• Nie Znaleziono Wyników

W swojej książce Cudzoziemki. Studia o polskiej prozie kobiecej Grażyna Borkowska uznała, że Maria Dąbrowska reprezentuje

„typ pisarza-samobójcy, skonfliktowanego z  materią swej sztuki, odczuwającego wobec swego dzieła ambiwalentne uczucie miłości i nienawiści”1. Jej główny problem polegał – zdaniem badaczki – na nieustannej konieczności dokonywania wyboru: „Albo bardziej żyje, albo bardziej pisze”2. Ten niezwykle emocjonalny stosunek do własnej twórczości wynikać mógł z  faktu, że autorka Ludzi stamtąd w swych utworach nieustannie przepisywała siebie. Pod-stawowym materiałem, z którego korzystała w trakcie pracy nad kolejnymi powieściami czy opowiadaniami, były osobiste zapiski (dzienniki i  listy) oraz wspomnienia bliższych tudzież dalszych osób. Maniera nieustannego przelewania na papier własnych doświadczeń z czasem stała się dla pisarki czymś męczącym. Jak zauważyła Borkowska, „Nie dysponując talentem imaginacyjnym, i w dzienniku, i w utworach fabularnych odwoływała się do tych samych faktów i zdarzeń. Ulegała wówczas męczącemu wrażeniu, że się powtarza, że nic oryginalnego nie umie już napisać”3. Kryzys

1 G. Borkowska: Cudzoziemki. Studia o polskiej prozie kobiecej. Warszawa 1996, s. 245.

2 Tamże.

3 G. Borkowska: Feminizacja kultury: głębia i powierzchnia. Literatura ko-bieca w  latach 1900–1945. W: G. Borkowska, M. Czermińska, U. Phillips:

Pisarki polskie od średniowiecza do współczesności. Przewodnik. Gdańsk 2000, s. 101.

artystyczny nastąpił w  życiu Dąbrowskiej stosunkowo wcześnie, bo już pod koniec lat trzydziestych, a przyczynił się do niego, co wydaje się paradoksalne, ogromny sukces debiutanckiej powieści.

W 1938 roku […] wydała zbiór opowiadań Znaki życia, będą-cy w  dużej mierze kontynuacją drobnych wątków zarysowanych w Nocach i dniach. Właściwie od tego czasu aż po kres życia pi-sarka trwa w stanie wewnętrznego kryzysu, krępującego poczyna-nia artystyczne. Co było powodem tego załamapoczyna-nia? Po pierwsze, ogromny wysiłek twórczy związany z pracą nad Nocami i dniami oraz towarzysząca mu świadomość, że dzieło swego życia autorka ma już za sobą, po drugie, rozrastająca się funkcja prowadzonych przez Dąbrowską dzienników4.

Mimo to rok przed wybuchem wojny rozpoczęła ona pracę nad swoją drugą i – jak się później okazało – ostatnią powieścią, która początkowo (zgodnie z naleganiami czytelników) miała być kontynuacją słynnej sagi o  rodzinie Niechciców. W  dzienniku notowała wówczas:

Mam chwilami tragiczne uczucie albo utraty zupełnej własnego talentu albo skończenia się historii literatury i  sztuki. Wszystko już zostało napisane, nie ma tajemnicy. I jeszcze jedno. W twór-czości artystycznej nie istnieje żadne zdobyte doświadczenie, żadne nabycie umiejętności. Z każdem nowem dziełem wszystko zaczyna się od początku; stawia się zawsze pierwsze kroki z niedo-łęstwem rocznego dziecka. Nic gotowego ani zastanego. Czy temu podołam. Zwłaszcza że czasu coraz mniej na przedwstępne mę-czarnie i szukania drogi5.

Dzień później do tej gorzkiej refleksji dodała jeszcze:

Trzeci dzień kobiecości, ale dopiero dzisiaj mi dokuczyła. Mimo to cały dzień pracuję, przepisując przynajmniej na maszynie moje kawałki wakacyjne. Mój Boże, jak to ja chciałam od razu siąść i przystąpić do powieści. A to trzeba przejść ciężką, ciężką Golgotę i nie można się przed nią cofnąć, nie, ani rusz. O lekkości, córo Bogów, nawiedź mnie!6.

