• Nie Znaleziono Wyników

Aseksualność jako czwarta orientacja seksualna? Próba krytycznej refleksji

CZĘŚĆ I. ASESKAULNOŚĆ W ŚWIETLE RÓŻNCH PERSPEKTYW

ROZDZIAŁ 1. Historyczny i teoretyczny kontekst zjawiska

1.4. Aseksualność jako czwarta orientacja seksualna? Próba krytycznej refleksji

Niemalże od początku zaistnienia aseksualności w dyskursie naukowym, zainteresowanie badaczy tą problematyką w naturalny sposób zaowocowało pytaniem o to czy aseksualność jest lub może stać się formą orientacji seksualnej. W świetle aktualnej wiedzy na temat tego czym jest i co uznaje się za orientację, odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Traktowanie aseksualności w kategoriach orientacji zdaje się budzić sporo kontrowersji i zastrzeżeń. Poniższa refleksja stanowi analizę wskazywanych w literaturze przedmiotu źródeł koncepcji aseksualności jako orientacji seksualnej, stanowisk wybranych badaczy i ich argumentacji, jak również próbę przyjrzenia się aktualnej definicji orientacji seksualnej i oceny możliwości wpisania w nie jej nowej – aseksualnej formy.

Wydaje się, że źródło dyskusji na temat tego czy aseksualność można uznać za formę orientacji tkwi zasadniczo w jej odmiennym od klinicznego zapleczu historycznym. Zwrócił na to uwagę Hinderliter, który analizując podobieństwa i różnice między aseksualnością i zaburzeniami pożądania, podkreślał różne tradycje z jakich wywodzą się oba fenomeny, a tym samym różne sposoby ich definiowania. W opozycji do tradycji klinicznej, która od lat siedemdziesiątych skupia się na ujmowaniu braku pożądania tylko jako pewnej formy

34

dysfunkcji, tematyka aseksualności wyrastając nie jako z tradycji społecznej i traktuje brak pożądania czy raczej – brak pociągu seksualnego, głównie w kategoriach normy seksualnej (Hinderliter, 2013). Powyższe rozróżnienie niesie w efekcie określone konsekwencje.

Potrzeba uzasadnienia odróżnienia aseksualności od pewnych form dysfunkcji seksualnych (głównie zaburzeń pożądania seksualnego, ang. Hypoactive Sexual Desire Disorder, w skrócie HSDD) w naturalny sposób prowokuje dyskusję na temat możliwości wyodrębnienia orientacji aseksualnej. Fakt ten, całkowicie zmieniłby bowiem w odbiorze społecznym status aseksualności, uprawomocniając w ten sposób jej istnienie. Co więcej, owe odpatologizowanie aseksualności o którym pisał Bogaert (2006), przełożyłoby się znacząco na poprawę społecznej oceny osób aseksualnych, spotykających się często z różnymi formami dyskryminacji i stygmatyzacją (rozdział 1.6.). Warto zauważyć, że taki sposób myślenia o aseksualności, od początku propagowany był przez autorów platformy AVEN, którego celem stała się edukacja społeczeństwa w zakresie traktowania aseksualności jako formy orientacji.

Jak wskazuje Hinderliter różnorodne inicjatywny podejmowane przez AVEN, w znaczący sposób przyczyniają się do tego, że społeczeństwo zaczyna myśleć o aseksualności w kategoriach i terminach związanych ze zrozumieniem, szacunkiem i akceptacją, a więc terminach zarezerwowanych dla orientacji, a zwłaszcza orientacji nieheteronormatywnych (Hinderliter, 2013, s.172). W tym sensie, działalność AVEN nawiązuje do tradycji ruchów LGB, które stają się dla osób aseksualnych pewnego rodzaju inspiracją. Tak, jak dla LGB ogromnym sukcesem było usunięcie homoseksualizmu z kryteriów DSM w 1973 roku, tak dla osób aseksualnych jak pisze badacz, sukcesem byłoby uściślenie symptomów HSDD i podtrzymanie kryteriów w opozycji do aseksualności (Hinderliter, 2013, s. 174). Póki co, konsekwentnie udaje się to, patrząc chociażby na najnowsze kryteria diagnostyczne DSM V, gdzie wyraźnie podkreśla się odrębność dysfunkcji seksualnych i aseksualności, głównie z uwagi na niespełnione kryterium cierpienia (APA, 2013).

