• Nie Znaleziono Wyników

Pierwsza książka Rozanowa O rozumieniu. Próba zbadania przyrody, granic i we-wnętrznej budowy nauki jako całościowej wiedzy ukazała się w Moskwie w 1886 roku. Był to debiut w pełnym tego słowa znaczeniu, ponieważ wcześniej jej autor nie opublikował niczego, nawet jednego artykułu. Za pisanie książki Rozanow zabrał się bezpośrednio po ukończeniu studiów na uniwersytecie w 1882 roku i otrzyma-niu posady nauczyciela w żeńskim progimnazjum w prowincjonalnym Briańsku.

Miała ona być dlań gruntowną polemiką z samym sobą z lat gimnazjalnych, a tak-że „z Uniwersytetem Moskiewskim”1. Rozanow pragnął też wyrazić w niej odkrytą na Worobowych Górach ideę. Myśliciel pisał pełen natchnienia i pasji, nie wątpiąc w sens pracy i przyszły sukces. Praca nad książką trwała trzy lata, a dobiegła koń-ca w lipcu 1885 roku. Objętość tekstu była ogromna: czterdzieści siedem arkuszy wydawniczych. Rozanow wydał książkę własnym sumptem w nakładzie sześciuset egzemplarzy, przeznaczając na to równowartość bez mała siedmiu miesięcznych pensji nauczyciela.

Ambicje debiutanta nie były skromne. Książka miała dokonać przewrotu w na-uce i fi lozofi i. Zdaniem Rozanowa przewrót taki był koniecznością, gdyż obie te dziedziny w ich ówczesnym kształcie miały błądzić: nie potrafi ły zaspokoić od-wiecznego dążenia ludzkiego rozumu do zrozumienia całości bytu:

Skrytym uczuciem, które kierowało nami, kiedy stawialiśmy sobie za zadanie napisanie tej pracy, było uczucie niezadowolenia z obu tych form, w jakich, uwzględniając ich stopnio-wą ewolucję w ciągu dziejów, przejawia się obecnie aktywność ludzkiego rozumu: nauki i fi lozofi i2.

Co było przyczyną podobnego „uczucia”? Wywołała je opozycja wobec pozyty-wizmu, empiryzmu i utylitaryzmu, z którymi Rozanow zmagał się od lat. Nie roz-patrując w swojej książce różnic między nimi, a także nie nazywając ich po imieniu, myśliciel stawiał im kilka ogólnych, a zarazem fundamentalnych zarzutów. Jego zda-niem posługujące się tą metodologią nauka i fi lozofi a nie są zdolne do zrozumienia bytu w całości, do wglądu w głąb powiązanych ze sobą dziedzin oraz stworzenia całościowego obrazu świata. Poszczególne nauki zajmują się wyłącznie analizą „fak-tów” i „zjawisk” z własnego podwórka, a pożądana „jedność poznania nie istnieje”3.

1 В.В. Розанов, Литературные изгнанники. Н.Н. Страхов…, dz. cyt., s. 19.

2 В.В. Розанов, О понимании, Санкт-Петербург 1994, s. 528.

3 Tamże, s. 6.

Drzewo życia. Fenomen Wasilija Rozanowa 32

Rozdzielenie ludzkiej wiedzy na wiele funkcjonujących oddzielnie, każda dla siebie, dziedzin naukowych wyklucza możliwość namysłu nad światem jako całością:

Taki pogląd na naukę sprawia, że nie istnieje całościowe poznanie, nie istnieje nauka jako całościowe spojrzenie człowieka na świat i samego siebie. Istnieją tylko poszczególne na-uki, które nie są rozgałęzieniami całości, ale zbiorami wiedzy na temat grup jednorodnych przedmiotów i zjawisk4.

