• Nie Znaleziono Wyników

„CIEMNE PODZIEMIA CZŁOWIEKA”

O GRAN ICACH ŚW IATA

K

iedy w 1933 roku Wierzyński opublikował Granice świata, jego pozycja jako liryka była ugruntowana. Miał w swoim dorobku kilka tomików poetyckich i złoty medal olimpijski w dziedzinie poezji. Niemal każda recenzja tomu nowel zaczynała się od kurtuazyjnego chapeau b a s:

,jeden z najwybitniejszych współczesnych poetów polskich.” (W .R ogowicz)1

1 Wszystkie cytaty dotyczące recepcji prozy Wierzyńskiego (jeżeli to nie będzie inaczej zaznaczone) pochodzą z następujących tekstów:

S. B a c z y ń s k i : Proza powieściowa. „Polonista” 1933, zeszyt 3, s. 141; J. B i r k e n m a je r : [rec. Granic...]. „Myśl Narodowa” 1933 nr 6; E. B r e it e r : Ciemne podziemia. „Wiadomości Literackie” 1933, nr 11, s. 3; K. C z a c h o w s k i (I): Niezwykły debiut literacki. „Lwowskie Wiadomości Muzyczne i Literackie” 1933, nr 71; K. C z a c h o w s k i (II): Debiut poety w prozie.

„Dzień Polski” 1933, nr 6; M. C z a p s k a : Wśród książek. „Kobieta Współczesna” 1933, nr 2;

A. G r z y m a ł a - S i e d l e c k i : Nowele poetów. „Kurier Warszawski” 1933, nr 45; K. H u s a r s k i:

[rec. Granic...]. „Droga" 1933, nr 4; K. I r z y k o w s k i : Gdy liryk kształtuje ludzi... „Naprzód”

1933, nr 91; S. K a w y n : Penetracje ludzkich podziemi. „Gazeta Lwowska” 1934, nr 5;

R. K o ł o n i e c k i : [rec. Granic...]. „Wiedza i Życie” 1933, n r l ; J. L o r e n t o w i c z : Opowieści poety. „Polska Zbrojna” 1933, nr 37; L. L o u r ie : Ludzie spoza świata. „Głos Poranny” (Łódź) 1933, n r 43; H. M o r t k o w i c z ó w n a : [rec. Granic...]. „Świat” 1932, nr 53; L. P i w i ń s k i (I): Trzy tomy prozy. „Wiadomości Literackie” 1933, nr 19; L. P i w i ń s k i (II): [rec. Granic...]. „Rocznik Literacki” 1932, s. 65-67; L. P o m i r o w s k i : Proza poety. „Gazeta Polska” 1933, nr 21;

„mówiąc o tom ie now el Wierzyńskiego [...], trzeba sobie od razu uprzytomnić, na jakim znajdujemy się poziom ie...” (J.E. Skiwski)

„debiut św ietnego i rasowego poety liryka w prozie epickiej” (K. Husarski).

Potem jest miejsce na ton zaskoczenia: po pierwsze tym, że proza Wierzyńskiego jest aż tak dobra gatunkowo, po drugie - jej wymową. Nic dziwnego - aura twórcy dionizyjskiego, barda młodości uparcie towarzyszyła poecie, a większość krytyków przeszła do porządku nad wojennymi wierszami z tomu Wielka Niedźwiedzica (1923). Nie dostrzegano całej ewolucji poezji Wierzyńskiego, która poprzez katastrofizujące tony Rozmowy z puszczą (1929) i Pieśni fanatycznych (1929) prowadziła konsekwentnie do wydanego również w roku 1933 tomu Gorzki urodzaj, nastrojem i wymową współgrającego z Granicami świata.

