WJWr
W- <R jł' MF f # 4- v** .^KrWm?
W ®
W 1||F
5j/ ]§
ł
w
^
g
S/
ig #
w
• ■**w " W M j f 1
^¡gr*
iS y w [w
w
KKfff w/7
TO«r
POEZYE
(W Ł A D Y S Ł A W A SY R O K O M L I) WYDANI E ZUPEŁNE n a r z;e c z; w d o w y i g i E ą o T a u t o r at o m :
v
WARSZAWA
)S K Ł A D p Ł Ó W N Y U p E B E T H N E R A 1 ) V 0 L F F AHä 520
^ 0 3 B 0 JieHO n ,e H 3y p 0 K).
B a piuaea, H m a p n 10 d m 1871 i
W Drukarni J. Ungra, Nowolipki Nr. 2406 (3).
D Z I E Ł A O R Y G I N A L N E .
DZIAŁ II.
K K O T O Ó H W I L A W I E R S Z E M Z XVI W I E I£ U.
„Comes de W ątory
„Jed en kmieć a trzy dwory.“ B v s i A s k i. Proverb. Cent. V I.
O S OB Y. W Ą TOIISICI, hrabia na W ątorach. H A N N A , jego córka.
S T A N IS Ł A W P A C H O Ł O W IE C K I, młody rycerz nizkiego rodu. B A L T A Z A R , dworzanin W ątorskiego.
N E F T A L , lichwiarz.
R zecz w w ieku X V I, w s ta ry m zam ku W ą to ra c h .
S Ł Ó WK O OD AUTORA.
N i e r a z zadaw aliśm y sobie p y tan ie: dla czego przeszłość P o lsk i, ta k żyw a, ru c h a w a , d ram aty czn a, ta k m ało d o sta rc z a m a te ry a łó w do pow ieści, poezyi, a jeszcze m niéj do d ra m a tu n aszym p isarz o m ? Z a k o chani w effektach fran cu zk ićj lite ra tu ry , ubolew ając n a w e t, że nasze oby czaje nie d a ją osnow y do kom po- zy cy i ta k b o g a te j, ja k Ż y d w i e c z n y l ub M o n t e - C h r i s t o , zapom inam y, że w k ro n ik ach w łasnych
m am y n iew y czerp an e k o p a ln ie , z k tó ry c h geniusz S zek sp ira lu b W a lte r-S c o ta c u d a b y stw o rzy ł.
O tw ó rz m y n a tr a f k tó rąś z n aszy ch k r o n ik : co ta m r u c h u , co śm iechu dla k o m e d y i, co k rw i dla d ra m a tu , co scen rze w n y c h dla p o e m a tu , co zdrow ej m y ś li, m ogącej słu ż y ć za k o n k lu zy ę poczciw ego u tw o r u ! Co za m alow nicza rozm aitość w o b razach m iejsc, w d y k c y i, s tro ja c h , w y o b rażen iach d ziałają cy c h osób!
Z a tem at obecnej k ro to c h w ili w zięliśm y p rz y sło w ie zapisane u R y s iń s k ie g o : C o m e s d e W ą t o r y , j e d e n k m i e ć a t r z y d w o r y , w y b raw szy do nićj chw ilę h isto ry c z n ą , k ied y S tefan B a to ry tru p ie ją c e lu b blizkie p rz e ro d z en ia się w o lb rzy m i p o tw ó r m oż now ładztw o polskie ch ciał zastąp ić św ieżą k rw ią i św ie żą zasłu g ą.
B o k ie d y je d n a , b o g ata część a ry sto k ra c y i r o dow ej o lb rz y m ia ła , d ru g a dum na a słaba d o g o ry w a ła w swem nicestw ie, g d y ż głów ne stanow iska w k ra ju b y ły z a ję te , a zajm ow ać p o d rz ę d n e zd a ło się jć j b yć rzeczą u w ła c z a jąc ą swej dostojności. W y o b razicielem tej paso ży tn ej k a sty w y b raliśm y w y czy ta n ą u R y siń - skiego p o stać C o m e s a d e W ą t o r y ; S ta n isła w zaś P ach o ło w ieck i, p o stać h isto ry czn a , p rzed staw ia now y, św ieży elem ent ludzi osobistej zasłu g i, k tó ry m i k ró l S tefa n p ra g n ą ł licznie tro n swój o to czy ć. N a sp rze- ciw ieóstw ie ty c h dw óch c h a ra k te ry s ty c z n y c h elem en tó w osnuliśm y obecną k ro to c h w ilę , dla k tó rej z a m a w iając pobłażliw ość c z y te ln ik a , u ro czy ście o św ia d czam y, że nie m ieliśm y n a celu o k ry w ać śm iesznością zasłu g p rzo d k ó w , lecz ty lk o w ykazać nicestw o dum y, o p artej n a sam ych ro d o w y c h tra d y c y a c h bez osobistej zasłu g i. P rz e d m io t z ap raw d ę n iew in n y , — ho dzięki
N ie b u , w nasze czasy nie masz p raw ie p o s ta c i, w k tó - re jb y m ożna u p a trz y ć podobieństw o do H r a b i e g o n a W ą t o r a c h .
HRABIA NA WĄTORACH.
AKT PIERWSZY.
S C E N A P I E R W S Z A .Izba uboga obwieszana stareini portretami, w głębi herb srebrny. Przy skromnym stoliku hrabia W Ą TO R SK I, ubrany w powszedni kub* ale,
pisze, odczytuje co napisał i mówi sam do siebie : S k reśliłem nasze h e rb y , d aw n y ch d ó b r ogrom y I nasze sk o jarzen ia z n ajp ierw szem i d o m y : P rz e d m io t zap raw d ę p ięk n y , m a te ry a b o gata. T eraz p iszm y o cn o tach n ieb o szczy k a b ra ta .
(,Zamyśla się.)
O cnotach! . . . je g o cn o ty . . . on m iał sw oje cnoty; L ecz to c ic h e , dom o w e, z b y t skrom ne z isto ty , R ozw odzić się nie m o żn a, bo śm iechy n ie m iną. . . N a p rz y k ła d : lu b ił w ino... ale d o b re w ino...
A że na d ro g ie w ina niezaw sze sta w a ło , R ac zy ł się cienkiem piw em i p ro stą g o rzałą. A le ta k ą m oc duszy czyż ocenią p ro ści W człow ieku w ysokiego dom u i zacności?
P o w tó r e : r ó d swój k o ch a ł i szanow ał św ię c ie , O zacności sw ych p rz o d k ó w czy ste m iał p o ję c ie . W ie d z ia ł, z k ąd W ą to ro w ie swój p ro ce d er w io d ą , Z e jed en b y ł h e tm a n e m , d ru g i w o jew o d ą, Z e czterej k a s z te la n i, dw aj b y li b is k u p i,
W ie d z ia ł kim j e s t — i w m o tło ch nie m ieszał się g łu p i... K ied y śm y p o d u p a d li, g d y d o b ra książęce
K o le ją n ęd zn y ch czasów p rz e sz ły w obce rę c e , C zyż m iał słu ż y ć k ra jo w i? g d z ie ? ? ... w k rólew skim
dw orze ? L u b w chorągw i ussarskiej — p o ru czn ik iem m oże? K ę d y stanow ią k o m p u t plebejusze sam i
I gdzie je g o p rzo d k o w ie b y li hetm anam i. . . 0 n i e ! h ra b ia W ą to r s k i, comes de Wątory, N ie z d o ła ł się poniżyć jeszcze do tś j p o ry , 1 n a przyszłość poniżyć nie będzie nas łatw o. . .
(Staje przed portretem. W ciągu następnego monologu wchodzi B a l- tazar w szarej lisowćj kurtce i w rycerskim heL nie, a niep o strzeżony
staje na stronie.')
B o w y ! przo d k o w ie n a si, czuw acie n ad dziatw ą. H etm anie! ty ś zastę p y B olesław ów w o d z ił, K asz te la n ie ! ty ś p rzecię z Ł ę cz y ń sk iej się r o d z ił, W o jew o d o ! t y b y łeś p o ufnym J a g ie łły !
C zy żb y w asze zaszczyty n a zaw sze zginęły? A m y, w aszego szczepu szacow ne gałązki, P o sz li na słu żeb n ictw o lub w nierów ne związki? 0 nie!! j a b ęd ę w ie rn y m ych p rzo d k ó w grom adzie! Ś m ierć b ra ta now e n a m nie obo w iązk i k ładzie. O! ja z ch lu b ą p rz y jm u ję te n ciężar zaszczytny: P o d trz y m a ć n a m ych b a rk ac h nasz dom sta ro ż y tn y ,
( Udaje ja k b y co dźwigał.)
1 h erb sław n y na św iecie, co go nic nie plam i, I ten z am ek , k w itn ą c y . . .
W Ą T O R S K I I B A L T A Z A R . B a l t a z a r .
M chem i pokrzyw am i. P rze d a w szy go n a ceg łę, choć dziś ceg ły tanie, M oże z dziesięć tala ró w d a łb y k u p iec za nie. N iech b y te b rz y d k ie g ru z y oczyścili żydzi; Bo ju ż tu ta j i p u szczy k zam ieszkać się w stydzi.
W a t o r s ki (ze zgrozą).
P rz e d a ć zam ek W ą to r y L . g d z ie d z ia d y ... pradziady!., T y lk o tak ie plebejusz m oże daw ać rady!
