• Nie Znaleziono Wyników

W ĄTKI TEM PORALNE W TW ÓRCZOŚCI KAZIM IERZA W IERZYŃSKIEGO

„PRZECIEKAJĄCY CZAS NIEZMIENNY”

W ĄTKI TEM PORALNE W TW ÓRCZOŚCI KAZIM IERZA W IERZYŃSKIEGO

„Słyszę czas”

K

iedy spojrzymy na twórczość Wierzyńskiego w poszukiwaniu próby syntezy, jakiegoś globalnego uogólnienia, ram, w jakie często artyści ujmują początek i schyłek doświadczeń - odkryjemy znamienne powiązanie.

Przytoczmy dwa wiersze:

Hej, kiedyż, kiedyż, staniem my rycerze Szeregiem zbrojni, kami razem w krąg, Kiedyż się serce ze szpadą przymierzy I w dłoń się jedną tysiąc splecie rąk!...

Hej kiedyż, kiedyż wydźwigniem tak siłę, Zakujemy mękę i przedrążym ból, By nam na czele dumną gwiazdą lśniły - My kochankowie szablic swych i kul!

Hej kiedyż, kiedyż falangą bojową

Wyjdziem z swych pragnień śpiewem: „rąb a kłuj”

Kiedy miecz szczękiem pierwsze powie słowo I krwi tęsknotą wtopi ostrze w b ój!

Hej kiedyż, kiedyż z dusz wskrzesim błyskańce Co zajmą piorun - on nas będzie wiódł...

Że skoro wstąpim, zdobywcy, na szańce, Błyśnie przed nami złoty, święty wschód!..

(Hej kiedyż, kiedyż?...)'

Kiedy nadejdzie ten dzień,

Przyniesie na wyciągniętej ręce chleb, Płowym włosem powieje nad ciepłą równiną, Pogładzi drzewa i łąki pod lasem

Zakołuje nad okolicą, Kiedy nadejdzie ten dzień, Nie widzę go w kalendarzu.

Kiedy wyjdzie ludziom naprzeciw, Twarz ich obróci na przyszłość Nie przerażoną i nie nienawistną I zakopie co było

Tak rozpaczliwie złe,

Kiedy to wszystko się stanie naocznie W biały dzień?

Nie widzę go w horoskopie.

(Biały dzień, SM)

Pierwszy tekst, retoryczny, pełen sztubackiego patosu, można uznać za głos pokolenia spragnionego wolności, swobody, nie poczuwającego się do serwitutów wobec obcych monarchii, niecierpliwie wyglądającego niepodległości. To także znak tęsknoty do pełniejszego, prawdziwego życia ponad wymiarami zastanego świata. Wiersz drugi, wobec tamtego paralelny formalnie, oparty na poetyce retorycznych pytań, przynosi głos zwątpienia.

Zauważmy kontrastowe wobec spokojnego, przyjaznego nastroju utworu odpowiedzi pesymisty, negujące możliwość poznania czy przewidzenia szczęśliwej przyszłości. Owa negacja działa podwójnie, dotyczy zarówno logicznego, racjonalnego sposobu poznawania świata: „Nie widzę go

1 Cyt. za: K. W ie r z y ń s k i: Wiersze rozproszone. W: tegoż: Towarzysz Październik.

W arszawa 1993. W iersz ten był często uznawany za debiut poety; być może dlatego, że Wierzyński sam go kiedyś tak określił (zob. Kazimierz Wierzyński laureatem nagrody państwowej. „Bluszcz”

1937, nr 1). Jak ustalił Gerard S o w iń s k i (O debiucie Kazimierza Wierzyńskiego - „Lutnisty ciemnego czasu i losu". „Ruch Literacki” 1985, nr 5/6) tak nie było.

w kalendarzu”, jak i intuicyjno-uczuciowej metody poznawczej: „Nie widzę go w horoskopie”2.

