• Nie Znaleziono Wyników

Ciemna strona Drogi – o kryzysach duchowych

w relacjach pielgrzymów

pielgrzymujących do

Santiago de Compostela

C

harakterystyczną cechą pielgrzymów wędrujących do Santiago de

Compostela jest to, że lubią dzielić się swoimi przeżyciami, opowia-dają, zakładają blogi, wspominają, spisują swoje relacje, przygotowują prezentacje multimedialne, a na portalach społecznościowych zamiesz-czają zdjęcia. Wszystkie one mają jakieś wspólne punkty, powtarzające się motywy, wątki i symbole. Jednak najbardziej intrygujące wydało mi się to, że na każdym z obserwowanych przeze mnie blogów czy stron o Camino znajduje się zdjęcie pielgrzymiego cienia, a na moją proś-bę o udostępnienie tego rodzaju fotografi i, otrzymałam ponad trzydzie-ści zdjęć. Pielgrzymi cień nasuwa skojarzenia z jungowską psychologią głębi, odwołuje do tematu procesu rozwoju osobowości oraz kategorii „cienia” w jego teorii. Niniejszy artykuł jest właśnie próbą zarysowania tej problematyki w opisie motywu przemiany wewnętrznej, poprzedzo-nej kryzysem, którą opisują jakubowi pątnicy. Zdjęcia cienia znajduje się także w omawianych tu publikacjach – książce Marka Kamińskiego Trzeci Biegun i książce Edwarda Schiwka Krok za krokiem coraz dalej.

Rozwój życia duchowego człowieka następuje w trzech etapach, są to: oczyszczenie, oświecenie i zjednoczenie. W ten sam sposób opisuje się kolejne fazy pielgrzymowania szlakiem św. Jakuba do Santiago de Com-postela. Po wstępnej fazie podekscytowania wyzwaniem jakim jest piel-grzymka, zachłyśnięcia się nowością i świeżością sytuacji, pojawiają się pierwsze trudności. Jak pisze św. Jan od Krzyża: „ponieważ początkujący czują się pełnymi zapału i gorliwości w rzeczach duchowych i ćwicze-niach pobożnych, z tej pomyślności (z powodu ich niedoskonałości) rodzi się pewien rodzaj ukrytej pychy, skutkiem której zaczynają oni nabierać

niejakiego zadowolenia z samych siebie i swoich uczynków, mimo iż prawdą jest, że rzeczy święte same z siebie rodzą pokorę”1.

Te pielgrzymie trudności to różnego rodzaju problemy – od fi zycz-nych, jak bóle mięśni, pęcherze na stopach, czy zmęczenie, przez tęskno-tę za domem i bliskimi, poczucie samotności, strach przed nieznanym, wszystkie one w konsekwencji przekładają się na duchowy kryzys. Kry-zys, który może – w perspektywie teologicznej – przekształcić się w etap oczyszczenia, natomiast w perspektywie jungowskiej psychologii głę-bi – stanowi konfrontację z „cieniem” i daje możliwość na rozpoczęcie procesu indywiduacji, aby dojść do fazy zjednoczenia (teologia) akcepta-cji „cienia” i jego integraakcepta-cji (psychologia głębi)2. W ten sposób powstaje nowy, zintegrowany człowiek. Jako „nowego człowieka”, określa się tak-że pielgrzyma, który po przebyciu swojej drogi klęczy u grobu Apostoła w Santiago.