T o ż n ajd ro ż sz a spuścizna po u m a rły m bracie — J a m dzisiaj głową, rodu!
B a l t a z a r .
A czapki nie m acie D o n a k ry c ia tćj głow y. Z w y p rzed a ży cegły T o ćb y się z a p łaciło ja k iś d łu g zale g ły , Odnowiło opończę, z której barwa znika. Z re sz tą ... p o trz e b a odbyć p ogrzeb nieboszczyka, A tu ta j niem a grosza. W ą t 0 r S k i (groźnie). Co?? B a l t a z a r . P ie n ię d z y niem a. W ą t o r s k i.
Zuchwalcze! po to stoisz p rz e d m em i oczym a, A byś m i się u rąg ał!
B a l t a z a r (pokornie). B ro ń m ię J e z u C hryste!
W ą t o r s k i.
W y p rz e d a w ać W ą to r y , to g niazdo ojczyste, G d zie ty le s ta ry c h o rłó w w y lę g ło się, w zrosło...
B a l t a z a r . A leż okna pobite!
W ą t o r s k I.
C zyż m oje rzem iosło N ap raw iać sta re szyby?...
B a l t a z a r .
L e cz ściana się w ali. W ą t o r s k i.
Z p o d ty c h ścian m oże n ie ra z w rogow ie zuchw ali P ie rz c h li g d y ich o d p a rli ot ci dzielni wodze!
B a l t a z a r .
A dzisiaj tu p u sz c z y k i stoją, n a załodze, A trz y m a w oblężeniu od przeszłój niedzieli S roższy od n iep rz y ja c ió ł zastęp w ierzycieli.
W ą t o r s k i.
R ozkaż im niech się cofną: bo p rzy w o łam straże I z g ro źn y ch b asty o n ó w ognia daw ać każę!
B a l t a z a r .
A! je s t s ta ra a rm a tk a , chociaż dla p o p ło c h u M ożnaby z niój w y strz e lić — ale n iem a p ro ch u ; A s tra ż e ... dw óch p a c h o łk ó w ,— w szakże p an p am ięta, P o jech ali do lasu po drzew o n a św ięta.
W ą t 0 r S k i (patrząc na strój B altazara). Co to je s t, B a ltazarze? niechaj m i k to pow ie:
K u r ta lisia n a grzb iecie, a k iry s n a głow ie, J a k b y g ło w a olbrzym a n a ra m io n ach k arła !
B a l t a z a r .
Nic, miłościwy panie! czapka mi się zdarła: Znalazłem hełm żelazny, zardzewiały srodze, W łożyłem go na głowę i tak sobie chodzę: T o m ocniejsze od sukna, i p ło w ieć nie zacznie, 1 ochroni od zimna.
W ą t o r s k i.
A leż to dziw acznie, M ieszać u b ió r cy w iln y z rycerską, ozdobą!... Słuchaj! chcę uroczyście rozmówić się z tobą.
(S ia d a .)
G d y b ra t m ój w iekopom ny ju ż spoczyw a w grobie, P ia s tu ję zaszczyt dom u w m ej jed n ej osobie;
A ten, k tó ry się h ra b ią n a W ą to ra c h zowie, N ieg o rszy niż O stro g sc y lu b R ad ziw iłło w ie. K o ło n ich św ietn y o rszak zaw sze się k o jarzy , M ają m arszałk ó w d w o ru , m ają sek re ta rz y , D ow ódców chorągiew nych, ło w czy ch i dw orzany; A chocia los uboższy w p o dziale nam dany, C zuję co je ste m w in ien m ych przo d k ó w zacności, N ie d am się sponiew ierać ja k p lebeje prości,
C hcę m ieć d w ó r — a że nie m am u trz y m a ć go z a co, T y w ie rn y B altaz arze , za p o m ie rn ą p łac ą,
W sz y stk ie dw o rsk ie u rz ęd y , ja k ro z k ażę to b ie, B ędziesz p e łn ił kolejno p rz y m ojej osobie. U c a łu j m oją ręk ę.
(W yc ią g a rękę, którą B alta za r całuje.') O to ż do w y b o ru ,
T y ś p iw niczy, choć zw ykle p rz e sta ję n a w odzie, T y ś dow ódca sił zb ro jn y c h w m oich p rzodków grodzie.
B a l t a z a r . A gdzież te zb ro jn e siły?
W ą t o r s k i.
N ie m a sz... m niejsza o to! B a l t a z a r .
A leż nie m am y koni, p an chodzisz piechotą., Ja k ż e będ ę koniuszym ?
W ą t o r s k i.
N ie frasuj się srodze: B ędziesz pilno\Vał k ija, z k tó ry m zw ykle chodzę. L e c z proszę m ieć w pam ięci, bo to rzecz nielada,
Ze do każd ej p o słu g i inszy stró j w ypada. K ie d y zaw ołam g ierm k a lu b dow ódcy straży ; P rz y w d z ie w a j hełm i p a n cerz — te n stró j ci do tw arzy .
G dy k rz y k n ę: Hej, pachołcy! albo: Jest tam który? Zajaw isz się p rz e d e m n ą w tój k u rtc e z lisiu ry . Je ś li zaś w ta k ic h słow ach dam ro zk azy moje:
Pana m arszałka dworu prosić na pokoje!
P rzy w d ziejesz now y ż u p a n z fu tre m p opieliczem I staniesz z u kłonam i p rz e d m ojem obliczem . G d y w ołam piw niczego, m iej ld uczów p ęk m nogi, A g d y będziesz koniuszym , p rzy p in a j ostrogi.
B a l t a z a r .
C zyż, m iłościw y panie, n a k aż d y m u rzędzie P ła c a m oja podw ajać, p o tra ja ć się będzie?
W ą t o r s k i
P o tó m o tóm pom ów im — je śli będzie za co, W ą to rs c y h o jn ą d ło n ią za z asłu g i płacą.
p o m n ij być w ie rn y m stróżem dostojnego p ro g u . O dejdź...
(B altazar odchodzi.)
No! u rz ą d z iłe m mój dw ór dzięki B ogu; Zaj miej ni y się pogrzebem n ieb o szczy k a b ra ta . J e d n a k nieco u tru d z a to życie m a g n ata...
( Klar,ha iv ręce.) P ro sić rząd c y d ó b r moich!
B a l t a z a r (za sceną).
C zy to m nie p an w oła? W ą t o r s k i (z gniewem).
K a ra boża! ucz, g a d a j— darem n a mozoła! Och! p lebeje, płebeje! o głow o ty , głowo!
M ów iłem ci p rzed chw ilą... p o w tarz am n a now o: Id ź , zaw ołaj sam siebie, w łóż stró j ja k do gości, I p rz y c h o d ź ja k o rz ą d c a m oich posiadłości.
B a l t a z a r (za sceną).
P a n ie rządco! p an h ra b ia w zyw a n a pokoje; A proszę się u stro ić.
( Innym głosem:)
J a k ż e się u stro ję,
G dy mój k u b ra k św iąteczny, choć lic h y , d z iu ra w y , M usiałem jeszcze latem oddać do zastaw y?
P iln o mi b y ło grosza...
W ą t o r s k i .
T o sk aran ie boże! B a l t a z a r (wychylając głowę). S ły sz ałe ś pan, że rz ą d c a staw ić się nie może; T ym czasem , ja k pachołek, zw iastu ję w am goście: J a k iś ry c e rz p rzy je ch ał.
W ą t o r s k i.
U p rzejm ie go proście. K a ż d y gość, co z aw ita ł w te odw ieczne ściany,
N a zam k u m oich p rzo d k ó w m ile b y ł w id zian y . S łu c lfa j, m ości m arszałku! p rz y n ieś m iód i wino! C h o ćb y ci p rz y sz ło stąg iew w y p ró żn ić je d y n ą , D la gościa, co je s t w dom u, w szystko, co je s t w duszy... T a k i zw yczaj m y ch p rzodków ...
H e j, p anie koniuszy! W id z ę ta m dw a ru m a k i — w ziąć do stajn i obu, O sta tn ią m ia rk ę ow sa w y sy p a ć d o 'ż ło b u . —
H ola! gierm ek! pójść gościa w prow adzić w te p ro g i. B a l t a z a r ( biegając niespokojnie po komnacie).
M oja szuba! mój p ancerz!... gdzie m oje ostrogi? G dzie m oja b ied n a głow a?... sam ju ż nie w iem całkiem , C zy je ste m B a lta z a re m , gierm kiem , czy m arszałkiem ? O t z n alazłem o stro g ę... je s t h e łm ... ot i futro!... .
( Ubiera się w szubę, hełm i ostrogi i wylatuje z komnaty). W ą t o r s k i.
G ość... ry c e rz ... n iechaj u nas zabaw i przez ju tro : B o ju tr o p o g rzeb b r a ta — na sm utnym obrzędzie N iech u czci dom W ą to ró w , niechaj św iadkiem będzie. P ro sić go!.. n W . czekajcie!... H e j, m a rsz ałk u dw oru!
( B alta za r wraca się.)
T o nie je s t dom szpitalny lu b m u ry k laszto ru , A le zam ek W ą to ry ... Ó w ry c e rz z p odróży, N im p a n u teg o zam ku swe słu żb y w y n u rzy , . M oże zechce się p rz e b ra ć, albo spocząć nieco.
D a ć m u pokój g ościnny — n iech ogień naniecą; W sz a k p o dobno je s t kom in w izdebce na dole. C zy on m a sw oich ludzi?
B a i i a 2 a r.