Choć postawienie wyraźnej granicy między zaburzeniem, a aseksualnością stanowi jak można by sądzić pierwszy krok do uznania jej za nowy rodzaj orientacji, problemem staje się brak przekonujących argumentów na to, że aseksualność można potraktować podobnie jak heteroseksualność czy homoseksualność. Solidnym dowodem i pewnym rozwiązaniem mogłyby być doniesienia o jej biologicznym uwarunkowaniu, a więc argument o determinizmie biologicznym, przywoływany często w dyskusji o orientacji seksualnej. W ujęciu esencjalistycznym zakłada się, że seksualność danej osoby i odczuwanie przez nią pociągu seksualnego (oraz jego kierunek), nie wynika z jej wyboru, ale stanowi swego rodzaju konieczność podyktowaną przez naturę (DeLamater, Hyde, 1998). Pogląd ten,

35

podnoszony często w przypadku homoseksualności, uzasadnia traktowanie go jako orientacji, a przy okazji sprzyja bardziej pozytywnej ocenie społecznej i przeciwdziała homofobii (mówiąc wprost - dana osoba nie wybiera homoseksualności, ale podobnie jak w przypadku osób heteroseksualnych - rodzi się z określoną skłonnością) (Fraser, 1999, za: Pacho, 2013).

Rozważania tego typu zaczynają być powoli widoczne także w kontekście aseksualności, by w konsekwencji przekładać się na coraz częściej podejmowane przez badaczy – choć nadal nieśmiałe – próby poszukiwania biologicznych determinantów aseksualności. Na znaczenie biologii zwraca przede wszystkim uwagę Bogaert, który już w jednym z pierwszych badań wspomniał o biologicznych korelatach i predykatorach aseksualności (późniejszy wiek pierwszej miesiączki, budowa sylwetki itp.) sugerując, że mogą mieć one pewne znaczenie w rozwoju mechanizmów związanych z orientacją seksualną (Bogaert, 2004, 2006). Pisał on, możliwe jest istnienie biologicznych predyspozycji do braku pociągu seksualnego w stosunku do innych ludzi, co w przypadku tych osób oznaczać może zasadniczą predyspozycję do orientacji aseksualnej (Bogaert, 2006, s. 246). Podejście Bogaerta potwierdzają w pewnym stopniu najnowsze sugestie z literatury. Znamienne stają się tutaj zwłaszcza nie dawno przeprowadzone badania Morag Yule, Lori Brotto i Borisa Gorzalki (2014). Dokonywali oni pomiarów biologicznych markerów takich jak prawo i leworęczność, ilość starszego rodzeństwa oraz specyficzny stosunek długości wybranych palców dłoni, a więc cech kształtujących się na skutek hormonalnych wpływów już w okresie prenatalnym, które według badaczy różnicują orientację seksualną. Wskaźniki takie jak częstsza leworęczność, większa liczba rodzeństwa u mężczyzn homoseksualnych oraz mniejszy u lesbijek niż u kobiet heteroseksualnych stosunek długości palca wskazującego i serdecznego, były przez autorów badane w populacji osób aseksualnych (325 badanych) w porównaniu do populacji osób heteroseksualnych (690 badanych) i nie –heteroseksualnych (285 badanych). Zdaniem autorów wyniki badania wskazując na pewien odmienny rozwój w wieku prenatalnym, uzasadniają po części biologiczne hipotezy o braku pociągu seksualnego, a tym samym wskazując na możliwość traktowania aseksualności w kategoriach nowej orientacji seksualnej. Wśród osób aseksualnych, w porównaniu do heteroseksualnych, dwa i pół razy częściej spotkać można było osoby leworęczne, które posiadały ponadto większą ilość rodzeństwa. Aseksualni i nie heteronormatywni mężczyźni mieli zazwyczaj młodsze rodzeństwo, zaś aseksualne kobiety miały rodzeństwo starsze w porównaniu do kobiet heteroseksualnych. Nie zanotowano natomiast istotnych statystycznie różnic w zakresie długości placów dłoni.