Na taki sposób duchowego przemierzania pielgrzymki wskazują licz-ne relacje wędrowców przemierzających szlak św. Jakuba. Jedną z najbar-dziej znanych i jednocześnie bardzo mocno podkreślających ten wątek jest relacja podróżnika Marka Kamińskiego zawarta w książce Trzeci Biegun. Pielgrzym wiele miejsca poświęca opisowi wewnętrznego przeżywania kryzysu na Drodze św. Jakuba. Marek Kamiński tak opisuje swój stan:

„Obudziłem się rano o tej porze, co zwykle. Zgodnie z moją piel-grzymkową rutyną, powinienem był się opłukać, zjeść śniadanie i ruszyć w dalszą drogę. Ale tak się nie stało. Tego ranka zostałem w łóżku. Nie, nie miałem żadnego konkretnego planu. Działałem, a właściwie unika-łem działań pod wpływem impulsu. Po prostu gdy otworzyunika-łem oczy, wiedziałem, że tego dnia nie pójdę dalej. (…)

1 Św. Jan od Krzyża, Noc ciemna, tłum. B. Smyrak, Wyd. Karmelitów Bosych, Kraków 1998, s. 197.

2 W teorii osobowości Junga mamy do czynienia z następującymi elementami:

indy-widuacją, która oznacza scalanie się, tworzenie niepodzielnej całości. Termin ten dotyczy

psychiki jednostki, gdzie dochodzi do połączenia przeciwieństw i tworzy coincidentia

oppositorum. Jaźń to całość psychiczna, która w chwili narodzin jest nieświadoma, lecz

potem – w wyniku – kontaktu ze światem zaczynają się tworzyć całości psychiczne. Wraz z pojawieniem się tych treści świadomych tworzą się też treści nieświadome – czyli ob-szar nieświadomości indywidualnej. To, co pozostaje nieświadome – to nieświadomość zbiorowa, która zawiera nieświadome treści kulturowe gatunku. Proces rozwoju psychiki dzieli się na dwie części – od jaźni do ego i od ego do jaźni. W pierwszej fazie rozwoju powstają kompleksy, czyli całości treściowe, które posiadają silną komponentę emocjo-nalną. Najważniejszym kompleksem, najbardziej istotnym w życiu jest ego – zespół sądów i przeświadczeń na własny temat. Wraz z rozwojem ego następuje rozwój cienia – czyli kompleks treści dotyczących własnej osoby. Zob. C. G. Jung, Archetypy i symbole. Pisma

wybrane, Czytelnik, Warszawa 1976; A. Grun, Pismo Święte w interpretacji psychologii głębi,

Po paru godzinach wyszedłem do miasteczka. (…) Chodziłem bez celu. Potem wróciłem do hotelu i do łóżka. (…) resztę dnia spędziłem tylko leżąc.

(…)

Potem przestałem schodzić też na dół do restauracji. (…) Rano nie mia-łem ochoty wstać, nie miamia-łem też potrzeby jeść. (…) Nie bymia-łem w stanie wybiec myślą naprzód. Nie byłem w stanie sobie wyobrazić, że kiedy-kolwiek się stamtąd ruszę, a już na pewno nie, że dojdę do Santiago. (…) Przez dziesięć dni nie zapisałem w dzienniku ani słowa”3.

Przytoczony fragment pokazuje, że pielgrzyma ogarnął swoisty bez-wład emocjonalny i duchowy. To stan odrębności, stan, w którym jasno widać granice pomiędzy „ja” i światem, to „ja” jest zamknięte na wszyst-ko, co na zewnątrz, w przypadku Kamińskiego w sposób symboliczny pokazuje to zamknięcie w pudełku pokoju hotelowego. To stan ciszy na morzu. Kamiński pisze dalej, że „nie było niczego, czego można się od-wołać”. Podobnie ten stan określają mistycy jako ogromny, nie do udźwi-gnięcia brak, brak Boga, pustkę, ciemność, noc.

Edward Schiwek pielgrzymujący do Santiago de Compostela tak opi-suje swój stan:

„Siedziałem więc sam przy stole, piłem wino i… Czułem się samot-ny, bardzo samotny. Pielgrzymi przy pierwszym stole żywo prowadzili rozmowy. Kelnerka – kwiaciarka przyniosła mi jedzenie. Wyglądało bar-dzo apetycznie, smakowało też wspaniale. Mimo to męczyłem się, aby przełknąć każdy kęs. Czułem się tak samotnie, że nie mogłem jeść. Byłem bliski łez, bardzo bliski. Wstydziłem się trochę mojego stanu przed inny-mi. Tym bardziej, że jedna z kobiet przy sąsiednim stole to zauważyła. Co chwilę spoglądała w moim kierunku i uśmiechała się do mnie. To nie był jednak radosny uśmiech, wyrażał raczej troskę i współczucie. Aby powstrzymać się przed płaczem oparłem głowę na lewej ręce, tak żeby dłoń zasłaniała mi twarz. Stawałem się coraz smutniejszy”4.