J e s t p rz y nim pacholę. W ą t o r s k i.
D obrze... toć m u u słu ż y ... znać gościow i d acie,. Ze czekam za g odzinę na g órnej kom nacie.
S C E N A T R Z E C I A.
W Ą T O B S K I , H A N N A .
H a n n a (wbiegając prędko). Ojcze! nieco k ło p o tó w N iebo nam ulżyło: P rz y je c h a ł S tach z w y p raw y ...
W ą t o r s k i.
T o ' m i w ielce m iło. A le nim go p o w itam , m uszę n a jp rz ó d szczerze D zisiejsze moje m yśli o tw o rzy ć w te j m ierze. S łuchaj.
(Siada z powagą.)
R zecz ci w iadom a, że sam S tw ó rca św iata P o d z ie lił św iat na km iecia, szlachcica, m ag n ata . A pom iędzy m a g n a ty rozliczne są. stopnie: J e d e n ła sk ą k ró lew sk ą sw ego szczebla dopnie, D ru g i zasłu g ą w o jn y lub b o g a tem w ianem W y c h o d zi z pro stej sz la ch ty a staje się panem . T o jeszcze rzec z n ie w ie lk a :— bo tą sam ą d rogą Z ostać i p ro ste km iecie szlachcicam i m ogą. A ju ż c i... dla b o g actw a i ta m ty c h św iat ceni... A le są je sz c z e inni — w yżćj u ro d zen i,
W y ż e j... i jeszcze w y żej... słow em ta k w ysoko,
Ż e ich początków lu d zk ie n ie dośledzi oko, N a d k tó ry c h ro d o sło w em chociaż dniem i nocą H e ra ld y c y m ozolnie sw oje czoła pocą,
A je d n a k ich nie m ogli zg łęb ić do tej p o ry ... N a p rz y k ła d : W ą to ro w ic — Comités Wątory... C hcesz poznać ich odw ieczność, czytaj foliały, Co m i się dziś po b ra c ie sp u ścizn ą d o stały , S pisane jego rę k ą do k siąg sta ry c h szczętów , O p a rte na pow adze s ta ry c h dokum entów ... P a tr z n a te n h erb , ze sre b ra czystego w y k u ty : N a nim lw y, sło ń ca, g w iazd y , o rły i k o g u ty , N a głów nej ta rc z y beczka, a n ad nią dw a klucze. S łu ch aj, ja cię znaczenia ty c h herbów nauczę.
Ha n n a . L ecz ojcze, S ta c h p rz y je c h a ł...
W ą t 0 r s k i.
N ie m yśl tam o S tachu: C ó rk a h rab ió w W ą to rs k ic h w sw oich przo d k ó w gm achu
W ażniejszem i rzeczam i niech z a p rz ą ta głow ę, A b y z d o ła ła poznać sw e dzieje rodow e.
( W skazuje tarczę.')
P a trz a j n a ten h e rb sre b rn y : oto beczka w ina, N a d n ią n a k rz y ż dw a klucze, b e rło j e p rzecin a; T y m h erb em , ja k u czony A nzelm us dow odzi, P ie c z ę to w a ł się N oe jeszcze w sw ojej ło d zi. J a fe t, śred n i syn je g o — p a trz na lew ą stro n ę — J u ż n a d b eczk ą m iał w h erb ie h rab io w sk ą koronę: A u beczki, rz e ź b ia rz a rę k ą p raco w itą,
C zy uw ażasz? W ą to r y w y raźn ie w y ry to : - W ię c i ślepy odgadnie, że od ta m te j p o ry J u ż się p isa ł W ą to rs k i — Comes de W ątory.
N a in n y czas o d k ład am ciąg w yw odzić p ro sty O d J a fe ta do P a w ła rzy m sk ie g o sta ro sty , K tó r y b y ł p ra p ra d z ia d e m m ego p ra p ra d z ia d a , A po k tó ry m ów ty tu ł p ro sto n a m nie spada... D ość pow iedzieć, żem k re w n y z n ajpierw szem i w ład cę, Z R um ulusem po ojcu, z C yrusem po m atce,
l u t a j znajdziesz ich h e r b y — n a dziś o tóm dosyć. P o c zn ie jm y ró d W ą to ró w do P o lsk i przenosić: 'Jeden z W ą to rsk ic h , S ław osz — ro d z ił się z k ró lew n y , P rz y d a ł do h e rb u ćw ieczek, bo b y ł L e c h a k rew ny; D ru g i, ja k św iadczy pow ieść m g łą w ieków p o k ry ta , T en sam zam ek W ą to ry w z ią ł od Z iem ow ita, P o ło ż y ł fu n d am en ta rodow ój kolebki,
P ie częto w ał się b eczk ą — a w niej c z te ry klepki. O d tą d na nas g odności p ły n ę ły ja k z w odą: W ą to rs k i b y ł hetm an em , d ru g i w ojew odą, T rzeci n ajp ierw sze k rzesło zajm u jąc w senacie, Z W ła d y sła w e m J a g ie łłą b y ł za p an ie bracie; B y ł h etm an , co z a stę p y B olesław ów w odził, A m iecznik, m oja p an i, z T ę czy ń sk ićj się ro d z ił: K ilk u b y ło b isk u p ó w , czterech kasztelanów ....
H a n n a . L ec z, ojcze, m am y gościa...
W ą t o r s k i .
D o b rz e się zastanów , A sam a ła cn o u z n asz....
H a n n a .
A leż tam gość czeka!... W ą t o r s k i .
Pom ów im y o tw arc ie:—
Ś w ia t zm ienia się skoro, I najpier-wsze ro d zin y u p a d ek swój b io rą, J e d e n dom m usi g in ą ć — d ru g i ła sk i ch w yta,
J a k n a p rz y k ła d w ty c h czasach Z am ojszczyk J e lita , K tó ry zo sta ł za jed n e m faw orów ujęciem
H etm an e m , i k an clerzem , i k rólew skim zięciem — W te n c z a s g d y ja , p o to m ek ta k św ietn eg o przodka, M iałem u b ogi dw orek i je d n e g o k m io tk a.
M ój b ra t, a tw ój s try j, H an n o , po k tó ry m dziś płaczem , T akże m u siał p rzesta w a ć na chlebie żebraczym ; P rz e d a n e b y ły w łości i ziem ne obszary,
A le p o siad ał d w o rek i te n zam ek stary , K o leb k ę sw ego ro d u . J a , m ło d szy syn dom u, N ie ta ję się, żem b r a tu zazd ro ścił k ry jo m u ,
I ż on m ieszka n a zam ku, j a w drew n ian ej budzie. W ied ziałem , k to śm y ta c y , że nic prości ludzie, Z e się żaden W ą to r s k i służbam i nie zm azał; L e c z tej szacow nej k sięg i b r a t m i nie p o k azał: W ię c niejasne pojęcie m ając o sw ym rodzie, M a rz y łe m ja k p lebejusz na skrom nej z ag ro d zie. I p rzy zn am się, że w ielce b y łem ucieszony, G d y S tach P ach o ło w ie ek i z a w ita ł w te stro n y , S y ty w ojennej ch w ały , i m łody, i hoży; R a d b y łem , k ie d y m w id ział, że sta ra n ia łoży, B y pozyskać tw ą ręk ę . J a m a rzy łe m skrom nie, K ie d y zam ek W ą to r y nie należa ł do m nie: B o choć m iła dla se rca dostojność ro d zim a,
B ra t m a sy n a— m yślałem — ten syn ją p o d trzy m a . L e c z dzisiaj... dzisiaj, H a n n o , insza n asza sfera: U m a rł syn m ego b r a ta — dzisiaj b ra t u m ie ra , A ja na czele r o d u ;— póki je sz c z e tlejem ,
Nie dam ci się n iesław nie p o łą c z y ć z plebejem . P a trz : zam ek naszy ch p rzo d k ó w w g ru z y ro zsy p an y : T y m usisz św ietnym zw iązkiem p o deprzeć te ściany. N ie dla ciebie n a m ęża skrom nej szla ch ty dziecię: Są G órkow ie, T ęczy ń scy , Z borow scy na świecie; N iejeden lew sarm acki, ja k p o k o rn e ja g n ię
Z św ietnym dom em W ą to ró w złą c z y ć się zapragnie; A że się ju ż n a to b ie nasze gniazdo kończy, Niechaj z naszóm nazwiskiem swe nazwisko złączy. Zabłyśnie stara świetność na wątorskim dworze, A w tedy...
S C E N A C Z W A R T A .
CIŻ i B A L T A Z A R . B a l t a z a r (wchodząc).
Gość was p y ta : czy się w idzieć może? W ą t o r s k i.
P ro sić go.
B a l t a z a r .
P le b a n p rz y s ła ł dzw onnika od siebie, Pom ów ić z W a sz ą Częścią o p rzy szły m p o g rze b ie, I ra ch u n ek w y d a tk ó w ... a ra c h u n e k su ty ...
W ą t o r s k i.
M ój Boże! a j a je ste m z szeląga w yzuty!
C hciałem p ogrzeb uśw ietnić, sprosić w ielu gości... Co tu począć?...
(Chodzi niespokojny po scenie.)
Z astaw ię m oje posiadłości, P o w in n i dać pieniądze... to środek je d y n y ...
B a l t a z a r .
T o całe wasze h ra b s tw o — d łu g ó w co niem iara, L ic h w ia rz e n a to w szystko nie dadzą, ta la ra .
