• Nie Znaleziono Wyników

Antychrześcijaństwo

W dokumencie Drzewo życia : fenomen Wasilija Rozanowa (Stron 137-159)

Książki W świecie niejasnego i nierozstrzygalnego oraz Koło ścian cerkiewnych sta-nowią niejako pierwszą część cyklu publikacji poświęconych chrześcijaństwu. Ce-chowała je próba odnalezienia kompromisu, próba reformy chrześcijaństwa. Część drugą zainaugurowała wydana w 1906 roku książka Rosyjska Cerkiew, a zwieńczył tom Pośród ciemnych promieni religii. Pierwsza ukazała się w Paryżu, a drugiej ro-syjska cenzura nie dopuściła do druku w 1910 roku. Mimo to większość materiału wydana została w kolejnym roku w dwóch osobnych tomach: Ciemne oblicze oraz Ludzie księżycowej poświaty.

Kłopoty z cenzurą nie wzięły się z niczego. Inaczej niż w książkach „pierwszego cyklu” Rozanow pozbywa się tu złudzeń co do chrześcijaństwa. Nie szuka już kom-promisu, nie usiłuje go reformować, lecz oskarża i neguje.

Porzucono tu zasadę hermeneutyczną, na której opierała się możliwość kon-struktywnej krytyki chrześcijaństwa oraz prób jego reinterpretacji, a więc sam podział na chrześcijaństwo „prawdziwe” i „historyczne”. Rozanow przechodzi do krytyki „nie tylko empirycznej h i s t o r i i chrześcijaństwa”, ale i „samej n a u k i jej Założyciela”1. Jest to fundamentalna zmiana w porównaniu z poprzednimi książ-kami. Jeśli bowiem powyższe rozróżnienie znika, obiektem ataku stają się w równym stopniu chrześcijaństwo oraz sam Chrystus. Krytyka nie będzie więcej szukała kom-promisu i porozumienia, albowiem Rozanow nie wierzy już w możliwość kompro-misu. Chrześcijaństwo jest religią fałszywą i należy je odrzucić. Oto wyjściowa teza nowych książek Rozanowa.

Kolejną nowością była transformacja metodologii, spojrzenia na chrześcijań-stwo. Rozanow ponownie sięgnął tu po „estetyczną metodę” Konstantina Leontjewa.

Tym razem estetyka chrześcijaństwa miała odsłonić jego metafi zykę. Piękno chrześ-cijaństwa miało objawić ukrytą prawdę o nim. Należało przeto odnaleźć miejsce, w którym owa estetyka przejawia się w największym natężeniu. Należało odszukać miejsce najbardziej estetyczne, gdyż właśnie ono, zgodnie z założeniami przyjętej metodologii, skupiło w sobie jego prawdziwą istotę. I takie miejsce Rozanow znalazł w monasterze: „Chrześcijaństwo dojrzało właśnie w monasterze. To jego bezsporny szczyt, ostrze”2. Zgromadziły się w nim wszystkie jego kluczowe cechy. Monaster to jakby wydestylowane chrześcijaństwo, wcielenie jego czystej istoty. I świadczy o tym właśnie jego piękno:

1 В.В. Розанов, В темных религиозных лучах, Москва 1994, s. 26.

2 W. Rozanow, Ciemne oblicze. Metafi zyka chrześcijaństwa, przeł. H. Paprocki, Warszawa 2006, s. 34.

Drzewo życia. Fenomen Wasilija Rozanowa 138

Znowu odczułem, jak bardzo w monasterze, a przy tym tylko w nim, chrześcijaństwo otrzymało skrzydła, poezję, wzlot, wolność i fi lozofi ę. Jakże ono tutaj pasuje, co odczuwa się natychmiast po przekroczeniu bram monasteru3.

