• Nie Znaleziono Wyników

zdania bezpodmiotowe, mające orzeczenie w bezokoliczniku, a sprawcę czynności wyrażonego w celowniku, z którymi często łączy się

Sytu acja komunikacyjna

1) zdania bezpodmiotowe, mające orzeczenie w bezokoliczniku, a sprawcę czynności wyrażonego w celowniku, z którymi często łączy się

słowa posiłkowe 'przyjdzie się', było 125, np. s trzeba mnie było za­

raz na ulicę Florida iść (s. 22), Po co mnie do Anglii, lub do Szko- cji [jechać] (s. 9);

2) partykuła wzmacniająca ^ż s Takiż to rozkoszny był dotąd los 26 Polaków (s. 63), Diabłaż tam, a czemu to nikt nie stoi [.,.] (s. 90), Prawdaż to, że bez Kul był Pojedynek? (s. 93) itp.

powszechniające się we współczesnym języku literackim mają swe źród­

ło właśnie w mowie potocznej.

25Za charakterystyczne dla kresowej polszczyzny mówionej uważa te konstrukcje Z. K u r z o w a : Elementy kresowe w języku powieści po­

wojennej..., s. 154.

26I b i d e m, s. 84, 140, 153.

Зако znak potoczności wymienić należy ruchomość końcówek czasu przeszłego (dokładne uwagi na ten temat zawiera rozdz. Ii).

Z ogólnych rozważań o wypowiedzi wynika, że musi ona zawsze być o czymś, co w sytuacji opowiadania lub rozmowy oznacza, ż e : istnieje zbiór elementów czasowych i przestrzennych wspólnych dla nadawcy i odbiorcy. Oznacza to w praktyce wzmożone występowanie tych faktów ję­

zykowych, które uwspółcześniają, uaktualniają wypowiedź środkami lin­

gwistycznymi (a więc zostawiamy na boku cały arsenał środków pozaję- zykowych. Jak mimika, wskazywanie palcem, kręcenie głowę it p. ). Mowa tu zatem o zaimkach wskazujących, precyzyjnych określeniach miejsca i czasu oraz o umiejętnyjm operowaniu czasami gramatycznymi.

Przyjrzyjmy się pierwszemu akapitowi tekstu:

"Odczuwam potrzebę przekazania Rodzinie, krewnym i przyja­

ciołom moim tego oto zaczątku przygód moich, już dziesięciole­

tnich, w argentyńskiej stolicy. Nikogo ja na te Kluski stare moje, na Rzepę może i surową nie zapraszam, bo w Cynowej mi­

sie Chude, Kiepskie, i do tego podobnież Wstydliwe, na olejjj Grzechów moich. Wstydów moich, te Krupy ciężkie moje. Ciemne, z kaszę czarną moją, ach, że i lepiej do Ust nie wzięć, bo chy.

ba na wieczne Przekleństwo, Poniżenie moje, na drodze nieusta­

jącej Życia mojego i pod tę ciężką, żmudną Górę moję."

Zauważamy silne nasycenie tekstu zaimkami deiktycznymi (5 razy, z czego dwukrotnie występuję one we wzmocnieniu syntagmatycznym : tego oto i tego podobnież), z których przynajmniej jeden ma także funkcję uściślenia specjalnego: tego oto zaczątku przygód moich £*..] w ar­

gentyńskiej stolicy. Współpracuję w nadaniu tekstowi charakteru os- tensywnego zaimki dzierżawcze reprezentowane nieprzypadkowo wyłącz­

nie przez 1 os. 1. p o j . (10 razy). W efekcie osiągamy ograniczenie sytuacyjne typu ЗА - TU - (MÓWIĘ o) MOICH (rzeczach). Owe rzeczy, pod którymi kryją się życia przypadki, desygnowane są przez

rzeczow-niki konkretne, materialne (Kluski, Rzepa, Cynowa misa. Krupy [...]

z kaszę).

Wreszcie czasy gramatyczne. Panuje w nich łatwo zauważalna teraź­

niejszość reprezentowana dwoma czasownikami (odczuwam i zapraszam);

jednak nie należy przeoczyć w analizowanym fragmencie teraźniejszoś­

ci ukrytej, tkwięcej jakby w jego strukturze głębokiej.