( K łania się.')
N iech to b ę d z ie , co pow iem , bez pańskiej o brazy... W ą t o r s k i.
D ać c y ro g ra f n a sum m ę w iększą o dw a razy , Z apew nić w ielk ą lichw ę...
B a l t a z a r .
N ie d ad zą i kw ita! W p raw d zie tu ta j z pieniędzm i je s t Iz ra e lita , A le je g o w a ru n k i ciężkie, niespodziane.
W ą t o r s k i.
N a w szystkie się podpiszę, na w szy stk ie p rzy stan ę! B y le h ra b ia W ą to rsk i, mój b r a t p ie rw o ro d n y , B y ł pog rzeb io n z przep y ch em , k tó reg o je s t g o dny, B y leb y je g o tru m n ę su to ozdobiono
S z k a rła tn y m a k sam item z h rab io w sk ą k o ro n ą, B y leb y czarn e k ir y o bito w kościele,
B y le b y świec ja rz ę c y c h b y ło bard zo wiele, B y le b y kaznodzieja, z k a rty , co m u skreślę, S taro ży tn o ść W ą to rsk ic h w ypow iedział ściśle, B y le b y ... B a l t a z a r . A le tru d n o . W ą t o r s k i . Cóż? B a l t a z a r . N ad zieja k ru ch a : O żadnym cyrografie lichw iarz a n i słu ch a, C hce po p ro stu słu ża lec szk a rad n ej m am ony.
W ą t o r s k i .
M niejsza o to ... pom yślę, że m ię o k ra d ł złodziej. J u ż się zgadzam n a w szystko.
B a l t a z a r .
N ie... p an się nie zgodzi. W a t o r s k i .
Czegóż chce??
B a l t a z a r . N ie śm iem m ów ić...
W ą t of r s k i.
No! pow iadaj śmiało! B a l t a z a r .
Chce po p ro stu w ziąć w zastaw ... ot tę ta rc z ę b iałą. (W skazuje tarczę herbową.)
M ów i, że to ze sreb ra... sto ta la ró w w arta... Z ab y tek lepszych czasów ...
W ą t o r s k i (z gniewem).
A idźże do czarta! M ości m a rsz a łk u dw oru! ż a rt tro c h ę za gruby!
B a l t a z a r (nieśmiało).
O n m ów i, że to czyni... że w tem m a ra c h u b y ... Że p an ceniąc ów klejnot, p rę d z ć j go w y k u p i...
W ą t o r s k i (s gniewem chodząc po scenie). P o w ie d z m u: że on głupi!... i sam je ste ś głupi! J a ... h e rb y m oich p rzodków ... o hańba! ohyda! M iałb y m n a je d n ą chw ilę zastaw ić u Żyda?! S tem m ata E o m u lu sa... J a fe ta ... T a n k re d a ... Choć za ty sią c talarów?!!
B a l t a z a r .
N ie, on ty le nie da: W id z ia ł u nieboszczyka co w arta ta sztuka, A je g o , panie hrabio, ju ż n ik t nie oszuka.
P o w iad a... że tej ta rc z y każdą, część pam ięta, Ze ten k o g u t n a h ełm ie... to blacha w ydęta; P o w iad a , że nieboszczyk p o trz e b u ją c grosza, S reb rn eg o na żelazny zam ienił kokoszą; P o w iad a...
W ą t 0 r s k i (po namyśle).
D o sy ć tego! B ó g w ie o czem gw arzym . P ó jd ę sam się rozm ów ić z n iegodnym lichw iarzem , M oże zdołam w yjednać w aru n k i łaskaw sze...
(.Do Hanny z cicha:)
T y , H an n o , p rzyjm iesz gościa—• lecz zim niej niż zawsze; Sam a go nie ośmielaj i ja nie ośmielę:
H ra b ia n k a na W ą to ra c h dziś w yższe m a cele. W k ró tc e po tw oją rę k ę — ot może ja k z chm ury, P rz y je d z ie W iśniow iecki lu b Z borow ski k tó ry ... P a n ie m a rszałk u dw oru! proś gościa do sali. H e j, służba! B altazarze , n iechby w ina dali. J a tu zaraz pow rócę...
(Do Hanny:)
J e ś li on nieznacznie O daw niejszych u czu cia ch p o m ru k iw ać zacznie, N iech go sp o tk a w zrok chłodny, i ta k i p o n u ry , A b y ju ż więcej nie śm iał p o w racać w te m u ry . T ak chcą tw oi przodkow ie.
( Odchodzi z Baltazarem.)
S C E N A P I Ą T A .
H a n n a (satna, rzuca się na krzesło z boleścią). N ie sposób!., nie sposób!..
(Po chwili:)
N a co m i znakom itość??... co to w szystko znaczy? D la czego się dziś ojciec z p rzodków tak junaczy? Co znaczy h erb ze sre b ra i ciąg ro d u d łu g i, W obec m łodego cz y n u i świeżej zasługi?
J a k rów nać pleśń do kw iatu??.. O B oże m ój, Boże! J a kocham S ta n isła w a — on w iedzieć to może;
Bo k ied y z tą d o d jeżd żał n a pole swej chw ały, M usiał dostrzedz, żem blada, że m i ręce d rża ły ; Bo głosem ta k im ufnym , rzew nym mim o chęci: ,,H anno!“ — m ó w ił— „zech ciejcie chow ać m ię w pam ięci. „ T a m w bo ju ty le śm ierci czy h a n a ry c e rz e,
„N iechaj w asza m o d litw a mojój g ło w y strzeż e!...“ B zy m i w oczach sta n ę ły — ja m rz e k ła Stachow i: „ D o b rz e , będę się m odlić... w rac ajc ie nam zdrow i!...“ M o d liłam się codziennie, serdecznie a sk ry cie , I m oże m u na w ojnie w ym odliłam życie...
A dzisiaj, g d y pow raca, g d y m w sercu ta k ra d a , C zyż m odłów , czyż rad o ści z a p rz e ć się w ypada?.. M am że się samej siebie okazać niegodną?
K łam ać w łasn em u sercu i p rz y ją ć go chłodno?... D obrze! je śli chce ojciec, je śli chcą przo d k o w ie, U sta sk łam ią nieczułość... lecz w z ro k — p ra w d ę pow ie...
S C E N A S Z Ó S T A .
H A N N A , ST A N IS Ł A W (w rycerskim stroju). S t a n i s ł a w .
W itajc ie, k ra sn a H anno! czołem w asze progi! H a n n a (podając mu rękę, ze ile ukrytą obojętnością). P a n ie P achołow iecki! w itajcie nam z drogi!... Ja k ż e się pow odziło?
S t a n i s ł a w .
D o b rze, ja k widzicie: B ó g w śród ty sią czn y c h śm ierci o calił m i życie. C zu łem w aszej m odlitw y sk u teczn e w ołanie, I w am , H an n o , p rzy ch o d z ę podziękow ać za nie! A ja k ż e wasze zdrow ie?... T a k jesteś w zruszony...
Ha n n a . P ła k a ła m ... stry j m i u m arł...
S t a n i s ł a w .
A dziś p o g rzeb pono. W ie rz c ie m i, b io rę u d ział w każdój w aszej szkodzie, A każda w asza boleść żyw o serce bodzie.
Hanna.
D z ię k u ję w am za u d z ia ł i z u p ełn ie w ierzę. S t a n i s ł a w .
A wasz ojciec?
Hanna.
P o g rz e b e m ta k z a jęty szczerze, T y le ró ż n y c h k ło p o tó w w kościele, we dw orze, Ż e ledw ie za godzinę p o w itać w as może...
(Milczenie.) S t a n i s ł a w .
J a k to ? H a n n o , słyszałem t u w poblizkiej chacie, Ż e wasz dw orek n a d rz e k ą n a zaw sze rzucacie? W ta k cudnem położeniu, p rz y b łoni, na g ó rze, K ę d y lipy w o g rodzie ro z ro sły się duże,
G d zie n a c hłodnaw ym w ietrze, n a d rzeczn ą odnogą, B łą k a ć się ta k w esoło, o ddychać ta k błogo!
C zyż ta m te g o zacisza b y ło w am niedosyć, Ż e w te ciasn e zw aliska chcecie się przenosić?
T u w szystko w ieje grobem , stęchlizną i pleśnią, Ja k ie ś w ięzienne m yśli do g ło w y się cieśnią, T u w olnego oddechu d la p iersi nie złow ię...
Hanna.
T e n zam ek sp a d ł po s tr y ju — tu nasi przodkow ie M ieszkali w daw ne czasy. M urom , co dziś k w itn ą, M ój ojciec chce p rzy w ró cić św ietność staro ż y tn ą ... T a k a je s t w ola ojca...
(Milczenie.) S t a n i s ł a w (do siebie).
Boże! co za zm iany! G dzie ten w y raz rad o ści na tw a rz y ro zlan y , K tó ry m byw ało w ita, g d y k u niej przychodzę?..
H a n n a (do siebie).
Och! ja k te n ciężk i p rzy m u s dolega m i srodze! L e c z ta k a w ola ojca...
( Po pauzie, głośno:)
O d ta k daw nój chw ili, G dzieżeście p rzebyw ali? i coście czynili? N ie b y ło o w as słychać.
S t a n i s ł a w .
B o n iegłośne spraw y. M ielecki, w ielki h etm an , b y ł na m nie łaskaw y, P r z y nim z orężem w rę k u , z p rz y łb ic ą na czole, U g a n ia łe m T a ta ry , co łu p ią P o d o le .
