• Nie Znaleziono Wyników

K a r I i ń S k a (z rozpaczą). C óż teraz czynić??

K a r l i ń s k i . P ó k i nie w yśw ita, T ru d n o coś począć... O dw aga! odwaga! M uszę ta k czynić, ja k R zeczpospolita P o sw oich w iern y ch obrońcach w ym aga. T rz e b a jó j słu ży ć n ajw ie rn iej, najprościój, I siłą ducha, i ram ienia siłą;

N a św iętej dro d ze n aszy c h pow inności N ie m ożna czynić ja k o sercu miło!

A b y ty c h zbójców prześcig n ąć n a drodze, P o sła łe m odsiecz we dw adzieścia koni; L e c z z C zachrow skiego p isan ia dochodzę,

Ze pośpieszyli u m k n ąć od pogoni.

Z y g m u n t w obozie, w n ie p rz y ja c ió ł m ocy, A le tym czasem nie zginie w niew oli. R an k iem w y p a d n ę ja k kam ieniem z procy, O d b io rę dziecko, je śli B ó g dozwoli.

A le nie oddam i nie p rz efry m arczę M u ró w tej tw ie rd z y za k rew m ego syna: Z nam m ą pow inność...

S C E N A D R U G A .

C IŻ I B I E N I A S Z .

K a r I i ń S k i ( do Bieniasza).

Co m i powiesz, starcze? B i e n i a s z .

N otandum tedy, n ied o b ra now ina:

W ra c a m z pogoni bez żadnego skutku; P a n ic z w obozie...

K a r I i ń s k i.

W ie m o te in ,— cóż dalej? B i e n i a s z .

W ię c m yślę sobie: trze b a po cich u tk u N apaść n a obóz...

K a r l i ń s k i. C zy w y zw aryow ali!

W dw adzieścia koni n a k ilk a tysięcy! S ta ry szaleńcze, n a ta rłb y m ci uszy.

B i e n i a s z .

O! b y li z nam i d o b rzy sp rzy m ierzeń cy :

N a jp rz ó d noc ciem na, p o te m rozpacz w duszy, P o te m stró ż anioł, co stoi na straży

P r z y pańskiem d z ie c k u — zag in ąć nam nie da.

N otandum tedy, to coś więcój w aży

N iż śpiąca k ilk u ty sięcy czereda. K a r I i ń s k a. P oczciw y! dobry! zacny Bieniaszu! J a k a m yśl św ięta p rz y sz ła ci do serca! M iałeś nad zieję w B o g u i p ałaszu, Z d o b y łb y ś obóz, zg in ąłb y w y d zierca,

Z y g rau n tb y w rócił!!... Id ź , w szak jeszcze ciem no, W sz a k jeszcze p ora: oni snom oddani!

I d ź B ieniaszu, zlitu j się nadem ną, U d e rz n a obóz...

(KlęJca, przed nim.) B i e n i a s z . N iepodobna, pani!

K a r I i ń s k i.

P r z e d św item czynić w ycieczki nie wolno! M oże gdzie m atn ia zd a rz y ć się u k ry ta ... R ankiem u d erzy m n a k u p ę sw aw olną.

K a r I i ń S k a (zwracając się leu mężowi, zawsze na kolanach). A leż m ój mężu! czy w idzisz? ju ż świta!

K a ż zebrać w ojsko— to dzielna d ru ży n a; C i d o b rzy ludzie ja k w ogień polecą; Wrócą ci syna... czy ty słyszysz? syna!

B i e n i a s z . N ieszczęsna pani! poham uj się nieco...

N otandum tedy, ja k się w yżej rzekło,

Sam chciałem szczęścia spróbow ać w tej m ierze. K a r I i n s k a.

A n io ł cię n a tc h n ą ł...

B i e n i a s z .

P rz e sz k o d ziło piekło!

N otandum tedy, szykuję żołnierze,

P o w iad am do nich: — » H e j, m ości panowie! „ U d e rz m y w obóz naszych niep rzy jació ł, „ R a tu jm y dziecko!“ — „Z g o d a !“ — każd y pow ie, K ażd y b ro ń pod n ió sł i ru m a k a zaciął.

Ju ż e śm y m ieli ja k w ich ry szalone W p a ść do obozu n iep rzy jacielsk ieg o ...

