• Nie Znaleziono Wyników

Beka z mamuś, czyli sposoby dyscyplinowania i regulowania

macierzyństwa w polskich mediach społecznościowych

Joanna Sieracka

Uniwersytet Warszawski

Pomiędzy dyscypliną a biowładzą

Przemiany idei macierzyństwa są […] silnie powiązane z rozprzestrzenianiem się biowładzy. Miłość przestała być jedynie moralnym obowiązkiem lub romantycznym ideałem, a stała się niezbędna do produkcji normalnego dziecka. Można powiedzieć, że dobra matka jest agentem wszystkich ekspertów od duszy i ciała dziecka – zasięga ich porady, dostosowuje swe działania do ich zaleceń, czyni dziecko dostępnym ich ingerencjom naukowym1.

Choć głównym „polem bitwy”2, przedmiotem paniki moralnej i praktyk eksperckich jest dziecko – „porażki wychowawcze, wszelkie zaniedbania czy niedopatrzenia skutkują tym, że stanie się ono «wadliwym» dorosłym”, co może doprowadzić do degeneracji całej populacji – to najważniejszym celem bio-władzy jest „produkcja właściwych matek”3. To one bowiem, mając największy

1 L. Nijakowski, Pornografia. Historia, znaczenie, gatunki, Warszawa 2010, s. 348.

2 Tenże, Lolita obnażona, „Kultura Liberalna” 2014, nr 297, h1p://kulturaliberalna.pl/

2014/09/16/lolita-obnazona/ [dostęp: 10.12.2015].

3 N. Rose, Governing the Soul. The Shaping of the Private Self, [cyt. za:] L. Nijakowski, Pornografia…, s. 348.

wpływ na uformowanie dziecka jako zdyscyplinowanego podmiotu i znor-malizowanej części populacji, mogą zarazem utrudniać jego dyscyplinowanie i biopolityczną regulację. Właśnie dlatego na macierzyństwo zaczęto patrzeć z punktu widzenia hermeneutyki podejrzeń, która współcześnie stała się, zda- niem Lecha Nijakowskiego, „powszechną strategią dyskursywną”: „W dzisiej-szym świecie – zauważa autor – coraz więcej zachowań de*niowanych jest jako krzywdzenie dziecka, kolejne grupy stają się podejrzanymi oprawcami dzieci, zagrażającymi fundamentalnemu konsensowi wartości. Moralizowanie w me-diach szerzy się szeroko”4.

Traktowanie macierzyństwa jako przedmiotu „moralizatorstwa” i publicznej troski jest konsekwencją narodzin biowładzy, charakterystycznej dla nowocze- sności. Jak jednak przekonuje Michel Foucault, powstanie tego modelu nie eli-minuje technologii dyscyplinarnej: „Można nawet powiedzieć, że w większości przypadków dyscyplinarne mechanizmy władzy i regularyzacyjne mechanizmy władzy, mechanizmy dyscyplinarne dotyczące ciała i mechanizmy regulujące dotyczące populacji, nakładają się na siebie”5 . Zakładam zatem, że macierzyń- stwo funkcjonuje na przecięciu dyskursu dyscyplinarnego i regulującego, dys-cypliny i biowładzy6.

4 L. Nijakowski, Lolita…

5 M. Foucault, Trzeba bronić społeczeństwa. Wykłady w College de France, 1976, tłum. M. Kowalska, Warszawa 1998, s. 248.

6 Synteza różnych form technologii władzy jest obecna również w Foucaultowskim poję-ciu urządzania, które oznacza między innymi „pewną linię siły, która – w społeczeństwach zachodnich – od dawna i wciąż prowadzi do dominacji tej formy władzy, którą można by nazwać «rządzeniem» nad wszelkimi innymi formami, zwłaszcza nad władzą suwerenną i dyscypliną” (M. Foucault, Bezpieczeństwo, terytorium, populacja. Wykłady w College de France 1977–1978, tłum. M. Herer, Warszawa 2010, s. 127). Samo rządzenie jest jednak nierozerwalnie związane z innymi technologiami władzy. Charakteryzując je, Foucault pisze:

