Historia akademicka, podobnie jak historia niekonwen cjonalna, utrzymuje (czy osi¹ga) rangê prawomocnego nur tu w ramach szeroko rozumianego pisarstwa historycznego m.in. dziêki ho³dowaniu i przestrzeganiu pewnych „regu³ metodologicznych”. Owe regu³y mo¿na tak¿e – kieruj¹c siê wskazaniami Karla Poppera – nazwaæ konwencjami11. S¹
11 Dziêki wspomnianemu wy¿ej numerowi History and Theory mo¿emy wróciæ do ogólniejszej dyskusji na temat pojêcia konwencji. Od
54 Historia akademicka a historia niekonwencjonalna
one wynikiem pewnej umowy czy zgody zak³adanej przez dane grono badaczy. Wskazuj¹c na owe regu³y czy konwen cje, mo¿emy okreœliæ cechy charakterystyczne historii aka demickiej i niekonwencjonalnej.
Je¿eli chodzi o historiê akademick¹ (konwencjonaln¹), takimi regu³ami metodologicznymi s¹ m.in. kult faktu, wy móg obiektywizmu, zasada przyczynowoœci, a tak¿e d¹¿enie do prawdy. Mo¿na tak¿e dodaæ, ¿e dominuj¹c¹ form¹ przed stawiania przesz³oœci jest tekst pisany, a stylem realistycz na proza powieœci XIX-wiecznej. Wed³ug autora wprowadze nia do tematycznego numeru History and Theory – Briana Faya, kieruj¹ca siê takimi zasadami historia konwencjonal na to po prostu historia akademicka, któr¹ okreœla on jako „typowy rodzaj historii dyskursywnej tworzonej przez profe sjonalnych historyków akademickich”12.
W History and Theory nie znajdziemy definicji historii nie konwencjonalnej, ale rozwa¿ana jest ona zawsze w opozycji do historii konwencjonalnej i do tego, co jest konwencjonal ne, tj. oparte na przyjêtych w danym œrodowisku zasadach i uzgodnieniach. Wystarczy zatem zaprzeczyæ konwencjom kieruj¹cym histori¹ akademick¹, by uzyskaæ charakterysty kê historii niekonwencjonalnej. A zatem jest to historia, któ ra ho³duje subiektywizmowi, w narracji ³amie porz¹dek przy czynowo-skutkowy i podejrzliwie traktuje kryterium prawdy, eksperymentuje ze sposobami przedstawiania i stosuje ró¿ne media przekazu, wœród których teksty pisane stanowi¹ jedy nie pewn¹ mo¿liwoœæ. Historia ta chêtnie odnosi siê do emocji, nosi nas ona do szeroko dyskutowanej w filozofii doktryny konwencjo nalizmu. W tym miejscu zaznaczê tylko, ¿e, byæ mo¿e, warto by by³o jeszcze raz rozpatrzyæ kwestê konwencjonalizmu jako doktryny episte mologicznej i przeanalizowaæ, czego teoretycy historii mog¹ nauczyæ siê od pisz¹cych na temat konwencji filozofów (np. Rudolfa Carnapa, Do nalda Davidsona czy Hilarego Putnama). Ju¿ w samym bowiem wpro wadzeniu do definicji rodzajów historii w pojêciu konwencja kryj¹ siê pu³apki. Zob.: dyskusjê na temat konwencji w tematycznym numerze New Literary History, vol. 13, nr 1, Autumn 1981 (tam¿e artyku³ Hayde na White’a „Conventional Conflicts” i Hilarego Putnama „Convention: A Theme in Philosophy”).
12 Brian Fay, „Unconventional History”. Theme issue. History and Theory, vol. 41, December 2002, s. 1.
empatii i szczeroœci, które wykorzystywane s¹ nie tylko jako narzêdzia metodologiczne, lecz tak¿e sygnalizuj¹ lokalizacjê autora narracji, czêsto traktuj¹cego pisarstwo historyczne jako pole walki ideologicznej z ró¿nymi formami ucisku. Cha rakterystyczne jest tak¿e to, ¿e jej twórcy maj¹ zaciêcie teore tyczne i czêsto ³¹cz¹ doskona³y warsztat badawczy z bar dzo dobr¹ znajomoœci¹ teorii i metodologii. Ponadto, podczas gdy konwencje zwi¹zane s¹ w jej przypadku z odniesieniem do wymogów tradycyjnie pojêtej scjentystycznej naukowoœci, w przypadku historii niekonwencjonalnej rodzaj uznawanych konwencji ulega zmianie, a same konwencje czêsto okreœlane s¹ mianem wartoœci.
