• Nie Znaleziono Wyników

Z historiografii Ludwika Kubali

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z historiografii Ludwika Kubali"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Danuta Rederowa

Z historiografii Ludwika Kubali

Przegląd Socjologiczny Sociological Review 29, 181-201

(2)

DANUTA REDEROWA — KRAKÓW

Z

HISTORIOGRAFII

LUDWIKA

KUBALI

*

* Pracę tę autorka przedstawiła w Zakładzie HNiT PAN w Zespole Historii Oświecenia na posiedzeniu w dniu 26 lutego 1974 r.

1S. Sreniowski, O szkołach historycznych w Polsce, „Kwartalnik Histo­ ryczny”, t. 57, 1949, s. 45.

2 Zwracają na to uwagę autorzy życiorysu Kubali w PSB, t. 16, s. 2—5, prof. W. Czapliński i prof. H. Wereszycki.

3 „Nowa Reforma”, 111X1918, nr 398; PSB, t. 16, s. 2.

Sytuacja w zakresie historii historiografii zmieniła się zasadniczo od czasów, kiedy w 1949 r. Stanisław Sreniowski stwierdził u nas brak zainteresowania problemem Obecnie posunęliśmy się daleko naprzód, wyprzedzając m.in. Francję. Stało się tak przede wszystkim dlatego, iż Polska Akademia Nauk popiera i finansuje prace w tej dziedzinie.

Jak 'podaje tytuł artykułu, nie jest moim zamierzeniem przedstawie­ nie pełnej sylwetki, a tym bardziej omówienie całokształtu działalności pisarskiej historyka Ludwika Kubali. Pragnę natomiast odtworzyć w za­ rysie tok jego pracy badawczej, przypomnieć opinie o wartości warszta­ tu pracy Kubali (w zasadzie jednakowo brzmiące), zwrócić uwagę na jego poglądy dotąd pomijane, wreszcie dojść genezy osądu przeszłości, wypowiadanego ustami tego historyka.

Pomimo obszernej literatury, którą dziś dysponujemy do epoki po- rozbiorowej, o Ludwiku Kubali, jego dorobku i poglądach mamy zaled­

wie wzmianki w zarysach dziejopisarstwa polskiego2. Odnoszę jedno­ cześnie wrażenie, że dotychczasowe studia poświęcone jego życiu i dzia­ łalności warto by uzupełnić.

* * *

Ludwik Kubala urodził się 9 września 1838 roku we wsi Kamienica koło Limanowej. Ojciec jego — jak podkreślała współczesna Kubali prasa — posiadał własne dobra (Łukowicę Łapczyńską), a także zarzą­ dzał sąsiednim majątkiem. Dziś zaznacza się, iż dziadek jego był kraw­ cem, a ojciec prawnikiem, zarządcą dóbr należących do M. Marszałko- wicza. Łukowicę kupił dopiero w roku urodzenia syna 3.

(3)

182 DANUTA REDEROWA

Kubala uczęszczał do szkół początkowo w Starym Sączu, następnie chodził do gimnazjum w Nowym Sączu i w Krakowie. Po maturze (1857) zapisał się na Uniwersytet Jagielloński.

W okresie tym znał go Kazimierz Chłędowski, który zanotował póź­ niej: „Wielce sympatyczną postacią był Ludwik Kubala. Przystojny, średniego wzrostu, szatyn z krótką brodą, małomówny, zamknięty w so­ bie, charakter czysty jak kryształ. Był on nieślubnym synem panny Piaseckiej, bardzo pięknej kobiety z Tarnowa, i kogoś z sądeckiego; jedni mówili, że obywatela Marszałkowicza, drudzy, że prostego górala. To urodzenie, ta fałszywa w społeczeństwie pozycja bardzo mu ciążyła i zdaje się, że wyrobiła w nim odsuwanie się od ludzi i rodzaj dumnej nieśmiałości. Wiedział on, że był wart więcej aniżeli wielu innych, ale nie dowierzał ludziom i trzeba było dużo starań, aby przełamać lody, które go otaczały. Do Kubali zbliżyłem się jakoś w początkach mych uniwersyteckich czasów i korzystałem dużo z jego bardzo oryginalnego samoistnego sądu o ludziach i faktach. Zadowalał on się bardzo małym, nigdy się nie skarżył, zawsze bywał równego humoru, a gdy wieczorem do niego przyszedłem, gotował herbatę na blaszanym samowarku i z ra­ dością zapraszał mnie na swoją ucztę, składającą się z chleba i bryndzy. Swoją skromną kolację ofiarował jednak nie tłumacząc się bynajmniej, że taka skromna, ofiarował ją z pewną godnością hiszpańskiego granda” 4.

4 K. Chłędowski, Pamiętniki, t. 1: Galicja (1843—1880), do druku przygo­ tował, wstępem i przypisami opatrzył A. Knot, Wrocław 1951, s. 74; por. PSB, t. 16, s. 5.

5 W. Tokarz, Kraków w początkach powstania styczniowego i wyprawa na Miechów, t. 1, Kraków 1915, s. 35.

Z Krakowa Kubala przeniósł się na wydział filozoficzny do Wiednia, by w 1861 r. wrócić na uniwersytet do Krakowa.

Tu stał się Kubala (wraz z A. Szczepańskim) przywódcą radykalnej młodzieży akademickiej i wszedł do utworzonej Ławy Krakowskiej, do której należało kierowanie ruchem spiskowym w Galicji Zachodniej. Pisał o tych sprawach jeszcze za życia Kubali (1915) prof. UJ Wacław Tokarz: „Poza nim [tzn. Szczepańskim] stał zresztą Kubala nie wysu­ wający się tak ostentacyjnie naprzód, mniej też znany w Krakowie, nawet w kołach związkowych, nie notowany tak często w czasie demon­ stracji. Był to pracownik większej miary, o inteligencji głębokiej i roz­ ległej, a natchnionej przede wszystkim rzetelnym umiłowaniem życia” 5. Z kolei zasiadł Kubala w Radzie Naczelnej Galicyjskiej, wyłonionej do prowadzenia działań narodowych z ramienia „czerwonych”. Należał we­ dług PSB do radykałów społeczno-politycznych i uzyskał nawet przy­ domek Robespierra. W czasie powstania styczniowego walczył piórem z poglądami białych. Kiedy w jesieni Rząd Narodowy przeszedł w ręce

(4)

„czerwonych”, Kubala — jak się przypuszcza — stanął 'na czele policji w Krakowie. W grudniu 1863 został aresztowany, ale dopiero w 1865 r. skazany na 5 lat więzienia. Osadzonego w twierdzy Josephstadt ułaska­ wiono pod koniec tego samego roku 6. Po zwolnieniu z więzienia Kubala przygotowywał się do doktoratu. Stopień naukowy uzyskał z końcem 1867 r. W następnym wydał pracę doktorską: Stanisław Orzechowski,

rzecz historyczno-literacka, ,,z myślą -może — jak pisał prof. Barycz — ubiegania się o katedrę”. Od tego zamiaru musiał Kubala odstąpić, „w momencie kiedy okazało się — pisał dalej Henryk Barycz — iż o sta­ nowisko profesora starał się m.in. Józef Szujski”. Prof. Barycz nie po- daje, skąd zaczerpnął wiadomość o zainteresowaniu Kubali nowo utwo­ rzoną w 1869 r. katedrą historii polskiej w UJ jako ewentualnym miej­ scem przyszłej pracy7, pisze natomiast: „Nad Szujskim miał Kubala przewagę formalną (doktorat, którego Szujski nie posiadał), rozporządzał też dorobkiem naukowym co prawda niewielkim, ale wartościowym”. „Człowiek zasad postępowych i szczery demokrata, jakim był Kubala [. . .] człowiek o postawie bezkompromisowej, w tej nierównej walce mu­ siał ulec [. . .] W tej dusznej atmosferze nacisku moralnego, rozwijanego na Uniwersytecie Krakowskim przez Stańczyków, wprowadzanego tu przez nich wyrafinowanego systemu łamania charakterów i naginania ludzi do własnych celów [. . .] miejsca dla Kubali nie było” 8.

6 PSB, t. 16, s. 2—3.

7 Nie powtarzają informacji prof. Barycza Studia z dziejów Wydziału Filozo- ficzno-Historycznego UJ, pod redakcją S. Mikuckiego, Kraków 1967, s. 118.

8 H. Barycz, Wśród gawędziarzy, pamiętnikarzy i uczonych galicyjskich, t. 2. Kraków 1963, s. 203. Że trudno zdobyć się na bezstronność w ocenie losów wybranych przez siebie bohaterów, dowodzi siposób przedstawienia i omówienia przez prc-f. Barycza sylwetki Kubali jako kandydata do objęcia katedry w Kra­ kowie, a następnie we L-wowie. W pierwszym przypadku stopień naukowy doktora miał stanowić podstawę do ubiegania się o stanowisko profesora Uniwersytetu, w drugim brak stopnia naukowego docenta nie powinien wedłtig prof. Barycza wpływać na bieg wydarzeń i ocenę kandydata (.ibidem, s. 204, 224).