Pielgrzym opisuje dojmujący, głęboki, wewnętrzny smutek, który nie ma uzasadnienia w zewnętrznych okolicznościach. Pochodzi on z wnę-trza człowieka, wypełnia go w całości, powoduje chłód i ciemność, tak jakby człowiek wszedł w cień. Można przypuszczać, że taki smutek spra-wia emocjonalny ból.

Natomiast sposób w jaki Marek Kamiński opisuje swój stan pokazuje, że zmaga się on konfrontuje z niemocą, która zapewne związana jest

3 M. Kamiński, Trzeci Biegun, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2016, s. 200.

4 E. Schiwek, Krok za krokiem coraz dalej, Księgarnia Świętego Jacka, Katowice 2014, s. 196.

z bólem i cierpieniem związanym z poczuciem braku sensu nie tylko kon-tynuowania pielgrzymki, ale i brakiem sensu wszystkiego. Wcześniej, za-nim nastąpił kryzys pielgrzym był pewien, że pielgrzymka ma sens nie-zależnie od sukcesu lub porażki. Teraz jednak – jak – pisze – sens mu się „wymknął”.

Brak poczucia sensu to najcięższy emocjonalnie i duchowo stan, jaki może przydarzyć się człowiekowi. Brak poczucia sensu towarzyszy w naj-bardziej tragicznych wydarzeniach, wyjątkowo dramatycznych życiowych okolicznościach, takich granicznych doświadczeniach, jak śmierć bliskich, utrata wolności, wojna. Podczas pielgrzymki nie mamy do czynienia z żad-nym z tych zdarzeń, a mimo to dochodzi do utraty sensu. To prawdziwa otchłań dla ludzkiej duszy. Przebycie tej otchłani może być jednak oczysz-czające. Tak dzieje według teorii Junga podczas konfrontacji z „cieniem”. „Cień” jest kompleksem nieświadomych indywidualnych treści, który posiada odniesienia do kategorii dobra i zła obecnych w każdej kulturze. W „cieniu” zawierają się treści dotyczące własnej osoby (charakterystyki, potrzeby i uczucia), które w procesie przystosowania zostały zapomniane albo stłumione jako nieprzydatne lub zagrażające procesowi przystosowa-nia. Zgoda na swój cień wyraża się w zaakceptowaniu takiego mniemania o sobie, które uwzględnia dobro i zło w człowieku, jasną i ciemną stronę. Konfrontacja z „cieniem” to moment poznawania prawdy o sobie. Akt ten musi być związany z aspektem moralnym: „Cień jest problemem moral-nym (…) nikt nie potrafi zrealizować cienia nie rozwijając w poważmoral-nym stopniu stanowczości moralnej. (…) chodzi przecież o to, by uznać

rzeczy-wistość ciemnych aspektów własnej osobowości”5.

Jak pisze A. Gałdowa „ta część, która dotyczy «cienia» jest szczególnie ważna dla chrześcijańskiej myśli antropologicznej na temat duchowego rozwoju człowieka, ponieważ to właśnie z niej wyrasta poczucie współ-odpowiedzialności za zło, które dzieje się w świecie6. Innymi słowy taka postawa to zaprzestanie oskarżania, a w zamian za to przyjęcie odpowie-dzialności, zawarcie zgody z samym sobą. Aby jednak mogło się to doko-nać potrzeba zakwestionowania dotychczasowego obrazu samego siebie. Utrata tego obrazu, wyzbycie się iluzorycznego wizerunku samego sie-bie jest bolesne, ale przez to wewnętrzne rozpoznanie wiedzie droga do oświecenia i do nowego człowieka.

