• Nie Znaleziono Wyników

1. Attenuitas

Analityczne uwagi o współczesnych polskich tłumaczeniach wybranych frag­

mentów Pierwszego i Drugiego Testamentu pozwolę sobie poprzedzić diagnozą, która na pierwszy rzut oka z samym przekładem niewiele ma wspólnego; przy całej jej gcncralizacji i uproszczeniu jest bardziej przypuszczeniem niż twierdze­

niem, bardziej pytaniem niż stanowczym wnioskiem czy sądem. Otóż lektura ostatnich, jakże różnych, translacji Biblii w Polsce jest swego rodzaju pochodną tego, jak o Piśmie św. w kręgach teologicznych i (szeroko pojętych) „humani­

stycznych” mówi się i piszc, jakiego rodzaju poetykę i retorykę wyzyskuje się w komentarzach, dysputach, polemikach, recenzjach, w homiletyce wreszcie1.

A jak się mówi? - spyta nie dość zorientowany w tego typu publikacjach od­

biorca. I tutaj muszę przyznać się do porażki: zawiłości i meandry dzisiejszej myśli teologicznej, zwłaszcza w jej odmianie „popularyzującej”, publistycznej bądź eseistycznej, przybrały formy tak wysublimowane i eklektyczne (by nie rzec: chimeryczne), że nic jestem w stanie poczynić w tej mierze żadnej sensow­

nej typologii, jakkolwiek tego rodzaju pracom w ostatniej dekadzie staram się przypatrywać z roku na rok coraz uważniej. W języku teologicznym bardzo wi­

doczna staje się tendencja do łączenia swobodnej poetyzacji i multiplikowanych metafor oraz porównań z nieostrożną grą (bądź nieświadomą) emotywnością.

Mam wrażenie, że zamiast istotnie ważyć słowa, kierować się przede wszystkim troską o konsekwencje odbioru, w jego najgłębiej pojętym - dialogicznym sen­

sie, próbuje się niejednokrotnie forsować własne racje i teorie, nie zważając przy tym na stopnic emocji w ilustrowaniu argumentów. O interpretacyjnej pokorze już nic wspominam, bo tę napotykam niezwykle rzadko... Swoistym exemplum sygnalizowanego wyżej zjawiska może być „biblistyczny” casus Jarosława Mar­

ka Rymkiewicza, skądinąd znakomitego historyka literatury i idei, którego ese­

je Przez zwierciadło, opublikowane w 2003 r., stanowią smutny, acz klarowny

1 Por. A. Gorzkowski, Corde el menie. Uwagi o przekładzie Nowego Testamentu i Psalmów Edycji św. Pawła, [w:] Polszczyzna biblijna, t. 2, s. 87.

33

wyraz niebezpiecznego żonglowania słowem, erudycyjne epatowanie źle poję­

tą apofatyką przy lekceważeniu głębokiego kontekstu tcologiczno-kulturowcgo oraz braku wykształcenia filologicznego w zakresie języków biblijnych:

Nasze wersje Słowa Bożego: trzeba dopuścić, że mogli się mylić, zapisu­

jąc. Mogli źle usłyszeć, mogli usłyszeć niejasno, niepewnie. Mogło być tak:

Słowo Boże było im powiedziane, a oni (ci zapisujący) wsłuchiwali się, do- słuchiwali ludzkim uchem, w wielkim szumie [?! - A.G.] (...) Ogłuszeni tym szumem mogli czegoś nie usłyszeć albo czegoś, co usłyszeli, nie zrozumieć.

Mogli się wahać, nic wiedząc: dobrze czy źle usłyszeli. Jeden mówił: - Ja tak to usłyszałem. - A drugi: - Ja mam lepszy słuch i słyszałem coś innego, coś innego było powiedziane (...) Słowa Chrystusa z Ewangelii według świętego Jana mówiące nam, kim jest diabeł - „albowiem idzie książę świata tego, a we mnie nic nic ma” (14, 30; także 12, 31; tłumaczenie ks. Wujka; współczesne przekłady, nie wiadomo dlaczego2 zrywając z kilkusetletnią tradycją, mają w tym miejscu „władcę tego świata”) (...) Dom i stół. Ewangelie kilkakrot­

nie ukazują nam Chrystusa siedzącego w czyimś domu przy czyimś stole.