„Suwerenność bynajmniej nie została […] wyeliminowana za sprawą pojawienia się nowej sztuki rządzenia, sztuki, która następnie staje się nauką polityczną. Problem suwerenności nie znika, przeciwnie: nabiera ostrości. Podobnie rzecz się ma z dyscypliną. Oczywiście, jej organizacja i proces jej wdrażania oraz instytucje, na gruncie których dyscyplina rozkwitała w XVII i na początku XVIII wieku, czyli szkoły, fabryki i koszary – wszystko to wiąże się jak najściślej z rozwojem wielkich monarchii administracyjnych, zarazem jednak dyscyplina nigdy nie była tak ważna i ceniona jak w epoce, w której przedmiotem zarządzania stała się populacja. Zarządzanie populacją nie oznacza po prostu zarządzania pewną ilością fenome- nów zbiorowych albo skupienia się wyłącznie na ich efektach na poziomie globalnym; w rów-nym stopniu wymaga ono sięgnięcia w głąb owych fenomenów, pewnej *nezji i skupienia na szczegółach” (tamże, s. 126).

Rozwiązania polityki rodzinnej w Polsce nadają lokalnego kolorytu pa-nice moralnej wokół macierzyństwa. Jak piszą Renata Hryciuk i Elżbieta Korolczuk,

w polskim kontekście mamy do czynienia z prywatnym maternalizmem, czyli prze- niesieniem obowiązków i kosztów związanych z pracą reprodukcyjną i opieką głów-nie na kobiety, co stanowi odmianę familializmu, czyli systemu, w ramach którego kwestie te spychane są do sfery prywatnej7.

W wyniku takiej polityki rodzinnej niemal całą odpowiedzialnością za opiekę i wychowanie dziecka obarcza się matkę. Z tej perspektywy to właśnie jej dzia-łanie powinno stać się obiektem publicznej troski, zostać poddane dyscyplinie i ulec biowładzy, ponieważ może doprowadzić do wykształcenia jednostki pa-tologicznej, szkodliwej dla całej populacji.

Obarczaniu matek tak wielką odpowiedzialnością towarzyszy obniżenie pre-stiżu, jakim w polskiej tradycji cieszyło się macierzyństwo, oraz odmawianie kobietom kompetencji związanych z realizacją wyznaczonych im ról8. Utrata autorytetu kobiet jest zaś kolejnym powodem, dla którego wzrasta społeczna kontrola macierzyństwa.

Pomiędzy prywatnym a publicznym

Jednym z obszarów piętnowania zachowań matek jako „zagrażających fundamen-talnemu konsensowi wartości”, a zarazem jednym z narzędzi normalizującego

„społeczeństwa kontroli”, są media społecznościowe.

7 R. Hryciuk, E. Korolczuk, Konteksty upolitycznienia macierzyństwa i ojcostwa we współ-czesnej Polsce, [w:] Niebezpieczne związki. Macierzyństwo, ojcostwo i polityka, red. R. Hryciuk, E. Korolczuk, Warszawa 2015, s. 15.

8 Zdaniem Anny Titkow po roku 1989 nastąpiło zerwanie z ukształtowanym głównie na podstawie modelu Matki Polki i menedżerskiego matriarchatu „społecznym genotypem”

wzoru kobiety. Zgodnie z tym wzorcem wypełnianie społecznych oczekiwań (zwłaszcza tych tradycyjnie wiązanych z kobiecymi rolami, czyli dotyczących macierzyństwa, życia ro-dzinnego) wiązało się z wysokim prestiżem, uznaniem kobiecego autorytetu i kompetencji.

Potransformacyjne zerwanie z tym społecznym genotypem polegało na likwidacji owych graty*kacji i „jednoznacznie zagroziło samoocenie i godności” kobiet. Por. A. Titkow, Kobiety pod presją? Proces kształtowania się podstaw nowoczesnej tożsamości, [w:] tejże, Tożsamość polskich kobiet. Ciągłość, zmiana, konteksty, Warszawa 2007, s. 47–73.