Monaster skupił w sobie i skondensował samą istotę chrześcijaństwa. Jest jego najczystszym wcieleniem. Należy więc bacznie się przyjrzeć tym jego „skrzydłom”,

„poezji”, „stylowi”4 oraz „tonacji”5 – gdyż to właśnie z nich „wszystko się rodzi, w tym także dogmaty”6. Prawdę kryją bowiem owe ledwie dostrzegalne tony, niu-anse, drobiazgi:

Ta książka będzie się interesować właśnie chrześcijańskimi „różniczkami” – „małymi wiel-kościami”, wychodzącymi ze źródła naszej Światłości. Bada ona wyłącznie to, co subtelne, niezauważalne, bezbarwne, niewidoczne, nieudokumentowane. Bada „smak” i „zapach”, a nie części i członki ciała (arytmetyka)7.

Zbadać należy więc „niewidzialne części spektrum chrześcijaństwa”8. A zatem rozszczepić jego światło na barwy składowe i sprawdzić, która z nich skrycie domi-nuje i przesądza o kolorystycznej „tonacji” całości. Ów schemat skrytego/nieskry-tego przypomina Freudowską koncepcję świadomości sterowaną przez skryte treści nieświadomości. Podobnie miałoby być z chrześcijaństwem:

Niekiedy wydaje się, że chrześ cijaństwo wcale nie żyje tymi tezami, jakie do-nośnie głosi, a autentycznie żyje tymi tezami, o któr ych nigdy nie mówi, a nawet w sposób świadomy i refl eksyjny – nic o nich nie wie. Chociaż wszystkie serca biją zgodnie z ich rytmem9.

Jak więc wygląda owa skryta „tonacja” monasteru? Usiłując ją uchwycić, Roza-now wprowadza grecką różnicę między ἓν – „jedno”, oraz πολλὰ – „wielość”. Wie-lość albo różnorodność miałaby cechować świat: „Świat jest różnorodny i ma swój styl, swoją namiętność w tej różnorodności”10. Jeśli przeniesiemy ową „wielość” na płaszczyznę religii, okaże się, że świat jest pełen bogów. A zatem ma politeistyczną, pogańską naturę. I taką też naturę, w opinii Rozanowa, a wbrew Tertulianowi, po-siada ludzka dusza: „dusza ludzka jest ze swojej natury poganką”11. Jej „pozachrześ-cijański i przedchrześ„pozachrześ-cijański” charakter bynajmniej nie oznacza jednak, że istnieje ona „poza Bogiem i bez Boga”12. Odbiciem tej pogańskiej różnorodności byłaby tak-że, zdaniem Rozanowa, kultura i wywodzący się ze starożytności humanizm:

„Sta-3 Tamże, s. 60.

4 Tamże, s. 34.

5 Tamże, s. 39.

6 Tamże, s. 32.

7 Tamże, s. 17.

8 Tamże, s. 12.

9 Tamże, s. 63.

10 Tamże, s. 35.

11 Tamże, s. 36.

12 Tamże, s. 38.

12. Antychrześcijaństwo 139

rożytność, pogaństwo – oto właśnie Humanität, czyste i wyłączne człowieczeństwo, któremu nowe pieśni śpiewali Goethe i Schiller”13. Przeciwieństwem tej wielości miałaby być „jedność” właściwa chrześcijaństwu, której najdoskonalszą egzempli-fi kacją okazuje się wspomniany monaster. Oznacza to, że wstępując do monasteru, człowiek musi ograniczyć własną duszę – przejść przez „ciasną bramę” (Mt 7, 14).

Ośrodkiem owej „jedności”, „jedynym” jest zaś Chrystus: „Wraz z Chrystusem na ziemię zeszło ἓν, «jedyne» (…); «jedyne, co potrzeba»”14. Wcielenie Chrystusa re-dukuje więc wielość świata, podporządkowując go jednej zasadzie. Wielowymiaro-wość zostaje sprowadzona do jednowymiarowości. Wielość idei – do idei naczelnej.

