• Nie Znaleziono Wyników

Przyjemność (z) comming outu O Miłości Ignacego Karpowicza

Twórczość Ignacego Karpowicza uznawana jest za pisarstwo wyjątkowe. Dzieje się tak z kilku co najmniej powodów. Od książ-kowego debiutu – powieści Niehalo – w  2006 roku minęło dwa-naście lat. W tym czasie pisarz, o którym mówi się jako o jednym z  najciekawszych prozaików „młodego” pokolenia, opublikował osiem książek, został uhonorowany Paszportem „Polityki”, był czterokrotnie nominowany do Nagrody Literackiej „Nike”, stał się tematem towarzysko-środowiskowej afery1 i publicznego comming

1 Dość przywołać kilka tytułów omawiających rozgorzały w  2014 roku konflikt Ignacego Karpowicza z  Kingą Dunin dotyczący między innymi nie-spłaconego długu i  molestowania: Pisarz rzucił dziennikarkę dla mężczyzny.

http://www.fakt.pl/kobieta/plotki/ignacy-karpowicz-rzucil-kinge-dunin-dla-mezczyzny/m2j2pg8 [dostęp: 1.04.2018]; Środowiskowy bojkot Ignacego Karpo-wicza, bo nie oddał Kindze Dunin długu. „Nie podam mu ręki”. http://natemat.

pl/118643,w-srodowisku-krytyki-politycznej-burza-bo-ignacy-karpowicz-nie -oddal-kindze-dunin-13-tys-zl-dlugu-nie-podam-mu-reki [dostęp: 1.04.2018];

Kulisy z sypialni, a w ich tle dług. Tak się kłócą publicystka Kinga Dunin i pisarz Ignacy Karpowicz. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16731642,K ulisy_z_sypialni__a_w_ich_tle_dlug__Tak_sie_kloca.html [dostęp: 1.04.2018];

Publiczne pranie brudów w  środowisku „Krytyki Politycznej”. W  tle zarzuty o  molestowanie i  niezwrócone pieniądze. https://wpolityce.pl/lifestyle/216089- publiczne-pranie-brudow-w-srodowisku-krytyki-politycznej-w-tle-zarzuty-o-molestowanie-i-niezwrocone-pieniadze [dostęp: 1.04.2018]; Dunin kontra Kar-powicz. Żenujący konflikt z literaturą w tle. http://rozrywka.dziennik.pl/plotki/

artykuly/471407,konflikt-pomiedzy-kinga-dunin-i-ignacym-karpowiczem.html [dostęp: 1.04.2018]; Niesmaczna wojna pisarzy. Karpowicz oskarża Dunin o mole-stowanie seksualne. http://rozrywka.dziennik.pl/plotki/artykuly/471126,ignacy-karpowicz-zarzuca-kindze-dunin-ze-zrobila-z-niego-seksualna-maskotke.html [dostęp: 1.04.2018].

outu2. Ale mimo zwykle wysokich notowań wśród recenzentów pisarstwo Karpowicza wzbudza mieszane uczucia. Być może dzieje się tak dlatego, że jest to – jak podsumowywał Wojciech Rusinek – proza sprawiająca wrażenie „niespójnej, podejmującej synchro-nicznie zbyt wiele oddalonych od siebie kwestii […], w efekcie pre-cyzyjne określenie tematu czy wymowy kolejnych powieści staje się wyzwaniem dla czytelników”3. Sprawy nie ułatwia „zwrócenie ku językowi. Karpowicz uprawia wielokierunkowe gry stylistyczne i  narracyjne, posługuje się rozpoznawalną, ironiczną dykcją, ot-wartą na wszelkie możliwe pola odniesień, aluzji, cytatów i quasi--cytatów (odnoszących się zarówno do popkultury i jej najbardziej aktualnych wytwórców, jak i do tradycyjnej topiki kulturowej)”4. Chodzić by mogło w przypadku autora Cudu, jak można się do-myślać, między innymi o – rozumianą po Barthes’owsku – przy-jemność tekstu. Karpowicz lubi testować wrażliwość i cierpliwość czytelników, sprawdzając, jak daleko może się posunąć w  swych pisarskich igraszkach. Intryguje go równoczesne podrzucanie i mylenie tropów intertekstualnych, pozwalające konstruować mu na poziomie „meta” zmyślne, wręcz „pokręcone” (zarówno pod względem tematycznym, jak i poetologicznym) opowieści.

