• Nie Znaleziono Wyników

O ruchu przechodnim

W dokumencie sextus empiryk zarysy pyrronskie (Stron 131-136)

KSIĘGA TRZECIA

10. O ruchu przechodnim

Powiadają tedy ci, którzy się dokładniej, ile sądzić można, za- poznali ze sprawą ruchu (cf. Aristot. Cat. 15 a 13 sq.), że jest sześć jego rodzajów, a mianowicie przechód miejscowy, przemiana fi- zyczna, powiększenie, pomniejszenie, powstawanie i zanikanie. Zatrzymamy się zatem przy każdym z wymienionych rodzajów ruchu oddzielnie, zacząwszy od miejscowego przechodu. Polega on według dogmatyków na tym, że to, co się porusza, przechodzi z jednego miejsca na inne, albo całkowicie, albo częściowo, jako to całkowicie w przypadku odbywających przechadzkę, a częścio- wo w przypadku obracającej się około środka kuli, albowiem kie- dy jej całość pozostaje w tym samym miejscu, zmieniają miejsca jej części. I są trzy, myślę, najogólniejsze stanowiska w sprawie ruchu. Głosi oto życie tudzież pewni filozofowie, że ruch istnie- je, Parmenides oraz Melissos i niektórzy inni, że nie istnieje, a scep- tycy w końcu powiedzieli, że nie więcej istnieje, jak nie istnieje, bo z jednej strony wydawałoby się, że ruch istnieje, przynajmniej ze względu na fenomeny, a z drugiej znowu, że nie istnieje, przy- najmniej ze względu na filozoficzne rozumowanie. Jeżeli więc wy- łożymy sprzeciw tych, którzy przyjmują, że ruch istnieje, oraz tych, którzy oświadczają, że ruch jest czczym urojeniem, to w ra- zie, że znajdziemy ten spór w stanie równowagi, będziemy mu- sieli powiedzieć, przynajmniej ze względu na to, co się rzekło, że

ruch nie więcej istnieje, jak nie istnieje. Zacznijmy zaś od tych, którzy powiadają, że istnieje.

Opierają się oni głównie na jawności zmysłowej: jeżeli bowiem — mówią — ruchu nie ma, to jak odbywa słońce swoją drogę od wschodu do zachodu i jak sprawia pory roku, które powstają stosownie do jego zbliżeń się do nas i oddaleń się od nas? Lub jakim cudem okręty, wypłynąwszy z jednych portów, zawijają do innych, tak bardzo od nich odległych? W jaki sposób wychodzi z domu ten, kto unicestwia ruch, i znowu powraca? Wszak są to rzeczy zgoła niezaprzeczalne! Dlatego też jakiś cynik (cf. Diog. Laert. VI 39 Cobet), kiedy mu przedstawiono wywód przeciwko ruchowi, nic nie odpowiedział, lecz po prostu wstał i zaczął chodzić, uprzytamniając czynem tudzież mocą jawności zmysłowej, że ruch musi istnieć.

W ten więc sposób usiłują oni stropić tych, którzy zajmują prze- ciwne im stanowisko. A ci znowu, którzy chcą obalić rzeczywi- stość ruchu, czepiają się następujących wywodów: jeżeli coś się porusza, to porusza się albo samo przez się, albo przez coś inne- go; jeżeli jednak przez coś innego, <to to będzie się znowu poru- szać przez coś innego i to znowu przez coś innego i tak w nie- skończoność(?)>. Poruszać się mianowicie będzie to, co się rzekomo porusza przez coś innego, albo bez przyczyny, albo za sprawą jakiejś przyczyny. Mówią tedy, że bez przyczyny nic się nie dzieje. Aliści, jeżeli się porusza za sprawą jakiejś przyczyny, to ta przyczyna, za której sprawą się porusza, stanie się źródłem jego ruchu, zatem przepada w nieskończoności skutkiem wyłożonego przed chwilą stanu rzeczy. Bo przecież, jeżeli to, co porusza, dzia- ła, a to, co działa, musi być w ruchu, to i ono będzie potrzebować czegoś innego, coby je poruszało, i to drugie znowu czegoś trze- ciego i tak w nieskończoność, zatem ruch zostanie pozbawiony początku, co jest niedorzeczne. Więc nie wszystko, co się poru- sza, porusza się za sprawą czegoś innego. Ale nie porusza się tak- że samo przez się! Skoro <bowiem> wszystko, co porusza, po- rusza albo pchając przed sobą, albo ciągnąc za sobą, albo prąc w górę, albo wreszcie cisnąc w dół, to to, co porusza się samo, będzie musiało poruszać się w jeden z wymienionych sposobów. Atoli jeżeli się porusza, pchając przed sobą, to będzie poza sobą, jeżeli — ciągnąc za sobą, to będzie przed sobą, jeżeli — prąc w górę,

