• Nie Znaleziono Wyników

Colores rhetorici. Sztuka homiletyczna Szymona Starowolskiego

Problematyka kaznodziejstwa Szymona Starowolskiego (1588-1656), zna­

mienitego historiografa, teologa i oratora, pozostaje po dziś tematem dziwnie za­

poznanym, choć od śmierci autora Hekatontas minęło ponad trzysta pięćdziesiąt lat. W ciągu minionego stulecia zarówno badacze literatury dawnej, jak i history­

cy kultury i idei kierowali swą uwagę zasadniczo na twórczość Starowolskiego z zakresu żywotopisarstwa (w tym hagiografii), historiografii, prawa, geografii politycznej, publicystyki o charakterze stricte politycznym, epistolografii, wresz­

cie wojskowości czy muzyki1. A przecież z pozostawionych przez niego prawie siedemdziesięciu dzieł, które zajmują ponad dziesięć tysięcy stron, prawie trzy tysiące kart wypełniają zbiory kazań: Swiątnica Pańska zamykająca w sobie ka­

zania na uroczystości świąt całego roku (Kraków 1645); Arka Testamentu zamy­

kająca w sobie kazania niedzielne całego roku (...) (Kraków, cz. 1: 1648; cz. 2:

1649; pierwsza dedykowana kanonikowi Aleksandrowi z Brzezia, druga - Ja­

nowi Zamoyskiemu, starościc kałuskiemu); Wieniec niewiędniejący Przeczystej Panny Maryjej, zamykający w sobie kazania na wszystkie je j święta doroczne (Kraków 1649). Dla porządku i klarowności zaznaczmy od razu, że w naszych rozważaniach interesować nas będą dwa pierwsze zbiory, tworzone w całości w krakowskim okresie życia Starowolskiego (ściślej mówiąc - „prawie” w cało­

ści, albowiem nad Swiątnicą pracował autor również podczas piastowania god­

ności kantora tarnowskiego w 1639 r.2). Wspomniany zbiór ostatni, mariologicz­

ny Wieniec, celowo pomijamy nic tylko ze względu na ograniczenia formalne

1 Zob. F. Bielak, Działalność naukowa Szymona Starowolskiego, „Studia i Materiały z Dziejów Nauki Polskiej”, t. 5, z. I, Warszawa 1957; E. Ozorowski, Szymon Starowolski, [w:] Słownik pol­

skich teologów katolickich, t. I VIII, red. H.E. Wyczawski, Warszawa 1981 1995, t. 4, s. 186 193; J. Starnawski, Dzieje wiedzy o literaturze polskiej (do końca wieku XVIII), Wrocław 1984, passim; M. Korolko, Klejnot swobodnego sumienia, Warszawa 1974; I. Lewandowski, Wstęp, [w:] Sz. Starowolski, Wybór pism, Wrocław 1991, BN I 272, s. I CXXVIII (tu też szczegóło­

wa bibliografia do roku 1990); K. Panuś, Zarys historii kaznodziejstwa w Kościele katolickim, cz. 2: Kaznodziejstwo w Polsce. Od średniowiecza do baroku, Kraków 2001, s. 468-474. Por. też:

F. Bracha, Zarys historii mariologii polskiej, [w:] Gratia Plena..., red. B. Przybylski, Poznań 1965;

M. Godawa, Pozdrowienie Pozdrowionej. Szymona Starowolskiego retoryczna medytacja nad sce­

ną zwiastowania, [w:] Via pulchritudinis, s. 151 180.

2 Zob. I. Lewandowski, dz. cyt., s. XXXII XXXIII.

niniejszego tomu, lecz również z uwagi na to, że dzieło to z całego dorobku artis sermocinandi „polskiego Decjusza” prezentuje się niewątpliwie najsłabiej, naj­

mniej oryginalnie (w dawnym i dzisiejszym rozumieniu pojęcia „oryginalności”) i ożywczo, stanowiąc w znacznym stopniu zbiór powielanych wariantów egzem- plifikacji i obrazowania, które odnajdujemy w Swiątnicy czy w Arce.

