• Nie Znaleziono Wyników

Zgodnie z propozycją Johna Cromptona38 czynniki motywujące do podróży można podzielić na dwie grupy: pociągające i pchające („pull and push factors”). Pierwsze wiążą się z samą destynacją i pomagają w wytłumaczeniu wyboru celu podróży, dotyczą bezpośrednio tego co można w danym miejscu zobaczyć, czego można doświadczyć. Drugie natomiast dotyczą motywacji wynikających z wewnętrznych czynników socjopsychologicznych, takich jak chęć ucieczki, szukanie nowych wrażeń i przygód, spełnianie marzeń, odpoczynek, relaks, prestiż i socjalizacja. Pchające czynniki motywujące mogą pomóc w wyjaśnieniu samej chęci podróżowania.

Wiele z tych motywacji, zwłaszcza w kontekście ludzi między 25 a 35 rokiem życia, pokrywa się ze zjawiskiem, które zostało po raz pierwszy nazwane i zbadane w 1997 roku.

Zjawiskiem tym jest quater-life crisis, który tłumaczy się czasem jako „kryzys ćwierci życia” lub

„kryzys ćwierćwiecza”. Quarter life crisis to kryzys tożsamości, który w młodszych pokoleniach

37 Raport projektowy na temat imigrantów w Polsce. Hafelkar na zlecenie programu Leonardo da Vinci, dostępny 3 marca 203

<http://hafelekar.at/CD_JIJ/pdf/pdf_pol/raport_projektowy_na_temat_sytaucji_imigrantow_w_polsce.pdf >

38 Crompton, John (1979), Motivations for pleasure vacations, w Annals of Tourism Research, Vol. 6 No. 4, pp.

408-24.

zastępuje kryzys wieku średniego, osoby, które doświadczyły tego typu kryzysu mają znacznie większe szanse na uniknięcie kryzysu wieku średniego. Jego sednem jest poczucie lęku przed przyszłością i uwięzienia w aktualnej sytuacji życiowej przez dotychczas dokonane wybory, czego efektem często jest depresja. Dla wielu osób czas studiów jest okresem przedłużonego dzieciństwa, czasem w którym młody człowiek cieszy się wieloma przywilejami zarówno dziecka jak i dorosłego. Momenty graniczne w życiu młodych dorosłych, takie jak koniec studiów, koniec romantycznych związków, bądź rozczarowani pracą są źródłem stresu dla ofiar quarter-life crisis.

Życiowy kryzys dotyka osób, które dopiero co zaczęły dorosłe życie. Badacze skupiają się na dwóch obszarach, które są przyczyną największego stresu: pracy i rodzinie. Młodzi ludzie czują presję, by przed 30 rokiem życia założyć rodzinę, awansować w pracy, którą lubią i podjąć poważne decyzje w kwestii miejsca zamieszkania: przeprowadzić się, kupić mieszkanie lub wziąć kredyt39. W krajach Bogatej Północy to zjawisko jest często potęgowane przez fakt, że młodzi ludzie wchodzą w dorosłe życie z kredytem studenckim, który ogranicza ekonomicznie ich życiowe możliwości. Kryzys następuje, gdy młody człowiek widzi różnicę między swoim rzeczywistym życiem a życiem, które chce prowadzić, kiedy praca, którą wykonuje nie jest satysfakcjonująca i kiedy związek z partnerem nie wygląda tak, jak romantyczne wyobrażenia z wczesnej młodości.

Jest to szczególnie istotne w obliczu zmieniających się tendencji na rynku pracy, który coraz bardziej zwraca się w kierunku krótkoterminowej pracy projektowej a odwraca się od stałych posad. Nie sprzyja to podejmowaniu poważnych finansowych decyzji, a co za tym idzie, zakładaniu rodziny. Dr Olivier Robinson z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Greenwich był pierwszym badaczem, który wyróżnił poszczególne fazy quarter-life crisis. Według Robinsona wyglądają one następująco:

 Faza 1: Poczucie bycia uwięzionym przez własne wybory życiowe, poczucie „życia na autopilocie”

 Faza 2: Narastające wewnętrzny imperatyw zmiany swojego życia połączony z poczuciem sprawstwa.

