były urządzeniami jednokierunkowymi – nie można było do nich dzwonić i, do lat siedemdziesiątych poprzedniego stulecia, istniały tylko automaty lokalne (umożliwiające jedynie rozmowy lokalne). W latach 80-tych można było dzwonić z budki telefonicznej jedynie po wrzuceniu specjalnych żetonów.

Łączy z internetem

Wraz z rozpowszechnieniem telefonów komórkowych popularność budek spadła, jed- nak rozpowszechnienie laptopów powoduje powstanie zupełnie nowego typu usług.

W 2003 roku pojawiły się na Manhattanie pierwsze budki oferujące bezprzewodową łączność z internetem.

(6)

6 AKTUALNOŚCI

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 20 marca 2007 r.

Jestem naprawdę dumna z mojego małego zwycięstwa.

Ósmego marca udo- wodniłam błąd lekarza przed sądem.

Dostanę wreszcie pienią- dze z odszkodowania – mówi Monika Lenard, która nie- dawno wygrała w sądzie z ZUS-em.

Jak działa Zakład Ubezpie- czeń Społecznych przekonał się chyba każdy, kto po wy- padku ubiegał się o odszko- dowanie. Wielu rezygnuje już po napisaniu pierwszego odwołania, które zazwyczaj nie skutkuje...

– Jestem naprawdę dumna z mojego małego zwycięstwa.

Ósmego marca udowod- niłam błąd lekarza przed sądem. Dostanę wreszcie pieniądze z odszkodowania – mówi Monika Lenard. To ważne, ale ważniejszy jest fakt, że sąd przyznał mi ra- cję. Nie jestem żadną symu- lantką – dodaje pracownica jednej z rybnickich firm.

Co z tym kolanem?

Jej kłopoty zaczęły się po- nad dwa lata temu. Pracowa- ła wtedy w wodzisławskim Minimalu. – W maju 2004 roku spadłam z drabiny. Coś strzeliło mi w kolanie. Nie umiałam chodzić. Każdy krok sprawiał mi ból – mówi dziewczyna.

17 czerwca już leżała w rydułtowskim szpitalu. Dia-

gnoza: łękotka nie jest uszko- dzona, wycięto tylko fałd błony maziowej. 1 września lekarz stwierdził, że jest zdolna do pracy, chociaż mówiła, że kolano dalej ją boli. Usłyszała, że mogą to być skutki zabie- gu. – Po pierwszej artroskopii ZUS uznał, że należy mi się chorobowe i dostałam 3 proc.

uszczerbku na zdrowiu. Od- wołałam się, w kolejnej komisji zasiadał jeden z rydułtowskich lekarzy, który powiedział mi, że kolano jest niewyleczone.

Zaczęłam więc leczenie u nie-

Monika Lenard z Rydułtów wygrała w sądzie z chyba najmniej przystępnym urzędem w kraju

Krzywda ZUStanie naprawiona

go. Jednak kolejne badania i kolejna artroskopia w rybnic- kim szpitalu nie przyniosły poprawy. Druga operacja nie była nawet potrzebna, a dodat- kowo kosztowała mnie sporo bólu. Złożyłam, więc skargę na tego doktora do Izby Lekar- skiej – wspomina Monika.

Sama przeciwko wszystkim

Po dwóch latach nieustan- nego leczenia, brania tabletek, zabiegów i rehabilitacji po- nownie stanęła przed komisją

ZUS–u w Rybniku. Dostała 2 proc. uszczerbku na zdrowiu.

Odwołała się i 16 listopada jesz- cze raz stanęła przed komisją.

– Drzwi otworzył znany mi już z Rydułtów lekarz, który bez zbędnych ceregieli stwierdził 0 proc. uszczerbku, chociaż wcześniej mi powiedział, że kolano jest niewyleczone – mówi Monika Lenard. Ko- bieta oddała sprawę do sądu.

8 marca w rybnickim Sądzie Pracy i Ubezpieczeń Społecz- nych odbyła się rozprawa. Sąd jednogłośnie przyznał rydułto-

PUKAJCIE, ALE CZY OTWORZĄ WAM?

Rybnicki ZUS nie jest insty- tucją przyjazną petentowi.

Po czym można tak sądzić?

Większość rozmów przełą- czana jest przez centralę.

Ta chyba jednak jest bardzo przeciążona. Przez kilka go- dzin cierpliwie wykręcali- śmy numer do rybnickiej placówki, zanim wreszcie usłyszeliśmy głos telefo- nistki. A to przecież tylko telefon. A gdzie reszta for- malności? Skoro tak trud- no jest się dodzwonić, to zapewne tym trudniej jest przedrzeć się przez biuro- kratyczną strukturę urzędu.

Pozostaje nam więc tylko podziwiać panią Monikę za jej upór i stalowe nerwy w dążeniu do sprawiedliwego orzeczenia. Ostatecznie, po wielu bojach młoda kobie- ta odniosła zwycięstwo. A gdyby się poddała?

Nagrodzonym studentom rybnickiego kampusu towarzyszyli rodzice dumni ze swoich dorosłych już dzieci

Rybnickie orły

wiance rację. Dostała 3 proc.

uszczerbku na zdrowiu, za co należy się jej jednorazowo około 1600 zł odszkodowania.

To dużo, zważywszy, że ma sparaliżowanego ojca i czeka ją najprawdopodobniej trzecia operacja kolana.