Gorycz przegranej towarzyszącą poecie u schyłku życia musimy widzieć w kontekście historycznym. Lata 1964-1969 to czas smutnych doświadczeń, rozwianych złudzeń o powrocie z emigracji i wzmagającej się przewagi wartości, obcych dla formacji, do której zaliczał się poeta. Wyraźnie mówią o tym wiersze: Słyszą czas, SM; Dzwony, SM („Nie trzeba mi czasu wiecznego, / Wystarczy czas historyczny / Aby oszaleć”), a szczególnie Z myślą o Albercie Camus, SM:

Jestem z rodu zwycięzców a żyję wśród klęsk, Toczę bitwy o przyszłość kruszejącą w oczach, Dzień dzisiejszy mnie goni, współczesność osacza I zasłania mi widok na cel najważniejszy.

Czas nasz jest mrocznym nurtem zadawanych cierpień I podniety że człowiek je może zadawać,

Co nam więcej zostało niż bunt pokonanych I smak straconej sprawy, nieznany helotom.

Na marginesie niniejszych rozważań warto zaznaczyć jeszcze jeden kontekst, w jaki wpisuje się utwór W biały dzień. W tomie Sen mara, który Wierzyński dopracował dosłownie w ostatnim dniu życia, tekst ten zamieścił w specyficznej, nagłosowej pozycji - otwierał końcową, piątą część książki.

Zamyka tę część tytułowy utwór tomiku, dotykający problematyki ludzkiej wiary:

A jednak suchą stopą przechodził po wodzie Bóg wasz, czynił cuda i konał za innych, Sen piekło potępionych i niebo niewinnych, Sen zbawienie, sen kara,

Jeden na sto, Morze bez dna Morze dno, Sen mara.

(Sen mara, SM)

Owo „A jednak”, znak pewności, wnosi do gorzkiego, rozrachunkowego tomu odrobinę optymizmu. W kontekście tego wiersza mniej pesymistyczna

2 Na temat obu tych modeli poznania zob. A. P a w e ł c z y ń s k a : Czas i przestrzeń a fo rm y poznania świata. W: Wizje człowieka i społeczeństwa w teoriach i badaniach naukowych. Red.

S. N o w a k . Warszawa 1984.

staje się wymowa Białego dnia-, biblijne obrazy dostatku, pokoju i miłości nie są więc motywowane poznaniem, lecz wiarą w miłość i sprawiedliwy sąd w dniu objawienia.

*

Doświadczanie, uwewnętrznianie czasu jest jednym z konstytutywnych procesów budowy własnego świata. Czas obiektywny, linearny mieszczący się w polu indywidualnej percepcji nabiera drugiego wymiaru - zostaje przekształcony, „przemieniony” na własny, konkretny czas biograficzny (wewnętrzny, nieciągły, kumulowany). Odnosi się on do poszczególnych sytuacji życiowych, co zrozumiałe - jego odczuwanie warunkuje tożsamość podmiotu. Na innej płaszczyźnie sytuować należy czas mityczny, święty, związany ze sferą odczuć metafizycznych, z formułowaniem pytań o wymiarze eschatologicznym, religijnym, pytań o ponadludzki ipozaludzki porządek świata3.

U podstaw refleksji nad kategoriami temporałnymi w dziele Wierzyńskiego leży różnie uwarunkowana kategoria czasu linearnego, obiektywnego.

Tradycyjne ujęcie („przeciekający czas niezmienny”, „odwieczny potok poza mną” - Opadło ze mnie wszystko ludzkie, WN) nie dziwi w kontekście katastroficznych tonów poezji lat pierwszej wojny. Służy ono zobrazowaniu rezygnacji, przytłoczenia bezwzględną, nieludzką rzeczywistością wojny, a jednocześnie - przez kontrast - uwypukleniu wynikłego z determinacji buntu, który pozwala wydźwignąć się z życiowego dna:

I gdyby nie to co mnie pęta I jeszcze dławi mnie pod gardłem, Mógłbym pomyśleć, że od dawna Właściwie już umarłem.

{Opadło ze mnie wszystko ludzkie, WN)

Zmiana pola doświadczeń nie oznacza odrzucenia tej wizji czasu, przeciwnie - odbieranie czasu linearnego umożliwia w ostatecznym rozrachunku akceptację świata, pogodzenie się z nim (zob. Pojedna nas ta prawda, WN), nawet mimo poczucia nieuchronności śmierci:

3 N a temat różnic pomiędzy tradycyjnymi koncepcjami czasu a ekstatyczno ścią czasowości zob. M. H e i d e g g e r : Bycie i czas. Przeł. B. B a r a n . Warszawa 1994, s. 453-468, 564-597;

B. B a r a n : Saga Heideggera. Kraków 1990, s. 34-41, 59-63; P. M a r c i s z u k : Czas i metafizyka,

„Aletheia” 1990, nr 1; J . M iz e r a : Tradycyjne i ontologicznepojmowanie czasu. W : tamże.

