• Nie Znaleziono Wyników

Opiekun Młodzieży : bezpłatny dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1927.04.07, R. 4, nr 13

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Opiekun Młodzieży : bezpłatny dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1927.04.07, R. 4, nr 13"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok IV. Wąbrzeźno, dnia^T. kwietnia 1927. Nr. 13

Krzyż św. na Łysej Górze

(LEGENDA.) Z jjAnafjelas" J.

Ciągną poganie w Sandomierskie włości, Ku Łysej górze zmierzają.

Już widny biały gmach na wysokości, Do niego pędzą się zgrają.

I objął górę żywy łańcuch ludu:

Na górze w dzwony uderzą, A mnichy, klęcząc, oczekują cudu,

Jeszcze w zagładę nie wierzą.

Biją we dzwony, chorągwie rozwito, Na przedzie: Świętego Krzyża Część niesie starszy, złotą blachą krytą;

Tłum przed nią głowy uniża.

Mnich żegna pogan; ale zjadła tłuszcza Bieży na Bożych kapłanów,

I strzał tysiące z giętkich łuków puszcza, We wrota bije z taranów.

A mnisi idą, piejąc pieśń pobożną, Ciągle w cud wielki ufają;

Tłuszcza się ciśnie, z wrzawą leci groźną, Bramy klasztorne pękają!

Wtem kapłan żegna, lud na twarze pada;

Upadł, by więcej nie powstał!

Na karkach ludu najeźdźców gromada, Bicz Boży grzesznych ochłostał.

Pogańskie tłumy już w kościelne wrota Wpadły, przybytek pustoszą, Na klasztor ognie dzikie tłuszcza miota,

Złoto i srebro wynoszą!

W pośrodku łupów na wozie ładownym Był rzucony Krzyż złocisty,

Krzyż to ze drzewem zbawienia cudownym, W nocy stawał płomienisty.

Kiedy na kraju granicę przybyli,

Stanął wóz z Krzyżem jak wryty;

Próżno ciągnęli, próżno się silili.

Stał na wiernych ziemi wbity.

I. Kraszewskiego.

Aż pogan zdjęła niepojęta trwoga, Szemrzą coś z sobą radzą:

Jest li to siła chrześcijańskiego Boga?...

Jego to dzieje się władzą?

— Porzucić wóz ten, woła wódz na swoje, Lub zaprządz ludzi do niego!

Wolę ja wojnę, wolę krwawe boje, Niż sprawę ducha wielkiego.

Siły nie widzę, potęgi nie zgadnę, Włos mi powstaje na głowie!

Ni go zaklęcia zmóc potrafią żadne.

Co to jest?... Niech mi kto powie!

W tern się do wodza zbliża niewolnica, W Polsce zajęta to branka;

Z czarnemi oczy wybladła dziewica, Hanna, z rodziny Habdanka.

Klęknie przed wodzem i powie nieśmiało:

— W tern Boża siła jest, panie!

Wozu nie ruszyć siłą wojska całą, On w miejscu zawsze zpstanie.

Na wozie leży część Krzyża Świętego, Na którym Chrystus, Syn Boski Umierał dla nas, dla świata całego,

Zabit przez wyrok katowski.

Odeślij Świętość, czarów żadnych niema.

Krzyż niech wróci w własną ziemię, A wówczas żadna siła go nie wstrzyma,

Lekkim się stanie to brzemię.

Mówi, — dowódca zdziwiony słucha, Na wóz, to na nią spogląda, Oczy mu błyszczą i nabiera duch, Prawdę słów jej zbadać żąda.

Każę zawracać. Para wołów biała Wóz cudownie poruszyła, I ciągnie nazad; a tłuszcza zdumiała,

Milcząc, na cud ten patrzyła.

(2)

Żi 1 4 1 i ł i iycka chrzcielnica kamienna, zdradzająca w sobie nader

WVC1CCZK1 CIO DOdZentyna. ’ delikatną robotę, a zdobna herbami biskupów.