N otandum tedy, p a trz ę w d ru g ą stronę,

A ż t u niem ieckie dw ie cho rąg w ie biegą. P r z y szary m św icie p oznałem ich znaki, L e c ie li hurm em dobyw szy pałasze, P ie ś ń obozow ą śpiew ały żołdaki,

L e cz w pieśniach słow a i to n y nie nasze. Żlel m yślę sobie;— stajem u p agórka, I p o g ląd am y co ta m dalój będzie: W a lą c h o rąg w ie— p o te m k onna czw órka W iezie k a ro cę w cały m sił rozpędzie; P ło n ą la ta rn ie ; dalój znów bagaże, I polskie w ojsko z cho rąg w ią pow iew ną, I h e rb Ja strz ę b ie c szy ty n a sztan d a rze,—

N otandum tedy, to Z borow ski pew no.

W ojsko ja k w oda i p ły n ie, i p ły n ie ; N as nie p ostrzegli, bo b y li dalecy,

A m y u k ry c i w zarośli gęstw inie, P o sta w sz y tro c h ę , n az ad do fo rtec y .

K a r i i ń s k i (zrywa się). Co! w ięc posiłki!... w ięc w tej samój chw ili

U d e rz y n a nas ich p o tę g a cała! (Do Bieniasza;) K aż, ab y zaraz w b ęb n y u d erzy li! W o jsk o do broni! p o n ab ijać działa!

(B ieniasz wychodzi.)

S C E N A T R Z E C I A .

K A R L IŃ S K I I K A R L IŃ S K A . K a r I i ń S k i (przechadzając się w zamyśleniu). Ż yw ności jeszcze w y starczy na długo;

B ro n ić się b ęd ziem —nie b ra k nam odw agi. P oczciw e skały! za waszą, u słu g ą

M ój O lszty n b iałej nie w yw iesi flagi. (Do Karliiiskiój:')

N ie p łacz, niew iasto! te ra z n a nas p a trz y K ró l, k a rta dziejów i w szyscy ro d a c y ; N iech nie pow iedzą, że d uchem u p a d łsz y , Z d aliśm y zam ek ja k b y z d ra jc y ja c y .

K ró lu Zygm uncie! j a nie znam cię w oczy, L ec z cię o b ra ły niezm uszone w ota;

O sta tn ia k ro p la k rw i, co się w y to czy , O sta tn ie tch n ien ie naszego ży w o ta T o b ie n ależą... Cześć tw o jej ko ro n y , C ałość tw ej g ło w y zdałeś w rę c e nasze: P ó k i p rz e c iw n ik nie będzie zw alczony. H e łm u nie zdejm ę, m iecza nie odpaszę.

J a k ż e ci p ięk n ie, g d y tw e oko p a ła

W ty m b o h atersk im szlach etn y m zachw ycie! N ie sądź, mój m ężu, ab y m zap o m n iała, Ż em có rk a k ra ju , k tó ry d a ł m i życie. N ie zap o m n iałam , żem w in n a do zg o n u M ieć dla o jczy zn y m iłość niezachw ianą, M iłość d la k r a ju i w iern o ść d la tro n u Ś m iercią zaśw iadczyć, je ślib y kazano. U m rę dla k ra ju , je śli B ó g p rzezn aczy , P ó jd ę ochoczo n a Stos i na m iecze... L e c z syna oddać n a p astw ę sie p a c z y — O fiara w yższa n ad siły człow iecze! B ó g i ojczyzna nie m o g ą z b y t srodze C hcieć ta k ic h ofiar od duszy niew ieściej.

K a r I i ń S k i (wzruszony).

P a tr z na M a ry ę n a krzyżow ej drodze, K ie d y j ą p rz e sz y ł m iecz siedm iu boleści, G dy sy n j ej k o n a ł w śró d u rąg o w isk a, Z p rz e b ite m sercem , z ciern iam i n a głow ie, P rz e ż y ła je d n a k ...

K a r I i ń s k a.

Cóż k raj n a tern zyska, J e ś li Z y g m u n ta zam ęczą w rogow ie? R a tu j go, mężu! D o siepaczów napisz. O d d aj im m u ry o lsztyńskiego g ro d u . K ró l ci p rz e b a c z y — d arem n ie się trap isz, W sz a k k ró l je s t ojcem sw ojego narodu! O n tw e ojcow skie u czu cia oceni, P rz e b a c z y sercu, k tó re się ro zczu la...