Przyczyn nikłych lub powierzchownych uwag XX-wiccznych badaczy nad kazaniami Starowolskiego można, jak się wydaje, upatrywać w trzech zjawi­

skach. Po pierwsze, jego sermones nie doczekały się jakichkolwiek wznowień w ciągu trzech ostatnich wieków, nie znalazły też większego uznania wśród hi­

storyków Kościoła. Po drugie - ustawicznie, by nic rzec stereotypowo i mono- paradygmatycznie - odnoszono (z akcentem lekko pejoratywnym...) Starowol­

skiego do fenomenu Skargi i Birkowskiego, których mistrzowska inwencja i wy­

bitny zmysł perswazyjny oraz potoczystość stylu zharmonizowana z dynamiką eksponowanych myśli i przekonań miały przyćmić spokojny (niekiedy nazbyt erudycyjny) tok wypowiedzi autora Arki, ufundowany zazwyczaj na genus me­

diocre. Nic sądzę, aby do tego rodzaju zapatrywania przyczynił się istotnie sam Starowolski, który chociaż pisał, że jego twórczość „nic jest równa poważnemu w poddawaniu niebieskiej nauki Skardze, ani biegłemu w kontrowcrsyjach z he­

retykami Wujkowi abo łagodnemu w polskim krasomówstwic Birkowskiemu”1 * 3, to próżno szukać w owych zbiorach kazań rzeczywistego echa kompleksu niż­

szości czy autentycznej autodcprccjacji wobec swych mistrzów czy inspiratorów;

uznałbym to stwierdzenie raczej za przejaw modestiae, topiki „skromnościowej”, jakże często obecnej w prefacjach adlectorem. Charakter i sposób konstruowania kazań (ratio et modus materiae) wynikał z nieco innej niż w przypadku Skar­

gi czy Birkowskiego mentalności twórcy oraz z odmiennego, zasadniczego celu tworzenia dzieł oratorskich, o czym wspomnimy później. Po trzecie wreszcie, doniosłość i specyfika jego osiągnięć historiograficznych (zarówno Hekatontas, jak i De Claris oratoribus Sarmatiae czy Sarmatiae bellatores) usunęły w cień, jak wynika z sądów potomnych, jego dzieła religijne4. Z takiej też perspektywy Jan Chrzciciel Dubois uznał w Essai sur l ’histoire littéraire de Pologne (1778), że Starowolski jest „spośród wszystkich wykształconych Polaków najbardziej znany i jego nazwisko znajduje się we wszystkich słownikach historycznych”5.

Słusznie pisze jeden ze współczesnych znawców retorycznego kunsztu autora Arki'. „Jeśli kazania Szymona Starowolskiego były faktycznie wykorzystywane,

1 Sz. Starowolski, Do czytelnika łaskawego, [w:] Swiątnica Pańska zamykająca w sobie kaza­

nia na uroczystości świąt całego roku, Kraków 1645. Por. K. Panuś, dz. cyt., s. 471.

4 Zauważmy, że jedyna monografia poświęcona poglądom rcligijno-filozoficznym Staro­

wolskiego powstała de facto na gruncie optyki marksistowskiej, zob. P. Szydłowski, Między rene­

sansem a kontrreformacją. Poglądy filozoficzne Szymona Starowolskiego 1588 1656, Warszawa Kraków 1978.

5 Cyt. za: I. Lewandowski, dz. cyt., s. CIX.

to zawarte w nich ujęcie tematu miało swój udział w kształtowaniu duchowości wiernych Kościoła krakowskiego w dobie potrydenckiej. I gdyby nawet założyć, że trudno ten fakt oddziaływania udokumentować, można przecież wykazać, jak skuteczne narzędzie udało się przygotować autorowi”6.

Niniejszy szkic nic rości sobie pretensji ani do przywrócenia twórcy Swiątnicy należnego mu, jak mniemam, miejsca wśród wybitnych kaznodziejów XVII w., ani też do nakreślenia pełniejszego, holistycznego obrazu jego sakralnej sztuki oratorskicj. Spróbujemy jedynie pokusić się o parę wniosków ogólniejszej, syn­

tetycznej natury, jakie można wysnuć w trakcie uważniejszej, filologicznej lek­

tury kazań, przy czym postawione tezy poprzemy - na płaszczyźnie analitycznej - egzcmplifikacją poszczególnych tekstów.