N a temat społecznego kształtowania czasu: A. P a w e ł c z y ń s k a : Czas i przestrzeń a form y poznania...; tejże: Czas człowieka. Wrocław 1986, s. 29-45, 145-161; T . B a n a s z c z y k : Czas jako kategoria społeczna. Warszawa 1981, s. 18-48.

Chciałbym pisać najprościej, By każdy mnie rozumiał, [... 1 Gdy powiem: czas

By piachem potoczył się w chrzęście, [... 1

I wytrwamy uczciwie do końca Aż po ostatnie słowo: śmierć, która stanie się ciałem I podchodzi już blisko (Moje pieśni, KM)

Nieuchronności, przed którą próbą ocalenia czy ucieczki, są światy fantazji, wyobraźni i poezji (zob. także Zabawa dziecinna, TZ):

Przywalcie mnie wtedy kamieniem, Przysypcie piaskiem i zapomnieniem I nie lękajcie się,

Jak ja się nigdy nie bałem:

Zostaną tu moje Rogate księżyce, Drzewa i panny I złote pszenice Zioła i słowa, I to mnie przechowa, Bo ponad wszystko, Bo ponad śmierć je Wam wyśpiewałem.

(Moje pieśni)

Zresztą sama poezja jest owocem czasu, organicznym płodem

„dojrzewających lat”(Owoce, RP).

W wierszach poświęconych naturze, szczególnie przyrodzie gór, czas dominuje nad obrazem poetyckim. Jest on zarówno elementem świata przedstawionego, jak i czynnikiem syntetyzującym wizję twórcy. Nieoswojona, nieposkromiona przyroda ewokuje poczucie nieskończoności (zob.

Castrogiovanni, RP; Hruby, RW; San Francisco - Ballada, GU), a głębiej, w wymiarze odnoszącym się do kontemplującego bohatera-podmiotu budzi świadomość przynależenia do tego świata mimo wszystko, mimo poczucia własnej nikłości (zob. W Tatrach (3), RP; Hruby, RW).

W odniesieniu do porządków kultury i historii wątek ten zdominowany jest przez refleksję nad „czasem ludzkim”. W sposobie odbierania krajobrazów starożytnych ruin przełamana zostaje bezosobowa estetyzacja - miejsca zwarte

są z pamięcią, siła ich oddziaływania zespolona jest z nadal obecnym pierwiastkiem człowieczym, z pamięcią o tych, którzy zaludniali budowle minionej świetności (zob. Wiersz sycylijski, RP; Do Teokryta, RP).

W wierszach poświęconych „stojącej u progu” historii wyraźnie zarysowany jest wątek osobisty w rozważaniach o czasie. Dotyczy to nie tylko indywidualnego, emocjonalnego jego doświadczania („czas dzwoni”, Kurhany, K; „czas rośnie”, Gałąź cyprysu, K), ale także poczucia presji, jaką czas wywiera na jednostkowe losy. Tendencja ta najbardziej widoczna jest w tekstach z okresu II wojny światowej:

I to już wszystko. Nagle czas Nieznany czas w gradowej chmurze, Porywa mnie i rzuca w burze, Bym odgadł co zabija nas.

(Czymże ja jestem, KIM)

W wymiarze czasu społecznego kluczowe znaczenie dla twórczości Wierzyńskiego ma przyjęcie koncepcji koła czasu. Taka wizja, zakorzeniona w religiach pierwotnych, mitach, folklorze, myśleniu potocznym, w koncepcjach historiozoficznych (G.B. Vico) czy filozofii egzystencji (F. Nietzsche) organizuje świat tej poezji. Ma to odniesienie zarówno do porządku kosmicznego (zob. Wielka Niedźwiedzica, WN), tematyki eschatologicznej (zob. Kamień, WN), zderzenia: człowiek - świat (Miłość świata, WN), problematyki następstwa pokoleń biologicznych (Tu, GU) i artystycznych (Do Leopolda Staffa, GU), jak i do koncepcji czasu wpisanej w dzieło sztuki (Kobiety, które tkają, SP).

