S C E N A P I E R W S Z A .
(Namiot żołnierski, w środku długi stół, przy nim kilku szlachty przy puharachj jeden szlachcic przy świetle czyta list. — Milczenie.)
P i e r w s z y S z l a c h c i c (do tego, który czyta). Co sły c h a ć w L itw ie? Co sły ch ać w K oronie? W y m acie listy , to w y w szystko w iecie. P rę d k o ż S zw edzika osadzą, n a tro n ie, M ak sy m ilian a w y m ió tłszy ja k śm iecie?
(Śmieje się.) S z l a c h c i c (kładąc list). T o list po p ro stu od żony i dzieci.
N iech sobie w P o lsc e k to chce b e rłem w ład a , C zy M ak sy m ilian , czy to Z y g m u n t T rzec i, — U m nie za ra z ą o b o ra w y p ad a.
R zu cajcie sobie ro d zicielsk ie w ioski, W o la k ażd em u z m iłościw ych braci; A m nie Z am ojski ani p an Z borow ski Z a m oje s tra ty gro sza nie zap łaci. W ra c a m do domu!
D r u g i S z l a c h c i c . Ho! ho! ja k i szparki! S zkoda, że za to w ięzienie i kula!
T r z e c i S z l a c h c i c . Je m u ta k pilno do swej g o sp o d ark i, G d y do stolicy w p ro w a d z a m y k ró la . P i e r w s z y S z l a c h c i c . J a k ie g o króla?
T r z e c i S z l a c h c i c . W sz a k b y łe ś n a sejm ie, N a k tó ry m o b ra n M aksym ilian P ie rw sz y ?
P i e r w s z y S z l a c h c i c .
K ła n ia m się w aściom — k ła n ia m się u p rzejm ie, J a od w as w sz y stk ich będę tro c h ę szczerszy.
(Staje wsparty oburącz na szabli.) C zy w am , panow ie, d o p raw d y się zdaw a, Ż eście o b ra li M aksym iliana?
C zy w edle u sta w pow szechnego p ra w a S tan o w i n a ró d g a rs tk a zbuntow ana??
(Szlachta się oburza.)
N ie k rę ć c ie w ąsów , a pow iedzcie szczerze: M y b y śm y w szyscy stali p rz y Z y g m u n cie, L e c z je d e n ju r g ie lt od S ta d n ic k ic h b ierze, A d ru g i m ieszka n a Z b o ro w sk ich g ru n cie; T eg o C zarn k o w sk i p rz y n ę c ił n ad zieja,
T e m u k n ia ź P r u ń s k i p r z y rz e k ł swą. p o k rew n ą. M y ślim y b ra c ia o w szy stk ie m k o leją,
A le o N iem cu, że najm niój, to pewno! I n ik t zaiste nie w ierzy w sw ej duszy, B y się u trz y m a ł nasz e le k t n a tro n ie .
D r u g i S z l a c h c i c . Co A r a ś ć ro zp ra w iasz? ścia n y m a j ą uszy!
T r z e c i . J a ci ro z u m u do głow y nagonię! Co to? j a m atacz!! lu b ja k i przechera!!
P i e r w s z y .
T r Z e C i ( dobywając pałasza'). Co!! bij się zem ną je śli p ra w d a szczera.
P i e r w s z y ( takie dobywając p ałasza do obecnych). B ądźcie św iadkam i m ości dobrodzieje!
(K rzyżują pałasze.) (Jeden ze szlachty raniony w rękę.) C z w a r t y (wpadając pomiędzy nicli). Z goda panow ie! czyście zapom nieli, Ż e tu żyjem y pod niem ieckiem praw em ? Ż e k to w obozie rą b a ć się ośm ieli,
Z w ierzchność n a ń p a trz y okiem niełaskaw em ? O to p rzy ch o d zi p an A d am C zach ro w sk i, N asz w ódz, g d y n ie m a pan a S ta d n ick ieg o ...
T r z e c i . P o e ta jakiś!... niech obcina zgłoski.
C z w a r t y . O b e tn ie uszy i to b ie, kolego! Z nim nie żarto w ać...
S C E N A D R U G A .