Wobec postrzegania relacji pomiêdzy histori¹ akademick¹ i niekonwencjonaln¹ w kategoriach opozycji trudno nie wi dzieæ historii niekonwencjonalnej jako pewnej – jakby powie dzia³ Thomas S. Kuhn – anomalii wobec konwencjonalnych sposobów pisania o przesz³oœci. W ksi¹¿ce tej jednak piszê o historii niekonwenwencjonalnej jako o istniej¹cym w ³onie nowej humanistyki awangardowym (w sensie przodowania) nurcie i sposobie odnoszenia siê do przesz³oœci, przy czym nie ogranicza³abym go do historiografii, praktykowany jest on bowiem przez przedstawicieli ró¿nych dziedzin humanistyki (nie tylko historyków, lecz tak¿e, a mo¿e przede wszyst kim, antropologów, archeologów, kulturoznawców, historyków sztuki, pisarzy), pracuj¹cych w ramach interdyscyplinarnych studiów, m.in. postkolonialnych (postcolonial studies), ró¿ne go rodzaju studiów etnicznych (ethnic studies), studiów nad badaniem p³ci kulturowej (gender studies), studiów nad sek sualnymi odmieñcami (queer studies), badañ nad ludŸmi nie pe³nosprawnymi (disabled studies), studiów nad zwierzêtami (animal studies), nad rzeczami (thing studies), itd. Jest to hi storia insurekcyjna i interwencyjna stanowi¹ca rodzaj kryty ki kultury i zarazem nosz¹ca w sobie pewien projekt kultury. Historia niekonwencjonalna legitymizuje i wspiera procesy dekolonizacyjne ró¿nego rodzaju ruchów mniejszoœciowych, staj¹c siê podstaw¹ ich walki o sprawiedliwoœæ13.
13 Warto w tym miejscu zaznaczyæ, ¿e w Cardiff-by-the-Sea (Kalifor nia) wydawane by³o niszowe pismo Journal of Unconventional History.
56 Historia akademicka a historia niekonwencjonalna
„Historia [...] jest nieod³¹czna od konfliktów, które rozdzie raj¹ spo³eczeñstwa, w jakich historycy ¿yj¹” – pisze Krzysz tof Pomian14. Nieuchronnie uwik³ani s¹ oni w polityczne
Pismo za³o¿y³y w 1989 roku i redagowa³y dwie badaczki, które z wy kszta³cenia by³y historykami: Aline Hornaday (która okreœla siebie jako „badaczka niezale¿na”) i Ann Elwood (pracuje w Department of History, California State University of San Marcos). Ukazywa³o siê ono najpierw trzy razy do roku, a od 1995 roku – cztery razy. W 2000 roku pismo za przesta³o dzia³alnoœci ze wzglêdów finansowych, wydawa³y je bowiem z prywatnych œrodków redaktorki. Hornaday i Elwood w tekœcie prze wodnim pisma deklarowa³y, ¿e zamieszczane w nim artyku³y „oparte s¹ na solidnym warsztacie badawczym, choæ nie przestrzegaj¹ sztywnych akademickich zasad. £ami¹ one konwencje poprzez prezentowanie nie typowego materia³u, przedstawianie starej wiedzy w nowy sposób, dziê ki prowokuj¹cym formom, oferowaniu nowych interpretacji faktów hi storycznych czy eksperymentowaniu z nowymi sposobami pisarstwa historycznego”. „Nasz¹ misj¹ – pisa³y dalej redaktorki – jest publikowa nie oryginalnych, niekonwencjonalnych prac autorstwa badaczy, którzy ukazuj¹ nowe odkrycia czy te¿ nowe, ciekawe syntezy znanych ju¿ idei, oraz proponuj¹ rozstrzygniêcia, które nie wpasowuj¹ siê w powszechnie akceptowane rozumienie faktów historycznych”. Journal by³ niekon wencjonalny w kontekœcie historii jako dyscypliny, nie mo¿na go jednak wi¹zaæ ze specyficzn¹ refleksj¹ o przesz³oœci wyp³ywaj¹c¹ z nowej hu manistyki, o której mówi ta ksi¹¿ka. Zamieszczane w nim artyku³y do tyczy³y przede wszystkim anegdotycznych przypadków i nietypowych zjawisk historycznych. Mimo ambitnych planów redakcji, nie by³y one jednak ani pog³êbione refleksj¹ teoretyczn¹ o interdyscyplinarnym cha rakterze, ani nie eksperymentowa³y z formami przedstawiania prze sz³oœci. Zatem mo¿na je traktowaæ jako niekonwencjonalne w sensie w¹skim, a nie w proponowanym w tej ksi¹¿ce ujêciu szerokim. I tak na przyk³ad Joyce Corbett w tekœcie: „Fashion Domesticated: The Apron” (vol. 4, nr 1, 1992), opisuje, jak fartuszki noszone przez amerykañskie kobiety od I wojny œwiatowej by³y z jednej strony ich autowizerunkiem, a z drugiej odzwierciedla³y po¿¹dany obraz gospodyni domowej ukazy wanej w reklamach. Artyku³ Andrewa Morrisa – „Fight for Fertilizer!: Excrement, Public Health, and Mobilization in New China” (vol. 6, nr 3, 1995), dotyczy zaœ polityki Komunistycznej Partii Chin w koñcu lat piêædziesi¹tych i jej wytycznych dotycz¹cych m.in. zbierania ludzkich ekskrementów i ich wykorzystywania jako naturalnego nawozu. Arty ku³ opisuje postaæ Shi Chuanxianga, pracownika s³u¿b sanitarnych zbieraj¹cego ludzkie odchody, który w 1959 roku zosta³ obwo³any przo downikiem pracy.