Potwierdzeniem tej tezy może być pisana przez pięć lat Miłość5. Powieść pomyślana została jako trzy połączone wspólnym tema-tem nadrzędnym opowiadania, kolejno zatytułowane: Piękno, Dobro, Prawda, które dopełnia odautorski komentarz. Jednoczą-cym je problemem jest, najoględniej rzecz ujmując, homoseksual-ność. Autor Sońki ponownie uwagę poświęca miłości niemożliwej, starając się jednakże opisać nie tyle jedną z wielu historii

roman-2 Chodzi o skandal wywołany w 2014 roku ujawnieniem związku nomino-wanego do Nagrody Literackiej „Nike” Karpowicza z  sekretarzem Nagrody Juliuszem Kurkiewiczem. Zob. np. Przewodniczący jury Literackiej Nagrody Nike broni kochanka Karpowicza. https://wpolityce.pl/kultura/216471-prze wodniczacy-jury-literackiej-nagrody-nike-broni-kochanka-karpowicza [dostęp:

8.04.2018].

3 W. Rusinek: Horror metaphysicus. O twórczości Ignacego Karpowicza. W:

Skład osobowy. Szkice o prozaikach współczesnych. Cz. 1. Red. A. Nęcka, D. No-wacki, J. Pasterska. Katowice 2014, s. 130.

4 Tamże.

5 I. Karpowicz: Miłość. Kraków 2017. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wy-dania. Po skrócie M podaję stronę, z której pochodzi cytat.

sowych, ile uchwycić ontologię tego uczucia. W  konsekwencji obserwujemy tu nie tylko dość niebezpieczny zwrot ku sentymen-talnej retoryce, ale przede wszystkim otrzymujemy zapis trudnego zmagania się z samym sobą. Pisarz z tej próby wychodzi obronną ręką. Jak przekonywał Dariusz Nowacki,

Miłość z Miłości ma to do siebie, że może się pojawić dopiero, kie-dy zostanie poprzedzona – by tak rzec – fundamentalną robotą tożsamościową. Trzeba tej miłości utorować drogę, czyli zro-bić porządek ze sobą, zrywając z  kłamstwem i  przezwyciężając wstyd. Co oznacza, że Miłość jest także powieścią comingoutową, i to szczególnego rodzaju. Nie chodzi bowiem o jednorazowy akt

„ujawnienia” dokonany przez nadrzędnego opowiadacza (w  któ-rym łatwo rozpoznamy pisarza), lecz o  beletryzację długiego i skomplikowanego procesu „wychodzenia z szafy”6.

W rezultacie najnowsza proza autora pomyślana została jako przeplatające i  uzupełniające się, różne pod względem gatunko-wym, fragmenty: stylizacja na dziennik intymny dobiegającego czterdziestki, wypierającego się swojego homoseksualizmu pisarza oraz trzy utrzymane w  odmiennych stylistykach nowele (opo-wiadanie sublimacyjne, dystopia, bajka), które połączone zostały wspólnymi postaciami i motywami. Dykcja realistyczna przenika się tym samym z  literackimi zmyśleniami. Ale trudno się temu dziwić, skoro dla głównego narratora „Schronieniem była litera-tura. To w niej i dzięki niej mogłem wydłubywać mozolnie lepsze światy i piękniejsze miłości, a siebie mogłem wydłubać z bieżącej rzeczywistości i lęku” (M, s. 95).

