• Nie Znaleziono Wyników

TOŻSAMOŚĆ AUTONARRACYJNA A PRZEMOC SYMBOLICZNA

Jeden z ankietowanych, spytany o różnice między turystami z Polski i z innych krajów stwierdza wprost: „Wyjazd na inny kontynent dla przeciętnego Anglika, Amerykanina, Holendra, Francuza, Niemca, Duńczyka, Norwega, Szweda, Kanadyjczyka to chleb powszedni. Jeśli jednak Polak wybiera się gdzieś dalej to robi wrażenie na całym kraju i Facebooku.”. Ta wypowiedź wiele mówi o postrzeganiu Polaków przez samych siebie, choć niekoniecznie jest prawdziwa w odniesieniu do innych nacji.

Użytecznym narzędziem do śledzenia trendów turystycznych są serwisy geolokalizacyjne.

Najpopularniejszy z nich, amerykański Foursquare, pozwala na zameldowanie się w wybranej lokalizacji za pomocą smartfona i poinformowanie o tym znajomych. Za każde zameldowanie się użytkownik dostaje punkty, które pozwalają na zdobywanie odznak (które jednak z reguły nie przekładają się na żadne inne benefity). Aktywność użytkownika jest widoczna dla jego znajomych, a gamifikacja usługi tworzy rywalizację między użytkownikami Foursquare. Na całym świecie

50 Dielemans, Jennie, (2011) Reportaże o przemyśle turystycznym, wyd. Czarne, s. 33

serwis posiada według oficjalnych danych 30 milionów użytkowników, w Polsce nie jest szczególnie popularny – mamy zaledwie 20 tysięcy graczy. Badania51 przeprowadzone przez firmy SoInteractive i IRCenter na polskich użytkownikach usług geolokalizacyjnych, pokazują, że grupa ta pokrywa się z grupą z której rekrutują się backpackerzy – większość z nich to osoby pomiędzy 19 a 34 rokiem życia, mieszkający w dużych miastach (aż 76% z nich mieszka w Warszawie).

Główną motywacją podczas korzystania z tego typu usług, deklarowaną przez użytkowników Fourquare na całym świecie, było poszukiwanie ofert sklepów i usługodawców (32,1% ankietowanych), natomiast druga w kolejności była chęć poinformowania znajomych o tym, co się robi (26,7%). Dane te są o tyle istotne, że wśród dziesięciu miejsc, w których zanotowano największą liczbę zameldowań, tylko jedno nie jest węzłem transportowym (Siam Paragon Mall w Bangkoku, który do 14 stycznia 2013 r. osiągnął 681 tysięcy zameldowań). Pozostałe najpopularniejsze miejsca z pierwszej dziesiątki to siedem lotnisk i dwie stacje kolejowe.

Biorąc pod uwagę te dane, można założyć, że dla młodych użytkowników serwisu (nie tylko Polaków, wbrew temu, co twierdzi cytowany na początku rozdziału respondent) jedną z istotniejszych motywacji do korzystania z niego, jest poinformowanie znajomych o swoich podróżach. Co ciekawe, na początku kariery Foursquare miejscem z największą ilością zameldowań było lotnisko w San Francisco, obsługujące między innymi związanych z nowymi technologiami pracowników branży IT z Zatoki San Francisco. Z biegiem czasu, w miarę popularyzowania się serwisu, statystyki aktywności użytkowników zaczęły pokrywać się ze statystykami pasażerów.

Statystyki dla Unii Europejskiej wyglądają bardzo podobnie jak statystyki dla całego świata – w pierwszej dziesiątce znajdują się cztery lotniska, pięć stacji kolejowych i jedno centrum handlowe.

Najpopularniejsze miejsce, czyli lotnisko Amsterdam Schipol uzyskało 303 tysięcy zameldowań, dla porównania na Wieży Eiffle'a zameldowało się zaledwie 53 tysiące osób. Polska nie odbiega od tego trendu – najpopularniejszym miejscem wśród polskich użytkowników jest lotnisko im.

Fryderyka Chopina w Warszawie. Wśród trzech najpopularniejszych warszawskich miejsc znalazły się wspomniane wcześniej lotnisko, stacja PKP Warszawa Centralna i usytuowane tuż obok niej centrum handlowe Złote Tarasy52.