to będzie pod sobą, jeżeli wreszcie — cisnąc w dół, to będzie nad sobą. Jest jednak rzeczą niemożliwą, by coś było nad sobą lub przed sobą lub pod sobą lub za sobą samym, a więc niemożliwą jest rzeczą, by coś się poruszało samo przez się. Jeżeli wszelako nic się nie porusza ani samo przez się, ani przez coś innego, to nic się nie porusza w ogóle. O ile zaś ktoś chciałby się uciekać do dążenia i wolnego wyboru, to należy mu przypomnieć o sporze w sprawie naszej niezależności osobistej i o tym, że ów spór to- czy się bez widoków rozstrzygnięcia, ponieważ nie znaleźliśmy dotychczas kryterium prawdy.

Trzeba powiedzieć jeszcze to: jeżeli coś się porusza, to porusza się albo w tym miejscu, gdzie jest, albo w tym, gdzie nie jest; atoli nie porusza się ani w tym, gdzie jest, albowiem w nim trwa, jeżeli jest w nim istotnie, ani też w tym, gdzie nie jest, albowiem gdzie nie jest, tam nie może niczego ni zdziałać ni doznać; więc nic się nie porusza. Ten wywód należy do Diodora Kronosa. Napotkał on na wiele sprzeciwów, z których my wyłożymy ze względu na charakter naszego pisma tylko walniejsze wraz z wydającym się nam osądzeniem. Mówią tedy niektórzy, że coś może się poru- szać w tym miejscu, gdzie jest, bo przecież wirujące około swych środków kule poruszają się, pozostając w tym samym miejscu. Otóż, ażeby im zaprzeczyć, należy zastosować powyższy wywód do każdej poszczególnej części kuli i przypomnieć, że, według tego przynajmniej wywodu, nie porusza się ona także ze względu na swe części, a potem wyciągnąć wniosek, że w ogóle nic się nie po- rusza w tym miejscu, gdzie jest. To samo zrobimy tym, którzy mówią, że to, co się porusza, udziela się dwóm miejscom, temu, gdzie jest, i temu, dokąd dąży. Zapytamy ich bowiem, kiedy to, co się porusza, dąży od tego miejsca, gdzie jest, do drugiego: czy wtedy, kiedy jest w pierwszym, czy też wtedy, kiedy jest w dru- gim? Wszak kiedy jest w pierwszym miejscu, nie przechodzi do drugiego, gdyż jest jeszcze w pierwszym, a kiedy w nim już nie jest, nie przechodzi od niego. Przemyca się nadto to, czego się dopiero docieka, bo gdzie nie jest, tam nie może także działać, i nikt chyba nie przyzna tak sobie po prostu, jakoby do jakiegoś miejsca dążyło to, czemu on odmawia ruchu! Wszelako niektó- rzy powiadają jeszcze, co następuje: o „miejscu" mówi się w

dwo-jakim znaczeniu, raz w szerokim, jak na przykład „mój dom", a drugi raz w ścisłym, jak na przykład „powietrze, zakreślające moją powierzchnię cielesną". Mówi się tedy, że to, co się porusza, porusza się w miejscu nie w ścisłym, lecz w szerokiem znaczeniu tego wyrazu. Atoli, dzieląc owo szerokie miejsce na części, można im odpowiedzieć, że ciało, które się rzekomo porusza, jest w nim właściwie tylko częściowo, mianowicie w swoim ścisłym miejscu, częściowo natomiast nie jest, mianowicie w pozostałych częściach szerokiego miejsca, a potem, wywodząc, że nic nie może się poruszać ani w tym miejscu, gdzie jest, ani w tym, gdzie nie jest, doprowadzić do wyniku, że nic nie może się poruszać także w owym miejscu szerokiego i naciągniętego znaczenia, ponieważ składają się na nie z jednej strony to miejsce, gdzie jest w ścisłym znaczeniu, a z drugiej to, gdzie w ścisłym znaczeniu nie jest, w żadnym zaś z nich obu, jak zostało wykazane, nic się nie może poruszać.