Ignacy Lewandowski słusznie zauważył, że jednym z rudymentarnych celów komponowania kazań przez Starowolskiego było pragnienie dostarczenia szero­

kiemu kręgowi duchowieństwa materiałów do homilii7. Jest również prawdą, że przy świadomości głębokich niedostatków wymowy kaznodziejskiej i w ogóle sztuki oratorskicj w pierwszych dekadach XVII stulecia Arka Przymierza oraz Swiątnica Pańska miały służyć jako swoiste zbiory „preceptów” inwencyjno- -elokucyjnych dla księży pracujących „wśród prostych ludzi po wsiach i ma­

łych miasteczkach” . Możemy je, bez zbytniego uproszczenia, umieścić w obrę­

bie trzech nurtów: dogmatycznego, hagiograficznego i etyczno-kazuistycznego8.

Cenne okazują się spostrzeżenia ks. Kazimierza Panusia, który z jednej strony podkreśla, że wiele sermones „polskiego Decjusza” wpisuje się w łagodny nurt dogmatyczno-polcmiczny, gdzie Pismo św. i dzieła patrystyczne służą przede wszystkim - na płaszczyźnie argumentatio - , ja k o tzw. dicta probantia i są wy­

korzystywane w sposób całkowicie dowolny”9, z drugiej zaś podnosi tezę, że mowom Starowolskiego „brakuje wewnętrznego żaru, porywającej siły, wzru­

szającej mocy” 10. Tak jest istotnie, i warto tę myśl rozwinąć, zadając pytanie o przyczynę tego zjawiska. Czy źródeł owego „braku” szukać należy w specyfice ingenium twórcy, czy może w celowej postawie i świadomym modelowaniu toku myślowego dzieła przy operowaniu określonym genus artificialisl Skłaniałbym się ku temu ostatniemu. W przeciwieństwie do Skargi, Birkowskiego czy nawet Rychłowskicgo bądź Węgrzynowicza, autor Hecatontas podporządkował sztukę kazania prawic całkowicie aspektowi docere, dwa pozostałe zaś - movere i de- lectare odsunął zdecydowanie na plan dalszy, traktując je po prostu marginalnie.

Stąd Swiątnica Pańska to nic tylko sermones eruditi, niejednokrotnie przesycone

M. Godawa, dz. cyt., s. 151.

7 Zob. 1. Lewandowski, dz. cyt., s. XCVII.

" Zob. K. Panuś, dz. cyt., s. 390 n.

9 Zob. tamże, s. 391.

111 Tamże, s. 472.

inkrustacjami przeróżnej proweniencji (które sam Starowolski zalecał opuszczać podczas wygłaszania kazań w gronie mniej uczonego audytorium); co więcej - nie wolno nam, jak sądzę, traktować owych zbiorów powierzchownie jako jedynie tzw. dzieł ekspilowanych, wdzięcznie i przejrzyście łączących obrazy i motywy tradycji biblijnej oraz grecko-rzymskiej. Erudycja i ornamentyka zdają się schodzić u Starowolskiego na plan dalszy, służąc zawsze jakiemuś zasad­

niczemu przesłaniu, wyeksponowanemu w kazaniu jasno, dobitnie, poważnie (clare - acute - gravé). Ta powaga, dodałbym: chwilami pobrzmiewająca nutą surową, sztywną, dramatyczną, niepoddająca się, jak to nierzadko bywało u au­

torów barokowych, wyszukanej zawiłości myśli i rozlcwności formy, przebija prawie zawsze w oratorstwie Starowolskiego, już od samego egzordium. Qui­

dam respectus intrinsecus, jakieś wewnętrzne skupienie, jak mawiali włoscy re­

nesansowi humaniści, widać aż nadto wyraziście w perfekcyjnej realizacji zasady perspicuitatis'. przejście od tematu, zaczerpniętego z Ewangelii, do zwięzłego egzordium, następnie narratio i argumentatio, niekiedy, stosownie do materii mowy - confutatio, wreszcie określona wariacja konkluzji. Może tedy konterfekt autora Arki, jaki pamiętamy z obrazu Matejki, ma w sobie więcej autentyczności, a mniej hiperbolizacji i patosu, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka...?