Chociaż Foursquare zostało zaprojektowane z intencją promowania w mediach społecznościowych lokalnych przedsiębiorstw, polecania ich sobie nawzajem przez użytkowników, spotykania się w nich ze znajomymi, to duża ilość odwiedzających węzły transportowe i upubliczniająca fakt swojej obecności na lotnisku, wskazuje bardziej na to, że nad spotykanie

51 Kto korzysta w Polsce z usług geolokalizacyjnych? (Raport), 1 czerwca 2011, dostępny 3 marca 2013,

<http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/kto-korzysta-w-polsce-z-serwisow-geolokalizacyjnych-raport#>

52 Foursquare w Polsce – raport, 2 grudnia 2012, dostępny 3 marca 2013 <http://social360.pl/foursquare-w-polsce-raport/ >

znajomych przedkładają poinformowanie ich, że właśnie są w podróży.

Chciałabym poruszyć tutaj kwestię tego, na ile podróż backpackerska jest elementem stylu życia współczesnej polskiej klasy średniej i jak przebiega interakcja między backpackerami a ich publicznością w momencie uzewnętrzniania ich narracji tożsamościowej. Kiedy spytałam moich respondentów o to, jakie cechy irytują ich w innych turystach, wiele osób zadeklarowało, że drażni ich to, że w swoich opowieściach backpackerzy, mówiąc eufemistycznie, mijają się z prawdą.

Podczas wywiadu, kiedy zadałam to pytanie jednemu z respondentów, otrzymałam bardzo wzburzoną odpowiedź: „No ja mam w ogóle tak, że nie lubię się bratać z tą bratnią rzeszą backpackerską. Jedna sprawa to jest to, jakie szaleństwa tam robisz, a druga to te wielkie historie, które każdy opowiada. Jesteś tam, czujesz się lepszy... jest też to powiedzenie, że co zdarzyło się w Azji, zostaje w Azji. Ale też wydaje mi się, że 90% historii, które opowiada ci backpacker jak z tobą pije piwo w barze hostelowym, nie wiedzieć czemu w barze hostelowym a nie może iść do jakiejś knajpy, to, no, nie są prawdziwe historie. Strasznie mnie to denerwuje. Denerwuje mnie takie budowanie z siebie nie wiadomo kogo. »Jak tu byliśmy, to w ogóle uciekaliśmy bo nas gonili«. W sensie, że niby chcieli im zrobić krzywdę. Strasznie słabą rzeczą jak spotykasz ludzi na szlaku jest to przechwalanie się. No jakby okej, w sumie o czym masz rozmawiać, o sensie życia? O tym co robisz tutaj? No tak, zadasz ze trzy pytania i co dalej? Rozmowa schodzi na to całe byłem tu, byłem tam, byłem siam, ale wydaje mi się, że w tym jest za dużo pustki, że to jakby idzie w stronę przechwalania się, wymyślania.

- Jest jakaś w tym rywalizacja?

- No oczywiście, że jest.

- I na czym ona polega? W sensie, że ja byłem w fajniejszych miejscach niż ty?

- No właśnie tak. Albo że miałem bardziej niesamowite przygody niż ty w tych miejscach.

Teraz coraz trudniej być w fajniejszych miejscach no bo jakby coraz bardziej się całe kraje rozwijają, więc coraz trudniej być w miejscu, w którym nikt nie był, bo jakby ktoś już był w każdym, a w tym w którym nikt nie był... Właśnie to jest to – nikt go nie zna. Tam się nie da dojechać. No pewnie, że jest rywalizacja. Ta rywalizacja wynika z jakiegoś podkolorowywania.

Wiadomo, że podkolorowywanie jest ludzkie, to jest spoko, ale też nie można przeginać, nie możesz mówić, że walczyłaś z lwem, bo nie walczyłaś z lwem jak siedzę koło ciebie i widzę jak wyglądasz. O to chodzi. Są pewne rzeczy, no ja pewnie też z osiemnaście razy coś podkolorowałem, ale no jakby jakaś tak atmosfera podkolorowywania ale też się często po prostu zdarzają przegięcia.” (Konrad, 25 lat).