K a r I i ń s k a.

B lu źn isz, niew iasto! C zyż lu d zie spodleni Mogą. m ieć p raw o do litości króla? M e obow iązki z d ra d ziw szy n a w ojnie, C zyżbym ju ż z d o ła ł w znieść oczy do góry? C zyż ja noc je d n ą zasn ąłb y m spokojnie, W o ln y od srogiej sum ienia to rtu ry ? M ałżo n k o moja! m atk o nieszczęśliw a! C zuję boleści, co tw e serce g niotą; L e c z czyż p o w in n a m oja g ło w a siw a N a d sam ym grobem o k ry ć się srom otą? B y łe m ry c e rz em ...

K a r I i ń s k a.

T o ć zo stań ry cerz em ; P rzeb acz, żem śm iała k u sić cię po trosze. W ię c po ry c e rs k u nasze w ojsko zbierzem , U d erzy m z a ra z — lecz to zaraz, proszę! Pozw ól, j a sam a p rz y to b ie pojadę, N a w łasne rę c e o d b io rę pacholę...

K a r I i ń s k i.

T e ra z ju ż nie czas... tru d n o dać im rad ę; P a trz , ja k ie w ojsko zalega ich pole! M y te ra z n a nich n ap ad ać nie m ożem ; M usim się bronić, bo oni n ap ad n ą.

K a r I i ń s k a.

K ażd e m m ię słow em p rzeszy w asz ja k nożem , N ie dajesz p ro śb ą zw yciężyć się ż ad n ą ... W ię c j a m am czekać, aż n a d e jd ą wieści, Ż e ju ż Z y g m u n ta śc ię ły ich pałasze?.. Och! B ó g dał siłę słabości niewieściój; Naszym orężem—bolesne łzy nasze.

P ó jd ę do w rogów , i czołem u d e rzę, Ł z a m i ich serca do litości w zruszę: I oni zb ro jn i, i oni ry c e rz e, A le od ciebie czulszą m ają duszę! S tarcze, w o jenną w ypieszczony chw ałą! L ę k a sz się we śnie w y rz u tó w za z d ra d ę ,— Cóż g d y p rz e d to b ą będzie w idm o stało T w ojego sy n a skrw aw ione i blade?

G d y w dzień i w n ocy głos tw o jeg o serca B ędzie w y rz u c a ł, żeś p o s tą p ił dum nie? C zyż sen sp o k o jn y m ieć będ zie m orderca I tu na ziem i, i w gro b o w ej trum nie??

K a r i i A s k i. D oroto moja! ta k a ż m ię zniew aga M ia ła z u s t tw oich d o tk n ąć na ostatek? W ó d z ro z k a z u je — m ałżonek cię b łag a,

B ądź g o d n ą m ężnych, chrześciań sk ich m atek! T ru d n a ofiara, g d y P a n p rzy n ieść każe, Co n ajd ro ższeg o m ieliśm y n a św iecie... O d ejdź, D o ro to ... p om yślę, rozw ażę... Ł z a m i się k rę c i — j a kocham to dziecię!...

K a r l i ń s k a (z radością).

Ł za!., kochasz dziecię!.. O dzięki Ci, Boże, Żeś zm ię k c z y ł serce niezłom ne ja k skała! P o zw ó l mi, m ężu, j a okno otw orzę, O t tu n a ścianie je s t ch o rą g iew biała!

W y w ieś j ą z o kna — to je s t zn ak p o d d an ia... W szakbyś nie z d o ła ł obronić zam czyska! I c h ta k a siła coraz się odsłania...

Boże! za chw ilę Z y g m u n t nas uściska! P rę d z e jż e , prędzej!..

W strz y m a j się, niew iasto! B ądź d o b rej m yśli... a odejdź na chw ilę.

( K a r liń sk a uradowana odchodzi.)

K a r I i ń s k i.

S C E N A C Z W A R T A . K A R L IŃ S K I, potćm B IE N IA S Z .

K a r l i ń s k i .

M am p oddać zam ek?... j a m am p o d d ać m iasto?.. W r ó g w sam ej rz e c z y w zm aga się n a sile. D łu g o nie w y trw ać... sztu rm em nas przem ogę... K ró l m i p rzebaczy... i syna ocalę...