W takim samym stopniu dotyczyło to także wzajemnego stosunku nauki i fi lozo-fi i, które – jak pisał Rozanow – dzielił „głęboki antagonizm”5. Każda z tych dziedzin zmierzała w swoją stronę: „zamiast, osiągnąwszy zgodę, kroczyć ku wspólnym celom, nauka i fi lozofi a wciąż rozwijają się każda samodzielnie, negując się wzajemnie”6. Rozanowowi nie chodziło jednak o prostą syntezę naukowych osiągnięć wszyst-kich dziedzin oraz fi lozofi i – stawka w tej grze była o wiele większa. Rzecz w tym, że tracąc z pola widzenia „całość”, wspomniane nauki, a także fi lozofi a, przestały zauważać i rozumieć również najogólniejszą cechę owej „całości”, a mianowicie:

i s t n i e n i e jako takie. Perspektywę, z której staje się ono „widoczne”, zapewnia zaś tylko ontologia jako fundamentalna nauka o istnieniu. Tymczasem powyższe nurty traktowały ją po macoszemu lub uznawały za zbędną. Zajmowały się one wyłącznie poszczególnymi bytami lub wybranymi sektorami bytu, a problem istnienia jako takiego pomijały, traktując go jako „samozrozumiałą oczywistość”.

Przeciwstawiając się powyższym tendencjom, Rozanow postawił przed sobą za-danie ich teoretycznego przezwyciężenia. Nie mogło to jednak polegać na samej ich krytyce – trzeba było zaproponować coś w zamian. Należało wprowadzić nową perspektywę hermeneutyczną, nową metodologię, która mogłaby się stać podstawą do wspólnych poszukiwań fi lozofi i i nauki, a przez to umożliwiłaby wgląd w całość wiedzy i ogląd całości bytu czy też istnienia. Powinna ona mieć charakter ontolo-giczny, powinna również posiadać globalny zasięg i własciwości systemu. O rozu-mieniu było odpowiedzią na te właśnie wyzwania.

Droga do ontologii wiodła jednak przez hermeneutykę. Taki bowiem charak-ter miała wprowadzona przez Rozanowa nowa podstawa: r o z u m i e n i e. Wszelka aktywność ludzkiego rozumu miała się sprowadzać właśnie do niego: „J a k a k o l w i e k b y ł a b y d z i a ł a l n o ś ć r o z u m u, z a w s z e b ę d z i e o n a w s w o -j e -j i s t o c i e r o z u m i e n i e m i n i c i n n e g o, p r ó c z r o z u m i e n i a, n i e m o ż e b y ć j e j c e l e m”7. Gestem tym Rozanow powołuje do istnienia nową platformę hermeneutyczną, w której obrębie mogłyby się spotkać i połączyć w har-monijną całość wysiłki fi lozofi i i nauki. Rozumienie bowiem obejmuje je i zawiera w samym sobie: „R o z u m i e n i e jest nie tylko pewniejsze niż nauka i fi lozofi a, ale i obszerniejsze niż one”8. A zatem to rozumienie jako najogólniejsza i

najpierwot-4 Tamże, s. 57.

5 Tamże, s. 5.

6 Tamże, s. 6.

7 Tamże, s. 6–7.

8 Tamże, s. 7.

2. Nasiono 33

niejsza zasada działania rozumu powinno zapewnić niezachwianą podstawę her-meneutyczną do całościowego pojmowania bytu oraz natury ludzkiej na wszystkich poziomach i we wszystkich przejawach. Oto Rozanowowski ideał przyszłej nauki:

Jako rozumienie nauka jest uporządkowaną całością, której wszystkie części są z sobą har-monijnie połączone i dążą we właściwym sobie naturalnym i koniecznym rozwoju do pew-nych określopew-nych i ostateczpew-nych form. Ta wewnętrzna budowa nauki wypływa z samej jej istoty jako rozumienia9.

A czym jest samo rozumienie? Pojęcie to wydaje się niedefi niowalne, ponieważ usiłując je „zrozumieć”, automatycznie natrafi amy na koło hermeneutyczne. Pytając o sens rozumienia, już z góry jakoś je rozumiemy, a także rozumiemy, czym jest sam sens i samo to pytanie. Rozanowowskie rozumienie byłoby więc pewnego rodzaju

„protopojęciem”, które miałoby warunkować pojmowanie każdego innego pojęcia.

