• Nie Znaleziono Wyników

spojrzał na nich z gniewem zasmucony z powodu nicwrażliwości ich serca (BPaul)

I spoglądając na nich z gniewem, zasmucony zasklepieniem ich serc (Mił) I spojrzawszy na nich z gniewem, zasmucony z powodu ich serca głuche­

go jak kamień (Węcł)

17 Zob. L. Valla, Collatio Novi Testament!, ed. by A. Pcrosa, Florence 1970.

Novum Testamentumper Desiderium Erasmum Roterodamum novissime recognition..., [apud Michaclem Hillcnium] Antverpiac 1535. Zob. też V. Taylor, The Gospel According to St. Mark. The Greek Text with Introduction. Notes and Indexes, New York 1966, s. 53 n.

On ich zmierzył oczyma z gniewem, zasmucił się, że takie twarde mieli serca (Witw)

Wtedy, zasmucony z powodu ich twardych niczym skała serc (EIB) I obejrzawszy ich z gniewem, zasmucony z powodu skamienienia serca ich (Przlnt)

Wówczas spojrzał naokoło w gniewie, zasmucony z powodu ich zatwar­

działości serc (NTKUL)

Ich obojętność na ludzką niedolę poruszyła Jezusa do głębi (SŻ)

Wtedy spojrzawszy na nich dokoła z gniewem, zasmucony z powodu za­

twardziałości ich serc (BJer)

Wtedy spojrzał na nich z gniewem i zasmucony zatwardziałością ich serca (Ekum)

I obrzuciwszy ich gniewnym spojrzeniem, zasmucony twardością ich serc (EPP)

Wtedy patrząc na nich i czując zarazem i gniew, i współczucie z powodu ich kamiennych serc (DHS)

Jak widać, jedynie ostatni przekład pozostaje w miarę wiemy oryginałowi;

nadto, w przydanym doń komentarzu znajdujemy następującą uwagę: „Gr. syl- lypoumenos, znajdujące się w Nowym Testamencie tylko tutaj, oznacza «smu­

cenie się wspólnie z kimś». Taka mieszanka dwóch uczuć, gniewu, a zarazem współczucia, to normalna i właściwa reakcja na postawę ludzi, których serca są kamienne - gr. pordsis (zob. Rz 11, 7-8) oznacza otępienie, nicczułość, intelek­

tualną ślepotę, zacietrzewienie” . Jak to możliwe, żc we wszystkich innych przy­

padkach nie zauważono (a może raczej: nic podkreślono) tak znaczącego niuansu dotykającego całej palety człowieczej (i boskiej) wrażliwości oraz intymności?39

39 VWS komentuje użycie tego czasownika następująco: „Why the compound verb, with the preposition ovv, together with? Herodotus (VI, 39) uses the word o f condoling with another’s misfortune. Plato (Republic, 4:62) says: ‘When any one o f the citizens experiences good or evil, the whole state will cither rejoice or sorrow with him (mÀÀvnrjocrai). The a w , therefore implies Christ’s condolence with the moral misfortune of these hardhearted ones”. Por. przekład Mr 3, 5 wedle BAYARD: Us se taisaient. Il les toisa du regard avec colère. Il était triste aussi qu 'ils aient le coeur si dur i WYCL: And he beheld them about with wrath, and had sorrow on the blindness o f their heart. Zob. też C. Tresmontant, dz. cyt., s. 111 112.

Może dlatego, że największą sztuką jest bycie tłumaczem tyleż dyskretnym, co wiernym...40

I wreszcie ostatni w uwagach wstępnych przykład, nb. filologicznie ściśle łą­

czący się z powyższym, chociaż nic wskazują na to polskie współczesne edycje biblijne.

’ą □Tiorn ariij) ■ w m w n ■q1? n r ’ą T iK ip run crnii? (Iz 51, 19)

Dwie rzeczy cię spotkały: - któż się użali nad tobą? - spustoszenie i zagłada, głód i miecz - któż cię pocieszy? (BT 5)41.

