• Nie Znaleziono Wyników

Łukasz Kowalski, Komórka

W dokumencie F U R U PRZEWIŃ DO PRZODU N A A U T O T (Stron 142-146)

geograficzne każdej komórki z dokładnością do jednego metra, co minutę.

Zapisywał dane o liczbie i kierunku połączeń, czasie rozmowy. Wszystkie rozmowy były zresztą nagrywane. System miał być kluczem do rozbijania organizacji przestępczych, siatek terrorystycznych, narzędziem kontrwy-wiadu. Jednocześnie dawał dostęp do niewiarygodnie dokładnych staty-styk. Czegoś, o czym wszyscy naukowcy przez lata tylko marzyli. Dzisiaj prawie każdy w Stanach i Europie nosi telefon w kieszeni, jutro w Azji, pojutrze na całym świecie. Ludzie zaczęli nosić w kieszeni „nadajniki”.

Informacja właśnie o ich położeniu dawała dostęp do niesamowitej wie-dzy. Jeśli wiemy, gdzie ktoś

codziennie pracuje, gdzie chodzi do sklepów, do kogo dzwoni, gdzie mieszka, mo-żemy o tym kimś powiedzieć wszystko. Nikt nie mieszka przecież w bogatej dzielni-cy, jeśli jest biedny. Nie sie-dzi osiem gosie-dzin sie-dziennie w biurze architektonicznym na Manhattanie, jeśli nie jest architektem. Te dane można agregować, budować modele, symulacje, prognozy...

Drugi etap programu zakła- dał wydzielenie dwóch jedno-stek badawczych. Pierwsza – Nemezis – miała mieć do-stęp do wszystkich danych na najbardziej szczegóło-wym poziomie personal-nym. Grupa ta miała się po-łączyć z już istniejącą grupą wywiadowczo-kryminalną, ale prowadzić geograficzne

badania dotyczące zachowań ludzi na świecie. Jej celem było zrozumie-nie i wyjaśzrozumie-niezrozumie-nie procesów społecznych i ekonomicznych, od zachowań konsumentów i grup etnicznych po zachowania elit. Nemezis miało dostarczać do grupy o kryptonimie Apollo dane o lokalizacji ludzi w czasie rzeczywistym, ale bez pojedynczych osób i z mniejszą dokładnością.

Grupę Apollo mieli tworzyć naukowcy zajmujący się planowaniem i rozwo-jem przestrzennym w Stanach i Europie, do tego cała administracja pań-stwowa i regionalna. Bazując na tych danych w połączeniu z oficjalnymi

Grupa ta miała się połączyć z już istniejącą grupą wywiadowczo-kryminalną, ale prowadzić geograficzne badania dotyczące zachowań ludzi na świecie.

142

optymalizować gospodarkę i zarządzanie krajem: budować kontrolowa-ne w czasie rzeczywistym zintegrowakontrolowa-ne systemy transportu publiczkontrolowa-nego i indywidualnego, optymalizować zużycie energii (np. przez sterowanie inteligentnym oświetleniem ulic w nocy!), a podczas imprez masowych panować nad tłumem, kierując w odpowiednie miejsca patrole policji.

Każdy mógł mieć dostęp do danych historycznych o dokładności dwugo-dzinnej. Właśnie ta otwartość systemu miała być przełomem – bo czym jest tysiąc naukowców wobec milionów pasjonatów? Projekt był wart piętnaście miliardów dolarów i w ciągu pierwszych pięciu lat miał przy-nieść oszczędności rzędu stu miliardów.

Wchodzę na katedrę. Wszyscy siedzą, czekają. Rozpalam spokojnie fajkę. Opowiadając otwieram ich umysły, spełniam marzenia. Pokazuję wizualizacje, mapy, modele i symulacje, których nigdy nie zbudowali i nigdy bez naszych danych nie zbudują... W naukowcach obudziła się chciwość wiedzy, ciekawość dzieci. Widzieli się za dwadzieścia lat jako bogowie, wszechwiedzący, mający dostęp do tajemnicy życia. Niektórzy z nich mieli wątpliwości moralne. Kto nie chciałby wiedzieć, czy nie zdradza go jego własna żona, z kim go zdradza i gdzie? Można przecież tego kogoś śledzić do jego domu, czekać na niego, zabić. Z drugiej strony informacja o tym, gdzie był morderca w chwili zabójstwa, dzień wcześniej, tydzień wcześniej... Czy możliwość uratowania czyjegoś życia nie usprawiedliwia wiedzy o tym, gdzie kto jest? Były to bardzo wrażliwe dane osobiste.