Jeśliby przyjąć sugestie prof. Barycza, należałoby gwoli ścisłości przypomnieć jednak pozycję, jaką w ówczesnym naukowym świecie krakowskim zajmował Józef Szujski.

Zasiadał on od kilku lat w gronie członków Towarzystwa Naukowego Krakowskiego, które przeżywało najlepsze lata. W ramach struktury organizacyjnej zachowanej w zasadzie przez Akademię Umiejętności wy­ pracowało program badawczy przyjęty w niejednej dziedzinie wiedzy przez Akademię. W zakresie historii najczynniejszy w Towarzystwie był Józef Szujski, od 1866 r. sekretarz Towarzystwa; od założenia Ko­ misji Historycznej (1870) jej dyrektor wydawnictw. Autor dwóch wydań czterotomowych Dziejów Polski był znany przed objęciem katedry nie

(5)

DANUTA KEDEHOWA

184

tylko jako pracowity badacz, lecz także jako dziejopis, który w łonie Towarzystwa dążył do przygotowania podstaw rozwoju nowoczesnej historiografii polskiej. Kubala natomiast był w środowisku homo novus. Jego dorobek twórczy to dopiero co wydana praca doktorska. Czy miał zamkniętą drogę do pracy w Towarzystwie, które skupiało historyków krakowskich i rozwijało ich możliwości badawcze? Nie odnoszę tego wrażenia. Moje przypuszczenia opieram jednak głównie na wiadomości o znanym bliskim współdziałaniu Kubali z Piekosińskim w Tajnym To­ warzystwie Historyków, założonym w *1858 r. 9. Franciszek Piekosiński, parę lat młodszy od Kubali, jako student pracował już w Towarzystwie Naukowym Krakowskim. Może Piekosiński wprowadziłby do Towarzy­ stwa Ludwika Kubalę, gdyby on pracą tą interesował się szczególnie. Trudno dać pewną odpowiedź, nie badając sprawy dokładnie. Czy jed­ nak różne pozycje, jakie zajmowali Józef Szujski i Ludwik Kubala w naukowym środowisku krakowskim, zależały tylko od ich poglądów politycznych? Czy doświadczenie i umiejętności zawodowe Kubali były wówczas tej samej klasy co Józefa Szujskiego?

9 Spór o historyczną szkołę krakowską, praca zbiorowa pod red. C. Bobiń­ skiej i J. Wyrozumskiego, cz. 2: Dyskusja, Kraków 1972, s. 274: M. Zgór- niak.

Kubala przeniósł się z Krakowa do Lwowa i ucząc w gimnazjum pro­ wadził badania nad wiekiem XVII, których wyniki publikował w formie artykułów w czasopismach. Złożyły się później na dzieło: Szkice histo­ ryczne, w dwóch tomach, które doczekało się kilku wydań.

Kubala stał się popularnym, czytanym szeroko autorem prac histo­ rycznych. Nie uzyskał jednak większego uznania krytyki zawodowej. Młodszy o trzynaście lat od Kubali nauczyciel w szkołach warszaw­ skich — Władysław Smoleński, podkreślając w 1881 r. duże zdolności pisarskie Kubali, które mu pozwoliły dać społeczeństwu to, czego szu­ kało, tzn. historii pisanej przystępnie i gładko, przestrzegał, iż naukowej wartości Szkiców nie można przeceniać. Autor — pisał Smoleński — podał rzeczy na ogół znane. Bitwy opisywane przez Kubalę „dla obznaj- mionych z literaturą historyczną XVII stulecia tajemnicą nie były”. Umiejętności Kubali jako historyka sądził surowo. Uważał, iż „z dwóch tomów p. Kubali nikt nie tylko o całości panowania Jana Kazimierza, ale nawet o jednym wielkim fakcie — o przebiegu sprawy kozackiej, nie nabierze pojęcia”. „Chronologiczny pedantyzm psujący organiczny związek pomiędzy najbliższymi faktami — wyjaśniał dalej — całości szkiców szkodę wyrządza ogromną”. Uznał wreszcie, iż Kubala pisze jak kronikarz, a nie jak historyk. „Licznymi przypisami stara się autor pra­ com swoim nadać charakter naukowo-źródłowy”; „w jaki sposób — do­ dawał — uwydatnić naukowość opisach batalii? Nieuczony kronikarz

(6)

opisze je tak samo jak doktór filozofii, rzecz to talentu, nie nauki”. Smoleński zarzucał Kubali, iż charakterów bohaterów Szkiców jasno nie określa, dążności ich nie tłumaczy, wydarzeń nie wyjaśnia. Chwalił natomiast formę. „Pod względem formy dr Kubala od zarzutu jest wolny. Język ma silny, obrazowanie wspaniałe [. ..] W opisach bitew czujemy zapach prochu i lejącą się krew ciepłą; słyszymy szczęk szabel, huk armat, pokrzyki triumfu i jęki”. Kończąc tę mało pochlebną recenzję Władysław Smoleński pisał: „Mamy przecież nadzieję, że [. . .] żądnych dobrej lektury obdarzy pracą o skali głębszej i szerszej. Przy takim popularyzacyjnym talencie łatwo przyjdzie p. Kubali ogarnąć przed­ miot bogatszy i stworzyć dzieło, które nie tylko wzruszać i bawić, lecz i rzetelnie nauczyć potrafi” 10 *.

10 W. Smoleński, Szkice historyczne dra Kubali, „Prawda”, R. 1, 1881, nr 1, s. 19—20.

” A. Rembowski, Sejm Czteroletni Kalinki, „Niwa”, R. 12, 1883, z. 212, s. 555.

W 1883 r. Ludwik Kubala wydał następną pracę odnoszącą się do XVII wieku: Jerzego Ossolińskiego. Spotkała się ze znaną, surową kry­ tyką pióra Michała Bobrzyńskiego, trzydziestoczteroletniego członka ko­ respondenta Akademii Umiejętności, od sześciu lat profesora UJ, który rozpoczynał polityczną karierę. Bobrzyński postawił Kubali szereg za­ rzutów odnoszących się zarówno do głoszonych przez autora poglądów, jak jego warsztatu badawczego. Zarzuty przypominają wcześniejszy sąd Władysława Smoleńskiego o wartości piśmiennictwa Kubali. Bob­ rzyński powtórzył jednocześnie za Aleksandrem Rembowskim, dla któ­ rego „grunt prawno-politycznych rozumowań Kubali wydawał się [. . .] nieco chwiejnym” n, swoje wątpliwości co do tezy autora, iż „Rzeczpospo­ litą jak stare domostwo nie przekształcać, poprawiać tylko należało”. Po­ stawionej tezy żadnym wywodem, żadnym rozumowaniem autor — jak

zwracał uwagę Bobrzyński — nie poparł i nie udowodnił. Nie znalazł Bobrzyński w rozprawie Kubali wytłumaczenia postawy szlachty, jej charakteru. Autor w te zagadnienia „nigdzie nie wnika”. Czytelnik wed­ ług Bobrzyńskiego — odnosi wrażenie, „że stoimy nie wobec sądu his­ torii, lecz wobec jakiegoś trybunału państwa, że kodeksem nie jest [. . .] najwyższe dobro narodu, ale obowiązujące chwilowo prawo polityczne”. Kubala zawiódł — jak dowodził recenzent — jako historyk, przedsta­ wiając w sposób kronikarski fakt po fakcie, „bez wykazania ściślejszego przyczynowego związku” wydarzeń dziejowych. Społeczeństwo — pod­ kreślał Bobrzyński — domaga się od historyka przedstawienia ogólnego poglądu na przeszłość, Kubala nie wyjaśnił nawet dostatecznie swoich wywodów i wniosków. Ostro krytykował Bobrzyński — co powtórzy trzydzieści pięć lat potem Władysław Konopczyński — niedostateczną

(7)

186 DANUTA REDEROWA

bazę źródłową autora, wytknął brak jej przeglądu i oceny. Oburzony był na sposób, w jaki Kubala informował czytelników o pochodzeniu źródeł, na których oparł Jerzego Ossolińskiego. „Najwięcej jednak ma­ teriałów, mianowicie do ostatnich lat życia Ossolińskiego, znalazłem — pisał naiwnie Kubala — w tekach moich własnych i w regestach aktów drukowanych i rękopisowych, które do dziejów Jana Kazimierza spo­ rządziłem” 12. Mógł tymczasem Kubala wziąć sobie wzór — jak chciał Bobrzyński — z Wincentego Zakrzewskiego, który dawał wyczerpujące informacje o wykorzystanych przez siebie źródłach, nieodzowne w no­ woczesnej historiografii, i wreszcie przyswoić sobie „dobrą metodę his­ torycznego badania, taką jaka się wyrobiła za granicą”, i zastosować ją do dziejów naszych 13.