Pod wpływem ure/eksyjnienia macierzyństwa, ure/eksyjnienia charakte-rystycznego dla późnonowoczesnej kultury indywidualizmu9, w sieci powstaje wiele form rodzicielskiej (a w praktyce macierzyńskiej) samopomocy. W odpo-wiedzi na wzrost popularności i specy*kę tego zjawiska tworzy się szereg stron internetowych, fanpage’y i blogów, piętnujących te internetowe praktyki matek, które mogą utrudniać produkcję „normalnych dzieci”.

Wśród nich do tej pory największą popularność w polskich mediach społecz-nościowych (107 tys. polubień) zdobył fanpage Beka z mamuś na forach (dalej jako Beka…), funkcjonujący na Facebooku od grudnia 2014 do września 2015 roku. Jego działalność polegała na wyszukiwaniu i kopiowaniu kontrowersyj- nych treści, w tym fotogra*i, zamieszczanych przez matki w sieci i prześmiew-czym ich komentowaniu. Strona budziła wiele kontrowersji i została zamknięta przez administrację portalu ze względu na dużą liczbę zgłoszeń fanpage’a jako niezgodnego ze standardami Facebooka. Doczekała się jednak licznych prób wznowienia.

Ze względu na trudności w wery*kacji archiwalnych materiałów fanpa-ge’a postanowiłam poddać analizie treści pojawiające się na stronie będącej jego najwierniejszą kontynuacją. Facebookowe wydarzenie Żądamy przy-wrócenia strony Beka z mamuś na forach!!! (dalej jako ŻP) zostało utworzo-ne między innymi przez jedną z byłych administratorek kontrowersyjnego fanpage’a10 już po zamknięciu Beki… Strony łączy (a zarazem odróżnia od innych tego typu) misyjny, czyli otwarcie regulujący i dyscyplinujący cha-rakter, o którym świadczą choćby sposób administrowania oraz deklaracje zarządzających nimi administratorów i administratorek. Jedna z nich pisze:

„My staramy się pokazywać mamuśkom błędy jakie popełniają – czyli wrzu-canie zdjęć nagich dzieci, fotek z prawie każdej sekundy ich życia, otwarte galerie, z których dosłownie każdy może sobie wziąć co chce i wykorzystać to do nie zawsze dobrych celów”11.

Interesująca mnie strona, mimo że odgrywa dyscyplinującą i regulatywną rolę społeczeństwa normalizacyjnego, czyniąc macierzyństwo przedmiotem publicznej troski i biowładzy, jednocześnie wzywa do jego ukrywania w sferze

9 Por. A. Giddens, Nowoczesność i tożsamość. „Ja” w epoce późnej nowoczesności, tłum. A. Szulżycka, Warszawa 2001; M. Jacyno, Kultura indywidualizmu, Warszawa 2007.

10 Informacja pochodzi z wywiadu, który przeprowadziłam z administratorką ŻP. Osoby administrujące stroną Beka… pozostają anonimowe.

11 Cytat pochodzi z wyżej wspomnianego wywiadu.

prywatnej, umacniając tabu12 nałożone na jego niektóre aspekty. Kontrowersje wokół widzialności macierzyństwa często opierają się na społecznej negocjacji granicy między sferami prywatną a publiczną. W wielu interpretacjach kon-trowersje te przybierają formę binarnej opozycji: uważa się, że matki próbują rozszerzyć to, co publiczne, poprzez „wprowadzanie kwestii prywatnych i in-tymnych w obszar sfery publicznej”13 , podczas gdy osoby piętnujące takie prak-tyki starają się przestrzeń tę ograniczyć, a macierzyństwo zepchnąć do sfery prywatnej: „matki małych dzieci są traktowane jako istoty irracjonalne, które naruszają porządek społeczny i w związku z tym powinny być odizolowane od miejsc publicznych”14.

