• Nie Znaleziono Wyników

Franciszka Karpińskiego "Podróż w kraju zaczarowanym"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Franciszka Karpińskiego "Podróż w kraju zaczarowanym""

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)

Roman Sobol

Franciszka Karpińskiego "Podróż w

kraju zaczarowanym"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 50/3-4, 321-348

(2)

ROMAN SOBOL

FRANCISZKA KARPIŃSKIEGO „PODRÓŻ W KRAJU ZACZAROWANYM“ *

I

1. O statnie trzydziestolecie życia i twórczości Franciszka K ar­

pińskiego (1795— 1825) nie było dotychczas przedm iotem system a­ tycznych badań. K onstanty M arian Górski nie ukończył monografii poety, doprowadzając ją do roku 1795 *. Wśród prac innych bada­ czy, którzy zajmowali się tym okresem biografii literackiej K ar­ pińskiego, dużą wartość posiadają źródłowe publikacje Stanisław a Pigonia i Tadeusza Mikulskiego; rzuciły one sporo św iatła na ży­ cie i twórczość poety po trzecim rozbiorze, w yjaśniając wiele spraw i zagadnień szczegółowych. Nowe, bardzo korzystne w arunki dla studiów nad ostatnim trzydziestoleciem autora Żalów Sarm aty stw arza opublikowany w 1958 r. tom korespondencji p isa rz a 2. Olbrzymia większość, bo aż dwie trzecie, ogłoszonych tam doku­ mentów wiąże się właśnie z ostatnim, najm niej znanym, porozbio-

rowym okresem działalności Karpińskiego.

W okresie istnienia niepodległego państw a polskiego K arpiń­ ski upraw iał głównie twórczość poetycką. Nieliczne utw ory proza­

* A rtykuł niniejszy zawiera pierwszą część pracy o P odróży w k raju

zaczarow an ym . T raktuje ona o autografie i przedrukach tekstu, jego chro­

nologii i tle biograficznym, podaje również pierwszą redakcję utworu w edług nieznanego dotychczas odpisu autorskiego. Część druga znajduje się w sta­ dium opracowania i będzie poświęcona problem atyce historycznoliterackiej

Podróży.

1 K. M. G ó r s k i , F ranciszek K arpiń ski. W: P ism a literackie. W arsza­ wa 1913.

2 K orespon den cja Franciszka K arpińskiego z la t 1763—1825. Zebrał i do druku przygotow ał T. M i k u l s k i . Komentarz opracował R. S o b o l . Wro­ cław 1958. Odsyłając do tego źródła używ ać będziem y litery K. Liczby przy niej w skażą stronę.

(3)

322 R O M A N SO B O L

iczne posiadają zupełnie wyraźne cechy twórczości drugoplanowej (oczywiście, uwaga ta nie dotyczy rozpraw y O w ym ow ie w prozie

albo w wierszu). Po trzecim rozbiorze obserw ujem y znam ienne

przesunięcie: m ilknie poeta, szerokim natom iast n u rtem rozlewa się w twórczości Karpińskiego strum ień prozy. P ow stają w tedy:

Historia mego w ieku i ludzi, z którym i żyłem (tzw. Pamiętniki), Rozm ow y Platona z uczniami swoimi, Dzieciom dla ich ro zryw ki i nauki niektóre zabawniejsze historie z różnych dziejów świata dawniejszego zebrane, Wiara, prawa i obyczaje Indianów. W szystkie

te utwory, oraz kilka jeszcze nie wymienionych, czekają na grun­ towne zbadanie.

Jednym z nie opracowanych dotychczas a zasługującym z wielu względów na uwagę tekstów Karpińskiego z okresu porozbiorowe- go jest Podróż w kraju zaczarowanym, oryginalny i interesujący opis wojażu z Puław na Wołyń. Daleką tę podróż, z rezydencji Czartoryskich via Młynów Chodkiewiczów aż do siedziby Teofili Sapieżyny w Teofilpolu, odbył poeta najprawdopodobniej pod ko­ niec r. 1801, opis zaś powstał w r. 1802 (chronologia w ypraw y na Wołyń oraz czas powstania tekstu będą jeszcze przedm iotem szcze­ gółowych rozważań). Wkrótce po napisaniu kopię Podróży przesłał autor Ludwice z Rzewuskich Chodkiewieżowej, starościnie żmudz- kiej, z którą wiązały go długoletnie i bardzo zażyłe stosunki towa­ rzyskie. Dziedziczka Młynowa pokwitowała odbiór autografu zręcz­ nym kom plem entem w liście z 5 stycznia 1803 (K 152). W kilka miesięcy później K arpiński sporządził jeszcze jeden odpis i prze­ słał go 25 kw ietnia 1803 z listem do syna starościny, generała Ale­ ksandra Chodkiewicza (K 165). I tę to właśnie drugą autorską ko­ pię pierwszej redakcji Podróży, podarowaną dobrem u znajomemu i koledze po piórze, napotkaliśm y we fragm encie archiw um m ły- nowskiego, przechowywanym w Muzeum Narodowym w K rakow ie (nr inw. VIII n 10049). Stanow i ją pół arkusza papieru złożonego w e dwoje, o kolorze seledynowym, zapisanego praw ie do końca w y­ raźnym i czystym, wolnym od popraw ek i skreśleń pismem K ar­ pińskiego. Na stronie 4, po tekście poety, w idnieje własnoręczna notatka Chodkiewicza: „Jest to rękopism Fran. Karpińskiego. A. C.H Nie w ydaje się, aby K arpiński ograniczył kolportaż swojej nowej pracy do tych dwóch tylko odpisów. Znając jego troskę o upowszechnienie własnej twórczości, wyrażającą się m. in. w ob­ darow yw aniu książkami — a naw et autografam i — szerokiego krę­ gu znajomych i bliskich, można przypuszczać, że kopii Podróży

(4)

K A R P I Ń S K I E G O „ P O D R O Ż W K R A J U Z A C Z A R O W A N Y M “

sporządził autor więcej niż dwie. Nie wykluczone też, że z jego własnych odpisów sporządzano potem inne, już bez wiedzy i woli popularnego i cenionego powszechnie autora.

Ofiarowany w r. 1803 Chodkiewiczom utw ór nieprędko doczekać się m iał druku. Dopiero po 18 latach, w 1820 r., Podróż w kraju

zaczarowanym udostępniona została publiczności. W spomniany list

Chodkiewiczowej dowodzi, że K arpiński chciał drukować tekst za­ raz po napisaniu i o decyzji tej musiał napomknąć starościnie

w nieznanym liście towarzyszącym przesyłce odpisu, skoro Chod- kiewiczowa odradzała m u ten krok:

A lebym jednak nie chciała, aby był drukowany, bo — bo — m a zęby... [K 152].

Jak rozumieć te słowa? K arpiński uczynił w prawdzie swą ko­ respondentkę bohaterką jednego z epizodów Podróży, ale nie na­ pisał tam nic, co by mogło uspraw iedliwić prośbę o zaniechanie publikacji utw oru. Przeciwnie, przedstaw ił Chodkiewiczową w świe­ tle jak najbardziej korzystnym , a naw et pochlebnym. Dlatego w y­ daje się raczej, że wspominając o „zębach“ Chodkiewiczową mogła mieć na m yśli złośliwe aluzje pod adresem księżny Teofili Sapie­ żyny, kraj czyny litew skiej. I jakkolw iek znała poważne kłopoty Karpińskiego, których przyczyną była właśnie dziedziczka Teofil- pola, i na pewno nie dziwiła się, że potraktował Sapieżynę w spo­ sób ironiczny i satyryczny, nie chciała, by tekst był drukowany. Mogło to być z dwóch powodów: albo łączyły ją z krajczyną dobre stosunki towarzyskie, albo kierując się poczuciem solidarności m a­ gnackiej — nie chciała dopuścić do publicznego ośmieszenia starej dziwaczki. Słuszność naszych przypuszczeń potw ierdzałby fakt, że K arpiński ogłosił Podróż dopiero w r. 1820, a więc w 4 lata po śmierci Sapieżyny.

W roku 1820 wydał poeta w Wilnie, u A leksandra Żółkowskie­ go, ostatnią swą książkę: Dzieciom dla ich rozryw ki i nauki n ie­

które zabawniejsze historie z różnych dziejów świata dawniejszego zebrane. Był to dość chaotyczny zlepek praw ie 200 różnych hi­

storii i ciekawostek z dziejów starożytnych, a częściowo i nowo­ żytnych, przetykanych gęsto m orałam i na użytek młodych czytel­ ników. Na końcu tej książki podał autor tekst Podróży, poprze­ dzając go następującym wstępem:

Kochane dzieci! Zebrałem, co m iałem ciekawszego, dla pożytku i ra­ zem zabawki w aszej, z dziejów daw niejszych świata; poszedłem potem

(5)

324 R O M A N SO B O L

z w am i po różnych narodach, gdzieśm y się d ziw ili zw yczajom ich. Odbędę jeszcze z w am i podróż jednę, w której zdarzeniom, że są zb y­ tecznie zadziwiające, chociaż w ierzyć nie zechcecie, przecież bądźcie pew nym i, że istotnie się p r z y tr a fiły 3.

Decyzja włączenia Podróży do książki dla młodzieży była, jak się jeszcze okaże, całkowicie uzasadniona z uwagi na dydaktyczne treści tego utw oru.