Konsekwencje oceniania prozy Wierzyńskiego przez pryzmat jego poezji są dwojakiego rodzaju. Po pierwsze, musiała zrodzić się refleksja na temat szczerości motywacji debiutanckich wierszy. Konstanty Troczyński pisał:

Psychicznie ich [tj. nowel] jednak zabarwienie ponure i tragiczne, rzuca nieco odmienne światło na wyznawaną przez poetę religię „wiosny i wina”. Albo przeżycia te są igraszkami wyobraźni, albo apoteoza radości życia jest dekadentyzmem i blasfemią.

Po drugie - świadomość, że autor tomu jest poetą każe zwrócić baczniejszą uwagę na język i formę opowiadań:

Proza W ierzyńskiego posiada bowiem ów w pełni dojrzały wymiar artyzmu, do jakiego nawet najwięksi pisarze dochodzą dopiero stopniowo. Jest ona wypracowana i wycieniowana do najdrobniejszego szczegółu, jak w wierszu, gdzie w ięzy strofy i rytmu stawiają przed poetą dbałym o doskonałość formy największe trudności. Wydaje się, że Wierzyński, którego utwory poetyckie z drugiego okresu twórczości wykazują szczególną właśnie wytrwałość w dążeniu do opanowania klasycznych wymagań m owy wiązanej, te same zadania postawił sobie w prozie.

A le czytelnik tego nie wyczuwa, bo proza W ierzyńskiego jest płynna, prosta i jasna, jakby to był zw ykły język codzienny podniesiony na wyżyny artyzmu.

(K.Czachowski [I])

A. P r ę d s k i : [rec. Granic...]. „Pani” 1933, nr 1; W. R o g o w ic z : Nowele Wierzyńskiego. „Epoka”

1933, nr 10; T. S i n k o : Wśród nowych książek. „Kurier Literacko-Naukowy” 1934, nr 3;

J.E. S k i w s k i: Bardzo dobre nowele. „Tygodnik Ilustrowany” 1933, nr 4; Z. S t a r o w i e y s k a - M o r s ti n o w a : [rec. Granic...]. „Przegląd Powszechny” 1933, T.198, s. 93-94; K. T r o c z y ń s k i : Z notatnika krytyka. Ostatnie nowości literackie. „Dziennik Poznański” 1933, nr 288, s. 3. Cyfry rzymskie przy nazwisku oznaczają numer recenzji danego autora.

Wysoką ocenę tych opowiadań potwierdzają także współcześni historycy literatury (Tomasz Burek, Jerzy Kwiatkowski2), ale sam autor nie miał zdecydowanie jednoznacznego stosunku do swego dzieła. Z jednej strony określił je w latach sześćdziesiątych jako „okropną żeromszczyznę”3, z drugiej jednak przygotowywał Granice świata do zmienionego wydania4, a w swojej eseistyce bronił roli literatury modernistycznej w przeobrażeniach XX-wiecznego języka artystycznego5.

W rozmowie z Adamem Galisem, przeprowadzonej już po ukazaniu się nowel, opowiadając o genezie zbioru Wierzyński wyznaje:

[...] są sprawy, na które nawet wobec siebie samego pisarz nakłada zasłonę wstydliwości. Powstanie siedmiu nowel składających się na Granice świata należy rozparcelować na w iele lat6.

Sięgnięcie po formę prozatorską skomentował jako wynik artystycznego dojrzewania:

[...] liryczna konsumpcja świata przestaje wystarczać. Przestaje zadowalać stosunek do świata na odcinku krótkiego lirycznego spięcia. [...] dochodzę do przekonania, że obok doznań emocjonalnych leżą olbrzymie przestrzenie, do których trzeba ustosunkować się inaczej. O czyw iście, liryka pozostaje najbardziej

2 Zob. T. B u r e k : Problemy wojny, rewolucji i niepodległości w zwierciadle prozy narracyjnej (podrozdział: Rewizje stereotypów). W: Literatura polska 1918-1975. T. 1. Red. A. B r o d z k a , H . Z a w o r s k a , S. Ż ó łk i e w s k i . Warszawa 1975, s. 476; J. K w ia t k o w s k i : Literatura Dwudziestolecia. Warszawa 1990, s. 267.