Aby wyjść poza tę upraszczającą opozycję, dokonam analizy treści pojawia- jących się we wspomnianym wydarzeniu, uznając je za przejawy działania dys-cypliny i biowładzy. Pozwoli to wskazać, w jaki sposób współistnieją ze sobą pozornie przeciwstawne tendencje do upubliczniania macierzyństwa i narzu- cania mu niewidzialności. Posłuży temu przedstawienie najbardziej piętnowa-nych na ŻP praktyk matek, wskazanie sposobów dyscyplinowania, regulowania i umacniania tabu, którym objęte są niektóre aspekty macierzyństwa, oraz próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego to właśnie wskazane przeze mnie elementy budzą najwięcej kontrowersji. Mając to wszystko na uwadze, przeprowadziłam analizę postów, komentarzy i zdjęć zamieszczanych na ŻP zarówno przez admi-nistratorki, jak i użytkowników i użytkowniczek Facebooka „uczestniczących w wydarzeniu” (materiał stanowiły wszystkie treści opublikowane na stronie od momentu jej powstania do grudnia 2015 roku), a także dokonałam ich

12 Sposób rozumienia tabu przejmuję od Nijakowskiego: „Z socjologicznego punktu wi-dzenia na tabu składa się kilka elementów. Po pierwsze zakaz społeczny, nieważne formalny czy nieformalny. Po drugie potoczna obawa przed «skażeniem», nawet jeśli nieokreślo-na, to jednak wywołująca irracjonalny strach przed skutkiem działania lub zetknięcia się z obiektem. Po trzecie niemożność rozmowy o przedmiocie tabu – wypieranie zakazanego obiektu/działania z dyskursu publicznego i prywatnego, choć niekoniecznie z psychiatryczno- -medycznego. Po czwarte strach przed wyobrażaniem sobie złamania tabu (nie tylko ze wzglę- du na «skażenie», ile samo działanie). Po piąte złamanie tabu bywa postrzegane jako zała-manie porządku społecznego, naruszenie jego głębokich rdzennych wartości”. L. Nijakowski, Pornografia…, s. 358.

13 M. Olcoń-Kubicka, Indywidualizacja a nowe formy wspólnotowości, Warszawa 2009, s. 184.

14 A. Młodawska, Tradycyjna polska stygmatyzacja czy ponowoczesne neoliberalne wyklu-czenie? Analiza internetowego dyskursu kobiecej bezdzietności, [w:] Pożegnanie z Matką Polką?

Dyskursy, praktyki i reprezentacje macierzyństwa we współczesnej Polsce, red. R. Hryciuk, E. Korolczuk, Warszawa 2012, s. 113.

interpretacji, wykorzystując do tego narzędzia krytyki feministycznej, teorię psychoanalityczną i koncepcję władzy Michela Foucaulta15.

To, co powinno zostać ukryte: dziecięca nagość

Już wstępna analiza wykazuje, że słowa administratorki o publikowanych przez matki „otwartych galeriach, z których dosłownie każdy może sobie wziąć, co chce, i wykorzystać to do nie zawsze dobrych celów”, odnoszą się głównie do przedstawień dziecięcej nagości i wyobrażonych praktyk pedo*lskich.

Krytykując nieumiejętność ustawienia prywatności, jedna z uczestniczek pisze:

„Charakterystyczną cechą maDki polki jest otwarta galeria ochoczo czekająca na stado pedo*li”16. Jeden z komentarzy pod zdjęciem eksponującym dziecięcą nagość brzmi: „Świetna pożywka dla pedo*li, gratuluje mamo!”. Po zakryciu stref intymnych dziecka, przedstawionych na zdjęciu, które oryginalnie zostało umiesz-czone w sieci przez mamę w nieocenzurowanej wersji, ktoś stwierdza: „może dziś jeden pedo*l mniej będzie mógł się zadowolić. A to już satysfakcja”.

Zdaniem Nijakowskiego „prawdopodobnie wiele zdjęć uznawanych dziś przez nas za pedo*lskie wcale pedo*la nie pobudza”17, a dziecięca nagość na fotogra*ach często nie ma żadnego związku z zagrożeniem seksualnym dzieci.

Jednak znaczna część użytkowników i użytkowniczek, poddając się przemia-nom dokonującym się we współczesnej kulturze, wydaje się owładnięta paniką moralną wokół zjawiska pedo*lii.

