• Nie Znaleziono Wyników

Autokreacyjna roz(g)ryw(k)a, czyli przyjemność przywdziewania masek

O bohaterce powieści Gai Grzegorzewskiej

Przybieranie masek najczęściej traktowane jest jako przyj-mowanie takiej postawy, jakiej oczekuje od nas społeczeństwo1, gra pozorów, kamuflaż i/lub teatralność, wcielanie się w  obce osobowości. Michel Leiris pisał: „Co dzień wdziewałem maski, nielicujące z  parszywą gębą mieszczucha, którym jestem, moich bohaterów zaś naśladowałem w  tym, co najłatwiejsze”2. Tak rozumiana maska łączy się z  kłamstwem, ze sztucznością bądź z nieokazywaniem ad finem prawdziwego „ja”, gdyż według jednej z psychologicznych koncepcji, „może […] nie w pełni wyrażać in-dywidualne właściwości osoby, być jedynie częściową, stosowaną do okoliczności ekspresją specyficznej dla niej rzeczywistości”3. Dynamizm podmiotu ściśle powiązany jest z nieustannymi prze-obrażeniami osobowości, a  jak zauważa Mateusz Werner, „toż-samość ludzkiego istnienia w  przeciwieństwie do innych bytów posiada charakter kreacyjny”4. Wiąże się z  tym ludzka twarz,

1 Carl Gustav Jung wprowadził termin persony jako maski. Według szwajcar-skiego psychiatry, człowiek nigdy nie może w pełni „być sobą”. Maski są stałym wyposażeniem, które objawia się w zachowaniu czy w myśleniu istoty ludzkiej.

Zob. J. Dąbrowski: Diagnoza psychiki na podstawie marzenia sennego. „Ars Educandi” 2016, nr 13, s. 100.

2 M. Leiris: Ja, Pierrot. Przeł. T. Błońska, J. Błoński. W: Maski. T. 1. Red.

M. Janion, S. Rosiek. Gdańsk 1986, s. 12.

3 A. Gałdowa: Psychologiczna problematyka maski. W: Tożsamość człowie-ka. Red. A. Gałdowa. Kraków 2000, s. 75.

4 M. Werner: Maski Gombrowicza. W: Maski współczesności. O literaturze i kulturze XX wieku. Red. L. Burska, M. Zaleski. Warszawa 2001, s. 233.

która stanowi „metaforę tego »kim i jaki jest« człowiek, metaforę jego podmiotowości”5. Byt ten nie jest podarunkiem od losu, lecz jest formą narzuconą z góry człowiekowi. Tę konieczność można jednak wykorzystać tak, aby czerpać z niej radość. Ponadto maska może pełnić funkcję uatrakcyjniania przyjmującego ją podmiotu, przydając mu tajemniczości i  wieloznaczności. Zabieg ten często stosowany bywa przez pisarzy6, wśród których można wymienić choćby Gaję Grzegorzewską, autorkę serii kryminałów, których główną bohaterką jest Julia Dobrowolska – blond detektyw z ta-jemniczą blizną na twarzy, prowadząca biuro śledcze w Krakowie.

Kobieta zyskała popularność dzięki występom w  programach telewizyjnych oraz wskutek głośnych i  licznych skandali. Sławę przyniosły jej również stuprocentowa skuteczność w rozwiązywa-niu powierzanych jej zleceń, jej bezkompromisowość, charyzma oraz atrakcyjność7.

Julia pochodziła z bogatej, szanowanej, krakowskiej rodziny, do której jednak nigdy nie pasowała. Już jako nastolatka okazywała buntowniczy charakter, nieprzejednanie i wytyczała swoje życiowe drogi. Mimo to za sprawą rodziców uczęszczała do renomowa-nego prywatrenomowa-nego liceum, w  którym pieniądze i  wygląd okazały się wyznacznikiem przynależności do jednej z  trzech szkolnych lig i  stały się kluczem do popularności. Pomimo zamożności fa-milii dziewczyna nie nosiła najmodniejszych ubrań, nie dbała ani o swoją powierzchniowość, ani o wpisywanie się w szeroko rozu-mianą „kobiecość”: „Chuda, za bardzo umięśniona, wysportowana jak chłopak, kompletnie pozbawiona biustu i jakiegokolwiek uroku osobistego”8, wobec czego nie była traktowana jako tak zwana elita – należała do grona szkolnych nicponi i wyrzutków. Uważano ją za osobę, która bezpodstawnie bywa arogancka, zarozumiała

i po-5 Tamże.

