• Nie Znaleziono Wyników

I WOJNA ŚWIATOWA 3.1. NA BAŁKANACH

3.2. POD DŹWIŃSKIEM

Po powrocie do nowej ojczyzny Arabka pozostała, jako siostra miłosier-dzia, w służbie organizacji. Bez zbędnej zwłoki została wysłana pod Dźwińsk, który znajdował się na linii frontu od jesieni 1915 roku. Miasto to praktycznie od początku wojny było jednym z największych punktów sanitarno-ewaku-acyjnych w zachodniej części imperium rosyjskiego. Na porządku dziennym był prowadzony przez obydwie strony, czasem od rana do wieczora, ostrzał artyleryjski. Nad miastem i pozycjami rosyjskimi krążyły niemieckie samo-loty. Szpiedzy szukali informatorów. W samym mieście zaś, oprócz zniszczeń wywołanych działaniami militarnymi, ślady wojny można było znaleźć na pustych placach po drewnianych domach, które, opuszczone przez miesz-kańców w obliczu nadchodzącego frontu, zostały rozebrane przez żołnierzy na opał20. W toku prowadzonych walk rosyjskim wojskom udało się zatrzy-mać rozpoczęte 9 września 1915 roku natarcie niemieckie21 i po zdobyciu

18 Ислам: политика, экономика, право, культура (сборник студенческих научных работ), под ред. Р. Беккина, Москва–Санкт-Петербург 1999, s. 91. 19 АМГУ, ф. 1, о. 34л, д. 6589, л. 4. 20 С. Кузнецов, 90 лет назад началась великая битва за Двинск (2), http://rus.delfi.lv/ archive/article.php?id=12519919 (dostęp 15.08.2011). 21 О. Морозов, Последний комендант Двинской крепости генерал-лейтенант И. Н. Львов, „Baltfort” 2009, № 7 [предоставлено автором], http://august-1914.ru/o_moro-zov2.html (dostęp 15.08.2011).

23 października Ilukstu odepchnąć ich od Dźwińska22. Po krwawych bojach, z końcem 1915 roku sytuacja na tym terenie powoli się stabilizowała. Oby-dwie strony okopały się na swoich pozycjach. Linia frontu stanęła w miejscu, zamieniając się w swoisty labirynt okopów i przejść, umocnionych zasiekami i innymi przeszkodami. Rozpoczęła się wojna pozycyjna. Jej atmosferę dosko-nale ilustruje ówczesna anegdota: „Wojna. Żołnierza przywieźli do Dźwińska i posadzili do okopu. Siedzi, nic nie robiąc. Bum! – wybuch. Bum! – drugi! Bum! – trzeci. W leju: mięso, kamienie, kości, szmaty, krew i ołów. Żołnierz wyskakuje i machając rękami wrzeszczy do Niemców: Idioci, co robicie!? Przecież tu ludzie siedzą!”23 Do takiego miejsca przyjechała Ode-Wasiljewa.

W warunkach wojny pozycyjnej i frontu tkwiącego w okopach arabska siostra miłosierdzia nie miała tyle pracy co na Bałkanach. W tej sytuacji, prze-bywając wśród żołnierzy, dużo czasu poświęcała na rozmowy ze stacjonujący-mi w okolicy oddziałastacjonujący-mi – przede wszystkim z szeregowystacjonujący-mi. W skład arstacjonujący-mii rosyjskiej wchodziło ponad dziesięć milionów chłopów-żołnierzy, którzy nie bardzo rozumieli sens wojny, w której przyszło brać im udział. Powszechny wśród tej grupy był brak patriotyzmu, co można tłumaczyć wąskimi horyzon-tami myślowymi i niskim poczuciem obywatelskiej współodpowiedzialności. Sposób postrzegania świata i myślenia o własnym miejscu w szerszej społecz-ności zazwyczaj nie wykraczał poza wiejską wspólnotę, z której pochodzili24. Ode-Wasiljewa bardzo szybko zorientowała się, że ponad 90% tych chłop-skich żołnierzy stanowią osoby, które nie umieją ani czytać, ani pisać. To od-krycie obudziło w niej naturę pedagoga. Z uwagi na niewielki zakres swoich podstawowych obowiązków w pracy postanowiła zacząć uczyć niepiśmien-nych żołnierzy. Ten pomysł musiał oczywiście uzyskać akceptację zarówno jej przełożonych, jak i dowódców wybranych oddziałów. Najwyraźniej wstępna zgoda nie była gruntownie przemyślana, gdyż już po dwóch tygodniach pracy w charakterze żołnierskiej nauczycielki Arabka została niespodziewanie we-zwana do sztabu stacjonującego w Dźwińsku 3. Korpusu Armijnego. Pułkow-nik, który z nią rozmawiał, oskarżył młodą kobietę o prowadzenie działalności rewolucyjnej wśród żołnierzy i nakazał natychmiast opuścić linię frontu25.