Przyjrzyjmy się teraz bliżej wybranemu kazaniu, O pożytkach modlitwy świę­

tej, załączonemu niżej". Pochodzi ono z Arki Testamentu i przeznaczone było „na niedzielę piątą po Wielkiejnocy”. Otwierający je fragment czytania z Ewangelii Jana (16, 24 Petite, et accipietis, ut gaudium vestrum sit plenum '1) dajc asumpt do podjęcia zagadnienia istoty modlitwy z punktu widzenia sotcriologiczncgo i eklezjologicznego. Lapidarne wprowadzenie adekwatnego cytatu z 12 rozdzia­

łu Przypowieści Salomona pozwala umiejętnie spleść egzordium z introdukcją głównej narratio, gdzie retoryczna troska o przestrzeganie inwcncyjncj varietas jaw i się wystarczająco mocno:

Dobrze barzo Salomon w przypowieściach swoich powiedział, Chrześci­

janie w Panu Bogu mili: De fru ctu oris sui unusquisque replehitur bonis, et iuxta opera manum suarum retribuetur ei. „Kto słowy i uczynkiem bliźniego swojego ratuje bez pochyby czasu złej przygody na niego, ratuje go drugi daleko hojniej, daleko dostateczniej”.

Owo wskazanie mądrościowe wspiera i amplifikuje jednocześnie odesłaniem do Ewangelii św. Łukasza i zawartej w niej obietnicy (Badem mensura quam mensi fueritis, remetietur vobis) oraz do Moraliów św. Grzegorza (jednego z naj­

częściej cytowanych autorów w Arce). Odwołania do ewangelicznych

auctorita-11 Tekst analizowanego kazania przedrukowany w niniejszym tomie według pierwodruku: Arka Testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne całego roku..., Kraków 1648 1649, s. 754 759.

12 „Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna” (BT 2, popr.).

tes i komentarzy zawartych w pismach Ojców Kościoła wzmacnia Starowolski argumentum a comparatione wywiedzionym tym razem ze Starego Testamentu (przykłady Ezechiela, Dawida i Salomona): Bóg zawsze daje nam więcej niż prosimy, ale naszej modlitwie musi towarzyszyć ufność i nadzieja, że zostaniemy wysłuchani; by jeszcze dobitniej zaakcentować rolę i wagę chrześcijańskiej spes, wyzyskuje autor Arki passus nowotestamentowy, choć już pozaewangeliczny, a mianowicie fragment Listu do Hebrajczyków (6, 18):

(...) krótko pokażę, co za pożytek modlitwa sercem gorejącym do Pana Boga uczyniona ludziom pobożnym przynosi i jako wesele nasze czyni zupełne za otrzymaniem tego, o co majestatu Jego Boskiego żądamy, aby stąd fortissi­

mum habeamus solatium, qui confugimus a d tenendam propositam sp e m '\

Teraz dopiero następuje właściwa argumentatio poświęcona „pożytkom mod­

litwy świętej”. Co znamienne, Starowolski operując prawie w całym kazaniu genus mediocre, wychodzi jednak w głównej argumentacji od zabiegu typowe­

go bardziej dla genus subtile - użycia topiki „niewyrażalności” (dobrodziejstw modlitwy „wypowiedzieć niepodobna”), przydając jej unaoczniające, plastyczne porównanie (bliskie figurze hypotypozy), by vis admirabilis prckacji uczynić dla czytelnika mniej wyrafinowanego bardziej przejrzystą; tyle że owa hypotypoza zbliża się w swym clokucyjnym kształcie do genus humile (obraz gruszek strąca­

nych z drzewa długą żerdzią):

Co by za pożytki nam modlitwa ś. przynosiła, wypowiedzieć niepodobna:

to tylko o niej rozumieć mamy, iż jest instrumentem pewnym, którym z nieba łaski rozmaite i dobrodziejstwa otrzymywamy. Jako bowiem kiedy na drzewie wysoko są gruszki abo jabłka, których żadną m iarą dosiąść nie możemy, tedy wziąwszy żerdzi długiej strącamy je, aby na ziemię upadały, a potym je zbie­

ramy. Że P. Bóg altissimum posuit refugium suum, dosiąść go trudno barzo, dlatego w potrzebach naszych przez modlitwę uciekamy się do P. Boga i tak jako laską długą dary niebieskie strącamy, aby na nas padały.