ZUS przegrał

Chciałam wszystkich za- pewnić, że z ZUS-em można wygrać. Kosztowało mnie to co prawda sporo nerwów i kilkadziesiąt wizyt na ulicy Jankowickiej w Rybniku, ale

było warto – zapewnia kobie- ta.

Zakład Ubezpieczeń Spo- łecznych w piśmie do chorej zapewnił, że nie zamierza się odwoływać. Nie udało nam się tego potwierdzić u rzecz- niczki rybnickiego ZUS-u. – Musiałabym przeanalizować dokumenty, by zapewnić, że się nie odwołamy. W tej chwi- li jestem na wyjeździe. Wra- cam w przyszłym tygodniu – zakomunikowała Anna Lepiarczyk.

Adrian Czarnota

Czy miał pan też takie dobre oceny na stu- diach? – spytał swojego kolegę jeden z nauczy- cieli akademickich.

– Nie, ja nie miałem – roześmiał się w odpo- wiedzi zapytany.

5,0 – taką najwyższa średnią ocen osiągnęło kilku studen- tów w rybnickim kampusie.

Równie wysoką mają ci, któ- rzy wybili się ponad 4,5. 14 marca w auli Akademii Ekono- micznej przy ulicy Rudzkiej w Rybniku odbył się I Interdyscy- plinarny Konkurs Indeksów.

Żeby wygrać w tym konkur- sie, wystarczyło mieć bardzo dobre oceny. Przedsięwzięcie to zostało zrealizowane dzięki współpracy rybnickich Samo-

rządów Studenckich Uniwer- sytetu Śląskiego, Akademii Ekonomicznej oraz Politech- niki Śląskiej.

Osiemnastu wspaniałych

Była to uroczysta gala wrę- czenia wyróżnień dla osiem- nastu najlepszych studentów poszczególnych kierunków trybu dziennego studiów.

Kryterium kwalifikacji do otrzymania wyróżnienia była wysokość średniej ocen za poprzedni rok nauki. Uro- czystość rozpoczęła się od prezentacji multimedialnej Zespołu Szkół Wyższych w Rybniku. Niecodzienne spotkanie umilił koncert uczniów Państwowej Szkoły Muzycznej im. Karola i An- toniego Szafranków. Najlepsi studenci otrzymali w nagro-

W Konkursie Indeksów wygrywają najlepsi

dę albumy, których sponso- rem był prezydent Rybnika, książki ufundowane przez Uniwersytet Śląski oraz Księ- garnię „Orbita” w Rybniku.

Młodzi zdolni

Na galę przybyli przedsta- wiciele władz miasta, władz uczelni, środowiska medial- nego, instytucji kulturalnych i sfery biznesowej Rybnika oraz sami studenci. Towarzyszyli im rodzice dumni z osiągnięć swoich dorosłych już dzieci.

Głównym organizatorem pro- jektu była Rada Samorządu Studenckiego Uniwersytetu Śląskiego Ośrodka Dydaktycz- nego w Rybniku oraz Rada Sa- morządu Studenckiego ROND Akademii Ekonomicznej i Rada Samorządu Studenckie- go CKI Politechniki Śląskiej.

(izis)

Kosztowało mnie to sporo nerwów i kilkadziesiąt wizyt na ulicy Jankowickiej, ale ten trud się opłacił - mówi Monika Lenard

Grono najlepszych studentów w rybnickim kampusie wraz z władzami uczelni i nauczycielami

Laueraci konkursu

n Akademia Ekonomiczna Rybnik

Magdalena Niedźwiecka 4,900 Agata Hudek 4,680

n Uniwersytet Śląski Marzena Rzepka 4,790 Joanna Krajewska 4,972

Patrycja Purzycka 4,972 Dominika Janeta 4,916 Wojciech Kiljańczyk 4,975 Agnieszka Molenda 4,900 Marta Poremba 5,000 Roland Krybus 4,660

n Politechnika Śląska Marek Korbica 4,530

Aleksandra Twardoch 5,000 Edyta Janus 5,000 Anna Maria Szandar 4,660 Monika Barbara Krosny 4,530 Maciej Andraszek 4,750 Andrzej Piotr Janusiewicz 4,380 Krzysztof Piotr Korbica 4,560

(7)

7

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 20 marca 2007 r.

POD PARAGRAFEM

REKLAMA

Rybnicka prokuratura za- kończyła w środę śledztwo w sprawie grupy specjalizu- jącej się w kradzieży aut.

Czterech mężczyzn oraz kobieta kradli najdroższe modele samochodów. Za- trzymani mieszkali między innymi w Jankowicach, Sta- nowicach oraz Jastrzębiu.

W okresie od kwietnia 2005 roku do marca 2006 roku skradli szesnaście luksuso- wych limuzyn. Były to prze- ważnie najnowsze modele BMW, ale nie gardzili także nowymi volkswagenami.

– Grupa ta była doskonale przygotowana do kradzieży.

Na samochody z wyższej

W minioną środę o godzinie 11.00 sąd skazał pijanego rowe- rzystę z Dębieńska. To pierwsza osoba osądzo- na przez rybnicki sąd 24-godzinny.

Mężczyznę zatrzymano 12 marca, około godziny osiem- nastej w Czerwionce. Prowa- dził rower, mając blisko trzy promile w wydychanym powietrzu. Prokuratura nie miała wątpliwości, że ten przypadek nadaje się do przy- śpieszonego trybu orzekania.

