• Nie Znaleziono Wyników

Wieś, 1949.05.08 nr 19

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wieś, 1949.05.08 nr 19"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Stron 12 T f / c f z i e i i Oświaśąj9 S€si^±Bki i BPreasąg Cena 25 zł

O pla ta pocztow a uiszczona ry c z a łte m

T Y G O D N I K S P O Ł E C Z N O - L I T E R A C K l

Rok V I Łódź, 3 m aja 1949 r. N r 19 (198)

V,

--- --- W NUMERZE — — --- —

między innymi:

B. S uch o d o lski — P o d s ta w y w y c h o w a n ia w o ś w ie tle n iu pe­

d a g o g ik i ra d z ie c k ie j.

W . Jażdżyński — O chrona pracująceg o czło w ie ka.

P. Ja m a tt, L . L o re k — wiersze.

A . K a m ie ń s k a — T ry lo g ia w ie js k a S ta n is ła w a P ię ta ka.

J. Baitusai® — P ie ją k o g u ty (fra g m e n t dra m a tu ).

Ś. B a b a je w s k i — J a k P ro c h o r zostaje e le k try k ie m (fra g m e n t pow ieści).

J. M ille r — „A n n a P ro le ta riu s z k a “ . A . Ł e m p ic k a — K s ią ż k i K .U .K . J. Pogan — S p o tk a n ia klasow e.

J. P a m ia n o w s k i — P rz y c z y n e k do przekładów ' A. Czechowa.

J. W a le ń c z y k — Ż y c ie lite ra c k ie B ia ło ru s i.

P. Czyżowa, W . B ła c h u t, J. G ra b o w ic z — uw ag i.

Konstanty G rzyb o w ski

Młodzież robotniczo - chłopska na wyższych uczelniach

( D o ś w i a d c z e n i a i w n i o s k i )

Fot. St. B rz o z o w s k i i = J. M a la rs k i

H

a m y za sobą pierw sze d w a la ta , w k tó ry c h p rz y jm o w a n o s tu d e n ­ tó w na wyższe ucze ln ie w e d le n o w y c h k r y te r ió w . S p ra w d z ia ­ nem ty c h k r y te r ió w s ta ły się eg zam iny wstępne, zasadą p rz y p rz y jm o w a n iu — pochodzenie społeczne k a n ­

d y d a tó w i ich , m ające się u ja w n ić p rz y egza_

m in a c h w stęp nych , n a s ta w ie n ie wobec p rz e ­ m ia n społeczno _ gospodarczych i p o lity c z ­ nych . W re z u lta c ie o trz y m a liś m y na dw óch n a jn iż s z y c h la ta c h s tu d ió w znaczne z w ię k ­ szenie odsetka m ło d zie ży pochodzenia ro b o t­

niczo - chłopskiego, znaczne zw iększenie m ło d z ie ż y a k ty w n e j społecznie (w s k a z u je na to choćby fa k t, iż w ś ró d c z ło n k ó w Z A M P p rze w a ża ją stu d e n ci d w ó c h niższych la t).

R ów nocześnie o trz y m a liś m y p rz y egzam inach w s tę p n y c h pew n e dane co do p rz y g o to w a n ia m ło d z ie ż y ro b o tn ic z e j i c h ło p s k ie j do s tu ­ d ió w w yższych, po u p ły w ie r o k u pew n e da­

ne co do p ro p o rc ji m ło d z ie ż y z ty c h k la s społecznych, k tó ra rze czyw iście s tu d iu je —■

zwłaszcza na w y d z ia ła c h , na k tó r y c h is tn ie je system e g za m in ó w roczn ych. O becnie, g d y w M in is te rs tw ie O ś w ia ty o p ra c o w u je się p r o je k t r e w iz ji p rz e p is ó w o egzam inach w stęp nych , w y d a je się pożyteczne w y c ią g ­ n ię cie p e w n y c h w n io s k ó w z do tychczaso w ych

dośw iadczeń, choćby — ja k poniższe — b y ły o p a rte przede w s z y s tk im na o b s e rw a c ji t y lk o jednego u n iw e rs y te tu , w du żym s to p n iu ty lk o z jednego w y d z ia łu 'w y d z ia łu .rawa U. j ).

1. W y n ik i egz& m inów w stę p n ych oka zały m o im zdaniem , iż n ie m a żadnej r ó ż n i­

cy w pozio m ie p rz y g o to w a n ia , op an o w a n ia m a te ria łu , w po zio m ie in te lig e n c ji’ m ię d z y k a n d y d a ta m i pocho dzą cym i z k la s y r o b o tn i­

czej a po cho dzą cym i z in te lig e n c ji p ra c u ją ­ cej. N ie is tn ie je ju ż zasadniczo żaden „ d y ­ stans k u ltu r a ln y “ m ię d z y m a tu rz y s ta m i z ty c h kla s. Szybkość o rie n ta c ji, u m ie ję t­

ność o p e ro w a n ia posiadanym i, w ia d o m o ś c ia ­ m i, um ie ję tn o ś ć ścisłego u jm o w a n ia j ścisłe­

go fo rm u ło w a n ia w ła s n y c h p o g lą d ó w je s t tu i ta m na ta k im sam ym poziom ie, w y n ik i eg zam inów w s tę p n y c h są tu li ta m ta k ie same.

In a c z e j — i go rzej — co do m ło dzie ży po­

chodzenia chłopskiego. N ie n a le ż y u k ry w a ć tego fa k tu , że m a tu rz y ś c i pochodzenia chłop skieg o są p rz e c ię tn ie go rzej p rz y g o to ­ w a n i do s tu d ió w wyższych. U p a try w a n ie w ty m z ja w is k u ja k ic h ś in n y c h , „ra s o w y c h “ cech chłopa b y ło b y o c z y w is ty m nonsensem

— w y s ta rc z y w skazać na fa k t, że syn ro b o t­

n ic z y je s t na jczęściej w n u k ie m c h ło p s k im . Ju ż to w ska zuje , że prz y c z y n ą gorszego p rz y ­ g o to w a n ia m ło d z ie ż y c h ło p s k ie j są w p ły w y śro d o w iska — i n a te j drodze na le ży szukać ś ro d k ó w zaradczych.

P ie rw s z y m — i zasadniczym , a ła t w ie j­

szym rów nocześnie do usu n ię cia c z y n n ik ie m w y d a je się b yć n is k i poziom ty c h szkół śred­

n ic h , z k tó ry c h w y c h o d z i przew ażna część m ło d zie ży c h ło p s k ie j. Są to p rze w a żn ie szko_

ły średnie p ro w in c jo n a ln e , o gorszych siłach nauczycielskich, o gorszych i go rzej zaopa­

trz o n y c h b ib lio te k a c h , n ie ra z tw o rz o n e do­

p ie ro po r. 1944, a w ię c zaczynające zup ełnie od nowa. P rzyczyna złego p rz y g o to w a n ia le ­ ży n ie w uczniu, lecz w szkole. To zaś s ta w ia k o m is ję egzam inów .w stęp nych przed p ro b le ­ m em n ie m a l nie do ro zw ią za n ia . Co ro b ić z k a n d y d a te m , k tó ry , n ie z w ła s n e j w in y , nie je s t p rz y g o to w a n y do s tu d ió w w yższych? N ie dopuścić go do ty c h studiów ? W te d y w r ó c i na w ieś i po ro k u będzie jeszcze gorzej p rz y g o to ­ w a n y , bo środ ow isko, w k tó r y m ż y je tego p r z y ­ g o to w a n ia m u n ie da. D opuścić go? W te d y p ra w ie na p e w n o p ie rw s z y m egzam inom nie podoła, będzie s tu d io w a ł pięć lu b sześć la t zam iast c z te ry — o ile się w cześniej nie zniechęci. W y d a je się, że je d y n y m w y jś c ie m b y ło b y w y rw a n ie go z dotychczasowego śro­

do w iska , prze niesie nie do środ ow iska u n i­

w e rsyte ckie g o i p rz y g o to w a n ie tu ta j do s tu ­ d ió w w yższych, np. w fo rm ie dopuszczenia na r o k w stę p n y — m im o posiadania fo rm a l­

nych k w a lif k a c ji do s tu d ió w w yższych w po_

st,aci m a tu ry . Jak dług o będą b o w ie m is tn ia ­ ły szkoły średnie na poziom ie z b y t n is k im — ta k dłu g o m a tu ra je s t ty lk o fo rm a ln y m , czę­

sto z fa k ta m i niezgodnym k r y te r iu m d o jrz a ­ łości do s tu d ió w wyższych.