Na wileńskiej publikacji Podróży nie kończy się skomplikowa­ na, a naw et dość zagadkowa, historia jej przedruków . W tym sa­ m ym roku ukazała się Podróż w w arszawskiej W a n d z i e 4 i ten właśnie przedruk nasuw a szereg problem ów i pytajników , których rozwiązanie nie jest bynajm niej rzeczą łatw ą. Główną przyczynę trudności stanow i brak szczegółowej m onografii W a n d y , a je­ szcze może bardziej — b rak jej archiw um redakcyjnego, które do­ starczyłoby m ateriału do rozstrzygnięć jednoznacznych.

Zanim przystąpim y do, hipotetycznego zresztą, odtworzenia oko­ liczności, które wywołały pojawienie się Podróży w W a n d z i e , pragniemy przedstawić w yniki analizy porównawczej trzech zna­ nych nam przekazów utw oru: 1) odpisu przesłanego Chodkiewi­ czowi, 2) przedruku* W a n d y , 3) tekstu w książce Dzieciom dla ich

rozryw ki i nauki. Ponieważ nie sposób dokonać tu taj kompletnego

zestawienia wszystkich odmian tekstowych (będzie na to miejsce w krytycznej edycji pism Karpińskiego), ograniczymy się jedynie do ogólnej charakterystyki tych zmian i określenia ich kierunku.

W w yniku porównania tekstów młynowskiego i warszawskiego dochodzimy do bardzo ważnego dla dalszych rozważań wniosku. Okazuje się mianowicie, że oba te teksty są w zasadzie bardzo do siebie podobne. W przedruku W a n d y pojawiają się w prawdzie zmiany o charakterze m erytorycznym , ale nie naruszają one stru k ­ tu ry kopii młynowskiej, a obecność ich dowodzi jedynie dążności redaktora czy wydawcy do uściślenia w szczegółach niektórych „widoków“ lub do uzyskania większej przejrzystości i kom plet­ ności związanego z nim i kom entarza. Wśród tych zmian na uwagę zasługuje skrócenie p u n ktu 7 Objaśnienia tej podróży, dotyczące­ go Chodkiewiczowej. Pominięcie charakterystyki starościny

żmudz-3 F. K a r p i ń s k i , D zieciom dla ich ro zry w k i i nauki niektóre z a b a w ­

n iejsze historie z różnych d zie jó w św iata daw n iejszego zebrane. Wilno 1820,

s. 242—243. Tekst P odróży na s. 243—250.

4 W a n d a , (Warszawa) 1820, t. 1, s. 169— 175. Publikację tę odnotował S. P i g o ń w R u c h u L i t e r a c k i m , 1937, nr 7/8, s. 155, przypis 4.

(6)

K A R P I Ń S K I E G O „ P O D R O Ż W K R A J U Z A C Z A R O W A N Y M “ 325

kiej wskazuje, że tekst oddawał do d ruk u ktoś, kto wiedział, że zm arła ona w ro k u 1816. W tej sytuacji wydawca ów usunął zupeł­ nie zdanie mówiące o starościnie w kategorii czasu teraźniejszego.

Dodać należy, że korygując w ten sposób p u n k t 7 kom entarza

autorskiego należało również dokonać odpowiedniej zmiany w pun­ kcie 8, ponieważ Sapieżyna zm arła w ty m sam ym co Chodkiewi- czowa roku. W ydawca albo nie wiedział o tym fakcie, albo go po prostu przeoczył.

Większość zm ian w tekście warszawskim dotyczy w arstw y ję- zykowo-gramatycznej i stylistycznej utw oru. Obserwujemy więc tutaj: zmiany szyku w yrazów w poszczególnych zdaniach; m oder­ nizację języka; eliminowanie niektórych słów, spójników lub zaimków albo też uzupełnianie tekstu nowymi; zmiany w zakresie słownictwa. Prócz tego w tekście w arszaw skim zauważyć można sporo zmian w zakresie niektórych form gram atycznych oraz ko­ rek tę interpunkcji. W szystkie te zmiany stanow iły w yraźny re­ zultat językowo-gram atycznej i stylistycznej kontroli autografu, której celem było wygładzenie tekstu, usunięcie chropowatości i niezręczności języka i stylu. Retusz ten, w ynikający z ogólnej tendencji poprawnościowej jego autora, był w zasadzie słuszny i celowy, oczyszczał bowiem tekst z niew ątpliw ych błędów i po­ tknięć. Niekiedy jednak redaktor dokonywał zmian i poprawek dających się uzasadnić jedynie jego bardzo indyw idualnym i gu­ stam i czy upodobaniami, np. zm ian w zakresie słownictwa. Uważ­ ny, dążący do m aksym alnej poprawności red ak to r tekstu w ar­ szawskiego nie um iał już ustrzec publikacji przed oczywistymi błędami druku, np. w punkcie 4 Objaśnienia dw ukrotnie użyto słowa „beffer“ zam iast „belfer“, a w punkcie 6 m ylnie w ydruko­ wano dwie nazwy miejscowe: C z e l e n i e , W ł o d o w i e m iast C z e к n i e i W ł o d a w i e .

Zupełnie odmienny obraz przedstaw ia tek st Podróży ogłoszony przez K arpińskiego w książce dla młodzieży. Porównanie tego tekstu z autografem m łynowskim wykazuje, że m am y tu do czynie­ nia z takim i zmianami, które pozwalają mówić o nowej redakcji

Podróży. W szystkie te zmiany świadczą, że oddając do d ruk u utw ór

leżący 18 praw ie la t w tece, przepracował go autor dość grun­ townie, poddał uważnej rew izji literackiej i rzeczowej.

W tych zabiegach K arpińskiego dostrzegam y dążenie do b ar­ dziej wyrazistego zarysowania literacko-dydaktycznej koncepcji tekstu, do uzyskania większej precyzji i zwartości. Cel ten osiąga

(7)

326 R O M A N S O B O L

poeta przez mniejsze lub większe amplifikacje, polegające na wzbo­ gacaniu autografu dodatkowym i realiam i i określeniami bądź też na rozszerzaniu go o elem enty zupełnie nowe, nie istniejące w autografie. Poza tym m usiał K arpiński dokonać kilku zmian innego rodzaju. Z uw agi na cenzurę przeredagował p u nkt 6 Obja­

śnienia (w w ydaniu w ileńskim punkt 5), w zm iankujący o w pro­

w adzeniu przez Rosję praw osław ia na Wołyniu. Rezultatem tego zabiegu było niew ątpliw e osłabienie wymowy autografu. K orekty wym agały również dwa ostatnie p unkty kom entarza autorskiego: w 1816 r. zm arły obie bohaterki końcowych „widoków“ Podróży, Chodkiewiczową i Sapieżyna, i K arpiński zmuszony był zastosować tu taj formę czasu przeszłego. Ale w ostatecznej redakcji utw oru autor w ykreślał również z tekstu niektóre słowa lub zdania, a na­ w et usunął całkowicie 3 „w idok“ autografu w raz z odpowiadającym m u punktem kom entarza. W ten sposób zamiast 8 „widoków“ redakcji młynowskiej i przedruku W a n d y mamy ich w w ydaniu wileńskim tylko 7. Trudno wyjaśnić, czym kierow ał się K arpiń­ ski podejmując tę decyzję (jeśli chodzi o ogólną koncepcję Podróży, krok ten nie da się niczym usprawiedliwić). W tekście wileńskim obserw ujem y ponadto szereg drobniejszych poprawek n atu ry ję­ zykowej i stylistycznej.

Pora teraz na ogólniejsze wnioski dotyczące opisanych tekstów

Podróży w kraju zaczarowanym. Odpis Karpińskiego podarowany

Chodkiewiczowi stanowi najstarszą znaną nam redakcję utw oru. Nie sposób odpowiedzieć, czy był on w ierną kopią tekstu, który pozostał w papierach poety. Można jednak przypuszczać, że oso­ biście kopiując napisany świeżo drobiazg mógł K arpiński w trakcie tej pracy, na gorąco, wprowadzać drobne zmiany i poprawki,

najprawdopodobniej w yłącznie językowo-stylistyczne. Podobnie

mógł postąpić również w tedy, gdy sporządzał odpis dla Chodkie- wiczowej.

Spraw a kom plikuje się przy tekście ogłoszonym w W a n d z i e . W spomnieliśmy już, że te k st ten, będąc w zasadzie praw ie równo- brzm iący z autografem młynowskim, ujaw nia jednocześnie szereg drobnych różnic i odchyleń. Bardzo to charakterystyczne i ważne, że żadna z odmian tekstu warszawskiego się nie powtarza, a tym sam ym nie znajduje potw ierdzenia w zmianach dokonanych przez Karpińskiego w tekście drukow anym w książce 5. Inaczej mówiąc:

(8)

K A R P IŃ S K IE G O „ P O D R Ö2 W K R A J U Z A C Z A R O W A N Y M “ 327

jeśli poeta wprowadza zmiany w tekście wileńskim, są one zupeł­ nie inne od tych, k tó re obserwujem y w W a n d z i e ; często zaś tam, gdzie tekst W a n d y różni się od autografu, tekst przygoto­ wany do druku przez samego autora brzm i identycznie z redakcją młynowską.

Ten stan rzeczy ilustrują następujące przykłady (w kolejności: autograf / W a n d a / Dzieciom dla ich rozryw ki i nauki) 6 :

Podróż w kra ju zaczarowanym :

2. Jeszcze na tę patrzyłem osobliwość, kiedy / Jeszcze na to patrza­ łem, k ied y [169] / A le nowe m ię w idow isko zatrzym ało [243].