To pierwotne poruszenie rozumu ludzkiego, wywołane jego zetknięciem się ze świa-tem zewnętrznym. Choć więc nie sposób opisać go bezpośrednio, można jednak zwrócić się ku niemu w sposób genetyczny, przyjrzeć się jego genezie oraz rozwo-jowi – i tak właśnie postępuje Rozanow. Okazuje się to owocne z tego względu, że rozwój ten nie przebiega przypadkowo, lecz ujawnia wprost samą naturę i budowę rozumu, a także podstawowe idee w nim zawarte:

Jednym słowem, doświadczenie przekonuje, że odbierane przez rozum doznania oraz po-wstające w nim wyobrażenia następują po sobie w pewnym ściśle określonym porządku, którego prawidłowości nie mogą naruszyć ani przyroda, ani sam człowiek10.

Zapytajmy przeto za Rozanowem, z czym styka się na samym początku ów wy-nurzający się z niebytu rozum? Albo innymi słowy: na co natrafi a pierwsze porusze-nie rozumienia? Odpowiedź Rozanowa na powyższe pytania jest bardzo wyraźna:

Pierwsze zetknięcie się rozumu ze światem zewnętrznym w sposób konieczny wywoła w nim p i e r w s z e poruszenie świadomości, którym będzie niezmiennie uświadomie-nie sobie i d e i c z y s t e g o i s t n i e n i a: „c o ś j e s t” – oto pierwsze słowa, które mówi sam sobie rozum, oto jego pierwsze poruszenie, pierwsze życie w nim. Idea czystego bycia wcześniej niż wszystkie inne pojawia się w rozumie i stanowi jego pierwszą realną treść, która zarazem posiada już formę. Żadna inna idea nie poprzedza jej, przeciwnie, to ona poprzedza wszystkie idee11.

A zatem u samego zarania rozum odkrywa, że „c o ś j e s t”, przy czym akcent Rozanow stawia tu nie na „coś” (ponieważ jeszcze nie wiemy, „co” to jest; o istotę tego „czegoś” rozum zapyta dopiero w kolejnym kroku), ale na samo „jest” tego

„czegoś”. Czyli na istnienie samo w sobie. Rozumienie na początku odkrywa więc istnienie jako takie. I w ten sposób istnienie staje się głównym „przedmiotem” ro-zumienia.

9 Tamże, s. 58.

10 Tamże, s. 32.

11 Tamże.

Drzewo życia. Fenomen Wasilija Rozanowa 34

Odkrycie samego „jest” albo „czystego istnienia” równało się ponadto dla Roza-nowa odsłonięciu znanej z późniejszej chronologicznie o kilkadziesiąt lat fi lozo-fi i Heideggera „różnicy ontologicznej”: różnicy między byciem a bytem. Na mo-ment ten zwrócił uwagę jako pierwszy dopiero sto lat po publikacji O rozumieniu Władimir Bibichin12, choć został on wyraźnie uwypuklony przez Rozanowa: „Tak więc rozumienie świata będzie i doskonałe, i pełne, kiedy pozna ono, po pierwsze, czym jest istnienie w ogóle, bez relacji do tego, co istnieje i w czym istnieje”13. Pró-ba zrozumienia istnienia poza relacją z istniejącym oznacza, że oPró-ba te „zjawiska”

różnią się: „istnienia nie można mylić z istniejącym”14. Podobieństwo do Martina Heideggera narzuca się tu samo. „Bycie bytu samo nie «jest» bytem”15 – pisał Hei-degger, uznając różne od bytu bycie za własną „rzecz myślenia”. Przypomnijmy sobie początek Bycia i czasu:

Czy w dzisiejszych czasach dysponujemy odpowiedzią na pytanie, co właściwie rozumiemy pod słowem „bytujący”? W żadnym razie nie. Dlatego trzeba na nowo postawić pytanie o sens bycia16.

Rozanow mówi tu dokładnie to samo: niepomna istnienia fi lozofi a nie jest fi lo-zofi ą we właściwym tego słowa znaczeniu. Jeśli nie rozumiemy, czym jest istnienie, to nie możemy stworzyć całościowej nauki o świecie i wszechświecie, nie potrafi my zrozumieć go w pełni i należycie. I dlatego: „Zrozumienie istnienia jest pierwszym i najtrudniejszym zadaniem nauki jako całościowego światopoglądu”17. To ono po-winno się stać głównym „przedmiotem” fi lozofi i i nauki. Istnienie bowiem pozostaje czymś „bezwarunkowo pierwotnym”18 i przenika całość „Kosmosu”, różniąc się przy tym nieuchronnie od niego samego:

Ogólna nauka o istnieniu powinna poznać zjawisko przebywania w Kosmosie bez odnie-sienia do samego Kosmosu i tego, co w nim jest. Zjawisko to zostaje tu wydzielone ze świata rzeczywistego i rozpatrywane samo w sobie jako coś samobytnego, przenikającego ten świat19.

