• Nie Znaleziono Wyników

Ateologia polityczna Witolda Gombrowicza

I

ntertekstualne skłonności Witolda Gombrowicza zawsze dawały alibi jego komentatorom. Wystarczyło bowiem wyśledzić i zdeszyfrować zawarte w pracach pisarza odniesienia do innych tekstów, by na tym poprzestać i w gruncie rzeczy poniechać odpowiedzi na pytanie o swo-istość samego Gombrowicza. Rozpoznanie takich nawiązań pozwa-lało też na wykreowanie wizerunku twórcy jako błyskotliwego erudyty, umiejętnie rozpisującego własne propozycje na nierzadko najważniej-szych tekstach europejskiej literatury. Praktyka taka już dawno temu stała się w gombrowiczologii klasyczną. Słusznie również dokonywano już jej przewartościowania1. Wciąż jednak dalece niewystarczająco przyjrzano się temu, jaki rodzaj dyskusji podejmuje Gombrowicz, sięgając po okre-ślone wzorce, w jakie wchodzi, często nieoczekiwane konstelacje inte-lektualne. Jeśli bowiem poprzestać na stwierdzeniu, że jego teksty prze-mieniają się w mistrzowski pastisz i parodię Michela de Montaigne’a,

1 M.P. Ma rkowsk i: Czarny nurt: Gombrowicz, świat, literatura. Kraków 2004.

112

Williama Szekspira, Jana Chryzostoma Paska, Thomasa Manna (wyli-czenie można kontynuować), niewiele zrozumiemy z charakteru dialogu podejmowanego z nimi przez pisarza. Do przyjęcia klucza parodystycz-nego zachęcał zresztą sam Gombrowicz: „wzorem był mi Faust i Hamlet, ale jako format jedynie; mnie szło o napisanie »wielkiego« i »genialnego« dra-matu, powracałem myślą do tych dzieł, nabożnie w młodości czytanych.

[…] Czyż jednak parodiując genialność nie dałoby się przemycić odro-binę własnej genialności? Taka kontrabanda…”2; „Nieraz sztuka przybiera charakter wyraźnej parodii Szekspira”3. Gdyby swoistość Ślubu, bo o nim mowa w powyższym fragmencie, wyczerpywała się jednak w jego inter-tekstualnym potencjale, gdzieś tutaj moglibyśmy skończyć. Pojawia się jednak pytanie, jaki to format i w jakim celu pisarz sięga właśnie po niego?

Co w gruncie rzeczy, poza prostą, intertekstualną grą, oznacza tu parodia?

Uściślając, Ślub opiera się na modelu królewskiej tragedii, uklasycz-nionej wprawdzie dramatami autora Burzy, lecz dość powszechnej zarówno w teatrze elżbietańskim, jak i w sztukach z okresu dynastii Stuartów4. Sięgnięcie po taki, by posłużyć się terminem Gombrowicza,

„format” wypowiedzi (jakkolwiek sparodiowany) musiało wzbudzić wśród pierwszych czytelników dramatu nie lada konsternację. Oto uchodzący dotąd za ekscentrycznego awangardzistę autor sięgał do rezerwuaru klasycznych wzorców europejskiej literatury, co więcej, posiadających dość hieratyczną strukturę. Zabieg taki pozornie oddalał Gombrowicza od jego prozatorskich eksperymentów sprzed kilku lat, stanowiąc raczej pewną ciągłość z jego jedyną jak dotąd próbą drama-tyczną: Iwoną, księżniczką Burgunda. Po co jednak pisarzowi, alergicznie reagującemu na „literaturę dla erudytów” (jej emblemat stanowił dla niego Jorge Luis Borges; Testament, s. 74–75), odwołanie do Szekspira?

Najprościej stwierdzić, że było to wynikiem kalkulacji powziętej

2 W. G ombrow icz: Testament. Kraków 2012, s. 82. Cytaty z dzieła podaję za tym wydaniem wraz z numerem strony.

3 W. G ombrow icz: Ślub. W: Ten że: Dramaty. Kraków 2012, s. 108. Cytaty z dzieła podaję za tym wydaniem wraz z numerem strony.