*

W literackim wędrowaniu w czasie bohater poezji Wierzyńskiego określa się wielorako wobec tej kategorii. Najpierw jako bohater Wiosny i wina, tomu - manifestu postawy witalistycznej, fascynacji teraźniejszością, a przy nieco szerszym ogarnięciu konstrukcji zbioru - człowiek poddany czasowi kolistemu, rytmowi przyrody, mitycznemu cyklowi odradzającego się świata. Przyjęcie koncepcji czasu cyklicznego pociągnęło za sobą w dość naturalny sposób, częste sięganie przez Wierzyńskiego po motyw pór roku4.

4 Fascynacja nieuchronnością praw natury inspirowała twórczość wielu poetów. Pory roku były tematem literackich opisów i refleksji, symbolizowały stany społecznej świadomości i emocje jednostek, bywały m aską skrywającą treści patriotyczne i kluczem do rozumienia spraw historii i polityki. To nakładanie znaczeń powodowało częstą konwencjonalizację tego motywu, tym bardziej, że był on głęboko osadzony w mitologii ludowej czy potocznej frazeologii. Dowodem może być antologia Strofy o porach roku. (Wybór, opracowanie i posłowie R. M a tu s z e w s k i.

„Zeszły się we mnie pory roku”

Powtarzalność pór roku, zależność człowieka od rytmu natury, nieuchronność upływu czasu, to motywy obecne w twórczości Wierzyńskiego od jej początku do końca5. Przez pół wieku „poezjowania”, rozpoczętego znamienną Wiosną i winem, dokonała się istotna ewolucja w realizacji tematu saisons. Ewolucja o wymiarze - co warto podkreślić - również metapoetyckim, odnotowywana przez podmiot tej poezji (autoaluzje, autotrawestacje, autocytaty - np.: „Wiosny i wina nikt tak nie sławił przede mną” - Rozmowa ze światem, RP; a także wiersze Czemu nie jesteście..., KM, czy Piąta pora roku, TZ).

Zanim przystąpimy do dokładniejszego przeglądu interesującej nas problematyki, warto pokusić się o próbę uporządkowania znaczeń nadanych przez poetę porom roku. Daje się wyodrębnić kilka podstawowych funkcji pełnionych przez te motywy.

Funkcja „probierza” emocji bazująca na wykorzystaniu tradycyjnych, utartych skojarzeń: łączenie wiosny z witalizmem, młodością, radością, odrodzeniem, a jesieni ze smutkiem, melancholią itp.:

Obnoszą po ludziach mój śmiech i bukiety Rozdaję wokoło i jestem radosną

Wichurą zachwytu i szczęścia poety,

Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.

(Zielono mam w głowie, WW)

Jesieniąjuż zanosi. Sad słońcu się zwierza Ze swoich trwóg i lęków, i w jego poszumie Jest coś z bluźnierczej skargi i jest coś z pacierza.

Czy go jeno kto przyjmie, wysłucha, zrozumie?

{Jesieniąjuż zanosi, WW)

Warszawa 1985). Zob. również na ten temat: T. K o s tk i e w i c z o w a : Cztery pory roku. W: tejże:

Horyzonty wyobraźni. O języku poezji czasów Oświecenia. Warszawa 1984.

5 W antologii Strofy o porach roku Wierzyński jest reprezentowany stosunkowo obficie - każdą porę roku opisują trzy jego wiersze, a dodatkowo w Zakończeniu przytoczony jest poemat Piąta pora roku.

Bonifacy M ią z e k w artykule O głównych motywach w liryce Kazimierza Wierzyńskiego po roku 1945 wśród „najbardziej konsekwentnie przeprowadzonych” motywów wymienia te ściśle związane z porami roku - ziemi i przyrody, a także odnotowuje motyw jesieni („Przegląd Powszechny” 1986, nr 2). Zob. także uwagi na pokrewne tematy (przyrody i sztuki) w książkach tegoż: Die Lyrische Beschreibung im nachkriegsschąffen Kazimierz Wierzyńskis. Wien 1977;

Teksty i komentarze. Londyn 1983.