4. Srogi tam jakiś za drzwiam i znęcarz / Srogi tam jakiś za drzw ia­ m i tyran [170] / 3. Srogi tam jakiś za drzw iam i znęcarz [244].

5. Ludzi kilka, którzy blisko / Ludzie, którzy blisko [171] / 4. Ludzi kilka, którzy blisko [245].

7. Różnym przy niej stojącym, różne rady / różnym przy nim słu ­ żącym , co jeszcze nie skam ienieli, różne rady [172] / 6. Różnym przy niej stojącym , różne rady [246].

8. Przy św iatłach tylko ponocnych / * przy św iatłach tylko p ół­ nocnych [173] / 7. przy św iatłach tylk o ponocnych [247].

Objaśnienie te j podróży:

4. to słowo gehar / to słowo gihar [174] / 3. to słowo gechar [248]. 6. chłopi / w łościanie [174] / 5. chłopi [249].

W ierszyk zam ykający utw ór:

nie obejźrzysz / nie obejrzysz [175] / nie obejźrzysz [250].

Jeśli przypom nim y jeszcze, że w tekście W a n d y , podobnie jak w autografie, znajduje się „w idok“ 3, usunięty w wydaniu wileńskim, oraz to, że nie ma tu taj w ielu istotnych zm ian i uzu­

nikomu nie m ów iąc“ (autograf) / „przecież bojąc się losu tych, co blisko m ię pokam ienieli“ ( W a n d a , 172) / 6. „przecież bojąc się, ażebym jak tam ci w kamień się nie obrócił“ (książka, 246). A le zbieżność tę łatw o wyjaśnić: uzupełnienie w prowadzone w W a n d z i e i tek ście w ileńsk im było k oniecz­ ne, w ym agała go logika tekstu. Luka autografu b yła tak oczywista, że mógł ją dostrzec każdy uw ażny czytelnik.

• Cyfry początkowe, bez nawiasu, oznaczają poszczególne „widoki“ lub punkty O bjaśnienia, tak jak ponumerował je sam K a r p i ń s k i . Poniew aż w tekście w ileńsk im usunął autor „widok“ 3, stąd w zestaw ieniu naszym numery identycznych „widoków“ są w członie ostatnim m niejsze o jed ­ nostkę, od 4 poczynając. Cyfry w klamrze oznaczają stronę druku.

(9)

328 R O M A N SO B O L

pełnień, które wprowadził K arpiński do tekstu drukow anego u Żółkowskiego, dochodzimy do wniosku, że tekstu warszawskiego nie przygotował do druku autor Podróży w kraju zaczarowanym. Można by ew entualnie mniemać, że przedruk W a n d y oparty był na jakimś, dziś nieznanym, kolejnym, dużo późniejszym od m ły- nowskiego, odpisie autora, w którym on sam wprowadził wszy­ stkie te zmiany, albo że redakcja warszawska otrzym ała w 1820 r. poprawiony tekst od samego Karpińskiego. Przypuszczenia takiego nie można jednak przekonywająco uzasadnić. Trudno bowiem są­ dzić, aby stary już i przyzwyczajony do określonych form języko­ wych i stylistycznych poeta mógł je raz stosować, a potem odmie­ niać, aby ostatecznie powrócić do najwcześniejszych. Albo stosować je równocześnie, gdyby przyjąć domysł, że redakcja W a n d y otrzym ała tekst od autora. Sumując w szystkie te spostrzeżenia 1 uwagi, dochodzimy do wniosku, że tekst w arszaw ski nie otrzy­ m ał im prim atur autorskiego, że drukow ano go poza K arpińskim , a w szystkie rzeczowe zmiany oraz istotniejsze popraw ki stylistycz­ ne dokonane zostały bez jego wiedzy. Wniosek ten będzie musiał wziąć pod uwagę przyszły w ydawca krytycznej edycji pism K ar­ pińskiego.

Spróbujem y teraz odtworzyć okoliczności, które doprowadziły do pojawienia się Podróży w W a n d z i e , oraz ustalić nazwisko osoby, która dostarczyła tekstu. Spraw tych nie można rozstrzygnąć w sposób jednoznaczny i dlatego rekonstrukcja nasza będzie miała charakter hipotetyczny. 21 grudnia 1819 (według nowego stylu: 2 stycznia 1820) K arpiński przesłał Żółkowskiemu gotowy do d ru ­ k u rękopis książki Dzieciom dla ich rozryw ki i nauki. List poety towarzyszący przesyłce zaw ierał — obok dyspozycji dotyczących form atu, papieru i sposobu rozliczeń między w ydawcą i autorem — prośbę o możliwie najszybsze w ydanie książki:

Że jestem coraz słabszego zdrowia, niech się drukarz kw api [...] dla bliskiej śm ierci mojej. W roku życia 79 ostatnie to już dziecko m oje, które chciałbym w id zieć chodzące po ziem i za życia m ego [K 227].

Żółkowski skwapliwie, jak można się domyślać, przyjął propo­ zycję drukow ania nowej książki popularnego autora i od r a lu zakrzątał się koło spraw y. Ju ż 9 stycznia 1820 cenzor wileński, Jan K anty Chodani, udzielił zezwolenia na d r u k 7. 15/27 lutego

7 Tekst zezwolenia cenzury znajduje się na odwrocie karty tytułow ej książki.

(10)

K A R P IŃ S K IE G O „ P O D R O Ż W K R A J U Z A C Z A R O W A N Y M “ 329

w T y g o d n i k u W i l e ń s k i m , w ydaw anym nakładem Żół­ kowskiego, ukazało się doniesienie księgarskie informujące, że pod prasą „drukarni ks. ks. P ijarów u A leksandra Żółkowskiego“ znaj­ duje się nowa książka Karpińskiego. A utor notatki, najpraw do­ podobniej sam nakładca, pragnąc zawczasu zjednać publikacji na­ bywców przytoczył również fragm enty cytowanego wyżej listu p o e ty 8. Reklamowa akcja Żółkowskiego wskazuje, że w chwili ogłaszania powyższego doniesienia prace drukarskie były już po­ w ażnie zaawansowane. Nie znamy jednak d aty zakończenia pro­ dukcji i skierow ania książki do sprzedaży. Wiadomo natom iast, że 15/27 sierpnia nowa praca starego poety znajdowała się już na rynku księgarskim. F ak t ten odzwierciedla zaopatrzona w dokładną notę bibliograficzną recenzja zamieszczona w T y g o d n i k u Wi ­ l e ń s k i m 9. Ściślej mówiąc, jest to nie ty le recenzja, ile raczej obszerne, rozbudowane ogłoszenie księgarskie, inform ujące o za­ wartości książki, o jej przydatności. A utor noty, Żółkowski, jako nakładca zainteresow any był w szybkim rozprowadzeniu publi­ kacji, dlatego przypuszczamy, że nie zw lekał z napisaniem tej inform acji, redagując ją natychm iast po zakończeniu prac d ru ­ karskich (początek sierpnia?). W ynikałoby z tego, że zaawansowa­ ne w lutym prace zostały z nieznanych powodów zahamowane. Chyba że w ydana w krótce po pierwszej notatce w T y g o d n i k u W i l e ń s k i m książka nie przyniosła spodziewanego sukcesu księ­ garskiego i trzeba było teraz, w sierpniu, reklam ow ać ją ponownie. To ostatnie przypuszczenie nie w ydaje się słuszne chociażby ze względu na popularność Karpińskiego, i niem al kult, którym ota­ czano go w ostatnich latach życia.

W a n d a ogłasza tek st Podróży w num erze, który ukazał się w sobotę 19 sierpnia 1820 10. Przedruk ten zaopatruje redakcja

przypiskiem:

8 T y g o d n i k W i l e ń s k i z 15 II 1820 v. s., s. 94—95. “ T a m ż e z 15 VIII 1820 v. s., s. 87—90.

10 D atę tę u stalam y na podstaw ie następujących faktów: poszczególne, tygodniow e, zeszyty W a n d y nie m ają oznaczonych dat dziennych, posia­ dał je natom iast „stały dodatek do W a n d y : żartobliwy i satyryczny M o m u s A. Ż ó ł k o w s k i e g o . Zamieszczony w lw ow skiej P s z c z o l e P o l s k i e j (1820, t. 3, s. 76— 77) przegląd prasy „zagranicznej“ podaje, że do z. 8 W a n d y , zawierającego Podróż, dodany był nr 12 M o m u s a (z 19 VIII 1820). W ten sposób, drogą pośrednią, uzyskaliśm y datę z. 8 W a n ­ d y , w którym ukazał się tek st K a r p i ń s k i e g o . Tą samą metodą u sta­ liliśm y datę dzienną z. 10, zaw ierającego artykulik O K arpińskim .

(11)

330 R O M A N S O B O L

Wkrótce udzielem y czytelnikom naszym wiadomość o życiu i no­ w ych pracach tego w sław ion ego P o e t y n .

