BOSKA KOMEDYA
II. CZYŚCIEC
Z chwilą, gdy poeta opuścił atmosferę piekła, która zasmuciła jego oczyi serce, zdało mu się, że ujrzał podno
szącą i rozdzierającą się zasłonę, która pod nim kryła blask natury. Znalazł się on z Wirgiliuszem na równinie leżącej między morzem i podnóżem wysokiej góry, góry Czyścowej. Napotkali tam starca o siwej brodzie, który
ich zapytał o nazwiska i powiedział swoje: był to mę
czennik wolności rzymskiej, Katon z Utyki. Dante, po
słuszny jego wskazówkom, oczyszcza się o wschodzie
jutrzni z dymu ognisk piekielnych i zawsze z Maronem
idzie naprzód. Widzi barkę, którą anioł wiosłuje przy pomocy skrzydeł: barka ta niosła dusze śpiewające kan
tyk hebrajczyków. Dalej, u stóp góry, spotyka gromadę dusz, które jak on szukały swej drogi i stopniowo po
ciernistej drodze dochodzi do dwóch płasko- wzgórz wokół góry rozciągniętych. Są to aleje wiodące do Czyśca, i miejsce pobytu dusz „niedbałych“, które obo
jętnie siedzą w cieniu skał. Ciągle idąc w górę spo
strzega poeta niewielką dolinę, .gdzie dusze śród kwia
tów śpiewająSalve Regina, dalej dusze cesarzy, którzy jak Rudof Habsburski zatrzymali się w pół drogi.
Usypia więc — i we śnie, niewiasta szlachetna
i piękna, Lucya, symbol Wdzięku, zanosi go do bramy
Czyśca i tu znika. Anioł zbrojny iskrzącym się mie czem, wartujący u bramy, otwiera mu ją — i wnet cu
downa harmonia uderza jego uszy.
Na górze Czyśca piętrzy się siedm płaszczyzn ko listych rozdzielonych siedmiu wałami: przejście z jednej
na drugą jest długie, wąskie i trudne. W każdym z tych
kręgów pokutują skazańcy jednego z siedmiu grzechów głównych. Piekło wzięło zatwardziałych; Czyściec żału jących.
W pierwszym kręgu są ci, co grzeszyli Pychą;
uginają się oni pod ciężarem i śpiewają Dominus vo
bisc u m dla tych, co pozostali na ziemi. W
marmuro-wem łonie góry wyrzeźbione są znakomite przykłady
pokory, jak Zwiastowanie, Taniec psalmisty przed Arką, i życie szlachetnego Trojana, który na prośbę świętego Grzegorza, został przez Boga przeniesiony z Piekła do
Czyśca; bruk marmurowy, po którym stąpa Dante, ma
luje pychę ukaraną Tytanów strąconych gromami Jo wisza, Niobę przemienioną w kamień, Ncmroda, budo wniczych Babelu — i wielu innych.
Ciekawi w drugim kręgu, który im anioł otwiera,
odziani są w ciemne suknie i włosiennice, i oparłszyna
wzajem głowy swoje na sobie, siedzą nieruchomi u brzegu kręgu, niemi i ślepi: oczy ich są zaszyte nicią żelazną. Ale ich uszy słyszą w powietrzu pieśni i słowa miło
sierdzia, i dźwięk ten rozdziera ich serca.
Znów anioł prowadzi Dantego z Maronem do kręgu
tych, co grzeszyli gniewem. Otoczeni gęstą mgłą,
śpiewają oni hymn pokoju i miłosierdzia, Agnus Dei: wyznanie ich zgryzot i kara zbrodni. Co do wzorów
cnoty przeciwnej ich występkowi, to sam poeta w eks
tazie widzi Maryę wyprowadzającą syna z dysputy z do ktorami — i świętego Stefana modlącego się za swych katów.
Nowy anioł pokazuje im wejście do czwartego kręgu. Śród długiej i subtelnej rozmowy z Wirgiliuszem
18-5
o namiętnościach gwałtownych i nienawistnych, które
znajdują karę w kręgach poprzednich, i o indolencyi albo nadmiarze zamiłowań i afektów, które w następnych
mają być karane, Dante widzi tłum cienów biegają cych bezustannie — są to Leni w o y.