Według nowych przepisów, prokuratura i policja od mo- mentu zatrzymania sprawcy ma 48 godzin na postawienie zarzutów. Od tego czasu sąd ma 24 godziny na wydanie wyroku.

– Jak nietrudno policzyć, osoba łamiąca prawo może teraz spędzić nawet trzy dni w areszcie czekając na wy- rok. Do tej pory pijani kie- rowcy odpowiadali z wolnej stopy, wzywano ich na roz- prawę. Nowy system będzie bardzo dokuczliwy szcze- gólnie dla osób pracujących zawodowo, będą mieli spory kłopot w usprawiedliwieniu swojej nagłej nieobecności w pracy – mówi Bernadeta Breisa, szefowa Pokuratury Rejonowej w Rybniku.

Sądy 24-godzinne spowo- dowały powrót do polskiego prawa tzw. „czynu chuligań- skiego”, czyli występku po- pełnionego umyślnie i bez powodu np. zniszczenia mienia, gróźb karalnych, znieważenia funkcjonariu- szy, naruszenia nietykalno- ści cielesnej, a także sprawcy wypadków po pijanemu.

– Tryb 24-godzinny będzie obowiązywał w przypad- kach, gdy oskarżonemu nie będzie groziła kara większa niż dwa lata pozbawienia wolności. Każda osoba bę- dzie dostawała obrońcę z urzędu – tłumaczy prokura- tor.

Rowerzysta z Dębieńska został skazany na karę 6 miesięcy pozbawienia wol- ność w zawieszeniu na trzy lata. Przez trzy lata nie może również prowadzić żadnych pojazdów mechanicznych.

(acz)

Torów kolejowych w Rybniku i od Gliwic aż po Chałupki pilnuje zaledwie dwudziestu mundurowych

Dziurawy płaszcz ochronny

Sytuacja Straży Ochro- ny Kolei jest drama- tyczna. Na szczęście jest szansa, że to się zmieni.

Po raz kolejny do sejmu tra- fiła ustawa nadająca tej for- macji dodatkowe przywileje.

Gdyby weszła ona w życie, strażnicy mieliby takie same uprawnienia, jak policja. – Ta ustawa to dla nas jedyna na- dzieja i bardzo liczymy, że politycy ją zatwierdzą. Po jej wejściu mielibyśmy pra- wo do emerytury już po 15 latach. To odmłodziłoby sze- regi strażników. W tej chwili zdarzają się sytuacje, że po torowiskach za przestępcami biegają sześćdziesięciolatko- wie – mówi Agata Moczul- ska, rzecznik Straży Ochrony Kolei.

Między policją a ochroną

Poza emeryturą, nowa ustawa dawałaby większe uprawnienia SOK-istom. W tej chwili reguluje to usta- wa z 28 marca 2003 roku o transporcie kolejowym.

Według niej SOK, wykonu- jąc ustawowe zadania, ma prawo do legitymowania i przekazywania policji osób podejrzanych o popełnienie przestępstwa, zatrzymywa-

nia i kontroli pojazdu samo- chodowego poruszającego się na obszarze kolejowym oraz nakładania grzywien.

Straż Ochrony Kolei ma także prawo do stosowania środków przymusu bezpo- średniego, siły fizycznej, miotacza gazowego, pałki służbowej, kajdanek i psa służbowego oraz użycia broni palnej w ściśle okre- ślonych przypadkach.

– Obecnie nie możemy prowadzić przesłuchań czy spraw. Wszystko przeka- zujemy policji. Podlegamy Polskim Liniom Kolejowym, ale zostajemy coraz bardziej na uboczu. Naszą sytuację ciężko określić. Jesteśmy jakby zawieszeni pomiędzy uprawnieniami ochrony a policji – tłumaczy rzecznik.

Superwyposażenie W chwili obecnej SOK próbuje sobie radzić orga- nizując wspólne patrole z policją, żandarmerią oraz strażą graniczną na tere- nach przygranicznych, ta- kich jak Racibórz i Chałupki.

Funkcjonariuszy wspiera w patrolach 170 świetnie wy- szkolonych czworonogów.

Wśród szeregów SOK ist- nieją też „superjednostki”, czyli Grupy Operacyjno- -Interwencyjne. Prowadzą one rozpoznanie i działa- nia, często po cywilnemu,

mające na celu zatrzymanie sprawców.

– Grupy są bardzo dobrze wyposażone do wykonywa- nia swoich zadań – posiada- ją na swoim stanie kamizelki taktyczne, noktowizory, ka- mizelki kuloodporne, hełmy kevlarowe (kalifornijskie DeltaForce3), gogle, komi- niarki, pistolety P99 (typu

Łupem padały zazwyczaj najdroższe samochody na niemieckich rejestracjach, których właściciele odwiedzali w Polsce swoich krewnych

Złodzieje kosztownych limuzyn

półki czekali zazwyczaj pod supermarketami. Obserwo- wali właściciela i najczęściej jechali za nim po dokonaniu zakupów pod dom. Dzięki temu dokładnie wiedzieli, gdzie mieszka i gdzie parku- je „namierzony” samochód – wyjaśnia Bernadeta Breisa, szefowa rybnickiej prokura- tury.

Szajka czekała na dogod- ny moment do kradzieży.

Zazwyczaj wracała nocą.