3 Zob. M. D łu s k a : Studia i rozprawy. T.3. Kraków 1972, s. 31-32.

4 Zob. Nota wydawnicza. W: K. W ie r z y ń s k i: Poezja i proza. Wybór i posłowie M. S p r u s i ń s k i . T. 2. Proza, s. 324-325. Pisze na ten temat także M. D ł u s k a : „[...] w Grani­

cach świata sugestia «żeromszczyzny» jest wyraźna. I to nie tylko w dziedzinie stylu. Poeta, ju ż w latach sześćdziesiątych, przygotowywał Granice do ponownego wydania. N a drukowanym egzemplarzu skreślał i usuwał stylistyczne przerosty, sprzeczne z od dawna ju ż wyrobionym jego indywidualnym stylem. Jeśli nastąpi wydanie zbiorowe jego dzieł, opowiadania te znajdą się tam zapewne w nowej wersji. Ale nawet ta nowa wersja nie będzie w stanie przetworzyć tego, co w nich tkwi organicznie: psychologicznych koncepcji i sposobu ich traktowania, a jedno i drugie wywodzi się z Żeromskiego.” (Tejże: Studia..., s. 31-32). W wydaniu: K. W ie r z y ń s k i : Poezja i proza... został zamieszczony najobszerniejszy powojenny szkic o prozie W ierzyńskiego pióra Michała S p r u s i ń s k i e g o pt. Instynkt dramatu i wzruszenia (s. 313-323). To wydanie jest niestety

„kalekie” z powodu braku dwu opowiadań Wyrok śmierci i Msza na Ucharówce. Sprusiński wykorzystał jako podstawę edycji egzemplarz, na którym „autor poczynił szereg poprawek ołówkiem”. W 1995 roku ukazało się kompletne wydanie „poprawionej” wersji tych opowiadań (K. W i e r z y ń s k i : Granice świata. Oprać. P. K ą d z i e la . Warszawa 1995). Wydaje się, że jednak ta wersja traci wiele na artyzmie. Z tego względu, a także by prawdzie historycznoliterackiej stało się zadość, dla celów tej rozprawy wykorzystano pierwodruk z 1933 roku.

5 Zob. CW, s. 136.

6 A. G a li s: Z Wierzyńskim i Tuwimem o poezji. W: tegoż: Poszukiwacz prawdziwej rozmowy.

Warszawa 1977, s. 154 .

bezpośrednim podejściem - jeśli tak można powiedzieć - do spraw ostatecznych, do ostatecznych rozstrzygnięć, do eschatologii uczuć ludzkich. A le są czasy, w których łam ią się i powstają wieki. Czasy, których codzienność nabrzmiewa taką sumą tarć i walk, że nie można być w obec nich obojętnym... nawet najdoskonalsze rozstrzy­

gnięcia liryczne nie wyodrębnią człowieka z całości, którą wstrząsa podziemny dreszcz przemian. C zy może wtedy wystarczy ich liryczne odczucie? Zapewne tak.

A le można także chcieć je zbadać, poznać ich treść i zmierzyć siły z nimi. Taka bojowa wyprawa w świat walczący odbywa się przede wszystkim w prozie. Tylko proza, gdzie jest się odpowiedzialnym za charakter człowieka, za ideę, za pejzaż, za każdy szczegół - tylko proza może dać uczucie głębokiej satysfakcji... N ie zarzekam się tego, co w yniosłem z liryki. Tej miary, gdzie jest niemal sylabiczna odpowiedzialność za każde słowo. Tej szkoły nie żałuję i nie odrzucam...7

Zwrot do form epickich to w kontekście tych wypowiedzi nie tyle formalne poszukiwanie nowych technik literackich, co poddanie się „naciskowi rzeczywistości”, próba pełniejszego wyrażenia zgiełku świata8. Tę konieczność znalezienia nowego wyrazu dla nowych czasów dostrzegają także inni twórcy.