Kamiński wyrusza w końcu w dalszą drogę z niemieckiego miastecz-ka Siegen (Siegen oznacza „zwyciężać” jak mówi łacińsmiastecz-ka sentencja

Vin-5 C. G. Jung, Archetypy i symbole…, dz. cyt., s. 11–12.

6 A. Gałdowa, Psychologia głębi w wersji C. G. Junga, wstęp do: A. Grun, Pismo Święte

cit qui se vincit), ale jest to ciężka i trudna droga pozbawiona radości i nadziei.

„Wszystko to zapowiadało katastrofę powoli godziłem się z myślą, że trzeba będzie przerwać podróż i wrócić do domu. Co gorsza zacząłem kwestionować sens dotychczasowej pielgrzymki. Te dwa tysiące kilo-metrów, wszystkie spotkania rozmowy, wspomnienia z odwiedzonych miejsc. Po co to było?”7 – pyta pielgrzym i kwestionuje własne poczyna-nia. Warto przyjrzeć się bliżej, co za tym stoi. Przede wszystkim: wielo-miesięczne przygotowania do pielgrzymki, zorganizowanie i załatwienie wielu formalności, koszty materialne i koszty emocjonalne – jakimi jest rozstanie z bliskimi, zaangażowanie innych osób, które współuczestni-czą w tym wydarzeniu, a którego efektem ma być chociażby fi lm o Ca-mino. Ale można sięgnąć jeszcze głębiej i zrobić założenie, że Kamiński kwestionuje także swoje pozostałe, przeszłe dokonania jako podróżnika i polarnika, kwestionuje swoją siłę i sensowność także tamtych przed-sięwzięć. Ta pozornie beznadziejna sytuacja jest miejscem, w którym ro-dzi się pokora. Pokora – jedna z najważniejszych chrześcijańskich cnót i ludzkich postaw. Współcześnie termin pokora kojarzy się negatyw-nie, jest zginaniem karku, upokorzeniem, fałszywą skromnością, jednak w chrześcijaństwie pokora jest czymś zupełnie innym. Pokora jest między innymi zgodą na to, kim jestem danej chwili, kim jestem teraz w procesie mojego życia, „jest wyrazem doświadczenia Boga i istoty naszej własnej osobowości oraz zdolnością do zniżenia się do własnego humus, do włas-nej ziemskości”8. Pokora to również zgoda na to, co jest i uznanie, tego, co się przydarza za najlepsze dla człowieka i jego zabawienia. Edward Schiwek w książce „Krok za krokiem coraz dalej” właśnie w ten sposób rozumie pokorę jako zgodę na mało komfortowe noclegi, nieuprzejmych barmanów, opryskliwych pielgrzymów spotkanych w drodze. „(…) na Camino wszystko jest inne. Tutaj człowiek automatycznie zachowuje się inaczej. Tutaj jest się pokornym i praktykuje się miłość bliźniego (…)”9.

Ale to właśnie z pokory wyrasta nadzieja. Jak pisał ks. Józef Tischner

„nadzieja czyni z życia prawdziwe pielgrzymowanie”10. Jednym z

naj-ważniejszych aspektów pokory jest więc umiejętność wyrażenia zgodny na sukces i coś, co doraźnie uważamy za porażkę, na powodzenie i nie-powodzenie, na wydarzenia, które wydają się nam miłe i te, które

odbie- 7 M. Kamiński, Trzeci Biegun, dz. cyt., s. 202.