Projekt nie mógł być publiczny. Wszyscy, którzy przybyli na spotkanie podpisali deklarację o współpracy.

Rok 2017. Lato. Amsterdam

– Kowalski! Wrzuć na ścianę plan Amsterdamu. Ślicznie. Pokaż mi model przemieszczeń imigrantów w ciągu ostatnich 5 lat, wydziel ich miejsca zamieszkania, pracy. Osobno Arabów, Turasów, Murzynów i tych z Europy. Ok. Jakie bezrobocie szacowane?

– Według naszych danych dwadzieścia procent, według statystyk rządowych trzydzieści siedem procent. Siedemnaście procent pracuje na czarno albo kombinuje.

– Analizujcie dalej Kowalski. Ja do końca tygodnia chcę mieć raport o tym, gdzie się koncentrują, kim są, co robią w ciągu dnia, ile czasu siedzą w kiblu, wszystko. Poza tym profil społeczny, jakość życia, dostępność usług, miejsc pracy w ich okolicy. Wszystko w rozbiciu na bezrobotnych imigrantów, ogół imigrantów i resztę, w podziale na osiedla, dzielnice i całe miasto. Spróbujcie przy okazji ustalić, czy prochami nie handlują.

Sprawdźcie ich dzieci. Ach Kowalski, kocham te dane od Amerykanów.

Łukasz Kowalski, Komórka

Rok 2029. Jesień. Kraków

– A komórka? Weź! Przecież jak cię złapie policja bez komórki... Jak Cię zidentyfikują? Nie mamy już pieniędzy, żeby płacić kolejne mandaty.

– Mam już dość tego. Nie widzisz, co się dzieje? Oni o tobie wiedzą wszystko. Chcę mieć chociaż trochę wolności jak idę, kurwa, z psem na spacer.

– Nie denerwuj się tak. Gdyby nie to...

– Znowu zaczynasz... przecież oni ludzi śledzą, rozmowy podsłuchują...

To już kiedyś było w tym mieście – za komuny! W imię czego oni to robią?

Bezpieczeństwa, ekonomii? Nie wierz w te bajki. Myślisz, że dlaczego Pekin należy do Federacji Amerykańskiej? Żadnej wojny nawet nie było.

Przecież ta chińska kosmopolityczna opozycja nigdy by tam nie doszła do władzy. Wychodzę Maryś!

Rok 2031. Zima. Tbilisi, Gruzja

Mały nerwowy naukowiec zgasił holograficzny model Nowego Jorku i skończył wykład.

– Komplet ziemskich danych za 2015-2030, szczegółowość jednomi-nutowa, lokalizacja do jednego metra, dziesięć miliardów numerów z przypisanymi tożsamościami, włącznie z zastrzeżonymi, transkrypcje rozmów, wszystkie hasła dostępu i namiary na informatorów w sztabie, w sumie sześćset zettabajtów informacji. W zamian chcę pięćdziesiąt milionów euro w diamentach, drugie tyle w gotówce, prywatną wyspę na Lakszadiwach, bezpieczny przelot do Indii, wymazanie mnie ze wszystkich rządowych baz i cichą śmierć czterdziestu czterech osób. Dane przekażę w Bombaju w umówionym miejscu. Cena nie podlega negocjacjom.

Przy okrągłym czarnym stole siedziało siedmiu mężczyzn. W powietrzu unosił się ciężki dym cygar i papierosów. Dobrze znali możliwości tych danych. Żaden z nich nie zawahałby się zapłacić nawet sto razy więcej.

W dokumencie F U R U PRZEWIŃ DO PRZODU N A A U T O T (Stron 142-146)

Powiązane dokumenty