2 września pismo dru ku je k ró tk i artykulik O K a rp iń sk im 12. Anonimowy autor, obdarzywszy poetę ogólnikowymi pochwałami, podaje kilka szczegółów z jego życia. Inform acje te są bardzo ską­ pe i posiadają w yraźnie anegdotyczny charakter. Trzon artykuliku stanowi w ierny przedruk noty Żółkowskiego z lutowego num eru T y g o d n i k a W i l e ń s k i e g o w raz z fragm entam i listu poety do wydawcy Dzieciom dla ich ro zryw ki i nauki. Do tych dwóch faktów, przypisku redakcji i przedruku notki Żółkowskiego, przy­ w iązujem y szczególną wagę, sądzimy bowiem, że pomogą one od­ tworzyć okoliczności pojaw ienia się tekstu Podróży w W a n d z i e . Przypuszczamy, że geneza tej publikacji była następująca: z luto­ wego num eru T y g o d n i k a , który na pewno d o tarł do W ar­ szawy z niejakim opóźnieniem, redaktorzy W a n d y dowiedzieli się, że K arpiński oddał do dęuku nową pracę, tam też w yczytali kilka inform acji o życiu starego pisarza. Pragnąc rów nież powia­ domić swoich czytelników, że K arpiński żyje i cieszy się n a j­ lepszym zdrowiem (Wbrew pogłoskom o jego dawnej już śmierci), rozglądnęła się W a n d a za jakim ś ineditum poety i w rezultacie ogłoszono tekst Podróży. Równocześnie zbierano obiecane infor­ m acje oczekując na zapowiedzianą książkę. Najwidoczniej nie nad­ chodziła ona, aby przeto bodaj w części wywiązać się z obietnicy,

zamieszczono w spom niany artykulik O Karpińskim . Dopiero

w 1821 r. redakcja W a n d y całkowicie spełniła zapowiedź

sierpniowego przypisku. Ukazała się tu wówczas recenzja książki

Dzieciom dla ich ro zryw k i i nauki, napisana przez autora kryjącego

się pod kryptonim em J. K . 13 Wyszła ona spod pióra człowieka, któ ry Karpińskiego znał osobiście i odwiedzał go w K raśniku. Co więcej, recenzenta m usiała łączyć z poetą bliższa zażyłość, sko­ ro znał treść jego bieżącej korespondencji, oglądał rękopisy prac nie ogłoszonych drukiem (m. in. Pam iętników ) i wiedział, że wy­ daniem ich zajmie się po śmierci autora oboźny K arol Prozor. Być może, iż pod kryptonim em tym ukrył się Jan Kruszyński.

Z tak rekonstruow anej historii dwóch publikacji Podróży można wysnuć następujące wnioski: w iele wskazuje na to, że oba

11 W a n d a , 1820, t. 1, s. 169. 11 T a m ż e , s. 223—225.

(12)

K A R P IŃ S K IE G O „ P O D R Ó Ż W K R A J U Z A C Z A R O W A N Y M “ 331

przedruki ukazały się praw ie jednocześnie, w sierpniu 1820 (nie­ podobna jednak ustalić, który był pierwszym). Przedruk W a n d y , w ywołany anonsem Żółkowskiego, dokonany był całkowicie poza wiedzą Karpińskiego, k tó ry go nie inspirował, a tym bardziej nie dostarczył doń tekstu. Gdyby poeta w jakikolw iek sposób przy­ czynił się do tej publikacji, redakcja nie omieszkałaby odpowied­ nio zaznaczyć tego faktu. Należy zauważyć, że wnioski te pokry­ w ają się w zupełności z przedstawionym i już w ynikam i analizy porównawczej w szystkich trzech przekazów tekstowych Podróży. Niepodobna również przypuszczać, że W a n d a d rukuje odmienny tekst Podróży po uprzednim zapoznaniu się z w ersją utw oru za­ mieszczoną w książce Dzieciom dla ich rozryw ki i nauki. Książki tej bowiem nie znano w Warszawie jeszcze 2 września, kiedy to przedrukow ano w całości nieaktualny już anons Żółkowskiego z 156 num eru T y g o d n i k a W i l e ń s k i e g o .

Jeśli więc nie możemy przyjąć możliwości udziału K arpińskie­ go w w arszawskim w ydaniu Podróży, pow staje pytanie, kto w wa­ runkach ożywienia zainteresowań K arpińskim , wywołanych zapo­ wiedzią jego nowej książki, był wydawcą utw oru w sierpniowym num erze W a n d y . Trudno udzielić pew nej odpowiedzi na to py­ tanie, nie dysponujem y najdrobniejszą n aw et wskazówką czy bodaj aluzją, która stanowić by mogła w iążący punkt wyjścia dla po­ szukiwań. Aby jednak nie pozostawić spraw y zupełnie bez odpo­ wiedzi, pragniem y wskazać przynajm niej dwie różne możliwości jej rozwiązania.

Najprościej byłoby powiedzieć, że tekstu dostarczył Chodkie­ wicz. Może właśnie do niego, znając literackie i tow arzyskie po­ wiązania generała z K arp iń sk im 14, zwróciła się redakcja o jakieś ciekawe i nieznane m ateriały literackie. Przypuszczenie to jest o tyle prawdopodobne, że Chodkiewicz przebyw ał od 1811 r. w Warszawie i sprowadził z Wołynia do pałacu na Miodowej swo­ je zbiory naukowe i bibliotekę 15, mógł więc mieć pod ręką również tekst Podróży, k tó ry otrzym ał od poety w roku 1803. Za Chod­ kiewiczem zdaje się jeszcze przem awiać fakt uwzględnienia

u Sprawie literackich i tow arzyskich stosunków K a r p i ń s k i e g o z A. Chodkiewiczem i jego m atką poświęcony został szkic: R. S o b o l , K a r ­

piński jako doradca litera c k i A. C h odkiew icza. A r c h i w u m L i t e r a c k i e .

T. 5 (w druku).

15 J. P [a n k i e w i c] z, A leksan der C h odkiew icz. W: E n cyklopedia pow szechna. T. 5. W arszawa 1861, s. 404.

(13)

332 R O M A N S O B O L

w Objaśnieniu śm ierci starościny żmudzkiej. Dziwi jednak, że nie wiedział on, m agnat wołyński, o zgonie Sapieżyny i nie popraw ił odpowiednio tekstu. Jeszcze trudniej zrozumieć skreślenie pochwa­ ły Chodkiewieżowej. Czy mógłby to uczynić dobry syn w 4 za­ ledwie lata po śm ierci m atki? I dalej — jeśli gładzenie i szlifowa­ nie tekstu w ynikające z ogólnej tendencji poprawnościowej byłoby zrozumiałe u szczególnie na te spraw y wyczulonego pseudokla- syka, jakim był w swojej twórczości Chodkiewicz, o tyle tru d no jakoś pogodzić się z myślą, że mógł on tak swobodnie traktow ać tekst autora, którego cenił i szanował i którem u posyłał do oceny własne prace. Być może jednak, że Chodkiewicz nie uważał swej interw encji za coś niedopuszczalnego, trak tu jąc autograf K arp iń ­ skiego, leżący już 17 lat w archiw um młynowskim, jako brulio­

nową redakcję utw oru. *

Tekst Podróży mógł rów nież podać do d ru k u Franciszek Salezy Dmochowski, który w ty m okresie był, w raz z Dominikiem Lisiec­ kim, redaktorem W a n d y 16. Dmochowski, jak w ynika z jego pa­ miętników, odziedziczył papiery ojca 17, k tó ry był nie tylko w y­ dawcą zbiorowej edycji pism K arpińskiego (1806), ale i dobrym oraz długoletnim znajom ym poety (K 183— 184, 194). K orespon­ dencja świadczy, że w czasie prac przygotowawczych do tej edycji Dmochowski-ojciec otrzym ał od Karpińskiego m. in. rękopisy utw orów nie drukow anych. W m ateriałach tych mogła znaleźć się również Podróż, przeznaczona może nie tyle do druku, ile ra ­ czej na upominek dla znawcy i edytora. Wydobył ją teraz młody redaktor i dokonawszy poprawek, według swego w ybitnie pseudo- klasycznego gustu, oddał zecerowi.

A może żadna z w ym ienionych osób nie była wydawcą Po­

dróży w warszawskim tygodniku? Może w łaściwe nazwisko dopie­

ro ujaw ni kiedyś szczęśliwy tra f archiwalny?

2. Wspomnieliśmy już, że Podróż w kraju zaczarowanym napisał

K arpiński w roku 1802. P ora uściślić i uzasadnić proponowaną chronologię. Gdybyśm y chcieli określić czas pow stania utw oru je ­ dynie na podstawie zaw artych w nim realiów, usiłowania nasze byłyby bezskuteczne. Zawodzą również w tym w ypadku Pam iętniki poety. Dopiero w oparciu o korespondencję można podjąć próbę

*• A. K o w a l s k a , „M om us“ A lojzego Ż ółkow skiego. W arszawa 1956, s. 32.

17 F. S. D m o c h o w s k i , W spom nienia od 1806 do 1830 roku. Warszawa 1858, s. 239.

(14)

K A R P IŃ S K IE G O „ P O D R O Ż W K R A J U Z A C Z A R O W A N Y M “ 333

rozwiązania tej sprawy. W jej św ietle term inus ad, quem powstania utw oru jest zupełnie łatw y do ustalenia.