Pomimo iż powyższe doniesienia rzucają nowe światło na kwestię aseksualności,

36

stanowią aktualnie bardzo nie wielki fragment badań nad jej przyczynami, będąc dotychczas jedynie zalążkiem wiedzy z tego zakresu. Co więcej, zdaniem Sherrer, związek między esencjalizmem biologicznym, a aseksualnością niesie ze sobą pewne komplikacje (Sherrer, 2008). Pisze ona, że choć z jednej strony biologiczne dowody na uwarunkowanie aseksualności stanowią argument na rzecz traktowania jej jako orientacji, z drugiej jednak, kwestionują w pewnym sensie esencjalistyczne rozumienie seksualności człowieka w ogóle.

Warto zauważyć bowiem, że orientacją staje się tutaj już nie tylko uwarunkowany biologicznie pociąg seksualny (ukierunkowany na przeciwną lub tą samą płeć), ale co więcej, uwarunkowany biologicznie jego brak. W tym właśnie sensie uwarunkowana biologicznie aseksualność zakwestionowałaby powszechne tradycyjne przekonanie o naturze człowieka, ukazując ją, jak podkreśla Gressgard, w zupełnie nowym świetle (Bishop, 2013).

Wydaje się zatem, że dyskusja na temat tego czy aseksualność można uznać za orientację seksualną czy nie, dotyczyć będzie już nie tylko tego czy podobnie jak w przypadku homoseksualizmu czy heteroseksualizmu jest ona biologicznie zdeterminowana, ale również – a może przede wszystkim – sposobu rozumienia samej orientacji i pytania czy można mówić o orientacji i nazwać tym określeniem również stan, w którym brakuje pociągu seksualnego. Warto zatem przyjrzeć się jakie jest obecne stanowisko badaczy i zapytać: co uznaje się za orientację seksualną i jak się ją definiuje? Słownik Psychologii ujmuje słowo orientacja jako „świadomość położenia, w jakim człowiek się znajduje, rozeznanie się w sytuacji (…) zarówno dosłownie, w odniesieniu do przestrzeni fizycznej i czasu, jak i szerzej, w odniesieniu do miejsca w sensie przenośnym, w kategoriach społecznych, interpersonalnych i pojęciowych ram” a także jako „skłanianie się ku czemuś lub skupianie się na czymś (Reber, Reber, 2008, s.485). Idąc tym tropem, można stwierdzić, że pojęcie orientacji seksualnej będzie zatem wskazywało i umożliwiało człowiekowi zorientowanie czy też rozeznanie się we własnej seksualności, na podstawie dominującego upodobania czy skłonności‖(Colman, 2009, s.567). Owa skłonność do danej osoby ma zarówno charakter seksualny jak i emocjonalny. Zwrócił na to uwagę już Fritz Klein, który podejmując w latach 80 próbę charakterystyki orientacji seksualnej, posługiwał się pojęciem tzw. pociągu seksualnego jak i preferencji uczuciowych (Klein, 1978). Warto zauważyć, że podejście to jest nadal aktualne.

Współczesne rozumienie orientacji seksualnej jest zgodne z jego poglądami i opiera się zasadniczo na dwóch terminach: pociągu seksualnym oraz pociągu emocjonalnym (inaczej uczuciowym czy też romantycznym). Taką definicję orientacji upowszechnia między innymi Polskie Towarzystwo Seksuologiczne, które wskazuje, że orientację seksualną buduje pociąg erotyczny i uczuciowy wobec mężczyzn, kobiet lub obu płci (PTS, 2016). Podkreślenie