Nie myślę tu o stole, przy którym siedział z Dwunastoma, bo to inny stół [?! - A.G.], Boży, lecz o domach i stołach, które są nasze, tutejsze: tych w Be­

tanii, Kafamaum, Kanie czy Betsaidzie. Stoły w Betanii czy w Kafamaum nie miały w sobie nic świętego [?! -A .G .]3, nic nadprzyrodzonego: zwykłe stoły, przy których jadano codzienne posiłki, na których opierano łokcie, w które, gdy się kłócono, bito pięściami4.

Nie ukrywam też, że kiedy napotykam następującą interpretację fragmentu Łk 22 o zaparciu się Piotra - autorstwa wybitnego przecież teologa i filozofa:

(...) razem z refleksyjnym spojrzeniem aresztowanego Mistrza... przyszło wspomnienie usłyszanych niedawno słów o zdradzie przy akompaniamencie picjących kogutów (...). Piotr mógłby wypracować strategię wyrafinowanych zachowań, w której broniłby dyplomatycznych form kłamstwa.

2 Dlatego, że gr. apxcov oznacza dokładnie ‘władcę, zwierzchnika, przełożonego, przywódcę’.

Nie ma potrzeby używania w przekładzie słowa książę, w językach słowiańskich oznaczającego feudalnych władców wielkich jednostek terytorialnych w ramach monarchii... Taki stylistyczny naddatek mija się z celem.

3 Każdy stół w domu żydowskim po zniszczeniu Świątyni traktowano wyjątkowo, niektó­

rzy przyrównują nawet jego znaczenie, chyba jak najbardziej słusznie, do ołtarza (Encyclopaedia Judaica, Jerusalem 1971, t. 2, kol. 763 769). Zob. też Giltin, LXX, a. Por. H. Danicl-Rops, Życie w Palestynie w czasach Chrystusa, przcł. J. Lasocka, Warszawa 2001, s. 187 191.

4 Zob. J.M. Rymkiewicz, Przez zwierciadło, Kraków 2003, s. 19 i 51. Por. W. Twardzik, Czy przystoi takiemu poecie? [w:] Rzeczy minionych pamięć, red. A. Borowski, J. Niedźwiedź, Kraków 2007, s. 511-517.

- to przychodzi lekkie, spokojne zamyślenie, czemu taki komentarz i taki język służy5.

Nasuwa się również inne spostrzeżenie: to nie brak biblijnych translacji w cią­

gu ostatnich paru wieków (między drukiem Biblii gdańskiej a pierwszą edycją tzw. Biblii Tysiąclecia minęły ponad trzy stulecia)6 stanowi zasadniczy problem w podejściu do tekstu Starego i Nowego Testamentu. Mimo wielu znakomitych prac w ostatnich latach, także popularno-naukowych, poświęconych tematyce bi­

blijnej7, Biblię traktuje się dzisiaj nader często, jeśli już nie jako naiwny wytwór zmityzowancj świadomości jednostek i zbiorowości, to jako kulturową skamie­

linę, a niejako wyraz ustawicznej troski o człowieka. Traktuje się ją jako tekst, zapis, kodeks, Nomos, nic jako zdarzenie, żywą narrację, pouczenie i wyzwanie dopominające się o autentyczną, indywidualną odpowiedź człowieka8. Widzi się w niej deliciosum ornatumque integumentum, wysoce kuszącą skarbnicę litera­

ckiej topiki, niezniszczalne narzędzie polemiki, instrument9, materiał, produkt;

instrument tym cenniejszy, że zawsze można wesprzeć się jego autorytetem, bez względu na to, czy czerpiący jest doń przekonany czy też nie. Wreszcie - uparcie widzi się w niej zawoalowaną historię bardziej o Bogu niż o człowieku - a jest właśnie odwrotnie. Słowem: mam głęboką wątpliwość, czy - lub o ile - także badacze nauki, a może przede wszystkim filologowie, historycy idei, wygodnie i lekko operujący epitetem „humanistyczny”, a nader rzadko polskim słowem