J a k ie ż to piękne ży cie... lecieć w bój o tw a rty , B ezpieczen... bo m o d łam i życzliw em i w sparty! P o d w odzem dośw iadczonym , w u staw iczn y m tru d zie, P ie rsią zasłaniać w ioski, g d zie bezb ro n n i ludzie, W p ięk n y ch ja ra c h i step ach uw ijać się żyw o, P u śc ić k o n ia ja k w icher za h o rd ą błęd liw ą,
W p a ść n a c a ły ich ta b ó r, o d eb rać zdobycze, I z jeń có w rozw iązyw ać w ięzy niew olnicze! Ilu ż b ło g o sław ień stw y n a g ra d z a się p raca, G dy się m atce stro sk an ej je j dziecię pow raca! G d y starzec, co w niew oli m iał ju ż um rzeć pono, W y zw o lo n y p o w ita sw ą w ioskę rodzoną,
A z płaczem p rz y w o ła w sz y swe w nuki i dzieci, Za sw ojego w ybaw cę m odlić się poleci,
I na chleb swój zaprosi!.. J a k ż e m ilo potóm
S począć na tw a rd e m siodle, p o d p ro sty m nam iotem ! J a k ie sny p ełn e nieba, bez skazy, bez p lam y,
T y lk o rzew ne tęsknotą... po tóm ... co kocham y!.. H a n n a (do siebie z rozrzewnieniem).
D aw n i lu d zie m usieli ży ć ta k ą zasługą:
C óż za dziw , że ich w n u k i ch lu b ią się ta k długo Sw óm p ięk n em pochodzeniem ?.. L e c z ch lu b a daleka B y ć p ra w n u k ie m z p raw n u k ó w w ielkiego człow ieka, A p ięk n iejszą i św iętszą ten m usi m ieć postać, K to nie licząc sw ych przo d k ó w , sam w ielkim m ógł zostać.
S t a n i s ł a w .
P o tó m h etm an M ielecki je c h a ł na W o ło szę, W ię c i j a się do niego p o d cho rąg iew proszę; I ta m w alcząc z B o h d an em n a Iw o n a im ię, W ażn eśm y o trzy m ali zw ycięztw o w C hocim ie. O b o k C iołka, H e rb u rta , C z u ry ły , T em ru k a, P o zn ałem co je s t bojów re g u la rn y c h sztuka. B ó g d ozw olił pro w ad zić mój zaw ód dostojnie, W z b o g a c ił dośw iadczeniem i łu p e m n a w ojnie. Z yskaw szy nieco s ła w y — w róciliśm y zdrow i O d d aw ać now e słu ż b y P olsce i kró lo w i. W ielk ie dla n ich me serce obow iązki chow a:
B o m ię sam Z y g m u n t A u g u st i sam a królow a, K ied y jeszcze zaledw ie dzieckiem b yć p rzestaję, P o sia li d la n a u k i w zagran iczn e k ra je .
T am em się p ilno u c z y ł rzeczy tu nieznanej: P o zn ać b udow ę fo rte c , rysow ać ich p lan y , P o z n a ć sztu k ę mierniczą,, ja k się p la n y biorą, I pisać rożnem pism em k unsztow nie a skoro. W dzięczność za ty le n au k m ając p rz e d oczym a, C hoć Z y g m u n ta A u g u sta n a św iecie ju ż niem a, K ie czułem się spokojny, aż mój d łu g w y p łacę, D w o ro w i k ró lew sk iem u pośw ięcając p racę. K ró l S tefan b y ł p rz y c h y ln y i p rz y ją ć m ię każe M ięd zy J e g o K ró lew sk iej M ości sekretai-ze, G dzie p rz y bo k u kanclerza, n a d o sto jn y m dw orze, P o ż y te c z n ą za słu g ą odznaczę się m oże...
H a n n a (na stronie).
Zaw sze p ra c a ... zasłu g a... w ciąż o je d n e m m arzy ... O! ja k ż e m łodzieńcow i ta k a m yśl do tw arzy ! — A je d n a k , on w ty c h m yślach za n ad to u g rz ę z ły , Z e rw a ł inne ze św iatem łą c z ą ce go w ęzły:
N a św ietn y m d w o rze k ró la , sław ny i b o g a ty , M oże ju ż nie p a m ię ta co k o c h a ł p rz e d la ty .
( Głośno:)
A jak że ta m w K rak o w ie w asz czas przepędzacie? S t a n i s ł a w .
P rz y p ra c y lub na słu ż b ie w królew skiej kom nacie... A k ied y się unużę. p ra c ą n ieustanną,
I d ę za m iasto d um ać... dum ać o w as, H anno! A wy? czy choć n iek ied y o m nię przypom nicie?
Hanna.
O panie S tanisław ie! u nas insze życie:
T u ta j trą b a bojow a dum ań nie p rzery w a, W ie jsk a cisza, m odlitw a i p ięk n a p rz y ro d a Ż adnej do ro z ta rg n ie n ia zręczności nie poda, K ó łk o je d n y c h p rzed m io tó w ciągle nas oplata, Je d n e m i w spom nieniam i żyjem d łu g ie lata, A k ied y sm u tn o sercu i łza w oczach stoi, T o W spom nienie p rz y ch o d zi i sm u te k ukoi. M iło nam n oc bezsenną, p rz em arzy ć w u k ry c iu , I d łu g o śnić na ja w ie o daw niejszćm życiu...
S t a n i s ł a w .
H anno! w y m oje szczęście spełniacie w tej dobie... J e d n a k a nas tę sk n o ta c ią g n ę ła k u sobie:
K ie d y b y liśm y całym ro zd zielen i k rajem , M y śli nasze k u sobie z b ie g a ły się w zajem ... W ię c H anno!., je śli w ola, g d y serce bez zm iany,
O dnów m y naszych w spom nień ciąg niezapom niany! ( Z zapałem biorąc j ć j rękę:)
D ajcie m i waszą rę k ę, i dzisiaj, w tej chw ili, Z am ień m y w rzeczyw istość to, cośm y m arzyli!..
H a R n a (cofając si().
S tan isław ie., j a nie w iem ... n a zawsze ja m w asza; A le dziś... d ać w am ręk ę... ojciec m ię p rzestrasza... N ie m ogę... p rzy jaźn iejszej poczekajm y p o ry ... B o ojciec...
S C E N A S I Ó D M A
C IŻ i W Ą T O R S K I.
W § t 0 r S k i (wpadając nagle, dumnie). J e s t W ą to rsk i, comes de Wątory! P ra-p ra-p ra* W n u k h ra b ie g o J a f e ta je d y n y ,
P a n zam ku sw oich p rzo d k ó w i głow a rodziny! Choć je d e n ty lk o zam ek, m niej liczne mam wioski, R ó w n y m i W iśn io w ieck i, T ęczyński, Z borow ski, A m ożem w yższy od nich, m iłościw y bracie!.. A w y k to , co po rę k ę mój c ó rk i sięgacie?
( Z przyciskiem:)
Szlachcic Pachołowiecki... to coś jak pacholę... Herb Równia... wielkie święto!., już żadnego wolę! Równia... królewski pisarz!., rycerz z pod Chocima!.. Umie rysować zamki— ale sam ich nie ma!..
N ie dla w as połow ica w naszem g n ieźd zie starem : M oja c ó rk a b y ć m usi ty c h m urów filarem!
S t a n i s ł a w (kładąc rękę na główni pałassa). Panie! tyle obelgi... takie urąganie,
T y lk o od ojca H a n n y p rzenieść je ste m w stanie. N ie bluźnię tw oich p rzo d k ó w p rzedw iecznój ro d zin ie, B o ich k re w d ro g a dla m nie w sercu H a n n y p ły n ie! A le w a ra p rzy m aw iać, że mój h e rb za św ieży: O sobistej zasłudze tak że coś należy!
Je śli w am h e rb mój skrom ny n a z b y t w oczy kole, D ziś d osłużyć się n ow ych w yborne m am pole: O to S tefan B a to ry dziś w ojnę ogłasza,
Z em ną B óg, m oja m iłość i ostrze pałasza! Nieprędko, nieinaczej powrócę w tę stronę, J a k w ioząc now e h e rb y k rw ią w ła sn ą zbroczone. A k ied y p rz y jd ę do w as w b o h atersk ió j sław ie, M oją R ó w n ię n a ró w n i z tw ym rodem postaw ię. Z aw stydzisz się p rzy m aw iać w obec całój ziem i, Żem zdobył moją świetność piersiami własnemi. W tedy będę już godzien wejść w waszą rodzinę... Hanno! pomódl się za mnie, gdy na wojnie zginę!..
C IŻ , p ró cz S T A N I S Ł A W A .
W ą t o r s k i.
P a trz , ja k i h a rd y szlachcic!... p rz e s tra s z y ł m ię nieco... A ja k tw a rz je g o pała! a ja k oczy świecą!
S zkoda, że nie p o to m ek w ysokiego dom u... (D o Hanny:)
L ecz nie dam tw ojej rę k i n ik o m u ... nikom u, K to św ietn y ch an te n ató w nie o trz y m a ł w d arze, K to przynajm niej trzech herbów w ta rc z y nie okaże!! W o la m oja n iezło m n a— tu p ła c z nic nie nada... L ecz ju ż dzw onią n a p o g rz e b — pośpieszyć w ypada. U b ie rz się w czarn e k re p y i o sło n y b iałe,
P rz y b ie rz p ostać wry n io słą, w ejrzen ie w spaniałe, A n ig d y nie zapom nieć pro szę od te j pory, Żeś p o to m ek W ą to rsk ic h , h rab ió w de Walory.