12 Cyt. wg Dzieła L. Kubali, t. 1: Jerzy Ossoliński, Lwów 1924, s. 390. ,! M. Bobrzyński, Jerzy Ossoliński, „Niwa”, R. 2, 1883, z. 200, s. 556—559, 563, 565.

15 W. M. Bar teł, Michał Bobrzyński (1849—1935), [w:] Spór o historyczną szkołę..., s. 158.

Materiały do działalności Komisji Historycznej Akademii Umiejętności w Krakowie w latach 1873—1918. Wybór źródeł, wydała D. Rederowa, Wro­ cław — Warszawa — Kraków — Gdańsk 1974. s. 60 i n.

Nie ulega wątpliwości, iż ocena Bobrzyńskiego odnośnie do poglądów Kubali wiąże się z postawą polityczną recenzenta. Z niej wypływała jego historiozofia. Ocena była również, co pragnę podkreślić (a może przede wszystkim?), prostym odzwierciedleniem jego własnych poglądów w sprawie uprawiania i rozwijania historii krytycznej. Bobrzyński bo­ wiem atakował głównie warsztat naukowy autora Jerzego Ossolińskiego. Zagadnieniu temu w recenzji poświęcił więcej miejsca, mniej poglądom politycznym Kubali. Bobrzyński należał do tych, którzy dążyli usilnie do udoskonalenia metod pracy, do ulepszenia własnego warsztatu, przez to do uściślenia wyników badań. Chodziło Bobrzyńskiemu o stosowanie przez Kubalę metodyki nowoczesnego dziejopisarstwa.

Niedawno z okazji 100-lecia Katedry Historii Polskiej UJ mówiło się o oddziaływaniu prac Wydziału Historyczno-Filozoficznego AU na za­ mierzenia wydawnicze Bobrzyńskiego 14 15. Pragnę zwrócić uwagę, iż bar­ dzo prędko sam Bobrzyński nadał kierunek historycznym pracom edy­ torskim Akademii. Jego zainteresowanie sprawą właściwego wykorzy­ stania i udostępnienia źródeł osiągnęło swój szczyt w 1883 r., w roku ukazania się recenzji Jerzego Ossolińskiego. Bobrzyński opracował wte­

dy wraz ze Stanisławem Smolką i Władysławem Wisłockim oraz przed­ stawił w Akademii obszerny, przewidziany na lata, właściwie jedyny ogólny program działalności wydawniczej Komisji Historycznej Akade­ mii Umiejętności13. O tej działalności Bobrzyńskiego — wydaje się —

(8)

należy pamiętać przy omawianiu surowej krytyki skierowanej pod ad­ resem Kubali.

O jednostronnym ujmowaniu sylwetek historyków schyłku XIX w., o potrzebie badania ich warsztatów pracy pisał w posłowiu do Mieszka

Starego prof. Aleksander Gieysztor; „Jeśli idee społeczno-polityczne tego pokolenia budzą żywe dziś zainteresowania [. . .] to raczej nie doceniamy jeszcze należycie rozbudowy środków badawczych uprawianej przez nie nauki” 1G.

O tę rozbudowę zabiegał usilnie Bobrzyński, montując wraz z inny­ mi w Akademii najruchliwszy wydawniczy ośrodek historyczny w kra­ ju. Pragnął, aby w nauce historycznej, w pracach analitycznych i syn­ tetycznych dążono do osiągnięcia właściwego, wysokiego poziomu nau­ kowego przez przedstawienie przebiegu i osądu wydarzeń na podstawie dokładnej znajomości rozległego materiału źródłowego, poddanego ścis­ łej i ostrożnej ocenie krytycznej. Dodaję, iż Bobrzyński nie odmawiał Kubali talentu. Podczas posiedzenia Komisji Historycznej Akademii Umiejętności w 1883 r., a więc w roku ukazania się recenzji, wymienił Ludwika Kubalę obok Waleriana Kalinki i Kazimierza Jarochowskiego jako autorów „wielkich dzieł historii politycznej” * 17.

10 S. Smolka, Mieszko Stary i jego wiek, Warszawa 1959, s. 651.

17 Materiały do działalności Komisji Historycznej..., s. 62. Prof. Barycz stoi natomiast na stanowisku, iż Bobrzyński swoją opinię „celowo spreparowaną” przy­ gotował z myślą o pognębieniu Kubali „jako badacza dziejów w aspekcie meryto­ rycznym, zawodowym” (Wśród gawędziarzy, pamiętnikarzy i uczonych..., s. 219).

Uważam, że Kubala przejął się uwagami Bobrzyńskiego o niedosta­ tecznej podstawie źródłowej rozprawy.

Sądzę, źe referat Kubali, przedstawiony w 1890 r. na drugim ogólno­ polskim Zjeździe Historyków, o potrzebie wydawania urzędowych pu­ blicznych aktów państwowych z XVII w. był odpowiedzią autora Jerze­

go Ossolińskiego na recenzję Michała Bobrzyńskiego. Brak wydawnictw źródłowych utrudnia autorowi — dowodził Kubala — wyciągnięcie wła­ ściwych wniosków i przedstawienie własnego osądu. Zdanie: „wszak źródła tworzą historyków” zabrzmiało w ustach Kubali jak usprawie­ dliwienie przed zarzutami stawianymi przez Bobrzyńskiego. Kubala do­ magał się publikacji praw i przywilejów poszczególnych ziem i stanów, bulli papieskich oraz traktatów międzynarodowych. Przypomniał, iż gdzie indziej tego rodzaju wydawnictwa są podstawą rozwoju nowo­ czesnej historiografii. Kładł nacisk na konieczność wydania konstytucji sejmowych w połączeniu z instrukcjami i laudami sejmów jako źródła historycznego uwydatniającego ukryte siły i sprężyny poruszające Rzecz­ pospolitą. „Bez tych danych przeszłość ojczyzny, państwa o parlamen­ tarnym ustroju, wyda [. . .] się nawet w chwilach najwyższej potęgi

(9)

188 DANUTAREDEROWA

niezrozumiała. W instytucjach Rzeczypospolitej, w obradach i uchwałach sejmowych, w polityce rządu będzie tylko zamieszanie, słabość i nie­ dołęstwo. Zamiast liczyć się z rzeczywistością i, z obowiązku swego, tłumaczyć wypadki, będzie porównywał stan Rzeczpospolitej z dzisiej­ szymi porządkami potężnych państw w Europie i patrzał w całą prze­ szłość naszą oczami cudzoziemca, przez pryzmę naszego upadku” 18. Z powyższych słów wynika — tak mi się zdaje — iż po zapoznaniu się gruntownym ze źródłami dotyczącymi ustroju państwa Kubala miał również nadzieję, że będzie mógł obronić swą wcześniejszą tezę o po­ trzebie jedynie poprawy instytucji ustrojowych i dać odpowiedź szkole krakowskiej.

18 O wydawnictwie źródeł historycznych XVII wieku, 13, [w:] Pamiętnik Drugiego Zjazdu Historyków Polskich we Lwowie, t. I: Referaty, Lwów 1890, s. 1, 3, 5.

19 W 1891 r. po śmierci K. Liskego Ludwik Kubala zabiegał bezskutecznie o katedrę po nim (PSB, t. 16, s. 3).

20 „Kwartalnik Historyczny”, t. 51, 1937, s. 293.

21 Materiały do działalności Komisji Historycznej..., s. 309 i n. 22 Ibidem, s. 162 i n.

Kubala po wystąpieniu zjazdowym zajmował się pracą nauczycielską i przez dłuższy czas nie publikował. Pisał w 1937 r. o tym okresie Wła­ dysław Konopczyński w następujących słowach: „L. Kubala przez lat trzydzieści milczał jako badacz, nie dopuszczony do katedry19 20 i może zrażony obojętnością czynników miarodajnych na jego postulaty doty­ czące wydawnictw źródeł do XVII w.; dopiero w 1910 rozpoczął on jakby drugi swój żywot naukowy” 29 Nie wydaje mi się, żeby przypuszczenia Władysława Konopczyńskiego były słuszne. Kubala dobrze wiedział, w jak trudnych warunkach powstawały wydawnictwa źródłowe w tam­ tych czasach. Zdarzało się, iż od chwili zaprojektowania do momentu ukazania się wydawnictwa mijało kilkadziesiąt lat. Wiedział dobrze o tym i Władysław Konopczyński. Kiedy jako młody profesor w 1917 r. objął stanowisko sekretarza Komisji Historycznej Akademii Umiejętno­ ści i pozostawał na nim przez parę lat, rozpoczął swoją działalność od surowej krytyki prac Komisji. Stwierdził stopniowy zastój w jej czyn­ nościach, który wyrażał się zmniejszającą się liczbą wydawnictw21. Władysław Konopczyński nie mógł temu zapobiec i nie zmienił stanu rzeczy. Pragnę jednocześnie dodać, iż „czynniki miarodajne”, o których wspomniał Konopczyński, nie były obojętne na postulaty Kubali doty­ czące wydawnictw źródłowych odnoszących się do XVII w. Wydawni­ ctwo takie w latach dziewięćdziesiątych za sprawą Komisji Historycz­ nej uchwaliło Grono Lwowskie Komisji powierzając Ludwikowi Kubali — na wniosek Józefa Korzeniowskiego i Tadeusza Wojciechowskiego — ułożenie programu22 Nie natrafiłam dotąd na ślad, który świadczyłby

(10)

o wywiązaniu się Kubali z podjętych przez siebie zobowiązań. Inną jest rzeczą, iż w tym czasie Grono Lwowskie Komisji Historycznej zawiesiło działalność.

