• Nie Znaleziono Wyników

Adwokat Rogoyski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Adwokat Rogoyski"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Świętosław Krawczyński

Adwokat Rogoyski

Palestra 17/3(183), 69-72

(2)

N r 3 083) A d w o k a t R o g o ys ki 69

4. D w udziestopięcioletni ju b ileu sz rzeszow skiego „S okola”, „Głos R zeszow ski” N r 22 z 1911 r.

Za pomoc w zebraniu i udostępnieniu mi materiałów do niniejszej pracy skła­ dam tą drogą p. mgr Annie Szałapatowej z Muzeum w Rzeszowie serdeczne po­ dziękowanie.

E.S.

ŚWIĘTOSŁAW KRAWCZYŃSKI

Adwokat Rogoyski*

Jeszcze z okresu m iędzyw ojennego przy p o m inam sobie k rążące w K ie l­ cach po dziś dzień dow cipy o tym , jak o b y znakom ity cyw ilista ad w o­ k a t W alerian Rogoyski znał ty lk o te trasy , k tó ry m i poruszał się pom ię­ dzy swoim m ieszkaniem , sw oją koncelarią i sądam i, oraz jak o b y od­ m ienił je jed y n y raz w yjeżd żając do P ary ża, by od R osjanina K ellera, spadkobiercy w łaściciela fo lw ark u K ielce-P siarn ia, księcia Szachow skie- go, uzyskać p o trzebne do działań p raw n y c h pełnom ocnictw a. Rogoyski m ieszkał w e w łasn y m dom u w górnej p a rtii ulicy Żerom skiego, m iał k an c ela rię na Sienkiew icza opodal SDM, sądy zaś były w ow ym czasie dw a: okręgow y, na obecnej ulicy Św ierczew skiego, naprzeciw ko w e jś­ cia do park u , i grodzki, na ta k zw anej krakow skiej rogatce, obok istn ie ­ jącej jeszcze fab ry k i m arm urów . W ty m więc n iere g u la rn y m tró jk ą cie w idyw ano c h a ra k te ry sty c z n ą postać w ziętego adw okata, nierzad ko w to ­ dze. Przysadzisty, dość tęgi, o dużej, szpakow atej głowie, z siw ym i w ąsam i i takąż b ródką a la N apoleon III, w starośw ieckich bin ok lach n a czarnej tasiem ce sun ął drobnym , rozkołysanym krok iem po kocich łbach, w y m ijając k ału że i ro zp raw iając żywo z k lientam i, k tó rz y zw y­ k le otaczali go w iankiem .

Rogoyski sły n ął z w iedzy ju d y ry czn ej, św ietnej pam ięci, p rz y w ią ­ zania do kodeksu N apoleona, pracow itości w ręcz b en ed y k ty ń sk iej, zni­ kom ych w ym agań osobistych oraz przesadn ie oszczędnego tr y b u życia. Z drow ie m u służyło — podobno dlatego, że un ik ał alkoholu, ty to n iu , zabaw , przygód i kłótni, a ponadto codziennie przed śn iad an iem rą b a ł drzew o i jad a ł orzechy w łoskie z m iodem.

W zw iązku z ty m i pow szechnie zn an y m i w łaściw ościam i n esto ra kieleckiej p a le stry znacznie odeń m łodszy adw ok at S tefan Cichowski,

* G a w ę d ę n in ie js z ą o p u b lik o w a ł K ol. K ra w c z y ń s k i w m ie s ię c z n ik u k ie le c k im „ P r z e m ia n y ” (n r 12) w r o k u u b ie g ły m w r u b r y c e : Z r a p tu la r z a .

(3)

70 Ś w i ę t o s ł a w K r a w c z y ń s k i Nt 3 (183)

św ie tn y obrońca w sp raw ach k arn y ch , a p rzy ty m elegant, kobieciarz i w o lterian in , zagadnął Rogoyskiego z zim nym uśm iechem :

— Co do m nie, to ja p rzy n ajm n iej coś w życiu użyłem . Ale pan, p an ie m ecenasie?. W yd aje m i się, że nic.