37

znaczenia zarówno komponentu seksualnego jak i romantycznego (a zwłaszcza używanie terminu pociągu seksualnego czy uczuciowego) nawiązuje również do koncepcji i badań nad orientacją prowadzonych obecnie przez Lisę Diamond i stworzonego przez nią biobehawioralnego modelu pożądania i miłości (ang. biobehavioral model). Zdaniem badaczki, orientację seksualną winno się rozpatrywać na dwóch wymiarach: seksualnym i emocjonalnym. Oba systemy są od siebie względnie niezależne, ponieważ stoją za nimi odmienne procesy społeczne i neurobiologiczne. Podczas gdy reakcje seksualne i pożądanie opierają się na ewolucyjnej potrzebie reprodukcji, uczucie romantyczne wiąże się z potrzebą stałego związku między partnerami, która choć zwiększa sukces reprodukcyjny, ewoluowała prawdopodobnie z systemu opieki nad potomstwem i nawiązywanej wówczas więzi emocjonalnej. Innymi słowy, zdaniem autorki, romantyczne uczucie między partnerami jest dorosłą wersją uczucia między niemowlęciem, a jego opiekunem (Diamond, 2003, s. 175). Za pojęciem orientacji stoi więc przekonanie, że każdy człowiek zorientowany jest nie tylko seksualnie, ale również uczuciowo.

Choć jak wskazuje literatura, to właśnie zaangażowanie emocjonalne, a nie zainteresowanie seksualne będzie dla wielu osób czynnikiem bardziej istotnym (Długołęcka, 2010, s. 96), takie ujęcie orientacji seksualnej nie jest do końca wystarczające w kontekście aseksualności. Problematyczna staje się tu budowa samej definicji orientacji seksualnej i użyty w niej spójnik i. Zgodnie z zasadami logiki, wskazuje on jednoznacznie na nierozerwalność i konieczność wystąpienia zarówno pociągu emocjonalnego/romantycznego jak i pociągu seksualnego. W tym miejscu, wykluczone zostają więc osoby aseksualne, którym nadal brakuje pociągu seksualnego pomimo iż wymiar emocjonalny jak deklarują ma dla nich ogromne znaczenie. Choć sprawa zdaje się być przesądzona, ostatnio obserwuje się pewną zmianę myślenia o naturze seksualnej człowieka czego dowodem jest najnowsza definicja orientacji, znajdującą się aktualnie na stronie APA. Chociaż za trzy główne kategorie orientacji wskazuje się tutaj nadal heteroseksualność, homoseksualność i biseksualność, sam sposób rozumienia orientacji seksualnej jest już zdecydowanie mniej radykalny. Zdaniem autorów Orientacja seksualna odnosi się do trwałego wzoru odczuwania emocjonalnego, romantycznego i / lub seksualnego pociągu (ang. emotional, romantic and/or sexual attractions) do mężczyzn kobiet lub obu płci jednocześnie. Orientacja seksualna związana jest również z poczuciem tożsamości osoby, opartym na tym pociągu oraz związanym z zachowaniem i członkostwem w określonej społeczności (…) ludzie wyrażają swoją orientację poprzez zachowania skierowane w stronę innych osób, w tym takie proste czynności jak całowanie czy przytulanie.Tak więc orientacja seksualna jest ściśle związana z

38

intymnymi, osobistymi relacjami, które głęboko odczuwalne potrzeby miłości, przywiązania i intymności. Oprócz zachowań seksualnych, więzy te obejmują między innymi nieseksualną, fizyczną bliskość (ang. nonsexual physical affection) między partnerami, posiadanie wspólnych celów i wartości, wzajemne wsparcie i ciągłe zaangażowanie (http://www.apa.org/topics/lgbt/orientation.aspx, data pobrania 12.04.2018, tłum. własne).

Widać wyraźnie, że ta rozbudowana definicja, w pierwszej kolejności kładzie nacisk na komponent emocjonalno – romantyczny, a dopiero potem seksualny. Co więcej, uwagę zwraca nie tylko podkreślenie wymiaru romantyczności (a dokładnie termin pociąg romantyczny), ale przede wszystkim subtelna różnica w budowie definicji – dodanie spójnika lub do spójnika i, co przekłada się na możliwości interpretacyjne w zakresie obu elementów budujących pojęcie. Wskazuje to na odrębność obu systemów (zasugerowaną przez Diamond) i na fakt, że o orientacji można mówić także wtedy, gdy daną osobę pociąga ktoś jedynie w sposób romantyczny, a niekoniecznie seksualny. Widać zatem wyraźnie, że najnowsza koncepcja orientacji seksualnej uwzględnia nie wprost również osoby, które nie odczuwają pociągu seksualnego, a elastyczność definicji daje całkiem spore możliwości interpretacyjne i staje się furtką dla osób aseksualnych. Skoro tak, dlaczego wciąż brakuje oficjalnie stworzonej, czwartej kategorii? Wydaje się, że decyzja ta nie jest podjęta ponieważ stworzenie kolejnej kategorii niesie ze sobą szereg problemów i kontrowersji.