Rzeczy istnieją o tyle, o ile „łączą się” z istnieniem; ale żeby pojąć, co to znaczy, że one istnieją, należy wpierw rozumieć wstępnie, czym jest samo istnienie, rozpatry-wane bez związku z rzeczami, które czyni ono rzeczywistymi. Należy przeto zapytać

12 В.В. Бибихин, К метафизике другого, „Начала” 1992, nr 3, s. 52–65; В.В. Бибихин, Другое начало, Санкт-Петербург 2003, s. 129–146. Zdziwienie potęguje to, że Bibichin jako jedyny zwrócił uwagę na ów kluczowy moment. U pozostałych komentatorów próżno go szukać.

13 В.В. Розанов, О понимании, dz. cyt., s. 106.

14 Tamże, s. 108.

15 M. Heidegger, Bycie i czas, przeł. B. Baran, Warszawa 2004, s. 8.

16 Tamże, s. 2. Dodajmy na marginesie, że owo „dziś” Heidegger pojmował w bardzo szerokim sensie: określa ono „epokę panowania metafi zyki”, której początków należy szukać już u Platona i Ary-stotelesa.

17 В.В. Розанов, О понимании, dz. cyt., s. 127.

18 Tamże, s. 113.

19 Tamże, s. 107.

2. Nasiono 35

o „istnienie samego istnienia”20. To ono bowiem funduje wszelką realność, a zatem jest wieczne i nie może zniknąć. Rozanow powtarza tu znane tezy Parmenidesa:

Tak więc niepodobna unicestwić istnienia – jest ono wieczne, chociaż rzeczy pojawiają się i znikają; a zatem to nie ono istnieje w rzeczach, ale rzeczy w nim; raz toną one w nim, raz wynurzają się z niego, a raz zmieniają się w nim, lecz ono samo pozostaje nieruchome21. Wniosek ten poprzedza jednak nader osobliwy fragment, który zdaje się nie mieścić w horyzoncie wywodzącej się od Parmenidesa ontologii:

Z jednej strony obserwując rzeczywistość, zmuszeni jesteśmy myśleć i mówić: „tego nie ma, to nie istnieje”, a zatem „j e s t n i e i s t n i e n i e t e g o”; z drugiej strony „z tego, że j e s t n i e i s t n i e n i e, w y n i k a, że o n o istnieje, tzn. zawiera w sobie istnienie, a zatem nie zawiera w sobie niczego innego prócz i s t n i e n i a”, tak więc „n i e i s t n i e n i a n i e m a, a j e s t t y l k o i s t n i e n i e”22.

Klasyczna logika staje się tu bezsilna. Istnienie nie podlega bowiem pod „rachu-nek istniejących przedmiotów”, gdyż poprzedza zarówno je same, jak i logikę, która je zakłada. Zatem: „Okazuje się jasne, że jeśli jest nieistnienie, to jest ono istnieniem, ponieważ jest”23. Mówiąc: „nieistnienie jest”, Rozanow nieświadomie powtarza tezę sofi sty Gorgiasza: „οὐδέν ἔστιν” – „nic jest”. Pojęte w sposób radykalnie ontologicz-ny istnienie staje się pierwotną „matrycą” wszelkiego bytu i niebytu, a także sen-su i bezsensen-su. Obejmuje wszystko, nawet samo „nic”: „i tylko wtedy, kiedy zniknie samo istnienie, nie zostanie już nic – nie będzie nawet pustki, nie będzie nawet sa-mego tego n i c”24.