 Faza 3: Porzucenie swojego dotychczasowego życia, pracy, związku, bądź innych okoliczności powodujących poczucie uwięzienia, oddzielenie się od niego, czas poświęcony sobie.

 Faza 4: Przebudowanie życia

 Faza 5: Rozwijanie nowych zobowiązań, bardziej dopasowanych do aspiracji i zainteresowań.

39 Robinson, Olivier C., Smith, Jonathan .A. (2010). The Stormy Search for Self in Early Adulthood: Developmental Crisis and the Dissolution of Dysfunctional Personae w The Humanistic Psychologist, 38, 120-145

Mimo niepewnych pierwszych kroków w dorosłości, 80% osób, które przeszły przez quater-life crisis, z perspektywy czasu ocenia to zjawisko pozytywnie, jako coś rozwijającego. Badania wskazują, że większość osób, które przeszły doświadczenie kryzysu tożsamości u progu dorosłości nie mają problemów z kryzysem wieku średniego.

Z punktu widzenia motywacji do podróży, istotna wydaje się być faza 3 – porzucenie dotychczasowego życia, które często ma miejsce w momencie zmian w stylu życia, w momencie przejściowym, który może być częścią większego kryzysu. Grzegorz opowiada o tym momencie tak: „Frustrowała mnie praca, strasznie się nudziłem w pracy, czytałem w pracy książki, w PDF-ach oczywiście, żeby było, że pracuję. Przeczytałem książkę Tima Ferrisa »Czterogodzinny tydzeń roboczy«, nie wiem jak to będzie po polsku... »Four Hours Work Week”« i to była taka ostateczna inspiracja, przelała się we mnie frustracja i stwierdziłem, że muszę rzucić tę pracę i to jest świetna okazja żeby wyjechać. Poza tym też myślę, że na wszystko w życiu jest czas i miejsce i też chciałem wyjechać w tym okresie swojego życia w którym byłem wtedy i jestem teraz, bo wydaje mi się, że to jest stosowny czas na takie rzeczy. Z jednej strony mogę sobie na to pozwolić finansowo, z drugiej strony nie mam dzieci, kredytu, jakiejś odpowiedzialności dużej na sobie, odpowiadam za siebie i za Karolinę i to wszystko. To był dla nas dobry czas i to była jakaś motywacja. Z kolei z drugiej strony wiedziałem, że jak się na to nie zdecyduję to do końca życia będę żałował i będzie mi przykro. I cały czas gdzieś tam w środku by mnie męczyła ta ciekawość jak to tam jest, jak to wygląda, jak oni żyją, co myślą. Bo też chyba szukałem jakiejś inspiracji dla siebie. Co mogę zmienić poprawić w moim życiu.”

Należy zauważyć, że Grzegorz osadza swoją decyzję w czasie – najlepszym według niego na podróż. Nieświadomie więc postępuje według zaleceń Janette Rainwater, analizowanych przez Giddensa w jego sztandarowej dla badań nad tożsamością pracy „Nowoczesność i tożsamość”, a zatem „utrzymuje dialog z czasem”, co ma być zdaniem Rainwater podstawą samorealizacji.

Podobnego zdania są niektórzy z anonimowych respondentów ankiety. Zapytani o motywację do podróżowania odpowiadają: „Ucieczka przed stagnacją i pętlą kredytu hipotecznego, chęć poznania, zdobycia nowych doświadczeń. Czułem, że to była dla mnie ostatnia szansa na zrobienie czegoś niespodziewanego. Byłem w punkcie, po którego przekroczeniu nie zdecydowałbym się już rzucić pracy i wyjechać.”, „Ciekawość świata, dusza podróżnika, to, że nie potrafię usiedzieć w miejscu, świadomość, że prawdziwe podróżowanie najlepiej odbywać w młodym wieku, przed 30.”