Była doskonale przygoto- wana. Nie przeszkadzał jej fakt, że auto było schowane w garażu, a na terenie pose- sji biegały psy. Włamanie do garażu nie było dla nich żad-

nym problemem, natomiast zwierzętom podawali środki nasenne.

– Zdarzały się nawet przy- padki, gdy wjazd do garażu blokował inny pojazd. Gru- pa włamywała się do niego, sprowadzała go z podjazdu otwierając sobie drogę do interesującego ich modelu.

Następnie wyprowadzali upatrzony łup, a drugi samo- chód odstawiali z powrotem na podjazd. Właściciele, do- póki nie zajrzeli do garażu, nie byli świadomi tego, że ktoś ich okradł – mówi pro- kurator.

Prokuratura nie wyklucza, że zatrzymane osoby były

związane z większą grupą działającą na terenie kraju.

Gang został rozpracowany i rozbity przez wydział ds.

przestępstw samochodo- wych Komendy Wojewódz- kiej Policji w Katowicach.

W grupie panowała wysoka specjalizacja. Każda z osób miała w szajce inne zadanie.

Jedni obserwowali samocho- dy pod supermarketami, inni jechali za właścicielem po- jazdu pod dom, jeszcze inni kradli pojazd i szukali kupca.

Wśród zatrzymanych osób jest mechanik samochodo- wy, który po kradzieży prze- chowywał auta w swoim warsztacie. W momencie

zatrzymania przestępców nie udało się odzyskać żad- nego ze skradzionych aut.

Złodzieje bardzo szybko się ich pozbywali.

– Szef grupy okazał się doskonale znanym policji recydywistą, z tego powo- du grozi mu najsurowszy wymiar kary. Może spę- dzić nawet piętnaście lat w więzieniu. Pozostałym członkom gangu grozi 10 lat więzienia. Trzech z nich przebywa w areszcie, wobec kobiety oraz mechanika za- stosowano dozór policyjny – tłumaczy Bernadeta Bre- isa.

Adrian Czarnota

Mężczyzna został bły- skawicznie skazany na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności

Jedna doba i po sprawie

Walther), PM98, ochrania- cze na łokcie i kolana – mówi Moczulska.

Tylko 3 tysiące

Funkcjonariusze tych grup szkoleni są przez instrukto- rów z pododdziałów anty- terrorystycznych policji w zakresie sztuk walki, technik interwencyjnych i strzelania.

Niejednokrotnie już udowod- nili swoją skuteczność w działaniach przeciwko zło- dziejom mienia kolejowego oraz pospolitym przestępcom grasującym w pociągach. Nie- stety, w całej Polsce pracuje tylko trzy tysiące strażników.

W takiej sytuacji złodzieje za- wsze będą niestety górą.

AdrianCzarnota Zawieszona pomiędzy policją a służbami ochroniarskimi - Straż Ochrony Kolei

(8)

8 HISTORIA

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 20 marca 2007 r.

Mieli wtedy po kilka lat, ale dobrze zapamitali wydarzenia końca wojny.

Niemcy pospiesznie ewa- kuowali miasto, Rosjanie go- towali się do decydującego uderzenia. W centrum wojen- nego zamieszania znalazły się dzieci – mali świadkowie poczynań dorosłych. Po 60 latach od tamtych wydarzeń oddajemy im głos. Wydarze- nia sprzed kilkudziesięciu lat wspominają Jadwiga i Franciszek Tkoczowie z Chwałowic.

Unsere Freunde

Pani Jadwiga z czasów przed 1945 rokiem zapa- miętała wspólne zabawy z niemieckimi rówieśnikami.

Wśród kilkuletnich dzieci nie było konfliktów na tle na- rodowym. Jak mówi, zżyła się z niemieckimi dziećmi, było jej smutno, gdy pod koniec wojny wyjeżdżały na Zachód.

Do świata dziecięcych gier nie dostały się jeszcze podziały dorosłych. Tymczasem matka pani Jadwigi była już zmuszo- na usługiwać nowym panom Rybnika. Im starsze jednak były dzieci, tym brutalniej dosięgała je „dorosła” rzeczy- wistość. Franciszek Tkocz w 1945 roku był już 13-letnim chłopcem. Z czasu wojenne- go zapamiętał np. lanie, jakie sprawili mu starsi, niemieccy koledzy w szkole za mówienie w rodzinnym języku polskim.

No cóż – przecież siedmiolet- ni Franek 1 września 1939 roku wybierał się do polskiej, a nie niemieckiej szkoły!

Wojenne dzieci

Wojna trwała w najlep- sze, a dzieci rosły. Chłopcy

Radziecki kapitan tak polubił placki ziemniaczane, że kazał sobie przywieźć beczkę oleju i dwa worki ziemniaków

Małe dzieci w Wielkiej Wojnie

Wspomnienia i pamiet- niki są niewątpliwie jedną z najciekawszych form pi- sarstwa historycznego. Na ich stronach suche fakty i daty zyskują nowy „uczucio- wy” wymiar. Zyskują nowe życie...

Przed powstaniem Pierwszy narodowy zryw Górnoślązaków wywołało kilka przyczyn. „Za miedzą”

powstało niepodległe pań- stwo polskie, a mocarstwa europejskie wahały się w kwestii przynależności pań- stwowej Śląska. Wzrastała świadomość społeczna pol- skich Ślązaków, robotników i chłopów. Wzmagało się zwy- kłe ludzkie poczucie niespra-

mieli swoje przyjemności – obserwowali czołgi. Wszy- scy ekscytowali się wtedy wyczynami niejakiego No- siadka – brawurowo wie- szającego polską flagę na najwyższym miejskim ko- minie w dniu 3 maja 1940 roku. Oczywiście było tak- że wiele smutnych chwil.