CI Ż I C Z A C H R O W S K I (z siwą brodą i długiemi włosami). C z a c h r o w s k i (groźnie).
D o poch ew oręże! W aszm ościom w g ło w ie b itw y i kielich y , G d y j a się w m yślach g u b ię i m itrę żę, J a k b y te n zam ek opanow ać lichy. M u ry n ie k rzep k ie , n ieliczn a zało g a, Czas, b y się w nasze w ła d a n ie d o sta ła ... A le p rzez s k a ły n ie d o stę p n a d ro g a
I u dow ódcy serce g d y b y sk ała.
P is a łe m z g roźbą, ont nie d b a o ży cie... P o sła łe m m ów ić o ja k im okupie:
— „ N ie d a m ,“ rz e k ł, „z a m k u , c h y b a położycie „ C e g łę n a cegle a tru p a na tru p ie !“
O n z a rm a t ciąg le naszych lu d zi tra c i, G d y nasze d z iała sięgnąć ta m nie m ogą; L ec z w ezm ę zam ek!... A k rew m oich braci, K a sp rz e K a rliń sk i, p rz y p ła c isz m i drogo! A tu czas n a g li... a w ojna n iez m iern a ... D ziesięć la t n ie stać ja k p o d ja k ą T roją! N ie w ziąw szy fo rte c — w ojska L ic h tc n ste rn a W g łę b in ę k ra ju zapuścić się boją.
J a d ałem p a n u S tad n ick ie m u słow o
W e trz y d n i z b u rzy ć albo w ziąć te m u ry ...
S z tu rm e m pójdziem y.
J e d e n z e S z l a c h t y . Iś ć n a śm ierć gotow ą, G d y ja k w cel palą arm a ta m i z góry?! T o ro z k a ż w aszm ość, niechaj N iem cy idą.
C z a c h r o w s k i . W ła śn ie trafiłeś — ż a rło k i i tchórze! N am trz e b a działać lu b odejść z oh y d ą... S łu ż ę waszm ościom !...
J e d e n z e S z l a c h t y . A le ja nie służę!
P ro w a d ź nas w aszm ość g dzieś n a ró w n e pole: P r z y b rz ę k u trą b y , p rz y naszym sz ta n d arz e, Z b ard y szem w rę k u , z szyszakiem na czole, Z obaczysz w aszm ość, co szlach ta dokaże. L e c z tu ... gdzie m u ró w n ie d o stać pałaszem ,
G dzie po n am io tach zgnuśnieliśm y praw ie... P a n ie ro tm istrz u ! z przep ro szen iem waszem J a łb a n a p ew ny pocisk n ie n adstaw ię.
Dr u g i .
Ł e b nam p o trz e b n y nie n a jedng, chw ilę. T r z e c i .
I mój łeb także ja coś sobie ważę. C z w a r t y . I ja z n a m io tu g ło w y n ie w ychylę.
(Slychaó trąbkę.) C z a c h r o w s k i . H a ń b a w am ! h ańba, sa rm a c c y hussarze! O jcow ie w asi n a oślep w alczyli,
J a k o tern dziejów zap isała k a rta ... J e d e n z e S z l a c h t y . T o może b y ło w przyjaźniejszój chw ili?
D r u g i (s cicha z przekąsem). L u b m oże sp raw a b y ła w ięcej w a rta .
Ż o ł n i e r z (wchodzi). L is ty od w odza i jak ieś pacholę P o jm a n e jeń cem czeka ta m n a dw orze.
C z a c h r o w s k i .
Zkąd jemu przyszło brać dzieci w niewolę? S z l a c h t a (otaczając Czachrowskiego). Z teg o pisan ia dow iem y się m oże.
C z a c h r o w s k i (czyta). „M nie wielce miły Mospanie Czachrowski! „Uprzejmie Waszmość pozdrawiam z podróży.