Podróż ma również konkretne miejsce w kalendarzu planów życiowych Aleksandry, której kojarzy się ona z niedojrzałością, uciekaniem od odpowiedzialności i którą stawia w jaskrawej opozycji do swojego codziennego życia. Swoją ostatnią dłuższą podróż Aleksandra podjęła tuż przed podjęciem pracy w dużej korporacji:

„- Teraz kończysz studia, zaczynasz pracę. Uważasz, że to jest możliwe, żeby połączyć pracę z podróżami?

- Nie, zupełnie nie, połączenie pracy i podróży jest zupełnie niemożliwe. Bo właśnie teraz...

nie wiem czy... to jest właśnie ten moment zderzenie który bardzo boli bo mam 20 urlopowych dni, i może to nawet nie brzmi tak źle, bo może da się z tego coś wykroić ale w korporacji jest tak ze nikt nie da mi więcej nie tygodnia z rzędu, piecu wolnych dni i prawdopodobnie gdybym nie wyjechała w wakacje przed podjęciem pracy na dłuższa wyprawę to chyba bym się nie zdecydowała na podjęcie pracy, ze świadomością tego, że musiałabym zrobić przerwę i teraz tak naprawdę mam perspektywę tego, że za dwa lata, jak rzucę pracę, to dopiero wtedy pojadę. I to boli, bardzo.

- Czy... bo mówisz, że na takie podróże nadejdzie czas, kiedy będzie moment zmiany pracy.

A czy myślałaś kiedyś o takich koncepcjach że rzuca się pracę w korpo i nagle jedzie się na drugi koniec świata żeby robić coś szalonego?

- To znaczy ja tak, myślę o tym koncepcie i myślę o tym, że by to było możliwe, i na pewno bym chciała tak zrobić, ale nie myślę o tym, że by to był porzucenie tego wygodnego, cywilizowanego, krajów bogatych i zaawansowanych na rzec czegoś szalonego, tylko tak naprawdę to jest, tak mi się wydaje, jakiś rodzaj ucieczki ale w łatwiejsze życie. Że to nie to końca jest tak, że tu nam jest łatwiej tylko to jest wybranie jakiegoś stylu życia którego na pewno nie każdy może się go podjąć ale to na pewno nie jest rozwijające ale to na pewno nie jest według mnie budowanie czegoś niesamowitego i robienie czegoś szalonego tylko to jest tak w zasadzie dla ludzi podejrzewam w moim stylu, których jakoś tam stresuje jakiś tam bieg i jakieś tam szybkie życie i takie dorosłe i europejskie, to jest bardzo fajne. Nie wiem, bo nie próbowałam wynajmować domu, powiedzmy szukać pracy tam, ale dla kogoś, kto jest w stanie funkcjonować w wolnym zawodzie, wydaje mi się, że to jest łatwiejsze, to jest tańsze, jest ciepło, jest fajnie.

- Powiedziałaś, że to jest taka ucieczka przed dorosłym życiem, możesz to jakoś rozwinąć?

- Przed stylem życia, może bardziej, przed takim lansowanym, może nawet nie lansowanym, po postu każdy z nas, chyba, nawet ja teraz kiedy zaczęłam pracę, mam jakiś tryb metro boulot dodo40, czyli idę do pracy na osiem godzin, jestem dosyć zmęczona jest zima do tego. Więc to po prostu jest tak że wszyscy w pewnym momencie konfrontujemy się z sytuacją w której musimy pracować, no oczywiście można wybierać różne prace, no ale powiedzmy że to tak jest no i wszyscy znajomi się żenią i tak dalej i też nie wiem, czy byłabym w stanie rzucić tutaj przede wszystkim chyba rodzinę, bo to zależy też od takich rodzinnych układów, czasem trzyma nas pies,

40 Metro, boulot, dodo (fr.) - slangowe określenie trybu życia, którego głównymi elementami są metro – dojeżdżanie do pracy, boulot – praca i dodo („lulu”) - powrót do tomu tylko po to, żeby się wyspać.

czasem trzyma nas starsza babcia i ta świadomość że może nas coś tutaj ominąć z takich ważniejszych rzeczy. Ale jeśli chodzi o takie zdobywanie jakichś tam szczebli kariery, powiedzmy po studiach jak się ma jakieś wykształcenie no to można podjąć taki wybór. To jest dla mnie dorosłe życia – kończymy studia i musimy zacząć zarabiać i teraz jak, w jakich okolicznościach, w jaki sposób, w jakim trybie, to jest właśnie dorosły wybór.”