Któż nie czytał lub nie słyszał o górach świętokrzy­

skich, tak zwanych od kościoła św. Krzyża, leżącego pod Łysą górą, a osnutych w liczne podania i legendy.

Lecz nie o góry świętokrzyskie mi tu chodzi, chcę napi-

sać krótko o miasteczku polskiem, które jest celem mojej który znjszczył inne ciekawe zabytki budownictwa wycieczki, niestety, pomimo pięknej swej nazwy, bardzo drewnianego oraz kościółek św. Ducha. Dziś mia- zażydzone. Jest to Bodzentyn.

Miasteczko, to choć małe, ale urocze, leży właśnie w górach świętokrzyskich, które swemi lasami i głębo- kiemi dolinami nadają mu romantyczny wygląd.

Znany jest także klasztor św. Katarzyny w tych gó­

rach, stąd tylko kilka kilometrów, a jesteśmy w Bo­

dzentynie.

A pocóż iść do tego małego, nieznanego, bez wszelkiego rozgłosu miasteczka. Cóż ono zawiera w sobie tak ciekawego?

Bodzentyn jest dziś cichą osadą. Poszczycić może się jedynie tem, że posiada wspaniałe ruiny dawniej­

szego zamku biskupiego, na których to dziś porastają piołuny i oplatają je powoje ; drugim atoli wspaniałym i zwiedzenia godnym zabytkiem tego cichego miasteczka, to śliczny kościół parafjalny.

Historja założenia miasta datuje się od roku 1355 rządów ostatniego Piasta, Kazimierza Wielkiego, Po­

wstanie swoje zawdzięczano biskupowi krakowskiemu Bodzancie Jankowskiemu, który tu na gruntach, należą­

cych do wsi Tarczek, lecz mało urodzajnych, skalistych i porosłych lasem, założył osadę od swego imienia Bodzentynem nazwaną. Bodzentyn był własnością biskupów, więc opiekowali się nim, i dzięki możnemu ich poparciu miasto rozwija się i bogaci. Dowodem tego to dwa rynki, do dziś dnia istniejące i okazały ratusz gotycki, z którego ale niema śladu, gdyż do­

szczętnie zniszczony został podczas wojen szwedzkich.

Nowa ta osada podobała się biskupom i tu lubili przebywać, gdyż okolica była wspaniała, zdrowa, a lasy dostarczały niemało rozrywki w polowaniu. W tym celu biskup Florjan Mokoski buduje obronny zamek w stylu gotyckim, a Jan Konarski około po­

łowy XVI wieku przebudował go, nadając mu wdzięczne formy renesansowej budowli. Zamek bodzentyński jako jeden z najpiękniejszych, staje się jedną z ulubionych rezydencyj biskupów krakowskich, a usługi te oddawał prawie do końca XVIII wieku.

Nieszczęścia Polski, mianowicie jej rozbiory, przy­

czyniły się do upadku i zamku, który pozbawiony swych panów i ich opieki, szybko popada w ruinę, tak, że dziś pozostały zeń już tylko szczątki murów.

Najlepiej zachowała się jeszcze piękna późnorene- sansowa brama wjazdowa, wyciosana z czerwonego piaskowca, w który okolice tutejsze obfitują.

Drugim, ciekawym od ruin zamku zabytkiem, to dawniejsza kolegjata, a dziś fara, pochodząca z połowy XV wieku, fundowana przez wielkiego biskupa, który za czasów pierwszych Jagiellonów oddał Ojczyźnie niepospolite zasługi, Zbigniewa Oleśnickiego. Jest to bardzo obszerna świątynia, zbudowana w stylu goty­

ckim i mieści w sobie cały szereg zwiedzenia godnych pamiątek.

Przedewszystkiem co uwagę na siebie zwraca, to okazały, renesansowy, wielki ołtarz, zdobny orłami Zygmuntowskiemi. Znajduje się w nim duży obraz szkoły niemieckiej XV wieku, przedstawiający Chrystusa na krzyżu. Drugim cennym zabytkiem, to ołtarz tryptykowy z XVI wieku szkoły krakowskiej przed­

stawiający w obrazie hołd Trzech Króli, oraz ładny pomnik biskupa Krasińskiego, zmarłego w roku 1577 fąły t cjęrwonego marmuru, a wreszcię piękna gę*

W Bodzentynie widać jeszcze tu i ówdzie resztki dawnych murów, do których przypierają dziś nędzne domki. Z tego można wnioskować, że miasto w cza­

sie rozkwitu było obronne, opasane murem.