6 Maria Janion i  Stanisław Rosiek w  dwutomowym zbiorze Maski zebrali teksty oraz materiały dotyczące motywu masek w literaturoznawstwie i kultu-roznawstwie. Zob. Maski. T. 1 i 2. Red. M. Janion, S. Rosiek. Warszawa 1986.

7 W dorobku prozatorskim Grzegorzewskiej – jak dotąd – znalazło się sześć powieści z Julią Dobrowolską w roli głównej: Żniwiarz (2006), Noc z czwartku na niedzielę (2007), Topielica (2010), Grób (2012), Betonowy pałac (2014), Ka-mienna noc (2016), oraz napisana razem z Irkiem Grinem i Marcinem Świetlic-kim Orchidea (2009).

8 G. Grzegorzewska: Topielica. Kraków 2016, s. 88.

gardliwa, a jej wulgarny sposób komunikacji powodował utarczki słowne z  koleżankami. Lecz mimo swojej inności, niezależności i wycofania z życia społecznego właśnie w tamtym okresie poznała Łukasza i zaprzyjaźniła się z tym chłopakiem wystylizowanym na

„typowo” osiedlowy entourage: ubrania hip-hopowe oraz włosy ścięte na dwa milimetry. Tenże wizerunek oraz „cienki portfel i blizny na ryju”9 dyskwalifikowały chłopaka towarzysko.

Julia i Łukasz alias Profesor (pseudonim zawdzięczał zamiłowa-niu do literatury) nie przystawali do środowiska, w którym musieli funkcjonować. Za sprawą swojej odmienności, bycia outsiderami o podobnym usposobieniu nawiązali bliższą znajomość. Jak wspo-minał Profesor:

Włóczyliśmy się po moim osiedlu […]. Jeździliśmy sobie na miej-scówki, na Kopiec i  na Skałki. Jaraliśmy blanty i  patrzyliśmy na słońce zachodzące nad miastem. Każdy dzień był jak przygoda.

Pokazałem jej, jak łatwo oszyć frajera w sklepie. […] Tak minęły dwa miesiące i  zaczął się rok szkolny. Trzecia klasa, nauczyciele zaczynali truć o  maturze i  studiach. Nas bardziej interesowały blanty i browary10.

Przyjaźń oraz wspólne wyprawy przerodziły się w  miłość.

Młodzi spędzali z sobą coraz więcej czasu, odkrywając tajemnice świata i  doświadczając nowych wrażeń, zarówno tych narko-tycznych, jak i  erotycznych. To czas, w  którym Julia mogła być naturalna i prawdziwa; niczego nie musiała udawać ani ukrywać.

Dziewczyna odkryła jednak rodzinną tajemnicę, która zmieniła całe ich życie. Podczas jednej z  rozmów ze swoim chłopakiem wyznała:

– Jesteś moim przyrodnim bratem – mówiła szybko, znajdu-jąc jakąś ulgę w tej spowiedzi. – Mój ojciec jest też twoim ojcem.

[…] Stary powiedział, że cię rozpoznał, jak tylko wszedłeś. […]

Wiedział, że nie posłuchałabym go, gdyby mi po prostu zabronił z tobą być. Dlatego wyznał mi prawdę. A ja i tak nie mogłam, nie mogłam cię zostawić. Próbowałam, ale kocham cię zbyt mocno.

[…] Chcę z tobą być11.

9 G. Grzegorzewska: Grób. Kraków 2016, s. 308.

10 Tamże, s. 311.

11 Tamże, s. 324–325.

Dla Julii łączące ich uczucie stało się silniejsze aniżeli po-znana prawda: zdrada ojca sprzed lat, odkryte pokrewieństwo z  ukochanym oraz łamanie prawa i  społecznego tabu. Zerwanie kontaktów z  Profesorem wiązało się z  utratą najbliższej osoby, która dawała jej możliwość bycia sobą. Sytuacja, jaka zapanowała, okazała się zbyt trudna dla młodego chłopaka. Dziewczyna była jego femme fatale, gdyż związek z  nią utożsamiał z  ciążącym nad nim fatum, a  w  konsekwencji – z  naruszeniem nieprze-kraczalnych granic: współżycie z  własną siostrą, którą potem skrzywdził.