„ Z ła p a łe m p taszk a, coć do b rze u słu ż y . „ D a w n y ra c h u n e k m iałem z tą ro dziną, „ D z iś d o b ry p ołów u s łu ż y ł m ej dłoni; „ J e s t to z u ch m a ły , z b o h a te rsk ą m iną, „ S y n K arliń sld e g o , co O lsz ty n a broni. „N ap isz do starca, n ie c h pom yśleć raczy, „ B y ju tr o zam ek b y ł w d z ie rż e n iu naszem ; „ B o sw ego sy n k a w ięcej nie zobaczy,
„ J a sam m u głow ę ro z p ła ta m pałaszem ... „ T o m oja w ola — to stanow cze słow o, „ K tó re niech W aszm ość K a rliń sk ie m u poda. „ J e s te m z a tte n c y ą zaw żdy je d n ak o w ą, „ S łu g a W aszm o ścin S ta d n ic k i z Ż m ig ro d u .“
S C E N A T E Z E C I A .
C IŻ S A M I i Ż O Ł N I E R Z E (wnoszą śpiącego Zygmunta).
Ż o ł n i e r z . W drodze n a zim nie u sn ęło niebożę.
C z a c h r o w s k i .
N ie b udzić d ziecka — nie stąp ać ta k z g ó ry , W o jło k i siano p o d esłać na łoże,
O d jąć m u z lekka k rę p u ją c e sznury! N iech tro c h ę spocznie...
(Do Szlachty:)
A k tó ry ta m z w aści C h c iałb y pojechać do zam ku O lsztyna? J u ż c i K a rliń sk i nie zd ziała napaści, G d y m u przyw ieziesz w iadom ość od syna.
J e d e n z e S z l a c h t y . P ię k n a wiadom ość! ja takiego posła K aza łb y m zrąb ać lub p rz y b ić do pala.
Dr u g i .
P a n ie M a rcin ie — ty ś żo łd ak z rzem iosła, N ie w iesz, że p raw o teg o n ie pozw ala... P ra w o n aro d ó w — prz ecz y taj, sąsiedzie.
P i e r w s z y z e S z l a c h t y . N ie czas do książki, k ied y stry c zk iem g ro żą.
C z a c h r o w s k i . M ości panow ie, k to do zam ku jedzie?
J e d e n z g r o n a . J a m oje losy zdam na w olę bożą... J a d ę rotm istrzu!
C z a c h r o w s k i . P a p ie ru i pióra! N apiszę listy!... tu idzie o życie.
J e d e n z e S z l a c h t y . C iekaw y jestem , co nasz p o seł w skóra.
C z a c h r o w s k i . P a p ieru ! pióra! czy w aszm ość słyszycie?
S z l a c h t a (zakłopotana). P a p ieru ! pióra! n ie ła tw a zagadka Znaleźć te rzeczy m iędzy hu ssarzam i.
(P atrzą na siebie,)
J e d e n z e S z l a c h t y (oddzierając kaw ał listu, który czytał). U m nie je s t pa p ie r, u d zielę w am szm atka.
D r u g i (odrywając orle pióro od hussarskich skrzydeł swojćj zbroi). U m nie je s t p ió ro ... zao strzcie je sam i.
( Czachrowski z pośpiechem temperuje pióro.)
Z y g m u n t (przez sen).
N ie p łacz cie m atko! nie p łacz i ty M arto... J a b ęd ę w niebie — ja b ę d ę zbaw iony... C zyż m ęczennikiem być za to nie w arto? C zyż zazdrościcie p alm y i korony?
C z a C h r o w S k i (skończywszy temperowai pióro). D ajcie inkaustu!
S z l a c h t a (znowu zafrasowana). O to tru d n ie j pono... M y czarnej cieczy nie nosim w podróży.
C z a c h r o w s k i .
W szystko m i jed n o czarn o czy czerw ono. i e d e n z e S z l a c h t y (ten, który był raniony). J a m am k rew moją,, niech w aszm ości służy.
(Podaje mu rękę z poważnym ukłonem.) C z a c h r o w s k i .
L u b ię cię! znaczno, żeś ry c e rsk ie dziecko, Co do niczego swojej k rw i nie p r z e c z y ... D z ię k u ję w aści.
(M acza we krw i pióro i pisze'). G ł o s z t ł u m u . A le k rw ią szlachecką T y lk o szlachetne trz e b a pisać rzeczy!