W roku 1917 nawiedził miasteczko straszny pożar,

steczko odbudowano, lecz czy wróci do swej świet­

ności, tego nie wiemy, ale wiemy to, że upaść łatwo, ale podźwignąć się trudno. podźwignąć się trudno. Przybylski.Przybylski.

Pogromca potworow.

Na Florydzie żyje pewien młody człowiek niejaki Henry Coppinger, zwany pogromcą aligatorów. Mło- dtieniec ten spraceruje popraatn po malistem dnie morskiem i gołemi rękoma chwyta i poskramia pięcio­

metrowe potwory. Czynność jego polega na tem, że wyjeżdża swą łódką od zatoki Miami, gdiie roi się po- prostn od olbrzymich aligatorów tam obserwuje wypły­

wające potwory, stwierdza przy pomocy długiej żerdzi miejsce, gdzie się który okaz po ukazaniu zanurzyli — dalej nura za nim.

Plan kampanji polega na tem, by wylądować na kilka stóp przed otwartą paszczą płaza, leżącego na dnie merskiam. Aligator rzuca się na śmiałka z lewej, prawej strony, albo atakiem frontowym. O ile uczyni to z prawa, albo z lewa, musi Coppinger ucie­

kać na powierzchnię i próbować szczęścia na nowo.

Jeżeli jednak aligator rzuci się wprost przed siebie, natenczas wpada w wyciągnięte ręce poskramiacza, który żelaznym chwytem ujmuje obie szczęki potwora l Rozpoczyna się walka, między człowiekiem a zwierzę­

ciem tembardziej niebezpieczna, że Coppinger walczy w obcym sobie żywiole... w wadzie. Zadanie śmiałka polega na tem, ażeby wciągnąć do łodzi rzucającą się kilkakrotnie od swego pogromcy cięższą i nieporówna­

nie silniej si ą bestję i to gołemi rękoma f... Przez kil- kansście sekund, które wydają się wiecznością, kotłuje się wszystko dokoła. Wreszcie pojawia się nad po­

wierzchnią wody to śmigający na wszystkie strony ogon krokodyla, to głowa łapiącego powietrze człowie­

ka, która momentalnie zanurza się znowu, nie puszcza­

jąc jednak ani na okamgnienie potwornej paszczy. By­

łaby to śmierć pewne, a już conajmniej groziłoby od­

cięciem ręki lub nogi. Wreszcie bestja ustajc zmęczona.

Pogromca trzyma paszczę już tylko jedną ręką, drugą chwyta ogon, otacza nim swe ciało i wciąga aligatora do łedzi. Długie szpony bestji poruszają się gwałtownie, pogromcy. Ten jednak nie popuszcza ani na chwilę 1 Teraz zadanie polega na jaknajszybszem do­

biciu do brzegu i wyrzucenia płaza na plażę. Siłę i odwagę owego pogromcy można ocenić dopiero wten­

czas, gdy się wie o tem, że aligator, jakkolwiek wydaje się nieruchawym — porusza się jednak w rzeczy wi­

lts ści szybko i zwinnie, że wyposażony jest w pazury ostre jak noże, ogon, którego udsrzenie może wywrócić msłą łódkę żaglową, że wreszcie posiada dwie szczęki, uzbrojone w zęby, podobne do sztyletów. Potworny ten jaszczur należy do najniebezpieczniejszych zwierząt jakie istnieją i do najbardziej żarłocznych. Zabić go zaś trudno, gdyż kule odskakują od pancerza, o ile nie trafią go w tylną część głowy.