W polskiej tradycji przekładu Starego Testamentu hebr. n r oddaje się jako po­

stawę „użalania się (nad kimś)”, „ubolewania” lub „pożałowania (kogoś)”. Tym­

czasem dosłowne znaczenie tego czasownika to... „kiwać się” w sensie (poniekąd bliskim istocie szukling, gestowi modlitewnemu, który wyraża oddanie się Bogu całym swoim jestestwem) „sygnalizowania współdziałania”, „bycia współobec- nym” i „współodczuwania”42. W bardzo podobnym znaczeniu słowo to pojawia się w zakończeniu Księgi Hioba (42, 11) i aż pięciokrotnie w Księdze Jeremiasza.

Niestety, ze wszystkich znanych mi europejskich przekładów XX w. tak głębokie znaczenie zdołał uchwycić jedynie Andre Chouraqui. Polskojęzyczne translacje pozostawiają tu wiele do życzenia. Pomija się dziwnym milczeniem fakt (nawet w tak akrybiczncj edycji jak NTKUL), że Septuaginta nieprzypadkowo tłumaczy m poprzez gr. m)kkvnśopiai, o którym wspominaliśmy przed chwilą43.

Może więc bibliści „nic m ają monopolu na Biblię”? To nie moje określenie44.

Dobrze przypomnieć słowa ks. Henryka Witczyka, który podczas jednego z pa­

neli dyskusyjnych poświęconych m.in. hermeneutyce biblijnej powiedział:

40 Zob. J. Warzecha, Niektóre dylematy w przekładaniu Biblii, [w:] Mów, Panie, bo słucha słu­

ga Twój. Księga pamiątkowa dla ks. prof. Ryszarda Rubinkiewicza SDB w 60. rocznicę urodzin, oprać. W. Chrostowski, Warszawa 1999, s. 229 n.; S. Koziara, Polszczyzna biblijna w poszukiwa­

niu wzorca stylowego. Doświadczenia i współczesność, [w:] Polszczyzna biblijna. Między tradycją a współczesnością, red. W. Przyczyna, S. Koziara, t. 1—2, Tarnów 2009, t. 1, s. 19 34; A. Zaborski, Czy istnieje przekład „filologiczny [w:] Języki orientalne w przekladzie/Oriental Languages in Translation, Kraków 2002, s. 77 n. Por. D. Danek, Słowo biblijne wobec niewyrażalności słownej, [w:] Biblia a literatura, red. S. Sawicki, J. Gotfryd, Lublin 1986, s. 67 n.; J. Szymik, Sensy biblijne:

podział, charakterystyka, kontrowersje, „Roczniki Teologiczne” 47 (2000), z. 1, s. 5- 25.

41 Por. „Dwie rzeczy na cię przypadły. Któż się nad tobą zlituje? Oto spustoszenie i zburzenie, głód i miecz, a któż cię ma cieszyć?” (BBrz); „Dwie rzeczy są które cię potkały: któż się użali nad tobą? spustoszenie, i zburzenie, i głód, i miecz, któż cię pocieszy?” (BWuj). Por. wersję YLT:

„These two are meeting thee, who is moved for thee? Spoiling and destruction: Famine and sword, who 1 comfort thee?”.

42 Zob. tVielkisłownikhebrajsko-polski...,s. 637- 638. P o r.Jrl5 ,5 ; 16, 5; 22, 10; 31, 18; 48, 17;

Ps 69, 21. Por. A J . Hcschel, Człowiek nie je st sam, s. 237 238.

43 Por. The Greek-English Lexicon..., s. 579.

44 Język Biblii..., s. 171 n. Por. M. Wojciechowski, O biblistyce w Polsce, „Zeszyty Naukowe Stowarzyszenia Biblistów Polskich” 4 (2007), s. 253 260.