4 Por. J. B łońsk i: Gombrowicz jako tragediopisarz. „Dialog” 1990, nr 2.

113 w ramach jednej z wielu Gombrowiczowskich strategii: uwłaszczenie się na klasycznych modelach wypowiedzi pozwalało na przewiezie-nie kontrabandy w postaci własnego ładunku ideowego. Co więcej, się-gnięcie po rozpoznawalny wzorzec literacki gwarantować mogło prze-bicie się przez kokon emigracyjnej anonimowości. Warunki bowiem, w jakich Gombrowicz ścierał się z Szekspirem, dalekie były od kom-fortu. Na miejscu, na emigracji dojmująca nędza codziennej egzysten-cji na granicy minimum niezbędnego do przeżycia (Testament, s. 69, 72).

W kraju, z którego wyjechał i do którego miał już nigdy nie powró-cić, rozpoczynały się procesy, które w przeciągu kilku lat doprowadziły do całkowitego załamania się dotychczasowego zbiorowego porządku symbolicznego i radykalnych przeobrażeń społecznych:

Ja w roku 1939 znalazłem się w Buenos Aires, wyrzucony z Polski i z dotychczasowego mego życia, w sytuacji niezwykle groźnej. Prze-szłość zbankrutowana. Teraźniejszość jak noc. PrzyPrze-szłość nie dająca się odgadnąć. W niczym oparcia. Załamuje się i pęka Forma pod ciosa-mi powszechnego Stawania się… Co dawne, jest już tylko impotencją, co nowe i nadchodzące, jest gwałtem. Ja, na tych bezdrożach anarchii, pośród strąconych bogów, zdany jedynie na siebie. Cóż chcecie, abym czuł w takiej chwili? Zniszczyć w sobie przeszłość?… Oddać się przy-szłości?… Tak… ale ja już niczemu nie chciałem się oddawać samą isto-tą moją, żadnemu kształtowi nadchodzącemu – ja chciałem być czymś wyższym i bogatszym od kształtu.5

Jako emigrant pochodzący z kraju, który zniknął, Gombrowicz musiał się skonfrontować z doświadczeniem radykalnego wykorze-nienia, drastycznego nieugruntowania własnego istwykorze-nienia, całkowi-tego oderwania swojego pojedynczego życia od struktur, które dotąd ramowały jego egzystencję. Zniknęło państwo, jego społeczny porzą-dek, a nawet klasa, z której pisarz się wywodził: „Wówczas, a było to

5 W. G ombrow icz: Trans -Atlantyk. Kraków 1986, s. 7.

114

w 1943 -im, przebywałem był w byłej Polsce i w byłej Warszawie, na samym dnie faktu dokonanego”6 – pisał w Pornografii, przenosząc się po latach imaginacyjnie do okupowanego kraju. Sytuacja wykorze-nienia i całkowity rozpad struktur społecznych stanowiły jednak dla Gombrowicza tyleż katastrofę, co szansę: „byłem wstrząśnięty, zdruz- gotany, ale i szczęśliwy, że jakimś cudem znajduję się za oceanem”

(Testament, s. 69); „mnie podtrzymywała katastrofa. Katastrofa moja, Polski, Europy” (Testament, s. 73). Oto bowiem Gombrowicz uzyskał stan, który postulowała jego filozofia: stał się pojedynczością wolną od zbiorowych zobowiązań, życiem wyemancypowanym spod kurateli pętających je dotąd praw. Jednocześnie jednak rewersem i powidokiem tej sytuacji była dojmująca niepewność, pozbawienie życia wszelkich chroniących je porządków, wydanie arbitralnej przemocy, jaka w każdej chwili mogła na nie spaść. Na planie ontologicznym wojna doprowa-dziła zatem Gombrowicza do przejścia z życia obdarzonego określo-nymi jakościami i formowanego prawem wspólnoty i grupy (bios) do

„życia pozabiotycznego”. Dwudzielność Gombrowiczowskiego sto-sunku wobec wojennej katastrofy jest zarazem dwudzielnością wpisaną w tę ostatnią kategorię. Jej charakter, zasadzający się na stwierdzeniu bezjakościowości istnienia, opisują bowiem od dwóch stron skrajnie przeciwstawne sobie pojęcia: „nagie życie”7 i „mesjańska resztka”8.