Mamy tedy do czynienia, jak widać z powyższego cytatu, z genus mixtum w obrębie jednego kazania, ale - podkreślmy - trudno w związku z tym postawić autorowi zarzut niczgrabności, stylistycznej nieudolności czy braku smaku na płaszczyźnie decorum. Raczej - wprost przeciwnie: varietas delectat, poucza­

ły starożytne kanony retoryczne, i Starowolski wydaje się o tej zasadzie dobrze pamiętać. Nic więc dziwnego, że wobec świadomej gry rozmaitymi typami

sty-11 Starowolski nic przytacza tu całego w. 18, lecz jego wyimek; por. przekład Biblii Tysiąclecia (List do Hebrajczyków 6, 18, wyd. cyt.): „Abyśmy przez dwie rzeczy niezmienne, co do których niemożliwe jest, by skłamał Bóg, mieli trwałą pociechę, my, którzyśmy się uciekli do uchwycenia zaofiarowanej nadziei”.

lu, zaraz po obrazie „grusz spadających z drzewa” przypomina autor crudycyjną formułę Piotra Poznańczyka (fructus oris est gratiarum actio pro divinis benefi- ciis), a następnie fragment jednego z listów św. Augustyna, by tym autorytetem wyrazić piękną myśl o bezgranicznej Bożej miłości i potrzebę człowieczego, naj­

szczerszego dziękczynienia. Ta łacińska inkrustacja pokazuje, jak celnie i udatnic można połączyć głębię refleksji z artystycznym kunsztem (gra słów uzyskana poprzez homoioptoton i homoiotclcuton):

Quid melius in animo geramus, ct ore pomamus, ct calamo cxplancmus, quam Deo gratias? Hoc nihil dici brevius, ncc audiri lactius, ñeque intelligi gratius, ncc agi fructuosius potest. Nulla moneta melior aut sccurior quam emas Dei beneficias, sicut cst gratiarum actio.

Podjętą symbolikę „owoców modlitwy” (precationum fruces) wieńczy hym- niczne przywołanie wyimku Psalmu 118: Adhaesit pavimento anima mea.

W dalszej części argumentacji wprowadza Starowolski, zasadzający się na zwięzłej i jasnej enumerado, „wykaz” ludzkich doczesnych pragnień i wysił­

ków, których opis nie służy - wbrew chyba oczekiwaniom wielu odbiorców teks­

tu - eksponowaniu topiki wanitatywnej, lecz odwrotnie: podkreśleniu stopnia odpowiedzialności w dobrym i uczciwym użytkowaniu „dostatków ziemskich”

danych od Boga i natury. Paralela oeconomia profana - oeconomia divina (wraz z wyliczeniem antycznych oraz współczesnych kaznodziei autorów „ksiąg o go­

spodarstwie”) antycypuje metaforę Boga - rolnika (Pater meus agrícola est), który „nie jest przecie tak zawisny gospodarz niebieski, aby nam dary swoje święte skąpo miał rozdawać”. Pochwała „ludzkiego gospodarstwa” ma zatem na celu przede wszystkim laudację boskich łask i darów, co więcej - można w takim zestawieniu doszukać się ukrytej ratiocinado.

Kolejna część argumentacji stanowi jej clou, clokucyjnic oparte na przejrzy­

stym zabiegu perkursji (percursio): istnieją oto, wedle Starowolskicgo, cztery najważniejsze „pożytki” płynące z modlitwy: pierwszym z nich jest oddalenie gniewu Bożego (topika ira Dei', tu jako przykłady wybiera autor Psalm 105 i rozdział 32 Księgi Wyjścia, tak że współgrające inwcncyjnic partie liryczne i narracyjne pozwalają przy gęstej cgzemplifikacji uniknąć rytmicznej monotonii periodów). Drugim - „odpędzenie od nas dusznych nieprzyjaciół” (tym razem zamiast traditio Hebraica wyzyskuje Starowolski traditio Christiana, a miano­