22 Л. Жилвинска, На линии огня и смерти. Двинск (Даугавпилс) в годы Первой мировой войны, http://shh.neolain.lv/seminar23/alm10.zilvinska.htm (dostęp 15.08.2011).

23 А. Мариенгоф, Роман без врания, Москва 2007, s. 20.

24 N. Werth, Państwo przeciw społeczeństwu. Przemoc, represje i terror w Związku Sowiec-kim [w:] S. Courois, N. Werth, J. L. Panné, A. Paczkowski, K. Bartosek, J. L. Margolin, Czar-na księga komunizmu, Warszawa 1999, s. 58.

Ode-Wasiljewa wówczas jeszcze nie rozumiała, o co tak naprawdę została oskarżona. Nie do końca kojarzyła, co to takiego owa rewolucja. Jednak oba-wy dowództwa były jak najbardziej uzasadnione. Niezadowolenie z sytuacji, w jakiej znalazła się Rosja, w owym czasie było powszechne i dotyczyło nie tylko żołnierzy, lecz również cywilnej części społeczeństwa. Wrzenie na fron-cie osiągnęło stan, który wkrótce, po rewolucji lutowej, wprowadził w szeregi armii masowe mityngi, wiece i demonstracje. Niesubordynacja w stosunku do przełożonych była wśród oddziałów liniowych zjawiskiem powszech-nym26. Zresztą wraz z obaleniem cara Mikołaja II sytuacja w wojsku uległa tylko dalszemu pogorszeniu. Zdarzały się wypadki, gdy wojsko odmawiało walki. Rewolucyjne nastroje podsycała działalność komitetów żołnierskich i rozwinięta agitacja bolszewicka. Nic więc dziwnego, że w tym czasie kwitła dezercja. Wielu uciekinierów zabierało ze sobą broń. Dezerterzy żywili prze-konanie, że nowa władza, której emisariusze i piewcy prowadzili w wojsku skuteczną agitację, organizowali wielogodzinne mityngi, zniesie obowiązek służby wojskowej i zlikwiduje armię, o czym zresztą mówił sam Włodzimierz Lenin27. Koszty głoszonych zewsząd haseł – wolnościowych, demokratycz-nych czy rewolucyjdemokratycz-nych– były dla armii zabójcze. Z niegdyś zdyscyplinowa-nej stopniowo zmieniała się w anarchistyczną masę28.

W tej perspektywie inicjatywa i wydalenie Ode-Wasiljewej z rejonu frontu stanowiło drobny, nic nieznaczący w olbrzymiej masie rewolucyjnych wyda-rzeń epizod, choć dla samej Arabki mógł mieć on poważne konsekwencje. Dużo później kobieta dowiedziała się, że uniknęła surowej kary za prowa-dzenie działalności edukacyjnej wyłącznie dzięki swemu arabskiemu pocho-dzeniu29. Rzekomo dowództwo było przekonane, że znajduje się ona w Rosji tylko czasowo. Dlatego też nie podjęto starań o jej obserwację czy ukaranie. Kobieta opuściła front, rezygnując jednocześnie z dotychczasowego zaję-cia. Nigdy więcej nie pracowała już jako siostra miłosierdzia. Poważne wal-ki pod Dźwińswal-kiem miały zaś dopiero nadejść. Zaczęły się latem 1917 roku za sprawą ofensywy nazwanej od nazwiska ówczesnego ministra wojny Aleksandra Kiereńskiego, która ruszyła 30 czerwca, a załamała się 11 lipca. Osiem dni później inicjatywę przejęły wojska niemieckie i austro-węgierskie, wypierając Rosjan z Galicji Wschodniej i Bukowiny. Po zajęciu przez

Niem-26 Л. Жилвинска, op. cit.

27 Zob.: J. Smaga, Narodziny i upadek..., s. 34.

28 С. Кузнецов, op. cit.

ców Rygi 3 września 1917 roku wojska stanęły na linii od Zatoki Ryskiej przez Dźwińsk, Pińsk, Łuck, Czerniowce do granicy rumuńskiej. Taki stan rzeczy przetrwał do zawarcia rozejmu 15 grudnia 1917 roku30. Arabki nie było już wtedy na linii frontu.

