• Nie Znaleziono Wyników

W swojej ksi¹¿ce The Dominion of the Dead Robert Harri­ son próbuje po³¹czyæ podejœcie Vico i Heideggera i dokonaæ syntezy genetycznej filologii z ontologi¹. Reinterpretacja myœli niemieckiego filozofa prowadzi Harrisona do zwróce­ nia uwagi nie na w³aœciw¹ Heideggerowi ontologiê œmierci, ale na „ontologiê zmar³ych”. Id¹c œladem Vico, nie mo¿na –

13 Pojêcie œladu jest jednym z najwa¿niejszych pojêæ w dyskursie pa­ miêci, którym nie bêdê siê jednak tutaj zajmowaæ („œlad pamiêci”).

171 Bycie-ku-martwemu cia³u

zdaniem Harrisona – z pojêcia œmierci wnioskowaæ o rzeczy­ wistoœci zmar³ych, lecz nale¿y prowadziæ myœlenie odwrot­ nie: od pewnika do prawdy. „Aksjomat Vico: «kolejnoœæ idei winna byæ zgodna z kolejnoœci¹ rzeczy»14 – pisze Harrison – mo¿na przet³umaczyæ w nastêpuj¹cy sposób: idea œmierci musi wynikaæ ze zmar³ego. W istocie musi wywodziæ siê z martwego cia³a. Martwe cia³o jest bowiem jedn¹ z najbar­ dziej podstawowych ludzkich instytucji”15.

W tym kontekœcie najciekawsza teza Harrisona, która powsta³a z parafrazy Heideggera, brzmi: „bycie-ku-œmierci jest w istocie byciem-ku-zmar³emu” (being-toward-the death

is in fact being-toward-the dead)16. W ponownym zadaniu pytania „czym jest martwe cia³o?” oraz rozwa¿eniu kwestii „bycia-ku-zmar³emu” mo¿na zatem upatrywaæ próbê roz­ winiêcia i przeformu³owania ontologii œmierci Heideggera w ontologiê martwego cia³a. Jest to – jak zaznaczy³am – nie­ zwykle interesuj¹ca propozycja, ale nie znajduj¹ca rozwi¹­ zania w rozwa¿aniach autora, który próbuje wyjœæ poza Mi­ strza, lecz w swych analizach ci¹gle wraca do jego dogmy. Harrisona interesuje zatem wspó³bycie ¿ywych ze zmar­ ³ymi, ale na zasadzie w³aœnie takiej, jak¹ proponuje Heideg­ ger, pisz¹c o zmar³ym, którego cechuje wprawdzie „nieby­ cie-ju¿-w-œwiecie” (co uniemo¿liwia wspó³bytowanie z ¿ywy­ mi, którzy nale¿¹ do innego œwiata), ale ci¹gle istnieje on jako „bycie-ju¿-tylko-obecne”, tj. coœ nie¿ywego, ale nie w sen­ sie materii nieo¿ywionej, lecz w sensie czegoœ, co zosta³o po­ zbawione ¿ycia. Zatem – podobnie jak u Harrisona – troska o zmar³ego dotyczy nie tyle martwego cia³a jako czegoœ orga­ nicznego (od czego w sposób obiecuj¹cy zaczyna swoje rozwa­ ¿ania Harrison), ile opieki nad dope³nianiem siê jego istnie­ nia17. Znaczy³oby to, ¿e mimo œmierci byt posiada nadal pewn¹ zaleg³oœæ rozumian¹ jako brak, a jednoczeœnie d³ug,

14 Giambattista Vico, Nauka Nowa, przek³. Jan Jakubowicz, War­ szawa: PWN, 1966, s. 111 (&238).

15 Robert Pogue Harrison, The Dominion of the Dead. Chicago and London: Chicago University Press, 2003, s. 92.

16 Tam¿e, s. 97.

17 Zob.: Martin Heidegger, Bycie i czas, przek³. Bogdan Baran. War­ szawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 1994, s. 332-354.

któr¹ zmar³y sp³aca poprzez bycie u¿ytecznym dla ¿ywych. W tym kontekœcie mo¿na wiêc mówiæ o pewnej symbiozie panuj¹cej miêdzy ¿ywymi i umar³ymi: ¿ywi s¹ potrzebni zmar³ym, by przed³u¿aæ ich istnienie, dbaæ o przechowanie ich szcz¹tków, a zatem pomóc im staæ siê tymi, kim jeszcze nie s¹ (myœlenie eschatologiczne); zmarli zaœ potrzebni s¹ ¿ywym, by legalizowaæ ich istnienie. Wynika z tego, ¿e bycie ludzi zwi¹zane jest zarówno z „byciem-w-œwiecie”, jak i z „nie­ byciem-w-œwiecie”, które znajduje swe spe³nienie w chrze­ œcijañskiej wizji „innego œwiata”.