Zaryzykuję stwierdzenie, że dzisiaj mamy do czynienia z egzcgetami, któ­

rzy w najlepszej wierze, w duchu owej Wissenschaft, zamknęli się w swego rodzaju wieży z kości słoniowej, którą jest ich pracownia naukowa, w której bada się jedynie problemy literackie i historyczne tekstów biblijnych. Niby czują się w niej dobrze, ale coraz częściej pojawia się w nich frustracja, gdyż zaczyna im brakować studentów, doktorantów, czy po prostu kogoś, kto byłby zainteresowany wynikami ich pracy. Zatem pytanie: czy mamy pozostawać dalej zamknięci w kręgu tej właśnie Wissenschaft przemawiającej jedynie do rozumu człowieka, czy też biblista ma podjąć wezwanie, o którym piszc Roman Brandstaetter: „Każdy musi samodzielnie wędrować do Biblii, każdy musi sobie własną drogę do niej wymościć. Jednemu wystarczy Biblię odczuć, aby j ą zrozumieć. Drugi musi j ą najpierw zrozumieć, aby ją odczuć. Inny znów, aby j ą zrozumieć i odczuć, musi w nią najpierw uwierzyć. Jeszcze inny uwierzy w nią, ponieważ jąprzedtem zrozumiał i odczuł”. Co ma czynić bibli­

sta, aby jego interpretacja była wezwaniem autentycznie zobowiązującym?45 Niektórzy akcentują swoje zastrzeżenia i wątpliwości jeszcze mocniej, mó­

wiąc bez ogródek:

Zdaniem krytyki dotychczasowej teologii, wtłoczyła ona samą siebie w językowe getto, którego mury są utworzone ze schematów, argumentacji wyłącznie racjonalnej, kultu sejentyzmu, systemów opartych na myśleniu spekulatywnym. Króluje w nim język zauroczony prerogatywą naukowości, bożkiem precyzji i podziału. Ograniczenie to powoduje, że teologia „więzio­

na” w tego rodzaju języku nie potrafi sprostać ani swemu przedmiotowi, ani swym zadaniom wobec współczesnego człowieka46.

Tym bardziej więc filologia biblijna, będąca jednym ze źródeł postawy (a może lepiej: dążenia), która w tradycji kultury Śródziemnomorza zyskała miano wspo­

mnianego już „humanizmu biblijnego”, winna zdawać sobie sprawę przy całym bogactwie oraz złożoności spectrum interpretacyjnego i analitycznego Pisma św., a także przy wszystkich swoich ograniczeniach i ułomnościach, również antropo- logiczno-formalnych47 - że, jak podkreślał Abraham Hcschel:

45 Tamże, s. 172 173. Por. S. Haręzga, Ku pogłębionej odnowie biblijnej, RBL 1989 (42), z. 1, s. 372-375; S. Napiórkowski, Jak uprawiać teologię, Wrocław 1994, passim.

46 Ks. J. Szymik, dz. cyt., s. 114.

47 Por. ks. K. Romaniuk, Krytyka literacka a rozumienie tekstu biblijnego, „Znak” 1975 (XXVII), z. 1, s. 627-635; ks. S. Grzybek, Współczesna hermeneutyka biblijna, [w:] Współczesna biblistyka polska 1945- 1970, red. ks. J. Łach, M. Wolniewicz, Warszawa 1972, s. 55 78;

ks. J. Homerski, Współczesne kierunki biblijnej interpretacji a czytanie Pisma świętego, ZNKUL 1975 (18), z. 2, s. 57- 78; M. Filipiak, Biblia jako dzieło literackie, [w:] Studio leclionem facere, red. S. Łach, J. Szlaga, Lublin 1980, s. 28 n.; M. Wojciechowski, Interpretacja czy manipulacja, [w;] Manipulacja Biblią, red. W.M. Stabryła, Tychy 2011, s. 82 n.

1. Biblia traktuje nic tyle o Bogu, ile o człowieku ukazanym z perspektywy Boga48. Z takiego punktu widzenia Księga Hioba to raczej antropodycea niż teodycca49.

2. Biblia rozwiewa iluzję człowieka o samotności. Jeśli Bóg uniżył się i zszedł na Synaju do człowieka, człowiek nic jest już samotny. Co więcej: to nie Bóg jest doświadczeniem człowieka. To człowiek jest doświadczeniem Boga.