Rewersem doświadczenia Konrada jest spotkanie, które po swojej wyprawie do Iranu zorganizował Paweł: „Na początku taki cel był żeby pokazać wszystkim znajomym jaki Iran jest

super, więc organizowałem domowe pokazy zdjęć. Naprawdę tych zdjęć przywiozłem mnóstwo, około chyba pięciu tysięcy, jak dobrze pamiętam, ciężko, naprawdę miałem problem, żeby wybrać te zdjęcia najfajniejsze, więc ta moja prezentacja była masakrycznie długa. Na ogół wyglądało to tak, że znajomi się spotykali przy takim rzutniku u mnie w domu, i oglądaliśmy te zdjęcia, oni zasypiali się, budzili i to trwało do rana generalnie, a ja tam siedziałem i opowiadałem”.

Z początku w badaniach nad turystyką dominowało podejście performatywne, w którym to turysta był publicznością i konsumentem, jednak na przestrzeni lat pojawiły się sugestie odwracające tę sytuację i stawiające turystę w roli protagonisty i reżysera swojego własnego spektaklu. Chaim Noy w swoich badaniach nad izraelskimi backpackerami skupił się między innymi na tym, jak turyści tworzą swoją tożsamość poprzez performatywną narrację. Noy w jednym ze swoich artykułów przytacza Langelliera, który zauważa jak sam akt opowiadania swojej tożsamości zmienia relacje społeczne w trakcie narracji, ale również i po jej zakończeniu.

Powszechne jest przekonanie, że backpackerzy w swoich opowieściach przesadzają, że ich narracja mija się z rzeczywistością, jej sednem jest bowiem nie zdanie relacji z podróży, ale kreacja osobistego mitu, stworzenie siebie na nowo, w głowach słuchaczy.

Tomasz, który z podróżowania uczynił swój zawód i był w większości miejsc popularnych wśród backpackerów, miał okazję porównać backpackerów podczas podróży, z obrazem, który tworzą na użytek swojego otoczenia po powrocie: „Jeśli Polak może polecieć do Kambodży i wrócić i pokazać wszystkim swoim znajomym zdjęcia i żaden z nich nie był w Kambodży i pewnie szybko tam nie będzie, to urasta w ich oczach do rangi Supermana, jest Cejrowskim przynajmniej.

Albo Bearem Gryllsem. I on im nie powie, że tam jest w Siem Reap cała dzielnica backpackerska a na Khao San to już trudno nazwać nawet dzielnicą backpackerską, ale jakby może i powie, że spotkał fajnych ludzi z Francji, z Kanady, z Australii skądś tam i to tworzy pewien mit, w którym on może sprzedawać siebie samego jako odważnego, nieustraszonego, dzielnego, ważnego gościa, który zwiedził cały świat i robił niesamowite rzeczy. W związku z czym moim zdaniem bardziej są zainteresowani budowaniem swojej własnej pozycji w swoim środowisku, niż poznawaniem tego świata. Wnioskuję to po ilości słitaśnych fotek na Facebooku i to, że ludzie robią sobie zdjęcia w miejscach, które są niesamowite same w sobie, ale ich bardziej interesuje fotografowanie ich samych na tle tych miejsc niż jakby poznanie historii, tego co się dzieje. Jak jedziesz do Angkor Wat, czy w ogóle do Angkoru, jakby tam się dzieją takie niesamowite rzeczy, to miejsce ma taką historię, i to nawet historię najnowszą, o rabusiach, o utracie dziedzictwa narodowego, które tam masowo występuje, o korupcji o przekupstwie, o tragediach życiowych strażników, którzy tam pracują i tak dalej. O jest jakby przebogate miejsce, nie? A wszyscy i tak sobie zrobią fotę na tarasie Bayonu i powiedzą »Wow, byłem w Angkor Wat, to takie ekstra«. Jakby jeśli z jednej strony masz