Zaznaczyć należy, że Coppinger posiada całą fermę, rojącą się wprost od nałapanych w ten sposób kroko­

dyli, któremi handluje jak ktoś inny n, p, prosiakami,

(3)

Dzwon (legenda).EDCBA

Z a d a w n y c h la t w p e w n c m m ia ś c ie p e a ta n o w io n e

■ la ć d z w o n d la tło c z e n ia c h w a ły B o ż a j. Z w y c z a je m o w e g o c z a s i z b ie ra n o p o w s z e c h n ie d a tk i w m o n e c ie m ie d z ia n e j, s re b rn e j i z ło te j, p r z y c z e m m ie d ź i c z ^ ić p ie n ię d z y s re b rn y c h s z ła w p r o s t n a s p o rz ą d z e n ie m e ta li.

G d y z b ie r a n o c tia r y p ib lic z n e , d o s k a rb n ik a z g ło ­ s iła s ią b ie d n a w d o w a i z n ie ś m ia ło ś c ią z ło ż y ła s k ro m ­ n y s z e lą g m ie d z is n y .

L e c z s k a rb n ik o d r z n c ił s z e lą g z e s ło w a m i:

M y t i ta k ic h ż e b ra c z y c h d a tk ó w n ie p r z y jm ije m y ! W d o w a z a s m a c o n a o d e s z ła , a ty m c z a s e m o fia ry p ły n ę ły o b fic ie i m o ż n a b y łe p rz y s tą p ić d o la n ia d z w o n a . L a n ie d z w o n ó w i d o b ó r m a te r ja łn , a m ie ją tn ie z ło ­ ż o n e g o z m ie d z i o ra z s re b ra , s ta n o w iły z a w s z e w ie lk ą s z ta k ą , a s ły n n i lu d w is a rz e z a d a w n y c h c z a s ó w m ie li s w o je ta je m n ic e , ja k n c z y n ić g ło s d o n o ś n y m , d ź w ię c z ­ n y m i s r e b r z y s ty m .

Z a b r a ł s ię te d y ta k i z n a k o m ity In d w is a rz d o la n ia i z m ie s z a ł w e d łn g z n a jo m e g o s o b ie p rz e p is u w s z y s tk ie m e ta le , k tó r e m ia ły u c z y n ić d z w o n g ło s ic ie le m c h w a ły B o ż e j i o d z ie m i s ła ć k u n ie b u .

P r ó ż n e je d n a k b y ły je g o u s iło w a n ia , p ró b a w y p a d ­ ła fa ta ln ie . G lo s d z w o n u b y ł c h r a p liw y , p o n u r y i d z iw ­ n ie p r z y tłu m io n y . L u d w is a r z p r z e le w a ł m e ta l p o ra ź d z ie s ią ty i z a w s z e to s a m o . J u ż p r a w ie z w ą tp ił o s w e j u m ie ję tn o ś c i, a n a w e t p o s ą d z a ł k o g o ś o c z a ry .

W te m r a z , g d y p o d łu g ie j p ra c y z a s n ą ł, m ia ł w i­

d z e n ie i g lo s ta je m n ic z y p o w ie d z ia ł m u , ż e d z w o n d o ­ tą d n ie z a c z n ie .m ó w ić d o n o ś n ie * , d o p ó k i n ie z n a jd z ie

s ię w n im g ro s z w d o w i.

L u d w is a r z o p o w ie d z ia ł to r a jc o m m ia s ta . C i n ie w ie d z ie li, c o to m a z n a c z y ć i ś m ie li s ię z lu d w is a r z e . W te m je d e n z r a jc ó w p r z y p o m n ia ł s o b ie , ż e g d y z b ie r a n o s k ła d k i n a d z w o n , o d tr ą c o n o z p o g a rd ą m ie ­ d z ia n y g ro s ik , k tó r y b ie d n a w d o w a z p o b o ż n o ś c ią ja k o o fia r ę s k ła d a ła .

W y r o k i B o s k ie s ą n ie z b a d a n e , m ó w ił, m o ż e is to tn ie B ó g k a ż ę p r z y ją ć n a m te n g r o s ik w d o w y . J a w to w ie r z ę i ja s ię te m z a jm ę .

