• Nie Znaleziono Wyników

BOSKA KOMEDYA

II. CZYŚCIEC

Z chwilą, gdy poeta opuścił atmosferę piekła, która zasmuciła jego oczyi serce, zdało mu się, że ujrzał podno­

szącą i rozdzierającą się zasłonę, która pod nim kryła blask natury. Znalazł się on z Wirgiliuszem na równinie leżącej między morzem i podnóżem wysokiej góry, góry Czyścowej. Napotkali tam starca o siwej brodzie, który

ich zapytał o nazwiska i powiedział swoje: był to mę­

czennik wolności rzymskiej, Katon z Utyki. Dante, po­

słuszny jego wskazówkom, oczyszcza się o wschodzie

jutrzni z dymu ognisk piekielnych i zawsze z Maronem

idzie naprzód. Widzi barkę, którą anioł wiosłuje przy pomocy skrzydeł: barka ta niosła dusze śpiewające kan­

tyk hebrajczyków. Dalej, u stóp góry, spotyka gromadę dusz, które jak on szukały swej drogi i stopniowo po

ciernistej drodze dochodzi do dwóch płasko- wzgórz wokół góry rozciągniętych. Są to aleje wiodące do Czyśca, i miejsce pobytu dusz „niedbałych“, które obo­

jętnie siedzą w cieniu skał. Ciągle idąc w górę spo­

strzega poeta niewielką dolinę, .gdzie dusze śród kwia­

tów śpiewająSalve Regina, dalej dusze cesarzy, którzy jak Rudof Habsburski zatrzymali się w pół drogi.

Usypia więc — i we śnie, niewiasta szlachetna

i piękna, Lucya, symbol Wdzięku, zanosi go do bramy

Czyśca i tu znika. Anioł zbrojny iskrzącym się mie­ czem, wartujący u bramy, otwiera mu ją — i wnet cu­

downa harmonia uderza jego uszy.

Na górze Czyśca piętrzy się siedm płaszczyzn ko­ listych rozdzielonych siedmiu wałami: przejście z jednej

na drugą jest długie, wąskie i trudne. W każdym z tych

kręgów pokutują skazańcy jednego z siedmiu grzechów głównych. Piekło wzięło zatwardziałych; Czyściec żału­ jących.

W pierwszym kręgu są ci, co grzeszyli Pychą;

uginają się oni pod ciężarem i śpiewają Dominus vo­

bisc u m dla tych, co pozostali na ziemi. W

marmuro-wem łonie góry wyrzeźbione są znakomite przykłady

pokory, jak Zwiastowanie, Taniec psalmisty przed Arką, i życie szlachetnego Trojana, który na prośbę świętego Grzegorza, został przez Boga przeniesiony z Piekła do

Czyśca; bruk marmurowy, po którym stąpa Dante, ma­

luje pychę ukaraną Tytanów strąconych gromami Jo­ wisza, Niobę przemienioną w kamień, Ncmroda, budo­ wniczych Babelu — i wielu innych.

Ciekawi w drugim kręgu, który im anioł otwiera,

odziani są w ciemne suknie i włosiennice, i oparłszyna­

wzajem głowy swoje na sobie, siedzą nieruchomi u brzegu kręgu, niemi i ślepi: oczy ich są zaszyte nicią żelazną. Ale ich uszy słyszą w powietrzu pieśni i słowa miło­

sierdzia, i dźwięk ten rozdziera ich serca.

Znów anioł prowadzi Dantego z Maronem do kręgu

tych, co grzeszyli gniewem. Otoczeni gęstą mgłą,

śpiewają oni hymn pokoju i miłosierdzia, Agnus Dei: wyznanie ich zgryzot i kara zbrodni. Co do wzorów

cnoty przeciwnej ich występkowi, to sam poeta w eks­

tazie widzi Maryę wyprowadzającą syna z dysputy z do­ ktorami — i świętego Stefana modlącego się za swych katów.

Nowy anioł pokazuje im wejście do czwartego kręgu. Śród długiej i subtelnej rozmowy z Wirgiliuszem

18-5

o namiętnościach gwałtownych i nienawistnych, które

znajdują karę w kręgach poprzednich, i o indolencyi albo nadmiarze zamiłowań i afektów, które w następnych

mają być karane, Dante widzi tłum cienów biegają­ cych bezustannie — są to Leni w o y.