Dlaczego ja Cię […] spotkałem? […] Przeklinam was wszystkich!

[…] Pchnąłem ją z całej siły. Upadła, uderzając się o kant łóżka.

Nigdy nie zapomnę tego odgłosu łamanej kości. […] Suka chcia-ła wstać, ale nie pozwoliłem jej, uderzając ją pięścią w twarz. […]

Rzuciłem nią jak szmacianą lalką. Trafiłem w  szklane drzwi do pokoju. Szyba pękła, a Julia uderzyła we framugę. Upadła na plecy i zasłoniła rękami twarz, usiłując ją uchronić przed deszczem spa-dających kawałków szkła12.

Po tym zdarzeniu Łukasz pogrążył się w narkotycznych eksta-zach oraz przestępczej działalności, zatracając pozytywne wartości i cechy, które odkrył w sobie, będąc z Julią. Natomiast ona powró-ciła do społeczności szkolnej dopiero pół roku później – jednakże jako ktoś już zupełnie inny.

Wróciła do szkoły. Odmieniona. […] Nastolatka w  bojówkach i  podkoszulku, bez grama makijażu na twarzy, zniknęła bezpo-wrotnie. Na jej miejscu pojawiła się superlaska, w krótkiej spód-niczce i mocnym makijażu. Lecz nie image był największą zmia-ną. Jej twarz nie była już twarzą nastolatki. Była to twarz dojrzałej kobiety […]. I jakby na przypieczętowanie tej zmiany jej policzek szpeciła paskudna blizna13.

Był to punkt zwrotny w  życiu Dobrowolskiej. Przykre do-świadczenia spowodowały bowiem, że bohaterka dojrzała, ale jednocześnie jej twarz, która może być „żywa, ciepła, pełna napięcia i  zmienności, […] pełna emocji, refleksji, twarz smutna, radosna,

12 Tamże, s. 326–327.

13 Tamże, s. 328.

zamyślona”14, lub taka, która „zstąpiła z ikony: brązowa, czerstwa, popękana, bez znaczenia i kłamstwa, ale też mocna, z jaśniejszymi liniami zmarszczek […] widać, że coś przeżyła, że coś marzyła”15 – zastygła w maskę. Ta z kolei jest „kryjówką przed wzrokiem obcych, jest zarazem znakiem rozpoznawalnym dla swoich”16. Maska ta dodatkowo została naznaczona blizną odgrywającą w codzienności niejedną rolę: była początkiem nowego etapu życia, wciąż przypo-minała, że „nie ma winy bez kary”, oraz stała się jej przekleństwem.

Przez jej szczupłą twarz o subtelnych rysach biegła zupełnie nie-subtelna blizna. Znamię przecinało cały policzek Julii, co prawie zawsze wprawiało w zakłopotanie jej rozmówców, którzy nie bar-dzo wiedzieli, w jaki sposób patrzeć na nią, żeby się nie wydawało, że gapią się na bliznę. Chociaż właśnie to robili17.

Ponadto później wykonywany zawód oraz charakterystyczne znamię pozwoliły zakwalifikować ją jako „typowego” detektywa z czarnego kryminału: zbuntowanego, skłóconego z otaczającym go światem, działającego na granicy prawa i  moralności, często zmieniającego swój image, by „wtopić się” w otoczenie i skutecznie rozwiązać zagadkę.

Jak zauważa Claude Lévi-Strauss, maska „nie istnieje sama w sobie, lecz odwołuje się zawsze do innych masek rzeczywistych lub potencjalnych, które mogłyby je zastąpić […]. Sens maski nie tkwi więc w tym, co ona przedstawia, lecz w tym, co przeobraża”18 oraz – jak konstatowała Lidia Wiśniewska – „czyni coś jawnym na pierwszy rzut oka. Ale powierzchnię eksponuje w  ten sposób, że właśnie […] wydobywa warstwowość rzeczywistości, a  w  konse-kwencji domaga się spojrzenia pod jego powierzchnię”19. Julia przy-jęła nową „twarz”, by – po pierwsze – przejść metamorfozę

z niedoj-14 M. Sacha: Uśmiech w  marmurze. O  pomnikowym dyskursie władzy na przykładzie Gdańska. W: Maski, twarze, pyski. Red. K. Konarska. Wrocław 2013, s. 55.

