• Nie Znaleziono Wyników

Czym się różni sceptycyzm od filozofii akademickiej

W dokumencie sextus empiryk zarysy pyrronskie (Stron 47-51)

Bo czegóż pozostałem sam?

33. Czym się różni sceptycyzm od filozofii akademickiej

Powiadają jeszcze niektórzy, że filozofia akademicka jest iden- tyczna ze sceptycyzmem, tak iż będzie chyba rzeczą właściwą i tę sprawę dokładnie omówić. Według zdania większości były trzy Akademie, pierwsza, czyli najstarsza, Platona, druga, czyli śred- nia, Arkezilaosa, który słuchał Polemona, a w końcu trzecia, czyli nowa, Karneadesa i Klejtomachosa; inni dodają jeszcze czwartą, a mianowicie Filona i Charmidasa, inni zaś wreszcie wymieniają jeszcze piątą Akademię Antiochosa. Przypatrzmy się teraz różni- cy jaka zachodzi w przypadku wymienionych filozofii, poczyna- jąc od starej Akademii. Platona jedni nazwali dogmatykiem, inni wątpliwcem, a inni wreszcie po części wątpliwcem, po części zaś dogmatykiem. Mówią mianowicie, że w utworach zapaśniczych, gdzie występuje Sokrates, bądź żartując z pewnych osób, bądź też zwalczając sofistów, nosi on piętno zapaśnika i wątpliwca, a dog- matyka znowu tam, gdzie się wypowiada poważnie przez usta Sokratesa lub Timajosa lub jakiegoś innego męża takiej miary. W obecnej chwili wydaje się rzeczą zbyteczną mówić o tych, któ- rzy go nazywają dogmatykiem, albo po części dogmatykiem, po części zaś wątpliwcem, bo przecież sami przyznają, że od nas się różni. O tym znowu, czy jest istotnie sceptykiem, mówimy sze- rzej w dokładnych rozprawach, teraz zaś, jak wystarczy w „Zary- sie", powiadamy za Menodotem i Ajnezidemosem, oni bowiem byli w pierwszym rzędzie rzecznikami tego stanowiska, co nastę- puje: kiedy Platon orzeka o ideach, o istnieniu opatrzności, lub o tym, że lepiej jest wybrać cnotliwe życie niż występne, to jeśli uznaje owe rzeczy za istotnie prawdziwe, dogmatyzuje, jeśli zaś do nich się jeno przychyla jako do godniejszych wiary, to daleko odbiega od sceptycznego szlaku, ponieważ w ogóle o czymś prze- sądza ze względu na wiarę, czy też niewiarę. I to bowiem jest nam obce, jak jasno wynika z poprzednich wywodów. Choćby się zaś nawet wypowiadał o pewnych rzeczach w sposób sceptyczny pod- czas swoich, jak mówią, zapasów, to jeszcze nie będzie z tego po- wodu sceptykiem. Kto bowiem dogmatyzuje by o jednej rzeczy, bądź przyznając w ogóle wyższość jednemu wyobrażeniu nad in- nym na podstawie wiary, czy też niewiary, bądź wyrokując o

ja-kiejś z rzeczy niejawnych, ten wyciska na sobie piętno dogma- tyczne, jak daje jasno do zrozumienia również Timon w swoich wierszach o Ksenofanesie. Pochwaliwszy go bowiem za wiele rze- czy, a nawet złożywszy mu w hołdzie swoje Szydy, niemniej wło- żył mu w usta następujące jęki i skargi (cf. frg. 59 Diels):

...Gdyby, ach, gdyby i mnie bystry umysł oświecił i obie gdybym, ach, ujrzał był strony! Lecz złudna zwiodła mnie droga mimo starości, jak postrzeleńca, ślepego pyszałka... Oto gdziekolwiek oparłem mój umysł, wraz go chłonęło jedno i to samo wszechwszystko; wszech- wszystko to, będąc wiecznie wszędzie szarpane, na jed-

ną naturę podobną krzepło...