wicie 17 rozdział Ewangelii Mateusza). Trzecim (i tu prckacja zostaje osadzona w kontekście eschatologicznym) - dar uproszenia rozmaitych łask i zbawienia po śmierci; podane exemplum z Księgi Tobiasza nic wychodzi poza reminiscencje typowe dla kazań barokowych, ale następujące po nim odwołanie do słynnego passusu z XV kazania Augustyna wzmacnia siłę tego argumentu, ożywia i na nowo przykuwa uwagę odbiorcy: „A ś. Augustyn zasię przydał, iż zbawienia

mieć nic możemy, jeśli się sami do P. Boga o nie przez modlitwę nie ucieczemy.

Qui creavit te sine te, non salvabit sine te”.

Po czwarte wreszcie, modlitwa służy bliźnim. Wybrane exemplum (tu można by śmiało rzec: gestum, bliskie starożytnej chrei) pozostające na granicy narratio orobabilis i narratio admirabilis, czerpie swe źródło z kazań św. Grzegorza. Oto do konającego opata zwraca się z prośbą jeden z jego zakonnych braci: „Adiuvo te, per illum ad quem vadis, ne septem dies super te, in hoc mundo vivam. A tak mu to on opat ś. zjednał u P. Boga, że siódmego dnia po nim umarł, tak jako sobie pragnął” 14.

Po wyliczeniu „pożytków”, przy których odnośnie do relacji sacrum-pro- fanum akcent argumcntacyjny spoczywał na sferze ostatniej, Starowolski sku­

pia się przez moment na sotcriologiczno-eklezjologicznym aspekcie modlitwy, tym samym siłę argumentum koncentrując na płaszczyźnie sacrum. Służą temu prawic wyłącznic przykłady ewangeliczne (Ewangelia Łukasza 22 i Ewangelia Marka 9). Z kolei autorytetami św. Chryzostoma i Bernarda wspiera się głównie po to, by przypomnieć, że każdej liturgii towarzyszą aniołowie, a nadto zanim każdy z nas przystąpi do modlitwy, ju ż „słudzy niebiescy” zapisują nasze prośby w specjalnej księdze: „Etsi solus es cum oras, angelici tarnen chori praesto tibi sunt, tuam, quam cum Deo habes coniunctionem videntes, et admirantes. A pier­

wej jeszcze niżeli się, człowiecze, modlić poczniesz, każę P. Bóg aniołom swo­

im wpisać modlitwę twoją w księgi niebieskie, jako mówi Bernat ś. Priusquam egressa sit ab ore nostro oratio, cam scribi iubet in libro suo”.

Ostatnią pars sermonis tworzy swoisty rodzaj confutado, skierowanej przede wszystkim ku tym, którzy uskarżają się, że Stwórca nie wysłuchuje ich modlitw.

Ciąg argumcntacyjnych wywodów, a zarazem eksplikacja milczenia czy nawet gniewu Boga opiera się na przekonaniu (confirmado wyprowadzona z wartości probado), że wielu kieruje wobec Boga „niesłuszne”, niegodne i „niedyskretne”

(tj. nieroztropne) żądania, których „Ojciec nasz” spełnić nie może, kierując się najwyższym dobrem i miłością. Egzcmplifikację takiego twierdzenia znajduje Starowolski zarówno w tradycji biblijnej (Księga Kapłańska oraz Apokalipsa), jak i grecko-rzymskiej. Poctycko-dramatyczne cytacje z Epistulae ex Ponto Owi­

diusza oraz komedii Plauta są tu ciekawe same w sobie, zważywszy rzadkie ich przywoływanie w XVII-wiccznym kaznodziejstwie w analogicznych konteks­

tach, z drugiej zaś ożywiają one i ubogacają koloryt dowodzenia. Zwraca uwagę wyzyskanie sentencji Epikura, której parafraza, niewątpliwie autorstwa samego autora kazania, odznacza się celną, jakże wyrazistą ekspresją i emotywnym ża­

rem (ardor\, jej zakończenie: „wygryźliby się samo jako żmije”, wychodzące

14 Tej opowieść przydajc Starowolski motyw admiratio samego autorytetu, tj. św. Grzegorza, a ponadto w kolejnych zdaniach posiłkuje się IV kazaniem św. Bernarda, aby zarysowaną wcześ­

niej myśl rozwinąć i wzmocnić argumcntacyjnic oraz retorycznie.