14 Krzysztof Pomian, „Historia urzêdowa, historia rewizjonistyczna, historia krytyczna”, w: tego¿, Historia. Nauka wobec pamiêci. Lublin: UMCS, 2006, s. 198.
spory historii i przeciw-historii, które odzwierciedlaj¹ zde rzenie dwóch ideologii nios¹cych ró¿ne, nie daj¹ce siê ze sob¹ pogodziæ, wizje ¿ycia zbiorowego. Pomian ukazuje, jak w efekcie rozdzieraj¹cego spo³eczeñstwo konfliktu tworzy siê pamiêæ zwyciêzców i zwyciê¿onych. Ta pierwsza, ze wzglêdu na uprzywilejowan¹ pozycjê w³adzy, któr¹ repre zentuje, jest upowszechniana przez system edukacji, media, muzea, uroczystoœci rocznicowe. Druga zaœ dzia³a w ukryciu i istnieje dziêki przekazom ustnym, sekretnym obchodom i podziemnym drukom. Mamy zatem do czynienia z wojn¹ dwóch niewspó³miernych pamiêci. Z czasem jednak pamiêæ zwyciêzców przyw³aszcza sobie miano i presti¿ historii i sta je siê histori¹ urzêdow¹, uznawan¹ i upowszechnian¹ przez instytucje pañstwowe. „Kiedy pamiêæ zwyciêzców staje siê histori¹ urzêdow¹ – pisze Pomian – pamiêæ zwyciêzców kon stytuuje siê jako historia rewizjonistyczna”15. Nastêpuje przeniesienie konfliktu politycznego ze sfery rzeczywistoœci spo³ecznej w sferê dyskursu przy zachowaniu negatywnych emocji, które mu towarzyszy³y. Pomian proponuje, by okre œlenie historia rewizjonistyczna przestaæ traktowaæ jako war toœciuj¹ce (pejoratywne skojarzenia z zaprzeczaniem istnie nia Zag³ady czy pomniejszaniem jej rozmiarów), a zacz¹æ postrzegaæ jako opisowe. Znaczy ono bowiem rewidowanie historii, przepisywanie jej na nowo, proponowanie nowych interpretacji faktów. Zdaniem Pomiana, historia rewizjoni styczna to historia zwyciê¿onych – Foucaultowska przeciw -historia, stanowi¹ca lustrzane odbicie historii urzêdowej (tj. historii zwyciêzców), której siê ci¹gle przeciwstawia. Przy tym obie maj¹ charakter autorytarny. Autor ksi¹¿ki Histo
ria. Nauka wobec pamiêci pisze:
Podobnie jak terminy zwyciêzcy i zwyciê¿eni s¹ tu tylko neutral nymi nazwami miejsc, jakie jedni i drudzy zajmuj¹ w danym okresie, tak zwroty historia urzêdowa i historia rewizjonistyczna nie oznaczaj¹ tu dobrej i z³ej albo z³ej i dobrej historii. Oznaczaj¹, w obu przypadkach, pamiêæ utrwalon¹ na piœmie i wyposa¿on¹ w oznaki historycznoœci. Albo, jak kto woli, historiê, która nie
58 Historia akademicka a historia niekonwencjonalna
jest krytyczna i która przeto sama musi byæ poddana krytyce, by obna¿yæ postawê to¿samoœciow¹, jak¹ jest przesycona16.