A monaster staje się najdoskonalszą realizacją tej właśnie redukcji sensów. Ozna-cza to więc, że natura świata i zdenaturalizowana „natura” monasteru są wzajemnie sprzeczne, a nawet wrogie: „W tym sensie «świat» i «monaster» na zawsze pozostaną we wrogości”15. Ograniczenie „wielości” właściwej duszy i światu pociąga za sobą ograniczenie samego życia. Zdaniem Rozanowa działa tu prawo wyłączonego środ-ka. Skoro tylko Chrystus jest Bogiem i jest świętym, wszystko, co istnieje poza nim, poza orbitą jego oddziaływania, pozostaje grzesznym. I owym „wszystkim” okazuje się cała „wielość”, czyli życie i świat. Powtarza się tutaj schemat z Piękna w przyrodzie i jego sensu – tyle że sprzeczność, której Rozanow wówczas nie dostrzegał, teraz zna-lazła się w centrum jego myśli. Życie zamienia się ze śmiercią miejscami: „Wszystko, co żyje, jest grzeszne, a co już nie żyje – uniknęło grzechu. Wszystko, co się rodzi, wymaga oczyszczenia, a śmierć jest autentycznym oczyszczeniem, które nadeszło dla «ja»”16. A zatem chrześcijaństwo jest religią nie życia, a śmierci – oto zasadni-czy wniosek, który wyciąga Rozanow. Drzewo życia okazuje się skażone grzechem, a ocalić je może tylko śmierć.

Drugą ilustracją podświadomości chrześcijaństwa, po którą sięgnął Rozanow, były przypadki motywowanych religijnie samobójstw. Cała seria takich wydarzeń nastąpiła w 1896 i 1897 roku w jednym z chutorów koło Tiraspola w Mołdawii.

Mieszkający tam staroobrzędowcy na wieść o powszechnym spisie ludności w im-perium rosyjskim postanowili popełnić zbiorowe samobójstwo, zakopując się żyw-cem w ziemnych jamach. Uznali bowiem, że pojawienie się ich imion w spisie bę-dzie zdradą „prawdziwej wiary chrześcijańskiej”17, a także Chrystusa, który „jest wszystkim, i imieniem, i imieniem ojca”18. Rosyjski aparat państwowy oraz rosyjską Cerkiew prawosławną uważali od czasów reformy liturgicznej patriarchy Nikona z połowy XVII wieku za narzędzie Antychrysta – a zatem znalezienie się na spo-rządzanych przez nie spisach równałoby się obecności na liście Antychrysta. Tego rodzaju samobójstwa nie były zresztą w Rosji niczym nowym – pojawiały się od czasów wspomnianej reformy. Kijowski psychiatra Iwan Sikorski, którego tekst na

13 Tamże, s. 36.

14 Tamże, s. 38.

15 Tamże.

16 Tamże, s. 73.

17 Tamże, s. 123.

18 Tamże.

Drzewo życia. Fenomen Wasilija Rozanowa 140

temat wydarzeń na chutorze Rozanow w całości przedrukowuje w swojej książce, opatrując go nader licznymi i obszernymi komentarzami w przypisach, pisał o tym następująco:

W wydarzeniach na chutorze widzimy wiele wspólnego z s amospaleniami, utopienia-mi się i s amob ójstwautopienia-mi, które ze szczególną siłą przejawiły się w końcu XVII i w XVIII wieku w Rosji, a które szybko nie znikły i pojawiały się nawet w 1862 roku. Wydarzenia na chutorze stanowią jedno z ostatnich ogniw w tym szczególnym zjawisku, właściwym narodowi rosyjskiemu19.

Na chutorze zostało dobrowolnie zakopanych w sumie 25 osób. Wszystkich, włą-czając to własne dzieci, żonę, rodzeństwo i matkę, zakopał Fiodor Kowalow, który miał następnie zamorzyć się głodem na śmierć, aby „przejść na niebo”20, ale osta-tecznie nie udało mu się tego dokonać21.