Często, tak jak w przypadku Aleksandry, podróż backpackerska związana jest z przechodzeniem z dzieciństwa do dorosłości, przed podjęciem pierwszej poważnej pracy, na studiach, lub między szkołą średnią a studiami. Ewa zdecydowała się wyruszyć w podróż tuż po skończeniu studiów: „Dlaczego akurat w tym czasie? Skończyłam studia, nie miałam żadnej pracy.

To znaczy miałam jakąś tam pracę ale łatwo mi było ją zostawić Miałam trochę oszczędności, które chciałam w ten sposób wydać, nie chciałam tego inwestować w meble i malaksery. Na to kiedyś zarobię, a te pieniądze chciałam wydać teraz właśnie, bo pewnie jak znajdę pracę to nie będę mogła wyjechać na dłuższy czas.”

Zarówno w przypadku Aleksandry, jak i Ewy widać dość mocno zarysowaną granicę między tym, co oferuje podróż – wolność, brak odpowiedzialności i „dorosłych” trosk, a codziennym życiem, które czeka w domu. Zdarza się również, że backpacker odbywa swoją podróż w następstwie gwałtownych zmian w życiu osobistym, tak jak Anna, dla której podróż zaznaczała moment zerwania długiego związku: „Może ci powiem jak było teraz, moja ostatnia podróż była dobrym przykładem. Jestem po strasznym związku, po którym się nie mogłam bardzo długo pozbierać i ten związek skończył się rok temu. Generalnie było ze mną bardzo źle i ostatnia rzecz, która jak stwierdziłam może mnie jakkolwiek uratować to będzie podróż i po prostu spakowałam plecak i wyjechałam i samo to przygotowanie do podróży, już nie mówiąc o samym byciu tam...

byłam naprawdę szczęśliwa. I jak już miałam kupiony bilet i wiedziałam, że to naprawdę się dzieje to odbiłam się. W końcu. I potrafiłam się jakoś podnieść i psychicznie to na mnie podziałało fantastycznie. Oprócz tego, że ktoś inny zdążył w międzyczasie mi popsuć dobry humor, to to jest to, czuję, że buduję samą siebie. Poza tym w podróżowaniu samotnym jest coś fantastycznego, że trzeba samemu ze sobą wytrzymać i mi się to udało. Więc to jest taka jakby terapia antydepresyjna ta podróż, tyle się dzieje, wszystko ode mnie zależy, udowadniam sobie, że mogę i w ten sposób więc tak, na pewno podróże w momentach przełomowych.”

Odpowiedź na to na ile polscy backpackerzy oczekują, że podróż będzie katalizatorem zmian w życiu, zmian osobowości, przewartościowania dotychczasowego trybu życia, jest niejednoznaczna. We wrześniu 2012 r. Maria Peszek udzieliła Jackowi Żakowskiemu wywiadu, opublikowanego później w „Polityce”. Peszek opowiedziała w wywiadzie o swoich doświadczeniach z neurastenią, o tym jak przez rok próbowała różnych sposobów na to, żeby

pokonać chorobę. Jednym z nich był półroczny wyjazd do Tajlandii. Jak sama stwierdziła, była to