Poeta na ich widok usypia; dopiero głos anioła, ulatującego nad nim, budzi go ze snu, i pokazuje mu krąg piąty. C h c i wcy, o rękach i nogach związanych,
pełzają po brzuchu, zmuszeni patrzeć na ziemię, na którą
w ciągu życia mieli zawsze zwrócone oczy. Jednym z cie
niów jest lingo Wielki, książę Francyi, „gałęż tego prze klętego drzewa, zakrywającego swym cieniem cały świat
chrześcijański“, drzewa, co wydało Karola Walezyusza,
który wygnał poetę. Namiętność chciwości musi być bardzo zatwardziałą i bogatą we wspomnienia cierpkich rozkoszy, jeśli dusze, jak Hugo, we dnie wzywają gło
śno N. Maryę Pannę i świętego Mikołaja, a w nocy głoszą nazwiska Pigmalióna, Midasa, Heliodora i wołają:
O Krassusie, ty, który wiesz, powiedz nam jaki jest smak złota! :)
Naraz góra drży, pieśń chwały i radości Gloria
in excelsis Deo, ogłasza, że jedna oczyszczona du
sza do nieba się unosi. Wnet potem duch Stacyusza zbliża się do podróżnych. Opowiada im swe życie: Wir-
gili, mówi Stacyusz, uczynił go poetą; Eneida była jego matką i karmicielką. Dante się uśmiechai mówi swemu ojcu w poezyi nazwisko tego, który jak on sam — uważa
3) Wiadomo, że Partowie pogrążyli w roztopione złoto głowę Krassusa, mówiąc: „Byłeś spragnieny złota, pij złoto!
Marona za swego mistrza. „Przez ciebie zostałem poetą —mówi Stacyusz Maronowi; przez ciebie zostałem chrze ścijaninem. Tyś przepowiedział powrót Dziewicy i nie
winności pierwotnej1); poznałem twoje proroctwo wnowej
nauce, którą głosili chrześcijanie; kiedy ich Domicyan
prześladował, ja płakałem wraz z nimi; przyjąłem chrzest, ale nie śmiałem głośno wyznawać mej wiary, i całe wieki Czyśca ukarały mię za brak ten gorącej duszy“.
Trzej poeci wstępują razem do trzeciego kręgu i widzą drzewo uginające się pod ciężarem wonnych i smakowitych owoców, i oddzielone przezroczystym stru mieniem od chudej i zimnym potem oblanej tłuszczy, która błądzi wokoło. Jestto drzewo pokusy, a ten tłum
to skazani za grzech Łakomstwa. Dalej unosi się
pierwsze drzewo pokusy, jabłoń Ewy; dalej Anioł, któ
rego skrzydła rozlewają woń ambrozyi i który nad czo
łem Dantego powiewa lekkim a odświeżającym wietrzy kiem, i prowadzi go wraz z przewodnikami do siódmego kręgu, kręgu Z by t ników. Z łona gorących płomieni opiewają oni cnotę, której im brakło.
Trzej poeci przebywają wał płomienisty, który za myka ten krąg, ostatni krąg Czyśca,— szczyt najwyższej
góry. Noc nadeszła — usypiają. Obudziwszy się widzą przed sobą obszerny las. Prowadziłem cię, mówi
Dante-mu Wirgili, przez ogień wieczny i ogień, który ma za gasnąć; próby te oczyściły ciebie. Mój wzrok nie sięga dalej; jesteś panem samego siebie, zanim nadejdzie ta,,
która mnie po ciebie wysłała“. I odtąd, aż do
zja-’) Wirgiliusz rozumiał Askreę wości (Ekloga IV).
sprawiedli-187
wienia się Beatrice, w milczeniu towarzyszy swemu uczniowi.