Jerzy Ossoliński niezależnie od ostrej krytyki Bobrzyńskiego przy­ niósł Kubali najwyższe uznanie twórczości, za jakie trzeba uważać w 1884 r. wybór do Akademii Umiejętności23.

23 „Rocznik AU”, 1884, s. 35. Prof. Barycz uważa, iż przy formowaniu pierw­ szego grona członków Akademii Umiejętności w 1872 r. upadła kandydatura Ku­ bali (Wśród gawędziarzy, pamiętnikarzy i uczonych..., s. 221). Twierdzenie opiera na podstawie aktu: Pro memoria do wyboru członków krajowych dla Oddziału Historyczno-Filozoficznego Akademii Krakowskiej, z lipca 1872 roku, znajdującego się w aktach Zarządu AU (sygn. tymcz, PAU I — 12, ł.dz. ad 27/1873). Byłabym ostrożna w stawianiu podobnej tezy. Akt ten w moim przekonaniu stanowił ma­ teriał informacyjny, przygotowany na posiedzenie, i zawierał blisko siedemdziesiąt nazwisk historyków, filozofów, publicystów itp. Nazwisko Kubali widnieje wśród innych. Nie ma natomiast śladu, ażeby ktokolwiek postawił w 1872 r. kandydaturę Ludwika Kubali na członka Wydziału Historyczno-Filozoficznego AU (por. Ma­ teriały do powstania Akademii Umiejętności w Krakowie w roku 1873, opracowały i przygotowały do druku D. Rederowa i K. Stachowska, Wrocław — Kra­ ków 1958, s. 188 i n.).

Dodaję, iż było łatwiej historykowi wejść do Akademii Umiejętności w Krakowie, niż objąć jedną z sześciu katedr (do 1882 r. istniało ich tylko pięć), znajdujących się w dwóch uniwersytetach galicyjskich, kra­ kowskim i lwowskim. W Akademii było stosunkowo dużo członków zwyczajnych czynnych i korespondentów krajowych, tzn. mieszkających w zaborze austriackim. Czynnych według statutu miało być najmniej 24, najwięcej 42 (§ 14), korespondentów łącznie z zagranicznymi 36 (§ 15). Liczbę członków zwyczajnych rozdzielano równo pomiędzy trzy wydziały Akademii (§ 16). Nie było natomiast w statucie żadnych wska­ zań co do liczby w wydziałach przedstawicieli poszczególnych dyscyplin. Kiedy Ludwika Kubalę wybrano do Akademii, w Wydziale drugim było 20 członków zwyczajnych czynnych i korespondentów.

Ludwik Kubala wszedł do Akademii wcześniej jako członek Komisji Historycznej, razem z kilkunastu kolegami lwowskimi w chwili pow­ stania instytucji w 1873 r. Na wniosek Józefa Szujskiego zawiązali oni Grono Lwowskie, które przetrwało dwadzieścia kilka lat jako osobny oddział Komisji. Do zawiązania Grona Historycznego we Lwowie przy­ czyniła się żywa działalność wydawnicza Augusta Bielowskiego. Jego sławne „Monumenta Poloniae Historica” przejęła z trzecim tomem Aka­ demia Umiejętności. Wznowienie przez Kubalę, po kilkudziesięcioletniej przerwie, działalności pisarskiej, którą zapowiedział na dorocznym pu­ blicznym posiedzeniu Akademii, odbytym 30 maja 1901 r. wygłaszając odczyt „ustęp z obszerniejszej pracy”, dało mu tytuł członka czynnego Akademii. Wybrano go 11 maja 1903 r. podczas walnego posiedzenia

(11)

190 DANUTA REDEROWA

administracyjnego. W Wydziale Historyczno-Filozoficznym otrzymał parę miesięcy wcześniej poparcie wszystkich członków biorących udział w głosowaniu * 24.

-■ Arch. PAN, Oddział w Krakowie, sygn. PAU W II — 3, k. 196; „Rocznik AU”, 1902/1903, s. 15.

25 Ibidem, sygn. PAU W II — 20, s. 27.

26 Barycz, Wśród gawędziarzy, pamiętnikarzy i uczonych..., s. 224—225.

Warto w tym miejscu przedstawić, w jakim stopniu Kubala brał udział w pracach Akademii, z którą był związany przez czterdzieści pięć lat.

Milczący w zasadzie członek Grona Lwowskiego bywał rzadkim goś­ ciem na posiedzeniach. Tak przynajmniej można wnioskować z archi­ waliów Grona, które zachowały się w części. Nie brał udziału w pracach nad pomnikowym wydawnictwem „Monumenta Poloniae Historica”, nad którym pracowała większość członków Grona. O powierzeniu mu przy­ gotowania planów wydawnictwa aktów XVII w. wspomniałam. Brał natomiast udział, obok innych członków (Ksawerego Liskego, Aleksandra Hirschberga, Bernarda Kalickiego, Henryka Linka), w pracach nad re­ pertorium dokumentów już publikowanych w rozmaitych wydaw­ nictwach 25. W 1907 r. wydał w Sprawozdaniach Komisji do Badania Historii Sztuki w Polsce: Pierścień ofiarowany przez Władysława IV Sarbiewskiemu.

Wolno chyba stwierdzić, iż zainteresowanie Kubali ściślejszą współ­ pracą z Akademią Umiejętności w Krakowie było niewielkie.

Akademia poświęcała mu więcej uwagi.

Starania Stanisława Smolki o przeprowadzenie kandydatury Ludwika Kubali na posła do parlamentu wiedeńskiego w 1893 r., to dbałość se­ kretarza generalnego Akademii Umiejętności o ułatwienie historykowi, należącemu do korporacji, pracy badawczej, której, jak zdawało się, popularny ten autor wówczas zaniechał. Stanowisko polityczne miało dawać wielomiesięczny urlop i przynosić możliwości systematycznej pra­ cy archiwalnej w Wiedniu. Tak przedstawia sprawę Smolka w liście do Łozińskiego, który cytuje prof. Barycz: „obowiązkiem naszym — pisał — myśleć o tym, aby coś dla Kubali uczynić i ułatwić jednemu z naj­ znakomitszych naszych pisarzy dalszą pracę na polu naukowym”26. Prof. Barycz w usiłowaniach Smolki widzi chęć „powetowania Kubali goryczy zawodu”, jakiego doznał nie otrzymawszy katedry po Ksawe­ rym Liske. Inczej sprawę przedstawia w referacie wygłoszonym sześć lat później, poświęconym osobie Stanisława Smolki jako organizatorowi nauki, profesorowi i wychowawcy: „Po zgonie swego ojca gorąco, ale bezskutecznie zabiegał o powierzenie mandatu poselskiego L. Kubali,

(12)

by w ten sposób dać mu swobodę rozwijania pracy twórczej” 27. Fran­ ciszek Smolka, ojciec Stanisława Smolki, zmarł co prawda dopiero sześć lat potem, w 1899 r.; druga w kolejności opinia prof. Baryczą na ten temat jest niemniej przekonywająca. O ile znam osobowość Stanisława Smolki, przyczyną jego działania nie było pragnienie częściowego po­ wetowania Kubali doznanego zawodu. Smolka rozwijał szeroką działal­ ność i poświęcał w pewnych latach całą energię i zdolności dążąc do podniesienia powagi nauki polskiej. Starania o ułatwienie uczonym uprawiania badań były częścią postawionego sobie zadania. Że do wy­ ników pracy przywiązywał wagę, a nie do stanowisk, świadczy wyraź­ nie tok jego zabiegów o nawiązanie stosunków z czeskim światem nau­ kowym. Uważał rzecz za tak ważną, iż jak pisał: „warto by się nawet dla niej pożegnać z zaszczytnym stanowiskiem sekretarza generalnego Akademii”28, które wówczas piastował.

27 Spór o historyczną szkołę...', H. Barycz, Stanisław Smolka jako organizator nauki, profesor i wychowawca, cz. I. Referaty, s. 120; idem, Stanisław Smolka w życiu i nauce, Kraków 1975, s. 151—152.

28 D. Re der owa, Ze studiów nad kontaktami Akademii Umiejętności z nau­ ką obcą. Ekspedycja Rzymska (1886—1918), „Rocznik Bibl. PAN w Krakowie”, R. 4, 1958, s. 230.