Sądzę, je d n a k, że istotna, tru d n ie js z a do usu nięcia p rzyczyn a gorszego przyg o to w a n ia

dzieci c h ło p s k ic h do s tu d ió w w yższych t k w i w obecnej s tru k tu rz e w s i p o ls k ie j. K a n d y ­

da t w y c h o w a n y w ś ro d o w is k u o ty p ie gospo­

d a r k i zacofanej, te ch n iczn ie nie zm echanizo­

w a n e j, społecznie jeszcze o p e w n y c h cechach g o sp o d a rki n a tu ra ln e j, gospodarczo d ro b n o - k a p ita lis ty c z n e j czy d ro b n o to w a ro w e j — m u s i m ie ć pe w ne tru d n o ś c i z a s y m ila c ją c y w iliz a c ji o p a rte j na in n y m po zio m ie te c h ­ n ic z n y m , gospodarczo o p a rte j na k o n c e n tra ­ c ji p ro d u k c ji, społecznie i gospodarczo w s to p n iu o w ie le da lszym n iż w ieś p o sun ięte j k u s o c ja liz m o w i. In a c z e j m ó w ią c — u s u n ię ­ cie ró ż n ic po m ię dzy ro b o tn ik ie m i chłopem w p rz y g o to w a n iu do a s y m ila c ji w spółczesnej k u lt u r y n ie je s t m o ż liw e bez z m ia n w s tr u k ­ tu rz e społecznej i gospodarczej w s i. U w s p ó ł­

cześnienie, a w ię c uspółdzielczenie gospodar­

k i w ie js k ie j, je j m ech an izacja (pod w z g lę ­ dem tec h n ic z n y m ), je j w łączen ie w gospo­

d a rk ę s o cja listyczn ą (pod w zg lęd em społecz­

no - gospodarczym ) w łą c z y i in te le k tu a ln ie m ło dzie ż chłopskiego pochodzenia w k u ltu r ę współczesną.

2. T y le je ś li id z ie o p rz y g o to w a n ie teo re­

tyczne do s tu d ió w wyższych. A le n o w e k r y ­ te ria d o b o ru k a n d y d a tó w m a ją także s p ra w ­ dzać p rz y g o to w a n ie ideologiczne. I tu ta j n a ­ s u w a ją się d w ie u w a g i. U w a g a pierw sza : n a s ta w ie n ie id eo log iczn e zdo byw a się ju ż w szkole ś re d n ie j, szkoła wyższa o trz y m u je najczęściej ju ż id eo log iczn ie „u ro b io n e g o “ m ło d e g o czło w ie ka. W s p ó łd e c y d u ją c y m oboK pochodzenia kla sow e go c z y n n ik ie m je s t t u ­ ta j ś ro d o w is k o n a u c z y c ie li i k o le g ó w , z o sta t­

n ic h la t prze d m a tu rą . C z y li: cię żar zagad­

n ie n ia le ż y w szkole ś re d n ie j, na szkołę w y ż ­ szą spada zaś n ie je d n o k ro tn ie cię ża r n ie t y l ­ k o u ra b ia n ia ideologicznego ka n d y d a ta , ale czasem jeszcze cięższe zadanie o d ra b ia n ia fa łszyw e g o n a s ta w ie n ia . I u w ag a d ru g a : k o n ­ tr o la p rz y g o to w a n ia ideologicznego przez k o ­ m is je e g za m in ó w w s tę p n y c h je s t obecnie w p e w n y m s to p n iu fik c ją , skoro og ran icza się ona do k o n tr o li pisem nego zad an ia i n a jw y ­ żej k w a d ra n s a ro z m o w y p rz y u s tn y m egza­

m in ie . Ś ro d k ie m zara dczym może b y ć albo ta k ie w zm ożenie lic z b y k o m is y j, b y b y ły one w stan ie g ru n to w n ie w u s tn e j ro z m o w ie z k a n d y d a te m s tw ie rd z ić jego p rz y g o to w a n ie teo re tyczne i ideologiczne, albo (co w y d a je się tra fn ie js z e ) prze rzuce nie części zadania na środ ow isko, z k tó re g o k a n d y d a t pochodzi (szkołę średnią, lo k a ln e o rg a n iz a c je społecz­

ne itd .). O s ta tn ie w y p o w ie d z i w ie e m in . K r a s - ąo w skiej zdają się »wskazywać, że M in is te r ­ s tw o O ś w ia ty m a z a m ia r iść w ty m k ie r u n ­ ku.

3. Z a m ia n a pochodzenia klasow ego i n a ­ s ta w ie n ia Ideologicznego p rz y s z łe j in te lig e n ­ c ji p o ls k ie j będzie nie t y lk o po stu la te m , ale stan ie się rzeczyw istością t y lk o w te d y , je ś li n o w y , pożądany s k ła d k la s o w y będzie is tn ia ł n ie t y lk o bezpośrednio po egzam inach w s tę p ­ nych, ale i p rz y koń czen iu s tu d ió w . I to w y ­ d a je się p ro b le m e m n a jis to tn ie js z y m . N ie id zie o to, ja k i będzie p ro c e n t dzieci ro b o t­

n ic z y c h i chłop skich, zaczynających stu d ia wyższe, id z ie o to, ja k i będzie p ro c e n t dzieci ro b o tn ic z y c h i chło p s k ic h kończących stu d ia wyższe.

T u ta j dotychczasowe do św iadczenia są n a j­

b a rd z ie j fra g m e n ta ry c z n e , ale n ie m n ie j p o ­ z w a la ją , choć z w ie lk ą ostrożnością, na p e w ­ ne s tw ie rd ze n ia , k tó ry c h spraw dzenie w i n ­ n y c h ś rod ow iskach w y d a je się potrzebne.

O becny I I r o k p ra w a U. J. przeszedł ju ż przez sito e g z a m in ó w w stęp nych . I oto — w po­

ró w n a n iu ze s tr u k tu r ą społeczną na I-s z y m ro k u , po egzam inach w s tę p n y c h — na I I - g im r e k u znalazło się: p ro c e n to w o m n ie j m ło d z ie ­ ży pochodzenia robotniczego, pro ce n to w o w ię c e j m ło d zie ży pochodzenia chłopskiego i in te lig e n c ji p ra c u ją c e j, n a jb a rd z ie j zaś spadł w cią gu I. ro k u s tu d ió w p ro c e n t „ in ­ n y c h “ (przede w s z y s tk im in ic ja ty w a p r y ­ w atna).