 8 A. Grun, M. Dufner, Droga pokory. Poznaj siebie, spotkaj Boga, Wydawnictwo WAM, Kraków 2017, s. 121.

 9 E. Schiwek, Krok za krokiem coraz dalej, dz. cyt., s. 159.

ramy, jako nieprzyjemne. Jeśli pogodzimy się z tym, że droga pokory jest drogą wiodącą nas ku Bogu i do nas samych, naszej najgłębszej istoty, przestaniemy toczyć walkę z własnymi iluzjami lub też o nasze iluzje, nieprawdziwe wyobrażenia o nas samych. W ten sposób dokonuje się to, co Jung nazywa wycofaniem projekcji i co prowadzi do wewnętrznej integracji. Czy dwaj pielgrzymi Schiwek i Kamiński stają naprzeciw swo-jego wizerunku, jako silnego mężczyzny, nieugiętego polarnika i spraw-nego przedsiębiorcy – możemy się tylko domyślać. Prawdopodobnie tak właśnie się dzieje. Kamiński pisze – „nie rozumiałem tego, co mi się przydarzyło, przeczuwałem jedynie, że to się przydarzyć musiało. Żadne przygotowanie – ani fi zyczne, ani duchowe – nie miało wpływu na to, co działo się ze mną w Siegen. Dziś myślę, że był to największy kryzys jaki mnie dotknął podczas moich podróży. (…) Może (…) kryzys nie jest właściwym określeniem? Może w pewnym sensie było to jakieś

zwy-cięstwo?”11. (To znamienne, że podróżnik, zdobywca dwóch biegunów

twierdzi, że największy kryzys dotyczy właśnie Camino).

Na pytanie Marka Kamińskiego z całą pewnością można odpowie-dzieć, że jest to zwycięstwo, które prowadzi w stronę światła. Przyjęcie tej perspektywy duchowej pokory prowadzi do postawy wewnętrznej szczerości i uczucia spokoju i ukojenia. A. Grun i M. Duner idą w swo-ich rozważaniach jeszcze dalej i twierdzą, że ta postawa prowadzi także do poczucia humoru. „W poczuciu humoru zawarta jest zgoda na nasze człowieczeństwo, na naszą ziemską istotę i na nasze słabości. Jest w nim także zawarta zgoda na to, że jestem, jaki jestem. Socjolog P. R Berger na-zywa poczucie humoru «znakiem transcendencji». Dzięki poczuciu hu-moru możemy pokonywać trudne sytuacje życiowe i panować nad nimi

naszym duchem (…)12”.

Tak się właśnie dzieje w przypadku Edwarda Schiwka, który w głębokim smutku modli się do Boga, aby posłał mu coś śmiesznego. I oto: „wtedy kwiaciarka weszła do jadalni i przyniosła mi deser. Nie szła jednak normalnie, ale podskakiwała i tańczyła jak wesołe dziecko, jak mała niewinna dziewczynka. Ta niewinna radość była zaraźliwa. Jej nie-winna radość sprawiła, że ulotniło się część mojego smutku”13. A więc po-czucie humoru i naiwność rozumiana, jako pewna świeżość spojrzenia, o której Tischner pisze, że jest możliwa dla tych którzy porzucą kom-plikacje, podziały i rozróżnienia. Dopóki człowiek będzie sam dla siebie zbyt skomplikowany ten rodzaj naiwności pozostanie dla niego

niedo-11 M. Kamiński, Trzeci Biegun, dz. cyt., s. 205.

12 A. Grun, M. Dufner, Droga pokory…, dz. cyt., s. 123.

stępny: „Rozmaite drogi prowadzą do pierwotnej naiwności. Ale zawsze na tych drogach trzeba odrzucić jakieś komplikacje, jakieś podziały, ja-kieś rozróżnienia, żeby osiągnąć to, co proste”14. Można by jeszcze dodać – to, co proste i jasne. Bardzo podobny jest punkt widzenia św. Grzegorza z Nyssy: „nawet takie sfery, które objawiają się w człowieku jako wyklu-czające powinny zostać pojednane w procesie uporządkowania, tak, aby pozorne sprzeczności rozwiązały się w jednym unikalnym stanie koń-cowym, gdyż moc Boża potrafi odnaleźć nadzieję tam, gdzie już nie ma nadziei, i drogę tam, gdzie wydaje się, że już nie ma wyjścia”15.