Skoro więc istnieją zarówno „nic”, jak i „coś”, istnienie musi się przejawiać na różne sposoby. Rozanow wprowadza tu pojęcie „ujawniania się”, przypominające Heideggerowską parę „skrytość” i „nieskrytość”:

Istnienie we wszystkich przypadkach pozostaje niezmiennym i tożsamym ze sobą, ale nieujawnionym [не обнаруженным], ujawniającym się [обнаруживающимся]

i ujawnionym [обнаруженным] dla zmysłowego doświadczania człowieka, jawiącym się [проступающим] przed nim – nie umiemy znaleźć bardziej wyrazistego terminu25. Istnienie ujawnia się więc albo skrywa. Oznacza to, że rozumiemy go na sposób czasownikowy, a nie rzeczownikowy. Nie jako byt i nie jako proces, ale jako ich ontologiczną podstawę, jako „czasownikowy sens” wszelkiego bytu. I właśnie zrozu-mienie tak pojętego istnienia jest według Rozanowa „pierwszym i najtrudniejszym

20 Tamże, s. 108.

21 Tamże, s. 129.

22 Tamże, s. 128.

23 Tamże.

24 Tamże, s. 108.

25 Tamże, s. 130. Użycie słowa „zmysłowy” jest tu oczywiście jawnym błędem w rozumowaniu, które popełnia Rozanow. Podobnych błędów, wynikających z pomieszania porządku ontologicznego z ontycznym, jest zresztą w O rozumieniu znacznie więcej. Dalej poruszę ten problem.

Drzewo życia. Fenomen Wasilija Rozanowa 36

zadaniem nauki”. Zaiste niezwykłe to zadanie jak na wiek pozytywizmu. Trzeba jed-nak potraktować je bardzo poważnie, powiada Rozanow, ponieważ bez zrozumienia istnienia, rozumienie wszystkich innych rzeczy pozbawione jest swojej ontologicz-nej podstawy, a zatem, by tak rzec, wisi w powietrzu…

Niestety już trochę dalej i wbrew deklaracjom Rozanow sam zaczyna mylić ist-nienie z istniejącym. Zastanawia się bowiem, czy istist-nienie nie jest aby „iluzją rozu-mu ludzkiego” (?), a jeśli „istnieje rzeczywiście” (?), to nie można wykluczyć, że jego natura jest tylko „subiektywna, tzn. zawiera się ono wewnątrz świadomości”26 (?).

Stawia ponadto pytanie o możliwość dowiedzenia „obiektywności i rzeczywistości istnienia”27 (?). Wreszcie wiąże istnienie z przestrzenią jako jego warunkiem28 (?).

Podkreślmy, że mowa tutaj wciąż o „czystym istnieniu”, o samym „jest”, a nie o żad-nym istniejącym bycie, żadnej rzeczy, choćby nawet miałby to być cały wszechświat.

Powyższe rozważania zawierają w sobie wiele rażących błędów albo raczej jeden i ten sam błąd powtarzany w kolejnych konfi guracjach – jawny błąd pomieszania pytania o istnienie z pytaniem o istniejące, przed którym sam autor dopiero co przestrzegał.

Jeśli sięgnąć po terminologię Heideggera, nazwalibyśmy go błędem pomieszania on-tologii z ontyką. Wszak mówiąc o iluzji, rzeczywistości, świadomości, subiektywno-ści, obiektywności czy przestrzeni, Rozanow każdorazowo ujawnia poprzedzające je rozumienie samego istnienia. Aby zrozumieć ich sens, trzeba bowiem rozumieć sens istnienia. Wszystkie powyższe określenia pozostają więc wtórne wobec ontologicz-nie pojętego istontologicz-nienia, wszystkie skrywają je w sobie, a zarazem zasłaniają je sobą.

To istnienie je poprzedza, a nie one poprzedzają istnienie. Tym samym dopiero co dokonane odkrycia Rozanowa, świadczące o jego autentycznej przenikliwości onto-logicznej, chwilę później zostają zaprzepaszczone. Są świadectwem nierozumienia tego, co przed momentem zostało wskazane jako najważniejsza „rzecz rozumienia”.

W tym miejscu drogi Rozanowa i Heideggera się rozchodzą. Odkrycia rosyjskiego myśliciela pozostają niestety jedynie świadectwem jego przenikliwej intuicji, której on sam nie zdołał do końca zrozumieć i teoretycznie wykorzystać. Zamiast pytać o istnienie, Rozanow zaczyna tu pytać o istniejące, gubiąc z pola widzenia różnicę między nimi. Tak, z nielicznymi wyjątkami, będzie już do końca książki.