4 Tamże, s. 100.

5 M. Dąbrowska: Dzienniki 1914–1965. T. 4: 1937–1941. Warszawa 2009, s. 85.

6 Tamże.

Ambitne plany niebawem przerwała wojna, która znacząco wpłynęła nie tylko na życie pisarki, ale także na fabułę rozpo-czętego utworu. Przygody człowieka myślącego powstawały przez prawie ćwierć wieku i  nigdy nie zostały ukończone. W  wersji książkowej wydano je dopiero w  1970 roku, czyli pięć lat po śmierci autorki, która nie mogła bronić ich przed lawiną nega-tywnych recenzji. Już na początku lat sześćdziesiątych, kiedy to powieść ukazywała się we fragmentach na łamach prasy, pojawiały się głosy, że jest to pisarska klęska. „Ujemny sąd o Przy-godach jest niestety powszechny. […] M. zupełnie nie zdaje sobie sprawy z istnej katastrofy”7 – notowała w swym dzienniku Anna Kowalska. Prywatne zapiski autorki Safony przynoszą ciekawe informacje o tym, jak przygotowywano powieść do druku. Kowal-ska wspomina o kłopotach z cenzurą, wydawcami oraz osobami, które miały zaopiekować się spuścizną Dąbrowskiej. Ona też była pierwszą wnikliwą – ale i  bardzo krytyczną – czytelniczką oraz interpretatorką Przygód człowieka myślącego. Pod datą 12 stycznia 1966 roku notowała na przykład:

Wczoraj przeczytałam przepisane części Przygód. Będzie to bar-dzo popularna książka, bohaterski Michaś, śmierć siostry – to słabiutki Sienkiewicz, znane schematy. Pasta wzięta – również słaby Sienkiewicz. Przygody w  stosunku do Uśmiechu dzieciń-stwa i Ludzi stamtąd są, o ile chodzi o stronę formalną, starsze.

Biblioteka przy Koszykowej – czysty reportaż. Ludmiła i  Tomy-ski – bardzo papierowi, nie mają siły, koloru typów z Nocy i dni.

Naścia – to duch z  Russowa – Julka w  innej postaci. Filip jest bardzo zwulgaryzowanym, bardzo skarykaturowanym Jerzym Kowalskim plus jakieś cechy Medarda Downarowicza (świadka ślubu). Stacha to ja plus pewne reminiscencje Stasi Blumenfeldo-wej. Tomyski to alter ego Ewy=Maryjki i  bardzo wiele z  Jerzego Stempowskiego8.

Kowalska bardzo szybko odkryła (auto)biograficzny charakter utworu. Bez problemu rozszyfrowała, kto był pierwowzorem kolejnych postaci literackich. Sama jednak próbowała zmylić czy-telników. Przekonać ich, że

7 A. Kowalska: Dzienniki 1927–1969. Warszawa 2008, s. 363.

8 Tamże, s. 449–450.

Doszukiwanie się modeli w  powieści Dąbrowskiej jest daremne, bo chociaż niby wszystko się zgadza w owym dowodzie osobistym i czasem nawet wydarzenia opisywane są „akuratnie”, jak mawiał Stanisław Stempowski, ale stosunek jest podobny jak między gar-ścią zerwanych chwastów a  bukietem ułożonym z  tych samych kwiatów i ziół9.

Kowalska obawiała się chyba tego, że powieść (dość śmiała erotycznie, co kilkakrotnie podkreślali jej komentatorzy) może odsłonić zbyt wiele intymnych szczegółów z  życia autorki Nocy i dni. Powieściowi bohaterowie to z pewnością „garść zerwanych chwastów”. Przygody człowieka myślącego mogłyby, co wydaje się sugerować Kowalska, pokazać Dąbrowską w nowym (jej zdaniem – gorszym) świetle. Już nie moralnego autorytetu, na jaki była kreowana w  Polsce po 1945 roku, lecz osoby bardzo odważnej, kontrowersyjnej, niebojącej się pisać o  homoseksualizmie czy seksie. Jarosław Iwaszkiewicz uznał erotyzm za jedną z przyczyn negatywnego stosunku do książki. W  felietonie o  znamiennym tytule Wielka Dąbrowska notował, że pisarka w  swym ostatnim utworze zdecydowała się na

zrzucenie marki dobrego wychowania i pozwolenie sobie nie tylko na soczyste słówka, ale także na odsłonięcie rąbka swojego eroty-zmu. Co tam erotyzm, po prostu modny seks panuje w powieści Dąbrowskiej niepodzielnie10.

