Herod, współczesny ze św. Janem Chrzc cielem i Chrystusem, wziął był so
bie żonę swego brata żyjącego, Filipa, i żył z nią. — Św. Jan karcił go o to w swych kazaniach. Rozgniewany Herod wtrącił za to św. Jana do więzienia w swym zamku Macherus, i w czasie uroczystości z okazji swych urodzin, ka
zał go ściąć.
Barwnie opisuje to jasnowidząca Ka
tarzyna Emmerich, stygmatyzowana, w Diillmen w Westfalji, zmarła 9 lutego 1824 r., w widzeniach swych, opisanych w edług jej dyktatu przez poetę Klemensa Brentona, nawróconego przez nią prote
stanta, zmarłego w r. 1842. — Opowiada ona, jak następuje:
„Do zamku Macherus zjeżdżali się już od kilku tygodni zaproszeni przez H ero
da goście, szczególnie z Tyberjady. Co
dziennie nowe urządzano zabawy i uro
czystości i wyprawiano wspaniałe uczty.
W pobliżu zamku stał otwarty okrągły budynek, dookoła z siedzeniami. Tu urzą
dzono rodzaj amfiteatru, w którym za
proszeni goście przypatrywali się zapasom gladjatorów z dzikiemi zwierzętami. Tan
cerze i tancerki popisywali się swawol- nemi tańcami. Salome, córka Herodjady, wprawiała się także do takich tańców, a ćwiczenia odbywała w obecności matki przed metalowemi zwierciadłami.
Serobabel i Korneliusz z Kafarnaum Jiie przybyli, wymówiwszy się przed He
rodem niemożnością stawienia się.
Uwięzionemu Janowi pozwolono w ostatnich dniach chodzić swobodnie po całym zamku ; uczniowie mogli w każdej porze go odwiedzać. Herod złagodniał tak dalece, że chętnie zgadzał się wrócić mu swobodę, byle,tylko Jan uznał jego małżeństwo za prawne, lub przynajmniej tę sprawę zaprzestał karcić; oczywiście J a n nie przyjął tego warunku, owszem w publicznych naukach, jakich kilka miał już w zamku, a którym przysłuchiwał się i Herod, występował wciąż przeciw temu.
Mimo to zamierzał Herod w dzień swo
ich urodzin wypuścić go na wolność;
inne jednak zupełnie plany knowała jego żona, i te, jak zobaczymy, udały się cał
kowicie. Herod chciał, by Jan dał się wi
dzieć jawnie gościom, zebranym na uro
czystość, a przez to uniewinnić się przed nimi i udowodnić, że Janowi nie dzieje się żadna krzywda. Zaledwie jednak z a częły się w Macherus bankiety, zabawy i stek występków, nie ruszył się już Jan krokiem ze swej celi więziennej i uczniom swym rozkazał się usunąć. Większa ich część wróciła w okolice Hebronu, skąd wielu z nich pochodziło.
Córka Herodjady, zostająca zupełnie pod wpływem matki, we wszystkiem była jej na rękę. Wyglądała uroczo, ruchy miała zbyt swobodne; ubierała się wy
zywająco, i wogóle miała w sobie coś przesadnie śmiałego, uderzającego, a w dodatku używała wszelkich sztuczek i środków, by powszechną na siebie zwra
cać uwagę. Nie była już zbyt młoda.
Wyraz twarzy miała jakiś chytry, ka- duczny, który ośmielał i zachęcał do ubiegania się o jej względy; we mnie wzbudzał widok jej, jak urok węża, wstręt i odrazę. Mieszkała w osobnem skrzydle zamku od strony obszernego podwórza naprzeciw sali, w której o b chodzono uroczystość urodzin, a że sala ta leżała niżej, więc z galerji mieszkania Herodjady widać było na przestrzał ko
lumnadę sali. Przed salą Heroda urzą
dzono w podwórzu wspaniały łuk tryum falny, wiodący do sali, do którego d o chodziło się po stopniach. Stad biegł widok daleko na komnaty, wspaniale przyozdobione zwierciadłami, kwiatami i zielenią. Wzrok wprost ślepnął od blasku pochodni i lamp, których mnóstwo oświe
cało salę, krużganki i cały gmach od góry do d o ł u ; co krok widać było prze
źrocza, świetliste obrazy, wspaniałe na
czynia.