Dante wchodzi do lasu, zachwycony jego zielenią
i świeżością. Naraz — po drugiej stronie rzeki dostrzega
młodą kobietę, która lekko biegnie, śpiewając i zrywa jąc kwiaty. Ona go uczy, że jest to Raj ziemski i że ta
rzeka dzieli się na dwa strumienie, z których jedendaje
zapomnienie grzechów, a drugiprzypomnieniedobrych u- czynków. Patrz i słuchaj —mówi nagle.I las rozjaśnia się, słvszeć się dają pieśni, nadjeżdża wóz, przed którymkroczy dwudziestu czterech starców uwieńczonych liliami, a za którymiidzietłum ludzi w białych szatach;wóz ciągnie gry-fon o orlim dzióbie, o rozwartych skrzydłach, o ciele lwa,
w otoczeniu czterech zwierząt skrzydlatych i siedmiu tań czących dziewic. Wóz — to kościół;gryfon— Jezus Chry stus; cztery zwierzęta — Ewangeliści; dziewice — Cnoty
teologiczne i kardynalne. Młoda niewiasta, której imię autor nakoniec powiada — to Matylda, hrabina Toska nii, oddana przyjaciółka Grzegorza VII. Symbolizuje ona
Miłość Kościoła.
Wóz się zatrzymuje, orszak go otacza w postawie pełnej szacunku, aniołowie śpiewają, i śród obłokukwia tów, w wieńcu oliwnym, ukazuje się poecie ta kobieta
tak ukochana, tak zapowiadana, emblemat poznania rze czy boskich, Beatrix. Dante wzruszony, zmieszany,
szuka Wirgiliusza, jak dziecko swej matki, i płacze że
niema go już u jego boku. „Zachowaj twe łzy, maszinne
powody do płaczu“ rzecze mu nowa przewodniczka — i
wobec wszystkich aniołów, którzy ją słuchają, wy rzuca mu jego grzechy i słabości. Płacze gorzko, skru
grąźa Matylda, zwraca mu radość i nadzieję. Przenie
siony na drugi brzeg, gdzie siedm dziewic za nim prze mawia, z siostrzaną dobrocią zostaje przyjęty przez Bea trice — i nakoniec wprowadzony przez Matyldę do dru
giej rzeki, z której wychodzi przetworzony, odmłodzony i godny niebieskiego pobytu w Raju.
III.
RAJ.
Nakoniec staje poeta u progu szczęśliwości wie
kuistej. Beatrice prowadzi go ze sfery do sfery, stając
się sama coraz piękniejsza i promienistsza w miarę jak
odbija coraz wyższe światło. Na początku swej podróży
niebieskiej,Beatricepatrzy nasłońce; Dante czerpie w jej
spojrzeniachsiłę spoglądaniaw jarzące światło tej gwiazdy,
poczem znów patrzy w oczy swej przewodniczki —i z tej podwójnej kontemplacyi, czuje się uniesionym ponad
ludzką naturę; cała jego istota jest już tylko miłością i światłem.
Ale już podróżni nasi zbliżają się do pierwszej
planety, którą mają odwiedzić; a choć Empireum jeszcze
daleko, już się słyszeć daje nieśmiertelna harmonia sfer niebieskich; wszystkie planety obrotem swoim znaczą
tyleż niebios; na wszystkich ujrzy Dante siedlisko dusz błogosławionych. Najbliższa ziemi, Luna (księżyc) jest mieszkaniem dwóch niewiast, które uczyniły ślub pa nieństwa i które, wydane zamąż przeciw woli, pozostały
czyste. Śród nich widzi Dante cesarzową Konstancyę,
189
Na planecie M er k u r y m tysiące clusz promienie jących światłem i radością wybiega na ich spotkanie; są to dusze, które wraz z cnotą kochały sławę; to ieh je
dyna słabość; ona jedna nie pozwoliła im podnieść się wyżej w hierarchii sfer bożych. Jedna z tych dusz, strojna
wpromienie z własnegojej łona wychodzące, mówi poecie
swoje nazwisko i opowiada mu swą historyę i dzieje przeznaczeń Romy — to Justynian.
Dusze zamieszkujące Venus błyszczą niby iskry
śród płomieni, porwane wiecznym ruchem obrotowym,,
tak jak Serafiny naokoło tronu bożego, i gorejące wie-
cznem pragnieniem miłości bożej. Niektóre z nich wy chodzą z obrotowego koła, aby zaspokoić ciekawość
poety.
Słońce, na które wchodzi później wraz z Beatri-
czą, jest siedliskiem Świętych i Doktorów, którzy byli światłem Starego i Nowego Testamentu: tu przebywa
Salomon, Piotr Lombardzki, Orozyusz, Boecyusz, Beda i wielu innych. Święty Tomasz z Akwinu, z zakonu
Dominikanów, wypowiadaDantemu pochwałę św.Franci szka z Assyżu i zakonu Franciszkanów; zaś Franciszka
nin święty Bonawentura — pochwałę zakonu świętego
Dominika.