3. Biblia nic wymaga dowodu na swoją wyjątkowość. Kiedy pojawia się wielki poeta, nic przedstawia dowodu na to, że jest poetą. Jego poezja mówi sama za siebie, stwarzając w nas możliwość oceny jej oryginalnej i wyjątkowej wizji życia. Nic określamy dzieła mianem poezji dzięki założonym wcześniej poję­

ciom. Geniusz określa się sam.

4. Biblia jest świętością w słowach. Dla dzisiejszego człowieka nic nie jest tak bliskie i banalne jak słowa. Spośród wszystkich rzeczy one są najbardziej po­

spolite, najbardziej nadużywane i najmniej szanowane. Kiedy nie strzeżemy ich godności - stają się bezdomne i ulotne jak tuman kurzu. Kiedy stajemy przed Biblią, której słowa są jak domostwa zbudowane ze skały, nie wiemy, jak odnaleźć drzwi.

5. Biblia nic jest umysłową synekurą, a jej przyjęcie nie może przypominać in­

stalacji magicznego zamka, dzięki któremu umysł i rozumienie

zostająszczel-4H A.J. Hcschcl, Człowiek nie je st sam, s. 122: „Biblia nie mówi nam nic o Bogu samym w so­

bie; wszystko, o czym opowiada, odnosi się do Jego relacji z człowiekiem. Jego własne życie i istota nic są ani opowiedziane, ani odsłonięte. O żadnej odruchowej trosce o siebie nie słychać, o żadnej pasji poza pasją sprawiedliwości. Jedyne wydarzenia z życia Boga, które zna Biblia, to akty dokonane zc względu na człowieka: akty kreacji, akty odkupienia (z Ur, z Egiptu, z Babilonii) lub akty objawienia”.

49 Por. Język Biblii..., s. 168: „Odczytanie opowiadania biblijnego polega przede wszystkim na odnalezieniu struktury antropologicznej. Ona właśnie stanowi problem egzystencjalny, osobowy, nie tylko człowieka Biblii, ale i współczesnego jej czytelnika. Aktualnie pojawia się coraz więcej propozycji, które np. przekładają Księgę Rodzaju na taką właśnie antropologię i problemy żyjącego dzisiaj człowieka. Wspomnieć należy chociażby egzegetę z Louvain André Wćnin, który poprzez analizę narracyjną wydobywa z opowiadań biblijnych ponadczasową strukturę antropologiczną.

Tekst Biblii proponuje bardzo konkretne, w większości historyczne sytuacje i działania, których nic można tak prosto zastąpić naszymi wymyślonymi sytuacjami” . Zob. też ks. L. Stachowiak, Jak rozumieć biblijne wypowiedzi o człowieku, „Studia Theologica Varsaviensia” 1974 (XI), fasc. 1, s. 167 176; M. Wolniewicz, Posoborowa hermeneutyka biblijna a katecheza w Polsce, [w:] Współczesna biblistykapolska 1945 1970, s. 197 204; M. Filipiak, Biblia o człowieku. Zarys antropologii biblijnej Starego Testamentu, Lublin 1979, s. 165 n.; G. von Rad, Teologia Starego Testamentu, przcł. B. Widła, Warszawa 1986, s. 299 n.; J. Chmiel, Człowiek obrazem Boga. U pod­

staw antropologii biblijnej, „Znak” 29 (1977), s. 363 -370; M. Czajkowski, Egzystencjalna lektura Biblii, Lublin 1993, s. 50: „Księga traktuje o Bogu w Jego relacji do człowieka bądź o człowie­

ku, którym jest zainteresowany Bóg. Jakakolwiek abstrakcja pozaantropologiczna pozostaje Biblii obca. Przeoczenie tego faktu prowadzi zresztą niekiedy do egzegetycznych czy pseudoegzegctycz- nych nieporozumień”; L.F. Ladaria, Wprowadzenie do antropologii teologicznej, przeł. A. Baron, Kraków 1997, s. 19 n.

nie zagrodzone przed napływem nowych myśli. Biblia pojęta jako zastępnik myślenia staje się przeszkodą.