(H anna odchodzi.) S C E N A Ó S M A .
S C E N A D Z I E W I Ą T A .
W ą t 0 r S k i (załamując ręce w rozpaczy).
L e c z mój h erb... h e rb mój sreb rn y , odw ieczny, b o g a ty N a k tó ry m w yrażono w szy stk ie a n te n a ty ,
K tó ry m b y li ta k ch lu b n i praojcow ie s ta rz y — M usi iść n a zastaw ę do b ru d n y c h lichw iarzy! S to talaró w ... d a ł p rzecię... o! łzam i je broczę!— T rzy d zieści tr z y p ro cen ta... te rm in za półrocze... A b ro ń B oże urodzaj zaw iedzie m ię zd rad n ie, Ś w ietny k le jn o t dom ow y w zastaw ie p rzep ad n ie...
Szczęście, kogo W ą to rsk im u ro d z iły nieba!
L e c z dźw igać tak ie im ię— silnych b a rk p o trze b a... H ola! służba! pachołcy!
S C E i N A d z i e s i ą t a .
W ĄTORSKI, BA LTA ZA R . B a l t a z a r .
S ta ję ja k pachole. W ą t o r s k i.
Z dejm iej te n herb i zanieś do k o m n at na dole; P ow iedz rz ą d c y d ó b r m oich...
B a l t a z a r («« stronie).
T o znaczy sam sobie. W ą t o r s k i.
Ze z lichw iarzem in teres osobiście zrobię. N iech p rzy n io są ra c h u n e k , i pieniądze w w orze, I g o to w y c y ro g ra f—ja pieczęć p rzy ło żę.
A K T DRUGI.
S C E N A P I E R W S Z A .
BA LT A Z A R , W Ą TO R SK I (w ruinach zamkowych z rydlami w prostej odzieży kopią ziemię; Wątor&ki przy pałaszu).
i .
B a l t a z a r .
No, m iłościw y hrabio! m am y ju ż p o łudnie, Czas odpocząć po p ra c y — kopaliśm y cudnie;
J a k b y n ig d y hetm an em nie m iał p ra-p ra -d zia d a . {Zdejmuje kapelusz, stawia rydel i siada na zwalisku murtt.)
W ą t O r S k i (takie kładąc rydel).
W s ty d m i, w sty d m i, z ap ra w d ę , ta k p raco w ać w pocie: L e c z lu d zie z m ego h ra b stw a w p o lu n a ro bocie, A te n o g ró d z a ra sta ł chw astem do te j p o ry ...
{ Z bolesnym śmiechem:)
H a! cóż począć? W ą to rsk i, comes de W ątory, G d y m u całkiem na śro d k ach u trz y m a n ia zbyw a, M usi sam w łasn o ręczn ie u p ra w ia ć w arzyw a!
(U siada na drugićm zwalisku.)
B altazarze! ty je d e n wiesz n a cały m dw orze, Ze inoognito czasem m e ręce p rzy ło żę
D o ry d la lu b sie k iery — to p rz y k ła d je d y n y , D om ow a tajem n ica W ą to rs k ic h rodziny: U m iej j ą poszanować! N iety lk o ktoś in n y ,
L ecz cienie m oich p rzo d k ó w znać je j n ie pow inny!... W ą to rs k i kopie rydlem !... od tak iej z a k a ły
B om ula i C y ru sa kościby z a d rż a ły , A biskupi, h etm a n i i w ojew odow ie
M o g lib y ze sw ych tru m ie n z ło rzeczy ć m ej głow ie!... L e c z cóż p o c z ą ć ?... P o siad am jeden ziem i szm atek, J e d e n k m ieć a trz y dw ory! ch leb a n ied o statek ... C hoć z ro d u m iałb y m praw o d y g n ita rzem zostać, M uszę dźw igać ubó ztw o , n ik czem n ą m ieć postać; B o ludzie św ieżej d aty , co dziś k ra je m w ła d n ą , O h rab i na W ą to ra c h zapom nieli snadno... C zek ając dla ty c h m urów szczęśliw ój ju trz e n k i, M uszę dzisiaj ra d n ierad ry d e l b ra ć do ręki.
G dy służą, jeszcze siły , jed z m y chleb w mozole. C zy w ierzy sz W a sz a M iłość? j a to lepiej wolę, N iźli biegać n a słu żb ie w ustaw nej pogoni,
B yć m arszałk iem bez dw oru, kon iu szy m bez koni, P iw n ic zy m bez piw nicy, że aż boli dusza —
W o lę poczciw y rydel!
W ą t 0 r S k i (patrząc na stronę). J a k znać plebejusza! A je d n a k ż e , jeżeli oko m nie nie m yli,
N aczelnikiem sił zb ro jn y c h m usisz b y ć w te j chwili. Ja k iś pow óz n a d ro d ze w y m ija ro zdroże...
C zy też p o jed zie dalej? czy do nas być m oże?... P rzy w d ziej zbroję i ru szaj na zam kow ą w ieżę: N iech tw ój Sygnał n a trą b ie zaw czasu o strzeże, J e ś lib y do W ąto ró w zak iero w ał d ro g ą;
W ty m s tro ju , z ry d le m w rę k u p rz y d y b a ć m ię m ogą,
T o b y łb y cios śm iertelny! B a l t a z a r .
D a re m n a mozoła! D ro g a chw astem z a ro sła do naszego sioła:
N ik t pew no nie p rzy jed zie przeszkodzić nam w p racy .
W ą t o r s k i.
T e raz, w idzisz, z w y p ra w y w ra c a ją w o jacy, M ogą do nas zaw itać — n icb y m się nie dziw ił, G d y b y k tó r y Z borow ski lu b książę R ad ziw iłł P r z y je c h a ł do W ą to ró w p ro sić rę k i H a n n y ...
B a l t a z a r (do siebie).
Znów m u g ło w ę p rz e w ró c ił te n szał nieustanny! D ziew czyn a , nim się p ań sk ich doczeka zalotów ,
O n ją. do dnia sądnego dom a w ięzić gotów — A szkoda! w ielce szkoda!
W ą t o r s k i.
N o, ru szaj n a wieżę! P o m n ij u d e rz y ć w trą b ę ...
B a ! t a z a r.
P ew n o nie uderzę: Bo choć codzień w ychodzę i ślepię oczym a, A żadnego książęcia ja k niem a, ta k niema!
W ą t 0 r S k i (niecierpliwie). B ędę czekał la t dziesięć, choćby la t dw adzieście, D oczek am się k siążęcia... doczekam się w reszcie! A w aść dow ódca stra ż y , to czuw aj n a d strażą, N ie w daw aj się w ro z p ra w y i czy ń coć rozkażą!
(.B altazar ruszając ramionami odchodzi.)
S C E N A D R U G A . W ą i 0 r S k i (sam).
J a sam p o c z y n a m . w ątp ić — lękam się zaw odu... Ł ecz w y d ać za p leb eja c ó rk ę m ego ro d u
N iepodobna... p rz o d k o w ie ... zm arszczą się ich tw arze K ie d y z n iep ew n y m h erb em m oją k re w sk o ja rz ę ... N ie śp ieszm y — po czek ajm y dostojniejszych osób: O rlic y trz e b a orła, inaczej nie sposób!...
N a sk rz y d ła c h tego o rła — po trosze, po trosze W z n o si się dom W ą to ró w ... i ja sam się. wznoszę. W s p a rty w ziętością zięcia, d w a sta ro stw a biorę (D ziś in tra tn e sta ro stw o dla m nie w sam ą porę, B o n a g w a łt trz e b a g rosza...). G d y ro sn ę w honorze, K asztelań stw o k rak o w sk ie za w akow ać m oże;
S ta ra m się... o trz y m u ję ... zasiadam w senacie, I oto w dostojności now ej m ię poznacie... B ędę się p o d p isy w a ł ogrom nem i głoski:
W ą to rs k i de W ą to ry , K a sz te la n K ra k o w sk i — T o pięk n ie b rzęczy w ucho!... W tej fo rtu n n ej zm ianie H e tm a n w ielki k o ro n n y u m rze niespodzianie, — J a zostaję hetm an em — i ja k im ż e jeszcze!... A w ted y obok przo d k ó w mój p o r tre t um ieszczę: W je d n ej ręce b u ław a, co oznacza w ładzę, D rugą, za pąs się trzy m am , albo w ąsy g ła d zę ...
(.Bierze rydel zamiast buławy i układa się w pozę.') A czoło w ypogodzę... nie... n a c h m u rzę wolej; B ę d ę m iał stru sie p ió ro u czap k i sobolej, K arm azy n o w ą delię, żupan zło to lity ,
A n ad g ło w ą napiszą w szystkie m e zaszczyty, I w y m alu ją h e rb y z cały m rodow odem ,
K o ro n a z dw om a b e rły , a beczka p o d spodem ... T a k b ęd ę w isiał w sali... w m oich p rzo d k ó w sali...
(aSłychać trąbę.)
A to co?... dają sygnał? goście przyjechali? K siążęta!... niezaw odnie!... doczekałem w reszcie... H e j służba! na sp o tk an ie co p ręd zej w ybieżcie! M ój u b ió r!... ale żu p a n św ią tec zn y p o d a rty : M e w łożę... siądę tu ta j n a m urze, o p a rty , P rz e p ro sz ę m oich gości za lekkie u branie, M b y m ię tu w o g rodzie zeszli n iespodzianie.