— M iałem, co chciałem — odparł sw obodnie Rogoyski. — I z tego, co m iałem , jestem zadowolony. G dyby przyszło m i urodzić się pow tórnie, p rag n ąłb y m sw oje życie skopiować.

Rogoyski w yw odził się spod M iechowa. U kończyw szy stu d ia, w y p ły ­ n ął na szerokie w ody adw okackiej k a rie ry w carskim P e te rs b u rg u ju ż w początkach X X w ieku. K o rzy stał z a p a rtam e n tó w na pierw szy m p ię­ trz e przy p ry n cy p aln ej ulicy, jeździł do sądów i urzędów w łasną k a re tą, zaprzężoną w rasow e konie, b rał w yłącznie sp raw y dobre i in tra tn e . O siągnął to dzięki w y g ra n iu jakiegoś zaw iłego procesu — w edle jed n ej w e rsji o ogrom ny spadek po jak im ś ary sto k racie, w edle d ru g iej o praw o połow u ry b na M orzu K aspijskim .

G dy rew olucja zm iotła w Rosji kapitalizm , Rogoyski osiedlił się w K ielcach i tu szybko zdobył dużą p rak ty k ę , przew ażnie u ludności w iejsk iej. Rzec by m ożna, że dostosow ując się do zm iany w aru n k ó w i środow iska, z jakości przeszedł na ilość, czego objaw em było choćby to, iż na n iek tó ry ch posiedzeniach apelacy jn y ch w sądzie okręgow ym staw ał niem al w każdej sp raw ie z w okandy. W szyscy pozostali adw okaci razem wzięci m ieli m n iej w ystąp ień . P ro w ad ził procesy powoli, d ok ład ­ nie, z ostrożnością w ielk ą a sp ry tn ie. L ubił pozostaw ić sobie w odwodzie ja k iś arg u m en t, by sięgnąć po niego w m om encie, kied y spór ju ż się w yczerpyw ał.

T ak w łaśnie zdarzyło się w pew nej spraw ie, w k tó re j m nie jako now icjusza Rada A dw okacka w yznaczyła pełnom ocnikiem z u rzęd u dla pew nego m uzyka spod Buska. Ów p a m ię tn y dla m nie proces spadkow y w lókł się od 1924 czy 1925 ro k u i w łaściw ie głów ny jego p roblem został daw no praw om ocnie rozstrzy g n ięty, gdyż jeszcze przed w o jn ą przyznano na w łasność g ru n t po dziadku klientow i Rogoyskiego. W ro k u 1939 jed n a ze stro n wniosła k asację do Sądu N ajwyższego i tam spraw a de facto zaw isła, jako że ta głów na in stan cja w y m iaru spraw iedliw ości z w oli Niem ców w czasie okupacji nie działała. Po w yzw oleniu — w obec zm ian cen ziem i i w artości złotego — kasację uw zględniono i spraw a w róciła do sądu okręgow ego w zak resie dotyczącym w y m iaru spłaty, ja k ą k lie n t Rogoyskiego pow inien zapłacić m em u klientow i.

U stalono przy w spółudziale biegłych szacunek składników m a ją tk o ­ w ych spadku, co w sk u te k niszczenia różnych przedm iotów z upływ em la t i różnicy cen nie było b y n a jm n ie j przedsięw zięciem łatw ym , zw łasz­ cza że adw okatow i R ogoyskiem u oraz jego klien to w i nie spieszyło się ze spłatą. W reszcie, gdy opinie rzeczoznaw ców p rze stały budzić w ą tp li­ wości, doszło do rozp raw y ostatecznej, ja k sądziłem . P ew ny siebie, po­ p a rłe m kró tk o in te res m uzykusa, po czym w y stąp ił Rogoyski. Mówił — ja k zw ykle — treściw ie, spokojnie, nieco przez nos, m an ip u lu jąc książkam i i binoklam i, m n ie jed n a k aż ukłuło pod sercem . Bo ośw iad­ czył m niej w ięcej tak:

— J a w praw dzie jeszcze tego przed sądem nie poruszałem , albow iem św iadom byłem , że p rzy jdzie odpow iednia chw ila, ale proszę, ab y W ysoki Sąd raczy ł zapoznać się bliżej z k a rtą d w udziestą trzecią a k t spraw y

(4)

N r 1 v183) A d w o k a t Rogoys ki 71

Słychać szelest odw racany ch palcem sędziego ark u szy p ap ieru . — Je st, proszę Sądu?