dziennikarzy, którzy jadą, żeby poznać jakiś teren, to z drugiej strony masz dzieciaki, które jeżdżą tam po to, żeby pokazać, żeby na tym terenie były. Kiedyś Kapuściński opisał to zjawisko, bardzo utyskiwał w ogóle na to nasze pokolenie, że my jesteśmy ludźmi, którym wystarczy bycie gdzieś tam. Samo bycie gdzieś, w egzotycznym miejscu i stemple w paszporcie są ważniejsze niż to, po co on podróżuje. No i to kolekcjonowanie stempli jest aktualne. Masz więcej stempli to jesteś fajniejsza, lepsza, ciekawsza, jesteś lepszym podróżnikiem, odważna, mająca ciekawe życie, możesz robić te same rzeczy, które robi pięć milionów ludzi przyjeżdżających co roku do Bangkoku, ale w oczach rodziców i twoich znajomych będziesz dalej super.”

Bycie backpackerem to dowiedzenie swojej sprawności, zdolności do radzenia sobie w trudnych sytuacjach, operatywności i sprytu nie tylko we własnych oczach, ale również w oczach innych. To właśnie heroiczna autonarracja, którą wykreował na potrzeby konkretnej społecznej sytuacji były partner Anny, tak bardzo ją uwiodła: „Im bardziej ekstremalnie tym bardziej można się lansować, tak mi się wydaje. Im bardziej ktoś był w głąb Rosji, tym bardziej jest super. No nie wiem, przykład. Kiedyś jeden koleś, któremu się to udało, wyrywał mnie na to, że podróżował po Etiopii i że opowiadał takie różne niesamowite historie jak to były hieny które karmił. Albo że spali z kolegą w burdelu. Albo że pili wodę nie wiedząc... to akurat głupota jest, ale nie wiedząc, że może być zanieczyszczona, więc pili z jakiegoś źródełka, z którego inni ludzie brali. Mi się to wtedy podobało, no zabajerował mnie. Pomijając fakt, że ja potem sama doświadczyłam takich rzeczy, więc one przestały być takie super. Ale no ludzie się chwalą takimi rzeczami, im bardziej niebezpiecznie tym fajniej.” (Anna, 27 lat)

Dlaczego właśnie podróżowanie jest tak pożądane, dlaczego backpackerzy do tego stopnia manifestują swój sposób spędzania wolnego czasu? Oczywiście liczy się możliwość zaimponowania swojemu środowisku, ale jest to też reprezentacja pewnego habitusu. W swoim eseju „Turyści i włóczędzy” Zygmunt Bauman definiuje trzy grupy ludzi: włóczęgów, turystów i ludzi przymusowo przypisanych do ziemi. Różni ich podejście i możliwości wiążące się z mobilnością, nie tylko tą geograficzną, ale również zawodową, czy dotyczącą stylu życia. Ludzie przymusowo przypisani do ziemi to ci, którzy nie mogą pozwolić sobie na mobilność, włóczędzy to ci, którzy nie mogą pozwolić sobie na brak mobilności. Ostatnia grupa, turyści, to ci, którzy mogą sobie pozwolić na mobilność, w praktyce dla Baumana jest ona tożsama z grupą, którą nazwał

„bogacze”. O bogaczach pisze Bauman tak: „Tym, co budzi w bogaczach podziw jest cudowna możliwość wyboru własnego życia: tego, gdzie je spędzają (teraz i potem), w jaki sposób i z kim, że bez większego wysiłku mogą wszystko zmieniać według własnego widzimisię, jakby nie istniały sytuacje, z których nie ma już powrotu i jakby nie było końca ich kolejnych wcieleń. Przyszłość wydaje im się ciągle bogatsza i bardziej podniecająca niż przeszłość, a także, co równie ważne,

jedyną rzeczą, jaka ma w ich wypadku znaczenie, jest zakres możliwości, jakie dzięki bogactwu stoją przed nimi otworem. Rzeczywiście, wygląda na to, jakby ludzie ci kierowali się w swoim postępowaniu estetyką konsumpcji. To nie posłuszeństwo etyce pracy, suche, powściągliwe nakazy rozumu, czy znawstwo, nawet nie sukces finansowy leżą u podstaw ich uznanej wielkości i prawa do powszechnego podziwu, lecz niecodzienne, nawet frywolne gusty, którym hołdują”.53. Włóczędzy, to jak pisze Bauman, rewers turystów a linia między jednymi i drugimi jest cienko zarysowana, łatwo ją przekroczyć, co przeraża turystów i jednocześnie daje nadzieję włóczęgom.