W domu godowym zajęła Herodjada wraz z orszakiem niewiast miejsce na wyższych galerjach swego mieszkania;
I rozpoczął się taniec dziwny..
kobiercach i skierował kroki ku łukowi tryumfalnemu, gdzie powitała go orkie
stra ; grono chłopców i dziewcząt grało
dziankę. Z przeciwnej strony zbliżył się doń orszak chłopców i dziewcząt, a w ich środku tańczyła Salome; za nią szły' wszystkie kobiety były wspaniale ubrane.
Z ciekawością patrzyły na to, co się działo na dole. Na podwórzu ukazał się H erod w otoczeniu gości, przeszedł po
na różnych instrumentach, a pacholęta powiewały na powitanie girlandami kwia
tów. Wszedłszy po stopniach pod łuk tryumfalny, ujrzał Herod nową
niespo-dzieci, ubrane w cienkie, obcisłe sukien
ki, z rodzajem skrzydełek u ram ion; na wspaniałej, ozdobnej tacy niosły koronę, przykrytą przeźroczystą tkaniną. Salome miała na sobie długą, wiotką suknię, spiętą w kilku miejscach btyszczącemi haftkami; na ramionach miała złote pier
ścienie, sznury pereł i wianuszki z p ię
knych piór, szyję i piersi zdobiły perły i złote świecące łańcuszki. Długą chwilę tańczyła przed Herodem, a potem wrę
czyła mu owę koronę. Jak wszyscy g o ście, tak i Herod zachwycony i olśniony był tańcem i wyraził jej swój podziw, prosząc zarazem, by nazajutrz znowu za produkowała ów taniec. Trzeba bo
wiem wiedzieć, że już oddawna spoglą
dał na nią Herod namiętnie, i na to li
czyła jej matka, chcąc plan swój p rze
prowadzić.
Stąd weszli wszyscy do sali, gdzie zaraz rozpoczęła się biesiada; niewiasty ucztowały osobno w pokojach Herodjady, a że niżej położona sala godowa w tę stronę była otwarta, więc biesiadnicy wi
dzieli w pochyłych zwierciadłach w od
biciu wszystkie niewiasty. Wśród kwiato
wych piramid i zielonych drzewek biły w sali wonne wodotryski, rozpryskując w koło cieniuchne promienie. Cały za
mek oświecony był rzęsiście pochodniami i jak jedna ogromna płonąca pochodnia rzucał blask hen aż na okoliczne góry.
Gdy już biesiadnicy najedli się i d o brze napili, poprosili Heroda, by znowu zawezwał Salomę do tańca. Heroda nie trzeba było długo o to prosić, zrobiono miejsce na środku, a biesiadnicy um ie
ścili się pod ścianami. Herod sam zasiadł na tronie, mając u boku kilku zaufanych Herodjan. Niebawem nadeszła Salome, ubrana w pajęczą, siatkową tkaninę, w ko
ronie na głowie; włosy częścią przety
kane były perłami i klejnotami, częścią powiewały w zwojach koło głowy. To
warzyszyło jej kilka tancerek. Salome stanęła w środku, druźki koło niej i roz
począł się taniec dziwny, polegający na wywijaniu i chwianiu ciała na różne strony, tak karkołomnem, jak gdyby tan
cerki nie miały kości; ciała ich przybierały co chwila najrozmaitsze pozycje. W rę
kach miały wieńce i chustki, któremi p o wiewały i rzucały na wszystkie strony,.
Całość łączyła się w zamęt nieuchwytny, drgający namiętnością, drażniący oczy i żądze widzów. — Salome przewyższała wszystkie w tej sztuce. Widziałam wyra
źnie szatana przy jej boku, który zdawał się pomagać jej wykręcać wszystkie członki, by tem lepiej wykonała ten swa
wolny taniec. Herod był odurzony i oszo
łomiony tym widokiem. Przy końcu zbli
żyła się Salome do tronu, a jej drużki tańczyły tymczasem dalej, ściągając na siebie uwagę gości; tylko więc najbliżej stojący mogli słyszeć, jak Herod rzekł' do n i e j : „Żądaj odemnie, co chcesz, a dani ci. Przysięgam, że choćbyś- zażądała połowę królestwa mojego,
otrzymasz!8 _ _ _
Salome myślała chwilę, wreszcie o d rzekła: ^Pójdę poradzić się matki, co mam zażądać". Poszła zaraz do komnaty niewieściej i powiedziała to matce. Prze
wrotna niewiasta, uradowana, że spełniają się jej życzenia, kazała jej zażądać od Heroda głowy Jana Chrzciciela. Salome wróciła do Heroda i rzekła: „Chcę, abyś mi dał natychmiast na misie głowę Jana".