„misja ratunkowa”. O swoich doświadczeniach Peszek opowiada tak: „Poradziłam sobie, kiedy zrozumiałam, że boli mnie z głowy. Sześć tygodni leżałam w hamaku na azjatyckiej wyspie. Morze przychodziło i odchodziło, a mi z ust ciekła ślina jak Nicholsonowi po lobotomii w „Locie nad kukułczym gniazdem”. Ukochany mnie karmił, a ja myślałam tylko, żeby przestało boleć. Któregoś dnia przez pięć minut nie bolało. Potem przez 10 minut. Potem przez godzinę.”41. Zdanie dotyczące pobytu w Azji pojawiło się w wywiadzie raz, a mimo to wywołało lawinę komentarzy. Na temat przeżyć Marii Peszek zaczęto ironizować, zaczęły powstawać na jej temat memy, a Facebookowa strona „Cierpię jak Maria Peszek w Bangkoku” zgromadziła prawie 7 tysięcy fanów. Internauci i media odmówili Marii Peszek prawa do cierpienia, jeśli w skład negatywnych doświadczeń wchodził wyjazd na egzotyczne wakacje. Wyjazd za granicę uznawany jest za zbytek, jeśli więc jego celem jest leczenie chorób o podłożu psychicznym, nie spotyka się to ze zrozumieniem.

Przykład Marii Peszek i reakcji na jej wywiad jest o tyle ciekawy, że wielu z moich rozmówców odnosiło się do niej w prywatnych rozmowach i wielokrotnie przyjmowało postawę krytyczną. Co ciekawe, podczas wywiadów pogłębionych znacznie częściej zdarzało się, że rozmówcy dystansowali się od koncepcji zmiany powodowanej podróżą i poznawania siebie poprzez podróżowanie, niż respondenci anonimowej ankiety. O ile byli w stanie odnieść się do koncepcji rozwoju i zmiany spowodowanej podróżą, o tyle często podkreślali swój dystans do celowego wyjazdu w poszukiwaniu siebie:

„- W ogóle nie myślałam o tym, żeby jechać do Azji, zawsze myślałam o tym z takim pobłażaniem, jak słyszałam, że ktoś mówi, że jedzie do Indii, żeby odnaleźć siebie, żeby się odnaleźć duchowo i przeżyć jakąś metamorfozę to zawsze mnie to śmieszyło. [..] To jest taka klisza. Wiadomo, że od wielu lat, chyba od lat sześćdziesiątych do tych Indii Beatlesi pojechali, no to już jest trochę przereklamowane mimo wszystko.

- A myślisz, że to nie działa? Może działa?

- No nie wiem, może działa, ale większość ludzi, z którymi się spotkałam, którzy w ten sposób to odbierali to byli dość pretensjonalni i trochę mnie śmieszyli. Nie jestem bardzo duchowo rozwiniętą osobą, chociaż może teraz się to trochę zmieniło. Ale nie uważałam się za taką osobę i nie szukałam tego. Bardziej szukałam jakiegoś nowego doświadczenia i nie chciałam się duchowo rozwijać, nie był to mój cel.”

Różni to polskich backpackerów od międzynarodowej grupy, którą badał Chaim Noy.

Według badań Noya, backpackerzy połączeni są esencjalistyczną wiarą w istnienie takiej wersji siebie, której odnalezienie, dokonywane za pomocą podróży, pozwala na samospełnienie. W

41 Peszek Maria, Sorry Polsko. Rozmowę przepr. Jacek Żakowski, Polityka (2926/2013)

odróżnieniu od respondentów Noya, wielu backpackerów, z którymi rozmawiałam, nie ma złudzeń co do wyjątkowości sytuacji podróży i zmian przez nią zainicjowanych:

„Takie przekonanie o wyjątkowości tej sytuacji, że tak nie potrafią, nie potrafi się tego wykreować w sobie żyjąc w takich swoich oswojonych, domowych warunkach. Że wszystko co się wydarza w tej podróży jest takie naznaczone taką wyjątkowością tej przygody, tej niepowtarzalności, zyskują jakiś wyższy poziom wyjątkowości te sytuacje które są niby takie same w życiu takim codziennym u siebie w domu. I tak, jestem przekonana, że wszyscy w samolocie, kiedy lecą na wyprawę, to wierzą, że to ich jakoś zmieni, że będą lepszymi ludźmi po tym wyjeździe i myślę, że to jest naiwne bardzo. Że wraca się rzeczywiście, szybko się chyba wraca do tej rzeczywistości.” (Michalina, 25 lat).