W ĄTO RSKI, B A L T A Z A R (wpada przestraszony).
W ą t o r s k i.
M arszałku! kogoż z gości zw iastujesz m i wasze? B a l t a z a r .
Och! panie! złe n o w in y ... m oże go p rz estraszę... P r z y b y ł gość n iesp o d zian y ... i tu pro sto zm ierza... T en ... te n ... ale...
W ą t o r s k i. K to ż przecię? B a l t a z a r .
L ic h w ia rz z S an d o m ierza D a ł n a zastaw pieniądze z term inem we żniw a...
W ą t o r s k i. No, pam iętam ... p am iętam ...
B a l t a z a r .
D ziś te rm in u p ły w a. W ą t 0 r S k i.
L ic z y łe m na u ro d zaj, te n zaw ió d ł m ię zd rad n ie ... N ie oddam , bo nie m ogę...
B a l t a z a r .
T oć zastaw przep ad n ie. W ą t o r s k i.
T a rc z a z h erb em m ych p rzodków m a zostać p rz y Żydzie! T o za ciężka zniew aga!...
B a l t a z a r .
O to ż on sam idzie! (W ą to rski siada majestatycznie na gruzach j a k przed chwilą.)
C IŻ i N E F T A L .
N e f t a I (wchodząc z lekkim ukłonem hez zdjęcia czapki). No! a oo z nam i będzie?
W ą t o r s k i ( z powagą).
S p ra w a swoją, drogą; A le pom nij gdzie je ste ś i m ów isz do kogo! M ogłeś czapki uchylić.
N e f t a I (* uśmiechem).
Aj! w ielcy panowie! J e s te m w dom u d łu ż n ik a i z dłu żn ik iem m ówię:
C zy jeszcze za mój pieniądz m am k łan iać się może? T u czapka n ie zaw ad zi— bo w ietrzn o na dw orze.
(Poprawia czapkę.) W ą t o r s k i .
P rz y sz e d ł, by mi u b liż a ć — na cześć nie pam ięta! (Do B altazara:)
N iech z p rzed m ego oblicza u su n ą n atręta! N ie chcę go więcej w idzieć!
N e f t a I.
T y lk o zapłać wasze! J a się strachów nie lękam , g ro źb y nie p rz e s tra s z ę . M am c y ro g ra f w aszm ości i tę rm in wry p ła ty .
O d czegóż w oźny, pozew i sądow e k ra ty ? ... No! czego tu się gniew ać? w szak ta k ie um ow y.
( Patrząc na WątorsJciego, który ima się główni p ała sza :) Z resztą, je śli p o trzeb a — zdejm ę czapkę z głow y. C zy w aszm ość dasz pieniądze?
W ą t o r s k i.
M iej tro c h ę p o k o ry : J e s te m h ra b ia W ą to rs k i — comes de W alory! N ie nazyw am się w aszm ość, lecz tro c h ę inaczej!
N e f t a I.
C zy waszm ość, czy jeg o m o ść— w szystko je d n o znaczy. U m nie ty lk o Arielmożni p anow ie bogaci,
A te n p an m iłościw y, k to swe d łu g i p łaci. Czy gotow e pieniądze?
Wą t o r s k i .
M ój m ości N eftali, P a trz n a w ieże ty c h murów!
W e f t a I (patrzy na wieżę). T o cóż będ zie dalej? C egła sta ra , p o b ita , m ało z niej iu tra ty .
Wą t o r s k i .
L ecz tu b o h atero w ie m ieszkali p rz e d laty! N e f t a I.
M usi być b ard zo daw no,
W ą t o r s k i (dumnie).
L a t pięćset, to mało?! N e f t a i.
A gdzież ty c h b o h ateró w bogactw o zostało? W ą t o r s k i .
Z ostało w księdze dziejów , k tó ry c h czas nie spożył, I na ta rc z y h erb o w ej, com w tw e ręce złożył, N a p o rtre ta c h , co jeszcze pleśni nie u le g ły , 1 na cegłach ty c h m urów !
N e f i a I (patrząc ciekawie).
W sz ak to p ro ste cegły, S tare, po b ite, k ru c h e , nic nie w arte sądzę. J a ceg łą nie handluję — daj m i p an pieniądze; A przez grzeczność... zobaczym ... n iech i pan co z y sk a ,— M ogę n a stręczy ć k u p c a n a te rum ow iska.
W ą t o r s k i.
Ja k to ! m niem asz, że ciężką obarczon b ied o tą, M u ry m oich naddziadów m am p rz e d a ć za złoto? Nie! jeszcze m ię ta k ciężka n ie p rz y tła c z a bieda: O bejdę się bez złota.
N e 11 a I.
T u zło ta n ik t nie da. M ożnaby g ru z n a cegłę w y p rzed ać ry c z a łte m ;
N ie chcesz p an ... m niejsza o to ... nie o d b ieram g w a łtem . L ecz co będzie z m ym długiem ? C zekam do tój p o ry .
W ą i o r s k i.
Ś w ięty je s t d łu g o p a rty n a zam ku W ą to ry ... A le słu ch aj, Neftali! liczy łem na żniw a,
L e c z zim a b y ła ciężka... w iosna nieszczęśliw a... L a te m w y p a d ły g r a d y — m iej proszę n a w zględzie. J a dziś nie m am pieniędzy.
N e f t a I.
A cóż z tego będzie? W ą i o r s k i.
M usisz tro c h ę poczekać. N e f t a I.
N a co tu czekanie? M am zastaw , p ań sk ie h e rb y , i mam k u p ca n a nie. B ędzie s tra ta — cóż robić? liche nasze zyski!
K ażę h e rb y p rze to p ić n a sreb rn e półm iski. A k ie d y w ielka stra ta , nie dopuszczaj Boże!
( Wpada, w gniew.)
T o j a n a p a ń sk i zam ek trz y pozw y położę! B ęd ę się pro ceso w ał — pozn a p a n dobrodziój! Co te n herb? S re b ro liche! w aga nie dochodzi! A n a w ierzchu k o g u te k , i to z blachy jeszcze! O! j a teg o k o g u tk a n a k arczm ie um ieszczę, I p o d znakiem k o g u ta zrobię szy n k n a wino, A b y w szyscy w idzieli rzeteln o ść waścinąJ...
( Uspakajai się nieco.)
Z resztą, panie W ą to rsk i... jeślib y ście chcieli, D am w aści trz y dni c z a s u —te rm in do niedzieli; 'L e c z w niedzielę b ro ń B oże pien ięd zy nie będzie,
A re sz t n a te zw aliska k ła d ę na u rzęd zie,
S re b rn y h e rb dam przeto p ić, bo n a to m am w ładzę, A k o g u tk a n a dach u k arczem n y m posadzę...
A te ra z życzę d o b rem pocieszać się zdrow iem ! ( K łania się.)
W aszm ość wiesz, żem j a słow ny — d o trzy m am co
Do niedzieli! [pow iem .
{Odchodzi.) S C E N A P I Ą T A . W Ą T O R SK I, B A L T A Z A R . W ą t o r s k i (załamując, ręce). Szatanie! B a l t a z a r . H e j, p anie Neftali!
N e f t a 1 (wychylając twarz z za murti), >
D o niedzieli p o c z e k a m .... lecz nie m ogę d alej; P o te m h e rb y p rz eto p ię...
'{Znika.') B a l t a z a r .
Czekaj! je d n o słowo! N e f t a I {ukazując twarz znowu). A k o g u ta um ieszczę na w iechę szynkow ą!
(Znika.) B a l t a z a r .
Poczekaj! pogadajm y! czy się waść ośmieli! N e f t a I {jeszcze raz wygląda z za muru). A zam ek z a tra d u ję — te rm in do niedzieli.
(Z n ika .)
W ą f o r s k i (z boleścią).
W ię c w ręk ach u lich w iarza, p o d m ło tem zło tn ik a, T a n ajśw iętsza p a m ią tk a m ego dom u znika!
K ru sz ą się, łam ią, to p ią ja k b y cyna p o d ła R om ulów i C y ru só w przedw iekow e godła! I stan ie się za chw ilę je d n ą k ru sz c u b ry łą C ały ślad m oich p rzo d k ó w , ja k b y ich nie b y ło!... P rz y jd ą p ła tn i m u larze z sądow ą pom ocą
I m ło tem te odw ieczne w ieżyce zgruchocą,
A św ietny dom W ą to rsk ic h , dom m oich p rad ziad ó w , Z niknie z oblicza ziem i, bez szczątków , bez śladów , t u sch n ą w iekuiste ro d o w e w a w rz y n y ....
ł to za m oich czasów!... i to z m ojej winy!!... ( Z rozpaczą:)
-la m iałem pielęgnow ać — i j a sam to niszczę!... O nie! p ie rw e j k re w m oja obleje to zgliszcze—
A k ro n ik a zapisze w potom ność odległą,: P a d ł o sta tn i W ą to rs k i p o d o statn ią cegłą
Z a m k u sw oich n a d d z iad ó w ... T ak! je d e n k ro k śm iały! Choć ra z trz eb a b y ć m ę żn y m — nie p rze ży ć zakały!
(Dobywa pałasza.') B a l t a z a r (rzuca się ku niemu).