P rzyczyny? Z ro z m ó w ze stu d e n ta m i, z ba­

dania ic h s y tu a c ji m a te ria ln e j, ic h możności eg zystencji w • ś ro d o w is k u u n iw e rs y te c k im , ic h zaintere sow a nia s tu d ia m i, m ożna z p e w ­ n y m pra w d opo do bie ństw e m przypuszczać, iż zasadniczą ro lę o d g ry w a ją p rz y c z y n y m ate­

ria ln e , koszta ■ u trz y m a n ia w m ieście u n i­

w e rs y te c k im , M łodzież pochodzenia chłop­

skiego, na w e t gdy sytua cja m a te ria ln a je j ro d z ic ó w nie je s t lepsza n iż u m ło dzie ży po­

chodzenia robotniczego, m a w iększe m o ż li­

w o ści po m ocy z dom u w środ kach żyw ności.

U m ło d zie ży ro b o tn ic z e j ta k a pom oc odpada.

S yn ch ło p ski, czy có rk a chłopska, n a w e t • n ie m a ją c sty p e n d ió w , u trz y m a się czasem w m ieście u n iw e rs y te c k im . S yn czy có rk a r o ­ bo tnicza n a p o ty k a t u na znacznie w iększe tru d n o ś c i. A le je d e n i d ru g i bez sty p e n d iu m ż y je prze w a żnie w c ię ż k ic h w a ru n k a c h . T y lk o szeroka a k c ja s ty p e n d ia ln a zap ew ni u trz y m a ­ n ie pożądanej s tr u k tu r y k la s o w e j przez c a ły czas s tu d ió w . I tu le ży k lu c z całego zag ad nie­

nia. I tu ta j ta kże w ie e m in . K rasso w ska tr a fn ie u ję ła zagadnienie, w ska zują c, że na le ży po­

s ta w ić in acze j spra w ę pom ocy m a te ria ln e j dla niezam ożnej m ło d z ie ż y , lu d o w e j. Posta­

w iłb y m tu ta j pe w n ą tezę: ja k is tn ie je z gó­

r y u s ta lo n y odsetek m ło dzie ży ro b o tn ic z e j, c h ło p s k ie j i z in te lig e n c ji p ra c u ją c e j do ogółu m ie js c w szkołach wyższych, ta k po­

w in ie n is tn ie ć u s ta lo n y z g ó ry stosunek ilo ­ ści s ty p e n d ió w do m ło d zie ży ro b o tn ic z e j, c h ło p s k ie j i z in te lig e n c ji p ra c u ją c e j.

Sądzę, że n ie uda się ro zw iąza ć tego za­

ga dn ien ia w y łą c z n ie p rz y pom ocy ś ro d k ó w p a ń stw o w ych . Sądzę, że je s t tu ta j konieczną także in ic ja ty w a o rg a n iz a c y j społecznych, in ic ja ty w a oddolna. Pom óc tu p o w in n y in. in.

Z w ią z k i Z aw o do w e i Z w ią z k i Sam opom ocy C h ło p s k ie j. J e ś li R a d y Z akła do w e, je ś li Z w . Zaw odow e, je ś li Z w ią z k i Sam opom ocy c h ło p ­ s k ie j „ w y ty p u ją “ w s w y m ś ro d o w is k u zdol­

ne dziecko rob otnicze, chłopskie czy in te li­

genckie, okażą się po m o cn ym i p rz y p r z y j­

m o w a n iu na szkoły wyższe. A le is to tn ą po­

m oc okażą, je ś li zaczną fu n d o w a ć stype ndia dla „s w o ic h “ k a n d y d a tó w . T u może i p o w in ­ na pow stać no w a i postać „w s p ó łz a w o d n ic tw a p ra c y “ — r y w a liz a c ji fa b ry k i w s i w pozio­

m ie i postępach „s w o ic h “ s type ndystów . I może pow stać no w a fo rm a k o n ta k tu m ię ­ dzy szko ła m i w y ż s z y m i a ruch em zaw odo­

w y m — w fo rm ie in fo rm o w a n ia przez szko­

ły wyższe o postępach i p ra c y ta k ic h s ty p e n ­ d ystó w , w y m ia n y poglądów , in fo rm a c ji, su - ge styj. P ow ią za n ie zaś a k c y j s ty p e n d ia ln y c h z Z A M P może się okazać celowe z p u n k tu w id z e n ia społecznej p ra c y stype ndystów .

4. I w ko ń c u zagadnienie ostanie. Cel. c a łe j a k c ji zapoczątkow anej w p ro w a d z e n ie m egza­

m in ó w w s tę p n y c h zostanie ty lk o częściowo zrea lizo w a ny, je ś li m łodzież pochodzenia r o ­ botniczego i chłopskiego p ó jd z ie p ra w ie w y ­ łącznie do p ra k ty c z n y c h zaw odów in te li­

genckich, a n ie znajdzie się w w yższym n iż do tąd s to p n iu w ś ró d p ra c o w n ik ó w n a u k o ­ w ych , I tu ta j zno w u ś ro d k ie m do tego celu może b y ć n a k ła d a n ie na s typ e n d ystó w obo­

w ią z k u p ra c y n a u k o w e j, a na pro fe s o ró w i pom ocnicze siły. na uko w e o b o w ią zku k o n ­ t r o li nad tą pracą, o b o w ią zku k o n ta k tu ze

s ty p e n d y s ta m i — następnie zaś „ w y ła w ia ­ n ie “ spośród s ty p e n d y s tó w przy s z ły c h po­

m ocniczych s ił na u ko w ych . Z m ia n a s tr u k tu ­ r y k la s o w e j m ło dzie ży s tu d iu ją c e j ro d z i k o ­ nieczność żywszego k o n ta k tu p ro fe so ró w i pom ocniczych s ił n a u k o w y c h ze s tu d e n ta m i

— w szak stu d e n t pochodzący ze środ ow iska n ie in te lig e n c k ie g o w ym a g a w ła ś n ie z n a tu ­ r y swego środ ow iska w iększej pom ocy, w ię k ­ szej o p ie k i. N ie należy przeoczać fa k tu , że te now e i szersze fo rm y k o n ta k tu p ra c o w n ik ó w n a u k o w y c h ze stu d e n ta m i, pociągną za sobą konieczność zw iększenia ilości p ra c o w n ik ó w n a u k o w y c h (bo ja k m a rz y ć o ta k im k o n ta k ­ cie, je ś li np. na 600 stu d e n tó w je s t jeden p ro ­ feso r i c z te ry pom ocnicze s iły naukow e), ale w y d a je się to koniecznością

(f\\ M o~

(2)

Str. 2 „W I E S" N r 19 (1981

rzodującć} ro la t e o r ii pedagogicznej

| może być po m y ś ln ie w y p e łn io n a w ó w -

* czas ty lk o , gd y założenia te o rii są s łu ­ szne i w o ln e od s z k o d liw y c h błędów . O d w ie lo k ro tn y c h u c h w a ł C K W K P (b ) z

■ la t 1931— 1936 w s p ra w ie r e w iz ji b łę d ­ n y c h po glądó w pedagogicznych u tr w a la się i rozra sta w Z S R R w y ra ź n a i zdecydow ana w o ­ la ta k ie g o p o jm o w a n ia p o dstaw pedagogiki, k tó re p rz e c iw s ta w ia się ostro bio-psych-olo- g ic z n y m i socjolo gicznym kon cep cjom peda­

gogów m ieszczańskich.

T e o rie bio-p sycholog iczne p rz e k o n y w a ły , iż pra ca w y c h o w a w c z a może być albo. zgodna z procesem fizycznego i psychicznego ro z w o ju dziecka, a lb o też może m u się p rze ciw sta w ia ć.

W p ie rw s z y m p rz y p a d k u s ta n o w i ona ty lk o p o tw ie rd z e n ie procesów d o jrz e w a n ia i n ie w n o s i w nie niczego now ego; w d ru g im p rz y ­ p a d k u u s iłu je w p ra w d z ie ucz y n ić z w y c h o ­ w a n k a coś innego, niiż to, czym s ta łb y się on sam ze siebie, ale w u s iło w a n iu ty m ponosi k lę s k ę i w yrzą d za w ię c e j szkód n iż d a je po­

ż y tk u .