„człowieczeństwo”, traktują Biblię poważnie. Mówię: „poważnie” 10, odnosząc

5 Abp J. Życiński, Dar lez, „Tygodnik Powszechny”, 30 X 2005. Zaznaczmy od razu jasno, że mimo cytowanych tu i dalej przykładów niezbyt fortunnych (przede wszystkim na płaszczyźnie elokucyjncj) i spiesznych, jak się zdaje „aktualizacji” i „uniwersalizacji” (tj. akomodacji) obra­

zów biblijnych w całym tomie Okruchy słowa, opublikowanych przed paroma laty w „Znaku”

(Kraków 2005), znajdziemy sporo cennych biblijnych wykładni i eksplikacji, głęboko udatnych filologicznie.

6 Zob. M. Kossowska, Biblia w języku polskim, t. 1 2 , Poznań 1969, t. 2, s. 288-323.

7 Pominąwszy dziesiątki publikacji (także tomów pokonfercncyjnych), które zasługiwałyby tutaj bodaj na krótkie wspomnienie, wyjątkowe znaczenie mają studia ks. prof. Tomasza Jelonka (edycja kilkunastu tomów Z badań nad Biblią, nadto najnowsza jego praca: Biblia jako fenomen kulturowy, Kraków 2012) i ks. prof. Marka Starowieyskiego (Tradycje biblijne. Biblia w kulturze europejskiej, Kraków 2011), jak również przekłady na język polski wielu książek kard. Gianfranca Ravasicgo, które mogły się ukazać w Polsce m.in. dzięki inicjatywie Wydawnictwa „Salwator”.

8 Zob. A. Wierzbicka, dz. cyt., s. 235 n.; M. Buber, dz. cyt., s. 2-4. Por. ks. J. Kudasicwicz, Biblia Historia Nauka. Rozważania i dyskusje biblijne, Kraków 1978, s. 120-123.

9 Określanie przez Erazma z Rotterdamu Nowego Testamentu jako Novum Instrumentom od­

nosi się do znaczenia łacińskiego instrumentom nic tyle jako ‘narzędzia’ czy ‘dokumentu’, ile ‘do­

wodu’, ‘źródła dowodów’, ‘świadectwa’. Por. J. Domański, Erazm i filozofia. Studium o koncepcji filozofii Erazma z Rotterdamu, Wrocław Warszawa Kraków-Gdańsk 1973, passim.

10 Używam tego adicktiwu nieprzypadkowo: wedle Erazma z Rotterdamu, „filozofować” (phi- losophari = scrulari scripturas, zob. J. Domański, Erazm i filozofia, s. 54) to właśnie „mówić zdania poważne”, „usilnie i poważnie dążyć do czegoś”, por. Desiderii Erasmi Roterodami Opera omnia, ex reccnsionc loannis Clerici [J. Lc Clerc], Lugduni Batavorum 1703 1706, II 1157DE

ten przysłówek także do studiów (i jej dość wątłych wyników) nad recepcją Bi­

blii w filologii dawnej i w polskiej biblistyce. Być może jest to wieloletnie, so- cjologiczno-kulturowe pokłosie tego, co ongiś tłumacze Biblii brzeskiej określali mianem „zatulania uszu” ". Nieprzypadkowo przypominają się tu wnioski z dys­

kusji Konstantego Geberta, Stanisława Krajewskiego i Pawła Śpiewaka, którzy zwrócili uwagę, że Biblia jest „instrukcją obsługi” nic tyle świata, ile przede wszystkim człowieka. Dopóki filolog, egzegeta nie ma przed oczami „człowieka i świata, w którym on żyje, dopóki obce są mu problemy i pytania współczes­