— Je st, p anie m ecenasie.

— Otóż, ja k W ysoki Sąd widzi, na k arcie dw udziestej trzeciej z n a j­ d u je się decyzja u sta n a w ia ją c a k u ra to ra dla jednego ze w spółspadko- bierców , k tó ry w y je c h ał gdzieś do A m ery ki bez podania adresu. D ecyzję tę p o d jęto w try b ie niew łaściw ym , w b rew obow iązującym w ów czas przepisom u.p.c.

Pom yślałem , spłoszony nieco: u.p.c.? Teraz, w ro k u 1951 — u.p.c.? U staw a postępow ania cyw ilnego daw no p rzebrzm iała, bo przecież c a r­ ska? O u.p.c. nie uczono m nie n aw et na studiach. Proszę, proszę, s ta ry k oneser odłożył sobie u.p.c. na w ety...

A Rogoyski w yw odził sk ru p u la tn ie , na czym ów błąd fo rm a ln y sądu grodzkiego z ro ku 1925 polega, z kodeksem w dłoni cytow ał n aru szo n e przepisy u.p.c. i w k o n k lu zji postaw ił w niosek o uznanie całego p o stę ­ pow ania aż do decyzji z k a rty dw udziestej trzeciej za niew ażne oraz 0 przesłan ie sp raw y do pierw szej in sta n c ji dla praw idłow ego jej roz­ strzygnięcia. W ierciłem się na krześle ja k w szkole w y ry w a ją cy się do odpow iedzi prym us. Doczekaw szy się swej kolei, pow iedziałem z f e r ­ w orem :

— B yły rząd y P iłsudskiego i m inęły, b ył R ydz-Sm igły z O ZO N -em 1 m inął, m in ę ła okupacja, m inęło k ilk a la t Polski L udow ej, a ta s p ra ­ w a m inąć nie może! W noszę o pom inięcie w niosku m ego szanow nego przeciw nik a i o w y d anie w y ro k u w dniu dzisiejszym .

Sąd w yd ał w yrok, m uzy k u s spod B uska odetchnął z ulgą. U znałem to za swój sukces, nie spraw dzając treści pow oływ anych p rzez adw o ­ k a ta Rogoyskiego przepisów u.p.c. Później dow iedziałem się, że sędzio­ w ie kieleccy nie zawsze darzą p ełn y m zaufaniem jego c y ta ty , n a w e t jeżeli są odczytyw ane w p ro st z kodeksu. K lien t m ój na najbliższe Boże N arodzenie przyw iózł m i w p o d a ru n k u p ięk n ą choinkę. Proszę zw rócić uw agę: spod Buska!

M ajątek Rogoyskiego pow iększał się szybko, podobno p rzed w y b u ­ chem w o jn y obejm ow ał łącznie obszar około 12 ha placów i zabudow ań w c e n tru m m iasta, co m ożna sobie w yobrazić przez p orów nanie z p a r ­ kiem m iejskim , któreg o obszar m iał 9 ha. W iększość ty ch nieruchom ości to ru d e ry , n a b y te za bezcen, poniew aż ad w okat liczył na to, że na nich zarobi dobrze, k iedy place będą p o trzeb n e na rozbudow ę Kielc. Z aw iódł się srodze: po w yzw oleniu zabrakło kupców na te posesje.

M imo niepow odzeń finansow ych siedem dziesięcioletni p ra w n ik nie tra c ił w en y i pom ysłowości. Z jego in icjaty w y , zaraz po w ojnie, p ow stał w K ielcach jed y n y ja k dotychczas zw iązek zaw odow y adw okatów , k tó ry w egetow ał przez p ew ien okres. Z ty ch czasów rów nież pochodzi k o res­ pon den cja Rogoyskiego z rab in am i z N ew Y orku dotycząca jego planów w ysiedlenia Niem ców z Zagłębia R u h ry i p rzek azan ia tej k ra in y jak o sam odzielnego p ań stw a narodow i żydow skiem u.