29 Arch. PAN, Oddział w Krakowie, sygn. tymcz. PAU I — 84, l.dz. 782/1914. 30 „Rocznik AU”, 1913/1914, s. 147—148.

31 Arch. PAN, Oddział w Krakowie, sygn. tymcz. PAU I •— 91, l.dz. 273/1918.

W 1914 r. Akademia przyznała Ludwikowi Kubali nagrodę im. Bar­ czewskiego za dzieło Wojna szwedzka. Konkurentem do nagrody był

Bronisław Dembiński, w 1892 r. szczęśliwy rywal Kubali w staraniach o katedrę po Ksawerym Liske 29.

„Obszerna ta i bogato ilustrowana książka — czytamy w recenzji Smolki — wypełnia na razie jedną z najdotkliwszych luk naszego dzie­ jopisarstwa”. „Autor wyrzekł się z góry przedstawienia swego przed­ miotu w świetle współczesnej sytuacji europejskiej, a ograniczył swe zadania do zewnętrznego przebiegu faktów na polskim teatrze wojny”. „Studiów archiwalnych — zauważył m.in. recenzent — w ścisłym zna­ czeniu tego słowa autor nie podejmował, z obcym materiałem i obcą literaturą niewiele się liczył” 30.

W 1918 r. nagrodzono ponownie Ludwika Kubalę nagrodą im. Bar­ czewskiego. Tym razem za dzieło Wojna brandenburska i najazd Rako­ czego. Właściwym laureatem był Władysław Smoleński, który otrzymał nagrodę za pracę Mieszczaństwo warszawskie w końcu XVIII w. Nagro­

dę dla Ludwika Kubali wygospodarowano „z oszczędności z lat przesz­ łych”. Wśród sześciu członków jury znajdował się Michał Bobrzyński 31. W sprawozdaniu Komitetu im. Barczewskiego czytamy: „Akademia, wieńcząc tą ponowną nagrodą sędziwego autora w 80-tym roku jego

(13)

192 DANUTA RED KROWA

pełnego zasług żywota, daje wyraz szczeremu podziwowi dla niespoży­ tej energii badacza, który w najtrudniejszych warunkach nieustannie pracując stał się żywym wzorem i przykładem polskiej wytrwałości i żywotności twórczej” 32. Był to niewątpliwie hołd złożony przez Aka­ demię osiemdziesięcioletniemu jubilatowi, któremu uniwersytet lwowski ofiarował doktorat honorowy33. Został wtedy Kubala odznaczony też Krzyżem Kawalerskim Orderu Franciszka Józefa i Orderem Żelaznej Korony III klasy 34.

32 „Rocznik AU”, 1917/1918, s. 124—125. 33 PSB, t. 16, s. 5.

34 „Gazeta Lwowska”, 101X1918, nr 204.

35 „Czas”, 2X1918, nr 435; 3X1918, nr 438; „Nowa Reforma”, 4X1918, nr 438. 36 „Czas”, 3X 1918, nr 438; PSB, t. 16, s. 5, wspomina jedynie o synu Wawrzyń- cu i córce Próchnickiej.

37 „Rocznik AU”, 1918/1919, s. 37. 38 „Rocznik AU”, 1917/1918, s. 14.

Ludwik Kubala zmarł w roku i miesiącu swojego jubileuszu, w nocy z 30 września na 1 października, po krótkiej, 2-dniowej chorobie. Wy­ prowadzenie zwłok z domu żałoby przy ul. Kurkowej na cmentarz Łyczakowski nastąpiło 3 października w południe. Ulice, którymi prze­ chodził kondukt, oświetlone były latarniami przysłoniętymi kirem. Sto­ sując się do życzeń zmarłego, podczas pogrzebu nie wygłaszano mów, nie składano wieńców. „Przy bardzo brzydkiej pogodzie, cicho i skrom­ nie, jak skromnym było życie śp. Ludwika Kubali, odbył się pogrzeb” 35. Kubala pozostawił dwóch synów: Tomasza, służącego w wojsku, i Wawrzyńca, urzędnika administracji krajowej, działacza Narodowej Demokracji, oraz dwie córki: Marię i Jadwigę Próchnicką 36.

Akademia Umiejętności w sposób powściągliwy, krótko i zdawkowo scharakteryzowała sylwetkę Kubali, kiedy wymieniała go wśród zmar­ łych członków37. Nie była to stała formuła, której używała w podob­ nych okolicznościach. Inaczej albowiem brzmiały wspomnienia o Tadeu­ szu Korzonie, który zakończył życie kilka miesięcy wcześniej. Przypo­ minano wtedy podczas posiedzenia Akademii stałą troskę warszawskiego historyka o pełne wykorzystanie źródeł, doskonałą, zadziwiającą znajo­ mość literatury, podnoszono jego niebanalne koncepcje i sądy38.

Dużo miejsca poświęciła Kubali w tym czasie prasa. Omówiła jego życie i dzieła już to w dniach jubileuszu, już to w chwilach śmierci i uroczystości pogrzebowych.

Urzędowa „Gazeta Lwowska” oraz krakowska liberalno-demokraty­ czna „Nowa Reforma” w artykułach podobnie zredagowanych z uzna­ niem i podziwem pisały o zasługach pedagogicznych i naukowych Lud­ wika Kubali. „Gazeta Lwowska” powtórzyła słowa z przemówienia ju­ bileuszowego przedstawiciela uniwersytetu, który wspomniał, iż jubilat

(14)

„w naszej uczelni kazimierzowskiej powinien był zasiąść, lecz choć nie posiadł katedry, wykształcił zastęp dzielnych uczniów, w których żyć będzie jego tradycja”39. Konserwatywny krakowski „Czas” poświęcił Kubali sporo miejsca, kiedy podawał wiadomość o jego zgonie. Posłużył się wszak informacjami zamieszczonymi wcześniej w „Nowej Refor­ mie” /10. Blisko dwa tygodnie po śmierci lwowskiego historyka ukazały się także w warszawskim „Tygodniku Ilustrowanym” wspomnienia o nim pióra Zdzisława Dębickiego. Dębicki podczas paroletniego, w la­ tach dziewięćdziesiątych, pobytu we Lwowie zetknął się z Romanem Dmowskim, który wprowadził go do Ligi Narodowej. Ideałom jej Dębi­ cki był wierny przez całe życie 41.

Dębicki w obszernym artykule podniósł sprawę nieprzyznania ka­ tedry uniwersyteckiej Kubali i naświetlił rzecz w sposób przyjęty dotąd w literaturze. Pisał: „Na tle jego wielkich zasług naukowych dziwnym się może wydawać, że uczony tej miary nie otrzymał katedry uniwer­ syteckiej, kiedy inni, znacznie mniejszej wiedzy i mniejszych zasług, nieraz «świeżo upieczeni» doktorzy, z łatwością otrzymywali veniam

legendi i szybko przebywali przestrzeń od docentury prywatnej do ka­ tedry zwyczajnej. Nie było to jednak dziwne, tylko swoiste dla stosun­ ków panujących w c.k. ministerstwie oświaty w Wiedniu: nie zapom­ niano tam do końca życia Kubali jego uczestnictwa w powstaniu i za­ targu z policją. Nie był on dostatecznie lojalny ani dla rządu, ani dla tych sfer wpływowych w kraju, które starały się «swoimi ludźmi» obsa­ dzić wybitniejsze stanowiska. Pozostał więc do końca życia nauczycie­ lem gimnazjalnym. Historia jego nie była historią szkoły krakowskiej. Nie uczyła potępiać i nie rozgoryczała, ale oświecała i budziła w ser­ cach miłość do tego, co było rycerskie, szlachetne i miało w sobie «lot olbrzymich ptaków»” 42.

*

*

Pogląd na sposób pisania, na wartość badawczą dzieł Ludwika Ku­ bali nie uległ w ciągu wielu lat zasadniczej zmianie.

W odniesieniu do wczesnej twórczości Ludwika Kubali sąd Włady­ sława Smoleńskiego nie różnił się wiele od oceny Michała Bobrzyńskie- go. Nie odbiegał w istocie od tych opinii pogląd Władysława Konop­ czyńskiego. Zajął się on dorobkiem ostatnich lat życia Kubali. Oceniając w 1918 r. Wojnę szwedzką w 1655 i 1656, oraz Wojnę brandenburską i najazd Rakoczego, 1656—1657, które ukazały się kolejno w latach

1913 i 1917, po wydanej w 1910 r. Wojnie moskiewskiej, zarzucił

auto-39 „Gazeta Lwowska”, 10 IX 1918, nr 204. 40 „Czas”, 3 X 1918, nr 438.

41 PSB, t. 5, s. 141.

42 „Tygodnik Ilustrowany”, 12X1918, nr 41.