nego człowieka, tak długo pozostajc on samotny...” 12. Z takich wniosków pły­

ną kolejne pytania - o wrażliwość (w sensie: attenuitas) wobec filologicznych niuansów i kontekstów związanych z tekstem biblijnym13, o przeoczenia, błędy, braki i skąpe komentarze wynikające z niewiadomych przyczyn, a nic zawsze dające się wytłumaczyć pośpiechem czy redakcyjnym zaniedbaniem. Pozosta­

wiam na boku spór o wyznaczniki definicji tzw. stylu biblijnego14, kwestie inkul- turacji15 oraz uwarunkowań nowożytnych translacji widzianych przez pryzmat

[liczba rzymska oznacza tom, arabska kolumnę, zaś następująca potem litera odcinek kolumny;

dalej edycję oznaczamy jako: LB],

11 „Tu by się też i to słusznie godziło, a każdy by to sobie przystojnie miał brać przed oczy, żeć to jest jawny, a jasny znak serca niewdzięcznego, zatulać uszy swe, gdy Pan Bóg do nas mówi i odbiegać precz od niego, gdy nas do siebie wzywa, a ktemu, gdy jeszcze miejsca tej nauce świętej słyszeniu nie dawamy, w której się nam jawnie ku zbawieniu naszemu oznajmić raczył”

(O pożytku Pisma Świętego i o wszystkiej sprawie przekładania tych Ksiąg ku krześcijańskiemu czytelnikowi Przedmowa, [w:] Biblia święta, to je st Księgi Starego y Nowego Zakonu, właśnie z Żydowskiego Greckiego y Łacińskiego, nowo na Polski ięzyk, z pilnością y wiernie wyłożone, [w oficynie Bernarda Wojewódki], Brześć 1563). Por. Bóg, Biblia, Mesjasz. Z księdzem profesorem Waldemarem Chrostowskim rozmawiają Grzegorz Górny i Rafal Tichy, Warszawa 2007, s. 418:

„Możemy mieć przebogatą bibliotekę z zapisami nutowymi najwspanialszych utworów muzycz­

nych, ale nigdy nie potrafimy ich jak należy docenić ani prawdziwie zasmakować ich piękna, bo nic słyszymy, jak są wykonywane. Pismo św. żyje, gdy jest czytane. Przybliżone w ten sposób, zawsze da znać o swojej w nas obecności” .

12 Cyt. za: Język Biblii..., s. 178.

13 Por. J. Chmiel, Problem hermeneutyki Nowego Testamentu, [w:] Współczesna biblistykapol­

ska 1945-1970, s. 161-168.

14 Zob. D. Bieńkowska, Polski styl biblijny, Łódź 2002, s. 12 n.; S. Koziara, Wokół współczes­

nych problemów komunikacji międzyludzkiej i języka religijnego, [w:] Teologia kultura - współ­

czesność, red. Z. Adamek, Tamów 1994, s. 69-73; M. Makuchowska, Język religijny względem po­

zostałych odmian polszczyzny, [w:] Od Biblii Wujka do współczesnego języka religijnego. Z okazji 400-lecia wydania Biblii ks. Jakuba Wujka, red. Z. Adamek, S. Koziara, Tamów 1999, s. 176 -189;

S. E J. Jezierska OSU, Status i wyznaczniki stylu biblijnego, [w:] Polszczyzna biblijna, s. 9 18.

15 Zob. ks. J. Chmiel, Inkulturacja a teologia biblijna, [w:] Studium Scripturae Anima Theologiae. Prace ofiarowane Księdzu Profesorowi Stanisławowi Grzybkowi, red. J. Chmiel, T. Matras, Kraków 1990, s. 45 n.; ks. S. Haręzga, Droga słowa Bożego od jego zrozumienia do inkulturacji, [w:] Biblia w Kościele, Kraków 1998, s. 28 n.; A. Izquierdo, Cztery poziomy odczyty­

wania Biblii, „Communio” 15 (1995), nr 2, s. 62- 65.