15 I. Karpowicz: Sońka. Kraków 2014, s. 16.

16 D. Krawczyńska: „Twarzą w twarz, maską w maskę, w potrzasku”. O „Ra-coonie” Henryka Grynberga. „Teksty Drugie” 2001, nr 6, s. 169.

17 G. Grzegorzewska: Noc z czwartku na niedzielę. Kraków 2016, s. 7–8.

18 C. Lévi-Strauss: Maska nie istnieje sama w sobie. W: Maski…, s. 72.

19 L. Wiśniewska: Maski i lustra rzeczywistości w „Białym małżeństwie” Ta-deusza Różewicza. W: Maski współczesności…, s. 238.

rzałej, zbuntowanej, poszukującej nowych wrażeń nastolatki w silną kobietę, dążącą do wyznaczonych celów, czerpiącą radość ze swo-jego życia. Po drugie, by zapewnić sobie ochronę przed ponownym zranieniem, ukrywając prawdziwe emocje pod powierzchnią maski, ale jednocześnie aby zaprezentować środowisku swoją nieugiętość oraz siłę charakteru. W  związku z  tym można przypuszczać, iż w pewien sposób została przymuszona do jej nałożenia.

Jednym z  rezultatów przybrania „gęby” był nowy image, gdyż figura maski „to nie tylko twarz, lecz […] cały zespół elementów składających się na publiczne występy każdego człowieka: ubiór, wygląd, przedmioty osobiste, język i  zachowanie, dzięki którym tworzymy swój wizerunek”20. Julia styl buntowniczy, uliczny prze-istoczyła w  wizerunek kobiecy, który przyniósł jej popularność i powodzenie na każdej płaszczyźnie życia.

Na drodze zobaczyłem zbliżający się tuman kurzu, wznoszony przez samochód– tak ekscentryczny i  rzucający się w  oczy, że mógłby należeć do celebryty. Ale na pewno nie do prywatnego de-tektywa. […] Czarny de tomaso deauville z lat siedemdziesiątych.

[…] Patrzyłem, jak wysiada. Bardzo elegancko, jak jakaś Lady Di czy inna wielka dama […]. Miała na sobie ładne kilka tysięcy.

Skrawek białego materiału udający sukienkę. Wysokie szpilki […].

W ręce trzymała fioletową torebkę Chanel […]. Obwieszona była też sporą ilością złota, które zdobiło, co dało się tylko ozdobić21. Tak szczegółowo zarysowany portret bohaterki przywodzi na myśl zjawisko, jakim jest glamour, a stosowanie tej stylistyki

stanowi wyraźne odniesienie do kultury masowej, przede wszyst-kim zaś do serialowych narracji amerykańskich – Seksu w wielwszyst-kim mieście czy Gotowych na wszystko, a także wielkich telewizyjnych produkcji zza oceanu kultywujących ideały piękności. W  tym kontekście skonstruowana jest przede wszystkim postać głównej bohaterki, przez co pisarka ujawnia narzędzia kontroli nad kobie-cą podmiotowością. Należy do nich między innymi dbanie o wy-gląd, urodę i przede wszystkim garderobę22.

20 P. Czapliński: Polak naszych czasów. W: Maski współczesności…, s. 253.

21 G. Grzegorzewska: Betonowy pałac. Kraków 2014, s. 43–44.

22 J. Poświatowska: Mroczne lektury królowej polskiego kryminału – Gaja Grzegorzewska w  bibliotece. W: Czytanie. Kobieta, biblioteka, lektura. Red.