Miłość Karpowicza rozpoczyna niezwykle urokliwe nawiąza-nie do Iwaszkiewiczowskich sublimacji. Do dworku w  Stokroci (w  którym bez problemu da się zobaczyć Stawisko) przyjeżdżają Jerzy i Irena Siwiccy, dzięki czemu pełna niedomówień sekwencja pokazuje skomplikowane życie uczuciowe Jarosława Iwaszkie-wicza, który pod wpływem społeczno-kulturowej presji ukrywa prawdziwe uczucia, a jego żona Anna – domyślając się rzeczywi-stych preferencji seksualnych Jarosława – poddawana jest leczeniu psychiatrycznemu. Nie znajdując zaspokojenia w ramionach męża

6 D. Nowacki: M jak miłość, m jak majstersztyk. http://wyborcza.

pl/7,75517,22669463,milosc-czyli-wyzwolenie-nowa-powiesc-ignacego-karpowi cza.html [dostęp: 30.03.2018].

i nie chcąc (zarówno przed innymi, jak i sama przed sobą) przyznać się do wiedzy na temat homoerotycznych skłonności Jarosława, odgrywała rolę tak zwanej dobrej żony. Nieprzypadkowo zatem swoistym patronem tej opowieści Karpowicz uczynił Williama Szekspira i  jego Sen nocy letniej, którą to sztukę wystawia wraz z córkami i chłopskimi dziećmi Anna. Zdaniem Nowackiego,

Konsekwencje są rozliczne. Ze „Snu…” przenikają do powieści znaczące figury i  rekwizyty teatralne, wiodąc później, poprzez liczne mutacje i powtórzenia, samodzielne, oderwane od pierwot-nego kontekstu, życie. Ważne jest także wykorzystanie Szekspi-rowskiego chwytu „sztuki w  sztuce”. Zapewne nieprzypadkowo wystawienie „Snu…” w Stokroci zostało ograniczone do odegra-nia fragmentu zawierającego sztukę wtrąconą o Piramie i Tyzbe.

Szkatułkowe rozwiązania zastosowane w  „Miłości” mają swe źródło, jak sądzę, właśnie w  komedii Szekspira. Więcej – samą istotę konceptu Karpowicza można tam odnaleźć: „Materia snu stale będzie czymś podszyta, a pod tym czymś znowu czymś in-nym, z czego głębia taka, że dna w ogóle nie będzie” (przekład Sta-nisława Barańczaka)7.

Skazana na samotność, Anna z czasem zaakceptowała wyobco-wanie: „Lubiła te samotne chwile, to w milczeniu najbardziej ko-chała Jarosława, przywołując ich poślubną podróż do Kopenhagi, prawie całą przemilczaną, za to głęboką i poruszającą. Wiedziała, że w  niewypowiedzeniu ludzie kochający się najbliżej są siebie”

(M, s. 29). Nauczyła się zatem milczeć, gdy jej pozorna rodzinna stabilizacja zaczynała się chwiać.

Nie umiała zliczyć momentów, kiedy powstrzymała język za zęba-mi i nie mówiła nic z kwestii ciążących jej na głowie: – Nie buduj świątyni kościom w sercu naszego życia – takie zdanie powtarzała wiele razy na próbę w samotności, aby później wiele razy zmilczeć Jarosławowi. Rozumiała ból po stracie najbliższej osoby. Doświad-czała tego bólu każdego dnia. Utraciła najukochańszego towarzy-sza, choć był obok. Rana paliła jakby świeża, gdy na niego patrzyła.

M, s. 79

Nauczyła się też cierpieć w  samotności. Ale nie wyzbyła się jednak buntu. Jak przekonywał Przemysław Czapliński,

7 Tamże.

Anna została wyobcowana z  własnego życia; przyjęła narzuco-ne role zarządczyni majątku, gospodyni i  pocieszycielki męża, ale jedyną sferą samorealizacji jest dla niej reżyserowanie sztu-ki; spektakl z  udziałem okolicznych dzieci, będący parafrazą

„Snu nocy letniej”, mógłby swoją absurdalnością zaniepokoić przynajmniej męża, który jako wrażliwy poeta powinien do-strzec, że żona znalazła się na krawędzi wyrażalnego. Ale nawet on traktuje pracę Anny protekcjonalnie, uznając, że żona „zaga-lopowała się”. Złożony sygnał rozpaczy, protestu i  dumy został zlekceważony8.