6 W. G ombrow icz: Pornografia. Kraków 2011, s. 7–8. Cytaty z dzieła podaję za tym wydaniem wraz z numerem strony.

7 Oczywiście najbardziej rozpoznawalną interpretację nadał tej figurze Giorgio Aga mben: Homo sacer: suwerenna władza i nagie życie. Przeł. M. Sa lwa. Warszawa 2008. Książka ta zapoczątkowała trwający do dziś projekt „homo sacer”, składający się z kolejnych książek, stawiających pytania o relację pomiędzy życiem a prawny-mi regulacjaprawny-mi w obliczu stanu wyjątkowego. Dystynkcję bios i dzoē włoski filozof stara się wydobyć z A r ystotelesa (por. np. Polityka, 1253b), choć, dodajmy, nie jest ona jednak tak szczelna, jak Agamben deklaruje. Zob. L. D ubreu i l: Leaving Poli-tics: Bios, Zoe, Life. Trans. C.C. E ag le. „Diacritics” 2006, nr 88, s. 83–98; J. Der r ida:

Séminaire La bête et le souverain. Vol. 1 (2001–2002). Paris 2008.

8 G. Aga mben: Czas, który zostaje: Komentarz do Listu do Rzymian. Przeł. S. K ró -la k. Warszawa 2009. Rama pojęciowa artykułu pozostaje zbieżna z tą proponowaną

115 Dzoē jest poziomem zero egzystencji, prostym faktem istnienia, życiem wegetatywnym, podzielanym także przez zwierzęta i rośliny.

„Nagie życie” może stać się ostatecznym rezultatem działania zło-wieszczych machin biopolityki, kulminujących w najbardziej przera-żającej figurze, jaka stała się ich wytworem: obozowego „muzułmana”.

Paradoksalnie to właśnie zawieszenie jego praw pozwala władzy na roztoczenie nad nim jeszcze skuteczniejszej kontroli. W następnym kroku zostaje włączony do porządku prawnego, tylko po to, by władza mogła dowolnie dysponować jego życiem i uczynić go biernym ele-mentem swego panowania. Odarty z praw, umieszczony poza arbi-tralnie zresztą wyznaczaną granicą człowieczeństwa, narażony jest na przemoc, przed którą nic go już nie chroni. To forma najbardziej zde-gradowanego i poniżonego życia, które w każdej chwili można bezkar-nie unicestwić.

„Mesjańska resztka”, pojęcie teologiczne, występujące m.in.

w listach Pawła z Tarsu, definiuje zaś życie, które wypadło wpraw-dzie z ram społecznych obowiązków, lecz sytuacja ta stanowi rodzaj obietnicy, „wskazuje możliwość nowego, zawsze świeżego początku”9, szansę na życie poza ścisłym kordonem socjalizacji i zbiorowych praw.

Obydwa pojęcia łączy bezjakościowość, lecz o ile „nagie życie” jest figurą całkowicie podporządkowaną rozporządzeniom suwerennej władzy – która wytwarza jego amorficzność po to, by móc je w kolej-nym kroku poddać własnej przemocy – o tyle „mesjańska resztka”

sta-przez włoskiego filozofa. Referowana sta-przeze mnie później dyskusja Waltera Ben-jamina z Carlem Schmittem jest również jedną z kluczowych dla projektu samego Agambena. Skojarzenie Gombrowicza z Agambenem wyrasta z najświeższych in-tuicji. Zderzenie pisarza z problemami biopolityki zawiera ostatnia praca Grzego-rza Ja n kow icz a: Gombrowicz – Loading. Esej o formie życia. Wrocław 2014. Zob. tak-że P. Sad zi k: Rzeczywistość straumatyzowana. Strach w „Pornografii” Witolda Gombro-wicza. W: Kultura afektu, afekty w kulturze. Humanistyka po zwrocie afektywnym. Red.