Z god nie z ty m i o b s e rw a c ja m i n a tu ra lis ty c z - ne te o rie pedagogiczne zalecały szanować sw obodę dziecka, c z y n iły z w y c h o w a w c y opie­

k u n a lu b n a w e t ty lk o ob se rw a to ra , u fa ły , iż zap ew nie nie w a ru n k ó w sam o rzutne go ro z w o ­ j u i w z ro s tu je s t najlepszą m etodą „w o ln e g o w y c h o w a n ia “ . W ie lk ie n a zw iska R o u:sea u‘a i T o łs to ja z n a c z y ły h is to rię tego n u r tu peda­

gogicznego, a now oczesny ro z w ó j p s y c h o lo g ii, zwłaszcza stu d ia C lapa red e‘a i B o v o t‘a, d o s ta r­

czał — szczególnie w okre sie m ię d z y w o je n ­ n y m — św ieżych a rg u m e n tó w te m u s ta n o w is ­ ku .

P edagogika ra d z ie c k a — w ra z z rad zie cką psych ologią — op ow iad a się zdecydow anie p rz e c iw k o ty m kon cep cjom , głosząc doniosłość r o l i w y c h o w a n ia , k tó re prze kszta łca ro z w ó j dziecka ja kościo w o , po niew a ż w p ro w a d z a w e ń e le m e n ty s p o łe c z n o -in te le k tu a ln e .

P ra w a procesów w y c h o w a w c z y c h — pisze G on czarow w „P o d sta w a ch p e d a g o g ik i“ — n ie m ogą b y ć w y w n io s k o w a n e z p ra w p rz y ro ­ dy, po niew a ż p rz e d m io te m w y c h o w a n ia je s t dziecko ja k o is to ta społeczna, a nie ja k o is to ­ ta biologiczna. P o w in n iś m y — sądzi G oncza- r o w — m ie ć zawsze w p a m ię c i te n h is to ry c z ­ n y fa k t, iż „p rz e z pra cę i z pom ocą p ra c y c z ło w ie k w y d z ie lił się z k ró le s tw a z w ie rz ą t.

...S tw orzenie na rzęd zi p ra c y i zapanow anie d z ię k i n im nad p rz y ro d ą w y z n a c z y ło s to s u n k i m ię d z y lu dźm i... proces r o z w o ju m a te ria ln e g o ży c ia u c z y n ił c z ło w ie k a c z ło w ie k ie m “ .

Proces te n tw o rz y now e ja kości. C z ło w ie k n ie je s t po p ro s tu cząstką p rz y ro d y , n ie je s t t y lk o biolo giczną is to tą . Jest o n ż y w y m i a k ty w n y m organem p ra c y i przez to w s tę p u ­ je on w ś w ia t społeczny i prze kszta łca same­

go siebie p rz e k s z ta łc a ją c prz y ro d ę . C zyniąc to w s z y s tk o osiąga św iadom ość p ra w p rz y ro d y i świadom ość p ra w społecznych.

M a ją c to na uw adze, będziem y m u s ie li o d ­ rzucić, sądzą pedagogow ie ra d zie ccy — m o ­ szczenia w ie lu b io lo g ó w i psych ologó w o b ie ­ c u ją c y c h o k re ś lić p ra w a w y c h o w a n ia na p o d­

s taw ie tz w . p r a w in d y w id u a ln e g o ro z w o ju . B io p s y c h ic z n y ro z w ó j i w z ro s t n ie m ogą być uznane ja k o p o dstaw ow e p ra w a w y c h o w a n ia . D ziecko b o w ie m n ie r o z w ija się „sam o ze sie­

b ie “ , ale r o z w ija się p o d w p ły w e m w y c h o w a ­ n ia i nauczania. G d y b y rze czyw iście ro z w ó j w y z n a c z a ł pra cę w y c h o w a w c y i nauczyciela , to nie m ia ła b y ona w ła ś c iw ie żadnego re a ln e ­ go znaczenia, a pe da go gika n ie m ia ła b y w ła ­ ściw ego sobie p rz e d m io tu badań. W rz e c z y w i­

stości je d n a k je s t in acze j. „B ez w y c h o w a n ia i nauczania nie może d o k o n y w a ć się ro z w ó j dziecka“ . N auczanie i w y c h o w a n ie n ie je s t ty lk o ja k im ś d o d a tk ie m do zachodzącego spon­

ta n ic z n ie procesu ro z w o ju , ale je s t w ła ś n ie c z y n n ik ie m samego ro z w o ju , je go is to tn ą tr e ­ ścią. I to treścią de cydu jącą o ja k o ś c io w y c h prz e m ia n a c h dziecka. N ie w y s ta rc z a uznać — pisze G onczarow — iż dziecko rów nocześnie r o z w ija się, w y c h o w u je i uczy. C a ły te n p ro ­ ces b o w ie m nie je s t procesem pro stych , ilo ­ ścio w ych prz e m ia n . R o z w ó j d o k o n u ją c y się w procesie w y c h o w a n ia i nauczania da je no w e ja k o ś c io w o w y n ik i.

Proces w y c h o w a n ia w y z n a c z a n y je s t w ięc przez cele w ych ow a w cze , a n ie przez b io p sy- chiczne c z y n n ik i, z k tó r y m i pe dagogika m usi Się lic z y ć ty lk o ja k o z w a ru n k a m i p ra c y w y ­ cho w a w czej. Ze w z g lę d u na te n tw ó rc z y cha­

r a k te r w y c h o w a n ia i nauczania n ie m ożem y uznać roszczeń psych ologó w , w y k ry w a ją c y c h

au tono m iczne p ra w a ro z w o ju . J e ś li p s y c h ik a dziecka — pisze G onczarow —- z m ie n ia się w w y n ik u w y c h o w a n ia , to m ożna m ó w ić z r ó w ­ n y m p ra w e m o pedagogicznych podstaw ach p s y c h o lo g ii, co i o p sych ologicznych podsta­

w a c h p e d a g o g ik i“ . I m u s im y o d rz u c ić te o rie w e d le k tó ry c h bio lo g ia , fiz jo lo g ia lu b psycho­

lo g ia m ia ły b y być p o d s ta w a m i pedagogiki.

B io lo g iz o w a n ie i psych ologizow anie peda­

g o g ik i prow adzone je s t — zdaniem G oncza- ro w a — przez w ie lu m ieszczańskich pedago­

g ó w w ty m celu, ab y przez o d w o ła n ie się do „w ie c z n y c h p r a w “ p rz y ro d y u k r y ć społecz­

n y sens p ra c y w y c h o w a w c z e j, zam askow ać je j re a ln ą treść kla sow ą . D o sto sow yw an ie w y c h o w a n ia do „ n a tu r y “ dziecka je s t w is to ­ c ie d o stosow yw an ie m go do k la s o w y c h w a ­ r u n k ó w społecznych. A le n a w e t i w społe­

czeństw ie be zkla sow ym pedagogika n ie może o p ie ra ć się na psych o lo g ii. P sycho lo gia bo­

w ie m w n a jle p s z y m ra z ie p o tr a fi w s ka zyw a ć to, co w tre ś c ia c h w y c h o w a n ia i nauczania może b y ć „dostępne, ale nie to, co p o w in n o b y ć o b o w ią zu ją ce “ . Cele w y c h o w a n ia w y r a ­ stać m uszą ze społeczeństwa i je go ro z w o ju . O dgrodzenie się od n a tu ra lis ty c z n y c h k o n - c e p c y j p e d a g o g ik i sp ra w ia , że te o ria dzied zi­

czności, w y ja ś n ia ją c a b iolo giczne różn ice m ię ­ dzy za in te re s o w a n ia m i i u z d o ln ie n ia m i dzie­

ci, s ta n o w i — oczyw iście — p rz e d m io t szcze­

g ó ln ie o s tr e j k r y t y k i pedagogów ra d z ie c k ic h . R óżnice te w rz e czyw isto ści w y n ik a ją z w a ­ r u n k ó w życia, zwłaszcza życia społecznego.