A. Zawiszewska, A. Galant. Szczecin 2015, s. 566–567.

Drogie ubrania, posiadane pieniądze oraz kosztowne przed-mioty, którymi otaczała się kobieta, traktowała jako pewnego rodzaju wyznacznik luksusu, sytuującego ją wyżej w  społecznej hierarchii, a  zamiłowanie do allegrowych zakupów, sklepowych wyprzedaży i  przeznaczanie niemałych sum na odzież powo-dowało, iż zaspokajała swoje potrzeby zarówno niższego, jak i wyższego rzędu. Ponadto czynności te sprawiały, że odczuwała samozadowolenie i nieskrywaną przyjemność.

Nad kwestią przyjemności (tudzież rozkoszy, która jest jej superlatywem), jak wiadomo, permanentnie deliberowano od początków istnienia kultury europejskiej. Pierwszych rozwa-żań można doszukać się w  traktatach starożytnych filozofów, zwłaszcza cyrenaików, którzy życie szczęśliwe i  ukontentowane postrzegali jako nadrzędny byt. Życie to powinno być pozbawione trosk, wartościowane chwilowymi, subiektywnymi wrażeniami zmysłowo-emocjonalnymi, wywoływanymi konkretnymi bodź-cami23. Epikurejczycy podobnie ujmowali stan błogości jako najwyższą wartość. W  swoich poglądach różnili się jednak od Arystypa z Cyreny, gdyż Epikur

różnicował przyjemność w  zależności od przyczyny ją sprowa-dzającej i wyróżniał przyjemności pozytywne (fizyczne – niższe, i  duchowe – wyższe) oraz negatywne (brak potrzeb, wolność od cierpienia), jak również bierne (niewymagające wysiłku, wyżej cenione) i czynne (wymagające zachowania ostrożności i umiaru, wiążące się z możliwymi przykrymi następstwami)24.

Natomiast jedna z psychologicznych koncepcji rozkosz ujmuje jako

„rozmaity co do jakości i natężenia składnik wzruszeń i uczuć złożo-nych, w zasadzie »wskazujący« na jakiś »dobrobyt« organizmu bądź osobowości; mniema się, że istnieje ciąg form przejściowych między krańcami przyjemności (rozkoszy) a bólem”25. Z kolei dla Sigmunda Freuda przyjemność to stan psychiczny, który istnieje jako

„najciem-23 Zob. W. Tatarkiewicz: Historia filozofii. T. 1: Filozofia starożytna i śred-niowiecza. Warszawa 1970 s. 68–69.

24 B. Rodziewicz: Konceptualizacja i  wartościowanie przyjemności w  świa-domości językowej Polaków, Rosjan i  Niemców. W: Rozkosz w  kulturze. Red.

Ł. Wróblewski, A. Giza. Kraków 2016, s. 467.

25 J. Pieter: Słownik psychologiczny. Wrocław 1963, s. 215.

niejsza i  najbardziej niedostępna dziedzina życia psychicznego”26; jest wywoływany „każdorazowo przez nieprzyjemne napięcie, a  następnie przybiera taki kierunek, by rezultatem końcowym był spadek tego napięcia, a więc usunięcie uczucia nieprzyjemności lub też wytworzenie przyjemności”27. Ponadto stwierdził, iż

W działaniu swym ego kieruje się względami na istniejące w nim lub też wprowadzane weń napięcia bodźców. Ich wzrost odczu-wa się powszechnie jako przykrość, ich zmniejszenie zaś – jako przyjemność. Przypuszczalnie jednak tym, co odczuwamy jako przyjemność i przykrość, nie są absolutne wielkości tego napięcia bodźców, lecz coś, co tkwi w rytmie ich przemiany. Ego dąży do przyjemności, chce zaś uniknąć przykrości28.

Ze względu na różnorodne pojmowanie przyjemności do dziś tego pojęcia nie udało się zdefiniować w sposób niebudzący wątpliwości, gdyż jest formą ex definitione niejednoznaczną, po-strzeganą jako „termin pierwotny, a tym samym niedefiniowalny;

elementarna emocja dodatnia, odczuwana przy osiągnięciu celów, do których dany osobnik dąży”29, a dzięki temu człowiek w sposób świadomy pragnie odczuwać to, co pozytywne. Uczucie zadowole-nia może przybierać różne postaci. Jak stwierdza Jan Grad,

różne są stany świadomościowo-psychiczne, które potoczne do-świadczenie psychologiczne mianuje „przyjemnością” i różnorako są one rodzajowo […] określane w psychologii. Mówi się bowiem o  przyjemnych wrażeniach, odczuciach, uczuciach, doznaniach, emocjach, przeżyciach i o różnym ich natężeniu30.