L ecz oddać zam ek z ta k liczną załogę, K ie d y zapasów n ie b ra k n ie nam w cale, Ż o łn ie rz n a d u ch u jeszcze nie u p a d a ...

Och! j a d rż ę w szy stek — k rę c i m i się w głow ie... H ej!

(D o B ie n ia sz a :')

N iech się zb ierze w o jen n a n arad a , I p an P ie n iążek , i dw aj chorążow ie; C zekam ich tu ta j.

B i e n i a s z .

O d n ie p rzy jaciela P r z y b y ł p osłaniec i czeka p rz y moście. D a ł zn ak , że w ażnój n o w in y udziela.

K a r l i ń s k i .

T o m o st sp ro w ad zić i tu ta j go proście; Zawiązać oczy wiodąc przez fortecę, • K ę d y tu przejście, niechaj nie postrzeże.

S C E N A P I Ą T A . K a r I i ń S k i (sam , p a d a na kolana).

B oże Z astępów ! m iej w T w ojej opiece I serce m oje, i tć j tw ie rd z y wieże! W e sp rz e j ra m io n a słabego człow ieka, B y c h y try sz a tan nie u ją ł m ię w pęta! O d m ego serca niech będzie dalek a I p o d ła słabość, i dzikość zaw zięta! P ozw ól, b y m ojców c h ro b ry m obyczajem N ie d a ł się u g iąć p o d ciosem T w ej p lag i, A b y m nie z g rz e sz y ł p rz e d T o b ą i k rajem B rak iem odw agi lu b z b y tk ie m odw agi!...

S C E N A S Z Ó S T A .

K A R P IŃ S K I, P IE N IĄ Ż E K , D W A J C H O R Ą Ż O W IE Wo d z o w i e .

C zołem ci, wodzu!

K a r I i ń s k i.

C zołem w am , panow ie! C zas m am y k ró tk i — a w ieści złow ieszcze. Z rę k ą na sercu niech m i k a ż d y pow ie: Czy p o ddać zam ek? czy b ro n ić się jeszcze? C zy trz e b a um rzeć? czy z naszego zgonu B ędzie k rajo w i p o ży tek , czy szkoda? Z w róciw szy m yśli do P a n a S y o n u ,

M ów cie, co P a n B ó g do serca w am poda. P a n ie P ien iąże k , n a w aszm ości kolej: R adzisz się poddać?

P i e n i ą ż e k ( po nam yśle).

N ie łatw e zadanie. Jesz c z e czas ja k iś trz y m a jm y się w olej: K u l, p ro c h u , chleba n a ty d zie ń nam stan ie.

A potem...

P i e n i ą ż e k .

U m rzeć. K ie d y sz tu rm p rzy p u szczą, Z d o b ęd ą w zam k u kam ienie i skały.

J e d e n z C h o r ą ż y c h . A m oja rad a: dzisiajby z tą tłu szczą D o b re w a ru n k i u ło ż y ć się d ały . M oże pozw olą oddalić się z b ro n ią, Z a b ra ć zap asy p ro ch o w e i chlebne. A życie nasze, co paleta osłonią, N ie na raz je d e n k rajo w i p o trzeb n e. J e s t pole b itw y i dalsze są tw ierdze; T am trz e b a naszej r ę k i i b a rd y sza.

K a r I i ń S k i {do drugiego z Chorążych).

C óż w aszm ość radzisz?

D r u g i z C h o r ą ż y c h . J a zdanie potw ierdzę W ielce m iłego m ego to w arzy sza:

P o d d a ć się trz e b a , p o d d a ć się w tój chwili, B o ju tro , w odzu, za późno ju ż będzie...

S C E N A S IÓ D M A . C IŻ I B IE N IA S Z , potem P U S Z K A R Z E .

B i e n i a s z (przerażony).

Panie! do koła zamek otoczyli,

Wojsko niezmierne rozlewa się wszędzie, Niosą d ra b in y , po d ch o d zą p o d w ały, H u f najm o cn iejszy tu p ro sto p rz y row ie.

N iełatw o N iem cy ugryzą, te skały!

D a ć ognia z arm at! H ć j, m ości panow ie, N ie czas do rady! ju ż bozkie zam iary W sk azały naszej pow inności drogę. Spieszcie n a w ały! a te j b aszty sta re j J a z je d n e m d ziałem sam o b ro n ić m ogę. Z tć j w ysokości, m ięd zy dw a p aro w y K u ła puszczona c a ły hufiec zwali. H ola, puszkarze!

