• Nie Znaleziono Wyników

RÓŻNE RODZAJE WYWIADÓW

A. Czynności toporniłiów

1. Akcja ratunkow a

a) RATOWANIE LUDZI.

Przy akcji ratunkowej zachodzą zazwyczaj bardzo

«-różnorodne komplikacje, niezmiernie utrudniające pracę ratowników; a mianowicie:

b) Drugiem utrudnieniem jest szybkie zaczadzenie m ieszkańców , którzy, dusząc się w dymie, powodo­

wani instynktem samoratowania się, szukają b ez­

wiednie na oślep przestrzeni, mniej napełnionej d y ­ mem; chowają się gdzieś po kątach i zakamarkach i tam, obezwładnieni zatruciem, padają; zaszywają oni w takie miejsca, że wprost do głowy nie może

6

przyjść strażakom, wysłanym na wywiady, aby tam można było znaleźć ludzi. Szczególnie trudno jest nieraz wyszukiwać dzieci.

Gęsty dym c) D ym i czad, wypełniające pokoje, gdzie znajdują się mieszkańcy, oraz klatkę schodową, również bardzo utrudniają akcję, którą trzeba wtedy prowadzić poomacku, gdyż najsilniejsze światło czy to pochodni, czy też elektrycznej latarni nie jest w stanie przebić zasłony gęstego dymu. W tych w ypadkach ratownicy kierują się na głosy, wzywające pomocy i posiłkują się rękoma i podręcznemi bosakami, ostrożnie macając przed sobą przy posuwaniu się naprzód.

Żar d) Najgorszą przeszkodę stanowią płom ienie i żar, i płomienie które £ jednej strony przerażają jeszcze więcej i tak

napółprzytomnych mieszkańców, a z drugiej zmu­

szają ratowników do bardzo szybkiego działania, i to tylko w ograniczonej przestrzeni, dając zaporę, k tó ra często nie pozwala na należyte przeszukanie dalszych pomieszczeń, znajdujących się poza strefą ognia.

RATOWANIE NA PRZYZIEMIU.

Ratowanie ludzi na przyziemiu znacznie różni się i jest da­

leko łatwiejsze od akcji na piętrach, gdyż tu tylko chodzi o wy­

szukanie ratowanych i wyniesienie ich z zagrożonego pomieszczenia.

Pierwszym obowiązkiem każdego strażaka, który znalazł się przy pożarze, a również przybyłej na ratunek straży pożarnej, jest dowiedzenie się, czy w zagrożonych pomieszczeniach niema

l u d z i .

Przedewszystkiem należy jaknajszybciej zebrać wiadomości od mieszkańców palących się domostw. Chociaż na tem polegać nie zawsze można, co liczne przykłady wymownie stwierdzają.

Najpewniej jest : arządzić, pomimo zebranych wiadomości, jaknajszybszy wywiad i przeszukanie zagrożonych mieszkań.

Zabezpie- Ratownik nakłada dymowy hełm, maskę lub

obwią-czenie zuje nos j u s^a chustką, zmaczaną w wodzie z octem i przyczepia do kółka z tyłu u pasa linkę, której drugi koniec, jak było wyżej mówione przy wywia­

dach (str. 41), trzyma towarzysz ratow nika dla dania w każdej

chwili pomocy w wypadku osłabnięcia oraz dla porozumiewania się za pomocą umówionych szarpnięć. Linka ta również pozwala ratownikowi znaleźć drogę pow rotną z zagrożonego pomiesżczenia.

Poszukiwa- Po wejściu do przestrzeni napełnionej dymem, naj-

niaw dym ie lepiej jest przykucnąć i czołgać się, trzymając głowę blisko podłogi, gdyż tu zazwyczaj powietrze jest najczystsze, bo niema jeszcze produktów zupełnego spalenia (C 02), a czad (CO) unosi się więcej ku górze, przytem przez szpary w oknach w drzwiach i w podłodze przedostaje się świeże po­

wietrze zzewnątrz i, jako chłodniejsze i cięższe, ściele się przy podłodze.