R. Nycz, A. Ł ebkowsk a, A. Dau k sz a. Warszawa 2015.

9 A. Biel i k -Robson: Rozbita konstelacja. Teologia Agambena między tragedią a mesjanizmem. W: Agamben. Przewodnik Krytyki Politycznej. Red. M. R at ajcz a k, K. Sz ad kowsk i. Warszawa 2010, s. 193.

116

nowi rodzaj życia, w którym bezjakościowość jest wreszcie szansą na przekroczenie ram wszelkiej władzy i panowania.

Przestrzenią łączącą te dwa rodzaje życia jest pewne prawne pojęcie, które swoje korzenie znajduje w teorii prawa lat 20. i 30., a które stało się w ostatnich latach jednym z najważniejszych, z jakim przyszło mierzyć się humanistyce: stan wyjątkowy. Zawieszenie obowiązującej ramy normatywnej wytwarza tu sferę nierozróżnialności między prawem a bezprawiem. W konsekwencji wszelkie działanie zostaje naznaczone całkowitą dowolnością i arbitralnością. Jest również głównym bohate-rem Ślubu. Od początku nie ma wątpliwości, że konfrontujemy się ze światem Szekspirowskiego out of joint10, rzeczywistością, która wypa-dła z norm: „to wszystko jest anormalne” – woła zadziwiony Henryk (Ślub, s. 116), który powraca z wojny, z frontu we Francji. Akcja dramatu zostaje umieszczona w punkcie drastycznego przełomu, który nabiera tu konkretnego, historycznego wymiaru: wraz z II wojną światową nie tyle upada kraj, ile dochodzi do zburzenia samych struktur nadających dotychczas kształt rzeczywistości. Podstawowe pytanie stawiane przez Gombrowicza (stanowiące zresztą jeden z fundamentalnych proble-mów współczesnej filozofii) brzmi bowiem: jaka jest relacja pomiędzy prawnymi regulacjami ramującymi rzeczywistość, społeczną normą, obyczajem, konwenansem a jednostkowym życiem? Konflikt pomię-dzy nimi uwyraźnia się najpełniej w momentach zawieszenia norm i odsłonięcia się ich ontologicznej bezzasadności.

Jeśli w ten sposób zidentyfikujemy stawkę, o jaką toczy się walka w pisarstwie autora Kosmosu, stwierdzić będziemy musieli, że stan wyjątkowy rozumiany jako stan zawieszenia prawnych zasad, skutku-jący powszechną anomią, stanowi być może najwłaściwszy problem tego pisarstwa11. Stąd także obsesja Gombrowicza polegająca na

przed-10 Na ten temat w kontekście „mesjanicznym” zob. przede wszystkim J. Der -r ida: Spect-res de Ma-rx: l’état de la dette, le t-ravail du deuil et la nouvelle Inte-rnationale.

Paris 1993.

11 Pewne aspekty tej sytuacji opisywano niekiedy za pomocą pojęcia nihiliz-mu. Zob. M. Wer ner: Wobec nihiliznihiliz-mu. Gombrowicz, Witkacy. Warszawa 2009;

117 stawianiu progu dziejowej katastrofy, burzącej dawny porządek, na któ-rego gruzach nie wyłania się z konieczności nowy. Uwyraźnieniu ulega raczej sama arbitralna nienormatywność wszelkich norm. Oczywiście sytuacją uprzywilejowaną, jeśli chodzi o doświadczenie rozpadu rze-czywistości, jest wojna. I wojna będzie stale u Gombrowicza powracać, pojawiając się migawkami już w niektórych opowiadaniach z Pamiętnika z okresu dojrzewania, potem rozlegać się będzie echami w Trans -Atlantyku, Ślubie, Historii, Operetce, a nade wszystko w Pornografii, jednej z najwni-kliwszych refleksji na temat stanu wyjątkowego („dziwny odór bezpra-wia przenikał wszystko”; Pornografia, s. 68). Gombrowicz zajmuje się jednak rejestrowaniem rozpadu świata także w sytuacjach dalece mniej widowiskowych. Ta jakość Gombrowiczowskiego pisarstwa objawi się najpotężniej w Kosmosie, który nie tylko fabularyzuje, lecz także per-formatyzuje podstawową cechę stanu wyjątkowego: wytrącenie rze-czywistości z podstaw w postaci transcendentnie sankcjonowanych, a wskutek tego jednoznacznych sensów, które dotąd stabilizowały jej kształt.