( D w a j Chorążowie odchodzą,)

(W c h o d z i dwóch P u sz k a rz y .)

C z y nabój gotow y?

P u s z k a r z . D ziało n ab ite, a lo n t ju ż się pali. T o ż się, mój B oże, całą noc nie spało. O czyścić, nabić... to p ra c a niezm ierna.

(S ły ch a ć podwojony zgrzyt trąby.)

K a r I i n s k i. A tta k się w zm aga... a w ięc...

( G łośno:) ry c h tu j działo! ( C hw ila p a u zy .) Pal! K a r I i ń s k I. S C E N A Ó S M A . C 1 Ż 1 C Z A C H E O W S K I .

C z a c h r o w s k i ( w biega, odtrąca P u s z k a rz a, lctóry lont zapalony p rz y k ła d a ł do armaty, i popycha K a rlm sk ie g o k u oknu).

K a r I i ń S k I (odwraca się z pośpiechem). K to? czego chcecie?

C z a c h r o w s k i ( biorąc j o za rękę). T o ja , d ru h tw ój stary , C hoć dziś w obozie tw o ich w ro g ó w służę. B ó g losy k rajów i królów zam iary W księdze w y ro k ó w za p isał ju ż w górze. C zy M ak sy m ilian czy Z y g m u n t k ró l będ zie, M y tego g rzeszn i ro z w iąza ć niegodni. J a sta rą p rz y ja ź ń m ający n a w zględzie, P rz y b ie g łe m tu ta j w strzym ać cię od zbrodni. P a trz a j, K arliń sk i, tam cho rąg iew w ieje; A p rz e d ch o rąg w ią w idzisz p u n k t te n biały? T o L ic h te n ste rn a w ojenne nadzieje,

T o syna tw ego n io są na w y strzały ! S trz e la j, g d y możesz!...

K a r l i ń s k i .

Ja k to ! m ego syna! C z a c h r o w s k i .

W idzisz p u n k t b ia ły , ot tu , p rz y opoce? K u la nim nasze hufce p o p rz e rz y n a. T w ojem u dziecku p iersi pogruchoce!

W ó d z rak u sz a ń sk i ch ciał go m ieć za ta rc z ę Sw ojego ży cia, p r z y sz tu rm ie w śró d kuli... W p a d łe m cię ostrzed z —• te ra z strzelaj, starcze!...

P u s z k a r z (rzucając lont). Panie! twe serce niechaj się rozczuli!

P i e n i ą ż e k .

Wodzu! kraj takiej próby nie wymaga! C z a c h r o w s k i .

P i e n i ą i e k. O d d aj im zam ek.

(S ły ch a ć trąby.)

K a r I i ń s k i. O dw aga! odw aga!...O O P anie! z b y t ciężką, d o tk n ą łe ś m ię próbą! Ł z y p ły n ą z oczu... d rż y serce — d rż y rę k a . M róz lo d o w a ty p rz e b ie g a m e kości...

W obliczu w rogów K a rliń sk i się lęka,

L ę k a sp ełn ien ia swojej pow inności!...

T a m k ró l... ta m h e tm a n ... k re w dziecka, płacz żony... T e g o za nadto!... o!... p o d d ać się raczej!...

(B ie rz e do r ę k i b ia łą chorągiew.')

K a sp rze K arliń sk i! zhańbiony! zhańbiony! C hciałeś się podle p o n iży ć w rozpaczy! K re w m ego sy n a u p a d n ie n a w roga: N ie j a zabójca, ale on zab ó jca... Ziem io ro d zin n a, m atk o m oja droga! P rz e b a c z , że chw ilę m iałem serce ojca! S y n u mój drogi! sta rą m oją głow ę K tó ż tu p rz y tu li? k to do tru m n y złoży? T y m iałeś w sk rzesić w spom nienie ojcow e, W to b ie ry c e rstw a b y ł w id n y d u ch boży... L ec z m usisz um rzeć...

( Z zalam anem i rę k a m i pogląda na b ia łą chorągiew, potem j ą rzuca na ziem ię.)