Ludzi dorosłych, o ile pożar powstał w nocy, .należy wyszu­

kiwać na łóżkach, tapczanach, pryczach, bo oni po ciężkiej pracy mają tw ardy sen; wdychając głęboko zatrute dymem powietrze, czadzieją i bywają obezwładnieni.

Dzieci natomiast, mający lekki sen, łatwo się budzą i, czując dym i grożące niebezpieczeństwo, chowają się pod łóżko, za piec i zaszywają się nieraz głęboko w różne zakamarki, naw et w szafy.

Dlatego też, jak się ma wiadomości o tem, że w danem pomie­

szczeniu mogą być dzieci, należy bardzo skrupulatnie przeszuki­

wać wszelkie kąty, zaglądając pod łóżka, stoły, za piec i t. d.

Niemowlęta najczęściej są w łóżkach i kołyskach.

Ratownik winien działać szybko i rozważnie, starając się wszędzie dotrzeć, gdzie według jego mniemania mogą się znaj­

dować ludzie.

Chwyt Po znalezieniu człowieka, k tó ry najczęściej jest od

strażacki dymu omdlały, należy go szybko przewrócić na- wznak. Mocno podchwyciwszy rękoma od dołu pod pachy, stawiamy go przed sobą na kolana (rys. 25). W sunąw szy głębiej pod pachę praw ą rękę, mocno podtrzymujemy nią omdla­

łego, a lewą szybko przesunąw szy między jego nogi, nachylamy się i bierzemy na swe barki zwisające ciało, pomagając nieraz przez trzymanie prawą ręką, za rękę omdlałego, (rys. 26); poczem, obchwyciwszy lewą ręką lewą nogę omdlałego, chwytamy mocno tąź ręk ą za zwisającą lewą rękę jego. Pomagając sobie swobodną praw ą ręką i nieraz bosakiem podręcznym, podnosimy się i wynosimy omdlałego z przestrzeni napełnionej dymem, mocno

trzym ając zwisające ciało lewą ręką, (rys. 27), a swobodna nasza praw a ręk a pozwala na otwieranie drzwi, usuwanie przeszkód, a naw et na schodzenie po drabinie.

rys. 25 rys. 26

Chwyt Jeżeli ratow any jest przytomny i tylko osłabiony lub

ormalny chory, wtedy należy przenosić go inaczej. Jedną rękę podsunąć pod miednicę ratowanego, a drugą

pod plecy przy karku, prosząc aby, ratow any (ewent. ratowana) objął ratownika rękoma za szyję. Poczem trzeba podnieść obe­

zwładnionego i wynieść na świeże powietrze (rys. 28).

Wynoszę- Jeżeli jest możność użycia do ratow ania dwóch stra- d w ć ^ 262 żaków, wtedy sprawa wynoszenia ratowanych jest

towników t»ardzo ułatwiona i szybko postępuje.

Najlepszy chwyt w tym w ypadku polega na tem, że jeden bierze pod pachami z tyłu obezwładnionego za tułów, a drugi od przodu pod miednicę lub za nogi pod kolana (rys. 29) i z łatwością szybko wynoszą.

rys. 29

Jeżeli ratow any jest przytomny, to wtedy wynoszą go za pomocą t. zw. krzesła (rys. 30), które tworzą obaj ratownicy, ' chwytając się wzajemnie za ręce powyżej kiści (rys. 31); a rato ­

wany obejmuje ich za szyje.*

Jeszcze lepiej jest wynosić omdlałego na noszach, które można prowizorycznie zrobić z dwóch drążków (jak do pompowania przy sikawce) i worka, płaszcza lub koszuli (rys. 32).

F Prowizo­

ryczne nosze

ry s . 30 i 31

Wynoszę- Dzieci wynosi się,

nie dzieci biorąc wprost na r ę ­ ce. Jeżeli dziecko jest omdlałe, to trzeba przy wynosze­

niu pilnować, aby główka nie zwisała zanadto wdół.