Taki sposób wykorzystania owej symboliki przypisany jest do początkowego okresu twórczości poety, wiele tutaj ech modernistycznego czy preskamandryckiego traktowania tego motywu.

Funkcja refleksyjno-filozoficzna. Motyw pór roku staje się pretekstem do rozważań na temat relacji między naturą i kulturą, jak w wierszu Wiosna w Rzymie (RP):

Po lśniących marmurach ruin ślizga się wiatr posuwisty,

Pachnącym oddechem pieści słupy zapadłe w prastarość, Po wietrze jest winem, winem przeszklonym na

ametysty, Rani te wieki pobite, bliznom nie daje się zaróść.

W tym kręgu mieści się też użycie metaforyki pór roku w refleksji na temat kondycji człowieka, śmierci, przemijania (np. Villonowska nuta w wierszu Śnieg, SP, czy Piąta pora roku, TZ).

Funkcja historyczno-patriotyczna. Poszczególne pory roku lub miesiące symbolizują - w konwencji języka ezopowego - ważne dla Polaków wyda­

rzenia: jesień i zima kojarzą się z klęskami walk narodowowyzwoleńczych („Umiera mroźna wolność, niezdobyta zima”, Klechda, WT), wiosna oznacza nadzieję, ale równocześnie w innych tekstach jesień i listopad symbolizują niepodległość {Listopad 1918, Sulejówek, Szafot), natomiast wiosna - rozczarowanie, tragedię narodową (wiersze pisane po klęsce Francji, RW6).

Funkcja wspomnieniowo-nostalgiczna. Nie są to wspomnienia czegoś nieokreślonego, pejzaż ojczyzny w wierszach wygnańczych przywołują eksponowane szczegóły, dokładne nazywanie barw, pory roku czy dnia:

Wysokie sosny mego kraju, - gdzieście? - Koloru sarny, nagrzane upałem,

Panny żywiczne! Przynieście, przynieście, Ten wiew swój, który od dziecka kochałem.

{Lato, KM)

Ten kult szczegółu, przywiązywanie wagi do precyzyjnego nazywania i odnotowywania wrażeń nie jest przypadkowy:

Po co pisać: „Wiatr obrywa osty, Piżmem leśnem pachnie sucha mięta,

6 O takiej funkcji symboliki pór roku pisze Z . K lo c h : Symbolika pór roku. W : tegoż: Poezja pierwszej wojny. Tradycje i konwencje. Wrocław 1986. Symboliczną funkcję motywu odnotowuje także R. M a t u s z e w s k i : Posłowie. W: Strofy..., s. 611.

Ślimak z malwy różowej i prostej Schodzi na dół”. - Kto to zapamięta?

Słowa uschły, zioła uschły, przeszło, Wsiąkło w papier, nic więcej nie znaczy.

Tylko drogą polną i zamierzchłą Jeszcze idę, wciąż tam jestem, patrzę.

t...]

Jeszcze piżmo jeszcze sucha mięta, A już sny się ocknęły ogromne...

Wtedym pytał: kto to zapamięta?

Teraz wiem już: nigdy nie zapomnę.

(Stary wiersz, KM)

Interesujący nas tutaj motyw będzie często przywoływany dla kształtowania

„obrazów”, kompleksów emocjonalnych, tak charakterystycznych dla powojennej twórczości Wierzyńskiego, a mających tradycję nie tylko w polskiej literaturze wygnańczej.

Funkcja „widokówki”. Pory roku są w tym wypadku elementem nowo poznawanych pejzaży opisywanych z drobiazgowością sugerującą, że ich rola jest podobna do roli pocztówek wysyłanych znajomym:

W listopadzie gwiazdy już są zimowe, O 8-ej jak kiść winogron wschodzą Plejady, O 9-tej konstelacja Oriona, o 10-tej świetlisty

Syriusz, Ale nazajutrz jest ciepło.

Dzień, który ma taką noc za plecami, Świeci poważny, ustatkowany, Grzeją się otwarte szeroko obory, Ze stajni pachnie amoniak,

(Jesień na Long Island, SP)

Oczywiście, często nie można rozdzielić fimkcji i związanych z nimi znaczeń, ponieważ właściwy sens wielu utworom nadaje dopiero nakładanie się warstw semantycznych, wynikające z obarczenia poszczególnych motywów wieloma funkcjami równocześnie. Na przykład w Jeźdźcu nocnym z tomu Kurhany, wiośnie przyporządkowane są jednocześnie funkcje: historyczna, emocjonalna i refleksyjno-filozoficzna.