Argumentem za, wydaje się być bezsprzecznie kwestia powszechności utożsamiania i kojarzenia orientacji seksualnej głównie lub wyłącznie z pociągiem seksualnym. Chociaż z naukowego punktu widzenia, uważa się obecnie, że kiedy mowa o orientacji mowa zarówno o pociągu romantycznym jak i/ lub seksualnym (podkreśla się zatem możliwość wystąpienia tylko pociągu romantycznego przy braku pociągu seksualnego), w powszechnej opinii, orientacja seksualna zdaje się być nierozerwalnie związana z odczuwaniem tego drugiego.

Innymi słowy, społeczna interpretacja np. orientacji homoseksualnej będzie raczej taka, iż jest to osoba odczuwająca pociąg seksualny do mężczyzn, a nie np. jedynie pociąg romantyczny.

Obwiązujące obecnie trzy kategorie orientacji: homoseksualizm, heteroseksualizm, biseksualizm, choć z definicji uwzględniają również osoby odczuwające tylko pociąg romantyczny, są zarazem niewystarczające w praktyce i mogą wprowadzać daną osobę w błąd. Potwierdza to Lisa Diamond, która pisze, że budowa pojęcia orientacji seksualnej wskazuje de facto tylko na aspekt seksualny i tak też jest rozumiana w powszechnym użyciu.

Choć zdaniem badaczki powinno się mówić raczej o orientacji seksualno – romantycznej czy też szerzej o tzw. orientacji partnerskiej, ze względu na szeroką skalę używania terminu orientacji seksualnej w literaturze naukowej i niemożność jego zastąpienia, pozostaje mieć na

39

uwadze fakt, iż ma on szersze – poza seksualnym – znaczenie (Diamond, 2003, s. 174).O ile jest to zrozumiałe dla większości badaczy seksualności, o tyle, jak można się spodziewać, przeciętny człowiek będzie raczej rozumiał orientację seksualną w węższym sensie. W tym świetle proponowana kategoria orientacji aseksualnej, stawiałaby głównie nacisk i niosła informację dla otoczenia o nie odczuwaniu pociągu seksualnego, kładąc głównie nacisk na komponent romantyczny. Wobec powyższych sugestii, nie dziwi zatem specyficzna nomenklatura używana przez osoby aseksualne (jak również samych badaczy np. Brotto i in., 2010) nawiązująca do koncepcji Diamond, które mówiąc o aseksualności, posługują się pojęciem orientacji aseksualnej w znaczeniu orientacji romantycznej, tworząc na jej bazie terminologię osób np. homoromantycznych czy heteroromantycznych obrazującą kierunek odczuwanego przez nich wyłącznie pociągu romantycznego.