P o d trz y m y w a n ie p rze kon ania, że są one zde­

te rm in o w a n e biolo gicznie , s ta n o w i w y ra z in ­ teresó w k la s p a n u ją c y c h , k tó r y m zależy na u trz y m a n iu panującego p o rz ą d k u n ie w o li i cie m n o ty . P rzeko na nie , iż je d n e dz ie c i — ja k to g ło s ił K e rs c h e n s te in e r — rodzą się z u - z d o ln ie n ia m i do zajęć p ra k ty c z n y c h , a in n e

— znaczna m niejszość z u z d o ln ie n ia m i do za­

ję ć te o re ty c z n y c h , ty m w ła ś n ie in te re s o m k la s o w y m słu ży, ja k w y k a z u ją O g o ro d n ik o w i S z im b irie w w p o d rę c z n ik u pedagogiki.

T e o ria dziedziczności je s t niesłuszna także i w ów czas, gd y głosi, iż ro z w ó j in d y w id u a ln y p o w ta rz a ro z w ó j g a tu n k u . Oznacza ona w ó w ­ czas, iż p rz e m ia n y psychiczne dziecka są co do swego na stępstw a i co do sw ej tre ś c i o k re ­ ślone ro z w o je m b io lo g ic z n y m i p o w ta rz a ją p rz e m ia n y du ch o w e ro d z a ju lu d z k ie g o w c ią ­ gu w ie k ó w . P rz y ję c ie ta k ie g o a u to m a ty z m u p rz e k re ś la ro lę w y c h o w a n ia . „W y c h o w a n e k

— ja k piszą O g o ro d n ik o w i S z im b irie w — zn a jd o w a łb y, się pod w ła d z ą przeszłości i bez w z g lę d u na cele, k tó re b y ś m y s ta w ia li, i bez w z g lę d u na ś ro d k i w ych ow a w cze , k tó ­ r y c h b y ś m y u ż y w a li, nie m o g lib y ś m y z m ie ­ n ić ogólnego p rze biegu ro z w o ju “ . N ie je s t zaś do p rz y ję c ia t a k i .pu nkt w id z e n ia , k tó r y c z y n i pra cę w y c h o w a w c z ą niep otrzebn ą.

W ręcz p rz e c iw n ie , pedagogow ie rad zie ccy u w y d a tn ia ją do niosłą i o d p o w ie d zia ln ą ro lę w y c h o w a n ia , ja k o c z y n n ik a ro z w o ju . Pedago­

g ik a ra d z ie c k a — ja k fo r m u łu ją O g o ro d n i- k o w i S z im b irie w — n ie sądzi „ b y dziecko ro d z iło się z g o to w y m i id e a m i, u k r y t y m i f o r ­ m a m i poznania, dzied zicznie w yzn a czo n ym c h a ra k te re m , z a in te re s o w a n ia m i itd , W szyst­

k ie te w ła ś c iw o ś c i są ow ocem ś ro d o w is k a i w y c h o w a n ia , t j. w a ru n k ó w w ś ró d k tó ry c h dziecko w z ra s ta “ . O d rz u c a ją c fa ta lis ty c z n ą r o lę dziedziczności, pedagogika ta n ie zaprze­

cza, iż w b io lo g ic z n y m w yp osa żeniu je d n o s t­

k i z n a jd u ją się w a r u n k i i z a d a tk i ro z w o ju , ale sądzi je d n a k , iż „z a d a tk i i ży c io w e s iły będą się ro z w ija ć w zależności od w a ru n k ó w i w y c h o w a n ia . W je d n y m p rz y p a d k u ro z w i­

ja ć się one będą aż do szczebla ta le n tu , a . w in n y m pozostaną na szczeblu p rze cię tn o ści“ . W a ru n k i i w y c h o w a n ie są c z y n n ik a m i de cy­

d u ją c y m i o ty m , ja k im sta n ie się człow iek.- Ten p u n k t w id z e n ia p rz e c iw s ta w ia się ja ­ s k ra w y m , fa ta lis ty c z n y m te o rio m pedagogi­

k i ra s is to w s k ie j, k tó r a g ło s iła zasadę, iż

„ k r e w “ d e c y d u je o ty m , ja k im będzie czło­

w ie k i czego będzie m ó g ł dokonać. T eorie te n ie ty lk o p rz e k re ś la ły c a łk o w ic ie ro lę w y ­ cho w a nia , s pro w a dzając je do słu żen ia ty m procesom ro z w o ju , k tó r e m ia ły się d o k o n y ­ w a ć „ra s o w o “ , ale rów nocześnie s ta w a ły się n a jb a rd z ie j nieb ezpieczn ym orężem im p e ria ­ liz m u i n ie s p ra w ie d liw o ś c i.

P u n k t w d z e n ia p e d a g o g ik i ra d z ie c k ie j za­

p e w n ia w y c h o w a w c o m sensowność ic h p ra c y i obarcza ic h odpow ie dzialn ością za nią. W y ­ chow aw ca czyni z dziecka cz ło w ie k a w za­

leżności od tego, ja k rc-zw inie w rodzone jego m ożliw o ści. D ziecko je st zapow iedzią, k tó ra

Bogdan Suchodolski

W O Ś W I E T L E N I U P E D A

się spe łn ia d z ię k i pra com w y c h o w a w c y . Z a ­ p o w ie dź ta je s t w ie lo ra k a i dlatego praca w y c h o w a w c y w in n a być w ie lo s tro n n a .

P rzeko na nie , iż osobowość czło w ie ka nie je s t a n i fa ta lis ty ć z n ie wyznaczona, an i raz na zawsze gotowa, lecz że się tw o rz y d zię ki w y c h o w a n iu , s ta n o w i rów nocześnie podsta­

w ę dla p ra c y sam o w ych ow a w czej. C z ło w ie k p o w o ła n y je s t do tego, aby ulep szał swą p ra ­ cę, podw yższał poziom swego u m y s łu , w zb o ­ gacał swą w iedzę, u s p ra w n ia ł działanie.

W szystko to m o ż liw e się Staje, gd y p rz y jm ie ­ m y tezę o plastyczności w rodzonego w yp osa­

żenia, o jego prz e m ia n a c h w w y n ik u celow e­

go i św iadom ego w y s iłk u .

P o d k re ś la ją c wszakże tę tw ó rc z ą ro lę w y ­ cho w a n ia pe dagogika rad zie cka n ie po pe łnią błędu, k tó r y w y ty k a pedagogom w ie k u X V I I I , zwłaszcza H e lw e c ju s z o w i, a m ia n o ­ w ic ie b łę d u . p rz y p is y w a n ia w y c h o w a n iu r o li je d y n e j i de cydu jące j. J a k w s p o m n ie liś m y , pedagogow ie rad zie ccy k r y ty k u ją c te o rię dziedziczności w s k a z y w a li nie ty lk o na ro lę w y c h o w a n ia d la ro z w o ju czło w ie ka, ale ró w ­ nież i na ro lę środow iska.