(■Czachrowski pisze.)
J e d e n z e S z l a c h t y (patrząc na śpiącego Zygmunta). A szkoda d ziecka!...jego los na szali.
D r u g i (także patrząc na Zygmunta). K a rliń sk i tw ardy!
T r z e c i (ze współczuciem). O! zm iękczcie go Nieba!
Z y g m u n t (przez sen). Krwią, odpow iem y, g d y k rw ią zapytali! M atko! k rw i w łasnej z a p rze ć się p o trzeb a.
C z a c h r o w s k i (szukając w tornistrze"). M am tu i pieczęć, m am i k a w a ł w osku.
(Pieczętuje list.)
(Do Szlachcica, który ma iśó z poselstwem:) No! ru szaj w aszm ość, nie zw lekając chw ili; J e ś li K a rliń sk i czuje po ojcow sku,
D o m ojej ra d y pew nie się p rz y c h y li. N iech się na ła sk ę zw ycięzcy poddadzą I on, i szlachta, i w szyscy żołdacy;
D ziś jeszcze z am ek niech trz y m a p o d w ładzą, A ju tr o klucze złoży m i na tacy!
W aszm ość o b ejrzy sz prochow nie, zbrojow nie, I w eźm iesz w szystko p o d pieczęcie nasze.
S z l a c h c i c . A g d y b y m iano p o stą p ić g w ałto w n ie I m nie p o słań ca chw ycić n a pałasze?...
C z a c h r o w s k i . Śm ieszne p ytanie!— to um rzesz, kolego, A m y za głow ę pom ścim y się waści. L ecz znam j a serce K a s p ra K a rliń sk ie g o , O n nie p o p e łn i bezccnej napaści...
T o c złe k ry c e rsk i — sam i zobaczycie... N ie bój się waszm ość, tam nie czeka zd rad a. Z re sz tą p rz y p o m n ij, że za tw oje życie S y n je g o w ła sn y życiem odpow iada. Id ź ja k pow inien poseł u ro c zy sty , W rac aj z responsem pom yślnie a ry ch ło .
J e d e n z e S z l a c h t y . A g d y b y je d n a k m im o w asze listy , J u t r o strzelan ie z a rm a t nie ucichło?
Co w aszm ość poczniesz z tern nieszczęsnem dzieckiem ? T o ż syn szlachecki bezb ro n n y i m ło d y .
C zyż m a polegnąć pod ciosem zbójeckim , P o d ciosem naszym ?...
D r u g i .
C zy to m y H ero d y ? C z a c h r o w s k i .
A t! pleciesz waszmość! i k tó ż tego n ie wie, Z e k re w niew inna o pom szczenie w oła? M ało co pisze p an S ta d n ic k i w gniew ie! A le się z b ro d n i dopuścić nie zdoła. A zresztą py tam : czyż K a rliń sk i może P o g a rd z ić naszem p rzeło żen iem szczerem ? W y d a ć k re w w łasn ą n a śm ierteln e noże... T rz e b a b yć zw ierzem ...
S z l a c h c i c (z tłumu). A lb o b o h aterem .
Z y g m u n t ( przeciera oczy z grymasem zaspanego dziecka). G dzie to j a jestem ? gdzie m atka? g d zie M arta? C zy ojciec w rócił? g dzie nasza czeladka? D la czego n a m nie su k ien k a p o d arta? Jesz c z e d o p ra w d y zagniew a się m a tk a ! M atko! w śnie m oim , g d y b y ś ty w id ziała, J a k ie mi J e z u s d a ro w a ł u b ran ie!
S u k ien k a śnieżna i p rze p ask a b ia ła , G dzie niegdzie złota i p u rp u ry tkanie... Och! g d y b y zasnąć i p rzy śn ić j ą je s z c z e ! W ło ż ę j ą, w łożę... och! ta k , nieinaczej!..
S z l a c h c i c drugiego).
W ie sz , panie bracie? M nie p rzech o d zą dreszcze. Dr u g i .