Pani Jadwiga wspomina, jak matka plakala, a pan Franciszek, jak ojciec, były powstaniec śląski, został wysłany na roboty przymu- sowe do Saksonii. Na pierw- szy urlop wrócił dopiero po upływie dwóch lat...

Hordy Azjatów

Od stycznia 1945 roku trwała wielka ofensywa Ro- sjan. O ich poczynaniach głośno było na Śląsku. Wła- dze Niemiec starały się ukazywać Sowietów w jak najgorszym świetle. W pro- pagandzie przedstawiano ich jako „hordy ze Wschodu”. W tej atmosferze rybnickie wła- dze wydały nakaz ewakuacji miasta. Na peron w Chwało- wicach podstawiono pociągi dla cywilów. Pierwsi uloko- wali się w nich „dwójkarze”

– osoby z II grupą volkslisty.

Towarowe wagony czeka- ły nadal. Rodzina Jadwigi Tkocz także pospieszyła na peron.

Co pani robi?

Pani Jadwiga wspomina:

– Było wtedy strasznie, zim- no. Matka prowadziła nas, na chwałowicki peron.

Najmłodsze z nas było jesz- cze w wózku, my, starsze dziewczynki szłyśmy obok matki z plecakami. W wa- gonie także było mroźno, z zimna puchły nam ręce.

Nie było nic do jedzenia, ale najgorsze było to, że nie wiedzieliśmy, dokąd

właściwie ma nas zawieźć ten pociąg. W końcu moja mama nie wytrzymała. Wy- ciągnęła wózek z wagonu i kazała nam także wyjść.

Nie zamierzała czekać . Wtedy zatrzymał nas nie-

miecki policjant. – Co pani robi? – zapytał. – Czy pani zdaje sobie sprawę, kim są Rosjanie? Mama na to odpowiedziała: – Gorsi od Niemców już być nie mogą!

Zeszliśmy z nasypu i zna-

leźliśmy schronienie w po- bliskiej gospodzie. Za nami wyszli inni ludzie. Do dziś mam przed oczami widok ludzi schodzących z nasy- pu kolejowego – kończy Pani Jadwiga.

W klasztornej piwnicy Rodzina pana Franciszka przed działaniami wojenny- mi ukrywała się w piwnicy u ojców franciszkanów. Niem- cy w pobliżu ulokowali swój sztab. Radzieckie działa ostrzelały to miejsce, zapa- lił się dach. Pan Franciszek mówi: – W piwnicy przeby- wało siedem rodzin. Wszy- scy rzucili się do gaszenia.

Udało się zapobiec pożaro- wi. Kiedy w połowie lutego nadszedł rozkaz opuszcze- nia miasta, nasza rodzina, ja i dwie siostry, matka oraz wujek rozpoczęliśmy pieszą wędrówkę. Najpierw skiero- waliśmy się do Chwałowic, później do Świerklan. W końcu znaleźliśmy schronie- nie w Radlinie. Po przejściu frontu wróciliśmy do nasze- go mieszkania na Wodzisław- skiej – niestety, okazało się, że jest splądrowane.

Amatorzy śląskiej kuchni

Nowi „wyzwoliciele” pano- szyli się w mieście podobnie, jak ci poprzedni. U rodziny Franciszka Tkocza kwatero- wał pewien kapitan. Kazał gotować sobie placki ziem- niaczane: – Tak bardzo lubił placki mojej mamy, że gdy skończyły się produkty, ka- zał przywieźć do nas beczkę oleju i dwa worki ziemnia- ków z wojskowego składu – uśmiecha się pan Tkocz.

Tymczasem dzieci były na- rażone na kolejne szykany językowe. Najpierw karano za rozmowy po polsku, a po wkroczeniu Rosjan z ko- lei źle widziane były słowa niemieckie. – A przecież my uczyliśmy się w szkołach nie- mieckich. Jak my dzieci mie- liśmy się w tym odnaleźć?

– wspominają Tkoczowie.

Tomasz Ziętek

Pierwsze powstanie śląskie w Rybniku w oczach uczestników – część I

Pożółkłe kartki pamiętników

wiedliwości w traktowaniu ich przez wyżej postawio- nych Niemców. Wreszcie bu- dziła się polska świadomość narodowa. Nie inaczej było w Rybniku.

Kto by się tam

obawiał nawet śmierci Aniela Wolnikówna z Pa- ruszowca była jedną z osób zaangażowanych wówczas w agitację narodowościową.

Wspomina ona pierwszy ryb- nicki wiec, który odbył się 24 listopada 1918 roku na pry- watnej polanie obok cegielni.

Kolejną polską manifestacją był pochód trzeciomajowy w 1919 roku, na czele którego niesiono polski proporzec.

Wolnikówna wspomina także

o sztandarze polskim gminy Paruszowiec, który przecho- wywany był w ich domu.