doktrynalnych wypowiedzi Kościoła16, nieporozumienia związane z genologią i retoryką oraz akomodacją biblijną17, brak - rzeczywistego - głębokiego zrozu­

mienia (mimo wielu uwag teologów chrześcijańskich po Vaticanum II) dla war­

tości komentarzy rabinicznych, które należałoby w jakim ś (może: szczególnym) stopniu uwzględnić w polskich edycjach Starego Testamentu18, intersemiotyczne przekłady Biblii ” , problem teolingwistycznych translacji subkulturowych (np. na język hip-hopu)20, tzw. grzech dosłowności we współczesnych polskich przekła­

dach Starego Testamentu etc.21 Nie wnikam w kontrowersje nagłaśniane w me­

diach: zamianę w najnowszym przekładzie błogosławionych na szczęśliwych (Mt 5, 3-11) czy win na długi (Mt 6, 12)22. Staram się jedynie spokojnie powró­

cić do konkretnego tekstu, pamiętając, że pytanie o filologię jest tak naprawdę pytaniem o zrozumienie - i przyjęciem odpowiedzialności za interpretację, jaką pociąga za sobą każdy przekład23. Ale pytanie to, podobnie jak związana z nim odpowiedzialność, wiążc się nic tylko z ogromną kompetencją oraz przypisanym tłumaczowi darem językowym, lecz także - co nie jest wcale takie oczywiste - ze starannością i uważnością24, która oznacza mimo niezwykłego

zaangażowa-16 Zob. P. Włodyga OSB, Teologiczne uwarunkowania współczesnych translacji biblijnych wi­

dziane przez pryzmat doktrynalnych wypowiedzi Kościoła katolickiego, [w:] Polszczyzna biblijna, t. l,s . 99 106.

17 Zob. G. Rafiński, Metoda retoryczna we współczesnej biblistyce, RBL 46 (1993), z. 3 4, s. 144 n.; R. Meynct, Wprowadzenie do hermeneutyki biblijnej, przcł. T. Kot, Kraków 2001;

S. Hałas, Analiza retoryczna, [w:] Z badań nad Biblią, t. 2, s. 25 38; J. Kudasiewicz, J. Szlaga, Akomodacja biblijna, EK I 242 245; G. Ricciotti, Bibbia e non Bibhia, Brescia 1946, s. 89 n.

18 Por. bp H. Muszyński, Trwałość pierwszego przymierza, „Ateneum Kapłańskie” 1990, z. 2 (486), s. 171 182; Naród żydowski i jego Święte Pisma w Biblii chrześcijańskiej, Kielce 2002 (Dokument Papieskiej Komisji Biblijnej, Vaticano 2001, przeł. R. Rubinkiewicz), s. 15-23; B.L.

Shcrwin, Katolicka teologia judaizmu w nauczaniu Jana Pawia II, [w:] tegoż, Wiara, duchowość i etyka społeczna Żydów. We współpracy z Bogiem, Kraków 2005, s. 67-69.

19 Ks. M. Lis, Intersemiotyczny przekład Biblii: „transmediatio", [w:] Polszczyzna biblijna, t. 1, s. 141 166.

20 Ks. A. Draguła, Czy hip-hop radzi sobie z Biblią? Teolingwistyczne problemy przekładów subkulturowych, [w:] Polszczyzna biblijna, t. 1, s. 193-202.

21 Zob. M. Piela, Grzech dosłowności we współczesnych polskich przekładach Starego Testamentu, Kraków 2003; tenże, Jakiego przekładu Starego Testamentu brakuje w Polsce?, [w:]

Polszczyzna biblijna, t. l,s . 125 140.