Ratowanie omdiałych

Po wyniesieniu om­

dlałego na dwór, na leży starać się dopro­

wadzić do przytomności i zasto­

sować sztuczne oddychanie, jeżeli są oznaki oczadzenia. Szczegóły tych zabiegów znajdują się w 4-ej części tego tomu p.t. „Pom oc sani­

tarna na pożar ach" (książka Nr. 32).

Jeżeli ratow nik znajdzie w ię­

cej ludzi omdlałych lub zaczadzo­

nych, to za pomocą linki podaje sygnał „na pom oc"! i wtedy 2 — 3-ch ratowników, też zabezpie­

czonych maskami dym ow em i,śpie­

szy z pomocą i wspólnemi siłami

rys. 32

dają szybki ra tu n e k zagrożonym, starając się jaknajprędzej w y­

napełniona gęstym dymem lub zagrożona przez pożar.

Oprócz tego komplikuje spraw ę wysokość piętra, na którem szerzy się ogień, gdyż zazwyczaj mieszkańcy, widząc grożące niebezpieczeństwo, łatwo, jak było wyżej powiedziane, poddają się panice i przerażeniu, a nieraz wpadają w szał i w żaden spo­ obezwładnieniu krótkiej linki do wiązania.

Metoda walki „ D żiu -d żitsuu polega na znajomości układu mięśniowego człowieka, a również naczynio­

wego i kostnego i na umiejętnym szybkim uchw y­

cie słabszych i więcej boleśnych części tego układu czyli na obezwładnieniu tym sposobem nawet znacz­

nie silniejszego przeciwnika.

Trudno jest tu szczegółowo wykładać wszystkie te sposoby.

Przytoczę tylko parę więcej charakterystycznych i łatwiejszych chwytów, łatw e bowiem i szybkie ich zastosowanie może się p rz y ­ dać druhom-strażakom przy ratowaniu ludzi opierających się lub oszalałych z trwogi i uchronić nieraz ratowników od kalectwa

„Tan jitsu" 1. Chwyt ten jest prosty i najczęściej może mieć zastosowanie przy ratow aniu z ognia, gdy ratow any lęka się i nie słucha strażaka, wymachując przed nim rękoma.

Strażak chw yta lewą ręką praw ą kiść ratow anego w taki sposób, aby wcisnąć palce w mięsistą część jego dłoni tuż poniżej wielkiego palca, i objąć swym wielkim palcem zew nętrzną stronę

jego kiści; poczem skręca kiść (rys. 33) i szybko nią porusza w tył i naprzód.

Wrazie energicznego oporu, strażak pomaga sobie jeszcze drugą ręk ą (rys. 34).

To samo można osiągnąć, chwytając praw ą ręk ą za lewą dłoń ratowanego.

.,Oya ubi 2. Strażak łapie praw ą ręk ą wielki palec prawej

shime" ratowanego naokoło podstaw y tuż pod pierwszym stawem, w ten sposób, że obchwytuje ten palec swym wielkim i wskazującym palcami, a resztę palców wciska w pod­

stawę dużego palca ratow anego od zewnątrz, skręcając ten ku dołowi (rys. 35). W tedy ratow any zmuszony jest paść na kolana.

„Teko to 3. W tym chwycie posiłkuje się strażak ręk ą

rato-tsuppar wanego jako dźwignią. Chwyta swoją praw ą ręk ą napią-stek*) prawej ręki ratowanego i wyciąga ją poziomo

*) N ap ię stk ie m n a z y w a się n ręki k i l k a m a łych k o ste k u końca przed­

ramienia. Za n a p i ę s t k ie m je st dłoń, k tó r a się zgina przy n ap ię stk u . P rz e d ­ ram ię je st część r ę k i od łokcia do dłoni, a część r ę k i od ł o p a tk i do łokcia nazyw a się ramieniem.

rys. 36

rys. 37

do swej piersi, poczem lewą swą rękę szybko wsuwa pod prawe ramię (górna część ręki) ratow anego i łapie nią mocno za koł­

nierz przy ubraniu jego (rys. 36), przyczem oba ramiona prawe ratow anego i lewe strażak a muszą się skrzyżować tuż za łokciem ratowanego. W yprostow ana lewa ręk a strażaka jest oparciem dla dźwigni t. j. prawej ręki ratowanego i ten zostaje obezwładniony.

rys. 38

4. Zamiast złapania lewą ręk ą za kołnierz, można ją przesunąć poza k ark ratowanego, podniósłszy nieco wyżej jego praw ą rękę.