Los Anny podzieliła zmagająca się z  homoerotycznością męża Irena, która znalazła się na granicy załamania nerwowego. Nie-umiejąca jeszcze dobrze skrywać prawdziwych uczuć, młoda ko-bieta czuje się zagubiona. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że Jerzy był bratem Jakuba (jej zmarłego narzeczonego, który umierał w Stokroci pielęgnowany przez Jarosława) i nie jest obojętny właś-cicielowi dworku. Obserwowanie reakcji Ireny na zdarzenia, jakie mają miejsce w dworku, powoduje, że Anna z czasem diametral-nie zmienia stosunek do kobiety, dostrzegając w diametral-niej wiele podo-bieństw: „Annę zalała fala tkliwości, bijącej ku tej młodej mężatce, tak przez siebie wcześniej niesprawiedliwie ocenionej. Czy to tak – zastanawiała się – że odnajdę się w jej cierpieniu i skomplikowa-niu relacji damsko-męskich? Czy dopatruję się w niej mnie sprzed lat?” (M, s. 69). W jednej z rozmów z Jarosławem kobieta stanęła po stronie Ireny, wyrzucając mężowi:

Ty nie rozumiesz! Ona się przy nim rozpadnie! Rozpadnie na ka-wałeczki, a każdy kawałeczek na jeszcze więcej kawałeczków, a te na jeszcze drobniejsze, aż z Ireny zostanie żwir. Żwir, pojmujesz?!

Żwir, po którym wszyscy depczą.

Jarosław zrozumiał tyle, że nie do końca o Irenę szło, a nawet jeśliby Irena stała się obiektem troski Anny, to przecież on sam troskę pragnął okazywać żonie, a nie gościom przejazdem. Nadto pewność w nim wzrastała, że chodziło o dawne czasy, o niepokoje pozostawione w przeszłości każdego ze stokroczan, a do tego wo-lałby nie wracać. I tak wszystko wymykało się spod kontroli.

M, s. 71–72

8 P. Czapliński: Ironia i  absolut. „Dwutygodnik” 2018, nr 1. http://www.

dwutygodnik.com/artykul/7591-ironia-i-absolut.html [dostęp: 3.04.2018].

Sekret Jarosława pozostaje zatem tylko pozornie bezpieczny.

Mimo iż jest usytuowany w przestrzeni niewypowiedzianej, to da się go wyczytać z gestów, ze słów, z mniej lub bardziej o(d)słania-nych emocji, a zatem z tego, co zostało ukryte między wersami.

W następującym po Pięknie fragmencie zatytułowanym Prawda kwestia nieheteronormatywności, która została rozwiązana bardziej radykalnie, zostaje już wyartykułowana explicite. Druga nowela przynosi bowiem dystopijną opowieść o  homofobicznej Polsce końca XXI wieku, w której pod rządami Prawa i Swobody ludzie poddawani są testowi prostaty płciowej, prawdę zaś można poznać jedynie przy użyciu pigułki ttt (tell the truth). Główną bohaterką jest Albertyna, która poddana propagandzie, nie potrafi samodzielnie myśleć. Denuncjuje Mateusza, w  którym jest zako-chana, wierząc, że po przymusowej dehomoseksualizacji chłopak zechce założyć z nią rodzinę. Ale Mateusz zamiast zabiegu wybiera śmierć.