Włóczęga chce być turystą, turysta nie chce być włóczęgą, ale jednocześnie „życie turystów ani w połowie nie byłoby tak przyjemne, gdyby wokół nie istnieli włóczędzy, uświadamiający im jaki jest alternatywny model życia”. Co prawda Bauman porusza w swoim eseju kwestie bardzo ogólne, turysta lub włóczęga może w ogóle w sensie dosłownym nie opuszczać swojego miejsca zamieszkania, jego mobilność może być wyłącznie pionowa, tym niemniej to, co różni te dwie grupy, a więc szerszy lub węższy wachlarz możliwości, może przekładać się również na faktyczne długie i dalekie podróże backpackerskie, a więc zbytek, jedną z możliwości, która jest otwarta dla bogaczy, lub otwiera się na chwilę dla wystarczająco zdeterminowanych włóczęgów. Ilość skarg, na tematy finansowe, którą można wyczytać z odpowiedzi w ankiecie, nawet w pytaniach nie poruszających tematu środków przeznaczanych na podróżowanie, wskazuje, że w przypadku polskich backpackerów mamy właśnie do czynienia ze zdeterminowanymi włóczęgami, dla których podróżowanie to sposób na zdobycie lub utrzymanie przynależności do konkretnej grupy społecznej. Jak pisze Urry „ludzie, którzy nie podróżują, tracą pozycję: podróżowanie jest symbolem statusu”54. Jeden z respondentów tak opowiada o modzie na podróżowanie: „My ich tam spotykamy i oni nam mówią, że to jest dla nich oczywiste. Dla mnie, dla ludzi, z którymi się utożsamiam, to też jest oczywiste, że się jeździ. Wszyscy moi znajomi jeżdżą. No może przesadzam, mam dużo znajomych, którzy nie jeżdżą, ale generalnie rzecz biorąc, bardzo dużo ludzi... To też nie jest tak, że ja swoich znajomych dobieram pod tym kątem tylko tak się stało, że nagle na studiach się okazało, że połowa z nich wyjeżdża. Albo już gdzieś było albo wyjeżdża razem ze mną. Nie mówię, że bezpośrednio ale równolegle. Jeden wyjechał rok wcześniej, drugi trzy miesiące później, ale to było totalnie wewnętrzne” (Konrad, 25 lat).

Konrad opisuje podróżowanie jako z jednej strony wewnętrzną potrzebę, a z drugiej jako społeczną oczywistość. O backpackingu jako zaspokajaniu wewnętrznych potrzeb pisałam w poprzednich rozdziałach, natomiast jego aspekt społeczny wskazuje na to, że styl życia backpackera stał się atrybutem pewnej grupy społecznej. Tak jak pisał Bauman, różnica między turystami a

53 Bauman, Zygmunt (2000), Turyści i włóczędzy, w: tegoż, Globalizacja, wyd. Państwowy Instytut Wydawniczy, s.

92-120

54 Urry, John (2007), Spojrzenie turysty, wyd. Wydawnictwo Naukowe PWN, 2007 s. 19

włóczęgami to różnica wyboru. Turysta posiada wolność wyboru, wolność zmian, w przypadku włóczęgi jest ona ograniczona, przy czym włóczęga pragnie przekroczyć tę cienką i niewyraźną granicę, dzielącą go od turysty. Dlatego w swojej autonarracji backpackerzy podkreślają, to jak bardzo podróżowanie zaspokaja ich potrzebę wolności, przywilej turystów, którymi chcą się stać.

Bycie turystą to przynależność do klasy uprzywilejowanej, manifestowanie zarówno swojego kapitału kulturowego jak i ekonomicznego a zatem – przemoc symboliczna. Ponadto, zdaniem Baumana, bycie turystą nie byłoby ani w połowie tak przyjemne, gdyby nie obecność włóczęgów, nieuprzywilejowanej większości. Magdalena uważa, że to, co w dużej mierze pociąga backpackerów, to iluzja wyjątkowości opartej na ekonomicznych podstawach: „Myślę, że mamy takie podejście, że lubimy myśleć, że jesteśmy wyjątkowi, kiedy robimy takie rzeczy. Wiadomo, że pochodzimy z miejsca w Europie, które jest biedniejsze od wszystkich innych, myślę, że daje nam to takie poczucie, że reszty na to nie stać a ja mogę. Nawet, kiedy widzimy innego Polaka, który robi to samo to innym to nie w smak, bo trochę nam w ego uderza.”.