Bardzo istotne jest również tło, na jakim pojawiają się konkretne realizacje motywów. Przytoczmy przykładowo fragment Hibernacji z tomu Siedem podków.

Prześpicie się jak w chorobie Pod naszą opieką,

W ciepłym, liściastym grobie,

W kącie ogrodu, pod parkanem, daleko.

Tak do marca lub kwietnia aż spadnie Deszcz, Zmartwychwstaniec wesoły, Docieknie, odszuka was na dnie I gąbczaste napoi popioły.

Przyjdzie ogrodnik na wiosnę, na wiosnę, Spokój pod liśćmi widłami potarga, Pożytecznym użyźni kompostem Młode róże, co pną się na parkan.

Ujęcie motywu wiosny - dostrzeżenie jej okrucieństwa - przypomina początek Jałowej ziemi T.S. Eliota7:

Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień. Wywodzi Z nieżywej ziemi łodygi bzu, miesza

Pamięć i pożądanie, podnieca Gnuśne korzenie sypiąc ciepły deszcz.

W kontekście wcześniejszych tomów Wierzyńskiego, epatujących czytelnika wiosenną beztroską radością i szaleństwem („Sasanki lila, sasanki lila, / Kwietniowy dzień bez troski, / Do twarzy łasi się, przymila, / Całuje wiatr trzpiotowski” - Sasanki, WD), ta nowa wersja budzenia się do życia z wiosną uderza gwałtowną zmianą tonacji.

Godna odnotowania, aczkolwiek mniej gwałtowna i nieoczekiwana, zmiana dokonała się również w .jesiennych” wierszach Wierzyńskiego. Porównajmy dwa z nich: pierwszy z debiutanckiego tomu, drugi z tomu zamykającego twórczość poety.

Dusza nam się, jak okno, na zimę zamyka I dzień się pośród godzin obraca samotny, Jak pośród pól ostatnie serce słonecznika Pod osowiałą nudą beznadziei słotnej.

Skrzypią obdarte drzewa, dudnią, dudnią rynny, A w nas co dzień ukradkiem jakiś sen skrzydlaty Wypatruje na dworze bieli dobroczynnej, Co nam serca, jak szyby, pomaluje w kwiaty.

{Dusza nam się..., WW)

7 Przekład Cz. M i ł o s z a . W: Poeci języka angielskiego. W ybór i opracowanie H. K r z e c z k o w s k i , J .S . S i t o , J. Ż u ła w s k i. T.3. Warszawa 1974, s. 262.

Listeczki zielone, Listeczki czerwone,

[... ]

Irchowe na topolach, Wycinane na klonach I coś czego nikt nie wypowie, Ostatnie w jesieni listowie, Nieodwołane, bezradne Pasma posiwiałe Na ukochanej głowie.

Potem już tylko czekanie, Bezmyślny strach Że może już przyszli Po worek zmiecionych liści.

Pukają, stoją w drzwiach.

(O liściach, SM)

O nastroju pierwszego wiersza decydują młodopolskie, odziedziczone rekwizyty: melancholia i spleen. Ale smutek jesieni nie dotyczy podmiotu wiersza bezpośrednio, „beznadzieja” nie obezwładnia, bo dominuje nad nią świadomość, że niebawem „obdarte drzewa” pokryje „dobroczynna” biel śniegu. W dalszej perspektywie zaś jest kolejna nieuchronna zmiana, nadejście wiosny, i koło natury potoczy się dalej. Poczucie tymczasowości, przemijalności uciążliwych przejawów jesieni pozwala traktować je niezbyt poważnie. W drugim wierszu perspektywa staje się zupełnie inna.

Niezachwiana wiara w następstwo cyklu ustępuje miejsca przekonaniu, że nieuchronne jest tylko przemijanie. Pojawiają się konotacje eschatologiczne:

jesień w tym wierszu to pora umierania, ostatecznego żegnania się ze światem.