I o to d o b ie d n e j w d o w y w y r u s z y ła s tr o jn a d e p u - ta c ja r a jc ó w z p ro ś b ą o d a n ie o w e g o p o g a r d z o n e g o s z e lą g a .

B ie d a c z k a u ra d o w a n a , ż e i je j p o z w o lo n o p r z y c z y ­ n ić s ię d o c h w a ły B o ż e j, n ie p o s k ą p iła w d o w ie g o d a tk u ,

w k r ó tc e m a le ń k i g r o s ik m ie d z ia n y z n a la z ł s ię w m e - ia lu s to p io n e g o n a d z w o n .

P o o d la n iu z a w ie s z o n o z n o w u d z w o n i z c ie k a w o ś c ią o c z e k iw a n o jo g o o d g ło s u . L u d w is a r z p o c ią g n ą ł z a s z n u r i d a ł s ię s ły s z e ć d ź w ię k d z iw n ie s iln y i h a r m o n ijn y . O b e c n ie s p o jr z e li z p o b o ż n o ś c ią w n ie b o , w id z ą c w te m p a le c B o ż y .

N ie z b a d a n e s ą w y r o k i B o ż e — r z e k i ż e g n a ją c s ię te n , k tó r y p r z e d te m w y ś m ie w a ł s ię z w id z e n ia lu d - w is a rz a . — B o m ils z y m o d s re b ra i z ło ta P a n u n a w y s o k o ś c ia c h je s t d a r z s z c z e re g o , o fia rn e g o s e rc a , c h o ć b y o n o m ia ło d o r o z p o r z ą d z e n ia ty lk o je d e n s z e ­ lą ż e k m ie d z ia n y .

J e ś li z p ie r s i p ie ś ń w y p ły w a W w io s n y g o d z in ie ,

T o m y m a r y , to m y c ie n ie , T o g r o b o w e m y k a m ie n ie , K tó r e c z a s — m in ie . .P ie ś ń tę s k n o ty * .

M a r ja K e n o p n ic k s ,

Rozmaitości.

Żaba olbrzym.

Ż a b a ta , k tó rą L in n e u s z n a z y w a ra n a m n s iu s , je s t n a jw ię k s z ą z e w s z y s tk ic h , z n a n y c h w a w fib io lo g ji. D łu ­ g o ś ć je j w y n o s i o d p y s z c z k a d o k o ń c z y n p ó ł m e tr a , a b a rw a je j s k ó ry je s t o liw k o w o -z ie lo n a z p la m a m i c z a r n e m i, n a k r a p ia n tm i b ia ło . K s z ta łte m p r z y p o m in a n a s z ą p o s p o litą ż a b ę , le c z p o d g a rd łe m z w is a ją je jd w a w o r k i g ło ś n e , k tó r e p o z w a la ją te m u s tw o r z e n iu w y d a w a ć s k r z e k n ie z m ie r n ie d o n o ś n y .

W c z a s ie n o c y , g d y te p ła z y , ż y ją c e w b a g n is ty c h o k o lic a c h F lo r y d y i n a w y s p a c h A m e r y k i P ó łn o c n e j, p o c z n ą w y d a w a ć s k rz e k , p o d r ó ż n i m a ją w r a ż e n ie k o n c e r tu n a w ie lk ic h trą b a c h . W r a ż e n ie p o tę g u je s ię je s z c z e , g d y lic z b a .k o n c e r tu ją c y c h * w z ro ś n ie d o k ilk u s e t.

E fe k t je s t w ó w c z a s w p r o s t b a je c z n y I

Ż a b a ta p o lu je n a p ta c tw o w o d n e , i n ie b o i s ię n a p a d a ć n a w e t n a k a c z k i, k tó r e n a s tę p n ie w c ią g a d o

g łę b i i p o w o li p o ż e ra .

Jak dawno znamy parasol?