Niespodziewane te słowa, które tylko n a j
bliżsi zaufani słyszeli, raziły jak gromem Heroda; tego wcale się nie spodziewał.
Lecz Salome domagała się natarczywie dotrzymania przysięgi, — więc niechętnie, kazał jednemu z Herodjanów zawołać kata, i polecił mu ściąć Jana, a głowę doręczyć na misie Salomie. Kat poszedł spełnić rozkaz, a za nim po chwili wy
szła Salome. Heród, pod pozorem, że czuje się niezdrów, opuścił salę ze swymi dworakami. Zmartwiony był bardzo t a kim obrotem sprawy. Teraz dopiero, nie
stety zapóźno, tłumaczyli mu dworacy, że nie potrzebował koniecznie zezwalać:
na to; przyrzekli zarazem dotrzymać ści
słej tajemnicy, by nie zakłócać uroczy
stości. Smutny i jakby nieprzytomny tu
łał się Herod po swych pokojach, a tym czasem zabawa szła dalej swoim trybem ^ goście bawili się doskonale, wychwalając gościnność Heroda.
Jan właśnie klęczał w więzieniu z wy- ciągniętemi rękoma i patrząc w n iebo .
g orąco się modlił. W koło niego rozcho
dziła się dziwna niebiańska jasność. Za
topiony w modlitwie, nie słyszał Jan, że drzwi więzienia otworzyły się, a przez nie wszedł kat, wziąwszy z sobą oby
dwóch żołnierzy, strzegących wejścia.
Żołnierze trzymali pochodnie w ręku, lecz wobec światłości, otaczającej Jana, wyglądały one jak świece, w dzień za
palone. — Salome czekała w pobliżu,
Kat oddał misę czekającej Salome
-w przedsieniu obszernego więzienia, po
sławszy katowi przez służebną misę, okrytą czerwonem suknem. Kat przystą
pił do Jana, i położywszy mu rękę na ramieniu, rzekł: „Król Herod przysłał mię tu, bym na tej misie zaniósł głowę twą Salomie“. Jan, nie wstając z ziemi, zwrócił się ku niemu, i nie dając mu
skończyć, rzekł: „Wiem, po co przycho
dzisz. Gdybyś wiedział, co czynisz, nie zgodziłbyś się nigdy, być narzędziem króla. Czyń, coć kazano, jestem gotów “.
To rzekłszy, odwrócił się od niego, i klę
cząc przed kamieniem, gdzie zwykle się modlił, znowu pogrążył się w modlitwie.
Widząc to kat, zabrał się do wykonania okrutnego wyroku. Miał do tego maszynę, dającą się porównać z łapką na lisy. Był to żelazny pierścień, a w nim po bokach dwa ostre żelaza, w kształcie nożyc; kat założył to na szyję klęczącemu Janowi, pociągnął, czy też nacisnął sprę
żynę, i w tej chwili żelaza prze
cięły szyję, oddzielając głowę od tułowia. Jan nie ruszył się nawet, odcięta głowa upadła na ziemię, a z tułowia wytrysnął potrójny strumień, skrapiając głowę i ciało Świętego, i chrzcąc go niejako we własnej krwi.
Pomocnik kata podniósł martwą głowę za włosy i położył na misę, a kat oddał ją zaraz cze
kającej Salomie. Salome c hw y
ciła misę z radością, pomieszaną z tajemną grozą, jaka zwykła przejmować grzesznych na wi
dok krwi lub ran. Służebnej ka
zała iść ze światłem naprzód, a sama szła za nią podziemnym krużgankiem, niosąc na misie świętą głowę, i odwracając twarz, by nie patrzeć na niesiony ciężar.
Herodjada wraz z córką past
wiły się nad głową Jana i rzu
ciły ją w śmietnik. Zwłoki Jana Chrzciciela, okryte skórą, którą się odziewał, złożyli żołnierze na łożu kamiennem. — Świadków zgonu poza
mykano i nakazano im milczenie. Dworak jeden Heroda miał nakaz nosić przez j a kiś czas żywność do więzienia, by nikt nie domyślał się, co zaszło. Uczniowie zabrali następnie zwłoki i głowę św. J a na, i z żalem i czcią pogrzebali".