Rozanow twierdzi, że wydarzenia te ujawniają skrytą logikę chrześcijaństwa – jego „podświadomość” i jego „ducha”. Powyższych czynów dokonali oczywiście fa-natycy, ale czymże jest „fanatyzm”, jeśli nie „silniejszą wiarą”22, wiarą najgorętszą, najbardziej gorliwą? Można go zatem zestawić w jednym szeregu z monasterem – obydwa są wyrazem najwyższej religijności: „Monaster jest jak Alpy chrześcijaństwa, lecz na chutorach koło Tiraspola wzbił się w niebo ostry szczyt tychże Alp”23. Jeśli więc także „fanatycy” wspinają się na alpejskie szczyty religii, oznacza to, podobnie jak w wypadku monasteru, że również ich działania są niczym soczewka skupia-jąca światło danej religii: „Jaka religia – taki i jej «fanatyzm», biały lub czarny, dodatni lub ujemny”24. I duch owego „fanatyzmu” pozwoli ujawnić „niewidzialne”

barwy chrześcijańskiego spektrum. Co więcej, Rozanow nie czyni tu żadnej różnicy między prawosławiem a raskołem, są one dlań przejawem dokładnie tego samego chrześcijańskiego ducha: „Oczywiście to nie obrzędy kościelne, ale duch Kościoła ich zakopał, a duch ten i u nich, i u nas jest ten sam”25.

Fanatykom z chutoru zarzucano niepoczytalność i szaleństwo. Był to spryt-ny manewr, pozwalający oczyścić chrześcijaństwo z wszelkich podejrzeń o skrytą motywację ich postępków. Rozanow jednak nie zgadzał się z podobną kwalifi kacją wydarzeń na chutorze. „Szaleństwo” fanatyków było dlań odbiciem „szaleństwa”

kryjącego się w chrześcijaństwie. Myśliciel dokonał swoistej transpozycji „choroby psychicznej” z fanatyków na samą religię:

19 Tamże, s. 122–123.

20 Tamże, s. 155.

21 „– Trzy lub cztery dni nic nie jem i nie piję – opowiadał Kowalow – i widzę, że nie odchodzę do nieba, więc czwartego dnia napiłem się wody. Piątego dnia też nie ma przejścia do nieba – zjadłem ba-kłażana. Minęły dwa tygodnie i widzę, że nic się nie dzieje, do więzienia nie biorą, wojny nie ma. Co to takiego – pomyślałem sobie – i zacząłem jeść chleb, powoli wszystko zacząłem jeść”. Tamże.

22 Tamże, s. 114.

23 Tamże, s. 169.

24 Tamże, s. 114.

25 Tamże, s. 189.

12. Antychrześcijaństwo 141

Zadziwiająca tendencja prof. Sikorskiego do przedstawiania tych wydarzeń jako fak-tu psychiatrycznego – co z ochotą zaakceptowały klechy. „Chorzy! Cierpiący!”, „Nie byli przy zdrowych zmysłach”, „Osoby psychopatologiczne!” W istocie oczywiście mamy do czynienia z neuropatyczną religią, z „zaraźliwym kontaktem”, ale zaszczepionym ludziom zdrowym psychicznie, z temperamentem, rozumem, sercem. (…) Wszystko, co wiąże się z samobójstwem, w żadnym wypadku nie ma nic wspólnego z chorobą umysłową, spętaną wolą, nie ma w tym jakichkolwiek śladów patologii, poza ideą „umrzeć za Pana”, ale nie traktując tego jako samobójstwa (jak wyraźnie stwierdzono przy pierwszym zakopywaniu ludzi), a tak po prostu – „Żyliśmy dla Pana i umrzemy dla Pana, wszystko – dla Pana”. Jest to przecież idea wszystkich prawosławnych i wszystkich religijnych ludzi26.