Sam autor Brzeziny był jednak zdania, że problem erotyzmu

„przydaje powieści prawdy, soczystości, przybliża nam ją raczej, niż oddala”11. Swoje rozważania zakończył znamiennym wy-znaniem: „Dla mnie Przygody to wspaniała książka, prawdziwy pomnik (taki jak ten w Treblince, z rozrzuconych, ale potężnych kamieni) naszej wielkiej Marii Dąbrowskiej”12.

O przyczynach niepowodzenia tej „epopei w  malowniczej ruinie” – jak określił utwór Tadeusz Drewnowski – wspominano

9 A. Kowalska: Czas oswojony (przedmowa). W: M. Dąbrowska: Przygody człowieka myślącego. Warszawa 1987, s. 8.

10 J. Iwaszkiewicz: Wielka Dąbrowska. „Życie Warszawy” 1970, nr 129. Prze-druk w: Z. Libera: Maria Dąbrowska. Warszawa 1975, s. 315.

11 Tamże.

12 Tamże, s. 317.

wielokrotnie, za każdym razem podając inne powody takiego stanu rzeczy. Monografista Dąbrowskiej winą obarczył Ewę Ko-rzeniewską, wyliczając liczne błędy, jakich dopuściła się edytorka.

Według niego,

Opracowanie tekstu […] jest filologicznym skandalem: Korze-niewska, podkreślając, że powieść nie jest skończona, zamiast po-wiedzieć wprost, że została zarzucona – wydaje ją jako powieść skończoną. Jednakowo traktuje teksty z  różnych stadiów (opra-cowane do druku w „Przeglądzie Kulturalnym” […]), teksty zale-dwie brulionowe stawia na równi z tekstami aprobowanymi, łączy różne teksty, niekiedy sprzeczne, ujednolica nazwy, nazwiska etc.

Czyni to bezwstydnie. Wylicza swoje ingerencje, jakby własno-ręcznie sporządzała akt oskarżenia przeciw sobie13.

I dalej: „Względnie pełna edycja Przygód… w  opracowaniu E.  Korzeniewskiej nie mogła nie zniekształcić odbioru krytycz-nego nieskończonej powieści”14. Anna Kowalska narzekała na na-chalną promocję książki, kiedy ta ukazywała się we fragmentach w „Przeglądzie Kulturalnym”. „Tyle nadmuchali, natrąbili, że już to samo źle usposobiło ludzi”15 – wyznała w  diariuszu. Iwasz-kiewicz – oprócz wspomnianego wcześniej śmiałego erotyzmu – wspominał o  jeszcze jednym problemie, mianowicie o  sposobie, w  jaki Dąbrowska przedstawiła powstanie warszawskie, pokazu-jąc je „z punktu widzenia ludności cywilnej, niebiorącej udziału w  bezpośredniej walce”16. Bardzo ciekawie pisał o  powieści Zdzisław Libera. W artykule „Przygody człowieka myślącego” jako powieść o  inteligencji polskiej unieważnił poniekąd zastrzeżenia Drewnowskiego:

[…] bez względu na to, czy traktować będziemy Przygody człowie-ka myślącego jako powieść niedokończoną, czy jako konstrukcję zwartą, chociaż bez koniecznego autorskiego retuszu, czy wreszcie jako zbiór luźno powiązanych ze sobą fragmentów, to żaden z tych sposobów odczytywania utworu nie wpłynie w sposób istotny na