N a początku lat trzydziestych Józef Czechowicz pisze:

Dążenie do w ielkości, syntezy, monumentalności zamienia się w nowej sztuce w istny szał. Synteza to epika. Życie nasze opętane, szybkością, ruchem, aktywnością rozsadzającą ulice Paryża, Berlina, Londynu nie może mieć innego wyrazu niż epiczny.9

Przy innej okazji dodaje:

„Czasy dzisiejsze warte są epickiej poezji”10. W pewnym sensie rzeczywiście „Czas Awangardę ze Skamandrem pogodził...” 11. W wypadku

7 Tamże, s. 155-157.

8 Zob. na ten temat np.: S. K o ł a c z k o w s k i : Literatura polska w 1932 roku. W: „Rocznik Literacki” 1932, s. 12-16; K.W. Z a w o d z i ń s k i : Liryka. W: tamże, s. 22-23; S. G a w liń s k i:

Szkoła poetycka Józefa Czechowicza w okresie międzywojennym (elementy socjologii i poetyki).

Katowice 1983, s. 140-141; J. K r y s z a k : Katastrofizm ocalający. Z problematyki poezji tzw.

„Drugiej A w angardy”. Bydgoszcz 1985, s. 200-201; A. C h r u s z c z y ń s k i : W stronę epiki.

W: tegoż: U schyłku międzywojnia. Autentyzm literatury polskiej lat 1933-1939. Warszawa 1987.

9 J. C z e c h o w i c z : Oblicze nowej szluki. „Kurier Lubelski” 1932, nr 96, 97. Cyt. za: tegoż:

Wyobraźnia stwarzająca. Lublin 1972, s. 24.

10 M ateriały do dziejów przyjaźni Józefa Czechowicza z Kazimierzem Miernowskim.

„Archiwum Literackie”, T. 8. Miscellanea z pogranicza XIX i XX wieku. Wrocław 1964. s. 509- 510. Cyt. za: T. K ł a k : Czechowicz - mity i magia. Kraków 1973, s. 139.

11 Określenie I. I r e d y ń s k i e g o z jego Traktatu o kazaniu.

We wstępie do antologii poezji międzywojennej M. G ło w iń s k i i J. S ła w i ń s k i piszą:

„Gdy patrzy się z dzisiejszej perspektywy, ujawniają się podobieństwa, których nieświadomi byli uczestnicy życia literackiego okresu międzywojennego, zarysowują się też linie rozwojowe, które uszły ich uwagi (s. VI) [...] W okresie tym poezja nowatorska mogła sięspokojnie zwracać ku formom, które poprzednio bądź w ogóle znikły z literackiej sceny, bądź też stanowiły domenę

Wierzyńskiego tęsknota do formy bardziej pojemnej12, zwrot do form epickich (czy też nachylonych ku epice - poetycka twórczość późniejszych lat mieści się przecież częściowo w tak nakreślonej strategii autorskiej) nie jest więc tylko doraźnym wyborem nośnej formy. Wynika z imperatywu mającego źródła ponad podziałami artystycznymi i światopoglądowymi. Symbolicznie rzecz ujmując i posługując się jedną z ulubionych figur poety - zwrot ten był generowany przez „obrót koła Historii”, przez taki bieg spraw dziejowych, że konieczność zaangażowania się twórcy stała się czymś absolutnie nie podlegającym dyskusji. Profetyczny i tyrtejski entourage pisarstwa Wierzyńskiego z biegiem lat stawał się coraz widoczniejszy.