Tą Drogą dla wielu relacjonujących swoje przeżycia pielgrzymów jest właśnie Camino. Marek Kamiński w swojej relacji często powtarza, że idzie do Santiago de Compostela do „nowego Marka”, który jest kimś «pełniejszym», niż Marek, który wybrał się w Drogę.

Ze względu na pewne kontrowersje związane ze stosunkiem Carla Gustawa Junga do religii chrześcijańskiej warto przytoczyć jego własne słowa: „Bóg dla mnie przynajmniej to jedno z najpewniejszych doświad-czeń danych wprost” oraz „widzę, że wszystkie moje myśli krążą wo-kół Boga (…) czuję, jak są przez Niego przyciągane, same nie stawiając oporu. Gdym miał się przeciwstawić tej zniewalającej sile odczułbym to

jako najcięższy grzech”16. Paul Evdokimov prawosławny teolog i badacz,

dostrzega rzeczywistą użyteczność koncepcji Junga dla teologii, której elementy zawiera jungowska hierologia. A ponadto każde zjawisko życia wewnętrznego wyraża treści, w których jest miejsce na epifanie. Takie właśnie epifanie znajdują się w relacjach pielgrzymów: Marek Kamiński mówi o spotkaniu z Jezusem, a Edward Schiwek opisuje: „idę i widzę moje grzechy i cierpiącego, umierającego Jezusa na krzyżu (…)”17.

Warto też tutaj na marginesie zauważyć, że zmiana dokonuje się także w Janku Czarlewskim młodym mężczyźnie wychowanym w zlaicyzowa-nej Francji, który wstąpił na Camino, aby kręcić fi lm o wędrówce główne-go bohatera – Marka Kamińskiegłówne-go: „Słuchałem jak ten młody, nowocze-sny człowiek opowiada o swoich doświadczeniach różańcowych. Mówił, że dzięki odmawianiu różańca idzie mu się lżej – że to dzięki różańcowi danego dnia udało mu się dotrzymać mi kroku. Słuchałem go i patrzy-łem na niego. Nie widziapatrzy-łem żadnej pozy, sztuczności. Mówił szczerze,

14 J. Tischner, Krótki przewodnik po życiu, dz. cyt., s. 185.

15 Cyt. za A. Grun, Pismo Święte w interpretacji psychologii głębi, dz. cyt., s. 31.

16 Jung C. G., Wspomnienia, sny, myśli. Spisane i podane do druku przez Anielę Jaff e, wyd. Wrota, Warszawa 1993, s. 246; Cyt. za A. Gałdowa, Psychologia głębi w wersji C. G. Junga, dz. cyt.

z serca. (…) Camino wciągnęła Janka. Widziałem, jak zachodzi w nim ta

przemiana. On również dawał się poprowadzić drodze”18.

Być może to właśnie tutaj dokonuje integracja jego religijności, jej wyj-ście z cienia. Zintegrowanie elementów cienia daje poczucie jedności i peł-ni, powstanie „nowego człowieka”, który stał się po to, aby żyć w większej harmonii ze światem, rzeczywistością, Uniwersum. O tym mówią także relacje pielgrzymów wędrujących do grobu św. Jakuba Apostoła, którzy używają określenia, że wracają inni, „jakby narodzili się na nowo”. Do-konuje się więc integracja i/lub zjednoczenie z Bogiem, w Bogu, z Uni-wersum, Wszechświatem, Logosem, któremu towarzyszy poczucie, że wszystko jest dokładnie tak, jak ma być. To co, rodzi się w człowieku jako „nowe” przekracza granice naszego ja i rozlewa się wokół. Stąd pewnie wynika ogromna chęć i pragnienie opowiadania o swoich doznaniach. Żywimy nasze serca i wyobraźnię opowieściami i obrazami, a opowieści te mają moc, aby stać się zachętą i zaproszeniem, wysyłają w drogę ko-lejnych pielgrzymów, aby i oni stali twarzą w twarz ze swoim cieniem i wrócili w pełni siebie, w pełni sobą

The dark side of the Way – spiritual crisis as told by pilgrims