P rzeb aczcie m i, N ieba, Ż em się zaw ah ał w ta k stanow czej spraw ie!.,. S ynu! czas p rz y sz e d ł — w y lać k re w potrzeba! N a d rogę śm ierci ja cię błogosław ię!

Ż egnaj m i, synu! cześć m ło d ej tw ej głow ie,

Że k rew p rzelałe ś w k rajow ej p o trzeb ie ! K o ch am cię więcej niźli w łasne zdrow ie, A le pow inność droższa m i od ciebie.

Ziem io m ych ojców! b ierz d a r p raw o w iern y Z k rw i p acholęcia i z ojca katuszy!

Boże najw yższy! O jcze m iłosierny! B ąd ź tam m iłościw je g o czystej duszy!

(.P rzy kła d a lont do z a p a łu arm aty — słych a ć w ystrzał. )

W s z y s c y o b e c n i ( z przerażeniem).

A ch! coś u czynił?

C z a c h r o w s k i .

S zla ch etn y szaleńcze! K a r I i ń s k i.

D zięk i C i Boże! nie z a d rż a ła ręk a. M u siałem trafić — o! m u siałem , ręczę: C ios tu się odbił!....

( W skazuje k u sercu. )

Tale m i serce pęka!.... A j a sądziłem , że to ła tw ie j pono

S praw ić się z serca uczuciem rodzim óm .... P a n ie P ien iążek , czy d o b rze trafiono?

P i e n i ą ż e k (patrząc w strzelnicę).

J a nic nie w idzę za arm a tn im dym em .

(S ły c h a ć z daleka pluchę w ystrzały. W szyscy cisną się do okna.)

K a r I i ń s k i.

D rż ą rę c e — no g i trz ę są się podem ną.... S erce ta k b i j e —-ro z p a d a się z b o lu — G łow a się k rę c i — a w źren icach ciem no...

( U s ia d a.)

P a n ie P ie n ią żek , co ta m w idzisz w polu?

P i e n i ą ż e k (zawsze w oknie głosem uroczystym).

J u ż się sp ełn iło ....

J e d e n z P u s z k a r z ó w . J u ż N iem ca o d p a rto . Pierzchają, zew sząd.... szereg i p o p su li.... T r u p y ja k pom ost... a nasz p a n ic z z M a rtą P a d li zabici o dłam kam i kuli!...

K a r l i ń s k i .

Spij d ro g ie dziecię..,, n ie d łu g o , n ie d łu g o P r z y jd ę p rz e b ła g a ć tw ą m ę czeń sk ą duszę.... A le k ra j jeszcze czeka m ię z p osługą: J a po w in ien em .... j a ży ć jeszcze m uszę.

B i e n i a s z {wchodząc). N iem cy uciekli; w ódz ich ciężko ran n y , N asz pan icz po leg ł j a k p o d c ię ty kosą.

K a r I i ń s k i. N iech d a ją z w ałów o g ień n ieustanny! T r u p m ego d ziecka niech tu ta j p rzy n io są .

( Bieniasz odchodzi. ) P i e n i ą ż e k (p a trzą c w okno').

Z w ijają obóz... a ich p rz e d n ie stra ż e K ie ru ją pochód na k ra k o w sk ie stro n y . R an n eg o w odza niosą p rz y sztan d arze. G ó rą k ró l Z ygm unt!

K a r I i ń S k i (pow staw szy, uroczyście wznosi ręce). O lszty n ocalony!

P a ń sk ie to, P a ń sk ie p o d p a rło m ię ram ię;

S y n m ój to sp raw ił... C zyż m am p ła k a ć po nim? W ra c a j do sw oich, C zachrow ski A d am ie,

R ozpow iedz N iem com , ja k m y fo rtec b ro n im . P i e n i ą ż e k .

A pow iedz swoim , że gdzie d o b ra sp raw a, T a m d u ch ofiary m ężnieje w p o trz e b ie .

C I Ż i K A R L I Ń S K A ( w pada z rozpaczą).

K a r I i ń s k a. B itw a skończona... strz e la n ie u staw a... G dzie Z ygm unt? mężu!! g d zie Z ygm unt??..,

K a r I i ń s k i.

J u ż w niebie!

( W id a ć w y łę b i, ja k wnoszą zw ło ki Zygm unta. Obecni uchylają głow y. Z a słon a sp a d a ).

1857. W iln o .

Powiązane dokumenty