K ilk a d z ie s ią t w ie k ó w te m u p a ra s o l m ó g ł o s ła n ia ć ty lk o b ó s tw a i m o n a r c h ó w c z c z o n y c h ja k b o ż y s z c z a . P ła s k o r z e ź b y w z w a lis k a c h s to lic a s y ry js k ic h i b a b ilo ń ­ s k ic h , h ie r o g lify e g ip s k ie o ra z s ta ro ż y tn o ś c i c h iń s k ie p r z e k a z a ły n a m p ie r w o tn y k s z ta łt p a ra s o la . W p o łu ­ d n io w e j A fr y c e , z a c z a s ó w V a s c o d e G a m y , ty lk o w o d z o w ie m o g li w te n s p o s ó b s c h ro n ić s ię o d p a lą c y c h p r o m ie n i s ło n e c z n y c h . D z iś ta k s a m k r ó l M s n e lik ja k i k r ó lo w a n ig d y n ie p o k a z u ją s ię p u b lic z n ie b e z p a ra ­ s o la . W E u ro p ie s ta r o ż y tn i G r e c y n a u c z y li s ię o d E g ip c ja n u ż y w a n ia p a ra s o li. Z H e lla d y p r z e s z ły o n e d o R z y m u i ta m p o d o b n o p o ra z p ie r w s z y z a c z ę to s ię n ie m i p o s łu g iw a ć o d d e s z c z u . W w ie k a c h ś re d n ic h z a r z u c o n o je d n a k te n z w y c z a j i d o p ie r o w X V I s tu le c iu u k a z u je s ię p r a w d z iw y d e s z c z o c h ro n , c ię ż k i je d n a k je s z c z e i n ie z g r a b n y . A n g lic y b y li m u ta k p r z e c iw n i, ż e k ie d y w ro k u 1 7 5 0 p o ja w ił s ię w L o n d y n ie p ie r w s z y g e n tle m a n z p a ra s o le m , w y w o ła ło to o b u r z e n ie u lic z n e .

(4)

F a łs z y w e s ta ro ż y tn o śc i.

F a łs ze rz e a ta re ż y tn o ic i d o s z li d o ta k ie j w p ra w y w n a ś lad o w a n iu d a w n y c h b ro n z ó w , k a m ie n i, k le jn o tó w , s p rz ę tó w i t. d ., ż e w y p ro w a d z a ją w p o le n s jb ie g h j- s zy c h z n a w c ó w . Ile ż to h a ła a n p o w s ta ła ło w s w o im c z a sie z p o w o d u p o d ro b io n e j tja ry S a itiftrn e s a w L iw rz e ! N ie m a w E a ro p ie a n i je d n e g o m a z e a m , w k tó re m n ie b y ło b y p rz e d m io tó w , u d a ją c y c h s ta ro ż y tn o ś ć , a p o ­ ło w a z b io ró w p ry w a tn y c h s k ła d a s ią z o s o b liw o ś c i fa ł­

s z o w a n yc h b a rd z o z rę c z n ie . T y s ią c e lu d zi ż y je z te g o . W A te n a c h je s t fa b ry k a fig u re k ta n a g ry js k ic h z g lin y p a lo n e j; c ią g n ie o n a z te g o z n a c z n e k o rz y ś c i, g d y ż p o ­ s ą ż k i s p rze d a je s ię p o ty s ią c d o ty s ią c p ię ć s e t d o la ró w , a le p rz y z n a ć trz e b a , ż e n a ś la d o w a n e s ą z n a k o m ic ie . W e F ra n c ji w y ra b ia ją ś licz n e m a rm u ry p e m p e ja ń sk ie i trz e ­ b a b y ć z n a w c ą n ie la d a , ż e b y s ię p o zn a ć n a fa łk z e rs tw ie . W E g ip c ie p o d ra b ia ją n a w e t m n m je , n a b y w a n e c h ę tn ie p rz e z A n g lik ó w , k tó rz y z d u m ą p o k a z u ją s w o im g o ­ ś c io m d o m n ie m a n e g o fara o n a .

P a p ie r z d rz e w a e u k a lip tu s o w eg o .