Ratowany, schwycony za kark, przy skręceniu jego prawej dłoni przez strażaka ku sobie, zmuszony jest pochylić głowę ku dołowi. Tym sposobem obezwładniony da się prowadzić (rys. 37) lub rzucić na ziemię.

„Atem i" 5. Jeżeli ratow any zaczyna się bić i stara się uderzyć praw ą ręk ą strażaka w głowę, to ten momentalnie zgina kolana, zniża się, aby ręk a ta przeleciała ponad głową i lewem ramieniem; szybko stawia lewą nogę w tyle prawej nogi rato­

wanego, a praw ą dłonią odpycha do góry brodę ratowanego,

„Teko to tsuppari*1 z pochyle­

niem

naciskając jednocześnie lewą ręką pod plecy ratow anego w bo- leśne miejsce (rys. 38) i przew raca w tył*).

Je s t jeszcze szereg chwytów więcej skomplikowanych, po­

trzebujących dłuższego szkolenia, przeto zadowolnijmy się pię­

cioma wyżej podanemi, jako łatwiejszemi i prostszemi.

Ratowanie Po obezwładnieniu natychmiast należy szybko rato-

po poko- wanego związać k ró tk ą linką i spuszczać za pomocą

opernego cz^ *° woru> czy aparatu Honiga czy też zwykłej linki.

Szczególnie znajomość sposobów obezwładniania może się przydać podczas pożaru zakładów dla nerwowo- chorych, kiedy to pacjenci dostają napadu furji, która może być bardzo niebezpieczna, a naw et groźna dla ratowników i dla obłąkanych.

P rzy ratow aniu chorych w szpitalach, należy dbać o to, aby ci nie zaziębili się przy wynoszeniu na dwór lub spuszczaniu, szczególnie podczas zimy, słoty oraz wiatrów.

Wtedy należy chorych poobwijać w kołdry, koce, pledy, chu­

sty i zaraz po uratowaniu wprowadzić do ogrzanych pomieszczeń.

Spuszczanie Ratowanie z wyższych pięter najlepiej odbywać przez

ratowanych k latkę schodową, o ile ta nie jest ogarnięta dymem

z pięter . . . . .

i płomieniami.

Wrazie n iem o żno ści' korzystania z tej najprostszej drogi, ratu n ek organizuje się zapomocą drabiny mechanicznej, drążkowej, francuskiej, rzadziej po drabinkach hakowych.

Przy większej ilości ratow anych najpraktyczniej jest użyć płótna ratunkowego lub woru, albo też aparatu Honiga.

W braku tych przyrządów można ratow anych spuszczać na linkach przez zatrzaśnik sposobami, opisanemi szczegółowo w VI to­

mie niniejszej pracy w 2-ej części p. t. „Instrukcja ćwiczebna", (książka N» 26).

W powyższej instrukcji mówi się również bardzo szczegó­

łowo o sposobach, stosowania t. zw. węzłów ratowniczych.

Zachowanie Każdy ratow nik powinien być zupełnie świadom od- s ię . powiedzialności moralnej, jaka na nim w d a n e j chwili

ratowników c\ą±yt odpowiedzialności za życie osób, które ma rato ­

*) Ratow any albo dalej wym achuje p r a w ą ręką, albo z bólu szarpie nią za ram ię straż ak a , ja k n a rys. 38.

wać. Przeto topornicy, wyznaczeni do tej czynności, muszą za­

chowywać spokój i zimną krew; uspakajać przerażanych miesz­

kańców, że będą uratowani, że straż posiada wszelkie środki r a ­ tunkowe.