Choć argument ten wydaje się słuszny, problem z wprowadzeniem czwartej kategorii orientacji jest nieco bardziej skomplikowany i jak się wydaje dotyczy przede wszystkim wymiaru pragmatycznego. Przede wszystkim, brak wprowadzenia kategorii aseksualna utrudnia fakt braku zgodności wśród badaczy co do tego, kogo można nazwać osobą aseksualną oraz tego czy kategoria orientacji aseksualnej odzwierciedlałaby faktyczny różnorodny sposób interpretowania słowa aseksualny. Mówiąc wprost czy za osoby aseksualne należałoby uznać tylko te, które nie odczuwają pociągu seksualnego długotrwale (ujęcie Bogaerta), czy może również te, które nie odczuwają pociągu seksualnego, ale różnią się pod tym względem w taki sposób, że definiują się np. jako aseksualne aromantyczne, demiseksualne czy greyseksualne (ujęcie autorów AVEN)? W przypadku uwzględnienia osób aseksualnych aromantycznych pojawia się wątpliwość – czy z uwagi na jednoczesny brak obu elementów, zarówno pociągu romantycznego jak i seksualnego można w ogóle nadal mówić o jakiejkolwiek orientacji czy to w tym przypadku nie trzeba raczej mówić o jej braku. W przypadku osób demiseksualnych lub greyseksualnych – czy pojęcie orientacji aseksualnej jest tu właściwe i czy faktycznie w odniesieniu do tych osób, nie lepiej byłoby używać dotychczasowych kategorii (heteroseksualny, homoseksualny itp.) ze względu na odczuwany mimo wszystko okresowo pociąg seksualny lub co więcej, czy kategoria ta nie byłaby nadużywana w przypadku gdy u danej osoby mówić by można raczej o zaburzeniach pożądania niż aseksualności. Choć zatem z jednej strony, kategoria orientacji aseksualnej byłaby użyteczna w praktyce (wskazując wyraźnie np. partnerowi na odmienność seksualną danej osoby), z drugiej, powyższe uwagi sugerują, że wprowadzenie jej mogłoby na dzień dzisiejszy prowadzić do jeszcze większego zamieszania i/lub pociągnęło za sobą potrzebę tworzenia dalszych pod-typów.

40

Analizując powyższy problem, nie sposób pominąć również znaczenia coraz częściej wysuwanej krytyki pod adresem samego pojęcia orientacji seksualnej. Pisze o tym prof. Lew – Starowicz podkreślając, że pojęcie to dla wielu badaczy jest aktualnie terminem dość niefortunnym, o niejasnych kryteriach, a przede wszystkim niewystarczającym bo będącym wytworem uproszczonej kategoryzacji społecznych zjawisk. W konsekwencji preferują oni w miejsce pojęcia orientacji seksualnej – pojęcie tożsamości seksualnej, które akcentuje rolę podmiotowości i subiektywności w określaniu własnej seksualności i płci (Starowicz, 2010, s. 27). Przykładem zwolennika takiego podejścia jest między innymi jeden z najbardziej cenionych seksuologów John Bancroft, który za główną zaletę pojęcia tożsamości seksualnej wskazuje jego neutralność. W opozycji do często upolitycznionej i naznaczonej determinizmem biologicznym orientacji seksualnej, mniej radykalne pojęcie tożsamości podkreśla jego zdaniem znaczenie kontekstu społecznego w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie kim jestem pod względem seksualnym? (Bancroft, 2011, s. 166 – 167).

Być może również z tego powodu, częściej wybieranym i używanym przez badaczy w kontekście aseksualności staje się bardziej elastyczne, a zarazem pojemne znaczeniowo pojęcie tożsamości aseksualnej (Sherrer, 2008; Pacho, 2013, Gupta, 2017a). Traktowanie i nazywanie aseksualności jako formy tożsamości, a nie stricte orientacji seksualnej staje się w tym sensie dla badaczy bezpieczniejsze. W trafny sposób podsumowuje to Magdalena Mijas (2011), która podkreśla, że choć kwestia uznania aseksualności za orientację seksualną jest nadal w fazie konceptualizacji nie ulega jednak wątpliwości, że w literaturze przedmiotu istnieje powszechna zgoda na aseksualną tożsamość obejmującą rozpoznanie, identyfikację i akceptację własnych preferencji seksualnych (w tym wypadku ich braku) (Mohr, 2002; za:

Brotto i in., 2008). Biorąc pod uwagę fakt, że określenie własnej tożsamości stanowi podstawę autoekspresji i wiąże się z zaspokojeniem istotnych potrzeb związanych z funkcjonowaniem we współczesnym świecie, nie sposób takiej możliwości osobom aseksualnym odmówić. Specyficzne konstrukcje aseksualnej tożsamości doczekały się już pewnych opracowań i wydaje się, że skupiają coraz większą uwagę badaczy (Mijas, 2011, s. 204).