22 M. Bednarz, Błogosławieni czy szczęśliwi?, [w:] Polszczyzna biblijna, t. 2, s. 275-280.

23 Zob. E.A. Nida, Toward a Science o f Translating, Leiden 1964, s. 19 n.; A. Lacoque, P Ricoeur, dz. cyt., s. 9 12.

24 Tak, jak rozumie to np. o. Jacek Salij (O uważność teologiczną w przekładach biblijnych.

Na marginesie rozmnożenia wyrazów „przeznaczyć" i „przeznaczony" w polskich przekładach Nowego Testamentu, [w:] Słowo pojednania. Księga pamiątkowa z okazji siedemdziesiątych uro­

dzin Księdza Michała Czajkowskiego, red. ks. J. Warzecha, Warszawa 2004, s. 271 277; por. tenże, Przekład bardziej jednoznaczny niż oryginał. Uwagi na marginesie wersetów Ml 24, 28 i Łk 17, 37, [w:] Minister Terbi. Księga pamiątkowa dla abp. Henryka Muszyńskiego, red. P. Podeszwa, W. Szczerbiński, Gniezno 2003, s. 281 294) czy ks. R. Pindel w swoich badaniach nad retoryką

nia dystans wobec podjętej pracy i - a może nade wszystko - wobec samego siebie. Taki dystans pozwala nie tylko uniknąć wielu błędów - czyni też w ser­

decznej przestrzeni dialogowości miejsce na przekład z wariantami25, dopuszcza (i uzmysławia czytelnikom, którzy najczęściej nic są specjalistami!) różne (czę­

sto równoważne) możliwości przekładu - żadnej z nich nic uznając za Je d y n ą ” i wyjątkową. Wreszcie - tak kompetencja, jak i uważność wymagają nie tyle zapoznania się z najnowszymi osiągnięciami z zakresu przeróżnych sztuk i nauk, ile zaproszenia do dialogu badaczy, którzy są niekwestionowanymi ekspertami w danej dziedzinie (to pomogłoby uniknąć rażących przewinień, np. w tłumacze­

niu biblijnej terminologii z zakresu botaniki czy zoologii)26. Uwaga Marcina Cze- chowica poczyniona we wstępie do jego przekładu Nowego Testamentu z 1577 r.

ciągle daje do myślenia: „Bo aczkolwiek to każdy z nich [tj. tłumaczy - przyp.

A.G.] o sobie w napisiech i przedmowach twierdzi, że wedle własności słów greckich przekładał, wszakże się coś innego (gdy kto pilno w rzecz tę wejrzy) niż jego powieść pokazuje”27.

Może więc warto po raz kolejny powrócić do tych samych fragmentów Biblii, chociaż wydają się one tak dobrze znane i opatrzone komentarzami biblistów?

Nie po to, by dokonać kolejnej, szczegółowej egzegezy (tę już dokonało wielu teologów różnych wyznań), lecz by zastanowić się nad oczywistymi - filologicz­

nymi - brakami (ułomnościami?), które daje się zauważyć w nieomal wszystkich polskich współczesnych edycjach Pisma św.; brakami dotkliwymi dla czytelni­

ków, którzy nie są ani nie zamierzają zostać ekspertami w zakresie biblistyki.

Zanim przejdziemy do paru kwestii szczegółowych, przypatrzmy się na dwóch przykładach (J 8, 1-11 oraz 2 Sml 16) - poza jakimkolwiek wartościowaniem - jak o tekście biblijnym można mówić dwoma, zupełnie różnymi językami.

biblijną (zob. tenże, Aby tłumaczenie Biblii było tekstem perswazyjnym, [w:] Polszczyzna biblijna, t. 1, s. 55 82). Zob. też K. Panuś, Wnikliwie przeczytać i zrozumieć tekst biblijnych perykop, [w:]

tegoż, Sztuka głoszenia kazań, Kraków 2008, s. 49 5 1; J. Szymik, Współczesne metody analizy tekstu biblijnego na przykładzie Mk 5, 1-20, RBL 48 (1995), s. 94 100 oraz rodzaje metodologii zastosowane przy analizie porównawczej przekładów biblijnych, w: P.W. Turek, Od Gilgamesza do Kasydy. Poezja semicka w oryginale, Kraków 2010; T. Nastulczyk, Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Fasciculus primus: Dwa wersety Pierwszego Listu do Koryntian w oczach Erazma z Rotterdamu i współczesnych komentatorów biblijnych, Kraków 2010.