Z w yczajnie dziecko, coś p rz e z sen m ajaczy, Z y g m u n t ( przychodząc do siebie). C zy to nasz dw orzec? gdzie m oja lcom natka? A ch! p rzypom inam o tój strasznej chw ili.... J u ż m ię na zaw sze p o żeg n ała m a tk a ; Z bójca m ię z ab rał... i na k o ń w sa d z ili— Z w iązali ręce — puścili się kłusem ... J a m d łu g o k rz y c z a ł — u sn ąłem nareszcie, I byłem w niebie, g adałem z Jezu sem , D a ł mi sukienkę.
(Do CzachrowsJciego:')
A wy k to jesteście? C zy słu d z y tego strasznego ry cerz a,
Co n a nasz dw o rek w p a d ł w czora ja k zbójca? M acie m ię zabić?
C z a c h r o w s k i .
T y ś z a k ład p rzy m ierza, C hcem y m ieć zgodę z w ojskiem tw eg o ojca.
Z y g m u n t . C hcecie z nim zgody?
C z a c h r o w s k i . ,
O! m y niedalecy! Z y g mu n t .
A o cóż kłótnia? niech w in n y p rzep rasza... C z a c h r o w s k i .
T w ój ojciec nie chce odd ać nam fo rtecy . Z y g m u n t .
Bo ta fo rteca m usi b yć nie w asza. O j a znam ojca!— d arem n e gadanie —
O n cudzej rz e c z y n ig d y nie przyw łaszczy! A le co sw oje to obronić w stanie, N aw et w ilkow i o d e b ra łb y z paszczy! O n w ielk i ry c e rz , w y tego nie w iecie, O d b y ł sto b ite w w cli w ale i odw adze. Ł a tw o w am w nocy u p ro w ad zać dziecię, A le się z ojcem p o ry w a ć nie radzę. A starsi bracia!... Iio ! tak że są zuchy! N ie zaczepiajcie O stojów z K a r lin a !
S z I a C h C i C (do drugiego'). T o dziecię p e łn e najlepszej otuchy.
Dr u g i . J a k on m ojego chło p ca przypom ina!
T r z e c i .
W oczach odw aga, a zuchw ałość w m ow ie... T o polskie dziecko, ja k m i P a n B ó g m iły!
(Słychaó trąby. ) C z a c h r o w s k i . Grają, pobudkę! sły szy cie, panow ie! S nadź pierw sze k u ry ju ż się o b u d ziły . W sz y sc y do sw oich chorągw i niech śpieszą, R a n n ą m odlitw ę n iech w ojsko odśpiew a. N abijać działa! a cho rąg iew pieszą
O d w schodniej stro n y u k ry ć m ięd zy drzew a. R uszajcie w aszm ość— j a tu się pom odlę, O dśpiew am h y m n y za k o ro n n ą dolę.
J e d e n z e S z l a c h t y . J e d n a k ro tm istrz u , zb y t b y ło b y podle, A byśm y m ieli z ab ić to pacholę!
(Szlachta się rozchodzi — tylko zostaje kilku ze służby obozowćj.) . ( M uzyka poczyna przegrywlcę,)
C Z A C H R O W S K I — obole ZY G M U N T — w głębi namiotu kilku żołdn kćw — wszyscy zdejmują liełmy.
C z a c h r o w s k i (śpiewa). ( Wolne recitaiioo.) N ajw yższy P an ie, M o cn y H etm an ie, Dobą.dź oręża swego!
P o m ó ż w y g ran e j, U lecz nam ran y , W sław ie im ienia Twego!
C h ó r . W sław ie im ienia T w eg o !
C z a c h r o w s k i . A n i grom ada, N i lu d z k a rad a, W y g ry w a plac w p o trzeb ie.
S zab la tęp ieje, S erce tru c h le je , G dy B oże nie m asz Ciebie.
Chór .
G dy B oże nie m asz C iebie. (Słycliai zewsząd trąby wojenne.) J e d e n z e s t r a ż y (wchodzi). J a k a ś n iew iasta chce tu ta j p rzeb o jem P o rw a ć to dziecko.
C z a c h r o w s k i .
A m niejsza m i o to, N iechaj się staw i p rz e d obliczem m ojóm !