A zatem, zdaniem Rozanowa, to nie „fanatycy” byli chorzy, ale sama religia – chrześcijaństwo. Fanatycy „zachorowali”, ponieważ „zarazili się” treścią chrześcijań-skiej wiary, oddając się jej całym sercem, w całej pełni.

Jak przedstawia się zatem logika chrześcijaństwa, odsłonięta przez samobójców z chutoru? Odpowiedź może być tu tylko jedna: to logika choroby i śmierci. Logi-ka choroby prowadzącej do śmierci. Wszystko sprowadza się do prostej formuły:

„Życie jest grzechem, a śmierć świętością”27. Albowiem sens, istota i wartość życia zostają przeniesione poza samo życie – w zaświaty, ku życiu wiecznemu. A życie ziemskie okazuje się tylko jego marnym i grzesznym odbiciem, bezwartościowym wstępem do niego. Prawdziwe życie ma nastąpić dopiero po tym życiu. Nie należy zatem mylić obu światów. Nie wolno brać pozoru za prawdę. Kto tak czyni, ten błą-dzi i grzeszy. Ten zapomina o Bogu, który jest wszystkim. A jeśli Bóg jest wszystkim, to ziemia i nasze życie tutaj są niczym. Tak, według Rozanowa, działa chrześcijań-skie „prawo wyłączonego środka”. W tym też przejawia się właściwy chrześcijaństwu nihilizm. W praktyce zaś oznacza on ograniczanie życia w jego przeróżnych funk-cjach i sferach:

A wszystko zaczęło się od takiej miłości, jak „ograniczenie pokarmu i napoju, gdyż jest to przyjemne Bogu”, „ograniczymy się do jednej żony, gdyż jest to przyjemne Bogu”, po prostu

„ograniczymy się”, gdyż objawił się Bóg ograniczeń i małych spraw, Bóg ciągłego ograni-czania. A cóż jest mniejsze od mogiły, więc w nią rzucili się nieszczęśnicy28.

Duch chrześcijaństwa jest więc duchem postu, ascetyzmu, wstrzemięźliwości – a zatem powściągania sił życiowych i aktywności życiowej. Zacytujmy zresztą jesz-cze jeden nader barwny, iście „Rozanowowski” fragment na ten temat:

Dlaczego „dla Boga” nie oddawać się rozkoszy i nie objadać się? Dlaczego post jest „dla Boga”, a nie czwarte danie na obiad? Problem polega na tym, że „Bóg” został wbity w głowę ludu (przez duchowieństwo) jako Ten, który zawsze „zmniejsza porcję”, nie daje „dokład-ki”, jest „Bogiem smutku”, a nie „Bogiem dobrodziejstwa”. W tym aksjomacie cała rzecz:

26 Tamże, s. 182.

27 В.В. Розанов, Около церковных стен, dz. cyt., s. 475.

28 W. Rozanow, Ciemne oblicze…, dz. cyt., s. 175.

Drzewo życia. Fenomen Wasilija Rozanowa 142

Kościół odkrył ludowi Boga jako skąpca, który wszystko skraca i nie dojada. Jest to całko-wicie odwrotne do „Boga łask”, „Stwórcy świata”29.

Według myśliciela życie w „duchu” chrześcijańskim powinno więc polegać na poszczeniu, umartwianiu się, cierpieniu i wyrzeczeniu się „grzesznego” świata. Tak czynili wielcy asceci i chrześcijańscy święci. To właśnie podpowiada nam chrześ-cijańska „podświadomość”. To są skryte promienie „spektrum” chrześcijańskiego światła. Wszystko zaczyna się „niewinnie” – od postu, ale to właśnie on nadaje kie-runek, „ton”. Praktycznym i logicznym końcem tych wyrzeczeń i resentymentów okazuje się śmierć – defi nitywne porzucenie „marnego i grzesznego” świata. Idea-łem jest przeto „współpogrzebanie z Chrystusem”30, które zrealizowali mieszkańcy chutoru. Ideałem wydaje się wieczna Golgota:

„Golgota” Chrystusa – to jedno, chwila, ale po niej przyszła Golgota ludzkości „w imię Chrystusa” – i trwa już ona tysiąclecia. Krzyż, do którego był On przybity – to jedno, trwało kilka godzin, ale pociągnęło za sobą „krzyż ludzkości”, który trwa już dwadzieścia wie-ków31.