Trzecia z kolei opowieść (Dobro) została zakotwiczona w poe-tyce baśniowej i  próbuje stematyzować bezinteresowną relację miłosno-przyjacielską. Tym razem bohaterem jest książę Zbyszko, który zaprzyjaźnia się z  biednym rówieśnikiem. Sprowadza go nawet do pałacu, gdzie nawiązuje z nim intymną relację, ale gdy rodzice upominają się o syna, zgadza się, by przyjaciel go opuścił.

Po wielu latach, kiedy z powodu panującej zarazy w królestwie nie dzieje się dobrze, chłopak wraca do księcia, przyjmuje od niego chorobę i razem z nim umiera.

Jak przyznawał w rozmowie z Emilią Padoł Ignacy Karpowicz, W trzech częściach książki chciałem zrobić przegląd różnych strate-gii radzenia sobie z, nazwijmy to, homoseksualną sytuacją. Miałem pomysł rozpoczęcia od opowiadań wzorowanych trochę na Iwasz-kiewiczowskich sublimacjach. U niego to polegało przede wszyst-kim na tym, że aby móc opisać piękno męskiego ciała, musiała się pojawić kobieta. Gdy już się sztucznie nazachwycał nad kobiecym ciałem, mógł naprawdę zachwycić się nad męskim. Do tego pierw-szego rozdziału dołożyłem bardzo skomplikowaną sytuację z życia Iwaszkiewicza. Mgła niedomówień, w której toną państwo na Sto-kroci, wydała mi się bardzo dobrym punktem wyjścia9.

9 Jestem nadzorcą obozu literatura. Z  Ignacym Karpowiczem rozmawia Emilia Padoł. „O!Kultura” 2017, nr 65. https://kultura.onet.pl/wywiady-i-ar

I rzeczywiście, najnowszą prozę autora Cudu da się interpre-tować przez pryzmat odświeżającej konwencję romansową opo-wieści tematyzującej społeczną homofobiczność. Ale Czapliński patrzy na Miłość nieco szerzej. Zdaniem badacza,

Kiedy zaczniemy czytać „Miłość” po przekątnej, odkryjemy, że to cykl „opowieści podręcznych” – czyli osób, których upodrzęd-nienie odgrywa kluczową rolę dla stabilności porządku władzy.

W opowiadaniu drugim „podręczny” jest nie tylko Mateusz, który dopiero po ucieczce do Niemiec mógłby zacząć żyć ze swoim part-nerem. I nie tylko ojciec Albertyny, który został poddany przymu-sowej reorientacji seksualnej. „Podręczną” jest również Alberty-na, zredukowana w państwie obowiązkowego heteroseksualizmu do funkcji prokreacyjnych. Jeśli chce wyjść za mąż, to dlatego, że uwewnętrzniła ideał kobiety wsączony przez propagandę w  co-dzienne życie społeczne. W  imię miłości denuncjuje chłopaka, co znaczy, że swój wzorzec miłości uznaje za wartościowszy. Nie akceptuje natomiast własnego ubóstwa; na moment wkracza do świata bogatszych, przeżywając chwile niemoralnej rozkoszy („by-łabym gotowa na każdą podłość, żeby móc tak jadać”) i uświada-miając sobie, że bez Mateusza będzie musiała wrócić do świata przeciętności. W zarysowanej przez Karpowicza antyutopii status podręcznych mają zatem kobiety i klasy niższe, a nie tylko osoby homoseksualne10.

Podobnie rzecz wygląda w przypadku księcia, który ma władzę, ponieważ pod względem ekonomicznym jest dobrze sytuowany.

Homofobia zatem, jak twierdzi Czapliński, wiąże się z przemocą płciową i ekonomiczną: „[…] nie dałoby się zamknąć homoseksu-alistów w  szafach, gdyby nie upodrzędniono kobiet i  klas uboż-szych. Dopiero ta sieć zależności wykraczających poza kwestie związane z  tożsamością seksualną jest prawdziwą antyutopią”11. Ale – referując dalej ciekawą analizę poznańskiego krytyka – winę za taką sytuację ponoszą również kultura, wadliwa komunikacja społeczna i  funkcjonujący w  niej, pozbawiony samozwrotności podmiot. W  pomyśle Karpowicza tym samym „dostrzec można

tykuly/ignacy-karpowicz-jestem-nadzorca-obozu-literatura-wywiad/d88c2cw [dostęp: 22.11.2017].