25 Zob. A. Zaborski, dz. cyt., s. 82-83; „Poprawny przekład jest dowodem pełnego zrozumie­

nia, a stąd wynika, że nieprzckładalne jest tylko to, co jest niezrozumiałe; przckładalnc jest nic tylko to, co jest uniwersalne, ale także to, co jest jednostkowe, niepowtarzalne, o ile tylko jest zrozumiałe, a więc komunikowalne”.

26 Pomijam oczywiste niedopatrzenia, które noszą nawet znamiona groteski: jak bowiem wy­

tłumaczyć fakt, że poza dwiema XX-wiecznymi edycjami Biblii (BKUL Pallotinum oraz BPozn) czytelnik nie znajdzie podstawowego wskazania źródeł nazw „Nowy” i „Stary” Testament (czyli Jr31, 31 i 1 Kor 3, 14 15) ani toponomastycznej genezy samego słowa „Biblia”?

27 Zob. M. Czechowic, Nowy Testament, to je st wszystkie Pisma Nowego Przymierza, z gre­

ckiego języka na rzecz polską wiernie i szczerze przełożone, Lublin 1977, s. 2v.

2. M ow a m ilczenia (J 8, 4 n.)

Cytat z Mojżesza okazuje się niezbyt dokładny. Księga Powtórzonego Pra­

wa (22, 22) w przypadku cudzołóstwa nakazywała bowiem karać śmiercią zarówno zamężną kobietę, jak i mężczyznę, natomiast w przypadku gwał­

tu podkreślała, że ukarać śmiercią należy tylko mężczyznę, nie wolno zaś skrzywdzić kobiety (Pwt 22, 25). Pryncypialność oskarżycieli ma więc cha­

rakter wysoce selektywny. Dramat zastraszonej kobiety stanowi jedynie tło do realizacji scenariusza, w którym cała intryga ma uderzyć w Jezusa. W Jego reakcji dominuje natomiast spokój i dystans do zdarzeń. Kiedy wpatruje się w Niego żądny sensacji tłum, Jezus w milczeniu pisze palcem na piasku. Jego myśli biegną daleko od zorganizowanej intrygi; w ędrują do innego świata - przebaczenia i przemiany, świętości i łaski.

Zapewne mógłby wtedy zejść do poziomu autorów spektakularnej aran­

żacji i pouczyć ich, żeby poczytali sobie nieco dokładniej, co rzeczywiście nakazał Mojżesz. Mógłby łatwo ośmieszyć ich pozorowaną pryncypialność i ukazać rzeczywiste motywy intrygi. Tymczasem, na przekór oczekiwaniom, skoncentrował uwagę na zaszczutej, wystraszonej kobiecie. Po to, aby wska­

zać jej nową drogę odnalezionej wolności i sensu. W perspektywie jej du­

chowej przemiany wszystko uzyskało właściwe proporcje. Teatralna demon­

stracja pryncypialności jaw i się ostatecznie jako żałosna farsa, którą można podsumować pisząc palcem na piasku [?! -A .G .]28.

Chyba pierwszą i trudną do odrzucenia pokusą, która pojawia się podczas lektury tego fragmentu Ewangelii św. Jana, jest jakieś dziwne poczucie, że tekst ten słyszeliśmy wielokrotnie i niczego nowego odkryć przed nami już nie może.

Przecież w ie m y : Chrystus napisze palcem po ziemi, a potem jednym zdaniem zamknie usta podstępnym faryzeuszom, ratując życie upadłej kobiecie. Dobro i zło. To jasne.