5 stycznia 1803 Chodkiewiczowa pisze do Karpińskiego list za­ w ierający m. in. podziękowanie za świeżo otrzym aną z K arpina przesyłkę literacką:

Jużem się chciała serio gniew ać na kochanego Pana, żeś m i na tyle m oich listów nie odpisał. A le cóż m am robić, kiedy m nie to teraz tak sow icie nadgradzasz przysyłając m i pracę swoją R ozm ow y Platona

z uczniam i, w których znajduję m nóstw o moralności, nauki i przykła­

dów w przecudnych m yślach i nic piękniejszego. Ale w sw oim rodzaju nie ustępuje i ten także dowcipny rękopism Podróż w kraju za cza ro w a ­

n ym [K 151— 152].

Z tego fragm entu listu w ynika niezbicie fakt powstania Podróży przed 5 stycznia 1803. Zakładając, że starościna nie odpisuje na­ tychm iast, że „dowcipny rękopism “ wysyłał poeta w raz z życze­ niam i świątecznymi i noworocznymi, można przyjąć, iż utw ór po­ w stał najpóźniej w grudniu 1802. Jeśli końcowy term in powstania

Podróży nie może budzić wątpliwości, to szerszej dyskusji wymaga term inus a quo. Jednoznaczne rozstrzygnięcie tego zagadnienia nie

jest dziś możliwe z uwagi na brak kom pletnych m ateriałów bicb graficznych Karpińskiego. Z tego też względu rekonstrukcja nasza będzie m iała w dużej mierze ch arakter hipotetyczny. Być może, że kiedy w przyszłości uda się zbudować pełniejsze calendarium życia i twórczości pisarza, przypuszczenia te można będzie skory­ gować lub uściślić.

Punktem wyjścia będą dw ie inform acje w ydobyte z Objaśnie­

nia K arpińskiego do Podróży: 1) u tw ór je st opisem w ypraw y z P u ­

ław na Wołyń; 2) właściwym celem podróżnego był Teofilpol, m ia­ steczko Sapieżyny.

Zatrzym ajm y się przy drugiej inform acji. Jest ona ważna, usta­ lenie bowiem chronologii pobytu poety w Teofilpolu przed końcem grudnia 1802 zbliżyłoby nas zasadniczo do poszukiwanego term inu początkowego powstania Podróży. Dla w yjaśnienia tego problem u konieczne jest przedstawienie spraw y K arpiński— Sapieżyna, któ rą wcale szczegółowo odzwierciedla korespondencja poety.

Księżna Teofila Sapieżyna, krajczyna litewska, pożyczyła u K ar­ pińskiego w 1794 r. 2000 dukatów na okres dw uletni (K 74—75, 77— 78, 89, 108—110, 150—151). P rocenty wierzyciel miał pobierać corocznie (w styczniu) w Wisznicach, które w krótce po transakcji znalazły się na terenie zaboru austriackiego. Karpiński, zamieszku­

(15)

334 R O M A N S O B O L

jący w zaborze rosyjskim, musiał więc w okresach płatności w yjeż­ dżać za kordon. Z korespondencji jego z dłużniczką w ynika, że podróże takie odbywał na przestrzeni lat: od m aja 1795 (wtedy w y ­ jątkow o odebrał prow izję dopiero na wiosnę) do zimy 1800/1801. Z zachowanych listów poety do krajczyny w ynika rów nież zupełnie wyraźnie, że podczas dorocznych, styczniowych lub lutowych, wizyt w Wisznicach nie widywał się on z Sapieżyną, bowiem księżna od 1794 r. przebyw ała w swej rezydencji w dalekim Teofilpolu. W szystkie spraw y w ierzyciel załatwiał z wisznickim kom isarzem m agnatki. K arpiński pragnął bardzo zobaczyć się z Sapieżyną, ale na podróż do Teofilpola nie decydował się; w zyw ał natom iast księż­ nę do pow rotu do Wisznic, czekał na wiadomość o jej przyjeździe. W liście z 18 lutego 1801 opisuje szczegółowo swoje perypetie z ko­ m isarzem wisznickim, który oszukuje go na procentach, podając „zapewne“ księżnej fałszywe raporty. Gdyby K arpiński widział się przed tą datą z Sapieżyną w Teofilpolu, mógłby przecież przed­ stawić całą spraw ę ustnie, a naw et sprawdzić rap o rty kasowe ad­ m inistratora Wisznic. W szystkie te fak ty zdają się mówić, że od r. 1794 do 18 lutego 1801 K arpiński nie jeździł do Teofilpola, a ze swą dłużniczką kontaktow ał się jedynie drogą korespondencyjną.

List lutow y zawiera wszakże jeszcze inne inform acje, któ re mogą stanowić ważne ogniwa w dochodzeniu czasu podróży poety do Teofilpola. Wspomina on mianowicie o „zatradow aniu“, czyli zasekw estrow aniu dóbr wisznickich, w których pobierał dotych­ czas prowizję (stało się to zapewne w roku 1800). Był to w ażny mo­ m ent zw rotny w położeniu wierzyciela. Nic dziwnego przeto, że w tej sytuacji zaniepokojony poeta zażądał od Sapieżyny zw rotu długu w czerwcu 1801 lub, najpóźniej, w styczniu 1802. Z przebie­ gu całej spraw y wiadomo, że pieniędzy w czerwcu nie otrzym ał. Można by tedy przypuszczać, że pojechał do Teofilpola z in terw en­ cją zaraz po upływ ie pierwszego term inu. Domysł taki nie w ydaje się słuszny, bo przecież wierzyciel podał dwa term iny i dłużniczkę mógł obowiązywać tylko ostatni. Być może również, że w odpowie­ dzi na list z 18 lutego 1801 otrzym ał od Sapieżyny jakieś inne pro­ pozycje załatwienia sprawy, a może i zaproszenie do Teofilpola. W każdym razie sądzimy, że dopiero w 1801 r. zaistniały ważne powody, które mogły skłonić poetę do w yjazdu do odległego Teofil­ pola. Jeśli bowiem jeszcze pod koniec lutego mógł żywić nadzieję, że Sapieżyna uwolni Wisznice od sekw estru, to później miał już podstaw y do uzasadnionego niepokoju i podjęcia decyzji w ypraw y

(16)

K A R P IŃ S K IE G O „ P O D R O Ż W K R A J U Z A C Z A R O W A N Y M " 3 3 5

na Wołyń. Bo okazuje się, że w tym sam ym jeszcze roku k raj- czyna sprzedała „hrabstw o wisznickie“ w raz z okolicznymi w sia­ mi i fo lw a rk am i18 (daty transakcji nie znamy, ale m iała ona na pewno miejsce po 18 lutego 1801, skoro K arpiński nie wspom ina o niej w liście). O wojażu poety do Teofilpola w 1801 r. zdaje się w yraźnie świadczyć list do Sapieżyny z 17 grudnia 1802:

Po drodze przeszłoroczniej jestem słabszym i nie m ogąc sam, jak by m i było najm ilej, służyć w dniu im ienin K siężnie Pani [...] [K 150].

W zmianka o „drodze przeszłoroczniej“ może, naszym zdaniem, odnosić się tylko do podróży do Teofilpola. Przecież gdyby cho­ dziło o jakąś inną daleką, nieznaną Sapieżynie, w yprawę, au tor listu nie mógłby się posłużyć takim skrótem . Co więcej, cytow any fragm ent listu pozwala się domyślać, że poeta był w ubiegłym roku na im ieninach Sapieżyny, któ re przypadały na dzień 20 grud­ nia. List grudniow y z 1802 r. zaprzecza jednocześnie ew entualnem u przypuszczeniu, że K arpiński mógł jeździć do Teofilpola gdzieś na przestrzeni roku 1802. Jeśli bowiem podróż zeszłoroczna w y­ czerpała go tak bardzo, że nie m iał sił do pow tórzenia jej u schyłku roku następnego, to tru dn o mniemać, iż w ybrał się w drogę do Te­ ofilpola np. wiosną lub latem 1802.

Sum ując wszystkie te fak ty i przypuszczenia dochodzimy do przeświadczenia, że w okresie od 1794 r., tzn. od chwili udziele­ nia pożyczki, do końca grudnia 1802, tj. do m om entu ukończenia

Podróży, K arpiński mógł być w Teofilpolu tylko raz: ogólnie mó­

wiąc w drugiej połowie 1801 r., najw cześniej w lipcu, kiedy to upłynął pierwszy term in zw rotu długu, wyznaczony na koniec czerwca. List z 17 grudnia 1802 sugeruje jednak, że w izyta ta mogła przypaść raczej na sam koniec 1801 r. (data im ienin k ra j- czyny). Ta rekonstrukcja czasu podróży Karpińskiego na Wołyń uzyskuje dodatkowe potwierdzenie i uściślenie dzięki drugiej in­ formacji, którą wydobywamy z tekstu utw oru. Wspomnieliśmy już, że poeta podał w Objaśnieniu te j podróży, iż tekst jego je st relacją wojażu z P uław do Teofilpola. Odtworzona wyżej chronologia w y­ praw y do rezydencji Sapieżyny zbiega się w w yraźny i uderzający sposób ze znanym i z korespondencji faktam i dotyczącymi pobytu K arpińskiego w Puław ach w łaśnie pod koniec 1801 roku (K 118— 130, 135).