10 P. Czapliński: Ironia i absolut…

11 Tamże.

koncepcję innego podmiotu, innego powiązania pisarza z  dzie-łem i  innego osadzenia literatury w  komunikacji społecznej”12. W konsekwencji autor Gestów, decydując się na swoisty „przegląd tradycji”, snuje opowieść commingoutową i pozwala czytać Miłość przez pryzmat nie tylko opowieści autotematycznej (Albertyna zgłębia dzieła starego pisarza o rybim nazwisku – Karaś lub Sum, szczegółowo omawiając jego powieści), ale także autobiograficznej.

Tym razem bowiem Karpowicz, prowadząc wyrafinowaną grę na poziomie metatekstowym, (re)konstruuje własną historię. Tłuma-cząc swój odautorski zamysł, pisarz konstatował:

Bohater pod wpływem presji społecznej, kulturowej nie zgadza się na siebie. Przejął przez osmozę ogląd większości. Odbyło się to niezauważalnie, dlatego musi przebyć bardzo długą drogę, żeby to sobie uświadomić. Zaczyna rozumieć, że sam jest swoim naj-większym wrogiem, że bezrefleksyjnie wchłonął różne ludowe oczywistości, choć myślał, że postępuje w zgodzie z własnymi in-tencjami. Chciał przecież odciąć się od swojego ciała, od własnej seksualności. Jak do tego doszło? Najpierw był chłopcem, potem nastolatkiem, który różnych rzeczy nie nazywał, bo nie miał na nie słów. Albo nie był w stanie sam siebie jasno zobaczyć. A po-tem, kiedy stał się już dorosłą, uformowaną osobą, szedł do przo-du, bo musiał. I szedł jako osoba wcześniej zrobiona. Żeby wyjść z tego fałszywego trybu, musi się cofnąć, zdać sobie sprawę z tego, co mu zrobiono. I co on zrobił sobie. Wtedy wygrywa tę autoho-mofobię13.

Temu procederowi poddani zostali zresztą wszyscy bohaterowie Miłości. W efekcie Karpowicz, rozpisując swoją opowieść na kilka

12 Tamże.

13 Jestem nadzorcą obozu literatura… Por. I. Karpowicz: Jak napisałem powieść o miłości pod tytułem „Miłość”. „Książki. Magazyn do Czytania” 2017, nr  4. http://wyborcza.pl/ksiazki/7,154165,22671295,ignacy-karpowicz-jak-na pisalem-powiesc-o-milosci-pod-tytulem.html [dostęp: 2.04.2018], gdzie pisarz dopowiada: „Będę zadowolony, jeśli zapytacie, czy Miłość to moja historia. Jeśli zadacie to pytanie, poczuję, że udało się stworzyć efekt intymności i  szczero-ści, na którym zależało mi najbardziej. Uwierzcie – w literaturze nic nie przy-chodzi trudniej. Tak. Miłość to moja historia, bo każda powieść – jeśli ma się powieść – musi być historią swego autora. Nie. Bo chciałem, by to była histo-ria wszystkich ludzi, którzy znajdują odwagę, by walczyć o  własne szczęście”.

Tamże.

pozornie różnych fabularnych wariantów, mierzy się de facto z  jednym, spójnym i  niezwykle intymnym wyznaniem. Najcie-kawsze tym samym wydają się właśnie fragmenty składające się na stylizowany dziennik intymny. Oto dobiegający czterdziestki, pochodzący z  Białegostoku prozaik, który swoją konfesję rozpo-czyna przyznaniem się do życia przez trzydzieści lat w „kłamstwie głównym”: „Nie chciałem przyznać przed światem, że jestem homoseksualistą” (M, s. 92). Stara się opowiedzieć (również sobie samemu) o  trudnych psychologicznie etapach przełamywania wstydu i  akceptowania siebie, a  w  rezultacie – „wychodzenia z szafy”. Problemy tożsamościowe w naturalny sposób przekładały się na kłopoty z własną cielesnością.