Poeta na ich widok usypia; dopiero głos anioła, ulatującego nad nim, budzi go ze snu, i pokazuje mu krąg piąty. C h c i wcy, o rękach i nogach związanych,

pełzają po brzuchu, zmuszeni patrzeć na ziemię, na którą

w ciągu życia mieli zawsze zwrócone oczy. Jednym z cie­

niów jest lingo Wielki, książę Francyi, „gałęż tego prze­ klętego drzewa, zakrywającego swym cieniem cały świat

chrześcijański“, drzewa, co wydało Karola Walezyusza,

który wygnał poetę. Namiętność chciwości musi być bardzo zatwardziałą i bogatą we wspomnienia cierpkich rozkoszy, jeśli dusze, jak Hugo, we dnie wzywają gło­

śno N. Maryę Pannę i świętego Mikołaja, a w nocy głoszą nazwiska Pigmalióna, Midasa, Heliodora i wołają:

O Krassusie, ty, który wiesz, powiedz nam jaki jest smak złota! :)

Naraz góra drży, pieśń chwały i radości Gloria

in excelsis Deo, ogłasza, że jedna oczyszczona du­

sza do nieba się unosi. Wnet potem duch Stacyusza zbliża się do podróżnych. Opowiada im swe życie: Wir-

gili, mówi Stacyusz, uczynił go poetą; Eneida była jego matką i karmicielką. Dante się uśmiechai mówi swemu ojcu w poezyi nazwisko tego, który jak on sam — uważa

3) Wiadomo, że Partowie pogrążyli w roztopione złoto głowę Krassusa, mówiąc: „Byłeś spragnieny złota, pij złoto!

Marona za swego mistrza. „Przez ciebie zostałem poetą —mówi Stacyusz Maronowi; przez ciebie zostałem chrze­ ścijaninem. Tyś przepowiedział powrót Dziewicy i nie­

winności pierwotnej1); poznałem twoje proroctwo wnowej

nauce, którą głosili chrześcijanie; kiedy ich Domicyan

prześladował, ja płakałem wraz z nimi; przyjąłem chrzest, ale nie śmiałem głośno wyznawać mej wiary, i całe wieki Czyśca ukarały mię za brak ten gorącej duszy“.

Trzej poeci wstępują razem do trzeciego kręgu i widzą drzewo uginające się pod ciężarem wonnych i smakowitych owoców, i oddzielone przezroczystym stru­ mieniem od chudej i zimnym potem oblanej tłuszczy, która błądzi wokoło. Jestto drzewo pokusy, a ten tłum

to skazani za grzech Łakomstwa. Dalej unosi się

pierwsze drzewo pokusy, jabłoń Ewy; dalej Anioł, któ­

rego skrzydła rozlewają woń ambrozyi i który nad czo­

łem Dantego powiewa lekkim a odświeżającym wietrzy­ kiem, i prowadzi go wraz z przewodnikami do siódmego kręgu, kręgu Z by t ników. Z łona gorących płomieni opiewają oni cnotę, której im brakło.

Trzej poeci przebywają wał płomienisty, który za­ myka ten krąg, ostatni krąg Czyśca,— szczyt najwyższej

góry. Noc nadeszła — usypiają. Obudziwszy się widzą przed sobą obszerny las. Prowadziłem cię, mówi

Dante-mu Wirgili, przez ogień wieczny i ogień, który ma za­ gasnąć; próby te oczyściły ciebie. Mój wzrok nie sięga dalej; jesteś panem samego siebie, zanim nadejdzie ta,,

która mnie po ciebie wysłała“. I odtąd, aż do

zja-’) Wirgiliusz rozumiał Askreę wości (Ekloga IV).

sprawiedli-187

wienia się Beatrice, w milczeniu towarzyszy swemu uczniowi.