Kronsztadt, w którym po powrocie z Dźwińska osiedliła się Ode-Wasilje-wa, nie był ani spokojnym ani łatwym miejscem do życia. Ceny produktów rosły z dnia na dzień, szerzyła się spekulacja, a zdobycie żywności graniczyło z cudem. Na początku 1916 roku w pobliskiej stolicy doszło do fali protestów społecznych z pobudek politycznych i ekonomicznych31. Chaos pogłębiała dezorganizacja transportu i braki paliwowe. Doprowadziły one do załama-nia zaopatrzezałama-nia, zarówno wojskowego, jak i cywilnego, przeznaczonego dla mieszkańców miast. Nic więc dziwnego, że sam Kronsztadt od połowy 1916 roku był areną niepokojów. Z miesiąca na miesiąc rosła liczba protestu-jących. Sytuacja osiągnęła stan krytyczny w połowie następnego roku. Piotro-gród zmagał się ze strajkami. W sierpniu 1917 roku stolicę ogarnęły pogłoski o spodziewanej operacji zajęcia miasta przez wojska generała Ławra Korni-łowa (1870–1918), który 31 lipca został mianowany głównodowodzącym armii rosyjskiej. Mieszkańcy w panice rozpoczęli przygotowania do ewaku-acji. Pogłoski sprawdziły się. W dniu 7 września Korniłow wydał generałowi Aleksandrowi Krymowowi (1871–1917), dowodzącemu 3. Korpusem Ka-walerii, rozkaz wkroczenia do Piotrogrodu tzw. kaukaskiej Dzikiej Dywizji i położenia kresu podsycanym przez bolszewików rozruchom32.

Arabka nie była jednak świadkiem tych wydarzeń. Nie uczestniczyła w przygotowaniach do obrony stolicy przed szturmem wojsk Korniłowa, aspirującego do zwierzchnictwa nie tylko nad armią, ale i rządem rosyjskim. Dokładnie w tym samym czasie przyjechał do niej żołnierz posłany przez przebywającego na Ukrainie męża. Iwan Wasiljew został tam wysłany do walki z szalejącą epidemią chorób zakaźnych. Już od dawna nie widział żony, z któ-rą musiał się rozstać po powrocie z Bałkanów. Posłaniec przywiózł kobiecie produkty żywnościowe. Ten nieoczekiwany prezent był bardzo na miejscu, ponieważ chaos panujący w kraju utrudniał dostęp do żywności. W mieście pojawił się głód. Jednak wizyta żołnierza ucieszyła Kławdię z jeszcze jednego powodu. Mogła skorzystać z okazji i wyjechać do męża na Ukrainę. Gdyby nie pomoc posłańca, nie udałoby się jej kupić biletu. W tym czasie transport

30 J. Pajewski, Pierwsza wojna światowa 1914–1918, Warszawa 2005, s. 633.

31 L. Bazylow, Historia Rosji, t. 2, Warszawa 1985, s. 487.

cywilny praktycznie przestał działać33 i osobie takiej jak Ode-Wasiljewa było-by trudno kupić bilet czy dostać się do odpowiedniego pociągu34. Ostatecznie mogła opuścić wstrząsaną niepokojami stolicę i Kronsztadt, znów zobaczyć się z mężem i mieć nadzieję na przychylniejszy los. Iwan Wasiljew kierował oddziałem Czerwonego Krzyża stacjonującym w Łubnach w guberni połtaw-skiej. Tam też trafiła Kławdia Wiktorowna, rozpoczynając kolejny – ukraiń-ski – etap w swoim życiu.

33 Ibidem, s. 51.

NA UKRAINIE

Kławdia Wiktorowna na Ukrainę przybyła razem z trzyletnią wówczas córką Ludmiłą. Na miejscu urodziły się dwie kolejne córki Wasiljewów – Wa-leria (w 1917 roku) i Galina w (1919 roku)1. Przez pierwsze dwa lata mieszka-li w Łubnach. Okomieszka-lica bardzo przypadła kobiecie do gustu. Nawet ją cieszyło to, że mogła opuścić niespokojny, a przede wszystkim chłodny Kronsztadt. W jednym z listów do Kraczkowskiego pisała: „Na dworze jest znacznie cie-plej, a przede wszystkim spokojniej. Mieszkam na obrzeżach miasta na brzegu rzeki… Moja dusza zaczyna odpoczywać od kronsztadzkich niebezpieczeństw. Przyroda tu pagórkowata, masa zieleni i kwiatów. Czasami wydaje mi się, że jestem w Palestynie. Szczególnie, kiedy idę rano na bazar. Przyroda i ludzie – wszystko przypomina mi tu palestyński sezon pielgrzymkowy”2.