G l o s M a r t y (za sceną). G dzie ty , Z ygm uncie? t y m oja pieszczoto!
M a r t a (wpada w potarganym ubiorze i rzuca się na szyję Zygmunta). Zygm uncie!
Z y g mu n t . M arto!
Ma r t a .
Z n alazłam cię przecię! Ż o ł n i e r z (do M arty). Z bliż się do w odza...
Ma r t a .
P re c z m i, dzika hydro! (D o Zygmunta:)
O mój ty skarbie! o m oje ty dziecię! Mogą. m ię zabić, lecz ciebie nie w ydrą!
C z a c h r o w s k i . K to w aszm ość jesteś?
Ma r t a .
W sz a k ja m to niebożę P ie rsią k a rm iła , na ręk a c h d ź w ig a ła ..
C z a c h r o w s k i . N ic m u tu złego trafić się nie m oże, D ziecin a będzie w esoła i cała; W n e t go do ojca odeszlem y zdrow o, J e ś li, ja k sądzę, fo rtecę nam w yda.
Z y g m u n t . A gdzie je s t m atka?
Ma r t a .
B ó g czuw ał n ad g ło w ą , G d y m iała sp o tk ać sro m o tn a ohyda.
Z aledw ie w ro g i ciebie pochw ycili,
W ojsko ojcow skie p rz y b ie g ło w d ru ży n ie,
W z ięto twą, m atkę, i pew no w tej chw ili J u ż je s t bezpieczna, p rz y ojcu w O lszty n ie... S tad n ick i u m k n ą ł — z nim jeg o h u ssarze. C hciano m nie z a b ra ć k ’zam kow ej załodze, L ecz ja p o b ieg łam gdzie m i serce każe, O dszukać c ie b ie .. och! przecię znachodzę!
(Ściska Zygmunta.) (Słychać znowu trąbę.)
C z a c h r o w s k i (do wchodzącego żołnierza ze straży). C zego ta m trąb ią?
Ż o ł n i e r z .
B o P a n B ó g d a ł gości: P rz y b y w a su k u rs ty się c y ze c z te ry , W o jsk o K ró lew sk iej A u stry a ck ió j M ości I w szyscy w odze od głów nej k w a te r y .
S C E N A S Z Ó S T A .
L I C H T E N S T E R N , Z B O R O W S K I , G Ó R K A i K I L K U W O D Z Ó W , (Szlachta kłania się Zborowskiemu i Górce.')
L i c h t e n s t e r n .
C zy to w asz O lsztyn? T o i czasu szkoda! Z b u rzy ć m i zaraz g niazdo rozbójnicze! K to tu ta j wodzem?
C z a c h r o w s k i . S ta d n ic k i z Ż m ig ro d a, A ja w' chorągw i je g o nam iestniczę: A d am C zachrow ski...
L i c h t e n s t e r n . S ły sz a łe m o w aści — D la czego zam ku nie w ziąłeś przem ocą?
C z a c h r o w s k i . B o tru d n o znaleźć m iejsce do napaści, S k a ły w y so k ie— a ta m z a rm a t grzm ocą.
L i c h t e n s t e r n . P odw oić siły!
C z a c h r o w s k i. S tra c iłe m ich dużo, A le m i żadne nie w io d ły się plany. S tra c ili serce ci, co zem ną służą, S zlach ta iść nie chce...
L i c h t e n s t e r n .
T o szlach tę w kajdany! Z b o r o w s k i .
N iech na to W a sz a E k scellen cy a zważa, Z e p raw o nasze więzić nas zabrania.
Gó r k a . A ta k a m ow a toć szlachtę obraża,
G d y n am w je j sercach trz e b a p rzy w iązan ia. L i c h t e n s t e r n .
R adźcież, co począć?
(Panowie polscy otaczają Lichtensterna, toczy się cicha narada. — Cza chrowski przechodzi na przód sceny.)
( Wchodzi szlachcic, lclóry hyl posłany do Olsztyna.) C z a c h r o w s k i .
Z czem pow racasz wasze? Z ró żczk ą oliw y czy z kością niezgody?
S z l a c h c i c .