Mars napełniony tłumem błogosławionych, którzy, liczni jak gwiazdy drogi mlecznej, formują kształt gore
jącego krzyża. W pośrodku błyszczy imię Chrystusa
i śpiewa bez końca pieśń o rycerzach chrześcijańskich, którzy za swego Boga zginęli1 w wojnych krzyżowych. Dusza jedna odrywa się z tłumu jak gwiazda, która w piękną noc letnią spływa po firmamencie. Jest to
ostatnie-mu ze swego pokolenia piękny obraz starożytnych oby czajów Florencyi, obraz stanowiący satyrę na nowe
obyczaje, i przepowiada mu wygnanie w nieśmiertelnych słowach, które powtarzali wszyscy wygnańcy: „Z doświad czenia poznasz jak gorzki jest chleb cudzy, i jak ciężko jest wchodzić i schodzie ze schodów obcego domu“. Pó
źniejmówi mu imiona głównych dusz, jaśniejących w krzy żu Chrystusa: są to Jozue, Judasz Machabejczyk, Karol
Wielki, Roland, Rinaldo i Robert Guiscard, zdobywcy Sycylii, Goflred z Bouillon, oswobodziciel Jerozolimy.
Na Jowiszu, dusze świetlane i lotne wyróżniają sie na srebrnem tle planety, pisząe na niej sobą w lite
rach z płynnego złota: Diligite justitiam qui judicatis terram1'), potem przez nowy układ, rysują olbrzymiego orła, który bije skrzydłami, lata i mówi, wyjaśniającta
jemnice teologii, głosząc satyrę na złych królów współ
czesnych i chwaląc dobrych królów starożytnych: Da wida, Trojana, Ezechiasza, Konstantyna Wielkiego, Wil
helma, dobrego króla Sycylii i Rifeusza „najzacniejszego
z Trojan“, jak powiada Maron.
Wpośrodku Saturna, ostatniej z planet, błyszczy złota drabina, której szczeble powstały z dusz roziskrzo
nych, jak dusza kardynała Piotra Damian, który karcił
zgorszenie dostojników Kościoła; lub mnicha św. Bene
dykta, który piętnował zepsucie życia klasztornego. Po za sferą tych siedmiu planet, Beatrice przenosi
wieszcza w znak Bliźniąt, który świecił jej narodzinom;
od czasu do czasu, zanim wraz z niąkugórze się wzniesie,
spogląda Dante przez siedm niebios, które przebyli,
191
na dół, wgłębie — na mizerny punkcik, blado świecący
w otchłani: to Ziemia.
Nakoniec dosięgli regionu o nieznanym blasku.
Śród miliona świateł rozjaśniających przestrzeń, promie nieje słońce, w którego środku przebywa Jezus. Podjego
promieniami rozkwitaw świetlanym ogrodzie— mistyczna
róża, w której mieszka Dziewica, w otoczeniu błogosła wionych dusz, śpiewających hymny. Na wezwanie Bea-
triczy, dusze te jasnością upromienione wirują naokoło
niej i Danta. Spośród złotego ognia, któryje otacza, trzy z tych dusz rozpytują Dantego, święty Piotr o wiarę,
święty Jakób o nadzieję, święty Jan o miłosierdzie; zaś
Adam odkrywa mu i objawia tajemnice ziemskiego raju.
Po raz drugi słyszeć się daje głos świętego Piotra, stra
szny i gromki, potępiający nadużycia i zepsuciarzymskiego
dworu. Gdy głos jego zamilkł, wszystkie dusze błogosła
wione, w ten głos zasłuchane, ulatują do Empireum.
Wnet i Dante nieznaną siłą zostaje do Empireum
przeniesiony. Jest to dziewiąte niebo. Wszystkie inne w niem się zawierają i odeń ruch i blask otrzymują;
rano zaś ono otrzymuje ruchi blask — od kręgu światła i miłości, który ze wszech stron je otacza, a który jest
Duszą Boską, powszechnym motorem sfer niebiańskich.