Istnienie miało więc być pierwszą „ideą”, na którą natrafi a budzący się rozum.

W dalszych krokach odkrywa on kolejne „pierwotne” i „niesprowadzalne jedna do drugiej”29 idee: istoty, cechy, przyczyny, celu, podobieństwa i różnicy, ilości. Jak już wspominałem, idee te oraz ich następstwo nie są dziełem przypadku i nie pochodzą z doświadczenia, lecz poprzedzają doświadczenie, a zatem przypominają Kantow-skie kategorie. Innymi słowy, rozum ludzki nie jest tabula rasa – zawiera on w sobie transcendentalny zestaw idei, które warunkują wszelkie doświadczenie. Rozanow

26 Tamże.

27 Tamże.

28 Tamże, s. 110. I dopiero ten właśnie dotyczący przestrzeni moment słusznie wypomina mu Bibi-chin, nie wspominając jednak o wszystkich poprzednich momentach, w których Rozanow błądzi w nie mniejszym stopniu. Zob. В.В. Бибихин, К метафизике другого, dz. cyt., s. 56.

29 В.В. Розанов, О понимании, dz. cyt., s. 41.

2. Nasiono 37

nazywa te idee s c h e m a t a m i: „już przed zmysłowym doświadczeniem i zetknię-ciem się ze światem w rozumie człowieka tkwią schematy idei, gotowych objąć sobą świat”30. Budzący się rozum odkrywa je kolejno w samym sobie i na ich podsta-wie porządkuje własne doświadczenie. Rozum okazje się więc swoistym centrum schematów rozumienia. Co więcej, autor O rozumieniu, nie dostrzegając żadnych wątpliwości, które mogłyby się tu pojawić, stwierdza arbitralnie, że schematy te od-powiadają światu zewnętrznemu:

P o z n a n i e j e s t m o ż l i w e i i s t n i e j e d l a t e g o, ż e s c h e m a t y r o z u m i e -n i a w ł a ś c i w e r o z u m o w i p o k r y w a j ą s i ę z a s p e k t a m i b y t u l e ż ą c e g o p o z a n i m31.

Rozum ma zatem charakter „kosmiczny”, a kosmos charakter „rozumowy”32 – obie strony odpowiadają sobie wzajemnie, gdyż schodzą się w istnieniu, jak ujął to Bibichin, „dającemu światu b y ć, a rozumowi r o z u m i e ć”33. Tym samym trans-cendentalizm zostaje tu przez Rozanowa przełamany. Transcendentalne schematy rozumu pokrywają się z metafi zycznymi aspektami bytu. Fenomeny odbijają w so-bie noumeny, a Kantowska „rzecz sama w soso-bie” okazuje się rzeczą zbędną. Nie spo-sób wykroczyć poza schematy rozumu, zauważa Rozanow34, ale i nie ma potrzeby tego czynić, skoro mają one charakter kosmiczny: „Rozum to jakby świat wyrażony w symbolach, a świat to jakby rozum wyrażony w rzeczach”35. Co więcej, Rozanow sugeruje, że rozum i kosmos są związane z sobą genetycznie:

Jak gdyby ten cały swój nieskończenie długi i nieskończenie złożony rozwój kosmos do-konał tylko po to, żeby stworzyć ów zagadkowy rozum i niczym w nasieniu skupić w nim wszystko, co sam zawierał on w sobie od zarania; albo jak gdyby sam rozum ujawniał się w tym świecie przedmiotów podobnie do tego, jak zawartość nasiona ujawnia się w rośli-nie, która z niego wyrasta36.

Praźródło wzajemnej odpowiedniości rozumu i kosmosu skrywa się w mroku.

Wpada weń tylko jeden promień światła – światło dopiero co użytej metafory n a -s i o n a. Metafora ta okaże -się nader użyteczna hermeneutycznie – i to nie tylko w de-biutanckiej książce O rozumieniu, ale także w całej twórczości Rozanowa. Odsłania ona niezwykle istotny dla Rozanowa aspekt bytu: jego zdolność do rodzenia no-wych bytów, zdolność do mnożenia istnienia oraz zdolność do skupienia jego istoty w formach potencjalnych, będących właśnie swoistymi „nasionami bytu”. W tym sensie rozum okazuje się więc niczym nasiono zrodzone przez wszechświat, a jego rozwój, postępy w rozumieniu – wzrostem rośliny odwzorowującej swą strukturą

30 Tamże, s. 51.

31 Tamże, s. 54.

32 Tamże, s. 51.

33 В.В. Бибихин, К метафизике другого, dz. cyt., s. 55.