Dlatego też go nazywa półtrzeźwym, a nie zupełnie trzeźwym, na przykład (cf. frg. 60 Diels):

...Ksenofanes półtrzeźwy, szyderca z bredni Homera, snadź nieludzkiego boga wymyślił w kulistej postaci, nieulękłego, niespożytego, umysłowego bodaj że bar-

dziej niźli sam umysł...

Półtrzeźwym nazwał go właśnie ze względu na trzeźwość w pewnych poglądach, a szydercą z bredni Homera, ponieważ nie- litościwie szydził z homerowego bajania. Wbrew naturalnym wy- obrażeniom innych ludzi dogmatyzował zaś znowu Ksenofanes, że wszystko jest jednością, tudzież że Bóg jest zrośnięty ze wszyst- kimi rzeczami i że jest okrągły, nieczuły, niezmienny i rozumny. Łatwo więc wykazać różnicę pomiędzy nami i Ksenofanesem. I wynika jasno z tego, co zostało powiedziane, że Platon, choćby nawet rzeczywiście wątpił w pewnych przypadkach, nie może być sceptykiem, ponieważ w innych wyraźnie bądź orzeka o istnie- niu rzeczy niejawnych, bądź też przebiera w rzeczach niejawnych i jednym wierzy, a drugim nie wierzy.

Nowi znowu akademicy mówią wprawdzie, że „wszystko jest nieuchwytne", ale bodaj że właśnie w tym powiedzeniu „wszyst- ko jest nieuchwytne" różnią się od sceptyków, albowiem wygła- szają je w sposób stanowczy, a sceptyk dopuszcza myśl, że pewne rzeczy może i dają się uchwycić. W każdym razie różnią się od nas jasno w osądzie rzeczy dobrych i złych. Oto akademicy mó- wią, że coś jest dobre i złe, nie tak, jak my, lecz w przekonaniu, że

jest rzeczą godniejszą wiary, by to, co nazywają dobrem, było nim rzeczywiście, niż by nim była rzecz przeciwna, i podobnie w przy- padku zła, a my niczego nie nazywamy dobrem i złem w mniemaniu, jakoby to, co mówimy, było godne wiary, lecz po prostu idziemy bez żadnych urojeń stanowieńczych za życiem, żeby uniknąć bezczynności. Powiadamy dalej, że wyobrażenia są sobie równe ze względu na wiarę, czy też niewiarę jako takie, ich zaś zdaniem jedne wyobrażenia budzą, a inne nie budzą wiary. Mówią nadto o różnicach pośród wiarobudnych wyobrażeń. Jed- ne uważają mianowicie za tylko wiarobudne, inne za wiarobudne i na wskroś zbadane, a inne wreszcie za wiarobudne, zbadane i nie- wątpliwe. Leży na przykład w mrocznym domostwie jakiś kawa- łek skręconego sznura i u kogoś, kto nagle wejdzie, powoduje wrażenie, wszelako tylko wiarobudne, jakby węża; kto się nato- miast dokładnie rozejrzy i zbada ów kawałek, a mianowicie że się nie porusza, że taka a taka jest barwa i w ogóle każdy z innych szczegółów, temu jawi się sznur za sprawą wiarobudnego i zbada- nego wyobrażenia. Wyobrażenie zaś nadto niewątpliwe przedsta- wia się, jak następuje: Herakles wyprowadził według podania zmarłą Alkestis znowu na ziemię z Hadesu i ukazał ją Admetoso- wi, tak że ten miał wiarobudne i zbadane wyobrażenie Alkestis, ponieważ jednak wiedział, że umarła, przeto jego umysł był tar- gany przez wątpliwości i chylił się w stronę niewiary (...). Nowi akademicy stawiają zatem wyżej wiarobudne i zbadane wyobra- żenie od tylko wiarobudnego, a wyżej od nich znowu obu wy- obrażenie wiarobudne, zbadane i niewątpliwe. I jeżeli tak akade- micy, jak i sceptycy mówią, że „wierzą" pewnym rzeczom, to i tutaj jasno występuje różnica między owymi filozofiami. Wyrazu „wie- rzyć" używa się bowiem w różnym znaczeniu i tak raz w znacze- niu „nie opierać się, lecz być po prostu powolnym bez gwałtow- nej chęci i przejęcia", jak to się mówi o chłopcu, że wierzy swoimu ochmistrzowi, a innym razem w znaczeniu „uznawać coś całym sercem i poniekąd namiętnie skutkiem gwałtownej chęci", jak to rozpustnik wierzy rzecznikowi rozwiązłego życia. Skoro więc Karneades, Klejtomachos i ich towarzysze powiadają, że wierzą i gwałtownie się przychylają oraz, że istnieje jakaś wiarygodność, a my natomiast, że tylko ustępujemy po prostu, nie przejmując