6. Bez autentycznego pragnienia zrozumienia Biblia jest jak papier wartościowy bez poręczyciela. Takie zrozumienie wymaga surowej dyscypliny i można je osiągnąć poprzez więź i poświęcenie. Wtedy lektura Biblii może być jak cię­

cie nożem naszej przytępionej wrażliwości.

7. Biblia podkreśla, że serce przekracza prawo. Można popełnić morderstwo w imię Prawa. Można studiować Biblię jako obowiązek i być daleko od prag­

nienia Boga50.

Jak zauważył ks. Artur Sanecki, wielowiekowe relacje między historią a teo­

logią zaowocowały z czasem dowartościowaniem trzeciego elementu - literatu­

ry. Oznacza to nadzieję na powrót do traktowania tekstu Biblii naprawdę serio, w takiej formie literackiej, w jakiej dialoguje z nią Kościół od wieków51.

To, co teraz jest konieczne, to nie nowe hipotezy odnośnie do „Sitz im Leben”, możliwych źródeł czy następującego procesu tradycji. To, czego nam absolutnie potrzeba, to krytyczne spojrzenie na aktualną panoramę egzcgc- tyczną po to, by wrócić do tekstu i odróżnić hipotezy owocne od jałowych.

Tylko spełniwszy te warunki, można rozpocząć nową i owocną współpracę pomiędzy egzegezą a teologią systematyczną. Tylko na tej drodze egzegeza będzie prawdziwie służyła zrozumieniu Biblii52.

Celem niniejszego zbioru studiów i szkiców jest przede wszystkim zapro­

szenie - raczej przez pytania niż odpowiedzi - do wspólnego myślenia nad

ory-50 A.J. Heschel, Bóg szukający człowieka, passim. Por. M. Buber, On the Bible, New York 1982, s. 30: „The word o f God... breaks into the whole order o f the word and breaks through. The afore­

mentioned is an addition to rite, and is even nothing but rite in the form of language; whereas the other, the divine word, which suddenly descends into the human situation, unexpected and unwilled by man, is free and fresh like lightning. And the man who has to make it heard is over and over again subdued by the word before He lets it be put in his mouth”.

51 Ks. A. Sanccki SCJ, Współczesna lektura Biblii: między historią a teologią, [w:] Biblia i kul­

tura - dialog czy konflikt, red. ks. R. Pindel, ks. S. Jędrzejewski SDB, Kraków 2008, s. 53. Zob.

też H. Muszyński, Etos biblijny [w:] Studia z biblistyki, t. 2, red. J. Łach, Warszawa 1980, s. 10 n.;

J.M. Terra, Czytanie Pisma świętego dawniej a dziś, „Communio” 6 (1986), nr 3, s. 119 127. Por.

Interpretacja Biblii w Kościele. Tekst studyjny, [w:] Z badań nad Biblią. Prace Katedry Teologii i Informatyki Biblijnej Wydziału Teologicznego Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, pod red. ks. T. Jelonka, t. 2, Kraków 1998, s. 107-189; Interpretacja Biblii w Kościele. Dokument Papieskiej Komisji Biblijnej z komentarzem biblistów polskich, przekł. i red. R. Rubinkicwicz, Warszawa 1999.