13 T. Drewnowski: Wyprowadzka z czyśćca. Burzliwe życie pośmiertne Marii Dąbrowskiej. Warszawa 2006, s. 118.

14 Tamże, s. 120.

15 A. Kowalska: Dzienniki…, s. 362.

16 J. Iwaszkiewicz: Wielka Dąbrowska…, s. 314.

zmianę problematyki ideowej i siły ładunku artystycznego tkwią-cego w materiale literackim tej bogatej treściowo powieści17. Libera zwrócił także uwagę, że „Przygody człowieka myślącego są powieścią antyschematyczną. Trudno ją przyporządkować do określonego gatunku, trudno ją opisać tradycyjnym językiem krytyki literackiej”18. Piotr Kuncewicz uznał z  kolei, że „To, co naprawdę w tym utworze poruszające, to zmaganie się niemłodej pisarki z tematem, jej świadomość archaiczności środków literac- kich, jakimi dysponowała, daremne próby przerwania zaklętego kręgu”19. Według niego,

Trzeba przyznać, że ta proza potrafi chwilami wciągnąć, chociaż jako wizja dziejów Polski jest bardzo zdawkowa. Dąbrowska sto-suje w książce różne formy – dziennik, listy, część rozdziałów to po prostu nowele. Analogie do Nocy ustawiczne. […] w  każdym razie i tej książce nie brak czytelników20.

Mimo że Przygody człowieka myślącego jako zwarte dzieło oceniano raczej negatywnie, to niektóre rozdziały (nowele – jak wspomniał Kuncewicz) budziły duże zainteresowanie i  uznane zostały za teksty wyjątkowo udane. Tadeusz Drewnowski frag-menty, które z  powodzeniem można czytać jako autonomiczne opowiadania, zebrał w tomie zatytułowanym A teraz wypijmy…, twierdząc w przedmowie między innymi, że utwory te „to dzień powszedni okupacji bez specjalnych wyczynów konspiracyjnych, bez szczególnej makabry czy martyrologii”21. Według badacza,

Opowiadania okupacyjne Dąbrowskiej to wielki hołd dla Warsza-wy, jej oporu, walki, bohaterstwa stanowiących wzór dla całego kraju. Wystarczy wskazać dwie postaci z tych opowiadań: dr Ali-cję Świacką […] oraz Joannę Tomyską […]. Dąbrowska nie

opie-17 Z. Libera: „Przygody człowieka myślącego” jako powieść o inteligencji pol-skiej. W: Księga kaliska. W stulecie urodzin Marii Dąbrowpol-skiej. Red. M. Soko-łowska. Kalisz 1996, s. 32.

18 Tamże, s. 42.

19 P. Kuncewicz: Agonia i  nadzieja. T. 4: Proza polska od 1956. Warszawa 1994, s. 14.

20 Tamże, s. 15.

21 T. Drewnowski: Przedmowa. W: M. Dąbrowska: A  teraz wypijmy…

Opowiadania. Warszawa 1981, s. 9.

wa wielkich konspiratorów czy bojowników, lecz opisuje postaci zwykłe, nieznane, najbardziej, jej zdaniem, charakterystyczne dla bezprzykładnie ofiarnej, patriotycznej postawy nieposkromionego miasta22.

Pierwotnie Dąbrowska planowała, aby powieść rozpoczynała się tuż po wybuchu I wojny światowej i była historyczną kontynuacją Nocy i dni (pierwszy rozdział, który napisała, rozgrywał się w 1915 roku). Z czasem jednak zmieniła zdanie i początek przeniosła do XIX wieku, później dość zdawkowo przedstawiła okres między-wojenny i obszernie nakreśliła bohaterską walkę ludności cywilnej w  czasie II wojny. Grażyna Borkowska podkreślała, że „Cała koncepcja zarysowana w Przygodach człowieka myślącego polegała przecież na dobudowaniu do historii rodzinnej mitologicznego prapoczątku, na ścisłym połączeniu prywatnego z mitycznym”23.