“Przygody dziesięcioletnie* jeszcze nie zakładałyby swego przedłu­

żenia do teraźniejszości. Przygody "już dziesięcioletnie" nieuchron­

nie każę nam myśleć o swoim trwaniu w kategoriach tyleż przeszłości co teraźniejszości. Poczętek następnego akapitu: "Dwudziestego pierw­

szego sierpnia 1939 roku ja na statku Chrobry do Buenos <^ires przybi­

jałem" nawięzuje do daty ustanawiającej punkt poczętkowy cięyu wyda­

rzeń. Punktu końcowego nie ma. Oedynie przysłówek ,już wskazuje, ze mamy do czynienie z nieprzerwanym procesem, którego żywiołem jest te­

raźniejszość. Oest ona ukryte z powodu luk w polskim systemie grama­

tycznym, który miejsce przeznaczone w siatce czasów dla sposobu wy­

rażania czynności zaczętych a nie skończonych pozostawia

niewypełnio-Prancuski autor-gawędziarz posłużyłby się tu Раээё compost, an­

gielski pisarz zaś wybrałby Present Perfect. Wybór perfectum zamiast aorystu charakterystyozny jest w tych Językach właśnie dla sytuacji wypowiedzeniowych. £mil Benveniste zauważa w jednej ze swoich prac, że gdy narracja o wydarzeniach przeszłych (tzw. :'enonciation histo- rique) posługuje się czasem passó simple, o tyle mowa przedkłada zde­

cydowanie passe со тр оз ё, przy czym przez mowę Esnveniste rozumie stwierdzenie zakładające mówcę i słuchacza, a intencję pierwszego jest oddziaływanie na drugiego"'.

2^E. B e n v e n i s t e : Probl&mes de linguistique gśr.erale, Pa­

ris 1966, s. 242. Gwoli akademickiej ścisłości odnotujmy, że p r z y j ­ mujemy dokonane przez Be nve n i s t e ' a utożsamienie "discou'se" z "то chociaż nie ma w tym względzie jednomyślności w ś r ó d j ęzyfccnnnweów. :-p.

H. P a r r e t poddaje krytyce poględy Benveniste'a na ''discourse"

w swąj znakomitej pracy: Language and Discourse, The Hague 197: , t-.

244.

Innym aspektem ukrytej teraźniejszości, nieobecnym w analizowanej próbce, lecz bogato reprezentowanym w tekście, są przymiotniki z przyrostkiem - a w y , np.i czarniawy, ryżawy (e. 99), tłustawy ( s . 16 - 2 razy), grubawy (s. 16 - 4 razy), sala ciemnawa (s. 26, 27).

i » 28

Derywaty te określają głównie pośredniość cech , lecz także kry­

je w sobie element temporalności. “Czarny" lokuje się dzięki swej o- kreśloności jako cecha wyraźnie ustabilizowana, pozbawiona elementu zmiany. Oej domenę jest nie tyle stawanie się, co bycie. Inaczej

"czarniawy", który - pośrednicząc między “czarnym" (punkt wyjścia) a

"innym kolorem" (punkt dojścia) - staje się stanem przejściowym, pro­

cesem uchwyconym in statu nascendi, momentem "teraz” ujmującym coś, co było czarne wczoraj, a może nim przestać być jutro.

Oednym z naczelnych zadań tego rozdziału było wykazanie, że zasad­

niczym tworzywem "Trans-Atlantyku" jest słowo wypowiedziane, a cały tekst został zaaranżowany Jako zdarzenie słowne. Nasuwa się tu na­

tychmiast wątpliwość co do możliwości zachowania mownego charakteru tekstu, skoro istnieje on wyłącznie jako zapis. Aktualnie podejmiemy próbę odpowiedzi na pytanie, |czy zapis tekstu automatycznie niszczy jego walor wypowiedzeniowy.

Podstawowe znaczenie ma tu punkt 4 z przytoczonej listy cech cha­

rakteryzujących wypowiedź. Z ulotnością wypowiedzi, z jej zamiera­

niem po ustaniu rodzącej ją sytuacji łączy eię to, ii owa sytuacja jest jej integralną częścią, że nie ma wypowiedzi bez konkretnej sy­

tuacji. Zapis, nie będąc w stanie utrwalić zdarzenia, silić się może jedynie na oddanie Jego sensu, gdyż pismo przechowuje jak powiada Ri- couer "nie zdarzenie wysłowienia, lecz coś wysłowionego w

wysławia---- S3wysławia----wysławia----wysławia---

S3---Z o b . В. К r e J at Geneza funkcji przymiotnikowego sufiksu -awy (typ białawy, gorzkawy), "Oęzyk Polski" XXXVII, 1957, s. 351-357j A. G r o c h o w s k a : Przymiotniki z sufiksem -awy we współczes­

ny* Języku polski*, "Oęzyk Polski" LV, 1975, e. 333.

niu" . Z istoty zapisu "Trans-Atlantyku* wynika, że gdy w sferze w y pq

powiedzi jest on gawędę mówiącą o zdarzeniach Polaków w Argentynie, to w kręgu pisma automatycznie stać się musi pewnym idealnym sensem tych wydarzeń.