(17)

336 R O M A N SO B O L

Nie umiemy ustalić dokładnej daty przyjazdu poety do Puław w 1801 roku. Z listu, k tó ry skierow ała do niego, już do rezydencji Czartoryskich, Antonina Puzynina, starościna upieką, zdaje się wy­ nikać, że poeta przyjechał tu pod koniec września (K 118—119). Domniemanie to kłóci się jednak trochę z w nioskam i dającym i się wyprowadzić z korespondencji pisarza z młodzieżą puławską. Z jed­ nego z „listów pożegnania“, datowanego w Puław ach 25 listopada 1801, dowiadujemy się, że Karpiński baw ił tu taj przez „siedm niedziel“ (K 124). Dzień 25 listopada przypadał w 1801 r. na śro­ dę; jeśli tedy przyjm iem y, zgodnie ze Słow nikiem Lindego, że słowa „niedziela“ używa poeta w znaczeniu „tydzień“, okaże się,

że przybył do Puław około 7 października (środa).

Zaświadczony w ierzytelnie przez korespondencję dwumiesięcz­ ny praw ie pobyt Karpińskiego w Puław ach pod koniec 1801 r. zwią­ zany był z osobą młodego Dominika Radziwiłła, byłego ucznia poe­ ty. Spraw ę tę przedstaw ił szczegółowo S tanisław Pigoń w arty k u le Z pedagogicznej działalności Franciszka K a rpiń skieg o 19. Obecnie chcemy tylko wspomnieć, że pobyt swój w ykorzystał K arpiński przede wszystkim dla pracy pedagogicznej z Dominikiem i grupką jego 6 kolegów — wychowanków puławskich. Było to zresztą cał­ kowicie zgodne z celem, k tó ry przyświecał Adamowi Kazimierzowi Czartoryskiemu, gdy zapraszał poetę do siebie. Być może, iż K a r­ piński bardzo chętnie przyjmował zaproszenie dawnego protektora i chlebodawcy, bo obmyślił sobie już przedtem podróż do Teofil­ pola, gdzie wzywały go ważne spraw y finansowe. Postanowił więc jechać na Wołyń via Puław y. Podróż w kra ju zaczarowanym św iad­ czy, że plan ten udało m u się zrealizować.

Na podstawie tzw. „listów pożegnania do siedmiu kawalerów w Puław ach bawiących“ (K 125) możemy ustalić przybliżoną datę wyjazdu Karpińskiego z rezydencji Czartoryskich. 25 listopada 1801 żegnał się już z uczniami. W liście do jednego z nich pisał:

Już się bawić nie będziem y listam i naszym i dłużej, k i e d y d l a i n t e r e s ó w m o i c h z P u ł a w w y j e ż d ż a ć m u s z ę [podkre­ ślenie R. S.]. Przy pożegnaniu [...] [K 126].

Zapewne w kilka najw yżej dni potem w yjechał z Puław , kie­ ru jąc się na Włodawę, a dalej na Młynów do Teofilpola. Nie wie­ my, jak długo trw ała podróż, nie znamy również daty przybycia

19 S. P i g o ń , Z pedagogiczn ej działalności Franciszka K arpińskiego. R u c h L i t e r a c k i , 1928, nr 6, s. 176—177.

(18)

K A R P I Ń S K I E G O „ P O D R O Ż W K R A J U Z A C Z A R O W A N Y M “ 3 3 7

poety do m iasteczka Sapieżyny. Możemy jedynie przypuszczać, że zjawił się tu taj gdzieś na początku grudnia.

K ilka inform acji chronologicznych związanych z pobytem K ar­ pińskiego w Teofilpolu zimą 1801/1802 dostarcza niedatow any list do księżnej k raj czyny, k tó ry pragniem y odnieść do tego w łaśnie epizodu biografii pisarza 20. K arpiński pisze tam, że spędził w

Teo-20 W K orespon den cji przyjęto, że ten niedatow any list poświadczający pobyt poety w T eofilpolu mógł powstać w Wisznicach, w okresie: 1—29 k w ietn ia 1804. Przypuszczenie to opierało się na zbyt rygorystycznie po­ traktow anych inform acjach o przebiegu aktykow ania przez p oetę skryptu dłużnego oraz na zidentyfikow aniu w ym ienionego w tekście „oboźnego“ z Karolem Prozorem (K 174—>176). Obecnie zdecydowani jesteśm y u chylić tam tą propozycję chronologiczną i przyjąć, że list pochodzi z końca stycz­ nia lub początku lutego 1802. Decyzję tę uzasadniamy następująco: w liś­ cie om aw ianym K a r p i ń s k i dopiero zapowiada aktykowanie skryptu, zaś listem z 11 grudnia 1804 zawiadam ia dłużniczkę, że aktykacji już do­ konał (K 186). W ynika z tego, że list niedatow any pow stał przed 11 grud­ nia 1804. Z tekstu w yn ik a również, że list napisany był w Teofilpolu albo w krótce po w yjeździe stamtąd. W ykazaliśm y już, że nic nie w skazuje, by Karpiński jeździł do rezydencji Sapieżyny przed 18 lutego 1801 — w ten sposób list om awiany m ógł poeta napisać pomiędzy 18 lutego 1801 a 11 grud­ nia 1804. W zmianka o „roku dopiero zaczętym “ um iejscaw ia nasz list na początku lat: 1802, 1803, 1804. D w ie ostatnie d aty nie mogą w chodzić w ra­ chubę, poniew aż w iadom o, że zimą 1802/1803 i 1803/1804 jeździł po procenty na Wołyń Franciszek K ozierow ski (K 150— 151, 170—171). Tak dochodzimy do przekonania, że list om awiany pow stał na początku 1802 roku. Chrono­ logię tę potw ierdzają dodatkowo: w zm ianka o przeszło czterom iesięcznej nieobecności poety w domu (pokrywa się ona w yraźnie z tym , co w iem y o pobycie Karpińskiego w Puław ach pod koniec 1801 r.) oraz o przyrzecze­ niu Czartoryskiego w ypuszczenia w dzierżawę w iosk i (znów związek z nie­ dawną w izytą w Puławach; 18 lutego 1801 w ym ien ił poeta w tym sam ym kontekście inne nazwisko — К 109). W reszcie zapowiedź odwiedzenia M ły­ nowa również znajduje potw ierdzenie w liście do starościny z 22 lu tego 1802 (K 132). W spomniany w liście „W ielmożny Oboźny“ nie podważa — jak sądzim y — naszej rekonstrukcji. N ie chodziło tu bowiem o Karola Prozora (tytułow ałby go zresztą Karpiński „oboźnym litew sk im “ i „Jaśnie W ielm ożnym “), lecz o M ichała Domańskiego, oboźnego, dom ownika S apie­ żyny, z którym K arpiński utrzym yw ał stosunki towarzyskie i którego pro­ sił o pomoc w odzyskaniu pieniędzy (K 170— 171, 199— 200, 218—219). Może w praw dzie dziw ić fakt, że domownik Sapieżyny doradza Karpińskiem u aktykow anie, a ten z k olei „dem askuje“ go przed księżną. Ale okazuje się, że w pisanie skryptu do akt grodzkich nie b yło czym ś uwłaczającym , skoro poeta utrzym uje nadal, po 1804 r., dobre stosunki z Sapieżyną, po­ syła do Teofilpola książki, a naw et prosi, i to skutecznie, o pomoc w dobrym ożenieniu „wnuka“ (K 186— 188, 201, 206—207). Biorąc pod uw agę przedsta­ wione w yżej fak ty i przypuszczenia, dochodzimy do wniosku, że

(19)

338 R O M A N S O B O L

filpolu „kilka niedziel“ i w raca teraz do domu po przeszło 4 m iesią­ ce trw ającej nieobecności. Jeśli przyjąć, że do P uław przyjechał pod koniec września lub na początku października, a w yjechał stam tąd zaraz po 25 listopada 1801, to można sądzić, że rezyden­ cję Sapieżyny opuszczał gdzieś pod koniec stycznia lub na począt­ ku lutego 1802. K arpiński wspomina również, że w drodze po­ w rotnej zatrzym a się jeszcze w Młynowie Chodkiewiczowej, której obiecał tę wizytę zapewne wówczas, gdy spiesząc do Teofilpola za­ trzym ał się na krótki odpoczynek w jej miasteczku. W ydaje się, że z tym fragm entem listu związać można list K arpińskiego do Chod­ kiewiczowej, pisany w K arpinie 22 lutego 1802 (K 132— 133). Oka­ zuje się, że nie zastał już starościny w Młynowie (prawdopodobnie zmuszona była wyjechać do Kopył) i po krótkim tam pobycie po­ jechał do K arpina.

Spróbujm y teraz, w oparciu o te, z konieczności przydługie, roz­ w ażania chronologiczne, ustalić term inus a quo pow stania Podróży. Można by przypuszczać, że krótki ten utw ór napisany został n a j­ wcześniej już podczas pobytu poety w Teofilpolu, tzn. gdzieś mię­ dzy końcem grudnia 1801 a początkiem lutego 1802. Domniema­ niu takiem u zaprzecza jednak list do Chodkiewiczowej z 22 lutego 1802, który dowodzi, że jeszcze wówczas, w lutym , Podróż nie była napisana. Poeta donosi bowiem starościnie, że w ysyła jej Judytą,

Psałterz i 7 tomik Zabawek. O Podróży natom iast ani słowa. Gdy­

by tekst ten był już w tedy gotowy, K arpiński nie um iałby odmówić sobie przyjemności podarow ania go adresatce, jak to właśnie uczy­ nił w kilka miesięcy później. Ostatecznie więc przyjm ujem y, że

Podróż w kraju zaczarowanym powstała po 22 lutego 1802, a przed

5 stycznia 1803, z tym iż skłonni bylibyśm y przypuszczać, że stało się to najpóźniej w g rudniu 1802.