D rz e w o e u k a lip tu s o w e , k tó re g o p ie ń s ię g a n ie ra z p rz e s zło s tu m e tró w w y s o k o ś c i, ro ś n ie b a rd z o s z y b ko i w y d a je u ż y w a n y w le c z n ic tw ie zn a n y o le je k e te ry c z n y , m a z n a le ź ć , ja k d o n o s i R e c la m a „ U n iw e ia u m " , n o w e z a s to s o w a n ie . J a k m ia n o w ic ie s tw ie rd zo n o w la b o ra ­ to riu m p ro d u k tó w le ś n ic tw a w M a d is a n (s ta n W is c o n ­ s in ) z d rz e w a e u k a lip tu s o w e g o m o ż n a w y ra b ia ć d o rk o - n a ły p a p ie r d ru k a rs k i ta k ie j m o c y , ż e d a s ię za s to s o w a ć ta k ż e d o m a s z y n s z y b k o d ru k u ją c y c h . J e d e n z d z ie n ­ n ik ó w b ra z y lijs k ic h d ru k o w a n y ju ż je s t n a ta k im p a p ie rz e z g a tu n k u e u k alip tu s a , ro sn ą ce g o w B ra z y lji.

P a p ie r ó w je s t o p o ło w ę ta ń s z y o d d o ty c h c z a s u ż y ­ w a n e g o p a p ie ru d ru k a rs k ie g o . P o n ie w a ż e u k a lip tu s je s t d rz e w e m re z p o w s z e c h n io n e m b a rd z o n ie ty lk o w B ra zy lji, a le ta k ż e w in n y c h k ra ja c h p o d z w ro tn ik o w y c h , n o w y w ię c p a p ie r w y ra b ia n y b ę d z ie z a p e w n ie n ieb a w e m n a w ie lk ą s k a lę.

D o b rz e w y c h o w a n y .

P ro f. C o p o w ie d z ia ł k ró l K *rc l, g d y J o a n n a p o ­ w ró c iła z e z w y c ię s k ie j b itw y ? ... N o , w y o b ra ź s o b ie , ż e s to i p rz e d to b ą D z ie w ic a o rle a ń s k a : c o p o w ie d z ia łb y ś d o n ie j?

G im n a z ja s ta p o n a m y ś le : — P ro s z ę , n ie c h p a n i b ę d zie ła s k a w a s p o c z ą ć .

W s k le p ik u .

— M a m a p ro a i o d ro b n e za z ło te g o .

D o b rz e , m o je d z ie c k o . A g d z ie z ło ty ?

— M a m a p rz y ile g o w p rz y s z ły m ty g e d a in .

Ł a m ig łó w k a k rz y ż y k o w a , u ło ż y ła : H a lin a S z a lc d w n a z N ie m . Ł ą k it.

1 I_

P o w y ż s z e k w a d ra ty d w ó c h rz ę d ó w p io n o w y c h i p o ­ z io m y ch n a le ż y w y p e łn ić

ra z y o z n a c ze n iu P o z ie m o 1 . Z w ie rz ę . 2 . Z a b a w k ę .

lite ra m i ta k , ie b y d a ły w j-

P io n o w o : 3 . N a p d j.

4 . P rz e d m io t a ż y w a n y p rz e z m ą tc z y z n '.

3 . 4 . 5 . 6 . 7 .

Ł a m ig łó w k a

u ło ż y ł: „ P o g ro m c a b o a z A u rtra lji*.

Z n iż e j p o d a n y c h s y la b u ło ży ć 1 8 w y ra z ó w , k tó ry c h p o c z ą tk o w e lite ry c z y ta n e z g ó ry n a d ó ł d a d z ą im ię i n a z w is k o p o e ty p o ls k ie g o .

Z n a c z e n ie w y ra z ó w :

1 . B ro ń G a u c h ó w , m ie s z ka ń c ó w s te p p o łu d n io w e j A m e ry k i.

2 . N a c z y n ie s ta ro ż y tn e . M a rto w E u ro p ie . M ia ra c ię ż a ru .