Publikację Granic świata odnotował szeroki krąg krytyków. Ponad dwadzieścia recenzji, w tym kilka krótkich omówień, swoim - w przytłaczającej większości - aprobującym tonem świadczy o sukcesie książki u krytyki. Warto ten fakt podkreślić, bo to proza ciemna, ponura, w wielu momentach wręcz trudna13, nawet z dzisiejszej perspektywy. O złym przyjęciu można mówić w zasadzie tylko w dwóch przypadkach i prawdopodobnie kryje się za tym podtekst polityczny (obaj atakujący, chociaż należeli do skrajnie przeciwstawnych obozów politycznych, byli równie krytyczni wobec sanacji).

Stanisław Baczyński uznał te opowiadania za przedwcześnie wydane szkice utworów większych, zarzucił im mało przekonującą poprawność i wady konstrukcyjne. W sferze tematyki wojennej również nie dostrzegł nowatorstwa, a makabryczności Wyroku śmierci (dodajmy, to opowiadanie było najczęściej obok Tarniny wyróżniane przez innych piszących) zarzucił braki w motywacji psychologicznej i w „precyzji przerażania”, w odróżnieniu od wzorcowych dla tego typu prozy utworów H.H. Ewersa. Adam Grzymała-Siedlecki wytknął natomiast Wierzyńskiemu nowicjuszostwo w próbie budowania prawdy literackiej, zbyt „duszący klimat artystyczny” oraz „poetyzowanie rodem z Żeromskiego” - wszystkie te zarzuty postawione zostały po to, by na tle opowiadań Wierzyńskiego bardzo wysoko sklasyfikować Panny z Wilka Iwaszkiewicza14.

programowego tradycjonalizmu. Obok form liryki pieśniowej rehabilitowano jej przeciwieństwo:

wzorce poezji retorycznej. Powróciły one nie tylko w twórczości niektórych poetów, działających już w latach dwudziestych (np. Słonimskiego i Wierzyńskiego), stały się własnością ówczesnych debiutantów (np. Czesława Miłosza). Zacierające się w różnych dziedzinach opozycje między tendencjami nowatorskimi a ujęciami tradycyjnymi świadczą o zmianie stosunku do tradycji” . (Poezja polska okresu międzywojennego. Antologia. Wybór i wstęp M. G ł o w i ń s k i i J. S ł a w i ń s k i . Przypisy opracował J. S t r a d e c k i . C z.l. Wrocław 1987 (BN 1 253), s. XXVIII).

12 Trawestuję tutaj fragment utworu Ars poetica Cz. M i ło s z a .

13 Mogą świadczyć o tym przeinaczenia treści opowiadań w niektórych recenzjach (np.

I r z y k o w s k i e g o , C z a p s k ie j , P i w i ń s k i e g o [I]).

14 Podobnie T. S i n k o : „Proza jeszcze nie-Iwaszkiewiczowska” .

Krytyka aprobująca najczęściej wyróżniała, jak już wspominano, opowiadania W yrok śm ierci i Tarnina. Ceniono cały tom za oryginalność, precyzję języka i klarowną strategię pisarską. Dostrzegano sprawne posługi­

wanie się kontrastami, hiperbolizacją czy syntetycznym skrótem. W wypowie­

dziach podkreślano powiązanie motywacji działań bohaterów Wierzyńskiego z psychoanalizą, a samą ideę zbioru interpretowano jako próbę obnażenia

„bestii” w człowieku i głos za pacyfizmem. Odnotowano też (Irzykowski, Husarski) konsekwentny maksymalizm poety, tym razem podporządkowany innym rejonom analizy egzystencji. Jednak spostrzeżenia recenzentów - poza jednym, o czym poniżej - nie wychodziły ponad doraźne obowiązki recenzenckie, nie budowały spójnego aparatu dla zdefiniowania tej prozy.

Dowodem na to niech będzie choćby lista antenatów opowiadań Wierzyńskiego wymienianych może nie tyle przypadkowo, ile bez próby analitycznego wykorzystania modelu literatury, jaki przywołują. I tak, poza wyraźnym dla wielu związkiem z Żeromskim, wskazuje się parantele z Dygasińskim, Sieroszewskim, Strugiem i Reymontem. Z literatury obcej, oprócz oczywistego dla bardzo wielu piszących patronatu Conrada, szczególnie w opowiadaniach W yrok śm ierc i i N apoleon , wymieniani są wielcy realiści - Czechow, Maupassant, mistrz grozy Poe, Merimee z nowelami wojennymi, Celine czy wspomniany już Ewers.