Empireum w centrze swojem płonie jasnością, której ludzkie oko wytrzymać nie zdoła, punkt promienisty,
naokoło którego z nierówną prędkością krąży dziewięć
kół współśrodkowych (koncentrycznych). Ten punkt — to
Miłość Boża; te dziewięć kół — to chóry Serafinów,
Cherubinów, Tronów, Panowań, Cnót, Potęg, Księstw, Archaniołów, Aniołów; chórnajbliższy promienistegopun ktu — jest najszybszy w ruchu i najgorętszy w miłości.
Ponad Empireum jest krąg dziesiąty, gdzie faluje
rzeka oślepiającego blasku; wytryskają z niej iskry, które wlewają się w nadbrzeżne kwiaty — jak rubiny w złoto.
Dante wypija kilka kropel wody cudownej rzeki — j natychmiast w kwiatach poznaj e dusze ludzkie, w iskrach
aniołów. I poeta dalej w górę się unosi — i widzi nie
skończoność światła wyłonionego z promienia samego
Boga, a w olbrzymim kręgu, w którym światło to się
zawiera, widzi rozłożone koncentrycznie jak listki rozwi
niętej róży — trony niebieskiego dworu. Tam — w nie zliczonej ilości zapatrzone w światło niebieskie z wnę
trza wychodzące — krążą powrócone z ziemi dusze bło
gosławione; ponad tą promienistą stolicą Boga — roz kwita Róża niebios, miejsce lotu niezliczonej armii anio
łów o twarzy płomienistej, o złotych skrzydłach i śnie-
źnem ciele. Zachwycony i upojony tą kontemplacyą, Dante zwraca się do Beatriczy, chcąc ją zapytać o te
zjawiska; ale już nie znajduje przy sobie cudownej prze wodniczki; ona uśmiecha się doń ze swego tronu świe tlanego, dokąd powróciła zasiąść w gronie błogosławio nych. Posłała mu nowego przewodnika, starca promie niejącego chwałą, św. Bernarda, który mu pokazuje
Ma-ryę, siedzącą w tryumfie na szczycie pierwszego kręgu Róży, zaś u jej stóp świętych Starego i Nowego Testa mentu. Na jego prośby Dziewica pozwala poecie kon
templować źródło szczęśliwości wiekuistej, Essencyę bożą. Widzenie to tak oślepia wieszcza, że nie jest
193
II.
Poemat a o Rolandzie.
1. Bojardo.(Wiek XV.)
Hr. Bojardo (1430 —1494) był ozdobą dworu Her kulesaI, księcia Ferrary. Temat jego poematu, Roland
zakochany jest wzięty z kroniki francuskiej Turpina
i z różnych romansów, napisanych później od Pieśni
o Rolandzie; głównie ze sławnej książki włoskiej pt.
Reali di Francia, gdzie historyakrólów francuskich przedstawioną jest w sposób najfantastyczniejszy.
W tym to poemacie ukazały się po raz pierwszy oryginalne typy, które później przeszły w nieśmiertel ność, jak Agramont, Astolf, Sakripaut, Rodomont. Nale ży jednak dodać, że nie sam ich twórca Bojardo, ale
ich drugi ojciec Ariosto, daleko bogatszy i potężniejszy
od Bojarda geniusz, nadał im nieśmiertelność.
Perrens, w swej Hist. literatury włoskiej,
określając wady i zalety Bojarda, mówi: Oznajomiony
z literaturą klasyczną, ale bardziej jeszcze z średniowie
czną; zajmujący wysokie stopnie wojskowe i uważany za doskonałego rycerza swoich czasów — chciał on posta
wić pomnik rycerstwu, którego był zaszczytem. Napisał
poemat prawdziwie epiezny o historyi Karola Wielkiego,
gdzie pierwsze miejsce zajmują damy i miłość: przyczem
poemat odznacza się bogactweńi i obfitością, która mu
zaszkodziła u potomstwa. 69 jego pieśni nie pozwala przewidzieć — dokądby go zaprowadziło opowiadanie,
z góry przypuszczać nieporządek, bezład, brak związku w szczegółach, a przytem w takiej olbrzymiej robocie musowem się staje zaniedbanie języka. Styl nie ma ani
pełni majestatycznej,jakiej oczekujemy od ucznia klasy ków, ani tej lekkości i wdzięku, jakich się wymaga od romansu. Ale ma on sztukę wytwarzania sytuacyj wzru szających, wyobrażania figur ludzkich, malowania chara kterów,opowiadania scenjuż to lekkich i czarodziejskich, już to szlachetnych i epicznych, co naśladowało po nim
wielu poetów. Nigdzie tak jak w malowaniu figur nie
przebija geniusz twórczy Bojarda: do niego należą te postaci, które Ariosto uczynił popularnemi, a przeciwień stwo tych figur rozmaitych, ale jednako żywych, jest
niemałą zasługą „Rolanda Zakochanego“. Chwalą
nawet imiona bohaterów, dźwięcznie i zręcznie zbudo
wane. Bojardo zresztą tak wielką wagę przypisywał do
tego, że gdy pewnego razu na polowaniu przyszło mu
do głowy imię Rodomonta, galopem powrócłł do domu,
i kazał dzwonić w dzwony i strzelać z armat „na cześć
świętego, którego chłopi jego jeszcze nie znali“. Poznać
tu łatwo namiętność twórcy do swego dzieła.