Wydaje się, że rzecz można by ująć nawet mocniej: podstawową jakością Gombrowiczowskiej rzeczywistości jest stan wyjątkowy rozu-miany jako sytuacja całkowitego zawieszenia prawnych norm, które dotąd szczelnie ramowały i mapowały rzeczywistość. Gombrowicz przygląda się funkcjonowaniu norm w sytuacji, w której bądź stoją one na progu unicestwienia (Pornografia), bądź już go przekroczyły i doszło do ich delegitymizacji (Ślub, Kosmos, Historia, Operetka). Nie znaczy to, że świat ten przenika całkowita anarchia, kulturowe formy wciąż zachowują stosowalność i pewną funkcjonalność, lecz bezustan-nie towarzyszy już im powidok w postaci ich bezustan-niekobezustan-nieczności, poten-cjalności i dowolności. Inwestycja w to, co uznawane za normatywne, staje się już jedynie odpowiedzią na doświadczenie jego całkowitego rozpadu. Innymi słowy, im bardziej dokłada się starań, by podtrzymać przy życiu pewną wersję zbankrutowanej rzeczywistości, tym

M. Ja nuszk iew icz: Ślub – nowe stanowienie wartości. W: Ten że: Horyzonty nihili-zmu. Gombrowicz -Różewicz -Borowski. Poznań 2009.

118

dziej ujawnia się w istocie jej bankructwo, fasadowość i uwiąd (w ten sposób formą stara się maskować jedynie jej rzeczywiste nieistnienie, co daje groteskowe rezultaty, jak dzieje się to ze Związkiem Kawalerów Ostrogi z Trans -Atlantyku). Stan wyjątkowy zawiesza prawa, ujawnia-jąc życie wyzwolone spod ich kurateli. Dwuznaczność tej sytuacji polega jednak na tym, że może przynieść życiu niczym nieregulowane poniżenie i unicestwienie, jak również wolność od wszelkich praw-nych i społeczpraw-nych powinności. W ten sposób podstawową osią, na której dochodzi do rozgrywki, jaką toczy Gombrowicz, jest oś prze-biegająca pomiędzy życiem a prawnymi konstrukcjami wytworzo-nymi przez samego człowieka12. Należałoby zatem obrócić kierunek klasycznej już refleksji, nie zastanawiając się nad tym, w jaki sposób w „normalnym” świecie pojawia się u Gombrowicza anomalia (ta ma u niego wyraz psychiczny, fizyczny, obyczajowy), lecz raczej widzieć w „normalnej” rzeczywistości alegorycznie, wtórnie i z mozołem kon-struowaną ponad rozpadliną wszelkich norm iluzję ich obowiązywa-nia. Między innymi z tego względu za podstawową oś, która organi-zuje pisarstwo autora Ślubu, uznaję pojęcie „stanu wyjątkowego”. Takie ujęcie pozwala zaś, wbrew tendencji dominującej wciąż w badaniach, uznać historię za jeden z najważniejszych problemów, z jakimi obse-syjnie konfrontuje się pisarz.

Dwuznaczność, jaka przewija się przez Gombrowiczowskie postrze-ganie wojny (katastrofa i wybawienie zarazem), wpisana jest zresztą niezbywalnie w samą dwuznaczną strukturę stanu wyjątkowego, o którym powinniśmy mówić, subtelnie oddzielając od siebie dwa jego wymiary: „negatywny stan wyjątkowy, który zawiesza prawo i w tym akcie jedynie wzmacnia suwerenną władzę, teraz zostaje zestawiony z pozytywnym stanem wyjątkowym, który wyłącza prawo i tym samym osłabia suwerenną władzę”13.