G dy w ładze P olski L udow ej zastąp iły kodeks N apoleona u sta w am i now oczesnym i, R ogoyski dow cipkow ał, że gotów w ynieść się do A rg e n ­ tyny, gdzie p raw o napoleońskie jeszcze obow iązyw ało, i dorobić się na nim po raz trzeci m ają tk u . N a początku la t pięćdziesiątych p rz e p ro w a ­

(5)

7.2 Ro m a n Ł y c z y w e k N r 3 (1.83)

dzono w e ry fik a c ję adw okatów , więc ktoś z kolegów sp y tał seniora żartem :

— A gdyby tak pana, pan ie W alerianie, nie zw eryfikow ali?

— G dyby m nie nie zw eryfikow ali, kolego? O, sp ecjaln ie b y m się n ie zm artw ił, bo ja sw oje przeżyłem . Na starość dla zachow ania form y trz e b a m i ty lk o tro chę procesów i tro chę ruchu, więc w ypow iedziałbym p rac ę w szystkim dozorcom swoich nieruchom ości. M iałbym w ted y p ro ­ cesy, boby m i je oni w ytoczyli, i m iałbym sporo ruch u , bo bym m u ­ siał codziennie te pozbaw ione opieki posesje zam iatać.

Po zw eryfikow aniu adw o k at Rogoyski do p rac y w zespołach nie p rzy stąp ił, do zgonu prow adził p ra k ty k ę indyw idualnie, syt chw ały i su k ­ cesów. Żył zresztą jeszcze tylko dw a czy trz y lata. W dowa po nim uczciła pam ięć w y b itn ego ju ry sty , fu n d u jąc na grobie jego statuę, w ielkości n iem al n a tu ra ln e j, w todze, z kodeksem w ręku, ta k jak b y przystępow ał do ro zp raw y w sądzie.

Ż Y C I E I S P R A W Y A D W O K A T U R Y

( m y ś l i — a f o r y z m y )

II

N a jw iększa ze w szy stk ic h przeszkód postępu: pew ność w ła sn ej spraw y.

(SELYE)

Sędziow ie nie m ają m ożności odróżnić potrzebnego od n iep o trzeb ­ nego i rozdzielić ich od siebie, jeżeli nie w ysłu cha ją w szy stk ieg o i nie pozw olą adw okatom w yp o w iedzieć tego, czego sobie życzą

(DUPIN)

S ę d zie m u działalność adw okata w yd a je się często frazeologią lub re ­ w o lu c y jn y m p odburzaniem p rzeciw ko ustaw ie, obrońcy zaś posta ­ w a sędziego w y d a je się szablonow a i bezdusznie schem atyczna.

(BENEDIKT)

Ż a den dowód nie jest ta k nieb ezp ieczn y dla osoby n iew in n e j ja k dowód poszlakow y.

(FRIEDMAN)

A d w o ka t, k tó r y sprzedaje sw ój ta len t i fry m a rc zy darem słowa, z w y k ły m je st p rzek u p n ie m , dojść m oże do m a ją tku , lecz do czci nie m a prawa.

(NIEMIROWSKI)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie stw ier­ dzono dodatniego w pływ u najniższej dawki naw ozów na zawartość biał­ ka u odm iany Prosną uprawianej na kom pleksie II, odm iany Sokół... Na­

It should be stressed that at a good supply o f the pine plants with readily available phosphorus (superphosphate), the content o f phosphorus in roots was

The results of these experiments, however, in many cases, gave diverging results, which was caused by methodical difficulties connected with the in­ fluence of

Wa­ hania poziomu wody gruntowej miały w madach nie zalewanych na ogół podobny przebieg, choć w madach lekkich były one w lecie nieco większe niż w

Н ай более богаты азотом

Wpływ Al, rozpuszczalnego na pobieranie P przez sadzonki sosny 71.

Są one w ytw orzone z piasków luźnych, słabo g lin iasty ch po­ chodzenia eolicznego, w odnolodow cow ego oraz

[r]