Udzielała u siebie w domu lekcji języka polskiego i hi- storii. Z prostotą opowiada o organizowaniu broni, a także samym wybuchu powstania 18 sierpnia: „Polacy nie poszli do pracy wyruszając przeciw Grenzschutzowi, który szedł od Wielopola (...) Nasza linia bojowa biegła wzdłuż toru kolejowego prowadzącego do Żor. Niestety była nas tylko garstka i broni było mało prze- ciw uzbrojonemu wojsku”.

Z bronią i bez broni Górnośląskie powstanie 1919 roku nie było skoordy- nowaną akcją. W zasadzie

powstanie nie posiadało cen- tralnego dowództwa. Nie uda- ło się nawet ujednolicić daty wybuchu na całym obsza- rze. Jeszcze gorzej wyglądała sprawa z wyposażeniem po- wstańców w broń czy choć- by ubranie. Tylko niewielka część z nich posiadała war- tościowy wojskowy sprzęt.

Polscy bojownicy broń pod- kupywali od zdemoralizo- wanych Niemców, granaty wyrabiali chałupniczo – wy- korzystując kopalniany dy- namit. Trudno mówić w tej sytuacji o porównaniu sił wal- czących stron. Niemcy byli w pełni uzbrojeni, posiadali po- parcie polityczne – rządu ber- lińskiego, przemysłowców, partii politycznych. Polacy nie

mieli żadnego z tych atutów.

Wobec braku odgórnych roz- kazów zaimprowizowane ak- cje zbrojne podejmowali niżsi powstańczy przywódcy. Był taki i w Rybniku.

Na niebie pryskały szrapnele

Wojciech Zdrzałek dowodził trzema sekcjami powstańców, które 18 sierpnia operowały w okolicach Zebrzydowic.

Barwnie opisuje potyczkę z oddziałami Grenzschutzu, która rozegrała się w lesie zwanym „Rosochocz”. W jego wspomnieniach widać jak na dłoni braki w uzbrojeniu i wy- posażeniu powstańców 1919 roku: jego oddział używał w walce broni... myśliwskiej.

Uderza także dysproporcja sił – np. udział w walce po stro- nie Niemców pociągu pancer- nego, który kursował na trasie

Zebrzydowice – Jejkowice – Rybnik. Z jego pamiętnika wyłania się wspomniany brak koordynacji wśród Polaków:

posiłki powstańcze z Jejkowic i Szczerbic przyszły za późno.

Wojciech Zdrzałek relacjonu- je: „(...) Rzuciliśmy się na wro- ga. Chodziło nam o odbicie jeńców. Deptaliśmy wojsku po piętach i ścigaliśmy cofają- cy się Grenzschutz (..) aż pod sam most kolejowy. Strzela- liśmy gęsto z karabinów i rzucaliśmy granaty ręczne.

Wszystko jednak bez skutku, bo niemieccy żołnierze usu- nęli się za nasyp kolejowy i pod jego osłoną wycofali się w stronę Rybnika”. Ostatecz- nie przewaga Niemców wzię- ła górę i Wojciech Zdrzałek wraz z towarzyszami broni musieli uciekać za granicę – na terytorium Polski.

Tomasz Ziętek Anonimowa fotografia dzieci wykonana w Rybniku podczas wojny

(9)

9

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 20 marca 2007 r.

DALEKO OD RYNKU

TEKST SPONSOROWANY

Nowe oblicze franchisingu

To taki Biznes z Gwarancją

cielem jednej z takich szkół – Karolem Kąkolem z Leader School Kalisz.

AB: To nie był Pański pierwszy biz- nes…

Karol Kąkol, Leader School Kalisz:

Różnie w życiu bywało. Prowadziłem różne interesy. W 2004 r. zamknąłem kolejny biznesowy rozdział w życiu.

Akurat skończyłem 30-stkę. Powie- działem sobie: „nigdy więcej wpadki”.

AB: I dlatego pomyślał Pan o skorzy- staniu z gotowego rozwiązania?

KK: Tak. Również moja żona, Da- niela, od dawna marzyła o szkole ję- zykowej. Zdawałem sobie sprawę, że wypromowanie się na tym rynku „od zera” będzie bardzo trudne. Zaczęliśmy więc szukać…

AB: I znaleźliście Leader School?

KK: Znaleźliśmy ogłoszenie prasowe.

Szczerze mówiąc, do franczyzy byłem nastawiony bardzo ostrożnie.

AB: Dlaczego?

KK: Prowadziłem wcześniej Agencję

Ubezpieczeniową w systemie franczy- zowym. Dostałem produkty, prawo do korzystania z nazwy i… nic więcej!

AB: W Leader School było inaczej?

KK: Gdy tylko skontaktowaliśmy się z właścicielem LS, Wojciechem Roj- kowskim, zrozumieliśmy, że rozumie on franczyzę zupełnie inaczej. Dla niego franchising to pełny system prowadzenia biznesu. Zaproponował nam systemową i systematyczną opie- kę, szkolenia dla nas i personelu, mate- riały, reklamę, a przede wszystkim – i od razu to poczuliśmy – rzeczywiście i bez ukrywania czegokolwiek podzielił się swoimi doświadczeniami w prowa- dzeniu biznesu. Co ciekawe, nie tylko tymi dobrymi.

AB: Złymi też?

KK: Właśnie dzięki temu uniknęli- śmy własnych błędów. Przede wszyst- kim dlatego nie wydaliśmy ani złotówki niewłaściwie. To niesamowite, ale kie- dy przeanalizowaliśmy z żoną wszyst- ko, okazało się, że cała inwestycja zwróciła się nam w 4 miesiące.