Dante wchodzi do lasu, zachwycony jego zielenią

i świeżością. Naraz — po drugiej stronie rzeki dostrzega

młodą kobietę, która lekko biegnie, śpiewając i zrywa­ jąc kwiaty. Ona go uczy, że jest to Raj ziemski i że ta

rzeka dzieli się na dwa strumienie, z których jedendaje

zapomnienie grzechów, a drugiprzypomnieniedobrych u- czynków. Patrz i słuchaj —mówi nagle.I las rozjaśnia się, słvszeć się dają pieśni, nadjeżdża wóz, przed którymkroczy dwudziestu czterech starców uwieńczonych liliami, a za którymiidzietłum ludzi w białych szatach;wóz ciągnie gry-fon o orlim dzióbie, o rozwartych skrzydłach, o ciele lwa,

w otoczeniu czterech zwierząt skrzydlatych i siedmiu tań­ czących dziewic. Wóz — to kościół;gryfon— Jezus Chry­ stus; cztery zwierzęta — Ewangeliści; dziewice — Cnoty

teologiczne i kardynalne. Młoda niewiasta, której imię autor nakoniec powiada — to Matylda, hrabina Toska­ nii, oddana przyjaciółka Grzegorza VII. Symbolizuje ona

Miłość Kościoła.

Wóz się zatrzymuje, orszak go otacza w postawie pełnej szacunku, aniołowie śpiewają, i śród obłokukwia­ tów, w wieńcu oliwnym, ukazuje się poecie ta kobieta

tak ukochana, tak zapowiadana, emblemat poznania rze­ czy boskich, Beatrix. Dante wzruszony, zmieszany,

szuka Wirgiliusza, jak dziecko swej matki, i płacze że

niema go już u jego boku. „Zachowaj twe łzy, maszinne

powody do płaczu“ rzecze mu nowa przewodniczka — i

wobec wszystkich aniołów, którzy ją słuchają, wy­ rzuca mu jego grzechy i słabości. Płacze gorzko, skru­

grąźa Matylda, zwraca mu radość i nadzieję. Przenie­

siony na drugi brzeg, gdzie siedm dziewic za nim prze­ mawia, z siostrzaną dobrocią zostaje przyjęty przez Bea­ trice — i nakoniec wprowadzony przez Matyldę do dru­

giej rzeki, z której wychodzi przetworzony, odmłodzony i godny niebieskiego pobytu w Raju.

III.

RAJ.

Nakoniec staje poeta u progu szczęśliwości wie­

kuistej. Beatrice prowadzi go ze sfery do sfery, stając

się sama coraz piękniejsza i promienistsza w miarę jak

odbija coraz wyższe światło. Na początku swej podróży

niebieskiej,Beatricepatrzy nasłońce; Dante czerpie w jej

spojrzeniachsiłę spoglądaniaw jarzące światło tej gwiazdy,

poczem znów patrzy w oczy swej przewodniczki —i z tej podwójnej kontemplacyi, czuje się uniesionym ponad

ludzką naturę; cała jego istota jest już tylko miłością i światłem.

Ale już podróżni nasi zbliżają się do pierwszej

planety, którą mają odwiedzić; a choć Empireum jeszcze

daleko, już się słyszeć daje nieśmiertelna harmonia sfer niebieskich; wszystkie planety obrotem swoim znaczą

tyleż niebios; na wszystkich ujrzy Dante siedlisko dusz błogosławionych. Najbliższa ziemi, Luna (księżyc) jest mieszkaniem dwóch niewiast, które uczyniły ślub pa­ nieństwa i które, wydane zamąż przeciw woli, pozostały

czyste. Śród nich widzi Dante cesarzową Konstancyę,

189

Na planecie M er k u r y m tysiące clusz promienie­ jących światłem i radością wybiega na ich spotkanie; są to dusze, które wraz z cnotą kochały sławę; to ieh je­

dyna słabość; ona jedna nie pozwoliła im podnieść się wyżej w hierarchii sfer bożych. Jedna z tych dusz, strojna

wpromienie z własnegojej łona wychodzące, mówi poecie

swoje nazwisko i opowiada mu swą historyę i dzieje przeznaczeń Romy — to Justynian.

Dusze zamieszkujące Venus błyszczą niby iskry

śród płomieni, porwane wiecznym ruchem obrotowym,,

tak jak Serafiny naokoło tronu bożego, i gorejące wie-

cznem pragnieniem miłości bożej. Niektóre z nich wy­ chodzą z obrotowego koła, aby zaspokoić ciekawość

poety.

Słońce, na które wchodzi później wraz z Beatri-

czą, jest siedliskiem Świętych i Doktorów, którzy byli światłem Starego i Nowego Testamentu: tu przebywa

Salomon, Piotr Lombardzki, Orozyusz, Boecyusz, Beda i wielu innych. Święty Tomasz z Akwinu, z zakonu

Dominikanów, wypowiadaDantemu pochwałę św.Franci­ szka z Assyżu i zakonu Franciszkanów; zaś Franciszka­

nin święty Bonawentura — pochwałę zakonu świętego

Dominika.