„P roces ro z w o ju dziecka d o k o n y w a się pod w p ły w e m otaczającego je środ ow iska — p i­

szą O g o ro d n ik o w i S z im b irie w . Dzieci obser­

w u ją przyro dę , po znają je j w ła ściw o ści, za­

po znają się z ró ż n o ro d n y m i o b ja w a m i i re jo ­ n a m i życia społecznego, w k tó ry c h ucze stni­

czą coraz w y d a tn ie j. W procesach obcow ania z ota czają cym ś ro d o w iskie m k s z ta łtu je się doświadczenie dziecka, jego prze d sta w ie n ia i p o ję c ia “ .

T a ro la środ ow iska je st ta k s iln a i ważna, że niesposób uznać za ro zu m ia łe j, lecz n ie ­ k ry ty c z n e j tezy, głoszącej, ja k o b y w y c h o w a w ­ ca p is a ł w duszy dziecka w szystko, co zechce, ja k na czarn ej ta b lic y . W ychow aw ca m u s i się lic z y ć z w p ły w a m i otoczenia, k tó re przed n im i rów nocześnie z n im u ra b ia ją jego w y c h o ­ w a nka .

F a k t te n s ta n o w i źró d ło zasadniczych k o n ­ f lik t ó w m ię d z y w y c h o w a w c a m i, a k la s o w y m p o rz ą d k ie m społecznym . W u s tr o ju k la s o w y m b o w ie m w a r u n k i życia szerokich rzesz są ta ­ kie , iż ro z w ó j dzieci je s t h a m o w a n y, o g ra n i­

czany i w y n a tu rz a n y . W y c h o w a w c y — je ś li ty lk o nie są p o słu sznym i w y k o n a w c a m i w o li k la s p a n u ją cych , lecz p ra g n ą n a p ra w d ę s łu ­ żyć dzieciom , m uszą po de jm ow ać pracę, k tó r e j w y n ik i są zaprzeczane przez is tn ie ją c e w a r u n k i życia. Ic h tr u d y idą na m arne,

W la b o ra to riu m fiz y c z n y m szko ły n r 110 w M o s k w ie

Paul Jam uti

Łono tw e w yd ało dw ie siostry bliźniacze W szystkim narodom

Rozum i D em okrację

Dziś jesteś Grecjo nieposłusznym łupem Łupem ty ra n ii ofiarą szaleństwa Jeepy żandarm skie na ulicach A ten D zia ła okrętów celują w A kro po l S aw io m atka kolo Pireusu K ró ló w pieniądza sześćdziesięciu Chce dziś narzucić Ci swą wolę M a zam iar k ró ló w sześćdziesięciu Zaćm ić H itle ra swoim dziełem

N ie dość na świecie hylo widać kostnic

Splątanych zw ło k bezładnie gęstych żyw opłotów N ie dość gron w innych — nie dość p atriotów Ściśnięto tło k ie m — m u ra m i w ięzienia Obozów śm ierci i to rtu r na śledztw ie N ie było w idać jeszcze dotąd dosyć Co rano

N ad m iast tw y c h G recjo przedmieściami I pięknych wysp archipelagiem

N ad koszaram i tw y c h oprawców I stosem tru p ó w zharatanych W staje

Ju trzen ka różopalca

* * * D rży jc ie b ankierzy purytan ie I w y w ra z z n im i niew olnicy

D y k ta to ro w ie i sędziowie sforo m inistró w generałów Słuchajcie ja k ze szczelin ciszy

L a w in ą głazów i tętętem

Z g ie łk się dobywa, ziem ią wstrząsa Tessalią aż po góry Grammos E pirem i Peloponezem

D rży jc ie najeźdźcy T o Andartes!

Niew idoczni — są tu ta j Otaczają was zewsząd Wciągną nieraz w zasadzkę Będą bić się bez łę k u Szkoła średnia we wsi Dimitrowka

(3)

N r 19 (198) „W I E S“ Str. 3

WYCHOWANIA

G O G I K I R A D Z I E C K I E J

T y lk o w s o c ja lis ty c z n y m u s tro ju — pod­

k re ś la ją pedagogow ie ra'dzieccy — otoczenie może się staw ać sprzym ierzeńcem w y c h o ­ w a w c y w jego p ra c y w y c h o w a w c z e j, po nie­

w aż je s t ono org an izow an e dla dobra w szy­

s tk ic h , a nie dla w y z y s k u je d n y c h przez dru g ich . Z ro z u m ie n ie te j h a rm o n ii m ię d z y s o c ja lis ty c z n y m ś ro d o w is k ie m i s o cja listycz­

n y m w y c h o w a n ie m s k ło n iło n ie k tó ry c h peda­

gogów d a w n ie jszych do s fo rm u ło w a n ia teo­

r i i tzw . o b u m ie ra n ia szkoły: S ąd zili oni, iż c a ły proces w y c h o w a n ia w so c ja lis ty c z n y m społeczeństw ie będzie m ó g ł być z org an izow a­

n y ja k o proces w ra s ta n ia w środ ow isko i u - czestniezenia w n im .

W spółcześni pedagogow ie ra d zie ccy zdecy­

d o w a n ie k r y t y k u ją te n p u n k t w idzen ia , p o ­ w o łu ją c się na u c h w a ły P a r tii w ty m w z g lę ­ dzie. K r y t y k a ta od sła nia nam rów nocześnie postaw ę p e d a g o g ik i ra d z ie c k ie j w obec „ w y ­ cho w a n ia przez ś ro d o w is k o “ . U w z g lę d n ia ją c je go ro lę pedagogika ta strzeże się od prze­

sady. P rzeko na nie , iż- c z ło w ie k k s z ta łtu je się pod w p ły w e m środow iska, b y ło b y h o łd o w a ­ n ie m podobnem u fa ta liz m o w i ja k ten, k tó r y g ło s ili rasiśoi. F a ta liz m ta k i b y ł dobrze w i­

dziany przez te o re ty k ó w , pra g n ą cych n ie ­

zm iennego trw a n ia u s tro ju k a p ita lis ty c z n e g o i jego w a ru n k ó w . G ło s ili go c i mieszczańscy te o re ty c y w ych o w a n ia , k tó r z y tr a k to w a li proces w y c h o w a n ia ja k o w y n ik społeczne­

go otoczenia. Teorie socjologiczne w y d a w a ły się często słusznym le k a rs tw e m na prze rost biologicznego i psychologicznego p u n k tu w i­

dzenia, poniew aż w s k a z y w a ły , iż ro z w ó j dziecka nie je s t w y łą c z n ie w y n ik ie m ja k ic h ś ,i,w ew nę trzn ych“ i „sam o czynn ych“ pro ce­

sów w zro stu , a le je s t przede w s z y s tk im w y ­ n ik ie m społecznych w a ru n k ó w , społecznej ad a p ta c ji je dn ostki.

Pedagogika radziecka chętnie k o rz y s ta ła z ■ tego p u n k tu w idzen ia , ale t y lk o do p e w ­ n y c h gra nic. P o tra k to w a n ie społecznego śro ­ do w is k a ja k u zasadniczego c z y n n ik a w y c h o ­ w a n ia może b yć ła tw o rozu m ian e w sposób k o n s e rw a ty w n y . Może oznaczać w ezw anie, aby w y c h o w a w c y z re z y g n o w a li ze sw ej tw ó r ­ czej i o d p o w ie d z ia ln e j ro b o ty , aby p o d d a li się tziw. „w y m a g a n io m ży c ia “ . W ie lu pe­

dagogów b u rż u a z y jn y c h — pisze S z im b i- r ie w — g ło s iło te zasady w ła ś n ie dlatego, iż p o z w a la ły one czynić z w y c h o w a n ia po­

słuszne narzędzie p a n u ją c e g o , porządku.