Rozkoszy zatem można upatrywać między innymi w: sferze kontaktów intymnych, odczuciach wzrokowo-słuchowo-sma- kowych, aktywności fizycznej, we wrażeniach estetycznych

i inte-26 S. Freud: Poza zasadą przyjemności. W: Tegoż: Poza zasadą przyjemno-ści. Przeł. J. Prokopiuk. Warszawa 1994, s. 8.

27 Tamże, s. 7.

28 S. Freud: Zarys psychoanalizy. W: Tegoż: Poza zasadą przyjemności…, s. 100.

29 J. Ekiel, J. Jaroszyński, J. Ostaszewska: Mały słownik psychologiczny.

Warszawa 1965, s. 111.

30 J. Grad: Przyjemność jako istota zabawy. W: Kultura przyjemności. Rozwa-żania kulturoznawcze. Red. J. Grad, H. Mamzer. Poznań 2005, s. 18.

lektualnych, w sferze samorealizacji i relacji interpersonalnych czy w  końcu w  samym fakcie istnienia, radości życia, w  posiadaniu i w pieniądzach31.

Jedną z form przyjemności duchowej może być choćby autokre-acja32, której rolę podkreślali już starożytni filozofowie (Sokrates, Platon, Seneka czy Marek Aureliusz) jako rozwijanie w sobie cnót33. Natomiast według jednej ze współczesnych psychologicznych kon-cepcji, autokreacja ściśle powiązana jest z autoidentyfikacją, gdyż obie

dotyczą całej sfery funkcjonowania jednostki: wszystkiego tego, co określa ona jako „moje”, a więc jej osobowości, wyglądu, zdol-ności, predyspozycji, środowiska, wartości etc. Wszystko to będzie wchodzić w zakres, który może zostać objęty tymi procesami, jed-nak pod warunkiem, że jednostka nie tylko „uzna” za swoje, ale i będzie potrafiła poddać to refleksji34.

Z kolei Richard Rorty uważa, że jej celem jest „doskonalenie własnej jaźni tak, aby uniknąć dania możliwości opisania siebie w obcym – a nie własnym – »finalnym słowniku«”35. Amerykański filozof wyróżniał pisarzy solidarności i pisarzy autokreacji36; tym samym więc należy – według niego – oddzielić sferę publiczną od sfery prywatnej, „sferę moralnej tożsamości i  prywatnej autonomii”37. Możliwa jest próba łączenia tychże obszarów

po-31 Zob. B. Rodziewicz: Konceptualizacja i  wartościowanie przyjemności…, s. 469–471.

32 „Autokreacja” to termin wieloperspektywicznie ujmowany, zarówno na płaszczyźnie filozoficznej, jak i  psychologicznej, mający bogatą bibliografię.

Dość wspomnieć: Autokreacja. Aspekty wybrane. Red. K.K. Przybycień. Stalo-wa Wola 2010; Autokreacja człowieka – między wolnością a zniewoleniem. Red.

J. Pawlica. Kraków 1995; M. Dudzikowa: O trudnej sztuce tworzenia samego siebie. Warszawa 1985; J. Mizińska: Autokreacja: utopia samego siebie. „Ethos”

2014, nr 3; J. Pawlak: Autokreacja. Psychologiczna analiza zjawiska i jego zna-czenie dla rozwoju człowieka. Kraków 2009; B. Szefliński: Trzy oblicza Sawy Nemanjicia. Postać historyczna, autokreacja, postać literacka. Łódź 2016.

33 Zob. J. Pawlak: Autokreacja. Psychologiczna analiza…, s. 7.

34 Tamże, s. 17.

35 M. Kwiek: Rorty a autokreacja. W: Między pragmatyzmem a postmoder-nizmem. Wokół filozofii Richarda Rorty’ego. Red. A. Szahaj. Toruń 1995, s. 124.