Mam problem z  ciałem, a  moje ciało ze mną. Niedługo stuknie nam obu czterdziestka. Przeszliśmy razem długą drogę, czasem nawet się lubiliśmy, zwykle na krótko i  w szczególnych okolicz-nościach. Na przykład nigdy nie lubiłem, gdy ktoś mnie dotykał.

Powitalny pocałunek, objęcie, przytulenie – proszę bardzo. Myślę, że przyczyna tkwiła w niemocy do zaakceptowania przyjemności płynącej ze strony czegoś, czego nie lubiłem, to znaczy własnego ciała. Nie ufałem mu. Mogło przytrzymać na kimś wzrok za dłu-go albo kodłu-goś za rękę. Mogło spiec raka albo stanąć okoniem. Nie ufałem ciału, dlatego nie chciałem, aby było dotykane. W każdej chwili, powtarzam, było gotowe do zdrady […]. Traktowałem moje ciało jak najbliższego wroga. Wroga, z  którym spałem od małe-go. Ono z kolei odpowiadało podobnym brakiem zaufania i woli współpracy. Nie zamierzało stać na baczność, spięte. Ono miało swoje potrzeby, rozbieżne – tak sądziłem – z moimi. Ono chciało być dotykane, a przede wszystkim akceptowane. Nawet nie przez innych, tylko przeze mnie. Tego akurat nie umiałem mu dać.

M, s. 93

Narrator ma świadomość, że przejął zachowania homofobiczne, które kieruje także przeciwko samemu sobie. Wdrukowane głęboko w  jego postępowanie podświadoma autoagresja i  za-chowawczość sprawiły, że nie był w  stanie – również sam przed sobą – przyznać się do swoich pragnień, a  w  efekcie wyrzekał się erotycznych przyjemności. W  końcu zaczyna rozumieć, że nie zdawał sobie sprawy z własnej, wymierzonej przeciwko sobie homofobii.

Po prostu to się działo, jak lunatyzm u lunatyka. Krok po roku, rok po kroku, aż dotarłem do ściany, o którą – sądziłem – oparty dotrwam do końca życia. Przestałem uprawiać seks. Seks uprawia-łem w pisanych tekstach. Zamiast fantazji włączauprawia-łem pornosa, za-nudzającego mnie po kilkunastu sekundach.

M, s. 95

Nic jednak nie przynosiło satysfakcji i  samospełnienia. Życie w  destrukcyjnym kłamstwie i  nieustanne wypieranie własnego

„ja” połączone z wmówieniem sobie, że osoby o orientacji niehe-teronormatywnej nie miały prawa ani do szczęścia, ani do upra-wiania miłości, sprawiało, że osoby te traciły szacunek do samych siebie. Czuły, że znajdują się w sytuacji bez wyjścia:

Jeśli chcieli akceptacji, musieli przystać na kłamstwo albo milcze-nie, przybierające niekiedy sublimacyjną postać. Jeśli zaś mówili prawdę, stawali się ludźmi z  marginesu: występni, odpychający, obrzydliwi. Dokonali niemoralnego wyboru, jakby ktokolwiek z nas mógł wybierać. Gdybyśmy mogli, wybralibyśmy już w brzu-chu matki. Odwrotnie. Naprawdę, nie trzeba potępiać potępio-nych – oni są wirtuozami w  dręczeniu siebie, ponieważ wiedzą, skąd brać narzędzia tortur.

M, s. 97

Ocaleniem okazują się pisanie, kreowanie literackich światów

Ocaleniem okazują się pisanie, kreowanie literackich światów