13 przegląd Socjologiczny XXIX

(15)

194 DANUTA REDEROWA

rowi — tak jak to ucżynił 35 lat przedtem Michał Bobrzyński — brak dostatecznej podstawy źródłowej. Niepokoiło recenzenta niewykorzy­ stanie źródeł obcych. Młodszy o 42 lata od autora krytycznie odniósł się do znanego sposobu pisania Kubali: „Nie kwalifikuje, nie sądzi, tylko charakteryzuje ludzi i czyny”. Podkreślał natomiast tę cechę pisarstwa, którą dawniej jako charakterystyczną wydobył Aleksander Rembowski. „Kubala ubiegał się znowu zbytecznie — -pisał on w 1883 r. o ówczes­ nych młodych historykach — za artystyczną pięknością oraz wykończe­ niem obrazów i doszedł w tym kierunku do znakomitego rezultatu” 43 *. Konopczyński dodawał: „sam obraz przeżyć ówczesnego narodu odznacza się pełnością i bogactwem [. . .] nikt nie prześciga i może nie prześcignie Kubali w przyszłości żywością i barwnością wykładu”. Uzupełniał swój wywód słowami: „W ogóle zresztą wysiłek artystyczny i naukowy stoją do siebie zawsze w odwrotnym stosunku. Jedno rozwija się kosztem drugiego”

43 Rembowski, Sejm Czteroletni..., s. 555. v' „Kwartalnik Historyczny”, t. 32, 1918, s. 252.

45 L. Kubala, Wojny duńskie i pokój oliwski 1657—1660, [w:] Dzieła, Lwów 1922, s. VI, VII.

40 Ibidem. Niektórzy nazywali Kubalę kontynuatorem Karola Szajnochy, uwa­ żając obu za autorów barwnych opowiadań. Czy Kubala byłby zadowolony z tego stanu rzeczy? On sam pisał, nie bez złośliwości, w szkicu dotyczącym procesu Radziejowskiego, komentując wcześniejsze studium Szajnochy o małżeństwie magnata: „Szajnocha starał się obmyć z wszelkich zarzutów piękną podkanclerzy- nę i czynił to z taką dobrą wiarą i przekonaniem, że czytelnik jest w kłopocie, kto więcej wiedział o niej, czy Szajnocha, czy jej mąż”; cyt. wg Szkice historyczne, t. 2, wyd. 5, Warszawa 1923, s. 223.

Sąd o warsztacie badawczym Kubali zachował się nie zmieniony i po jego śmierci. Czterdzieści lat po Władysławie Smoleńskim powta­ rzał Ludwik Finkel w przedmowie do VI tomu pośmiertnego wydania dzieł Kubali, zawierającego ostatnią jego pracę: Wojny duńskie i pokój oliwski, to, co wcześniej zauważyli inni, charakteryzując dziejopisarstwo lwowskiego historyka. „Kubala nie idzie drogą analizy chwil upadku lub odrodzenia narodu, nie docieka ich przyczyn w wewnętrznych sto­ sunkach, a tym mniej w sytuacji zewnętrznej lub w polityce europej­ skiej; daje tylko opowiadanie, w którym spodziewa się, że będzie miał sposobność wyjaśnić znaczną część znanych wydarzeń i uzupełnić je nowymi faktami. Opowiadanie, przetykane gęsto współczesnymi świa­ dectwami, ma pozory kroniki; dba troskliwie o chronologię, o daty sta­ tystyczne, o liczbę wojsk, o szczegóły traktatów itp., nie sięga poza wia­ domości przekazane w źródłach, nie wdaje się w domysły” 45 *.

Sam Kubala pragnął tylko dać czytelnikowi „obraz przeszłości”, po­ zostawiając mu ocenę dziejów /|fi.

(16)

Nie zaliczyłabym Kubali — odmiennie niż Kazimierz Tymieniecki — do lwowskiej szkoły historycznej. Według tegoż Tymienieckiego, biorąc za punkt wyjścia charakterystykę jej jako szkoły stawiającej sobie „cele wyłącznie krytyczno-badawcze” 47, nie zakwalifikowałabym do niej Ku­ bali, którego właśnie warsztat badawczy był ujemnie oceniany.

;; Tymieniecki, Zarys dziejów historiografii..., s. 67. 48 Ibidem, s. 70.

49 L. Finkel, Ludwik Kubala, „Kwartalnik Historyczny”, t. 32, 1918, s. 520. 50 „Recenzje i Sprawozdania”, „Kwartalnik Historyczny”, t. 22, 1908, s. 738. 51 Historia Polski, t. 1, cz. 2, Warszawa 1958, s. 58.

O ile opinie o metodzie badań Ludwika Kubali brzmią w zasadzie jednakowo, o tyle niełatwo doszukać się w literaturze jednoznacznych sądów zawierających ocenę nie dość stanowczych poglądów Kubali. Nie­ którzy przypisywali mu nawet — właściwy szkole warszawskiej — opty­ mizm w ujmowaniu dziejów, inni uważali go za zagorzałego pesymistę. Kazimierz Tymieniecki w 1948 r. przedstawił Ludwika Kubalę jako autora, który historiozofię swoją zamknął w słowach: „nie prawa gubią państwa, ale ludzie”48 49 50. Tymieniecki powtórzył pogląd przedstawiony wcześniej, w 1918 r., przez Ludwika Finkla w nekrologu Kubali, za­ mieszczonym w „Kwartalniku Historycznym”. Finkiel pisał, iż Kubala widział powody upadku państwa w charakterze narodowym: nieudolnoś­ ci, intrygach, złej woli '59. Tym stanowiskiem wyrobił sobie Kubala współcześnie opinię pesymisty. Po ukazaniu się Drugiego liberum veto (1906 r.) Tadeusz Korzon ubolewał: „czytelnik zażyje za wiele goryczy i popadnie w pesymizm, który od dawna grasuje w naszej historiografii”. „Gorzkimi słowy fatalisty —■ pisał — zamyka dr Kubala swój szkic, pozostawiając czytelnika pod ciężkim dręczącym wrażeniem” 30.

Inaczej poglądy Kubali charakteryzuje wydana w latach pięćdziesią­ tych Historia Polski IH PAN. Autorzy głównych zagadnień okresu w ujęciu dotychczasowej literatury: J. Gierowski, K. Piwarski, A. Wy- czański, wyjaśniają, iż „Kubala (wyd. 1924) poszedł po linii historyków «optymistów», którzy przeciwstawiając się «pesymizmowi» historyków szkoły krakowskiej najchętniej przerzucali «winę» rozstroju ówczesnej Polski na ingerencję czynników zewnętrznych, przemilczając istotne społeczno-gospodarcze i ustrojowo-polityczne przyczyny rozkładu Rzecz­ pospolitej szlacheckiej”. Dodają, iż Kubala, podobnie jak Korzon, karci przywary i anarchiczne wybryki świata szlacheckiego51.

W tym samym czasie Marian Serejski w Zarysie historii historiografii

polskiej przedstawił pisarstwo Kubali jako „Barwne opowiadania w sty­ lu Szajnochy, żywe charakterystyki — pisał — wpływały na wielką

(17)

196 DANUTA REDEROWA

poczytność dzieł tego autora, brak jednak było w nich głębszej analizy procesów dziejowych” 52.

52 M. Serejski, Zarys historii historiografii polskiej, cz. 2: 1860—1900, Łódź 1956, s. 75.

53 H. Barycz, Dwa trudne żywoty. Na drogach rozwoju naukowego Tadeusza Wojciechowskiego i Ludwika Kubali, „Życie i Myśl”, 1951, nr 9/10, 11/12.

54 H. Barycz, Wśród gawędziarzy, pamiętnikarzy i uczonych..., s. 204, 212, 221—222.

55 „Dopóki Rzeczpospolita miała dobrych obywateli — pisał w Pierwszym libe­ rum veto — rosła i kwitła pomimo liberum veto, ale gdy tych zabrakło, wówczas veto wystąpiło jak wrzód na chorym ciele Rzeczpospolitej, jako widomy znak zepsucia i choroby, którym się jednak więcej zajmowano niż samą chorobą [...] A chociażby się udało usunąć liberum veto — pisał dalej — czyż przez to sejmy byłyby dochodziły? Odbierz graczowi karty, będzie grał w kostki, wynajdzie sobie grę inną”. Cyt. wg Szkice historyczne..., s. 298.

W 1951 r. prof. Barycz w artykule Dwa trudne żywoty, mówił o Ludwiku Kubali i Tadeuszu Wojciechowskim 53 54. Następnie rzecz o Ku­ bali rozwinął i umieścił, w 1963 r., w drugim tomie swojego dzieła

Wśród gawędziarzy, pamiętnikarzy i uczonych galicyjskich jako artykuł: Ludwik Kubala historyk XVII wieku. Prof. Barycz omówił poglądy Kubali, podkreślając te, które pozytywnie oceniały dawną organizację państwa oraz sprawność instytucji ustrojowych. W wypowiadaniu są­ dów, które były odmienne — co szczególnie podkreślał Henryk Barycz — od opinii historyków szkoły krakowskiej, widział prof. Barycz źródło niepowodzeń w życiu zawodowym Kubali. Nie wykluczał także, iż na toku całego życia Kubali zaciążył jego udział w powstaniu styczniowym po stronie „czerwonych”

Pesymistyczny pogląd Kubali na ludzi, których charakter55 zgubił Rzeczpospolitą, odnosić się musiał do klasy rządzącej. W mieszczaństwie np. widział siłę, która w czasie katastrofy wojen XVII w. uchroniła kraj od „ostatecznego upadku”.