12 Gombrowicz powiada, że chce walczyć z „alienacją gorszą może, niż ta, którą maszyny powodują” (Testament, s. 104).

13 A. Biel i k -Robson: Rozbita konstelacja. Teologia Agambena między tragedią a mesjanizmem. W: Agamben…, s. 160–161 [wyróż. aut.].

119 O ile kulminacją pierwszego jest Jüngerowska „totalna mobiliza-cja”, która artykułuje się chociażby w postaci nazizmu, o tyle drugi wiąże się z aktem emancypacji jednostki spod totalistycznych praw.

W ten sposób stawka innego myślenia o dezaktywacji prawa jest nie-bagatelna, co zresztą wyraził Gombrowicz w wybitym kapitalikami zapisku ze wstępnych etapów przygotowywania Historii: „ZMIENIĆ SIŁY HISTORII”. Rewelacyjnie (w dosłownym sensie tego słowa zwią-zanym z „objawieniem”) w świetle powyższych rozważań brzmi zain-scenizowana autodiagnoza, którą podsuwa nam w dramacie pisarz:

Piłsudski: Pozwól Pan. Znana mi jest pańska / Tajna właściwość / Pan zdaje się jest Historyk?

Witold: Do pewnego stopnia.14

Gombrowicz ma świadomość, że wojna przynosi apokalipsę dotych-czasowej strukturze świata, przemieniając szeregi istnień (w tym jego własne) w życia wyrzucone poza ochronne bios. Destrukcji doznał też jednak świat prawa, które również pętało życie. Z tego względu nale-żałoby wykorzystać ten moment katastrofy i podjąć kolejny krok:

spróbować życie wreszcie wyzwolić. Gombrowicz nie podejmuje zatem ani na moment narracji nostalgicznej, opłakującej upadły ład świata, nie godzi się jednak również na brutalność siły, która dopro-wadziła do jego detonacji. W obydwu bowiem wypadkach zniewo-leniu ulega samo życie. Gombrowicz, jako wielki witalista15, nie ma zamiaru jednak poprzestać na posępnych, reaktywnych, a przez to jałowych, konstatacjach. Nie wyczerpuje się również w krytycyzmie.

Projektuje niebywale krzepiącą wizję ucieczki życia poza bios, poza wszelkie społeczne rygory i obowiązki, które nie staje się jednak oscy-lującym na granicy śmierci dzoē, lecz wreszcie żyjącą pojedynczo-ścią. Pisarz stara się naszkicować gest emancypacji sił witalnych, które

14 W. G ombrow icz: Historia. W: Ten że: Dramaty…, s. 413.

15 A. Biel i k -Robson: Mięsem w strukturę. W: Ta ż: Romantyzm. Niedokończony projekt. Eseje. Kraków 2008.

120

wreszcie będą mogły cieszyć się zbawienną amorficznością: „tak… ale ja już niczemu nie chciałem się oddawać samą istotą moją, żadnemu kształtowi nadchodzącemu – ja chciałem być czymś wyższym i bogat-szym od kształtu”. Gombrowicz obstaje zatem usilnie przy tym, by katastrofy, jakiej zaznał, nie postrzegać jako ostatecznego werdyktu, a raczej jako umożliwienie życia wyzwolonego z norm, krnąbrnej wobec wszelkiej władzy „mesjańskiej resztki”. Nie powinna nas szo-kować teologiczna leksyka, za której pomocą można opisać problem, jaki wyłania się z analizowanych pism. Przeciwnie. Przenikliwy jak zawsze Konstanty Jeleński stwierdzał przy okazji Pornografii: „pro-blemem powieści jest »zbawienie«”16. Za stawkę tego pisarstwa uzna-wał zaś w liście do Czesława Miłosza problematykę „mesjaniczną”17. Gombrowicz jako przedstawiciel witalistycznego mesjanizmu?18