Nikt jednak nie protestuje, mówi dalej Rozanow, gdyż nasze życie jest ledwie przygotowaniem do życia „prawdziwego”, które czeka nas „tam”, za grobem. Dlatego też silne uczucie religijne w chrześcijaństwie powoduje nie rozkwit życia ziemskie-go, ale jego negację:

W innych religiach, normalnych, a nie patologicznych, doprowadziłoby to i doprowadzało do rozkwitu, płodności, życia wiecznego i radosnego tutaj, na ziemi; natomiast w religii, która wszystko przenosi „tam”, wszelką radość, światłość i rozkwit przenosi poza próg nie-ba, do tego przerażającego, wszystko pożerającego „istnienia pozagrobowego”, która jak wampir wysysa żywą krew – w tej religii „pocieszeń pozagrobowych” idealiści po prostu rwą się „do raju”!32

Innymi słowy, owi „idealiści” po prostu pragnęli wcielić w życie ideał własnej wiary: „Zakopanie na chutorze świadczy o dążeniu do ideału, o tęsknocie za idea-łem, a nie o ucieczce od ideału”33.

Dążenia te, tęsknotę za życiem „prawdziwym” miałby jeszcze potęgować obecny w chrześcijaństwie duch strachu. Odpowiedzialnym za niego Rozanow czyni Chry-stusa:

Narzucenie strachu ludzkości – to jedna z metafi zycznych stron Ewangelii (…). Ten strach przeszedł jak pług przez serca ludzi, prowadzony przez Tego, który nazwał się „Synem Człowieczym”, i przeorał „grunt” dla przyjęcia ziarna swojej własnej nauki34.

29 Tamże.

30 Tamże, s. 179.

31 Tamże, s. 172.

32 Tamże, s. 182.

33 Tamże, s. 181.

34 Tamże, s. 171.

12. Antychrześcijaństwo 143

Rozanow zarzuca Chrystusowi wprowadzenie idei piekła, nieobecnej w Starym Testamencie35. Idea piekła jako kary za grzechy w korelacji z tymże grzechem czyha-jącym na każdym kroku w życiu ziemskim wzmagałaby negację całego życia ziem-skiego. Lepiej bowiem wyrzec się świata, niż narazić na kryjące się w nim pułapki.

Zgodnie z duchem chrześcijaństwa i kara, i nagroda miały mieć charakter transcen-dentny, a zatem w obu wypadkach życie ziemskie okazuje się niepełnowartościowe, pozbawione sensu. Na odwrót było natomiast w Starym Testamencie, który zakładał ich immanentny charakter:

Oba motywy – wieczne motywy Kościoła, który postawił ludzi między lękiem przed pie-kłem a obietnicą raju (pozagrobowego), „Raj” i „Piekło” – to zabranie człowiekowi wolnej woli, wolnych decyzji (…). Jest godne uwagi, że w Starym Testamencie, przy całkowitym milczeniu na temat istnienia pozagrobowego, nie ma żadnych obrazów „piekła” i „raju”.

Ludzie są karani groźbami bezpłodności, dogorywania rodu i krwi oraz „oblicza ludzkie-go” tutaj, na ziemi; natomiast liczne potomstwo jest nagrodą. Takie są naturalne wyrazy, z jednej strony religii nasienia i potomstwa – a z drugiej strony religii „poczęcia dziewicze-go” i bezpłodności36.