36 Tamże, s. 123.

37 Tamże, s. 127.

legająca na (choćby częściowym) utożsamianiu bohatera dzieła literackiego z jego autorem, gdyż „pisarze wykorzystują elementy własnej biografii w charakterze tworzywa literackiego, konstruując albo tekst jawnie autobiograficzny, albo »literatyzację« biografii”38. Sama Grzegorzewska przyznała, że „z Julią się w  jakiś sposób utożsamiałam”39, dlatego w  powieściach pisarki można odnaleźć wątki i  aluzje autobiograficzne. Ponadto prozaiczka bohaterów swoich kryminałów osadza w  rodzinnym mieście Krakowie40, a autokreacyjność „w dziele literackim wprost nie może obyć się bez odwołania do konkretnie zarysowanego środowiska odbior-czego, które uwierzytelnia sferę doświadczeń autorskiego »ja«”41.

Natomiast dla Magdaleny Ewy Ruszel autokreacja to „rozwi-janie swego potencjału wewnętrznego, wzrastanie i doskonalenie się – swoich sił i  potencjałów”42. Badaczka wyróżnia autokreację społeczną pozytywną, czyli taką, która ściśle wiąże się z funkcjo-nowaniem człowieka w społeczeństwie. Istota ludzka żyje pośród ludzi zarówno jako indywiduum, jak i członek grupy43. Tworzenie własnego wizerunku zależy od tego, w jaki sposób inni postrzegają daną osobę, dzięki czemu ma niebagatelny wpływ na jej poczucie

38 A. Nęcka: Emigracje intymne. O współczesnych polskich narracjach auto-biograficznych. Katowice 2013, s. 10.

39 Gaja Grzegorzewska: Królowa polskich kryminałów. http://www.newsweek.

pl/kultura/gajagrzegorzewskabetonowypalacrecenzjanewsweek pl,artykuly,345 827,1.html [dostęp: 5.08.2017].

40 Autorka wielokrotnie wspominała o randze jej rodzimego Krakowa i tam-tejszej społeczności w tworzonych przez nią powieściach. Zob. Gaja Grzegorzew-ska: Jej książek nie poleci Minister Kultury. Z Gają Grzegorzewską rozmawia Damian Gajda. http://kobieta.onet.pl/gajagrzegorzewska-jej-ksiazek-nie-poleci-minister-kulturywywiad/q2npsn [dostęp: 4.08.2017]; Kobieta bez językowej waty.

Z Gają Grzegorzewską rozmawia Magdalena Lankosz. http://www.wysokie-obcasy.pl/wysokie-ob-casy/1,96856,13366337,Gaja_Grzegorzewska___kobieta_

bez_jezykowej_waty___Dla.html [dostęp: 17.07.2017]; Maczetą w Krakowie moż-na dostać wszędzie. Z  Gają Grzegorzewską rozmawia Łukasz Grzesiczak.

https://www.tygodnikprzeglad.pl/maczeta-krakowie-mozna-dostac-wszedzie/

[dostęp:18.08.2017].

41 J. Jarzębski: Powieść jako autokreacja. W: Tegoż: Powieść jako autokrea-cja. Kraków 1984, s. 423.

42 M.E. Ruszel: Alienacja czy autokreacja – społeczna, pozytywna?. „Pedago-gika Katolicka” 2008, nr 2, s. 230.

43 Zob. tamże.

własnej wartości, jakość i komfort życia, ale także na realizację za-mierzonych planów względem innych. Bywa wszak, że „jednostka działa w sposób głęboko wyrachowany, zachowuje się w określony sposób tylko po to, by zrobić na innych określone wrażenie, które najpewniej wywoła reakcję taką, jaką chciałaby uzyskać. Cza-sem jednostka kalkuluje, jak powinna działać”44. Ma to związek z  wchodzeniem w  interakcje międzyludzkie, ale zależy również

własnej wartości, jakość i komfort życia, ale także na realizację za-mierzonych planów względem innych. Bywa wszak, że „jednostka działa w sposób głęboko wyrachowany, zachowuje się w określony sposób tylko po to, by zrobić na innych określone wrażenie, które najpewniej wywoła reakcję taką, jaką chciałaby uzyskać. Cza-sem jednostka kalkuluje, jak powinna działać”44. Ma to związek z  wchodzeniem w  interakcje międzyludzkie, ale zależy również