S¹ jednak z ksi¹¿ce Harrisona fragmenty, które wprost odwo³uj¹ siê do ontologii martwego cia³a. Autor – jak wspo­ mnia³am wy¿ej – pisze na przyk³ad, ¿e idea œmierci musi wy­ wodziæ siê od zw³ok, które s¹ jedn¹ z podstawowych ludzkich instytucji. Ciekawe jest te¿ ujêcie martwego cia³a jako cze­ goœ dynamicznego. „Mimo grobowego bezruchu, nie ma nic bardziej dynamicznego ni¿ zw³oki. Na naszych oczach doko­ nuje siê wydarzenie przejœcia [...] które czyni z nie¿ywego cia³a «rzecz» relacyjn¹ [...] (a relational «thing»)”18. Zatem kiedy myœlimy o martwym ciele, mo¿emy praktykowaæ myœ­ lenie w kategoriach relacji, a nie np. w kategoriach opozycji (martwe cia³o versus ¿ywe). Wa¿ne bowiem s¹ ró¿nego ro­ dzaju zwi¹zki, wskazuj¹ce na ambiwalentny status martwe­ go cia³a, które jest, a zarazem nie jest (jak cia³a desapareci­

dos), które jest rzecz¹, ale zarazem ni¹ nie jest; które jest

pasywne, ale zarazem nie jest takie, itd. Myœlenie w katego­ riach opozycji nie jest w tym przypadku u¿yteczne, redukuje bowiem bogactwo, które niesie ambiwalencja i odkrywanie równie ambiwalentnych relacji.

W dalszej czêœci tekstu za Robertem Harrisonem zak³a­ dam, i¿ Heideggerowskie bycie-ku-œmierci mo¿na przefor­ mu³owaæ na bycie-ku-martwemu cia³u. Pamiêtam ponadto, ¿e lament nad martwym cia³em rodzi dyskurs œmierci, który jest dyskursem historycznym. Mówi¹c o martwym cie­ le/szcz¹tkach/prochach, dotykamy zatem samej istoty tego dyskursu, który w nich w³aœnie ma swoje Ÿród³o. Bez œmierci

173 Bycie-ku-martwemu cia³u

nie by³oby historii (choæ mo¿na te¿ powiedzieæ odwrotnie: œmieræ nie by³aby œmierci¹ bez historii). Historia ¿ywi siê œmierci¹. Historia zaczyna siê w grobie. Je¿eli na pocz¹tku pisa³am o koñcach historii i o jej krytyce, to przemyœlenie jej ontologicznego Ÿród³a – martwego cia³a – mo¿e, jak s¹dzê, okazaæ siê pomocne w przeformu³owaniu tego specyficznego podejœcia do przesz³oœci. Rola owej ontologii – powiem z in­ spiracji Jeana-Luca Nancy – polega na dawaniu miejsca „nieusuwalnej reszcie”, na rozpisaniu bytu cia³. Stanowi to trudne wyzwanie i „byæ mo¿e «cia³o ontologiczne» – jak twierdzi francuski badacz – daje siê pomyœleæ tylko tam, gdzie myœl trafia na opór niezwyk³oœci”19, co – jak postaram siê wykazaæ – dzieje siê w przypadku desaparecidos.

Inspiruj¹c siê Derridiañskimi rozwa¿aniami o œladzie, zak³adam, i¿ zanim zaczniemy analizowaæ szcz¹tki jako œlady w sensie dowodów (corpus delicti) i manifestacji istnienia konkretnego bytu, najpierw nale¿y dokonaæ na­ mys³u nad martwym cia³em w kategoriach œladu, który odsy³a do „przesz³oœci absolutnej”. Ów œlad, jak pisze Ja­ cques Derrida

zmusza nas do pomyœlenia przesz³oœci, której nie mo¿na ju¿ zrozumieæ pod postaci¹ teraŸniejszoœci zmodyfikowanej, jako czegoœ obecnego-przesz³ego. Otó¿ poniewa¿ przesz³oœæ zawsze oznacza³a teraŸniejszoœæ-przesz³¹, przesz³oœæ absolutna, która zachowuje siê w œladzie, nie zas³uguje ju¿ œciœle na miano „przesz³oœci”. To inna nazwa, któr¹ nale¿y przekreœliæ, tym bar­ dziej, ¿e osobliwy ruch œladu zapowiada wiêcej, ni¿ przywo³uje: ró¿nicoœæ (différance) odwleka (diffère)20.

19 Jean-Luc Nancy, Corpus, przek³. Ma³gorzata Kwietniewska. Gdañsk: s³owo/obraz terytoria, 2002, s. 18.

20 Jacques Derrida, O gramatologii, przek³. Bogdan Banasiak. War­ szawa: KR, 1999, s. 100. Zob. tak¿e: tam¿e, s. 75, 95-98. W Feu la cendre Derrida pisze, ¿e najlepszym paradygmatem tego, co okreœla on mia­ nem œladu, s¹ popio³y. Popió³ jako maison de l’être utrzymuje w otwarto­ œci przestrzeñ, w której prawda o bycie mo¿e nadejœæ. Zob.: Jacques Der­ rida, Cinders/Feu la cendre (bilingual edition), transl. edited and with an introduction by Ned Lukacher. Lincoln & London: University of Ne­ braska Press, 1991.

W kontekœcie owej „przesz³oœci absolutnej”, która opiera siê prezentystycznym tendencjom jej rozumienia, œlad (mar­ twe cia³o, szcz¹tki, prochy) istnieje zatem na podobieñstwo Heideggerowskiego bycia, bêd¹c ostatecznym odniesieniem, ostatecznym Ÿród³em sensu.

Zdaj¹c sobie sprawê, jakie trudnoœci nastrêcza filozoficzny namys³ nad szcz¹tkami w sensie œladu–bycia odsy³aj¹cego do przesz³oœci absolutnej prowadzony w stylu Heideggera­ -Derridy, skupiê siê na próbie stworzenia potencjalnoœci dla tego typu rozwa¿añ. W dalszej czêœci tekstu odwo³am siê do przyk³adu „zaginionych” w czasie „brudnej wojny” w Argen­ tynie, co pomo¿e wyodrêbniæ ró¿ne podejœcia do martwego cia³a rozumianego w sensie œladu-bytu i otworzyæ myœlenie na problemy ontologiczne.