C z y te ln ia k s ię g a m i p u b lic z n e j im , K a ro la M a rk s a w T b ilis i

E C J i

O n i w ta rg n ą do waszych Luksusowych pałaców

W yściełanych fo te li gdzie śmierć innych ta k lekka

< O krucieństw u waszemu — męstwo daje odpowiedź Z abijacie — są now i

Pow stają ja k z k am ien i dzieci Deukaliona Broń do rę k i i naprzód i na k a rk i spadają (P yta żołnierz najeźdźca o co w alczy dla kogo) I dopadną w wąwozach i zasżczują pogonią I najszybszych prześcigną i powrócą b y zetrzeć Wszędzie tam są Andartes

Gdzie w rogow i się nie śni

* * *

Andartes

N ie żołnierze jesteście — w y jesteście bojowcy Żołd wasz cały to nędzne legowisko z kam ieni D n i i noce w pochodach u ciążliw e i głodne

P rzyodziew ek w łachmanach i bez spodów trz e w ik i Dom ostw waszych ru in y wiosek nędznych pożary Zagubieni bez wieści k re w n i dzieci i żony

N ik t rozkazem nie w z y w a ł — wasza to b yła sprawa S kład oddziału podobnie

Jest w n im góra i rozpacz gniew N ienaw iść i miłość

W nielegalności hartow ani Z bronią w rog o w i odebraną W y dziś jesteście zwycięzcam i Ojczyzno piękna wolności rozumu T w e posłannictwo w róg bezcześci Wolność i piękno znieważone A rozum zbrodniarzow i służy W fab rykach mordu i nieszczęścia

A le lud zbrojny wroga zmiażdży i wolność żagle swe rozw inie M iastu A teny — nowa sława

Z w ycięży syn tw ó j odszczepieńca Synow ie ziem i tw e j zwyciężą

I ci co w k ra ju swym dalekim chłonęli Grecjo tw e nauki W przeszłość swą świetną zapatrzona

Zwiastujesz nowe życie wolne!

P r z e k ła d z ję z. fra n c . Jana Guranowskiego

A k a d e m ik J. W . Jafcuszkan i zasłużony działacz n a u k o w y L ite w s k ie j S.R.R., D. L . Rudzińska»

W te n sposób ro z u m ia n a pedagogika so- dn ia ć i krzyżow ać. „C a łk o w ic ie n iesłu sznym cjo lo g iczn a b y ła — w b re w pozorom — b a r - — pisze G onczarow — je s t tw ie rd z e n ie , iż dzo zgodna z pedagogiką psychologiczną, p o - ro z w ó j h is to ry c z n y je s t ja k im ś m ech an icz- niieważ po dobnie ja k i ona u s u w a ła ro lę ce- n y m procesem , o k re ś la n y m w y łą c z n ie p rz e - lo w eg o i św iadom ego w y c h o w a n ia . Czy m ia n a m i s ił w y tw ó rc z y c h . P o lity c z n y sens dziecko r o z w ija ło się „o d w e w n ą trz !1 czy też takie go tw ie rd z e n ia sprow adza się do uzna- pod „w p ły w e m ś ro d o w is k a “ , b y ło to ju ż d r u - nda, iż postęp d o k o n y w a się au to m a ty c z n ie i gorzędną ró ż n ic ą w . p o ró w n a n iu z tą p o d - pokojowo'... ta k ie w u lg a rn e i a n ty n a u k o w e s ta w o w ą zgodnością, k tó ra się w y ra ż a ła w p o jm o w a n ie c z y n n ik a ekonom icznego w y k lu - p o jm o w a n iu w y c h o w a n ia ja k o procesu rz ą - cza konieczność a k ty w n e j, p o lity c z n e j w a lk i, dzonego przez niezależne od w y c h o w a w c y T a k a postępowość w y k lu c z a re w o lu c y jn ą

p ra w a . ^ w a lk ę ; u jm u je cz ło w ie k a ja k o ig raszkę fa -

„ T a k ie zaś p o jm o w a n ie — pisze S z im - ta liz m u e ko no m icznych w a ru n k ó w “ ,

b ir ie w — k tó re g ło s i fa ta lis ty c z n e w yzn aczę - P o d kre śle n ie doniosłości św iadom ego i ce­

n ie procesu ro z w o ju po dra sta jące go p o k o le - ¡owego w y s iłk u cz ło w ie k a n ie może być nda przez w a r u n k i dziedziczność; i o ta c z a ją - oczyw iście in te rp re to w a n e ja k o zachęta do cego środow iska, je s t z a p a try w a n ie m głęb oko in d y w id u a lis ty c z n e j dow olności. J a k w p rz y - re a k c y jn y m i n ie n a u k o w y m “ . U p o w a ż n ia ło ro d z ie ,, ta k i w. społeczeństw ie c z ło w ie k może ono do n ie s p ra w ie d liw e g o i lekceważącego prze pro w ad zać swe z a m ia ry t y lk o w p o s łu - tra k to w a n ia dzieci w a rs tw p ra c u ją c y c h i u - szeństw ie w obec p ra w , k tó re poznaje ja k o bogich, po niew a ż i c z y n n ik dziedziczny p ra w a rządzące rzeczyw istością. O drzucenie i c z y n n ik ś ro d o w is k o w y m ia ł ty m dzieciom j lekcew ażenie ty c h p ra w w io d łó b y k u „ w u l- rze ko m o u n ie m o ż liw ić z ró w n a n ie się z dzieć- g a rn e m u w o lu n ta ry z m o w i“ , ja k to okre śla m i w a rs tw w yższych. G onczarow . W łaśn ie w y c h o w a n ie p o w in n o

G onczarow jeszcze w n ik liw ie j a n a liz u je u k a z y w a ć c z ło w ie k o w i te p ra w a i ko n ie czn o - niebezpieczeństw a socjolo gicznych te o ry j ści, i d z ię k i te m u w łączać go w zespół ty c h w y c h o w a n ia . P rzyd a tn o ść ic h zależy od lu d z i, k tó rz y poznając je s ta n o w ią a w a n g a r- słusznego p o jm o w a n ia społeczeństwa, ty m - dę postępu.

czasem w s o c jo lo g ii m ieszczańskiej p rz e w a - G d y w ię c m ó w im y , iż proces w y c h o w a n ia żają po ję cia fa łs z y w e i szkod liw e. W szczegół- je s t społecznym procesem , i że p ra w a rz ą - ności pedagogika sow iecka m u s i się o d g ra - dzące w y c h o w a n ie m n ie są b io lo g ic z n y m i, n ic z y ć od id e a lis ty c z n y c h i fa ta lis ty c z n y c h ale s o c jo lo g ic z n y m i p ra w a m i, to m ów iim y sposobów p o jm o w a n ia życia społecznego, p ra w d ę , pod w a ru n k ie m je d n a k , iż będziem y Id e a liś c i p o jm u ją je w du chu przesadnego życie społeczne ro z u m ie ć w du ch u m a rk s iz - w o lu n ta ry z m u i m o ra liz m u , sądząc iż życie m u. O d rz u c im y w ię c te w s z y s tk ie sposoby społeczne je s t nieo gran ie zenie u le g łe w obec p o jm o w a n ia społeczeństwa, k tó re albo u jm u - w o li i św iadom ości lu d z i, w u lg a r n i m a te ria - ją je w k a te g o ria c h nie zm ie n n ych , zawsze liś c i sądzą, iż je s t ono w y tw o re m s ił, na k t ó - je d n a k ic h , w iecznych , a lb o też w id z ą je go re lu d z ie n ie m a ją żadnego w p ły w u . „ D la ro z w ó j ja k o au tom atyczne , e w o lu c y jn e p r o - id e a lis tó w — pisze G on czarow — id ea do - cesy .1 o d rz u c im y kon cep cję w y c h o w a n ia ja - w o ln ie z a k w ita ją c a w g ło w ie pojedynczego k o b iern ego p rz y s to s o w y w a n ia do . w a ru n - cz ło w ie k a w yznacza c a ły ro z w ó j społeczny, k ó w społecznych.