Naprawdę?29

To nic jest prosta, czarno-biała historia z wychowawczym morałem w tle. To dramat o s p o t k a n i u c z ł o w i e k a z B o g ie m . O poszukiwaniu Boga przez człowieka i poszukiwaniu człowieka przez Boga. Dlatego przeczytajmy tę opo­

wieść Ewangelisty raz jeszcze, powoli i spokojnie, z „rozumnym sercem”30.

28 Abp J. Życiński, Pryncypialność selektywna, „Tygodnik Powszechny”, 13 II 2005.

29 Zob. D.W. Riddle, Jesus and the Pharisees: A Study in Christian Tradition, Chicago 1928, s. 171 n. Por. E. Ehrlich, Faryzeusze rozmówcy Jezusa, „Znak” 36 (1984), s. 839 847; W. Rakocy, Obraz i funkcja faryzeuszy w Dziele Łukaszowym (Łk-Dz). Studium literacko-teologiczne, Lublin 2000, s. 13 22.

30 Pomijam tu oczywisty z punktu widzenia biblistyki fakt, że najstarsze rękopisy Ewangelii Jana nie notują tego fragmentu, por. obszerne wyjaśnienia w: U. Becker, Jesus unddie Ehebrecherin.

Untersuchung zur Text- und Uberlieferungsgeschichle vonJoh 7, 53-8, 11, Berlin 1963.

Oto o brzasku dnia Chrystus naucza w świątyni. Wokoło gromadzą się ci, którzy pragną Go usłyszeć. Jest tedy Słowo oraz ci, którzy Go słuchają, chociaż pewnie nie zdają sobie do końca sprawy z tego, kogo słuchają. Na tę scenę „teo­

logicznego dramatu”, jak mawiał Hans Urs von Balthasar, wkraczają faryzeusze.

Przyprowadzają kobietę, która wedle Prawa Mojżeszowego (Kpł 20, 10; Pwt 22, 22 n.) winna zostać ukamienowana31. I tak oto spotykają się: Chrystus, który prosi, by kierować się duchem Prawa; faryzeusze, respektujący literę Prawa; cu- dzołożna kobieta - reprezentująca człowieka po prostu. Litera Prawa przychodzi i zadajc pytanie: „A ty co powiesz?”. Na tę literę Chrystus najpierw odpowia­

da milczeniem. Nie dlatego, że nie wie, co odpowiedzieć. Duch Prawa nic od­

powiada na poziomie litery Prawa wyzutej z serca i sumienia. I piszc palcem po ziemi. Nie ulegajmy pokusie zaspokojenia nieco próżnej ciekawości, co też Chrystus pisze. Wyobraźnia chętnie by nam w tym pomogła: może piszc Deka­

log? A może ich grzechy? A może... Nic. Nie wiemy, c o Chrystus pisze, i z pew­

nością nie bez znaczenia jest fakt, że św. Jan właśnie nas o tym nic informuje i nie zaspokaja naszej ciekawości. Co innego jest ważne: to, ż e Chrystus pisze.

I p i s z e p o z ie m i. To jedyne miejsce w Ewangeliach, które mówi o takim zdarzeniu; co więcej: Ewangelista używa tu czasownika KaTaypátpo), który nic występuje w żadnym innym miejscu Nowego Testamentu, i może oznaczać także czynność „kreślenia”, „rysowania”32. Tutaj przydaje się wiedza ze Starego Testa­

mentu, a dokładniej z Księgi Jeremiasza, gdzie zapis na piasku jest symbolem ulotności, tego, co zaginie, i tego, co od Boga dalekie: „Ci, którzy oddalają się od Ciebie, będą zapisani na ziemi33, bo opuścili źródło żywej wody” (Jr 17, 13).

mentu, a dokładniej z Księgi Jeremiasza, gdzie zapis na piasku jest symbolem ulotności, tego, co zaginie, i tego, co od Boga dalekie: „Ci, którzy oddalają się od Ciebie, będą zapisani na ziemi33, bo opuścili źródło żywej wody” (Jr 17, 13).