O b ra z re lig ijn y w k o ś c ie le p ra w o s ła w n y m . H e tm a n U k ra in y .

S ta n n a jb a rd z ie j s z a n o w a n y w E g ip c ie . 8 . O w a d .

9 . K w ia t.

1 0 . N a z w a b o g a w s ta ro ż y tn e j G re c ji.

1 1 . P rz y rz ą d s p o rto w y .

1 2 . N a z w a b ó s tw a s ta ro ży tn e g o E g ip tu . 1 3 . P rz y s łó w e k .

1 4 . Z w ie rz ę d ra p ie ż n e ż y ją c e w A m e ry c e . 1 5 . R z e k a w E u ro p ie .

1 6 . Im ię ż e ń s kie . 1 7 . J e d n a z p ira m id .

1 8 . N a jw y ż e j p o ło ż o n y p u n k t n a n ie b o s k ło n ie . S y la b y : A , b is , c e , c h e , c y z , d a l, d i, d u b , g a , g a , i, i, ja , k a , k o , k o , la , lin , lo t, n a , n a , n a r, n i, n it, n u , o , o , o , o p , p łs ń , ro , s , s a , s a , s iń , s k i, s k i, s o , ta j, tu , u r, w s , w e r, w o ł, z e , z e s .

R o z w ią z a n ie z a g a d k i z N r. 7 .

n a d e s ła li: „ A w ja to rk a *, „ B a lla d y n a * z N s w e g o m ia s ta ,

„ B e k a s * z B ra tja n a , „ C z a rn a p e re łk a * z N o w e g o m ia s ta ,

„ K irg iz * z p o d L u b a w y , „ P o g ro m c a b o a z A u s tra lji*,

„ W ilk m o rs k i* z N o w e g o m ia s ta , „ Ż u lu * z L u b a w y .

R o z w ią z a n ie k rz y ż y k ó w k i z N r. 7

BE I t I n I a Hg!

■■■MB b ■ e H FB

n s | s

OI W I a

a a

y

t m n|w

k k a

n a d e s ła li: *A > a b *, „ B a lla d y n a * z N o w e g o m ia s ta , „ J a - J „ P o g ro m c a b o a z A n s tra lji*, „ R y ś * z L u b a w y , „ W ilk p o n k a * z N o w e g o m ia s ta , „ M y ś liw y z n a d D rw ę c y *, | m o rs k i* z N o w e g o m ia s ta , „ Ż a lu * z L u b a w y .

ł i Ą

Cytaty

Powiązane dokumenty

Widzieliśmy w jesieni w lesie jak gdyby dywan puszysty, kolorowy utworzony z opadłych liści drzew, na które przedzierające się słońca promienie po przez konary i krzewy

Gdy cię pochłania złość tego świata, Gdy duch ciemności w kół ciebie lata, Gdy piekło rzuca na cię swe sidła, I świat przedstawia różne mamidła, Gdy* zdaje ci się, iż

Wielką kryje szczęśliwość w sobie, kto jest mały, którego dusza zdała stąd, w przestrzenie sięga — w niewidome się światy przedziera tęskniąca, Lecz stokroć marny

Lecz, przybywszy do tego miasta, dowiedział sią, te tam ani kościoła, ani kapłana katolickiego wcale niema 1 te najblitszy kościół, w którymby świąte Sakramenta mógł

Łowy urządza się w ten sposób, że w oznaczonym dniu udają się myśliwi na wskazane miejsce, poczem naganka otacza legowisko kołem, a część jej wraz z tym, który

Oby tedy po szumnych zapustach, stał się nam popieleć początkiem zbawiennego zastanowienia się nad sobą i początkiem prawdziwego odrodzenia ducha w czasie wielkiego

W rocznicę 110-letnią, na wdzięczne wspomnienie potomności zasługuje zapoznać czytelników z kilku rysami z życia czcigodnego męża, którego imię nie może być

Polska Liga Przeciwalkoholowa istnieje od roku 1922, ma przeszło 500 członków w całej Polsce, przyj­.. muje każdego pełnoletniego Polaka-chrześcijanina, każdą instytucję