O owych przekształceniach pisze autor pracy Pornografia. Historia, znaczenie, gatunki. Jego zdaniem w ostatnich latach

zaczęły się zmieniać obyczaje oraz społeczne sposoby postrzegania dzieci i ich wi-zerunków. Doszło do swoistej pedo*lizacji przestrzeni publicznej, czyli zaostrzenia

15 Wywiad z administratorką wydarzenia, przeprowadzony w grudniu 2015 roku, służył do uzyskania informacji na temat funkcjonowania strony i jej związków z Beką… oraz dostępu do archiwalnych treści. Choć cytowany, ma charakter pomocniczy i nie stanowi przedmiotu analizy.

16 Wszystkie nieopisane cytaty pochodzą ze strony h1ps://www.facebook.com/

events/678557392246296/?active_tab=posts [dostęp: 10.12.2015].

17 L. Nijakowski, Miś zboczeniec sieje lęk, rozm. B. Pietkiewicz, „Polityka” 2014, nr 4, h1p://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1567595,1,czy-nagosc-dziecka--jest-naturalna.read [dostęp: 10.12.2015].

hermeneutyki podejrzeń, nakazującej doszukiwać się nieczystych intencji w dziełach i działaniach postrzeganych jeszcze 20–30 lat temu jako normalne i naturalne18. Korzenie tej zmiany autor upatruje w dokonującej się w Giddensowskiej późnej nowoczesności zmianie modelu rodziny. „Władza patriarchalna […] – pisze – była «niedoskonała», nie była w stanie nadzorować i regulować wielu sfer życia”19. Na jej miejsce wkroczyła zatem biowładza, oparta na ingerencjach eksperckich, których głównym przedmiotem jest dziecko, objęte dyskursem

„jednocześnie medycznopsychologicznym i dotyczącym zdrowia *zycznego i psychicznego nieletniego, jak i moralnym”20. Ponieważ „porażki wychowawcze, wszelkie zaniedbania czy niedopatrzenia skutkują tym, że stanie się ono wadli-wym dorosłym”, „praktyki społeczne wymagają uzasadnienia dobrem dziecka, troską o nie”21 . W ten sposób dyskurs biowładzy staje się motorem paniki mo-ralnej związanej z pedo*lią. W tej perspektywie tak silna krytyka przedstawień dziecięcej nagości stanowi wyraz upublicznienia dziecka, sukces biowładzy i eksperckiego nadzoru nad rodziną.

O skali paniki moralnej świadczy krytyka, której przedmiotem stało się zdję-cie ojca kąpiącego się z około dwuletnią córką, wykonane i zamieszczone w sieci przez matkę. Wizerunek nie eksponuje nagości – ani mężczyzny, ani dziewczyn-ki. Potępione zostało nie tylko upublicznienie fotogra*i, lecz także sam fakt wspólnej kąpieli ojca z dzieckiem. Administratorka podpisała zamieszczone zdjęcie dwoma pytaniami: „Czy jest normalne, że tatuś bierze wspólną kąpiel z córką? A mamusia wrzuca zdjęcia z tej kąpieli na fejsa?”.

Choć pytania mają charakter retoryczny, warto zwrócić uwagę na ich impli- kacje. Ich autorka daje do zrozumienia, że opublikowanie fotogra*i oraz przed-stawione na niej zdarzenie zasługują na ocenę negatywną, ponieważ n i e s ą n o r m a l n e. Zdaniem Nijakowskiego, to właśnie normalizacja jest kluczową technologią biowładzy22 ; Foucault z kolei przedstawiał normę jako punkt prze-cięcia władzy dyscyplinarnej i regulatywnej,

18 Tenże, Pornografia…, s. 309–310.

19 Tamże, s. 347.

20 Tamże, s. 348.

21 Tamże, s. 348–349.

22 Tenże, Biowładza w późnej nowoczesności, [w:] Wiedza – władza, red. J. Szymczyk, M. Zemło, A. Jabłoński, Lublin 2009, s. 110.

element, który będzie krążył od dyscypliny do regularyzacji, który w podobny sposób będzie się stosował do ciała i do populacji, który pozwala kontrolować jednocześnie porządek dyscyplinarny i porządek przypadkowych zdarzeń zachodzących w biolo-gicznej wielości23.