Głównymi bohaterami utworu (będącymi jednocześnie literacką maską samej autorki) są Ewa Radgoska oraz Józef To-myski. W  tym miejscu zastanawiać może, dlaczego Dąbrowska zdecydowała się „rozdzielić” siebie na parę bohaterów odmiennej płci. Zdaniem Katarzyny Nadany-Sokołowskiej, podwojenie

„sobowtórów […] wydaje się służyć przede wszystkim akcepto-walnemu obyczajowo, czyli utrzymanemu w  paradygmacie hete-roseksualnym, opowiedzeniu dziejów najważniejszych związków uczuciowych pisarki”24. Znamienne są również słowa Virginii Woolf z  Własnego pokoju. Uważała ona, iż „wybitny umysł jest umysłem dwupłciowym”25, a „Bycie tylko i wyłącznie kobietą albo tylko i wyłącznie mężczyzną jest rzeczą zgubną; trzeba być osobą kobieco-męską albo męsko-kobiecą”26. Sam Tomyski w  swoim dzienniku zapisał: „Jestem chaosem tylu osobowości, że nie wiem,

22 Tamże.

23 G. Borkowska: Maria Dąbrowska i Stanisław Stempowski. Kraków 1999, s. 52.

24 K. Nadana-Sokołowska: „Kiedy kocham, uczucie jest czyste”. Maria Dą-browska i  Anna Kowalska o  homoseksualizmie i  związkach kobiet. W: Oblicza płci. Literatura. Red. M. Karwatowska i J. Szpyra-Kozłowska. Lublin 2012, s. 121.

25 V. Woolf: Własny pokój. Trzy gwinee. Przeł. E. Krasińska. Warszawa 2002, s. 120.

26 Tamże, s. 127.

która co robi. […] Tylko twórczość sprowadza ten chaos do wspól-nego mianownika”27.

W dzieciństwie tych dwoje zbliżyła do siebie fascynacja wiejskim kowalem Teodorem Popiołkiem, który nie tylko pokazywał im piękno okolicznej przyrody (jak choćby śpiew ptaków o poranku), ale także rozbudził ich pierwsze miłosne pragnienia. Teodor jest postacią niezwykle ciekawą. Z powieści wiadomo, iż jego głos „był nadzwyczaj przyjemny, oczy wielkie i bardzo niebieskie, a niedbale na szyję zarzucony szalik był też bardzo niebieski. […]  Teodor śmiał się promiennie jak matka i figlarnie jak ojciec […]” (P, s. 32).

Nawet jego niepełnosprawność dodaje mu uroku, gdyż – zdaniem Józefa – fakt, że kuleje, jest kowalskim znakiem boskości (P, s. 33).

Ten fizyczny defekt w  pewien sposób podkreśla ułomność uczu-cia, jakim został obdarzony. Ewa postanawia nazywać go Todro, natomiast Józek wyznaje: „[…] po cichu będę myślał o nim: Todro- -Hefajstos Piękny” (P, s. 35). Koniec spotkań z kowalem to koniec beztroskiego życia na wsi (rozdział opisujący historię ostatniego spotkania nosi znaczący tytuł Koniec wiejskiej edukacji). Ostatnim marzeniem Józka i Ewy jest, aby Todro pocałował ich na pożegna-nie. Na to ostatnie spotkanie postanawia się wybrać także siostra Ewy – Joanna. Pewna rysa na obrazie boskiego Teodora pojawia się w momencie, gdy dzieci przyłapują go w dwuznacznej sytuacji z pewnym (dla nich obcym) mężczyzną:

Ku tym większemu pomieszaniu Józka i  Ewki ów Obcy trzymał Teodora wpół jak dziewczynę. Zatrzymali się wszyscy troje roz-goryczeni usłyszanymi słowami, ale Teodor promienny i serdecz-ny zawołał ku nim, poprawiając niebieski szalik, który był świeżo wyprany […].

P, s. 46

Niebieski szalik Teodora Popiołka jest elementem, na który w  utworze zwraca się uwagę kilkakrotnie. Może on być symbo-lem męskiej miłości albo melancholii – tęsknoty za czymś, czego w  dorosłym życiu Józef i  Ewa już nigdy nie zdołają odzyskać.