Z za p i s u wyni k a , że z d anie łiusi m i e ć swój sens, natomiast może nie m i e ć n o m i n a t u ^ 0 . Inaczej mówiąc, pismo z m n i ejsza k o n k r e t n o ś ć o d ­ n i e s i e ń w y r a z ó w do r zeczywistości, w k t órych służbie znajduje się sy­

tuacja w y p o w i e d z e n i o w a . Stąd " T r a n s - A t l a n t y k * z a p isany jest także, jak to w y k a z a n o , rejestrację p e w n e g o stanu Kosmosu. Dzieje się tak także dlatego, że z a pisany tekst p rzema wia już nie intencjami a u t o ­ ra, lecz swymi w ł a s n y m i . W sytuacji wypow i e d z i słucham tego, c o ktoi chce p o w i e dzieć, dla czyt e l nik a intencje autora stanowię jec/r.i& c, ; bną poszlakę, z a sa d n i c z a siła w y r a z u spoc zywa na tekście o t r i Ł l c n y :

pismem. Nada w c a pr z e k a z u z o s taj e usun ięt y w cień. To w n i o s k i płynące z pier w s z e g o punktu c ech wypowie dzi ,

Z k o l e j n y c h dwóch pozycji w y ł a n i a j ą się n a s tępujące konkluzję-; de- ikt yc z n o ś ć w y p o w i e d z i suge r ują ca o g r a ni cze nie i zawęż e n i e obsza ru cza s o p r z e s t r z e n n e g o w y p o w i e d z i w r a z z z ap isem zmienia się, rozszerza­

jąc się w pewną rozległą sferę ok re ś l o n y c h sposobów bycia, ideologii itd. " T r ans-Atlantyk" z a p i s a n y nie jest tylko sytuacją w y p o w i e d z e ­ niową, w której mówi ^ię o pe w n y c h wy dar ze n i a c h , lecz jest “Ś w i a t e m ” nie w sensie ogólnym, nie K o s mos em jak w punkcie 4, lecz " ś w i a t e m ” szlacheckiej k a r m a z y n o w o ś c i , tym co zostało nazwane w rozdziale p o ­ p rzednim T E K S T E M SA R M A C K O Ś C I, To rozszerzenie podtrzymywane jest przez u n i c e s tw i a n ie z a p i s e m o gr a n i c z e n i a s y t u a c y j n e g o gawędy, s p o w o ­ dow an e go o k re ś l o n ą liczbą słuchaczy, którą pismo mnoży bez ograni- czeń.

---59---

P. R i с o e u r: op. cit., s. 242.

^0Używam spolszczonej przez 3. Pelca terminologii Fregego zawar­

tej w pracy: Sens i nominat, Cw:J Logika i język, oprać. 3. P e 1 c, Warszawa 1967, s. 225-231.

Przedstawione rozważenia wydobywają - molu zdanie* - jeszcze do­

bitniej sens nadwyżki etylizacyjnej stosowanej przez Gombrowicza. U- zyskuje ona wartość stylu nie tylko dlatego, że prezentuje punkt wi­

dzenia autora, ale także dlatego, że staje się narzędziem zapisu, Fragmenty operujące powtarzaniem tego samego słowa lub dźwięku tak liczne w tekście "Trans-Atlantyku" są możliwe i w pełni funkcjonalne tylko w wersji zapisanej. W sytuacji wypowiedzeniowej szanse na ich pojawienie się są niewielkie, gdyż tak wielkie nagromadzenie wypowie­

dzi tautologicznych (czasem jest to tautologia dosłowna, np. gdy Gom­

browicz mówi "pustota pojedynku pustego" w innych przypadkach tauto­

logią określa się natrętne powtarzanie tych samych dźwięków lub słów typu: "Chodzę, i Chodzę i Chodzę, a już Chodzą Ji Chodzę i Chodzę i Chodzę", s. 40) tłumi intencję mówcy, nadmiernie skupiając uwagę słu­

chacza na samym materiale jwypowiedzi. Gawęda rozwija się wzdłuż cen­

tralnego wydarzenia serią dygresji, jednak nigdy nie uprawia dygre­

sji na temat swojego tworzywa. Nadwyżka stylizacyjna Gombrowicza wi ­ doczna w takim choćby fragmencie:

"Powszechne więc osłupienie, gęby porozdziewiano, patrzą, a może mnie za Półgłówka mają, ale Diabli, Diabli, o nic nie dbam, a Chodzą, jakbym tu sam był. Jakby nikogo nie było. A Chód coraz silniejszy. Potężniejszy [...3 i tak już diabli, dia­

bli, Chodzę, Chodzę i Chodzę, a już Chodzę, Chodzę, i Chodzę i Chodzę (s. 40)

jest instrumentalna nie względen wypowiedzi, lecz względem zapi­

su, gdyż to właśnie w zapisie styl może być swym własnym komentarzem, ponieważ w wypowiedzi służyć on musi wiernemu wyrażeniu intencji mów­

cy, podczas gdy w piśmie oddaje się całkowicie sensowi tekstu, który może, lecz nie musi pokrywać się z intencjami autora. Wypowiedź mówi o ograniczonej sytuacji, zapis o stanie świata.

Spróbujmy uzyskać sumaryczne zestawienie różnic między gawędą wy­

powiedzianą a zapisaną, wraz z rolą, jaką odgrywają stylizacyjne za­

biegi Gombrowicza :

Mówi o przygodach