Panie!! to b y ć nie m oże!... w szak je s t B ó g n a niebie! Z a p ła c im ... zap racu jem o w odzie i ch lcbie....
J a w ym odlę, w yproszę ...w odzieży żebraczej, A um rzeć nie d o p u sz c z ę — m nie zabijcie raczej!... R zućcie p a ła s z ... to zbrodnia! to p ie k ie ł pokusa!...
(W yryw a mu p a łasz i ogląda.) Szczęście, że z a rd zew iały od czasów C yrusa!
L e c z zaw sze n ie b e z p ie c z n y ... za to P a n B ó g skarze! (Odrzuca p a łasz na stronę.)
W ą t o r s k i .
P rz e ż y ć w łasn ą o h y d ę ... nie, mój B altazarze!
N a m nie p a trz ą przodkow ie, p a trz ą d ziejó w k a rty — C zyż m am b yć z po siad ło ści i ze czci o d arty ?... Słyszysz, ja k ję c z ą d u ch y z p o d g ro b o w y c h pleśni? P a trz , ja k w sk azu jąc n a m nie chy ch o cą w spółcześni! W ą to rs k i celem śmiechu! srom ota! srom ota!...
D aj p ałasz, B altazarze! szaleństw o m n ą m iota!... B a l t a z a r (do siebie').
T o m i w ażny a rg u m e n t: tru c iz n a w chorobie! Szalonem u m iecz w ręce! p raw d a, że to zrobię!
W ą t o r s k i.
Z a sto n ę d z n y c h ta la ró w — o ,* ja k to okropnie! — M ój zam ek się ro zw ali, ta rc z a h e rb u stopnie, A k o g u t, je d n o z g o d eł z y sk a n y c h od L e c h a ,
P o n ą d dachem gospody!... o m oi przodkow ie! Z nam od daw na lichw iarza: 011 sp ełn i co pow ie... I p rz e ż y ć ty le hańby!
( Załam uje ręce i obezsilony usiacla na gruzie ) B a l t a z a r (klęka przed nim').
K u ta k ie j ohydzie P rz y sięg am , że n ie przyjdzie!...
S C E N A S Z Ó S T A.
CIŻ I H A N N A . Ha nna
O! pew no nie przyjdzie! O jcze, byłeś nie c ie rp ia ł — m iłosierdzie boże! A ja ci z a p racu ję...
B a l t a z a r . I j a coś dołożę.
Hanna.
W szak j a m am szn u re k p e re ł z czasów lepszej doli... B a l t a z a r .
W sz a k p rz y now ej opończy m am k o łn ie rz soboli. Ha n n a .
M am pierścień z d y am en tem — w szak t a k ażd y kupi; L ic h w ia rz w eźm ie w p ien iąd zach ...
B a l t a z a r .
A jakiż ja głupi!
W szak m am dziesięć ta laró w , to dla m nie za dużo; C how ałem je na p o g rz e b — n ie ch dziś p an u służą...
Ha n n a .
W sza k jeszcze mi się z o stał k le jn o t n ad k lejn o ty , Z bło g o sław ień stw em m atk i p ien ią d z szczerozłoty;
M ia ł słu ży ć m i do ślu b u — dziś stosow niej zda się. . B a l t a z a r .
J a łańcuszek ze sre b ra m am p rz y k o rdelasie I k lam rę p rz y żupanie — ch ętn ie to pośw ięcę...
Hanna. W sz a k m am y zd ro w e ręce.
B a l t a z a r .
T a k jest," zdrow e ręce: D o rw ę się do siek iery , do ry d la , do m ło ta...
Hanna.
Choć n iep o p łatn a z ig łą niew ieścia ro b o ta , P ra c u ją c w dzień i w n ocy poszczęści się m oże, I ja , ojcze, choć małą. k w otę ci przy sp o rzę. P o trz e b a ty lk o zechcieć, aby się udało.
W ą t o r s k i.
Szlachetne w asze serca; ale sił za m ało!
C zy m yślisz, słabe dziew czę, czy ty m yślisz, starcze, Ż e w y d rę w am o sta tk i i p ra c ą obarczę?
N a m nie leży te n ciężar: k to je s t ro d u głow ą, Sam pow inien obronić św iąty n ię rodow ą, K ie d y je j niep rzy jaciel orężem zag raża, Albo c z y h ają 'sz p o n y chciw ego lichw iarza; A jeśli nie o b ro n ił — to niechaj n ie plam i, N iechaj um ie p rzy n ajm n ie j leg n ąć p o d gruzam i!...
B a l t a z a r (do siebie).
I 'p ła c z i śmiech! te g ru z y d a ły się we znaki! Z apraw dę, lepszej sp raw y godzien z a p a ł taki!
R zad k o w idzieć go m ożna w ta k p ięk n y m zachw ycie. A b y go urato w ać, j a od d ałb y m życie;
W ą f o r s k i (2 boleścią).
G łupota! głupota! T a p y c h a ro d o w ita ,Kco nam serca miota! U m iem y się przechw alać naszem i p rad ziąd y , A g d y b ro n ić ic h trz e b a , to nie dam y ra d y ... B o py tam : ja k ro d zin n y c h zaszczytów dochow a R ozleniw iała rę k a , n ie d o łęż n a głow a?
Któryż najlichszy ptaszek nie umie przez pracę Naprawić swego gniazdka, gdy burza skołace? -Jestże n ajlich szy k m io tek , z najlichszego sioła, Co strz e c h y sw ego ojca p o d trz y m a ć n ie zdoła?... A sy n w ielkiego ro d u , k ra jo w e bożyszcze,
U m ie ty lk o boleśnie p o g ląd ać n a zgliszcze, I b y le ja k i p io ru n , b y le c h m u rk a b łah a, D o swój niedołężności p rz y z n a ć się nie w aha... P o co b y ło m i czekać na losy łaskaw sze?
D la czego zasłu g p rzo d k ó w nie odśw ieżać zawsze?... P atrzcie! ja k się orężem , i piórem , i głową.
W zn o si poziom a szlachta n a św ietność dziejow ą! K ie d y m nie ani oręż, ani p ra c a czoła
K ilk u nikczem nych g ro szy pozyskać nie zdoła! B o w m y ch leniw ych p ie rsiac h ro zm ięk n iał h a r t ducha, G ło w a o d w y k ła m yśleć, a pióro n ie słucha.
M nie od p ielu ch w m aw iali, żem dostojne dziecię, Że bez p ra c y , bez n a u k znajdę cześć n a świecie... D zisiaj, g d y m n ied o łężn y , g d y m ię h ań b a czeka; P rzek lęctw o , k to m ag n a ta o d ró żn ił od człeka!...
H a n n a . Uspokój się mój ojcze...
B a l t a z a r .
Ha n n a .
P o rz u ć m y to zam czysko — to b rz y d k ie w ygnanie; W ró cim w nasz skrom ny d w orek, ja k ż e będziem rad z i
W ą t o r s k i.
A ta rcza herb ó w n aszy ch m io tem się zagładzi! J a tego nie p rzeży ję — bo to n a z b y t podle...
B a l t a z a r .
P ó jd ę b ła g a ć lich w iarza — w y straszę, w ym odlę; O n h erb ó w nie popsuje, da n am nieco zw łoki.
Ha n n a .
A tym czasem dojrzeją, i dalsze w idoki. B a l t a z a r . R zucim y się do p ra c y . H a n n a . S p ieniężyin ostatki... S C E N A S I Ó D M A . C IŻ I S T A N IS Ł A W P A C H O Ł O W IE C IU . S t a n i s ł a w .
S tareg o p rzy jaciela przyjm iecież do sk ład k i? Ha n n a .
S tachu! t y nam p rzybyw asz!...
W ą t 0 r S k i \do siebie, z boleścią).
W łaśnie! — sam a pora! W id zieć up o k o rzen ie h rab ieg o W ą to ra !...
L ecz p rz y j m iejm y u p rzejm ie, ja k obyczaj każe. (Do B altazara;)
H ej! ru m a k i do żło b u , m ości B altazarze! (.B altazar odchodzi).
S C E N A Ó SM A . C I Ż prócz B A L T A Z A R A .
W ą t o r s k i (do Stanisława). W itajc ie nam , ry cerzu ! w racacie z w ypraw y,
Cóż? ja k nasze rycerstw o? S t a n i s ł a w .
Zaw sze p ełn e sław y . W ą t o r s k i.
A król? a w ielki kanclerz? S t a n i s ł a w .
J u ż w stołecznóm m ieście. A w y, hrabio? a H anna? czy zdrow i jesteście?
W ą t o r s k i.
Z drow iśm y z całym dom em i z rodziny m oją, ( Z ironicznym uśmiechem:')
O t ja k te b aszty zam ku, co p ięćset la t stoją. D o tą d m am y się d o b rze — ale tru d n a rad a: P io ru n u d e rz a w basztę i zam ek upada, A cóż d o p iero człow iek?...
(.Zamyślony usiada znowu na gruzie.) S t a n i s ł a w (do H anny półgłosem).
J a w szystko słyszałem . Boleść w aszego ojca d z ielę sercem całóm ,
C h ciałb y m zaw sze dopom ódz, a te ra z tóm b ard ziej. Hanna.
Z nacie m ojego ojca... on pom ocą w zg ard zi... O n d u m n y ... ani zech ce w najsm utniejszój porze Z aciągać obow iązków , co spłacić nie m oże.
S t a n i s ł a w .
Och! byle zechciał — spłaci, a sp łaci sow icie,