AB: Nie wierzę!

KK: (śmiech) Ja też do tej pory nie wierzę. Zainwestowaliśmy ok. 50 000 zł, rozpoczęliśmy w sierpniu. A w listo- padzie tego samego roku wyszliśmy już na prostą. Pod choinką był szampan.

AB: Innym też tak szybko poszło?

KK: Nie wszystkim. Ale większość po roku mocno stoi na własnych nogach. I ma poczucie satysfakcji z prowadzenia własnego biznesu. Upaść można jedy- nie na własne życzenie. Jeśli zaanga- żuje się – najlepiej wspólnie z bliskimi – cały swój czas, jeśli się przestrzega zasad, korzysta z wypracowanych w sieci rozwiązań, w zasadzie nie można nie osiągnąć sukcesu. To taki Biznes z Gwarancją.

AB: Ale pewnie też z ograniczenia- mi – trzeba działać w ramach, narzu- conych przez franczyzodawcę.

KK: To zupełnie nie tak! Dzięki temu, że LS wypracowało mnóstwo goto- wych rozwiązań, właściciele poszcze- gólnych szkół nie stoją sami wobec tysiąca spraw: jak wybrać odpowiedni lokal, jak znaleźć tanie i dobre dla na- szych celów meble, jak się reklamować,

komu powierzyć zrobienie szyldu, jak podzielić obowiązki personelu, itd. W zamian za to mogą spokojnie skupić się na Klientach. Bo LS bezwzględnie wy- maga przestrzegania zasad najwyższej jakości. Takie są też wszystkie progra- my, materiały, podręczniki. Ale jest też miejsce na kreatywność – najlepsze rozwiązania wdrażane są w całej sieci.

Wreszcie najlepsi, sami, jako Dyrekto- rzy Regionalni, zaczynają uczestniczyć w zakładaniu kolejnych placówek. Mi na przykład podlega siedem szkół. Każ- da z nich jest dla mnie źródłem wielkiej

satysfakcji, bo uczestniczyłem w na- rodzinach każdej z nich.

AB: Co by Pan powiedział na ko- niec kandydatom na właścicieli szko- ły w LS?

KK: Życzyłbym im podobnych jak moje doświadczeń. To możliwe i osiągalne. A przy okazji: praca w LS to okazja do rozwoju i poczucie uczestnictwa w zespole ciekawych ludzi, prowadzących nowoczesne firmy edukacyjne. To nieocenione doświadczenie.

Dziękuję za rozmowę.

Biznesman. Bizneswoman. Sło- wa budzące szacunek, niekiedy za- zdrość. Mieć dobrze prosperującą własną firmę. Przecież własny biznes to najlepsza droga do satysfakcjo- nujących zarobków. Ale – i tu przy- chodzi zawahanie – to także droga do zszarganych nerwów, błędnych inwestycji, czasem nawet bankruc- twa. Czy ryzyko można zminimali- zować?

Na całym świecie prężnie rozwija- ją się firmy zbudowane na sprawdzo- nych wzorach – firmy franczyzowe.

Również w Polsce jest ich coraz wię- cej. Któż nie słyszał o restauracjach MC Donalda czy Sphinxa.

Od kilku lat dynamicznie rozwija się w Polsce sieć placówek edukacyj- nych Leader School, zajmujących się nowoczesnymi metodami nauczania (języki obce, techniki pamięciowe, wspieranie prawidłowego rozwoju dzieci, itd.). Rozmawiamy z właści-

WOJCIECH ROJKOWSKI

Współzałożyciel i Dyrektor Generalny Leader School Polska:

Są franczyzy i franczyzy. Nasza powstała w oparciu o Europejski Kodeks Etyczny Franchisingu. Dajemy franczyzobiorcom bardzo duże systemowe wsparcie, ale nie przyjmujemy do współpracy każdego. Szukamy ludzi zdeterminowa- nych, uczciwych, gotowych do wytężonej pracy – najchętniej wspólnie z rodziną. Większość naszych szkół prowadzą małżeństwa.

Kontakt : www.leaderschool.com.pl kk@leaderschool.com.pl, 0601 76-57-76.

Trudno uwierzyć, że miesz- kaniec Ghany musi trzy lata pracować, żeby kupić sobie zwykłe okulary. Że są na świecie dzieci, które nie ma- rudzą przy jedzeniu. SP 19 w Rybniku–Kłokocinie wycho- wuje dzieci w duchu misyj- nym. W miniony czwartek odbyła się tutaj już po raz trze- ci Międzyszkolna Olimpiada Misyjna, w której wystarto- wało osiemnaście drużyn z różnych miejscowości i szkół, w tym także ze Specjal-

Dzieci z Kłokocina potrafią sobie odmówić batonika i wspomóc kolegę z Afryki

Misja: być dobrym człowiekiem

nego Ośrodka Szkolno-Wy- chowawczego w Rybniku i Czerwionce–Leszczynach.