znacznie poza sens frazy acerba alii in alios, może u dzisiejszego filologa wywo­

łać lekki, serdeczny uśmiech:

Dobrze stary on filozof Epicurus mawiał: Brevi temporis spada homines perituros esse, si hominum preces sequeretur Deus; nam subinde multa, et acerba alii in alios precantur. Gdyby, powiada, P. Bóg wszytko to czynił, o co go prosicmy, abo żądze ciała naszego chcący nasycić, abo zemstę jaką na sąsiadach naszych widzieć, jużby dawno naród ludzki wyginął i wygryźliby się samo jako żmije.

Indigna precatio est peccata - taką formułą, bliską zresztą przestrogom za­

wartym w Sermones św. Ambrożego, można by zresumować wspomniane wyżej uwagi Starowolskiego. Konkluzję kazania stanowi zwięzły ekscerpt z Moraliów św. Grzegorza, będący egzegezą modlitwy Pańskiej. Raz jeszcze widać jasno, że aspektprim um docere okazuje się dla autora Swiątnicy Pańskiej najistotniejszy.

W podobny sposób konstruuje Starowolski kolejne, przeznaczone na ten sam dzień roku liturgicznego, kazanie O sposobie modlenia się. Egzordium wygląda tu wszakże zupełnie odmiennie: fragment z dzieła Kscnofonta służy do zbudo­

wania obrazu laus pretiumque virtutis, której podporządkowana zostajc rozbu­

dowana antyteza ludzi „nabożnych i cnotliwych” oraz „ospałych i złośliwych” 15.

W dalszych zaś częściach, szczególnie w narrado oraz argumentado, autor stara się, by egzemplifikacja modus precadonis miała swe źródło w całkowicie innych autorytetach niż w kazaniu poprzednim. Stąd zamiast Salomona, Dawida, Księgi Wyjścia czy Apokalipsy i poszczególnych Ewangelii mamy Kasjodora, Severa Sulpiciusa, Platona, Senekę, św. Antoniego z Padwy i Księgę Estery... Cieka­

w ą retorykę argumcntacyjną napotykamy w kazaniu O nieszczyrości i obłudzie tego świata'6, gdzie ludzką nicszczcrość autor Hekatontas porównuje do „alchi- mijej udającej miedź za złoto”, dokonując sugestywnej intcprctacji fragmentu Mt 8 i odnosząc go do cnoty cierpliwości oraz autentyczności. Małą perłą sztuki homiletycznej można nazwać kazanie O słuchaniu Słowa Bożego'1, zarówno ze względu na subtelną kompozycję wypowiedzi, jak i bogactwo cgzcmplifikacji (ufundowanej przede wszystkim na topice superbia ducis oraz patienda humi- lidvorurri), która nieomal zmusza czytelnika do sięgnięcia po konkretne passusy Pisma św., a zwłaszcza - Psalmów"1.

15 Sz. Starowolski, Arka Testamentu, s. 760: „Nie masz cięższej rzeczy ludziom cnotliwym i bo­

gobojnym, Chrześcijanie nabożni, jako widzieć się być porównanemi z ludźmi złośliwemi, a nie mieć za prace swoje nagrody i poszanowania”.

16 Tamże, s. 84 n.

17 Tamże, s. 367 n.

Tamże, s. 371 375.

Warto choć w paru słowach zwrócić uwagę na niektóre obrazy i motywy, swo­

iste i nietypowe zabiegi inwencyjno-clokucyjnc, które zatrzym ują wzrok i myśl czytelnika, zwłaszcza gdy lekturą obcjmiemy przynajmniej kilkadziesiąt kazań z każdego zbioru. I tak w Kazaniu na dzień św. Franciszka odnajdujemy nie

iste i nietypowe zabiegi inwencyjno-clokucyjnc, które zatrzym ują wzrok i myśl czytelnika, zwłaszcza gdy lekturą obcjmiemy przynajmniej kilkadziesiąt kazań z każdego zbioru. I tak w Kazaniu na dzień św. Franciszka odnajdujemy nie