W krótkim szkicu Mieszczanin polski w XVII w., opartym na ma­

teriale rękopiśmiennym zawartym w księdze sklepowej Jana Markowi­ cza, kupca korzennego i ławnika m. Krakowa, wydanym we wczesnym okresie twórczości, w 1874 r., w lwowskim czasopiśmie „Przewodnik Naukowy i Literacki” pisał: „Czytając pochwały oddawane przez Mar­ kowicza zmarłym kolegom i współobywatelom, sądząc po jego wykształ­ ceniu o wykształceniu całego średniego stanu i nade wszystko bacząc na zachowanie się miast polskich w czasie kozackiej i szwedzkiej wojny, można by twierdzić, że Rzeczpospolita miała jeszcze w stanie średnim dużo zdrowego materiału, który ją od ostatecznego upadku ochronił. Był to ten zdrowy rdzeń ludu, który w codziennym znoju odkrywa nowe źródła zdrowia i zadowolenia, nie baje o wypadkach losu, na ogół nie

(18)

narzeka, cudów nie czeka, z wdzięcznością na każdy zapracowany grosz spoziera, władze szanuje jako potrzebę porządku, wyższość uznaje jako słabość ludzką, ma respekt dla grosza, bo ten grosz w oczach jego pracę ludzką wyobraża, zda się być skąpym, a jest oszczędnym, zda się być bojaźliwym, bo jest ostrożnym, ale każdego czasu gotów ratować mie­ niem i krwią Ojczyznę swą w potrzebie. Da się na chwilę okłamać, olśnić, odurzyć, ale w chwilach stanowczych oceni każdą rzecz najlepiej, bo najlepiej zysk obrachować potrafi, a stratę najdotkliwiej czuje”56.

x Cyt. wg Szkice historyczne..., s. 412. 57 Ibidem, s. 413.

5(1 Smoleński, Szkice historyczne dra Kubali, s. 20.

59 L. Kubala, Handel i przemysł za czasów Stanisława Augusta, Kraków 1872, s. 36—37.

69 Ibidem, s. 34.

Tłumaczył się Kubala niejako ze swoich zainteresowań mieszczań­ skich. „Niech się to nie wyda niepotrzebnym, jeśli w dalszym ciągu mego opowiadania umieszczę jaką drobiazgową rzecz. Przyda się to na później •— pisał — kiedy historia nasza przestanie być historią szlachty, a stanie się historią całego narodu”57.

Władysław Smoleński w recenzji zwraca uwagę, iż „Do charakterys­ tyki mieszczanina rzeczony materiał — jak wyraził się — in crudo ry­ sów podaje sporo i dziwnie sympatyczne rzuca światło na grupę spo­ łeczną, dla której pisma szlacheckie mają tylko lekceważenie i wyniosłą pogardę. Ten Jan Markowicz — pisze dalej Smoleński — jest człowie­ kiem mędrszym i moralniejszym niż ówcześni butni szlachcice; przez zamiłowanie porządku i pracy o głowę przewyższa chełpliwych kar­ mazynów, na barkach których ciążyły losy całego społeczeństwa” 58.

Zdolności mieszczaństwa i jego rolę w państwie podnosił Ludwik Kubala w innych swoich pracach. W książeczce Handel i przemysł za

czasów Stanisława Augusta czytamy: „Jeśli każdy szlachcic z osobna czuł wstręt do handlu i przemysłu, jeśli miasta uważał za chwilową wygodę «dopóki się coś innego nie wynajdzie», a siebie jako jedynego właściciela państwa, to cała Rzeczpospolita podzielała te zapatrywania, lekceważyła interesy miast i pomijała jedynych ludzi, którzy by ją nauczyć mogli, jak się prowadzi interesy w kraju bez szkody reszty stanów” 59. Ubolewał nad pogłębiającą się różnicą pomiędzy uprzywile­ jowaną szlachtą a mieszczaństwem, które traciło swoje prawa i wartość społeczną: „kiedy na całym zachodzie stan średni zaczął przychodzić do znaczenia, u nas w miarę rozwoju potęgi szlacheckiej — upadał” 60.

Nie można jednak zapomnieć i nie dodać, iż kiedy kilkadziesiąt lat później we wstępie do Wojny moskiewskiej Kubala zwraca się „Do czy­ telnika” i napomyka krótko o stanowisku szlachty w dawnej Rzeczpo­

(19)

198 DANUTA REDEROWA

spolitej, wzmianka jego ma inne zabarwienie: tchnie ciepłem, a nawet uznaniem. Osłabł dawny krytycyzm Kubali, kiedyś przezwanego Ro- bespierrem. Podnosi znojny trud w służbie państwa warstwy uprzywi­ lejowanej: „Szlachta — zaznacza — czuła w całej pełni odpowiedzialność za całą przeszłość, którą w piersiach swoich nosiła, czuła się dziedzicem przodków, ich wad i przymiotów, nabytych w pocie czoła i ofiarach krwawych” 61 62.

61 L. Kubala, Wojna moskiewska, R. 1654—1655, Warszawa 1910, s. V. 62 O wydawnictwie źródeł historycznych, s. 4; L. Kubala, Jerzy Ossoliński, wyd. 2, Warszawa 1924, s. 65.

Z widoczną niechęcią Kubala odnosił się do stanowiska, jakie kościół zajmował w państwie, i do jego silnego wpływu na naród. „Skarżono się w XVII wieku — powtarzał podczas II Zjazdu Historyków Polskich to, co już wcześniej mówił — że posiadłości duchowieństwa były więk­ sze od królewskich i szlacheckich i sami katolicy obawiali się, aby Rzeczpospolita ze świeckiego państwa nie zmieniła się w duchowne” °2.

Ludwikowi Kubali nie podobał się rodzaj 'pobożności panujący w Pol­ sce XVII-wiecznej. Krytykował gorliwość religijną przechodzącą w bigo- terię. Drwił ze swoiście pojętej przez naród nabożności: „Uczucie to zrodziło się z początkiem XVII wieku — stwierdzał — rosło w czasach nieszczęścia za Jana Kazimierza, rozwinęło się w następnych latach w całej pełni zbytecznego zaufania w miłosierdziu boskim, owładnęło całym narodem, przesiąkło na wskroś, ogarnęło jego wyobraźnię i za­ legło jak mgła na społeczeństwie. Nie pora tutaj zastanawiać się, kto, w jakim celu i jakimi sposobami wzbudził i wytworzył to uczucie. Była to wiara w szczególną i wyłączną łaskę i opiekę boską dla narodu pol­ skiego za przyczyną Matki Zbawiciela proklamowanej uroczyście królo­ wą polską, było przekonanie, że wybrany naród Bóg prawicą swą kie­ rować i bronić będzie. Pojęcie to sztucznie stworzone, żywione ciągłymi cudami i wizjami wyrodziło potworne wyobrażenia, przypominające

Stary Testament i przesadną czułostkowość Najwyższej Istoty. Zdaje się, że w oczach ówczesnej szlachty «najpierwszy szlachcic w niebiosach, który swego syna jedynego wydał na męki i Żydem go zrobił», miał słabość dla narodu polskiego i dał się komplementami i grzecznościami ułagodzić. Każdy miał ciągle imię Jego na ustach. Do dziś dnia używane «niech będzie pochwalony», w owych czasach wprowadzone bullą pa­ pieską, wraz ze stoma dniami odpustu, rozeszło się po całym .kraju. Zdaje się, że dosyć było wspomnieć o Bogu, aby potem robić i mówić, co się podoba. A ponieważ wszystko wmówić w siebie można, przeto ludzie ci, co się słowami Stwórcę swego kochać nauczyli, przyszli wśród

(20)

ciągłych dlań czułości do tego przekonania, że i on ich za to kocha i na rachunek tego pozwalali sobie więcej niż kiedykolwiek” 63 64.

63 Cyt. wg Szkice historyczne, s. 423.

64 l. Kubala, Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej, „Dziennik Literacki”, 1870, s. 225.

65 Kubala, Handel i przemysł..., s. 25. 66 Kubala, Jerzy Ossoliński, s. 40,

67 l. Kubala, Stanisław Orzechowski i wpływ jego na Rzeczpospolitą wobec reformacji XVI w., Lwów 1870, s. 8.

Szczególnie korzystna interpretacja roli Opatrzności w odniesieniu do ogólnych spraw narodu polskiego, naginanie praktyki religijnej do osobistej wygody były oczywistymi objawami jupadku moralności, które Kubala wytykał. W tym stanie ducha obywateli dopatrywał się — jak wiadomo —■ przyczyn zagłady Polski: „Nie prawa gubią państwa, ale ludzie”, formułował swoje poglądy w studium Konstytucje Rzeczypospo­

litej Polskiej, wydanym w 1870 r. W dwa lata później pisał w roz­ prawce Handel i przemysł za czasów Stanisława Augusta: „Nie myślę

sięgać głęboko po przyczyny tego upadku, każdy zrozumie, że [. . .] kiedy lenistwo, bezrząd, rozrzutność i swawola gospodarzyć w kraju zaczęły, że w takich czasach wszystko przepaść musi” 6S 66.