Rewersem backpackerskiej autonarracji po powrocie z podróży jest autonarracja na miejscu.

Podczas podróży backpacker może być kim chce. Opowiada o tym Anna: „[To co mnie denerwuje to] pijaństwo i zarozumiałość. Czego to ja nie wiedziałem. Jestem super ekstra i w ogóle. Często takie osoby tracą głowę i zupełnie odcinają się od swojej rzeczywistości tu w kraju jak są. I tam budują wokół siebie jakąś aurę, generalnie oszukują, kłamią kim są i tak dalej, chcą być jak najbardziej super. Ale to chyba bardziej takie jednostkowe przykłady mam w głowie na przykład.

No nie wiem, że ktoś mówi co to nie robi w kraju. To nawet trudno mi ocenić, tak mi się wydaje, że ludzie tak robią no. Że jak ktoś ma jakąś nudną pracę to będzie opowiadał, że ma pracę bardziej ciekawą. Czasem mam wątpliwości co do miejsca o którym opowiadają, że też tam byli, bo takie spotkanie backpackerów to licytacja, kto gdzie był. Czasem mam wrażenie, że to aż niemożliwe, że ludzie tam byli. Coś się nie zgadza w ich relacjach i tak dalej. Więc może się wstydzą, żeby się nie okazało, że byli w mniejszej ilości miejsc.”. Podróż daje backpackerowi wolność zarówno do bycia tym, kim chce, jak i bycia sobą bardziej niż w domu, bo jak twierdzi Anna „Nagle w tych podróżach samotnych to jest cudowne, bo poznaję tylu ludzi i to nie chodzi o to, że komuś można nakłamać, komuś można powiedzieć prawdę o sobie i jakim się jest naprawdę, nie trzeba ściemniać i najwyżej się tej osoby już nigdy w życiu nie spotka. Bo się spotkało jakiegoś Meksykanina w Delhi i to tyle.”

Istotną motywacją do podróży jest zatem wolność wyboru tego, kim chce się być, a zatem tworzenia własnego projektu życiowego. Zadanie to wydaje się być łatwiejsze niż w codziennym życiu: backpacker, nie musi się martwić problemami związanymi z prozą życia, całą energię może poświęcić na tworzenie nowego siebie (łącznie z byciem sobą bardziej niż ma to miejsce w domu),

poprzez autonarrację, dla której publiczność tworzą osoby spotykane po drodze, zapewne pierwszy i ostatni raz, które nie są w stanie zweryfikować autentyczności narracji. Z drugiej strony autentyczności narracji nie jest w stanie zweryfikować również publiczność, której backpacker opowiada samego siebie po powrocie. W jednym i drugim przypadku narrator korzysta z przywileju, znów cytując za Baumanem, „cudownej możliwości wyboru własnego życia”, która na co dzień na taką skalę dostępna jest jedynie uprzywilejowanym turystom. Manifestowanie takiego stylu życia, charakteryzującego się wolnością wyboru, a zatem de facto przynależnością do klasy uprzywilejowanej, jest niczym innym jak przemocą symboliczną.

9. PODSUMOWANIE

Backpacking, rozumiany jako podróż, do której podróżujący przypisuje znaczenie, nie jest niczym nowym w polskiej kulturze. Nowością jest natomiast uczestnictwo młodych Polaków w międzynarodowej kulturze backpackingu, rozumianego potocznie jako podróżowanie odbywane

Backpacking, rozumiany jako podróż, do której podróżujący przypisuje znaczenie, nie jest niczym nowym w polskiej kulturze. Nowością jest natomiast uczestnictwo młodych Polaków w międzynarodowej kulturze backpackingu, rozumianego potocznie jako podróżowanie odbywane