Biorąc pod uwagę powyższe rozważania wydaje się, że mówienie o orientacji aseksualnej wydaje się na dzień dzisiejszy stanowiskiem dość ryzykownym (stąd preferowane w niniejszej pracy pojęcie tożsamości). Z uwagi na fakt nielicznych badań z zakresu aseksualności (w tym jej biologicznych podstaw), a przede wszystkim wielość propozycji co do tego czym jest aseksualność i kogo tak naprawdę można nazwać osobą aseksualną, nie istnieje obecnie oficjalna kategoria orientacji aseksualnej. Pogląd ten jest zgodny ze

41

stanowiskiem APA, które nadal nie uwzględnia w definicji orientacji seksualnej kategorii orientacji aseksualnej, choć sugeruje jednocześnie możliwość nieodczuwania pociągu seksualnego przy jednoczesnym odczuwaniu pociągu romantycznego. Wydaje się zatem, że wprowadzenie pojęcia orientacji aseksualnej jest aktualnie raczej pewnym procesem dążenia do niż faktem. Ma on miejsce tu i teraz, a traktowanie aseksualności jako orientacji jest formą zmiany (również w zakresie pojęć), która dopiero ma nastąpić. Pisze o tym między innymi prof. Starowicz, wskazując, że kategoria orientacji aseksualnej stanie się prawdopodobnie w przyszłości kategorią oficjalną, dodając, że choć przyczyny samej aseksualności nie są aktualnie wyjaśnione istnieje potrzeba by różnicować ją z zaburzeniami pożądania, podniecenia seksualnego, z zanikiem lub brakiem potrzeb seksualnych oraz awersją seksualną (Starowicz, 2010, s. 27 – 28). Fakt wprowadzenia kolejnej orientacji wydaje się być również nieunikniony z uwagi na wpływy społeczne, a zwłaszcza działania ruchu AVEN, analogiczne do niegdysiejszych działań ruchów LGBT. AVEN staje się obecnie kolektywnym głosem społeczności aseksualnej, który działa na rzecz pozytywnego odbioru aseksualności, przypominając tym samym ruchy aktywistów homoseksualnych, których naciski doprowadziły w latach siedemdziesiątych do zmian społeczno-politycznych w zakresie homoseksualności. Choć zatem całkiem możliwe, że w przyszłości definicja orientacji seksualnej uwzględniać będzie cztery kategorie (w tym aseksualną) to z uwagi na aktualne

stanowiskiem APA, które nadal nie uwzględnia w definicji orientacji seksualnej kategorii orientacji aseksualnej, choć sugeruje jednocześnie możliwość nieodczuwania pociągu seksualnego przy jednoczesnym odczuwaniu pociągu romantycznego. Wydaje się zatem, że wprowadzenie pojęcia orientacji aseksualnej jest aktualnie raczej pewnym procesem dążenia do niż faktem. Ma on miejsce tu i teraz, a traktowanie aseksualności jako orientacji jest formą zmiany (również w zakresie pojęć), która dopiero ma nastąpić. Pisze o tym między innymi prof. Starowicz, wskazując, że kategoria orientacji aseksualnej stanie się prawdopodobnie w przyszłości kategorią oficjalną, dodając, że choć przyczyny samej aseksualności nie są aktualnie wyjaśnione istnieje potrzeba by różnicować ją z zaburzeniami pożądania, podniecenia seksualnego, z zanikiem lub brakiem potrzeb seksualnych oraz awersją seksualną (Starowicz, 2010, s. 27 – 28). Fakt wprowadzenia kolejnej orientacji wydaje się być również nieunikniony z uwagi na wpływy społeczne, a zwłaszcza działania ruchu AVEN, analogiczne do niegdysiejszych działań ruchów LGBT. AVEN staje się obecnie kolektywnym głosem społeczności aseksualnej, który działa na rzecz pozytywnego odbioru aseksualności, przypominając tym samym ruchy aktywistów homoseksualnych, których naciski doprowadziły w latach siedemdziesiątych do zmian społeczno-politycznych w zakresie homoseksualności. Choć zatem całkiem możliwe, że w przyszłości definicja orientacji seksualnej uwzględniać będzie cztery kategorie (w tym aseksualną) to z uwagi na aktualne