Wspomnieliśmy już, że rekonstrukcja pasza m a charakter hi­ potetyczny, w ynikający z poważnych luk w dokum entacji. Pew ne je st to, że utw ór powstał przed 5 stycznia 1803, a tw orzyw em dlań była w yprawa do Teofilpola, rzeczywiście odbyta. Z analizy ist­ niejących, niepełnych, m ateriałów historycznych w yprowadziliśm y wniosek, że podróż tę odbyć mógł poeta u schyłku 1801 roku.

w any list do Sapieżyny pow stał najprawdopodobniej w T eofilpolu pod ko­ niec stycznia lub z początkiem lutego 1802 r., jako podsum ow ujący w yniki rozm ów z dłużniczką list pożegnalny, doręczony adresatce po w yjeździe gościa. Być m oże również, że napisał go poeta już po w yjeździe od Sapie­ żyny, podczas etapowego w ypoczynku.

(20)

K A R P I Ń S K I E G O „ P O D R Ó Ż W K R A J U Z A C Z A R O W A N Y M “ 339

Nasuwa się jednak pytanie: jeśli tw orzyw a dla utw oru dostarczył wojaż z ostatnich tygodni roku, dlaczego nie ma w tekście elem en­ tów krajobrazu zimowego, a pew ne fakty zdają się naw et świad­ czyć przeciwko zimowej porze podróży (połów ryb, przepraw a pro­ m em przez S tyr, głosy ptaków). Przede wszystkim należy stw ier­ dzić, że elem enty krajobrazu w Podróży są tak skąpe i niesprecy- zowane, że trudno w ogóle na ich podstaw ie odtworzyć porę roku, w której odbywał K arpiński sw ą w ypraw ę wołyńską. Te zaś, które tu w ystępują, nie zdają się wcale zaprzeczać ustalonej przez nas chronologii. Poeta w yjechał z Puław zaraz po 25 listopada i spiesz­ nie dążył do Teofilpola. Rozpoczynał więc kilkudniową podróż póź­ ną jesienią, kiedy jeszcze rzeki nie zdążyły zamarznąć. Wzmianka zaś o ptactw ie jest tak ogólnikowa, że może odnosić się z powodze­ niem np. do kruków i wron.

3. Zagadkowy, pełen aluzji i niejasności opis wojażu wołyńskie­

go rozszyfrował sam poeta w Objaśnieniu tej podróży. Dla pełnego jednak zrozumienia utw oru nie jest to wystarczające. Potrzeb­ ny tu jeszcze kom entarz historyczny, który powiąże Podróż z bio­ grafią poety, w pełniejszym świetle ukaże w ystępujących tam ludzi.

O niektórych spraw ach była już mowa w związku z ustalaniem chronologii utw oru. Wiadomo zatem, że opisaną w tak niezwykły sposób podróż z P uław na W ołyń odbył poeta rzeczywiście pod ko­ niec 1801 r.; wiadomo, kiedy i w jakich okolicznościach zjaw ił się w rezydencji Czartoryskich i kiedy ją opuścił; znane są także — jak najogólniej i na razie częściowo — powody, dla których w ybierał się późną jesienią w tak daleką i męczącą drogę. Podążmy teraz po­ nownie za naszym podróżnym, aby dokładniej zobaczyć i poznać wszystko, co miało zostać tw orzyw em dla jego Podróży w kraju za­

czarowanym.

Pożegnawszy gościnne P uław y jechał K arpiński przez ziemie objęte zaborem austriackim , tzw. Galicję zachodnią, do Włodawy, miasteczka położonego nad lew ym brzegiem Bugu. Zbliżał się do rzeki, która od 1795 r. oddzielała zabór austriacki od rosyjskiego. Stanąwszy we Włodawie, poeta-rolnik, skrzętny i zapobiegliwy dzierżawca K raśnika, z pewnością zainteresował się faktem , że oto przybył do miasteczka szeroko znanego z kilku wielkich ja r­ m arków, na które spędzano bydło z Wołynia i U k ra in y 21. Prze­

21 A. W i e n i a r s k i , W łodaw a i Różanka. B i b l i o t e k a W a r s z a w - s k a , 1860, t. 3, s. 463.

(21)

340 R O M A N S O B O L

praw i wszy się przez Bug stanął na terenie Polesia Wołyńskiego, przyłączonego po trzecim rozbiorze do Rosji. Teraz skierow ał się na Lubomię, miasteczko Branickich, którzy rezydow ali tu w pięk­ nym p a ła c u 22. Poeta nie zatrzym ał się jednak w Lubomli, lecz spiesznie podążył ku celowi. Niedaleko jednak m iał ujechać; zapadająca noc kazała mu szukać noclegu w przydrożnym zajeź- dzie żydowskim. N azajutrz w yruszył w kierun ku M łynowa. We wsi Czekno, położonej nad Styrem , przepraw ił się prom em na drugi brzeg rzeki. P rzy okazji obejrzał drew niany m ost dla bydła pędzonego na włodawskie jarm arki. Uwagę podróżnego zaprząt­ nął również widok stojącej na w zniesieniu praw osław nej cerkiewki, omijanej skwapliwie przez tam tejszych unitów. Po kilku godzinach dalszej jazdy, nad wieczorem, oczom Karpińskiego ukazał się Młynów, miasteczko Ludw iki z Rzewuskich Chodkiewiczowej, sta­ rościny żmudzkiej. Podróżny zatrzym uje się przed zbudowanym pod koniec XVIII w. em pirow ym pałacem, odznaczającym się piękną architekturą, otoczonym malowniczo parkiem , ogrodem i sta w e m 23. Ale mieszkaniec skromnego domostwa, skleconego z bierw ion puszczy białowieskiej, nie zachwycał się architektu rą m agnackiej rezydencji — zapam iętał jedynie, że dużo tam było złota, m arm urów i kryształów. Dziedziczkę tego miejsca, starościnę żmudzką, charakteryzuje w kilku słowach jako kobietę energiczną, stanowczą, krótko trzym ającą młynowskich oficjalistów, którzy bez szem rania słuchali rozkazów tej „rządnej pani“ .

K arpiński przyjęty został w pałacu jak najlepiej, „naw et z do­ brocią jakąś“. Bo też przybyw ał tu jako dobry i daw ny znajomy, od kilku już lat pozostający w najlepszych stosunkach z domem Chodkiewiczów 24. Początków znajomości poety z tą rodziną należy szukać w ostatnim dziesięcioleciu XVIII wieku. Z aw arto ją n aj­ prawdopodobniej w domu księcia Macieja Radziwiłła, kasztelana wileńskiego, zięcia Chodkiewiczowej. Podczas gdy o kontaktach to­ w arzyskich Karpińskiego z Chodkiewiczami w Historii mego w ieku

i ludzi, z któ rym i żyłem nie m a n aw et wzmianki, to b rak ten so­

wicie w ynagradza korespondencja. Świadczy ona, że przed obec­ ną w izytą w Młynowie związki poety z rodziną m agnatów wo­ łyńskich były już ugruntow ane. Nie ograniczano się przy tym do w ym iany listów. Raz K arpiński w ybiera się do Kopył, aby odwie­

22 S łow n ik geograficzn y, t. 5, s. 445. 23 T am że, t. 6, s. 547.

(22)

K A R P I Ń S K I E G O „ P O D R O Ż • W K R A J U Z A C Z A R O W A N Y M “ 341

dzić starościnę; kiedy indziej księżna Maciejowa z Chodkiewiczów Radziwiłłowa zjaw ia się w ubogim domku poety w K arpinie, a K arpiński żali się przed Chodkiewiczem, że darem nie oczekiwał również na zapowiedzianą przez niego wizytę (K 102, 105— 106).

Nic tedy dziwnego, że gdy K arpiński przyjechał do Młynowa, przyjm ow ano go łaskawie, jako dobrego znajomego i sławnego człowieka. Starościna, kobieta hołdująca staroświeckim zasadom i ideałom, żyjąca po senatorsku, uważnie badająca rodowody gar­ nącej się do niej szlachty, dam a wyniosła i oschła (dzieci w łasne nazyw ały ją „panią“) 25 — w itała gościa „naw et z dobrocią jakąś“. Z takiego przyjęcia K arpiński był na pewno zadowolony. Bardzo ostrożny w stosunkach z m agnatam i, z chorobliwą czujnością strzegący sw ej drobnoszlacheckiej godności, w Młynowie mógł być spokojny. Starościna, rozum na i ceniąca ludzi uczonych, oraz jej syn, uczony i literat, darzyli poetę serdecznością i szczerym po­ dziwem. K arpiński dostrzegał tę postaw ą Chodkiewiczów; w jed­ nym z listów do A leksandra pisał:

Ja w as, poczciwych panów , kocham w ięcej jeszcze, jak inszych poczciw ych, dla sam ej osobliw ości [K 164].

W słowach tych — kryjący ch w sobie i kom plem ent, i szy­ derstw o — w yraził się najpełniej stosunek poety do m agnaterii: nienaw idził jej całą mocą swej duszy drobnego szlachcica, ale jednocześnie wiedział i rozum iał, że do tej grupy społecznej nale­ żą również ludzie zasługujący na w yróżnienie i szacunek. Takimi byli w łaśnie dla niego C hodkiew iczow ie26.