Backpackerzy, z którymi rozmawiałam sceptycznie podchodzą do koncepcji zmian takich, o których pisze Noy, a zatem przekonaniu o istnieniu takiej wersji siebie, którą można odkryć, i która – odkryta – pozwoli znaleźć spełnienie. Tym niemniej uważają, że podróżowanie może być katalizatorem zmian w życiu, ale ich podejście do tych kwestii jest znacznie bardziej zadaniowe.

Podróż jest dla nich próbą, wyzwaniem do pokonania. Nagrodą jest potwierdzenie wiary we własne siły.Zdecydowanie najczęściej wymienianą zmianą, która zaszła podczas podróży, korzyścią, którą podróż przyniosła, było to, że respondenci i rozmówcy byli w stanie sprawdzić się w trudnych warunkach a pozytywne przejście takiej próby pozwalało im uwierzyć w swoje możliwości. Krótko mówiąc, respondenci Noya są pasywni. Co prawda aktywnie podróżują, przemieszczają się, ale liczą na to, że zmiana przyjdzie niejako przy okazji. Backpackerzy z którymi rozmawiałam ja, mają podejście bardzo aktywne i zadaniowe. Nie czekają na zmiany, nie są obserwatorami, są zdobywcami. W wypowiedziach rozmówców prawie nie ma wzmianek o innych doświadczeniach kreujących osobowość, tożsamość lub światopogląd. W wielu wypowiedziach (choć nie we wszystkich) istnieje świadomość, czasem nawet oczekiwanie na zmianę, ale bardziej w sensie terapeutycznym, podjęcia wyzwania i sprostania mu, udowodnienia sobie własnej sprawczości i umiejętności panowania nad sobą i otoczeniem: „Wiedziałam, że podróż mnie będzie zmieniała i to, co zrozumiałam dopiero kiedy już byłam w drodze ale przeczuwałam przed wyjazdem to to, że kiedy będę oderwana od takiego swojego kontekstu domowego, od swoich znajomych, od swoich przyjaciółek z którymi się konsultuję w każdej sprawie, od rodziców, którzy mnie kochają i zawsze są gdzieś w okolicy, to zastanawiałam się kim będę w ogóle bez tego... I doszłam do wniosku, że jestem kimś innym, że jednak te warunki... bo to była Brazylia, te dwa miesiące w Brazylii, tak mi podsunęły wniosek, że jednak ci inni ludzie, inne otoczenie, inne warunki jakoś tak kreują nową mnie. I zastanawiam się teraz czy wróciłam... bo na pewno wróciłam zmieniona i zastanawiam się ile z tego zostało kiedy wróciłam. No jakieś takie też poczucie niezależności nowej, to chyba też

dodaje pewności siebie, kiedy czujesz że sobie poradziłaś, bo jak by nie była przyjemna ta podróż to jest też trudna i to jest fajne.” (Michalina, 25 lat). Mimo poczucia zmiany, Michalina stwierdza później, że jest ona chwilowa, że po jakimś czasie spędzonym w domu, poczucie odmiany ulatnia się. Na pytanie o to, co daje jej podróż, inna respondentka odpowiedziała: „Myślę, że oderwanie się od szarej rzeczywistości, próba ułożenia sobie czegoś w głowie, zmierzenie się z różnymi swoimi takimi problemami. Chęć sprawdzenia się. I pewnie jakiś brak chęci spędzania czasu i wydawania pieniędzy w jakichś super ekskluzywnych... nie, to jest takie odkrywanie... takie być takim trochę Indiana Jonesem, robić rzeczy nietypowe, wybić się poza szarą rzeczywistość takiego motłochu, coś takiego.”. Podobnie uważa Konrad, któremu podróżowanie daje poczucie wolności:

„- To znaczy wolność wolnością ale też chodzi o takie pokonanie siebie. Staram się nie jeździć… to znaczy byłem w takich miejscach jak Hongkong, Szanghaj, Kuwejt, kiedyś tam, ale

„- To znaczy wolność wolnością ale też chodzi o takie pokonanie siebie. Staram się nie jeździć… to znaczy byłem w takich miejscach jak Hongkong, Szanghaj, Kuwejt, kiedyś tam, ale