Recenzja Stefana Kawyna, zatytułowana P en etracje ludzkich podziem i, chociaż niezbyt obszerna, wyróżnia się spośród innych spójnością metodologiczną, konsekwencją analizy i interpretacją, która prowadzi najbliżej obszaru zainteresowania niniejszej rozprawy. W „lekturze zamkniętej”, którą dość konsekwentnie przeprowadza Kawyn, zejście do conradowskiego jądra ciemności (jak pisze - „ekshumacje psychiczne”) to droga poznania rzeczywistości, to także - jeśli trafnie czytamy intencje recenzenta - pole rozwoju przyszłych form literackich. Osią tych opowiadań jest więc, zdaniem Kawyna, konflikt między „świadomym” a „zapomnianym”. Z tego starcia wyrasta świat cierpienia i samotności bohaterów. Wszyscy - pisze recenzent - są ofiarami samotności, idącej z wewnątrz, z głębin, z podziemi. I wszyscy też żyją na zamarłym odcinku. Owe „podziemia człowieka” zakłócają swobodny ogląd rzeczywistości, „człowiek obcuje z upiorami zamiast z istotą rzeczy”.

Wierzyński, idąc drogą Conrada, odrzuca opisowość na rzecz „konfliktów na wskroś i wyłącznie psychologicznych”. Zmaganie z upiorem w sobie, człowiek

„pragnący wydostać się z rozwalin świata, z ciemności”, to zdaniem recenzenta

„Gazety Lwowskiej” jedyny temat tych opowiadań. Na koniec pisze on o pokrewnej wymowie prozy Wierzyńskiego i P o d ró ży do kresu nocy Celine’a.

Użycie przez wybitnego badacza romantyzmu kategorii fantazmatu, czytanie opowiadań poprzez problematykę alienacji, sugestia, że właśnie wyobcowani bohaterowie zaludnią literaturę, która nie naskórkowo zajmie się najszerzej

pojętym doświadczeniem wojny w człowieku, to właśnie ten krąg pojęć, wokół którego skupiać się będą także rozważania dalszej części tego rozdziału.

*

Tom spaja w całość przeprowadzony konsekwentnie, niekiedy nawet ostentacyjnie podkreślony, motyw „granic świata”. Przy różnych formułach konstrukcyjnych, tematyce mieszczącej się w szerokim przedziale - od masowych zbrodni, przez cierpienia matki tracącej jedynaka na wojnie, po dylematy młodej wdowy - motyw transgresji, przekraczania granic (tery­

torialnych, moralnych, psychologicznych), pozostaje elementem wspólnym.

Tam, gdzie nie jest wypunktowany przez narratora, daje się z łatwością odczytać między liniami.

Jak zauważył Irzykowski, Wierzyńskiego - i jako poetę, i jako prozaika - interesuje życie w skrajnych przejawach, w stanach „największego napięcia” :

Więc jeżeli miłość, to już rozpalona do białości, absolutna, przelewająca się poza brzegi. Jeżeli młodość, to już taka, że wytrzymać nie można. [...] Życiem w największym napięciu jest dla niego przede wszystkim irracjonalne okrucieństwo, spazm, gwałt.

Naturalnym przejawem tego maksymalizmu było stawianie bohaterów w sytuacjach krańcowych, sytuacjach próby, w których powinna się ujawnić prawda o postaci lub prawda postaci15. Bohaterowie mają okazję zrobić użytek z wolności, określić się wobec dobra i zła. Nie chodzi tu o wybór między skrajnościami, bo do prozy Wierzyńskiego wydaje się pasować refleksja nad Heideggerowską definicją wolności:

Wolność nie polega na wolności wyboru między dobrem i złem , lecz możli­

wości urzeczywistnienia zła, która jest zarazem m ożliw ością urzeczywistnienia dobra. Bycie zła-i-dobra to ontologiczny warunek możliwości wolności człow ieka16.