Orlando Innamorato.
Podczas uczty, którą w przeddzień turnieju urzą dzał Karol Wielki dla panów swego dworu i szlachty
zagranicznej — zjawiło się czterech olbrzymów, a śród nich piękna jak gwiazda poranna, nieznana królewna
195
Karola Wielkiego — Angelika, córka G-alafrona, króla Kataju (Chin) w Azyi“. Rycerz ten był to Argal, jej brat. Przybyli oni z końca świata, aby złożyć hołd wiel
kiemu cesarzowi Zachodu, a brat jej przytem pragnął
się zmierzyć zrycerzami jego dworu. Oto warunki: każdy
rycerz, jego włócznią powalony, staje się jeńcem Argala;
jeżeli Argal zostanie zwyciężony, jego siostra należeć
bedzie do zwycięscy. Wszyscy rycerze, starzy i młodzi źadają walki; Karol Wielki ogranicza do dziesięciu liczbę uprzywilejowanych.
Imiona ich losowaniem wybrane, a plac boju wy
znaczono u wejścia do lasu Ardeńskiego. Świetny Astolf,
kuzyn Rolanda i Rynalda, pierwszy wezwany — wnet zostaje wysadzony z siodła. Ferragus, najmłodszy, naj
większy i najsilniejszy z książąt Saraceńskich —- wystę
puje drugi. Również obalony jego straszną włócznią,
powstaje na nowo, zabija czterech olbrzymów Kataju
i zmusza Argala do nowej walki, z mieczem w ręku. Walka trwa dalej, i Angelika przerażona ucieka w głębie
lasu, wraz ze swoim bratem. Ferragus go dościga, na pada i zabija. Młodzieniec umierając prosi zwycięscę, aby rzucił do sąsiedniej rzeki jego ciało wraz z orężem, by nigdy nikt nie powiedział, że on tak potężną broń mając w ręku, został zwyciężony. Ferragus pragnie tylko na cztery dni zachować hełm Argala, aby nim swój za stąpić; później go rzuci do wody. Młody książę umiera,
i Ferragus oddala się wzruszony.
Tymczasem Rynaldo rzilcił się w las szukać An
geliki, a Roland ścigać Rynalda. W czasie tego biegu
spragniony Rynaldo pije wodę z przezroczystego źródła: jestto źródło Nienawiści, zaczarowane przez Merlina.
Wnet czuje on wstręt do swojej miłości dla cudzoziemki, ucieka od niej, chce wyjść z lasu, ale się zatrzymuje u innego źródła — i usypia. Jestto źródło Miłości. An
gelika przybywa tu, pije, widzi uśpionego rycerza i
uczu-wa dla niego miłość. Przebudzony kwiatami, które An
gelika na twarz mu rzuca, ucieka od niej szybko na
swym koniu Bajardzie. Angelika zostaje sama, zdumiona i zrozpaczona; wzruszenie ją wyczerpuje i usypia.
W tej samej chwili Roland, który szukał jej cią gle, przybywa, a za nim Ferragus.
Szczęk ich mieczów budzi Angelikę, która jeszcze
raz ucieka. Przyjazd ciotecznej siostry Ferragusa, która, wzywa dla zagrożonej Hiszpanii jego obecnościi miecza,