S ta ry K a rliń s k i g ró źb się nie p rzestrasza, W sw oim zapale trw a jeszcze ja k m łody.
— „ Z a m k u nie w y d am “ — rz e k ł do m nie z zapałem - (,A z synem czyńcie, ja k o w am się zdaw a...
,,P ie rw e j niż ojcem P o lak iem zo stałem — „ S ta rs z e ojczyzny niż ojcow stw a p ra w a .“
C z a c h r o w s k i . P rz e k lę ty upór!
S z l a c h c i c . A z a rm a t w y strzeli, J a k ty lk o słońce p o ran n e zaświeci.
L i c h t e n s t e r n (postrzegając Zygmunta i M artę). N iew ielkie dziw y, żeście zniew ieścieli,
W łó cz ąc z obozem n iew ia sty i dzieci. C z a c h r o w s k i .
T o nasi je ń c y , w ódz p rz y s ła ł ich w czora... S y n K arliń sk ie g o , co w zam ku starostą., A to p iastu n k a.
L i c h t e n s t e r n . A w ięc d o b ra pora, W ziąć m u ry zam k u bez w alk i i p ro sto . C zy w ie K a rliń sk i, 2e syn tu w niew oli?
C z a c h r o w s k i . W łaśn ie do niego p isałem w tej chw ili.
L i c h t e n s t e r n . J a k a ż odpowiedź?
C z a c h r o w s k i . Z e go serce boli, L e c z się p rze d żadną ofiarą nie schyli, Z e prędzój syna niż zam ek u tra c i, Że p u ści n a nas w y strz a ły i g ro ty .
L i c h t s n s t e r n (* ironią). D ziw nyście n aró d , panow ie S arm aci, L u b ic ie rzy m sk ie naśladow ać cnoty!
L e c z zm iękniesz... zm iękniesz mój ty h a rd y p ta k u , Z niżysz tw ój p o lo t aż do sam ej ziemi!
P a n ie Z borow ski! z a g ra ć do attaku! I sztu rm p rz y p u śc ić siłam i w szystkiem i! N iechaj się m ężnie krzątają, żołnierze, K ró l M ak sy m ilian d o b rą da n a g ro d ę. G d zie najw arow niój, ta m j a sam u d erzę... H a! i to pisk lę p rz e d sobą pow iodę. N iechaj n a ręk ach trz y m a ją go straże, A tę niew iastę niech o b o k prow adzą! Z obaczym w ted y , czy ognia dać każe, C zy serce ojca ocknie się z sw ą władzą??
Gó r k a .
L e c z to n ie g o d n ie —to za ciężka p ró b a D la serca ojca, g d y je nosi w łonie.
L i c h t e n s t e r n . P o zw o lił czynić, co się nam podoba, I j a m u czynić co zechce nie bronię; W o ln o m u zabić lub ocalić dziecię.
H ej! tu ż p rzed em n ą ponieść go p o d w artą! Z ag ra ć do szturm u!
Ma r ł a .
P anie! czyż zechcecie G u b ić pacholę?...
Z y g m u n t . N ie zniżaj się M arto! J a k ojciec zechce, ja k ro z rz ą d z ą N ieba, T a k w im ię boże niechaj się i stanie!
J e ś li k rw i m ojej na ofiarę trzeb a, Z ch lu b ą w y p ełn ię m oje pow ołanie.
(Słychać sygnały. Żołnierze biorą Zygmunta pod ręce— drudzy Martę. Z a nimi wychodzi Lichtenstern dobywając pałasza, za mm inni wodzowie.)
W s z y s c y ż o ł n i e r z e (wołają).
D alej do szturm u!!
C z a C h r O W S k i (wychodząc na ostatku). T o ry c e rz nie dziecko! Czego m am życzyć, sam nie w iem ju ż zgoła... P ła k a ć m i chce się!— P re c z ze łz ą zdradziecką! D alej do sztu rm u , gdzie pow inność woła!
(Zasłona spada.)
A K T T R Z E C I .
( Wnętrze bastyonu.— W strzelnicach działa, których tylko zapały da j ą się widzieć.— Ściana przystrojona w chorągwie.)
S C E N A P I E R W S Z A .