Jak widać, była wyraźnie zadowolona ze zmiany otoczenia. Pierwszy raz od długiego czasu nie musiała zmagać się z trudnościami, z wyzwania-mi wojny, frontu, rewolucji. Mimo wciąż niespokojnych czasów ukraińska wieś mogła uchodzić za spokojną przystań. Pozwalała zapomnieć chociażby o głodzie – sytuacja żywnościowa na miejscu była w tym czasie zdecydowanie lepsza niż w Piotrogrodzie. Na razie Arabki nie zajmowały też przetaczające się przez ukraińskie wsie fale rewolucyjnych zmian. Hasła takie, jak wymy-ślony przez Włodzimierza Lenina trójpodział społeczności wiejskiej3, walka klasowa, dyktatura aprowizacyjna czy masowe rekwizycje żywności i inne wy-darzenia dotykające w tym czasie mieszkańców prowincji, a szczególnie wsi, toczyły się niejako obok. Tak długo, jak nie wpływały bezpośrednio na jej życie, starała się ich nie zauważać ani też nimi się nie przejmować – tak jakby jej nie dotyczyły.

1 АИВРАН, ф. 4, о. 1, Ankieta osobowa pracownika Moskiewskiego Instytutu Orienta-listycznego sporządzona 8 stycznia 1949 roku, s. 6.

2 АРАНСПбФ, ф. 1026, о. 3, д. 684, л. 4.

3 Lenin podzielił mieszkańców wsi na biedaków, średniaków i kułaków. Pierwszy był od-powiednikiem proletariusza, zaś ostatni miejskiego wyzyskiwacza, którego należało wyelimi-nować. Zob.: J. Smaga, Narodziny i upadek…, s. 47.

Z początkiem 1919 roku Iwan Wasiljew został skierowany do pracy we wsi o nazwie Krupoderence, położonej 40 km od Łubien. W tym czasie na Ukra-inie panowała epidemia tyfusu oraz pandemia grypy zwanej hiszpanką. Męż-czyzna pracował jako lekarz rejonowy i ciągle wyjeżdżał do chorych. Jego żona w tym czasie zajmowała się gospodarstwem domowym i opieką nad – wtedy już trójką – małych dzieci. Dużo później Arabka napisała o tamtych czasach: „Nasz rejon znajdował się 40 km od miasta powiatowego, w głuszy, rzadko docierały do nas wieści na temat sytuacji politycznej w kraju”4. Była wyraźnie zadowolona z takiego obrotu spraw. Niestety, nie na długo.

W lipcu 1919 roku lekarza skierowano do pracy w nowo otwartym ambu-latorium we wsi o nazwie Denisowka. Żona wraz z trójką córek znów musiała się przeprowadzić. Pojechała w ślad za mężem, ale nie zdążyła nawet rozpa-kować rzeczy, gdy stało się to, czego obawiała się najbardziej. Iwan Wasiljew zaraził się tyfusem i zmarł. Młoda kobieta została sama z dziećmi, praktycznie bez środków do życia. Nie była nawet w stanie zapłacić za pochówek męża. Wyręczyli ją mieszkańcy wsi, którzy przez pamięć o lekarzu zebrali dla du-chownego stosowną kwotę za nabożeństwo żałobne i pochówek5. Wdowa nie wiedziała, co ją dalej czeka, co powinna zrobić. Także otoczenie nie dawało nadziei, z góry skazując ją na ciężki los. Idąc za trumną męża, usłyszała roz-mowę na swój temat między kobietami w kondukcie żałobnym. Jedna z na-uczycielek, myśląc, że Ode-Wasiljewa nie zrozumie jej, po ukraińsku w bezpo-średni sposób oceniła sytuację Arabki: „Nic więcej nie pozostało tej biednej kobiecie, jak tylko wziąć torbę i chodzić po prośbie”6. W tych słowach było wiele racji. Produktów żywnościowych kobieta miała jedynie tyle, że ledwie wystarczyły jej na dwa miesiące. Pozostała sama w obcym miejscu, gdzie ni-kogo jeszcze nie zdążyła poznać, od nini-kogo nie mogła oczekiwać pomocy, a życie płynęło swoim torem, dzieci wymagały opieki. Nie zabrakło jej jedy-nie determinacji i wiary w odmianę losu. N. Łucka pyta retoryczjedy-nie: „Jakąż trzeba mieć odwagę, żeby zostając samej na obczyźnie z trzema pisklętami na rękach, nie upaść na duchu, lecz przeżyć, wytrzymać, wychować dzieci, a dla siebie samej znaleźć właściwą drogę w życiu?”7