I tak w tytułowym opowiadaniu zbioru punktem zwrotnym w życiu bohatera staje się podjęcie decyzji o ucieczce ze szpitala. Konsekwencją tej decyzji jest konieczność oddalenia się od cywilizacji, od ludzi. „Flaszka jodyny - to było wszystko, co uniósł z cywilizowanego świata” (GS, s. 7). Początkowo

„wygnaniu” towarzyszy posmak przygody, „rozkosz akcji”; stopniowo narasta świadomość znalezienia się „poza wymiarem świata”. To wytrącenie poza nawias sprawia jeszcze wrażenie tymczasowego; są wspomnienia i plany na

15 Por. E.A. M u k o id : Filozofia zla: Nabert, Marcel, Ricoeur. Kraków 1993, s. 164-165.

l6C .W o d z iń s k i: Heidegger i problem zła. Warszawa 1994, s. 574.

przyszłość (dom rodzinny, wycieczka nad staw) stanowiące z jednej strony możliwość ucieczki w inne wymiary czasowe, z drugiej będące gwarancją otwartej drogi powrotu na swoje miejsce. Stopniowo bohater staje się

„przebiegłym mieszkańcem puszczy”. Ból, głód i zmęczenie prowadzą Huberta ku kolejnej granicy: granicy człowieczeństwa, poza którą rządzą wyłącznie prawa biologiczne. Poddanie się im zmienia człowieka w automat. Dla bohatera Wierzyńskiego podstawowe prawo zachowania życia jest

„tajemniczym natchnieniem; geniuszem ostateczności: zguby lub trwania (GS, s. 27)”. Pokonywanie przez Huberta kolejnych etapów drogi w głąb siebie odbywa się między bardziej namacalnymi granicami, nakreślonymi na zupełnie innym piętrze. „Za daleko było do linii frontu, za blisko do ostatniej granicy istnienia” (GS, s. 27).

Wstecznej ewolucji bohatera towarzyszą naturalistyczne („podręcznikowe”, jak chce jeden z recenzentów) opisy okaleczenia i cierpienia, podkreślające jeszcze fizyczność, upokarzającą materialność życia. Na tym etapie czas się dla bohatera zatrzymuje, spłaszcza, istnieje tylko „tu i teraz”:

Czas ustał. Pomieszał się, poprzeplatał warstwami na podobieństwo złud zaznawanych w podróży, kiedy mieszają się i przeplatają daty wyjazdów i przyjazdów, ceny biletów, nazwy stacyj, noce pół-snu i rankiem przebudzenia w m ieście nieznanem.

W pustce czasu rozpadał się wszelki kształt doznań i myśli, krążył chaosem, wirował w pogmatwaniu, aż osiadł na dnie nicości pyłem bezpostaciowym. Ułożyły się tam ruchy doktora Ławczyna, który kładł obie ręce na piersiach, jakby chciał w yczuć tętno dwu serc, spoczęły zawiłe pasma szyn - busola marszowa, rozpostarta w ielkiem i wskazówkami na ziem i, popłynęły stawy ojcowskie, mokre i ciężkie, cieknące łzami po oczach. (GS, s. 27-28)

Zdarzenia opisane w Wyroku śmierci ujęte są w klamrę czasową podkreślającą dystans narratora i stanowiący próbę oddalenia ich od świadomości opowiadającego. Początek brzmi jak wstęp do baśni:

D ziały się wtedy rzeczy najbardziej niewiarygodne, wszystko właściwie było m ożliwe (GS, s. 51).