Mars napełniony tłumem błogosławionych, którzy, liczni jak gwiazdy drogi mlecznej, formują kształt gore­

jącego krzyża. W pośrodku błyszczy imię Chrystusa

i śpiewa bez końca pieśń o rycerzach chrześcijańskich, którzy za swego Boga zginęli1 w wojnych krzyżowych. Dusza jedna odrywa się z tłumu jak gwiazda, która w piękną noc letnią spływa po firmamencie. Jest to

ostatnie-mu ze swego pokolenia piękny obraz starożytnych oby­ czajów Florencyi, obraz stanowiący satyrę na nowe

obyczaje, i przepowiada mu wygnanie w nieśmiertelnych słowach, które powtarzali wszyscy wygnańcy: „Z doświad­ czenia poznasz jak gorzki jest chleb cudzy, i jak ciężko jest wchodzić i schodzie ze schodów obcego domu“. Pó­

źniejmówi mu imiona głównych dusz, jaśniejących w krzy­ żu Chrystusa: są to Jozue, Judasz Machabejczyk, Karol

Wielki, Roland, Rinaldo i Robert Guiscard, zdobywcy Sycylii, Goflred z Bouillon, oswobodziciel Jerozolimy.

Na Jowiszu, dusze świetlane i lotne wyróżniają sie na srebrnem tle planety, pisząe na niej sobą w lite­

rach z płynnego złota: Diligite justitiam qui judicatis terram1'), potem przez nowy układ, rysują olbrzymiego orła, który bije skrzydłami, lata i mówi, wyjaśniającta­

jemnice teologii, głosząc satyrę na złych królów współ­

czesnych i chwaląc dobrych królów starożytnych: Da­ wida, Trojana, Ezechiasza, Konstantyna Wielkiego, Wil­

helma, dobrego króla Sycylii i Rifeusza „najzacniejszego

z Trojan“, jak powiada Maron.

Wpośrodku Saturna, ostatniej z planet, błyszczy złota drabina, której szczeble powstały z dusz roziskrzo­

nych, jak dusza kardynała Piotra Damian, który karcił

zgorszenie dostojników Kościoła; lub mnicha św. Bene­

dykta, który piętnował zepsucie życia klasztornego. Po za sferą tych siedmiu planet, Beatrice przenosi

wieszcza w znak Bliźniąt, który świecił jej narodzinom;

od czasu do czasu, zanim wraz z niąkugórze się wzniesie,

spogląda Dante przez siedm niebios, które przebyli,

191

na dół, wgłębie — na mizerny punkcik, blado świecący

w otchłani: to Ziemia.

Nakoniec dosięgli regionu o nieznanym blasku.

Śród miliona świateł rozjaśniających przestrzeń, promie­ nieje słońce, w którego środku przebywa Jezus. Podjego

promieniami rozkwitaw świetlanym ogrodzie— mistyczna

róża, w której mieszka Dziewica, w otoczeniu błogosła­ wionych dusz, śpiewających hymny. Na wezwanie Bea-

triczy, dusze te jasnością upromienione wirują naokoło

niej i Danta. Spośród złotego ognia, któryje otacza, trzy z tych dusz rozpytują Dantego, święty Piotr o wiarę,

święty Jakób o nadzieję, święty Jan o miłosierdzie; zaś

Adam odkrywa mu i objawia tajemnice ziemskiego raju.

Po raz drugi słyszeć się daje głos świętego Piotra, stra­

szny i gromki, potępiający nadużycia i zepsuciarzymskiego

dworu. Gdy głos jego zamilkł, wszystkie dusze błogosła­

wione, w ten głos zasłuchane, ulatują do Empireum.

Wnet i Dante nieznaną siłą zostaje do Empireum

przeniesiony. Jest to dziewiąte niebo. Wszystkie inne w niem się zawierają i odeń ruch i blask otrzymują;

rano zaś ono otrzymuje ruchi blask — od kręgu światła i miłości, który ze wszech stron je otacza, a który jest

Duszą Boską, powszechnym motorem sfer niebiańskich.

