• Nie Znaleziono Wyników

Czy jest coś z natury dobre, złe lub obojętne

W dokumencie sextus empiryk zarysy pyrronskie (Stron 157-160)

KSIĘGA TRZECIA

23. Czy jest coś z natury dobre, złe lub obojętne

Ogień, który grzeje z natury, wydaje się wszystkim gorącym, śnieg, któryż natury ziębi, wydaje się wszystkim zimnymi wszyst- ko po prostu, co „porusza z natury", porusza jednako wszystkich, którzy są, jak powiadają, w stanie naturalnym; atoli żadne z tak zwanych dóbr nie porusza, jak wyłuszczymy, wszystkich jako dobro; więc nie ma dobra z natury. I jest, jak mówią, rzeczą jaw- ną, że żadne z tak zwanych dóbr nie porusza wszystkich jednako! Oto, żeby pominąć ludzi niewykształconych, z których jedni uważają za dobro krzepki stan ciała, inni obcowanie płciowe, inni

najedzenie się do syta, inni opicie się winem, inni grę w kości, inni posiadanie jak największego majątku, a inni jakieś jeszcze gorsze rzeczy, oto nawet pośród filozofów oświadczają niektórzy, jak na przykład perypatetycy (cf. Div. Arist.1 Mutschmann), że są trzy rodzaje dóbr: jedne z nich mają mianowicie dotyczyć duszy, jako to cnoty, inne ciała, jako to zdrowie i rzeczy podobne, a inne wresz- cie mają być zewnętrzne, jako to przyjaciele, bogactwo i zbliżone wartości. Stoicy znowu głoszą wprawdzie również trójkrotność dóbr (cf. Frg. Stoic. Vet. III 96 Arnim), a mianowicie, że jedne dotyczą duszy, na przykład cnoty, że inne są zewnętrzne, na przy- kład zacny człowiek i przyjaciel, że inne wreszcie ani nie dotyczą duszy, ani nie są zewnętrzne, na przykład zacny człowiek ze wzglę- du na siebie samego, ale nie uważają za dobra wartości cielesnych, które za dobra uważają perypatetycy. Jedni powitali dalej przy- jemność jako dobro, a natomiast zdaniem innych jest ona wyraź- nie złem, tak iż jakiś przedstawiciel filozofii wykrzyknął nawet „raczejbym oszalał niż doznał przyjemności" (cf. Diog.Laert. VI 3, IX 101 Cobet). Jeżeli zatem rzeczy, poruszające z natury, poru- szają wszystkich jednako, a w przypadku tak zwanych dóbr nie doznajemy wszyscy jednakich wzruszeń, to nie ma żadnego do- bra z natury. Nie można następnie wierzyć ani wszystkim wyło- żonym poprzednio poglądom z powodu ich niezgody, ani też tyl- ko jakiemuś jednemu. Kto bowiem powiada, że temu oto poglądowi należy wierzyć, a temu oto bynajmniej, ten, mając do czynienia z przeciwnymi wywodami rzeczników sprzecznych poglądów, staje się jedną ze stron sporu i dlatego będzie sam po- trzebował sędziego wraz z innymi, a nie będzie sądził innych. W braku tedy tak powszechnie uznanego kryterium, jak i dowo- du, bo i w tych sprawach toczy się spór nierozstrzygnięty, zawi- nie w końcu do powściągliwości w wyrokowaniu i dlatego nie bę- dzie mógł orzekać na pewno, czym jest owo dobro z natury.

Niektórzy mówią jeszcze, że dobrem jest albo samo dążenie, albo to, do czego dążymy. Lecz dążenie nie jest dobrem we wła- ściwym znaczeniu, bo przecież nie spieszylibyśmy się uzyskać to, do czego dążymy, by nie wypaść z tego stanu, że jeszcze do niego dążymy. Gdyby na przykład dobrem było staranie się o napój, to- byśmy się chyba nie spieszyli ze zdobyciem napoju, uraczywszy

się nim bowiem, wyzbywamy się owego starania. Tak samo jest z głodem, z miłowaniem i z innymi rzeczami. Więc dążenie nie jest godne wyboru dla siebie samego, o ile nie jest na ogół nawet przykre. Wszak głodny chce czym prędzej dorwać się pokarmu, ażeby się pozbyć przykrości z powodu głodu, i tak samo, kto po- żąda miłośnie i kto ma pragnienie. Nie jest wszelako dobrem tak- że to, do czego się dąży. Jest mianowicie ono albo zewnątrz nas, albo wewnątrz nas. Lecz jeżeli jest zewnątrz nas, to albo budzi w nas wdzięczny ruch, miły nastrój i wyborne poczucie, albo zgoła na nas nie wpływa. Jeżeli tedy nie jest dla nas „wyborne", to ani nie będzie dobrem, ani nas nie natchnie dążeniem do siebie, ani w ogóle nie będzie tym, do czego się dąży. Jeżeli zaś za sprawą danej rzeczy zewnętrznej powstaje wewnątrz nas jakiś miły na- strój i błogie poczucie, to dana rzecz zewnętrzna nie będzie by- najmniej przedmiotem dążenia dla siebie samej, lecz dla tego na- stroju, jaki za jej wpływem powstaje wewnątrz nas, tak iż to, do czego się dąży dla niego samego, nie może być zewnątrz. Atoli nie może być także wewnątrz nas! Mówi się mianowicie, że jest albo tylko w ciele, albo tylko w duszy, albo w nich obu. Lecz je- żeli jest tylko w ciele, to ujdzie naszej świadomości, albowiem uświadomienia mają należeć jeno do duszy, a ciało jako takie jest nierozumne, jak mówią. I jeżeli się nawet powie, że ono sięga aż do duszy, to i tak będzie ono, jak się zdaje, dzięki uchwyceniu przez duszę i jej wybornemu poczuciu tym, do czego się dąży. Wszak według ich własnej nauki to, co jest osądzane jako przed- miot dążenia, jest osądzane przez świadomość duchową, a nie przez nierozumne ciało. Pozostaje powiedzieć, że dobro jest tyl- ko w duszy. Ale i to jest dzięki wywodom dogmatyków niemoż- liwe. Wszak owa dusza bodaj że nawet zgoła nie istnieje. A jeśli nawet istnieje, to według tego przynajmniej, co mówią, nie jest ona uchwytna, jak wykazałem w wykładzie o kryterium. Z jakim zaś czołem śmiałby ktoś głosić, że coś powstaje w tym, czego nie chwyta? Żeby to zresztą pominąć, to na jakiej podstawie mówią, że dobro powstaje w duszy? Wszak, jeśli na przykład Epikur za- mieszcza najwyższy cel w przyjemności i powiada, że dusza, jako że i wszystko, składa się z atomów, to niepodobna wyjaśnić, ja- kim cudem może powstawać w zbiorowisku atomów

przyjem-ność i uznanie lub osąd, że to oto jest godne wyboru i dobre, a to

oto godne odrazy i złe!

W dokumencie sextus empiryk zarysy pyrronskie (Stron 157-160)