25 A. A n d r z e j e w s k i , R a m o ty starego D etiuka o W ołyniu. T. 1.

W ilno 1921, s. 215—216.

28 P obyt K arpińskiego w M łynow ie zimą 1801/1802 przyniósł w yraźne ożyw ienie i pogłębienie tego stosunku tow arzyskiego, szczególnie je śli idzie 0 osobę starościny. L isty i p rzesyłki literack ie na szlaku Karpin—M łynów — M ożejków zaczynają teraz krążyć częściej, pełno w nich kom plem entów 1 serdeczności, a ze strony p oety — grzecznej poufałości. C hodkiewiczowie, osobno m atka i syn, otrzymują odpisy autorskie P odróży, kom pletują pisma poety, ciągle się od niego dom agają starych i nowych książek i utw orów . Karpiński z w yraźną satysfakcją sp ełn ia te życzenia. Na tym tle docho­ dzi naw et do sytuacji zabawnych, okazuje się bowiem , że starościna zagarnia p rzesyłki literack ie przeznaczone dla syna. Gdy C h o d k i e w i c z , m ozoląc się nad poem atem heroicznym K a rta g o , prosi doświadczonego pisarza o radę i pomoc, ten udziela jej chętnie. Oto k ilk a przykładów dobrych stosunków p oety z domem Chodkiewiczów w latach 1802—1804 (K 132— 133, 151—153, 161— 162, 164—165, 189).

(23)

342 R O M A N S O B O L

Jeśli przelotny pobyt w Młynowie działał uspokajająco na anty- m agnacki kompleks Karpińskiego, następny etap podróży nie tylko go odświeżył, ale i w yraźnie spotęgował. Pożegnawszy Chodkie- wiczową ruszył poeta do Teofilpola, właściwego celu w ypraw y. Jechał tu, jak wiemy, zaniepokojony o los swoich pieniędzy. Chciał je wreszcie odebrać. Już dość miał kłopotów, udręki i strat, które przyniosła mu niefortunna operacja finansowa z 1794 roku. Zm ę­ czony był corocznymi w ypraw am i po odsetki do położonych w za­ borze austriackim Wisznic. Nie tylko nadszarpnęły one zdrowie, ale obciążyły budżet dodatkowym i wydatkam i. Poza tym, i to najbardziej oburzało i irytow ało wierzyciela, kom isarz Sapieżyny oszukiwał go system atycznie w obliczaniu procentów. Skarżył się n ań w liście do kra jeżyny litew skiej, pisanym w lutym 1801:

Pan Ziainski, kom isarz JOPani w Wisznicu, od kilku lat corocznie przy oddawaniu procentu robi mi przykrości. Przed dwom a laty ledw ie m ię o śm ierć nie przypraw ił, aż sam wodą trzeźw ić m ię m usiał, bojąc się osłabienia mego, do którego m ię przyprowadził żarcikami, ociąga­ niem się w oddawaniu i ciężkością niby zupełnego oddania, żeby co na m nie z procentu w ytargow ał [K 108].

Jechał tedy poeta do Teofilpola nie tylko niespokojny o pienią­ dze — część kapitaliku uciułanego trudną pracą nauczycielską i wieloletnim chodzeniem dzierżawami, ale i coraz bardziej zły na magnatkę, która stanow iła główną przyczynę jego troski i po­ dróżnej mordęgi. Jaki był rezultat osobistej interw encji u uciąż­ liwej dłużniczki?

Odpowiedź na to pytanie znajdujem y we wspom nianym już, niedatow anym liście do Sapieżyny, który w edług wszelkiego praw ­ dopodobieństwa wiąże się właśnie z zaświadczoną przez Podróż bytnością poety w Teofilpolu. List ten posiada w yraźnie charakter pożegnalny i prócz podziękowania za gościnę zaw iera jak gdyby podsumowanie p e rtra k tac ji z dłużniczką. K arpiński prosi ponownie o zw rot pożyczki i znowu proponuje rozłożenie spłaty na dwie raty. Widać stąd, że głównego celu podróży, odebrania pieniędzy, nie osiągnął. Widocznie, gdy upom niał się o nie, Sapieżyna odmówiła na razie wypłaty, przedstaw iając swe trudności finansowe, i za­ proponowała pobieranie procentów w Teofilpolu. Poeta nie miał wyjścia, przyjął doroczną prow izję i na odjezdnym raz jeszcze do­ magał się ostatecznego załatw ienia spraw y. Tak więc kilkutygod­ niowa wizyta w siedzibie dłużniczki zakończyła się właściwie

(24)

fia-K A R P IŃ S fia-K IE G O „ P O D R Ó Ż W fia-K R A J U Z A C Z A R O W A N Y M “ 343

skiem. Długu nie odebrał, a zamiast dotychczasowych wyjazdów do niedalekich stosunkowo Wisznic musiał odtąd wysyłać co roku „w nuka po siostrze“ aż do Teofilpola 27. Co więcej, m iał sposobność zapoznać się z fatalnym stanem interesów Sapieżyny, i to jeszcze bardziej mogło spotęgować jego obawy i rozgoryczenie. K rajczyna gospodarowała bowiem bardzo źle. W ystarczy powiedzieć, że po jej śm ierci (1816) okazało się, że z 22 kluczy zostały tylko 2, znacznie okrojone, i 5 milionów złotych d łu g u 28.

W świetle tych wszystkich faktów zrozumiały staje się końcowy fragm ent Podróży w kraju zaczarowanym, dotyczący pobytu w Te­ ofilpolu. Pojm ujem y teraz doskonale złośliwy ton relacji o sty lu życia zdziwaczałej m agnatki, która sypiała w dzień, a nocą się ba­ wiła, przyjm owała gości i urządzała koncerty. Jasne stają się słowa poety, kiedy opowiada z ironią, ja k to słuchając nocami tej wybornej muzyki zapomniał o swoich nieszczęściach i zawiedzio­ nych nadziejach. Przyjechał tu po pieniądze, a uraczono go m uzy­ ką; w dodatku musiał być świadkiem i mimowolnym uczestnikiem fanaberii wołyńskiej m agnatki.

Naszkicowany przez Karpińskiego obraz środowiska teofilpol- skiego i jego centralnej postaci, księżny krajczyny, nie był b ynaj­

27 A oto, w kilku słowach, dalsze dzieje sprawy K arpiński-Sapieżyna po bezowocnej in terw encji poety w Teofilpolu zimą 1801/1802. Nie pomogły po­ naw iane stale prośby, płaczliw e błagania i zaklinania. Trudno się naw et tem u dziwić, jeśli zw ażym y, że przed w izytą spodziewanego skutku nie przy­ niosła też oryginalna próba nacisku na dłużniczkę ( K a r p i ń s k i dał S apie- żyn ie w yraźnie do zrozumienia, iż od niej tylko zależy, jak zostanie przed­ staw iona w spisyw anych w łaśnie P am iętnikach). Bezskuteczna okazała się rów nież zapowiedź notarialnego zatw ierdzenia skryptu, błaganie o pomoc u rezydenta teofilpolskiego, oboźnego Domańskiego. Historia ta, urastająca niem alże do rozmiarów afery, ciągnęła się całym i latami, szarpiąc siły i zdro­ w ie starego poety (ostatni, znany nam, list z nią związany nosi datę 2 X 1814!). Nie w iem y na pewno, jak się wreszcie sprawa skończyła. Przejrzysta (w św ietle korespondencji) i złośliw a aluzja P am iętn ików nie podaje osta­ tecznego wyniku, nie wspom ina jednak i o stracie tych pieniędzy. Sądzimy w szakże, że Karpiński odebrał dług — jeśli nie od Sapieżyny, to od jej spad­ kobierców. Sugerują to W spom nienia Leona S a p i e h y , który wraz z m atką porządkował sukcesję po księżnej krajczynie litew skiej. Zob. К 110, 150— 151, 170—171, 174— 175, 186—188, 199—200, 206—207, 218—219. — F. K a r p i ń ­ s k i , Pam iętniki. Z rękopismu w ydał I. M o r a c z e w s k i . Poznań 1844, s. 181. — L. S a p i e h a , W spom nienia. Kraków 1912, s. 35— 36.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Materiał edukacyjny wytworzony w ramach projektu „Scholaris – portal wiedzy dla nauczycieli”?. współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego

Materiał edukacyjny wytworzony w ramach projektu „Scholaris – portal wiedzy dla nauczycieli”.. współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego

Ale zanim zaczniecie „ciągnąć” ze sobą swoich najbliższych, wypadałoby się do niej przygotować w odpowiedni sposób.. W zeszytach napiszcie temat:

Aby ułatwić poruszanie się po nim umieszcza się obok napisów również odpowiednie „obrazki”, które ułatwiają orientowanie się gdzie co się znajduje.. O tych

Natomiast mówiąc już tylko o problemie światła i nocy, zwłaszcza gdy mówimy o tym w sensie duchowym, artystycznym, dowiadujemy się tego, że człowiek nieustannie się zmaga

Uczniowie przygotowują się do wypowiedzi ustnej opartej na danych z wir- tualnej tablicy Linoit, nad którą pracowali podczas lekcji (opowiadanie o tym, który środek transportu

Podwojenie dotyczy nie tylko fotografii – kiedy to podmiot zmienia się w przedmiot i staje się kimś innym (obrazem stworzonym przez osobę trzymającą aparat) –

Jeśli masz taką możliwość kartę nr 2 też wydrukuj i wklej