Tym razem strachy jesieni nie są inspirowane przez konwencje ani obserwowanie obumierającej przyrody. Przeciwnie: to, „czego nikt nie wypowie” daje się zasygnalizować tylko przez wskazanie paraleli ze światem przyrody. Ta skrajna zmiana perspektywy wydaje się dość naturalną konsekwencją „postarzenia się” podmiotu poezji Wierzyńskiego.

Przedstawiony sposób uporządkowania funkcji, w jakich pojawiają się w poezji Wierzyńskiego motywy pór roku, ma charakter zaledwie schematu, ramy. Wypełnienie jej wiąże się z koniecznością prześledzenia tych motywów w kolejnych tomach poety. Najbliższy kontekst historycznoliteracki pozwoli - być może - zrozumieć mechanizm asocjacji powodujący zmianę znaczeń poszczególnych motywów i zasadę ich hierarchizowania.

*

Specyfika kompozycji dwóch pierwszych tomów poety wymaga bardziej szczegółowego ich oglądu.

Obecność motywu wiosny w debiutanckim tomie Wierzyńskiego wypada skwitować jako oczywistość. Zwróćmy tylko uwagę na to, że - co nie wszyscy piszący o Wiośnie i winie odnotowali - nie jest to jedyny motyw z interesującego nas kręgu. Mimo że „wiosenna” aura niewątpliwie decyduje 0 charakterze zbioru, to nie należy lekceważyć tekstów tworzących dla niej tło:

dopiero bowiem w kontekście całego cyklu kalendarzowego dwie wiosny, stanowiące ramę kompozycyjną tomiku, ujawniają pełnię znaczeń. O tym tytułowym motywie napisano wiele. Najistotniejsze cechy wiosny Wierzyńskiego to panteizm i młodość. Świat wiosny z tego tomu jest oczywiście światem natury, jego przestrzeń to obszar zakreślony przez nieboskłon (wiersze Rzućmy to miasto; O przestrzenie, przestrzenie). Jeżeli pojawiają się w nim jakieś konkrety, topografia czy nazwy własne, to mają one polski lub prasłowiański charakter. Wykraczanie poza tak ukształtowaną, swojską przestrzeń odbywa się tylko na zasadzie wędrówek „palcem po mapie”

(Mapa). Trudno jednoznacznie określić bohatera tych wierszy: raz jest bogiem lub herosem, to znowu „zwykłym człowiekiem”, czasem istotą w pełni zespoloną ze światem flory i fauny (,jak gdyby zamiast pąków myśmy kwitli sami” - Jak dziecinne piąsteczki). Wiele w tym tomie akcentów sygnalizujących stopienie różnych elementów przyrody. Poeta przekazuje to przez personifikowanie natury oraz animalizowanie lub uprzedmiotowienie człowieka: ,ja jestem falą” - Ja jestem...', „Na nos przechodniom siadam, jak mucha, złośliwy” - Akacje na ulicach ju ż kwitną.

Wiosna w tym tomie jest spleciona z latem; granicy obu pór wskazać dokładnie nie można. Nastanie lata sugerują upały, „złote fale zboża”

(O przestrzenie, przestrzenie). Strona emocjonalna nie ulega w zasadzie zmianie, natomiast zmienia się nieco sposób widzenia świata. O ile dytyrambicznie prezentowany kult słońca powiązany był z pogańską panteistyczną wizją rodzącego się świata, to w wierszach poświęconych latu mamy do czynienia już tylko z pojedynczymi przejawami takiego stosunku.

Pojawia się znamienny wiersz Msza, będący opisem letniego południa w kategoriach aktu liturgicznego. W świecie tym panuje już skupienie 1 porządek; włada nim Bóg, a ziemia uczestniczy w odprawianej przez Niego mszy. Świat przestał być „orgią”, a chaos został zastąpiony kosmosem, bohater już nie jest poddany atawistycznym instynktom. Między nim a naturą pojawia

Pojawia się znamienny wiersz Msza, będący opisem letniego południa w kategoriach aktu liturgicznego. W świecie tym panuje już skupienie 1 porządek; włada nim Bóg, a ziemia uczestniczy w odprawianej przez Niego mszy. Świat przestał być „orgią”, a chaos został zastąpiony kosmosem, bohater już nie jest poddany atawistycznym instynktom. Między nim a naturą pojawia

Powiązane dokumenty