34 В.В. Розанов, О понимании, dz. cyt., s. 54.

35 Tamże, s. 51.

36 Tamże.

Drzewo życia. Fenomen Wasilija Rozanowa 38

budowę wszechświata. Metafora nasiona kryje w sobie ponadto kluczowe dla Roza-nowa pojęcie, które pojawiło się już w poprzednim rozdziale: p o t e n c j a l n o ś ć.

Ideę potencjalności Rozanow nazwał w liście do Strachowa z 1889 roku „najważ-niejszą w moim życiu, wyrażającą moją ostateczną i główną myśl”37. Przede wszyst-kim określa ona status ontologiczny rozumu oraz istniejących w nim schematów:

Owo centrum schematów rozumienia posiada istnienie p o t e n c j a l n e, ponieważ przed doświadczeniem świata zewnętrznego jest ono pozbawione wszelkiego rzeczywistego ist-nienia i okazuje się jedynie warunkiem, jedynie możliwością rzeczywistego bycia, a przy tym taką, która nieuchronnie i koniecznie staje się rzeczywistą podczas pierwszego kontak-tu z tym, co leży poza rozumem38.

Rozum oraz schematy istnieją pierwotnie w sposób potencjalny, a proces rozu-mienia okazuje się ich aktualizacją. Ów stan wyjściowy Rozanow nazywa „skrytym przedistnieniem”39 i obdarza go ontologiczną realnością: „w sensie «istnienia» bycie potencjalne jest tak samo realne jak to rzeczywiste, tyle że ta jego realność jest in-nego rodzaju niż w bycie rzeczywistym”40. A dzięki czemu następuje ontologiczna konwersja bytu potencjalnego w byt rzeczywisty? Dzieje się tak ze względu na to, że potencje „zawierają w sobie skrytą żywotność, tzn. zdolność, a niekiedy również dążenie do rozwoju w formach, które są w nich z góry ustalone”41. Potencje z natury swojej zdolne są więc do samourzeczywistnienia. Po raz kolejny najlepiej obrazuje to metafora nasiona i wyrastającej zeń rośliny:

Jest niewątpliwe, że w nasionie roślina nie posiada jeszcze realnego istnienia, a zarazem niewątpliwe jest, że istnieje ona w nim potencjalnie wraz ze wszystkimi swoimi przyszłymi formami i charakterystycznymi cechami, rodzajowymi i gatunkowymi42.

Tak jak z nasiona wyrasta roślina, tak też rozwija się rozum ludzki. Jak pisał Roza-now w liście do Strachowa w 1888 roku: „Rozum jest określony jako p o t e n c j a rozumienia, a to ostatnie jest w nim tak samo przedustanowione w swoich formach, jak w nasionie przedustanowiona jest forma rośliny, która zeń wyrasta”43. Proces rozwoju rozumu polega na rozumieniu, które zatacza coraz szersze kręgi i aktuali-zuje kolejne schematy zawarte w rozumie-nasionie. Cały proces zaczyna się od idei istnienia, która również pierwotnie istnieje w stanie potencjalnym: „Wszystkie te

Tak jak z nasiona wyrasta roślina, tak też rozwija się rozum ludzki. Jak pisał Roza-now w liście do Strachowa w 1888 roku: „Rozum jest określony jako p o t e n c j a rozumienia, a to ostatnie jest w nim tak samo przedustanowione w swoich formach, jak w nasionie przedustanowiona jest forma rośliny, która zeń wyrasta”43. Proces rozwoju rozumu polega na rozumieniu, które zatacza coraz szersze kręgi i aktuali-zuje kolejne schematy zawarte w rozumie-nasionie. Cały proces zaczyna się od idei istnienia, która również pierwotnie istnieje w stanie potencjalnym: „Wszystkie te