Chrześcijańska transcendencja niesie więc w sobie także negację płci. Jest du-chem kastracji. Pragnąc uzasadnić tę tezę, Rozanow sięga po nader wyrazisty przy-kład wyrosłej w drugiej połowie XVIII wieku na gruncie raskołu sekty skopców. Za warunek zbawienia uważali oni całkowitą abstynencję seksualną, która często obja-wiała się w dokonywaniu dobrowolnej kastracji. Skopcy powoływali się przy tym na słowa Chrystusa z Ewangelii św. Mateusza:

Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa nie-bieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!37

Skopcy powyższy fragment rozumieli dosłownie. U mężczyzn odcinano ich or-gan płciowy, a u kobiet sutki lub piersi w całości oraz wystające części łona. Jak bowiem powiada Ewangelista Łukasz: „Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły” (Łk 23, 29). Wykastrowani ludzie nie mieli już możliwo-ści popełnienia „grzechu” spółkowania:

Poprzez swoją śmierć dla natury i życie dla duszy [członek sekty – M.M.] na zawsze odgra-dzał się od lubieżnego grzechu natury, zwyciężał w sobie zwierzęce instynkty, raz na zawsze przechodził na służbę Bogu, przynosił siebie w ofi erze dla Boga38.

Dobrowolnym kastratom Pismo Święte obiecywało nagrodę: mieli się znaleźć w gronie „stu czterdziestu czterech tysięcy” zbawionych „dziewic”, o których wspo-mina Apokalipsa:

35 Tamże, s. 114.

36 Tamże, s. 181–182.

37 Mt 19, 12.

38 Л. Энгельштейн, Скопцы и Царство Небесное, Москва 2002, s. 30.

Drzewo życia. Fenomen Wasilija Rozanowa 144

I śpiewają jakby pieśń nową przed tronem i przed czterema Zwierzętami, i przed Starcami:

a nikt tej pieśni nie mógł się nauczyć prócz stu czterdziestu czterech tysięcy – wykupionych z ziemi. To ci, którzy z kobietami się nie splamili: bo są dziewicami; ci, którzy Barankowi towarzyszą, dokądkolwiek idzie; ci spośród ludzi zostali wykupieni na pierwociny dla Boga i dla Baranka, a w ustach ich kłamstwa nie znaleziono: są nienaganni39.

Innymi słowy, organy płciowe oraz wszelka aktywność seksualna zostają uzna-ne przez skopców za źródło wszelkiego grzechu oraz narzędzie Szatana. Usuwając organy, pozbywają się oni „pieczęci Szatana” widniejącej na ich własnych ciałach:

Kiedy już kastracja zostanie dokonana, to jeden ze starców podnosi z podłogi odcięty or-gan i pokazując go nowemu „szczęśliwemu” członkowi sekty, mówi: „Oto oś cień szatana, wyrwałeś go z siebie”40.

A zatem wiara skopców pociągała za sobą praktyczną negację płci, której Roza-now nadawał „transcendentno-noumenalny” charakter i uważał ją za źródło życia.

Dla skopców zaś Rozanowowskie źródło życia było „ościeniem szatana”, natomiast kastracja równała się zbawieniu. Życie zamieniło się miejscami ze śmiercią, a Bóg – z Szatanem:

Oczywiście, religia jest t am, w mogile; natomiast tutaj, gdzie się zaczyna, gdzie będzie przez dzieci i rodzenie ucieczką przed mogiłą – to tylko wpadanie w grzech, wejście w oce-an „ościenia szatoce-ana”. Szatoce-an jest życiem, Bóg jest śmiercią41.

Wspominając o skopcach, Rozanow zdawał sobie oczywiście sprawę, że ich

Wspominając o skopcach, Rozanow zdawał sobie oczywiście sprawę, że ich

W dokumencie Drzewo życia : fenomen Wasilija Rozanowa (Stron 137-159)