Zachowanie rodziców kąpiącej się dziewczynki ma zatem zostać potępione, ponieważ nie poddając się normalizacji, stanowi punkt oporu zarówno wobec dyscypliny, jak i biowładzy.

Chociaż część komentujących, wbrew intencji administratorki, uznało wspól-ną kąpiel ojca i córki za coś „normalnego”, jako uzasadnienie pisząc najczęściej, że mężczyzna na pewno ma na sobie kąpielówki albo że zabawa odbywa się pod czujnym okiem mamy, podejrzenie już padło. Wystarczy zacytować parę komen- tarzy: „nie oglądasz telewizji, nie czytasz gazet? Wiesz, ilu ojców molestuje, a na-wet gwałci swoje córki? Nie? Nawet kilkumiesięczne niemowlęta, dwulatki. I to są ICH OJCOWIE!”; „Są pewne granice których się nie przekracza. Tatusiowie też molestują córki (nie tylko źli panowie w parku) […]”. Wyobrażony pedo*l nie jest już uniwersalnym obcym naszej zachodniej kultury, psychotycznym

„pedo*lem-drapieżcą”, który bezbronne o*ary tropi w sieci. Podejrzenie może paść na każdą osobę, a zwłaszcza na mężczyznę.

Jednak uczestnicy i uczestniczki wydarzenia ŻP potępiają umieszczanie w sieci zdjęć przedstawiających dziecięcą nagość nie tylko ze względu na ich możliwe wykorzystanie w celach seksualnych. W przytoczonym w pierwszej części artykułu fragmencie pracy Nijakowskiego autor zaznacza, że wraz ze zmia- ną statusu dziecka w epoce nowoczesnej coraz większą liczbę zachowań de*-niuje się jako jego „krzywdzenie”. Na analizowanej stronie za robienie dziecku krzywdy uznane zostało bezprawne użycie jego wizerunku: „wykorzystywanie [zdjęć dzieci] do nie zawsze dobrych celów” polega nie tylko na tym, że obna-żone dzieci zostają narażone na spojrzenie pedo*la, lecz także na tym, że się je ośmiesza. Wypowiadające się osoby przestrzegają przed wstydem, jaki dziecko będzie odczuwać, oglądając swoje nagie wizerunki w wieku dojrzewania, lub jego kompromitacją w oczach rówieśników czy nawet przyszłych pracodawców.

W zamieszczonych na stronie zrzutach ekranu, które przedstawiają kon- frontację matek i ich krytyków, krytykowane podkreślają, że to one decydu-ją o wychowaniu swojego potomstwa i wiedzą, co jest dla niego najlepsze.

23 M. Foucault, Trzeba bronić społeczeństwa…, s. 250.

Na zarzuty naruszania prawa do wizerunku dziecka często odpowiadają: „Radzę się zająć swoim życiem”. Marta Olcoń-Kubicka taką postawę określa jako sku-tek indywidualizacji macierzyństwa: „Kwestie związane z macierzyństwem są stopniowo wyjmowane spod szerszego wpływu społecznego i przechodzą pod indywidualne zarządzanie przez matkę. […] Dominuje przekonanie, że dziecko jest prywatną sprawą rodziców i nie należy się wtrącać”24.

Choć kontrowersje, których wyrazem są fanpage’e Beka… i jego kontynu-acja, przebiegają wokół sposobu rozumienia tego, co publiczne i prywatne, nie przybierają kształtu binarnej opozycji, którą przedstawiłam w części dru-giej. Piętnowane działania matek noszą znamiona opisanego przez Olcoń- -Kubicką, charakterystycznego dla przestrzeni internetowej „wprowadzania kwestii prywatnych i intymnych w obszar sfery publicznej”25. Uczestniczki i uczestnicy ŻP natomiast z jednej strony dążą do zatrzymania tego procesu i zmniejszenia widzialności niektórych aspektów macierzyństwa, ale z dru-giej – przeciwstawiają się zepchnięciu go do sfery prywatnej. Sprzeciwiają się bowiem uznaniu dzieci za własność matek, podkreślając podmiotowość dziecka i przysługujące mu prawa. Ingerując w macierzyńskie decyzje i prak-tyki, traktują dzieci jako przedmiot publicznej troski, wymagający nadzoru eksperckiego.