Trzeba jeszcze przedstawić wywód następujący: jeżeli coś się porusza, to porusza się albo <wcześniej> we wcześniejszym, albo od razu w całym podzielnym odstępie; atoli nic się nie może po- ruszać ani wcześniej we wcześniejszym, ani od razu w całym po- dzielnym odstępie, jak wykażemy; więc nic się nie porusza w ogóle. Jest tedy jasne samo z siebie, że jest niepodobieństwem, by coś poruszało się wcześniej we wcześniejszym odstępie. Jeżeli bowiem ciała, miejsca i okresy, w jakich ciała mają się poruszać, są podziel- ne w nieskończoność, to ruchu nie będzie, ponieważ w nieskoń- czoności nie można znaleźć żadnego początku, od którego po- czynałby się ruch tego, co się ma poruszać. Jeżeli znowu rzeczy powyższe kończą się na wartości bezcząstkowej i jeżeli każda z po- ruszających się rzeczy jednako przebywa bezcząstkową pierwoci- nę miejsca swoją bezcząstkową pierwociną w pierwocinie czasu, to wszystkie poruszające się rzeczy są równie szybkie, na przy- kład najściglejszy koń i żółw, co jest jeszcze niedorzeczniejsze od poprzedniego. A więc ruch nie odbywa się wcześniej we wcze- śniejszym odstępie. Nie odbywa się jednak także w całym podziel- nym odstępie od razu. Jeżeli bowiem rzeczy niejawne powinny mieć, jak mówią, przyświadczenie rzeczy jawnych, jeżeli dalej, żeby ktoś przebył odstęp stadionu, musi wcześniej przebyć pierwszą część stadionu, później drugą i tak samo resztę, to w takim razie

powinno także wszystko, co się porusza, poruszać się wcześniej we wcześniejszym odstępie, bo przecież, jeśliby to, co się poru- sza, miało przebywać wszystkie części miejsca, gdzie się ma poru- szać, od razu, to będzie we wszystkich jego miejscach równocze- śnie, zatem, jeśliby jedna część tego miejsca, przez które wykonuje ruch, była zimna, a druga gorąca, albo jedna, przypuśćmy, czarna, a druga biała, tak iżby mogły także barwić będące w nich rzeczy, to to, co się porusza, byłoby równocześnie i gorące i zimne i czarne i białe, co jest niedorzecznością. Niech no następnie powiedzą, jak wielkie miejsce przebywa od razu to, co się porusza! Jeżeli bowiem rzekną, że jest ono nieokreślone, to przyjmą, że coś może się poruszyć od razu poprzez całą ziemię! Jeżeli zaś chcą tego uniknąć, to niechże nam określą rozmiar owego miejsca! Próba bowiem ścisłego określenia miejsca, od którego ni o krztę więk- szego odstępu nie mogłoby przebyć od razu to, co się porusza, napotyka — prócz tego, że nosi piętno zgadywania i karkołom- ności, a może nawet śmiesznej głupoty na wspomnianą na począt- ku trudność: wszak wszystkie rzeczy będą równie szybkie, jako że każda z nich wykonuje w miejscach określonych swoje prze- chodnie ruchy jednako! Jeżeli zaś powiedzą, że to, co się porusza, porusza się przez małe wprawdzie, ale nie ściśle określone miejsce od razu, to będzie nam wolno na mocy sorytowej pytaniny wciąż dodawać do przyjętego rozmiaru nieznaczny rozmiar miejsca. Zaiste, jeżeli podczas takowych pytań z naszej strony zechcą oni, gdzieś się zatrzymać, to popadną z powrotem w ścisłe określanie i w owe dziwaczne brednie, a jeżeli znowu dopuszczą owo po- większanie, to my ich już przymusimy do przyznania, że coś może się poruszyć od razu poprzez ogrom całej ziemi. Więc rzeczy, które się rzekomo poruszają, nie poruszają się także w całym podziel- nym odstępie od razu. Jeżeli jednak nic się nie porusza ani od razu w całym podzielnym odstępie, ani też <wcześniej> we wcześniej- szym, to w ogóle nic się nie porusza.

Te więc zarzuty i inne, jeszcze od nich liczniejsze, wytaczają ci, którzy zwalczają ruch przechodni. My znowu, nie mogąc obalić ani tych wywodów rozumowych, ani tamtej jawności fenomenal- nej, za jaką idą ci, którzy wprowadzają istnienie ruchu, wstrzy- mujemy się od orzekania, czy ruch jest, czy też go nie ma, właśnie

ze względu na przeciwieństwo zjawisk zmysłowych z jednej, a ro- zumowań z drugiej strony.

W dokumencie sextus empiryk zarysy pyrronskie (Stron 131-136)