się zgoła, to chyba i pod tym względem od nich się różnimy. Różnimy się wreszcie od nowej Akademii także w sposobie dąże- nia do celu, albowiem jej wyznawcy kierują się w życiu wiarygod- nością, a my żyjemy sobie bez żadnych zapędów stanowieńczych stosownie do praw, obyczajów i przyrodzonych wrażeń. I rzekli- byśmy jeszcze więcej w sprawie owej różnicy, gdyby nie to, że nam zależy na zwięzłości.

Arkezilaos znowu, przywódca i założyciel, jak wspomniałem średniej Akademii, ma, ile mogę sądzić, bardzo dużo wspólnego z pirrońskimi wywodami, tak iż jego kierunek jest z naszym nie- mal identyczny. Okazuje się bowiem, że ani nie orzeka o bycie, czy też niebycie niczego, ani nie przenosi jednej rzeczy nad inną na podstawie wiary, czy też niewiary, lecz powstrzymuje się w każ- dym poszczególnym przypadku od wyrokowania. Nadto celem jego jest powściągliwość, łącznie z którą występuje niezmącona pogoda wewnętrzna, jak już nieraz mówiliśmy. Powiada w końcu, że każdy poszczególny akt powściągliwości jest dobrem, a przy- takiwania złem. Mógłby ktoś wszelako powiedzieć, że my to mówimy stosownie do tego, co się nam wydaje, czyli bez żad- nych uroszczeń stanowieńczych, on zaś jakby w istotnym zna- czeniu, tak iż jego zdaniem powściągliwość byłaby istotnym do- brem, a przytakiwanie istotnym złem. Jeżeli zaś należy wierzyć temu, co o nim się głosi, to miał on wydawać się pirrończykiem jeno z pozoru, naprawdę jednak był dogmatykiem. Poddawał mia- nowicie swoich towarzyszy próbie przy pomocy wątpienia, czy też są uzdolnieni do przyjęcia platońskich orędzi, zatem uchodził za wątpliwca, atoli tych towarzyszy, którzy byli uzdolnieni, wta- jemniczał w naukę Platona. Dlatego miał o nim powiedzieć Ari- ston (cf. Frg. Stoic. Vet. I 344 Arnim; cf. Iliad. VI 181):

...Z przodu Platon, Pirron z tyłu, a. w środku Diodor,

gdyż korzystał z dialektyki Diodora, a z wyznania był platonikiem. Filon i jego wyznawcy mówią wreszcie, że ze względu na stoic- kie kryterium, czyli „wyobrażenie chwytne", rzeczy są nieuchwyt- ne, a ze względu na naturę samych rzeczy uchwytne. Stoę wpro- wadził do Akademii również Antiochos, tak iż powiedziano nawet o nim, że w Akademii filozofuje po stoicku, albowiem usiłował wykazać obecność stoickich mniemań u Platona. Jasna jest tedy

różnica pomiędzy sceptycznym kierunkiem i tak zwaną czwartą tudzież piątą Akademią.

34. Czy kierunek empiryczny w nauce lekarskiej jest

W dokumencie sextus empiryk zarysy pyrronskie (Stron 47-51)