Tematem konkursu była po- stać ojca werbisty Mariana Żelazka, który przez 55 lat pracował na misjach w In- diach, z tego 30 lat poświęcił trędowatym. Wygrała druży- na z Jejkowic, drugie miejsce zajęły dzieci z SP 4 z Radlina, a trzecie zajęły dzieci z Zespo- łu Szkolno-Przedszkolnego nr 4 w Rybniku. Olimpiada jest częścią programu wycho-

wawczego, który od kilku lat realizuje podstawówka z Kło- kocina. Tegorocznej edycji konkursu towarzyszyła myśl o. Żelazka „Nie jest trudno być dobrym. Wystarczy tylko chcieć”. Z okazji olimpiady kłokocińską szkołę odwiedzi- ło wielu znakomitych gości, m.in. ks. dr Czesław Nowo- rolnik, sekretarz komisji Epi- skopatu Polski ds. misji, ks.

dr Tomasz Szyszka, sekretarz prowincjalny Prokury Misyj- nej w Polsce. Przyjechali tak-

że dziennikarze katolickiej redakcji Polskiego Radia, Te- lewizji Polskiej oraz „Małego Gościa Niedzielnego”. Pomy- słodawczynią i organizatorką konkursu jest Marta Dziurok, katechetka. Pomagają jej w tym także inni nauczycie- le. III Olimpiada Misyjna w Kłokocinie była prawdziwe szkolnym świętem, a zara- zem lekcją wychowawczą nie tylko dla dzieci.

Iza Salamon

LUCJAN BUCHALIK dyrektor Muzeum w Żorach

Misje są bliskie memu sercu. Od 22 lat pro- wadzę badania naukowe w Burkina Faso i często spotykam na tym terenie misjona- rzy. W Burkinie nie ma przedstawicielstwa polskiego, ale jest czterech polskich misjo- narzy. Niedawno otrzymalem od przebywającego w Afryce kolegi sms „ Znajdź mi lekarza, który mówi po polsku”. Za- dzwonilem do Komisji Misyjnej i od razu uzyskalem pomoc misjonarzy.

MICHAŁ WIECZOREK

dyrektor SP 19 w Rybniku-Kłokocinie Nasza szkoła może się pochwalić kilkoma pasjami. To z pewnością turystyka, krajo- znawstwo, ekologia i właśnie misje. Misje przyszły do naszej szkoły wraz z panią Mar- tą Dziurok, która zaczęła u nas pracować cztery lata temu. Z jej inicjatwy zaczęliśmy organizować olim- piady misyjne oraz zbiórki charytatywne na rzecz biednych dzieci w Afryce. Namawiamy dzieci, żeby na przykład odmó- wiły sobie batonika, a pieniądze przeznaczyły na ten cel.

MARTA DZIUROK katecheta

Od czeterch lat w naszej szkole działa Koło Misyjne, które realizuje program „Mój szkolny kolega z Afryki”. Byliśmy laureata- mi czwartej edycji tego programu. Mając do wyboru akcje charytatywne i edukacyj- ne, postawiliśmy jednak na te drugie. Stąd właśnie wziął się pomysł olimpiady misyjnej.

I po wyborach...

Po podsumowaniu czteroletniej kadencji poprzedniej rady dzielnicy mieszkańcy Kłokocina wybrali nowe władze. W niektórych dzielnicach trwają jeszcze spotkania sprawoz- dawcze, a mieszkańcy dopiero pójdą głosować w kwietniu.

NOWA RADA DZIELNICY KŁOKOCIN Zygmunt Kula – przewodniczący zarządu Wiktor Hansdorfer – przewodniczący rady Dariusz Rugor – wiceprzewodniczący rady

Jarosław Kacprzak – zastępca przewodniczącego zarządu Marek Zniszczoł – członek zarządu

CZLONKOWIE RADY:

Irena Marcisz, Wiesława Brząkalik, Eugeniusz Zniszczoł, Henryk Juraszczyk, Emil Joszko, Edward Czop, Damian Kur- panik, Mariusz Brzoska, Adam Pałka, Jadwiga Pawlas Justyna Skarupa – współwłaścielka sklepu w Kłokocinie przy

ul. Włościańskiej , gdzie można kupić nasz „Tygodnik Rybnicki”

Cytaty

Powiązane dokumenty

Już wiadomo, co będzie się mieściło w odrestaurowanym budynku naprzeciwko starej części Urzędu Miasta. Będą tam miały swoją siedzibę jednostki urzędu, które realizu-

Niestety, nie jestem w stanie nic poradzić na to, co się dzieje nie tylko w Rybniku, ale także w in- nych miastach.. Masowa wycinka drzew świad- czy o

Kto jeszcze niedawno wykazał się odwagą i podpisał się przed protestem prze- ciw wycince drzew teraz może spodziewać się kontroli strażników miejskich lub pracowni-

Do centrum rozrywkowo–handlowego niedaleko placu Wolności będzie można wybrać się już we wrześniu.. Do kina – praw- dopodobnie dopiero miesiąc

Blisko ciebie jest lub za chwilę pojawi się ktoś, kto absolutnie zasłuży na twoje zaufanie, na przyjaźń, a nawet na miłość.. Zwery- fikuj swoje plany związane z

– Pew- nie byśmy się chacharzyli po knajpach – śmieje się Kazi- mierz Trafas, także student UTW.. Uniwersytet Trzeciego Wieku to ich sposób

Zapowiadało się więc łatwe i przyjemne zwycięstwo, jed- nak okazało sie, że nie było tak, jakby wszyscy się tego spodziewali.

– Adam Świerczyna: Impre- zy organizowane przez RCK są kierowane do różnych od- biorców. Jedni zapamiętają te plenerowe, które przyciągają np. do Kampusu rzesze fa- nów,