52 J. Ratzinger, L 'interpretazione biblica in conflilto. Probierni del fondamento ed orientamenlo dell'esegesi contemporánea, [w:] L'esegesi cristiana oggi, Casale Monferrato 1991, s. 124 (przeł.

ks. A. Sanecki SCJ). Por. S. Scheiders, The Revelatory Text. Interpreting the New Testament as Sacred Scripture, San Francisco 1991, s. 144 147.

ginąłem i przekładem wybranych perykop oraz passusów biblijnych, z nadzieją ożywienia i ponowienia dialogu między teologami-biblistami a literaturoznaw­

cami i historykami idei51; przez wiele ostatnich lat obydwie te grupy zdawały się aż nazbyt często słuchać przede wszystkim własnego, odrębnego, „eksper­

ckiego”, autorytatywnego głosu - wcale nic ze złej woli, ale zazwyczaj z obawy, że „druga strona nas po prostu nie zrozumie”; także z lęku, że ktoś podważy już dobrze ustalone definicje, sądy, przeświadczenia, mniemania: „Świat dialogu przenika świat pracy i wykracza poza ten świat. Przenika go, ponieważ nie ma pracy bez podziału pracy, a nic ma podziału pracy bez wymiany słów, która roz­

dziela zadania i wydobywa społeczny sens pracy”54. Należy więc powrócić nic tylko do zagadnień metodologicznych55 oraz do zarzuconych i zapoznanych od dawna pytań merytorycznych, tyczących się np. recepcji myśli biblijnej w kon­

kretnych dokonaniach literackich, lecz także do wybranych kwestii przekładów biblijnych w Polsce, bardziej nawet z uwzględnieniem problematyki translacji XX-wiecznych, z jakimi można się zetknąć na co dzień, niż translacji staro­

polskich, których odbiór (poza Biblią Jakuba Wujka) kształtuje się zasadniczo w wąskim kręgu specjalistów różnych dziedzin humanistycznych. Mam nadzieję, że „natarczywe” (także w sensie ewangelicznym) ponawianie pytań, zwłaszcza w pierwszej części książki, wypływające z uważnej, chwilami akrybicznej i bodaj odrobinę wyostrzonej filologicznie - w sensie Auerbachowskim56 - lektury ksiąg biblijnych, zakotwiczonej w różnorakim kontekście historycznokulturowym, za­

inspiruje czytelników do dalszych (wspólnych lub samodzielnych) studiów oraz kolejnych dialogów57. A jeśli kolejna część tomu, obejmująca przede wszystkim analizy z zakresu recepcji myśli biblijnej (twórczość Szymona Starowolskiego, Józefa Tischnera), rozważania dotyczące medytacji biblijnej (pisma Tadeusza Żychiewicza), obszerne uwagi na temat pojęcia „gniewu” w Starym Testamencie

” Por. ks. J. Szymik, W poszukiwaniu teologicznej głębi literatury. Literatura piękna jako loeus theologicus, Katowice 2007, s. 44 52.

5,1 P. Ricocur, Podług nadziei, wybór, oprać, i wstęp S. Cichowicz, Warszawa 1991, s. 95 96.

55 Zob. tamże, s. 78 82.

w Zob. M. Markowski, Rozumna rzeczywistość. Wprowadzenie do lektury Ericha Auerbacha, [w:] E. Aucrbach, Mimesis. Rzeczywistość przedstawiona w literaturze Zachodu, przekł. i przedmo­

wa Z. Żabicki, Warszawa 2004, s. Vil XIV.

57 Por. V. Fusco, Un secolo di metodo slorico nelEesegesi cattolica (1893 1993), „Sal terrae.

Revista hispanoamericana dc cultura eclesiástica” 41 (1994), s. 48 49: „Jak zauważa Gusdorf, idąc za W. Jacgerem oraz innymi studiami dziedzictwa greckiej paidci w chrześcijaństwie, chrześ­

cijaństwo to, pomimo rozwinięcia własnej hermeneutyki, aktualizującej, zbawczej, podnoszącej interpretację do poziomu «służby prawdzie», nie zarzuciło jednak klasycznego ideału filologii jako dyscypliny krytycznej (...) Nawet wśród autorów najbardziej nastawionych na interpretację du­

chową nic została nigdy zanegowana konieczność rozpoczynania zawsze od sensu literalnego (...), uwzględniania charakteru i stylu różnych autorów, sytuacji, odbiorców, języków oryginalnych, róż­

nych typów języka, figur retorycznych, antropomorfizmów...” (przeł. ks. A. Sanecki SCJ, cyt. za:

Biblia i kultura, s. 39).

z punktu widzenia filozofii judaizmu Abrahama Joshuy Heschela, glosy na temat translacji wybranych tekstów Starego Testamentu (Rdz 18, 10; Ps 1 i 130; J 8 i 20) i wreszcie próba syntetycznego mikroujęcia pojęcia tzw. humanizmu bi­

blijnego, skłoni kogokolwiek do ponownego zamysłu nad niektórymi passusami Pierwszego lub Drugiego Testamentu, to sądzę, że cel książki zostanie w pełni osiągnięty.