Pytanie stawiane przez pisarza w obliczu stanu wyjątkowego brzmia-łoby: w jaki sposób przekształcić „najbardziej zdegradowane nagie życie w mesjaniczną resztkę”19, co odpowiadałoby w istocie przejściu od figury skrajnej pasywności do witalistycznej aktywności, „od abso-lutnej beznadziei do nadziei radykalnej”20. Czerń jest bowiem zawsze jedynie podszewką tego pisarstwa, lecz nie stanowi nigdy jego mety:

„krytycy przyzwyczaili się, że dzisiaj literatura pewnego poziomu musi być czarna. Moja nie jest czarna, a nawet jest raczej reakcją na obowią-zujący dziś powszechnie ton demoniczno -apokaliptyczny” (Testament, s. 64). Należałoby zatem wyzyskać wojenną katastrofę przeciw niej

16 W. G ombrow icz, D. de Rou x: Walka o sławę. Korespondencja Witolda Gom-browicza z Konstantym A. Jeleńskim, François Bondym, Dominikiem de Roux. Układ, przedm. J. Ja str zębsk i, przypisy T. Podorsk a, M. Nycz, J. Ja r zębsk i, tłum.

listów z francuskiego I. Kania. Cz. 2. Kraków 1998, s. 67.

17 C. M i łosz, K. Jeleńsk i: Korespondencja. Oprac. B. Tor u ńcz yk, R. Roma-n iu k. Warszawa 2011, s. 174.

18 Formułę tak rozumianego witalizmu szkicuje w swoich ostatnich pracach A. Biel i k -Robson. Zob. Erros. Mesjański witalizm i filozofia. Kraków 2012.

19 A. Biel i k -Robson: Rozbita konstelacja. Teologia Agambena między tragedią a mesjanizmem. W: Agamben…, s. 145.

20 Tamże, s. 148.

121 samej, dokładając starań o przemienienie stanu wyjątkowego, który, zawieszając prawo, tym bardziej niewoli życie (skoro w każdej chwili może ono zostać unicestwione) do stanu wyjątkowego, w którym życia nie reguluje wreszcie żadne prawo. To dlatego pisarz może stwierdzić:

To było jednak męczące, straszne, rozpaczliwe. Wojna zdruzgotała mi rodzinę, pozycję społeczną, ojczyznę, przyszłość, niczego nie miałem, niczym nie byłem… A jednak. A jednak Argentyna… Jaki wypoczy-nek! Jakie wyzwolenie! […] Wraz z upadkiem Polski i wybuchem dru-giej wojny światowej pękło mi wszystko, wszystek ład, jakim żyłem do-tychczas. Forma się rozluźniła! Wyjątkowa sposobność! Błogosławio-na okazja, jedyBłogosławio-na! […] Sam. Dowolny. Zagubiony.

(Testament, s. 80) Innymi słowy, Gombrowiczowska krytyka nazizmu (jako urządze-nia biopolitycznego, tj. porządku politycznego arbitralnie dysponują-cego życiem) podejmowana jest radykalnie w imię życia: „Wojna to były wakacje!” (Testament, s. 79). Pisarz nie domaga się restytucji daw-nego ładu, odwołania niepewności właściwej stanowi wyjątkowemu.

Przeciwnie. Pragnie podtrzymania go, lecz w zgoła odmiennej od tra-dycyjnej formule. W planie pojęć politycznych chodziłoby o prze-kształcenie stanu wyjątkowego jako sytuacji, w której dokonano zawie-szenia praw, by życie jeszcze ściślej podporządkować rozporządze-niom władzy stanu wyjątkowego, który wreszcie emancypuje życie.

Szekspir

Wróćmy jednak do Szekspira. Ani na moment od niego nie odesz- liśmy.

Zarysy omawianego dramatu powstają w obliczu wojny, której echa przebijać się będą do jego treści: „Ślub zacząłem już podczas wojny”

Zarysy omawianego dramatu powstają w obliczu wojny, której echa przebijać się będą do jego treści: „Ślub zacząłem już podczas wojny”