Autor zwraca uwagê na odrêboœæ historii krytycznej, któ ra sprzeciwia siê zarówno historii urzêdowej, jak i rewizjoni stycznej. Jest to historia liberalna, uprawiana bowiem mo¿e byæ jedynie w ustroju liberalnym. Idealnie historyk krytycz ny nie mo¿e uto¿samiaæ siê z ¿adn¹ ze stron konfliktu czy z ¿adnym z protagonistów, o których pisze, co nie znaczy jed nak, ¿e jego historia jest obiektywna. I ona bowiem, jak pod kreœla Pomian, „zawiera w sobie niejawn¹ opcjê polityczn¹”. Problem polega jednak na tym, ¿e historia uniwersytecka przekonana jest, ¿e jest histori¹ krytyczn¹, a w istocie jed nak przejmuje nastawienie to¿samoœciowe (tj. uto¿samia siê z jedn¹ ze stron konfliktu). Mo¿na zatem powiedzieæ, ¿e hi storia odzwierciedla toczone w polityce i w sferze publicznej wojny pamiêci.
Poniewa¿, jak zaznaczy³am wy¿ej, historia niekonwencjo nalna jest histori¹ insurekcyjn¹, dla której – by zacytowaæ klasyka – „nie ma rewolucji bez teorii”, teoria staje siê dla niej narzêdziem krytyki (krytyki wszelkiego rodzaju domi nuj¹cej w³adzy). W tym kontekœcie to zatem nie odkrywanie nowych faktów stanowi zagro¿enie dla systemu, przeciwko któremu owe „rebelianckie historie” siê zwracaj¹, ale wyraŸ nie zideologizowana teoria, która wspiera budowanie œwiado moœci grup mniejszoœciowych i pomaga legitymizowaæ ich walkê. Trudno siê zatem dziwiæ, ¿e od kilku lat wzmagaj¹ siê ataki na teoriê, które prowadzone s¹ wprawdzie z ró¿nych pozycji i powodów, jednak szczególnie czêsto dlatego, ¿e tra dycyjni badacze przesz³oœci, których konserwatyzm przeja wia siê czêsto nie tylko w ho³dowaniu pozytywistycznemu modelowi badañ, lecz tak¿e w prawicowych pogl¹dach, ³¹cz¹ teoriê z zachodnioeuropejsk¹ lewic¹ marksistowsk¹ i ro kiem ‘68. Ze wzglêdu na lewicowe tendencje eksponentów takich popularnych nurtów, jak poststrukturalizm czy dekonstrukcja, zostaj¹ one poddane krytyce prowadzonej z pozycji œwiatopogl¹dowych i ideologicznych, bez odwo³ania
siê do argumentów naukowych17. Z takiego punktu widzenia wszystkich teoretyków mo¿na by uznaæ za zagra¿aj¹cych do minuj¹cym systemom w³adzy potencjalnych rewolucjonistów, a co siê z tym wi¹¿e, za wrogów tradycyjnie uprawianej hi storii. Masowa produkcja „prawdziwych” historyków nie za gra¿a w³adzy, ale kszta³cenie zdolnych do abstrakcyjnego i krytycznego myœlenia badaczy – tak. To samo jednak po wiedzieæ mo¿na o historiach niekonwencjonalnych, które po wstaj¹ w ramach wymienionych wy¿ej, zalegalizowanych in stytucjonalnie placówek naukowych i interdyscyplinarnych programów badawczych kszta³c¹cych badaczy w imiê pew nych zasad, z których najbardziej typowe s¹ badania prowa dzone w kategoriach „rasa, klasa, p³eæ kulturowa”, polityka odmiennoœci, poprawnoœci politycznej, itp. Warto przypom nieæ, ¿e jak zauwa¿a Andrzej Zybertowicz, normatywne mo dele nauki (czy to kieruj¹ce siê konwencjami steruj¹cymi tradycyjnymi podejœciami, czy te¿ zasadami niestandardo wymi) nie ograniczaj¹ swego wp³ywu do obszaru nauki, ale maj¹ szersze konteksty kulturowe. Konwencje zatem staj¹ siê instrumentami cenzury i autocenzury, a cz³onkowie ko misji do spraw przeprowadzania przewodów doktorskich, osoby oceniaj¹ce curricula vitae przy przyjmowaniu do pra cy, redaktorzy pism, recenzenci kieruj¹ siê w³aœnie tymi kry teriami przy podejmowaniu decyzji18.