Słowo jest ryzykiem, „postawieniem na wadze” - w średniowiecznym zna­

czeniu niemieckiego der Wagę, jak pewnie przypomniałby Heidegger. Sądzę jed ­ nak, że w lekturze i interpretacji Biblii chodzi jeszcze o coś więcej:

(...) Kto nie oddaje się całkowicie, kto nie podejmuje pełnego ryzyka, traci coś bardzo istotnego (...). W centrum chrześcijaństwa stoi człowiek podatny na zranienie. A bycie ranliwym, bycie otwartym jest strasznie ważne.

Ten, kto boi się zranienia albo źle się czuje pośród ludzi zranionych, bo lęka się, że to samo może i jego spotkać, traci coś zasadniczego. Rozmija się z tym, co decyduje o stawaniu się osobą58.

Już dawno temu indywidualną, osobistą lekturę Biblii przyrównano do po­

łowu pereł. Zdobywca, wypływając na powierzchnię, może za jednym razem wydobyć jedynie ich garść. Po czym znów musi wyruszyć na głębię, po nowy połów. I tak za każdym razem, w nieskończoność. Mądry to obraz, i ciekawy, ale czy najbliższy? Sugeruje on mniej czy bardziej podświadomie pragnienie za­

właszczenia, a przynajmniej zatrzymania i zachowania czegoś dla siebie. Może istnieje inna droga. Piękno, które odkrywamy w bezpośrednim spotkaniu: z bliź­

nim, z naturą, z tekstem, zwłaszcza biblijnym, nigdy nie dajc się ogarnąć ani zawładnąć. Wobec niego można tylko być59.

5* Śmierć bywa zniewagą. Z Dame Cicely Saunders rozmawia Łukasz Tischner, „Tygodnik Powszechny”, 13 VIII 2000, nr 33, s. 10. Por. W. Hryniewicz, Chrześcijaństwo nadziei. Przyszłość wiary i duchowości chrześcijańskiej, Kraków 2002, s. 103.

59 Zob. A. Gorzkowski, Wstęp, [w:] Via pulchriludinis. Wątki biblijne w literaturze i kulturze polskiej, pod red. A. Gorzkowskicgo, ks. Ł. Kamykowskicgo, ks. K. Panusia, Kraków 2010, s. 7 8.

***

Książka ta nigdy nic powstałaby, gdyby nic Spotkanie - i rozmowy, a co za tym idzie: sugestie, spory, inspiracje, wskazówki - podjęte ze specjalistami naj­

przeróżniejszych dziedzin. Pragnę najserdeczniej podziękować osobom, które uchroniły w znacznym stopniu mój zbiór studiów i szkiców od wielu usterek i niedociągnięć: Ks. Prof. Jerzemu Chmielowi, Ks. Prof. Tomaszowi Jelonko­

wi, Prof. Romanowi Mazurkiewiczowi, Ks. Prof. Kazimierzowi Panusiowi, Dr. Krzysztofowi Pawłowskiemu, Ks. Prof. Romanowi Pindlowi, Dr. Emilianowi Ranocchicmu, P rof Wacławowi Twardzikowi. Osobne i wyjątkowe słowa po­

dzięki należą się mojemu nieocenionemu Mistrzowi, Prof. Andrzejowi Borow­

skiemu, który zawsze wspierał mnie - toto corde - w mojej pracy naukowej ciepłą i mądrą radą.

II

Navigationes Biblicae. Garść pytań