Ten paradoks pomaga wyjaśnić spostrzeżenie Anny Zdrojewskiej- -Żywieckiej. Diagnozując „brak społecznego przyzwolenia na bycie pełnowy-miarową matką w przestrzeni publicznej”, autorka zauważa, że „macierzyństwo mile widziane jest w określonych «podprzestrzeniach» przestrzeni publicz-nej”26. Z punktu widzenia uczestników i uczestniczek ŻP podprzestrzenie te to obszary, które są objęte dyskursem eksperckim. To on bowiem zawiesza obowiązujące tabu. Jak pisze Nijakowski, jednym z elementów tego ostatnie-go jest „wypieranie zakazanego obiektu/działania z dyskursu publicznego i prywatnego, choć niekoniecznie z psychiatryczno-medycznego”27. Władza przedstawiania nie należy do matek: to, co *zjologiczne i intymne, widziane może być tylko przez pryzmat ekspertyzy.

24 M. Olcoń-Kubicka, Indywidualizacja a nowe formy…, s. 139.

25 Tamże, s. 184.

26 A. Zdrojewska-Żywiecka, Terror laktacyjny versus nagonka butelkowa. O konfliktach między kobietami w zakresie praktyk macierzyństwa, [w:] Pożegnanie z Matką Polką? Dyskursy…, s. 139.

27 L. Nijakowski, Pornografia…, s. 358.

To, co powinno zostać ukryte: ekskrementy

Do publikowanych przez matki zdjęć uważanych za naruszające prawo dziecka do intymności i wizerunku należą również te, które przedstawiają je w czasie karmienia, wykonywania czynności *zjologicznych, z widocznymi zmianami chorobowymi, słowem – te, które obrazują to, co *zjologiczne, a co zwyczajo-wo umieszcza się poza polem widzenia. Uczestnicy i uczestniczki ŻP potępiają jednak nie tylko naruszanie prywatności i godności dzieci przez zamieszczanie ich zdjęć w kompromitujących i budzących odrazę kontekstach. Oburzające jest dla nich również samo pojawianie się w sieci przedstawień tego, co *zjologiczne.

W jednym z postów administratorka wydarzenia pisze:

Ten temat odwlekałam bardzo długo. Ale przyszedł chyba czas i na to. Kupa. Temat kupy na mamuśkowych forach jest tematem dość szerokim. Mamusie rozpisują się o kolorze, konsystencji, zapachu i innych „walorach” kupy. Wszystko byłoby jeszcze do przełknięcia gdyby nie… zdjęcia.

Antropologia często wskazuje na tabu, jakim objęte są wszystkie wydzieliny ludzkiego organizmu. Wiąże się ono z ich dwuznacznym statusem taksonomicz-nym. Jak pisze Piotr Kowalski, „z jednej strony jako produkt ciała człowieka są [one] ciągle jego cząstką, z drugiej zaś – jako że zostały już wydalone, zdają się być zupełnie odrębnym przedmiotem”28 . Jako takie zawieszają porządek takso-nomiczny i są przedmiotem „lęku i wstrętu, jakim otacza się wszystko to, co nie

Antropologia często wskazuje na tabu, jakim objęte są wszystkie wydzieliny ludzkiego organizmu. Wiąże się ono z ich dwuznacznym statusem taksonomicz-nym. Jak pisze Piotr Kowalski, „z jednej strony jako produkt ciała człowieka są [one] ciągle jego cząstką, z drugiej zaś – jako że zostały już wydalone, zdają się być zupełnie odrębnym przedmiotem”28 . Jako takie zawieszają porządek takso-nomiczny i są przedmiotem „lęku i wstrętu, jakim otacza się wszystko to, co nie