Szczególnie wrazie widocznej paniki i wrazie obawy w yska­

kiwania napółprzytómnyeh z przerażenia mieszkańców przez okna na bruk, należy z całą enerją zapobiedz temu i w ostatecz­

ności kazać porozciągać koce ratunkowe.

Wogóle tego środka należy unikać, gdyż skok do koca w y­

maga umiejętności i odwagi; osoba, skacząca pierwszy raz, łatwo może doznać uszkodzeń, wstrząśnienia, złamać nogę lub rękę.

Nieumiejętny skok grozi również strażakom i ludziom, trzy m ają­

cym koc, niebezpieczeństwem uderzenia w głowę, złamania oboj­

czyka i t. p.

Jeżeli w ostateczności wypadnie użyć koca do skakania, to należy lepiej zastosować t. zw. koc-szuwalny z podpierającemu o ścianę drążkami (IV tom, 3 cia część lub książka Nr. 15).

Dla zapobieżenia w ypadkom wstrząśnienia, uderzeń i okaleczeń, szczególnie gdy strażaków do trzym ania koca jest niewielu, trzeba pod kocem zasłać ziemię i bruk słomą, materacami, pierzynami it.p.

miękiemi przedmiotami, które wrazie słabszego naprężenia płótna lub siatki koca, osłabić mogą silne uderzenie i uchronić tem od kalectwa i potłuczenia się skaczących.

Nawiązanie Bywają wypadki, że płomienie bardzo szybko ogar­

niają dom mieszkalny i, opanowując klatką schodowę, odcinają tem jednyną drogę ratunku,

przezpożar P rzybyła do pożaru straż pożarna niezawsze posiada dosyć w ysoką drabinę mechaniczną.

łączności z ludźmi odciętymi

Palna broń W tedy jedynym ratunkiem jest połączenie z dołem zagrożonych pięter zapomocą specjalnego przyrządu w postaci broni palnej, wyrzucającej z lufy przez wytrzał specjalny pocisk, do którego przymocowany jest koniec mocnego szpagatu o długości około 120—150 mtr.

Szpagat ten nawinięty jest w specjalny stożek bardzo szybko i łatwo rozwijający się.

Kusza Zamiast strzelby, może być użyty mocny łuk w po­

staci t. zw. starożytnej ku szy, u której obłąk (łuk)

jest z bardzo giętkiej, mocnej stali, a cięciwa z mocnej struny.

Obłąk umocowany jest w długiem łożysku z rowkiem i kolbą, przy której spust ma zaczepkę, służącą do napinania cięciwy. Włożona do row ku strzała żelazna z uwiązanym końcem szpagatu opiera się otylcem o cięciwę. Za pociągnięciem spustu obłąk, wyprężając silnie cięciwę, wyrzuca na kilkadziesiąt metrów strzałę. Ta, tr a ­ fiając w okno zagrożonego piętra, podaje koniec szpagatu. Znaj­

dujący się tam ludzie wyciągają szpagat z przywiązaną doń linką z blokiem ratunkowym i hakiem okiennym lub gwoździem ze śrubą.

W kręcenie tego gwoździa ratunkow ego lub zaczepienie za zawiasę haka i uwiązanie doń linki z blokiem jest już spraw ą kilkunastu, a naw et kilku sekund.

Przy spuszczaniu ratowanych przez wór lub zapomocą apa­

ratu Hóniga albo linki, ratownicy winni zachować jaknajwięcej spokoju, pewności siebie; nie ulegać prośbom i molestowaniu r a ­ towanych, a stanowczo energicznie działać, gdyż podczas istotnego niebezpieczeństwa każda chwila jest droga i nie wolno tracić czasu na przekonyw anie opornych, a wypada nieraz, jak było w y­

żej powiedziane, siłą obezwładnić, związać*) i spuszczać, dbając jednak, o ile się da, aby ratow ana osoba przy spuszczaniu nie obijała się o gzymsy i w ystępy muru.

Powiązane dokumenty