Kolejne zdania budują już właściwy kontekst: kontekst świata „podludzi dziko zgłodniałych życia”, którym pozwolono przekroczyć granice obozu.

Punkt wyjścia podobny jest jak w Jądrze ciemności Conrada - poczucie bezkarności, oszołomienie władzą, wolnością tworzą grunt dla nieoczekiwanych procesów psychicznych.

Zaś największą i najbardziej zagadkową i groźną ciem nością otoczony jest um ysł człow ieka wówczas gdy jego normalne rygory, na których straży stoi

przyzwyczajenie i „zbawienny” strach przed skandalem, szubienicą i zakładem dla obłąkanych, ulegają nadwerężeniu przez fakt znalezienia się w nieznanym, obcym, pełnym zasadzek, możliwości i pokus otoczeniu17.

Podobieństwo Wyroku śmierci do tekstu Conrada dotyczy także konstrukcji opowiadania; w obu utworach posłużono się kompozycją szkatułkową i narracją pośrednią. Łączy je także podobny, mroczny, klimat. Symbolikę nocy i ciemności dla wyrażenia zła, grozy, niebezpieczeństwa podejmuje zresztą Wierzyński, tworząc określenie przez wielu krytyków uznawane za kwintesencję tej prozy - „ciemne podziemia człowieka”.

Główny bohater opowiadania Morf, ogarnięty idee fixe dotyczącą przeżywanej gwałtownej, zaborczej miłości, przekracza granice samokontroli.

Z człowieka powszechnie łubianego („najpierwsza postać w obozie”, „nasz nie nazwany przywódca”) i podziwianego zmienia się w bestię ludzką. Obsesyjna miłość przekształca się w love-hate (miłość-nienawiść). Granica nienawiści zostaje przekroczona - listy Morfa są w ocenie opowiadającego „listami do wroga, nie do ukochanej”. Na czas wykonywania wyroku M orf staje się panem życia i śmierci, istnieje poza dobrem i złem, przekracza granice wyznaczone człowiekowi i, rzec można, dokonuje transgresji z obszaru zła potencjalnego w rejon zła urzeczywistnionego. Narzuca własne reguły, staje się przeciw- bogiem18. Egzekucja jest także próbą człowieczeństwa dla jej świadków i podsądnych. Pani O. ulega urokowi zła, nie przeciwstawia się okrucieństwu.

Wewnętrzna dwoistość tej postaci, współistnienie w niej szlachetnych odruchów i zdolności do zła ma swój odpowiednik w jej wyglądzie - narrator opisuje ją jako piękną kobietę z odrażająco brzydkimi dłońmi.

Zdjęła kapelusz, potrząsnęła głow ą i zgarnęła obcięte w łosy, rozczesane na środku i spływające łukami, jak dwa nawiasy. Przy tym ruchu tąk spostrzegłem, że paznokcie jej mają kształt wyjątkowo brzydki, a nawet odrażający. B yły niew ielkie, nie dorastały do końca palców. Leżały w ciele głęboko i, obcięte okrągło, odstawały od skóry martwemi szufelkami. Najbardziej drażniące było to, że lśniły różowym połyskiem pielęgnacji, widać było ile pamięci i uwagi skupia na sobie ich dokuczliwa brzydota. (GS, s. 70)

Skazańcy, w sytuacji zagrożenia życia, dostrzegają perfidnie wskazaną szczelinę nadziei. Granica zostaje przekroczona - działa prawo biologii, instynkt, atawistyczna chęć przeżycia za wszelką cenę. Próba zachowania godności (wystąpienie „inteligenta”) skazana jest na przegraną.

Skazańcy, w sytuacji zagrożenia życia, dostrzegają perfidnie wskazaną szczelinę nadziei. Granica zostaje przekroczona - działa prawo biologii, instynkt, atawistyczna chęć przeżycia za wszelką cenę. Próba zachowania godności (wystąpienie „inteligenta”) skazana jest na przegraną.

Powiązane dokumenty