Nie myślał o zmianie ustroju, bo nie w nim widział źródło zła, prag­ nął tylko jego naprawy: „Rzeczpospolitą jak stare domostwo nie prze­ kształcać, poprawiać tylko należało” GG.

Skąd pochodziło jego przekonanie? Jak i kiedy Kubala wyrobił sobie tego rodzaju zapatrywanie?

Urzeczony został — można przyjąć nie popełniając chyba błędu —■ jako młody historyk, przygotowujący rozprawę doktorską, stosunkami panującym w Polsce Jagiellonów, gdzie jak podnosił z zachwytem: „reformatorowie i agitatorowie umierają w łóżku”67. Tutaj — mnie­ mam — należy szukać źródeł jego osądu przeszłości. Stąd bierze się — wydaje mi się — uznanie Kubali, niedawnego więźnia politycznego dla starych urządzeń państwa polskiego.

Toteż jego ocena procesów dziejowych — dochodzę do wniosku — nie była wynikiem przemyśleń poprzedzonych długotrwałymi badania­ mi (nie potrafił jej przekonywająco bronić), lecz zrodziła się już w chwili podjęcia prac historycznych.

Do ostatnich lat życia był za zrównaniem klas społecznych, co wy­ raził mówiąc o ruchach wolnościowych występujących w Europie XVI i XVII w. jako o naturalnym zjawisku: „Zwyczajny to pochód świata — wyjaśniał — odwieczna historia ziemi i człowieka, że coraz niższe war­ stwy wydobywają się na wierzch do słońca, do wolności i dążą do zrów­ nania warunków bytu, podłoże całego ruchu w XVI i w XVII wieku.

(21)

200 DANUTA HEDEROWA

Tylko że w innych krajach — dodawał zachowując jednocześnie ogra­ niczony krytycyzm wobec ustroju państwa — rewolucje nie minęły bez korzyści, podczas gdy w Polsce nie przysporzyły uświadomionych oby­ wateli ani władzy monarszej nie wzmocniły”68.

68 Kubala, Wojna moskiewska, s. 2.

K. Tymieniecki. Zarys dziejów historiografii..., s. 70.

Pierwsze studia Kubali dotyczyły spraw wewnętrznopaństwowych, odnosiły się do problemów, o których nie wspominał Kazimierz Tymie­ niecki charakteryzując Ludwika Kubalę jako „narratora walk kozac­ kich i moskiewskich oraz szwedzkiego potopu”, jako autora, który „poza historię polrtyczno-wojenną nie wychodził” 69.

W pierwszym okresie twórczości pojawiły się prace, w których za­ warł Kubala własną ocenę przeszłości. Należy nadto przypomnieć, iż problematyka ta nie była przedmiotem późniejszych jego dzieł; wspomi­ nał o niej przygodnie, marginesowo w innym nieco tonie niż w latach młodości.

Pozostał w pamięci czytelników jako świetny ilustrator czasów wo­ jennych XVII wieku.

Wartość dzieła Ludwika Kubali tkwi iprzede wszystkim w tym, iż historyk ten dzięki wybitnemu talentowi pisarskiemu zdołał pozyskać i potrafił zainteresować przeszłością kraju legiony czytelników. Podnosił to z naciskiem Zdzisław Dębicki nazajutrz po śmierci Kubali: „zaskarbił sobie Kubala nie tylko wdzięczność polskiego świata naukowego, ale zdobył także wielki mir wśród czytelników spoza grona historyków za­ wodowych. Książki jego, co nie jest w Polsce rzeczą dla prac nauko­ wych częstą, były czytane szerzej niż książki innych autorów, kto wie, czy nie tak szeroko jak niegdyś pisma Szajnochy. Do tej popularności Kubali przyczynił się niewątpliwie Sienkiewicz. „Przypadek bowiem zdarzył, że z nazwiskiem i pracą historyczną autora Bitwy pod Beres-

teczkiem, Oblężenia Lwowa i Oblężenie Zbaraża łączy się powstanie naj­

większego arcydzieła w zakresie polskiej powieści historycznej Ogniem i mieczem [. . .] Faktem [. . .] dla historii literatury doniosłym pozostanie to, że nie kto inny, ale właśnie Kubala ukazał Sienkiewiczowi po raz pierwszy w pełnym świetle epokę, która miała później pod jego piórem zmartwychwstać w całym swoim bohaterskim blasku. Na tle tej epoki poznał także Sienkiewicz «historycznego» rycerza zbaraskiego, imieniem Jan Skrzetuski, który stał się potem bohaterem powieści. Obok tego «ziarna», z którego wykiełkowało następnie w wyobraźni wielkiego artysty wspaniałe i nieśmiertelne dzieło w postaci najprzedniejszego, jaki jest w literaturze polskiej, romansu historycznego o ogromnym wpływie na cały nowoczesny renesans duszy polskiej, wychowanej na

(22)

ne tworzywo psychologiczne, które pozwoliło mu znaleźć drogę do praw­ dy dusz ludzkich wówczas, gdy operował niezmiernie trudnym mate­ riałem ukrainnym” 70.

Zainteresowanie społeczeństwa dawnymi dziejami — wnoszę — Ku­ bala uważał za główną powinność, za swoją najważniejszą misję. „Kie­ dy Rzeczpospolita nasza żyła całą pełnią politycznego bytu, historia służyła ku ozdobie i sławie ojczyzny; stawiała panującym i poddanym przykłady i wzór do naśladowania; była nauką dla młodzieży szlachec­ kiej. Realne interesy państwa — notował Kubala —■ spoczywały w rę­ kach ludzi, którym stały otworem publiczne i tajne archiwa. Ci patrzyli na przebieg wypadków jak w niezawodny drogowskaz tego, co się miało stać w przyszłości; mówili i działali zrozumiale dla narodu [. . .] Dla nas w dzisiejszym położeniu znajomość dziejów ojczystych poważniejsze ma znaczenie, nie tylko dlatego, że dodaje wartości w oczach cudzych i włas­ nych, że zapał nieci, patriotyzm podnosi, ale gdy się rwie tradycja i milkną wspomnienia, historia budzi je do życia. Za jej dotknięciem dobywają się z pyłu wieków starożytne obyczaje, zapomniane wierzenia, odziedziczona sprawność i pogrzebane tajemnice, a gdzie ojczyzna w obło­ kach, gdzie się tworzy państwo duchowe, historia trzyma je przy ziemi, prawdy dziejowej uczy i ludzi wspólną przeszłością i nadzieją jedno­ czy” 71.

Kubala wierzył, iż przyszłość kraju można budować na podstawie dawnej przeszłości, ale tę przeszłość należy poznać. Wiedza o przeszłości dziejowej, zawsze ważna przy kształtowaniu przyszłości narodu, szcze­ gólnie była nieodzowna — uważał on podobnie jak uważało wielu od czasu upadku państwa — w Polsce rozdartej zaborami, pozbawionej niepodległości państwowej. Znajomość dziejów ojczystych w trudnych czasach porozbiorowych dodawała narodowi sił do przetrwania, jedno­ czyła go i uczyła patriotyzmu.

Tak ujmował funkcję historii Ludwik Kubala „historyk artysta — jak o nim mówił Finkel — i historyk nauczyciel swojego narodu”.

70 „Tygodnik Ilustrowany”, 12X1918, nr 41, s. 454. 7’ Wojna moskiewska, s. IV—V.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ro zw ią zan ia om aw ianego tu zagadnienia... zm ian ie sta

Struck by the permanency of certain data of Egyptian econo- mics and public finances during the two first centuries of our era, the author tries to demonstrate that these two

Bezspornym osiągnięciem badaw czym Chojnow ­ skiego jest udow odnienie istnienia K om itetu, zebranie m ateriałów dotyczą­ cych jego składu osobowego i

N ie ulega w ątpliw ości, że sporządzenie tego rodzaju chronologii jest zadaniem bardzo trudnym , zw łaszcza w obec nierów nom iernego stanu aktualnej w iedzy o p

Ten model pokrew ieństw a (używ ać będę tego term inu, choć odw ołuje się on do zw iązków krw i) upow szechnił się ostatnio w krajach zachodnioeuropejskich

Czarowa nie potwierdziła oskarżeń, zobowiązano ją więc do przysięgi następującej treści: „Ja Gertruda Czarowa, przysięgam P[anu] Bogu wszechmogącemu, w

Flexnera podkreślić należy też twierdzenie Wandy Pindlowej, mówiące o znaczeniu kreatywności, gotowości uczenia się, umiejętności komunikowania się z ludźmi oraz

Adama Mickiewicza w Poznaniu, określa cha­ rakter swojej publikacji jako studium chrystologii Hansa Ursa von Balthasara, które opiera się na tematach jego Trylogii: Chwała