Kolor niebieski kojarzy się z niebem, boskością. To „kolor, w który ubierani są często na obrazach aniołowie i święci, pojawia się on

27 M. Dąbrowska: Przygody człowieka myślącego…, s. 571. Dalsze fragmenty powieści oznaczam skrótem P z podaniem numeru strony.

zresztą również we wspomnieniach Anny Kamieńskiej po śmierci męża, kiedy poetka pisze: »Ciało jego we snach zawsze fosforyzuje błękitnie«”28. Młody, piękny i niebieski był także Marian Dąbrow-ski we wspomnieniach pisarki. Kreacje mężczyzn w  Przygodach człowieka myślącego szczególnie zainteresowały Jarosława Iwasz-kiewicza, który w cytowanym już wcześniej felietonie notował:

Dąbrowska zaludniła swoją powieść całą gromadą młodych chłop-ców, „aniołków”, których opisuje w  sposób mistrzowski, niepo-zbawiony dwuznaczności. Z tej materii urodził się najpiękniejszy portret Dąbrowskiej, coś jak święty Jan – Leonarda da Vinci, ów Kowal – Hefajstos Tadro […]29.

Pisarz żałował jedynie, że „ów Kowal” tak szybko zniknął z kart utworu. Ostatnia wiadomość o  losach Teodora Popiołka brzmi następująco: „W pół roku po wzięciu Teodora do wojska zaczęła się wojna rosyjsko-japońska, a  potem rewolucja 1904–5 roku”

(P, s. 66).

Trzeba przyznać, iż „dwuznaczność” to słowo, które niezwykle trafnie charakteryzuje powieściowych mężczyzn. Konstanty Domont – pierwszy mężczyzna pojawiający się w  utworze – po śmierci żony „rozpił się i zdziwaczał, zaniedbał i dzieci, i gospo-darstwo” (P, s. 15–16). Podupadający majątek uratowały dopiero jego córki, Matylda i  Katarzyna. Wcześniej musiały jednak (z powodu pijaństwa ojca) wychowywać się u ciotki i radzić sobie z namiętnym zainteresowaniem wuja. Na początku zostały tak oto scharakteryzowane:

A gdy minęło pięć lat od przybycia Ildzi i  Kachny do Wromb-czyna, nikt by nie poznał delikatnie pulchnych dziewczątek, za-chwycających się śpiewem ptaków i ludzi, w osobach, co nabrały męskiego wzięcia, nauczyły się wołać donośnym głosem, wydawać rubaszne rozkazy, nawet kląć. Panny się rozrosły i schudły, twarze ich ogorzały, rysy uwydatniły, spojrzenia zaostrzyły, ręce stward-niały od roboty. Potrafiły miesiącami żywić się mlekiem, chlebem i  kartoflami albo kaszą, ale do licytacji folwarku nie dopuściły, a po śmierci ojca oczyściły go nawet częściowo z długów.

P, s. 18

28 B. Karwowska: Ciało. Seksualność. Obozy zagłady. Kraków 2009, s. 101.

29 J. Iwaszkiewicz: Wielka Dąbrowska…, s. 315.

W ostatniej powieści Dąbrowskiej to kobiety radzą sobie z prze-ciwnościami losu, odznaczają się zaradnością i  silnym charakte-rem. Mężczyźni są zazwyczaj słabego charakteru, a ich największą (i często jedyną) zaletą jest to, że są prawdziwie piękni. Katarzyna i Matylda stanowiłyby przykład „trzeciej płci”. Termin ten pojawił się w refleksji nad seksualnością już w drugiej połowie XIX wieku.

Początkowo określał osoby o  skłonnościach homoseksualnych i  transwestytów. W  przypadku kobiet związany był z  lesbiani-zmem i oznaczał posiadanie cech intelektualnych lub duchowych mężczyzny. W  przypadku bohaterek utworu Dąbrowskiej warto odnieść się do książki Tadeusza Dołęgi-Mostowicza z  1934 roku właśnie pod tytułem Trzecia płeć, w  której „trzecią płcią stają się […] kobiety pracujące i  tracące w  związku z  tym atrybuty kobiecości”30.

Bogatą galerię „kobiecych” mężczyzn otwierają Marian Wochel-ski (mąż Matyldy) oraz Rafał TomyWochel-ski (mąż Katarzyny). O pierw-szym z nich wiadomo, że był lekarzem oraz „Miał gładką, pociągłą twarz, błękitne oczy z bardzo ciemną rzęsą i bujną czupryną cał-kiem siwą. […] Trudno nawet było je nazwać siwymi; były wprost śnieżnie białe” (P, s. 20). Tym, co zwraca uwagę w  wyglądzie bohatera, są jego niebieskie oczy – kolor ten charakterystyczny jest dla mężczyzn Dąbrowskiej. Tuż przed śmiercią męża Mariana pisarka z zachwytem przyglądała się jego twarzy, która wydała jej się bardzo niebieska. Siwizna kojarzy się natomiast niemal od razu z siwymi włosami Stanisława Stempowskiego.