d la w u lg a rn y c h m a te ria lis tó w c z ło w ie k w y - „Ś ro d o w is k o — piszą G onczarow i Jesu- da je się ślepą ig ra szką d z ia ła ją c y c h a u to - p o w — w p ły w a na ro z w ó j dziecka. A le ś ro - m a ty c z n ie p ra w gospodarczych“ . d o w is k o to n ie je s t niezm ienne. Ś rod ow isko,

O bu ty m b łę d o m na le ży się p rz e c iw s ta w ić . ń la k tó re g o s ta ją się znam ienne p rz e ja w y go- R o z w ó j społeczny — po dobnie ja k ro z w ó j, rą c c j m iło ś c i k u s o c ja lis ty c z n e j o jczyźnie , w p rz y ro d y — m a swe niezło m ne p ra w a , ale w k tó r y m n o rm a m i po stępo w a nia są p r a w i- p ra w a te, poznane, s ta ją się po dstaw ą lu d z - d ła socjalistycznego w sp ó łżycia , ś ro d o w isko kie g o d ziała nia, celow ego i spraw nego. to je s t sam o przecież w y n ik ie m re w o lu c y jn e -

„M a rk s iz m - le n in iz m — pisze G on czarow — 8 ° prz e k s z ta łc e n ia społeczeństwa, w y n ik ie m w y k a z a ł na uko w o, iż d z ia ła n ie m a te ria ln y c h , now ego w y c h o w a n ia “ .

społecznych s ił, nieza leżn ych od w o li i św.ia- Proces w y c h o w a n ia — ta k ą je s t w ię c g łó - dom ości czło w ie ka nie prz e k re ś la i n ie w n a m y ś l pedagogów ra d z ie c k ic h , k tó rą f o r - u m n ie jsza a k ty w n e j r o li i w a lk i lu d z i, k la s, m u łu je o s ta tn io K a ir ó w — n ie może b y ć p o - a w ię c i n ie poniża r o li te o rii. Lu d ze sam i ję ty a n i ja k o proces w yzn a czo n y c z y n n ik a m i tw o rz ą sw ą w ła sn ą h is to rię , poznanie lu d z - b icpsych iczne go ro z w o ju i dziedziczeniem , k ie n ie t y lk o o d z w ie rc ie d la o b ie k ty w n ą a n i ja k o proces w yzn aczo ny przez otoczenie rzeczyw istość, ale ją tw o rz y — p is a ł L e n in , i ś ro d o w is k o społeczne, a n i ja k o proces ld e - A le tw o rz ą c h is to rię lu d z ie tw a rz ą ją ro w a n y w y łą c z n ie w o lą w y c h o w a w c y . W szy- zawsze w ra m a c h 'o k re ś lo n y c h okoliczności, s tk ie te c z y n n ik i d z ia ła ją rów nocześnie, z b ie - nieza leżn ych od ic h w o li i poznania. Sam żnie i rozbieżnie, w w a lk a c h i p rz e c iw ie ń - proces prze kszta łca n ia lu d z i, ic h pojęć, p o - stw ach, w h a rm o n iz a c ji w ró ż n o ro d n y c h glądów , p rz e k o n a ń n ie je s t w y n ik ie m b ie r - u k ła d a c h . A le szczególne znaczenie p rz y p is y - nego o d z w ie rc ie d la n ia a n i p rz y s to s o w y w a n ia w a n e b yć m u s i św iado m ej i celow e j p ra c y się do z m ie n ia ją c y c h się eko no m icznych w a - w y c h o w a w c z e j, o rg a n iz o w a n e j system atycznie ru n k ó w . Z m ia n y te zachodzą w procesie i w y trw a le , na usługach re w o lu c y jn y c h zadań a k ty w n e j działa ln ości, w procesie w a lk i. P a - społecznych, a p e lu ją c e j do a k ty w n o ś c i i ś w ia - n u ją c n a d p rz y ro d ą c z ło w ie k prze kszta łca ’dom ości w y c h o w a n k ó w , k tó rz y osiągając co- w łasną n a tu rę . W procesie a k ty w n e j d z ia ła ł* ra z lepsze poznanie, s ta ją się coraz b a rd z ie j ności i w a lk i c z ło w ie k poznaje w cią ż le p ie j c z y n n y m i i o d p o w ie d z ia ln y m i tw ó rc a m i rz e - p ra w a p rz y ro d y , p ra w a ro z w o ju społecznego, czyw istośoi, a przez to i sam ych siebie, a czym le p ie j poznaje te p ra w a , ty m p e w n ie j P rzyzn a n ie p ra c y w y c h o w a w c z e j w a żne j i i a k ty w n ie j tw o rz y on h is to rię “ . o d p o w ie d z ia ln e j r o li, od rzu ce n ie ' zakusów

O d w o łu ją c się do p ism M a rk s a i Engelsa p s y c h o lo g ii i socjolo gii. zm ie rzają cych do G onczarow z c a ły m na c is k ie m p rz e c iw s ta w ia z re d u k o w a n ia te j p ra c y w y łą c z n ie do posłusz- się k o n c e p c jo m a u to m a ty z m u społecznego, nego s p e łn ia n ia dzieją cych się fa ta liz m ó w k tó r y cz y n i z w o li i św iadom ości lu d z k ie j w yznacza ró w n ie ż i te o rii pedagogicznej od-’

niew ażne e le m e n ty h is to rii. T a k zw ana „n a d - rę b n y p rz e d m io t badań, zw ią za n y oczyw iście b u d o w a “ nie je s t ty lk o w y ra z e m w a ru n k ó w z w a ru n k a m i b io p s y c h ic z n y m i i społecznym i ekonom icznych. W y ra s ta ją c z n ic h u z y s k u je ale n ie id e n ty c z n y z n im i. P rz e d m io t te n ona pew ne znaczenie, do da tn ie lu b ujem ne, u ję ty być może t y lk o z pom ocą m etod y m a r- może u ła tw ia ć procesy ro z w o ju , może je u t r u - k s is to w s k ie j.

Cytaty

Powiązane dokumenty

cej młodzieży. Student, jeśli nie może o- trzymać jednego z licznych stypendiów będących do jego dyspozycji, ma możność przez wykonywanie różnych drobnych

nych robotników, którzy ściągnęli do Wrocławia ze średnich miast Polski cen­.. tralnej — ze Skarżyska, Starachowic, Ostrowca, Częstochowy i z wielkich

śred niow iecza!... Tylko regularne

listycznym zwycięstwo sojusznika jest własnym zwycięstwem.. Sięgasz do h is to rii. nie przekraczała ustroju kapitalistycznego. Część s zla ch ty zostaje zagrożona

Jako przykład dobrej praktyki i współdziałania ze społecz- nościami lokalnymi chciałabym zaprezentować Państwu realizowany przez gminę projekt „Decydujmy razem”.

Trzeba tylko jak najprędzej „wytrzasnąć”skądś potrzebne do poszukiwań narzędzia , no i brać się do roboty….Jakoś tego wieczoru rycerze Wielkiej Przygody nie mogli

Wykonawca zobowiązuje się do dysponowania odpowiednimi środkami technicznymi i organizacyjnymi, umożliwiającymi Wykonawcy spełnienie wymogów RODO (gwarantującymi ochronę

16 online, Opolski Teatr Lalki i Aktora, godzina 12:00 - Szkolenie z pierwszej pomocy dla Seniorów, Centrum Aktywizacji Społecznej,..