Empireum w centrze swojem płonie jasnością, której ludzkie oko wytrzymać nie zdoła, punkt promienisty,

naokoło którego z nierówną prędkością krąży dziewięć

kół współśrodkowych (koncentrycznych). Ten punkt — to

Miłość Boża; te dziewięć kół — to chóry Serafinów,

Cherubinów, Tronów, Panowań, Cnót, Potęg, Księstw, Archaniołów, Aniołów; chórnajbliższy promienistegopun­ ktu — jest najszybszy w ruchu i najgorętszy w miłości.

Ponad Empireum jest krąg dziesiąty, gdzie faluje

rzeka oślepiającego blasku; wytryskają z niej iskry, które wlewają się w nadbrzeżne kwiaty — jak rubiny w złoto.

Dante wypija kilka kropel wody cudownej rzeki — j natychmiast w kwiatach poznaj e dusze ludzkie, w iskrach

aniołów. I poeta dalej w górę się unosi — i widzi nie­

skończoność światła wyłonionego z promienia samego

Boga, a w olbrzymim kręgu, w którym światło to się

zawiera, widzi rozłożone koncentrycznie jak listki rozwi­

niętej róży — trony niebieskiego dworu. Tam — w nie­ zliczonej ilości zapatrzone w światło niebieskie z wnę­

trza wychodzące — krążą powrócone z ziemi dusze bło­

gosławione; ponad tą promienistą stolicą Boga — roz­ kwita Róża niebios, miejsce lotu niezliczonej armii anio­

łów o twarzy płomienistej, o złotych skrzydłach i śnie-

źnem ciele. Zachwycony i upojony tą kontemplacyą, Dante zwraca się do Beatriczy, chcąc ją zapytać o te

zjawiska; ale już nie znajduje przy sobie cudownej prze­ wodniczki; ona uśmiecha się doń ze swego tronu świe­ tlanego, dokąd powróciła zasiąść w gronie błogosławio­ nych. Posłała mu nowego przewodnika, starca promie­ niejącego chwałą, św. Bernarda, który mu pokazuje

Ma-ryę, siedzącą w tryumfie na szczycie pierwszego kręgu Róży, zaś u jej stóp świętych Starego i Nowego Testa­ mentu. Na jego prośby Dziewica pozwala poecie kon­

templować źródło szczęśliwości wiekuistej, Essencyę bożą. Widzenie to tak oślepia wieszcza, że nie jest

193

II.

Poemat a o Rolandzie.

1. Bojardo.

(Wiek XV.)

Hr. Bojardo (1430 —1494) był ozdobą dworu Her­ kulesaI, księcia Ferrary. Temat jego poematu, Roland

zakochany jest wzięty z kroniki francuskiej Turpina

i z różnych romansów, napisanych później od Pieśni

o Rolandzie; głównie ze sławnej książki włoskiej pt.

Reali di Francia, gdzie historyakrólów francuskich przedstawioną jest w sposób najfantastyczniejszy.

W tym to poemacie ukazały się po raz pierwszy oryginalne typy, które później przeszły w nieśmiertel­ ność, jak Agramont, Astolf, Sakripaut, Rodomont. Nale­ ży jednak dodać, że nie sam ich twórca Bojardo, ale

ich drugi ojciec Ariosto, daleko bogatszy i potężniejszy

od Bojarda geniusz, nadał im nieśmiertelność.

Perrens, w swej Hist. literatury włoskiej,

określając wady i zalety Bojarda, mówi: Oznajomiony

z literaturą klasyczną, ale bardziej jeszcze z średniowie­

czną; zajmujący wysokie stopnie wojskowe i uważany za doskonałego rycerza swoich czasów — chciał on posta­

wić pomnik rycerstwu, którego był zaszczytem. Napisał

poemat prawdziwie epiezny o historyi Karola Wielkiego,

gdzie pierwsze miejsce zajmują damy i miłość: przyczem

poemat odznacza się bogactweńi i obfitością, która mu

zaszkodziła u potomstwa. 69 jego pieśni nie pozwala przewidzieć — dokądby go zaprowadziło opowiadanie,

z góry przypuszczać nieporządek, bezład, brak związku w szczegółach, a przytem w takiej olbrzymiej robocie musowem się staje zaniedbanie języka. Styl nie ma ani