Tomyski – jak czytamy dalej – ładny nie był, ale natura nie po-skąpiła mu szczególniejszego wdzięku w zniewalającym uśmiechu subtelnych ust i w tkliwym spojrzeniu szarych oczu. Młodszy od Wochelskiego, szczupły, o wypukłym czole, drobnych rysach i sła-bo ukształtowanej brodzie zdawał się być bardzo nerwowy, wstyd-liwy i nieśmiały.

P, s. 20

Wiadomo także, iż zwracał na siebie uwagę ruchami pełnymi gracji oraz tym, że łatwo się czerwienił, wskutek czego nazywano go

30 A. Nasiłowska: Druga płeć. W: Encyklopedia gender. Płeć w kulturze. Red.

M. Rudaś-Grodzka, K. Nadana-Sokołowska, A. Mrozik i inni. Warszawa 2014, s. 101.

„panną” (P, s. 21). Wspólną cechą mężczyzn był brak zarostu,

„czym różnili się od wszystkich wąsatych albo brodatych »pań-skich« twarzy w kościele, i mogliby przypominać chłopców, którzy się w tych stronach golili, gdyby pewne intelektualne wysubtelnie-nie układu rysów, ubiór i jasność cery wysubtelnie-nie zdradzały w nich ludzi z miasta” (P, s. 21).

Związek Mariana i  Matyldy oraz Katarzyny i  Rafała daleki był jednak od małżeńskiej sielanki, gdyż z  takimi mężczyznami trudno wieść udane życie. W  przypadku obu kobiet przyjem-ność okazała się tylko pozorna. Rafał „Trawił życie na próbach zbudowania uniwersalnej maszyny rolniczej” (P, s. 26), ponieważ

„[…] był uroczo lekkomyślny i  niepraktyczny, nie jak trzeźwy mechanik, lecz jak poeta” (P, s. 26), a ponadto

był trochę niezrównoważony, chwiejny w postanowieniach, czułe-go usposobienia i zmienneczułe-go humoru. Żył książkami, wychwyty-wał je, skąd tylko się dało, pochłaniał je wieczorami po bibliote-kach, do jakich tylko zdołał dotrzeć, nocami czytał w  domu, aż zatchnął się bezmiarem wiedzy, którą tworzyły wieki. Chciał po-znać i objąć wszystko i wszystko z rąk mu się wymykało. Po czeniu gimnazjum próbował wielu studiów, ale żadnych nie skoń-czył, a głównym jego zamiłowaniem stała się w końcu mechanika, marzył o politechnice w Rydze.

P, s. 23

Jego żona „po paru latach uniesień miłości wróciła do dawnej roli, użerała się z wierzycielami, drżała o jutro i pracowała od rana do nocy. Jakiś czas wierzyła w geniusz Rafała i w to, że warto było wszystko stracić dla jego pomysłów” (P, s. 26). Także Marian nie prezentuje się zbyt korzystnie, szczególnie w  momencie, gdy po jego śmierci Joanna (siostra Józka) i Janek (brat Ewy) rozmawiają o jego skrywanej przez lata tajemnicy, czyli romansie z mężczyzną.

Okazuje się, że bohater „poszedł na […] japońską wojnę” (P, s. 74), ponieważ nie chciał zostawić swojego kochanka i tak naprawdę nie zmarł w szpitalu na tyfus, tylko odebrał sobie życie. Początkowo Joanna nie chce wierzyć w opowieść Janka, ten jednak przekonuje ją: „ – Chłopcy wiedzą, nie pytaj… chłopcy wiedzą…” (P, s. 75).

Rozmowę o  homoseksualizmie Mariana poprzedza rozmowa o wizycie Janka u prostytutki i zarażeniu się przez niego chorobą weneryczną, która w powieści nie zostaje nazwana. Joanna wiedzę