pełni majestatycznej,jakiej oczekujemy od ucznia klasy­ ków, ani tej lekkości i wdzięku, jakich się wymaga od romansu. Ale ma on sztukę wytwarzania sytuacyj wzru­ szających, wyobrażania figur ludzkich, malowania chara­ kterów,opowiadania scenjuż to lekkich i czarodziejskich, już to szlachetnych i epicznych, co naśladowało po nim

wielu poetów. Nigdzie tak jak w malowaniu figur nie

przebija geniusz twórczy Bojarda: do niego należą te postaci, które Ariosto uczynił popularnemi, a przeciwień­ stwo tych figur rozmaitych, ale jednako żywych, jest

niemałą zasługą „Rolanda Zakochanego“. Chwalą

nawet imiona bohaterów, dźwięcznie i zręcznie zbudo­

wane. Bojardo zresztą tak wielką wagę przypisywał do

tego, że gdy pewnego razu na polowaniu przyszło mu

do głowy imię Rodomonta, galopem powrócłł do domu,

i kazał dzwonić w dzwony i strzelać z armat „na cześć

świętego, którego chłopi jego jeszcze nie znali“. Poznać

tu łatwo namiętność twórcy do swego dzieła.

Orlando Innamorato.

Podczas uczty, którą w przeddzień turnieju urzą­ dzał Karol Wielki dla panów swego dworu i szlachty

zagranicznej — zjawiło się czterech olbrzymów, a śród nich piękna jak gwiazda poranna, nieznana królewna

195

Karola Wielkiego — Angelika, córka G-alafrona, króla Kataju (Chin) w Azyi“. Rycerz ten był to Argal, jej brat. Przybyli oni z końca świata, aby złożyć hołd wiel­

kiemu cesarzowi Zachodu, a brat jej przytem pragnął

się zmierzyć zrycerzami jego dworu. Oto warunki: każdy

rycerz, jego włócznią powalony, staje się jeńcem Argala;

jeżeli Argal zostanie zwyciężony, jego siostra należeć

bedzie do zwycięscy. Wszyscy rycerze, starzy i młodzi źadają walki; Karol Wielki ogranicza do dziesięciu liczbę uprzywilejowanych.

Imiona ich losowaniem wybrane, a plac boju wy­

znaczono u wejścia do lasu Ardeńskiego. Świetny Astolf,

kuzyn Rolanda i Rynalda, pierwszy wezwany — wnet zostaje wysadzony z siodła. Ferragus, najmłodszy, naj­

większy i najsilniejszy z książąt Saraceńskich —- wystę­

puje drugi. Również obalony jego straszną włócznią,

powstaje na nowo, zabija czterech olbrzymów Kataju

i zmusza Argala do nowej walki, z mieczem w ręku. Walka trwa dalej, i Angelika przerażona ucieka w głębie

lasu, wraz ze swoim bratem. Ferragus go dościga, na­ pada i zabija. Młodzieniec umierając prosi zwycięscę, aby rzucił do sąsiedniej rzeki jego ciało wraz z orężem, by nigdy nikt nie powiedział, że on tak potężną broń mając w ręku, został zwyciężony. Ferragus pragnie tylko na cztery dni zachować hełm Argala, aby nim swój za­ stąpić; później go rzuci do wody. Młody książę umiera,

i Ferragus oddala się wzruszony.

Tymczasem Rynaldo rzilcił się w las szukać An­

geliki, a Roland ścigać Rynalda. W czasie tego biegu

spragniony Rynaldo pije wodę z przezroczystego źródła: jestto źródło Nienawiści, zaczarowane przez Merlina.

Wnet czuje on wstręt do swojej miłości dla cudzoziemki, ucieka od niej, chce wyjść z lasu, ale się zatrzymuje u innego źródła — i usypia. Jestto źródło Miłości. An­

gelika przybywa tu, pije, widzi uśpionego rycerza i

uczu-wa dla niego miłość. Przebudzony kwiatami, które An­

gelika na twarz mu rzuca, ucieka od niej szybko na

swym koniu Bajardzie. Angelika zostaje sama, zdumiona i zrozpaczona; wzruszenie ją wyczerpuje i usypia.

W tej samej chwili Roland, który szukał jej cią­ gle, przybywa, a za nim Ferragus.

Szczęk ich mieczów budzi Angelikę, która jeszcze

raz ucieka. Przyjazd ciotecznej siostry Ferragusa, która, wzywa dla zagrożonej Hiszpanii jego obecnościi miecza,