• Nie Znaleziono Wyników

I WOJNA ŚWIATOWA 3.1. NA BAŁKANACH

5.2. PROBLEMY ŻYCIA CODZIENNEGO

Jako samotnej matce, wychowującej trzy córki, Kławdii Wiktorownie nie było wcale łatwo pogodzić pracę zawodową z opieką nad dziećmi. Tym bardziej że już w Palestynie odczuwała ciągnące się wiele miesięcy problemy zdrowotne73. Stan jej zdrowia pogarszał się z roku na rok, czemu sprzyjało bo-gate w wydarzenia i intensywne życie. Trzydziestokilkuletnia kobieta miała bardzo poważne kłopoty z nogą. Lekarze postawili złowieszczą diagnozę – gruźlica kolana, do której dochodził reumatyzm74. Te przypadłości sprawiały jej ogromne trudności z poruszaniem się, które z czasem jeszcze się nasiliły. Często też zmuszona była chodzić z nogą w gipsie. Wszystkie te dolegliwości razem wzięte sprawiły, że dużo czasu spędzała w sanatoriach, szpitalach lub po prostu leżąc w łóżku w domu. Noga, nieleczona, prawdopodobnie została-by odjęta. Trudno jej została-było jednak pogodzić wszystkie obowiązki, szczególnie że wybory, przed którymi stawiało ją życie, nie były wcale proste. Nawet, gdy zdecydowała się na leczenie, radząc sobie z najrozmaitszymi przeciwnościami i problemami, pojawiała się przeszkoda w postaci opieki nad dziećmi. Nie mia-ła ich z kim zostawić na czas pobytu w szpitalu czy sanatorium. Dopiero gdy sytuacja stała się na tyle krytyczna, że stanęła przed wyborem – albo dzie-ci, albo noga – zmuszona okolicznościami, umieściła córki w domu dziecka w Kronsztadzie, ponosząc koszt tej decyzji zarówno w wymiarze finansowym (ich pobyt był odpłatny), jak i – co zdecydowanie ważniejsze – emocjonal-nym, bardzo to przeżywając75. Kompleksowe badanie przeprowadzone pod-czas pobytu w placówce medycznej wykazało, że poza problemami z nogą, ma też bardzo chore serce, na co składało się obniżenie akcji serca połączone z rozstrojem nerwowym76. Mimo dolegliwości, na tyle, na ile pozwalał stan zdrowia, nie zwalniała tempa i nie oszczędzała się w pracy.

W codziennym życiu nieocenioną pomoc niósł jej Kraczkowski. Poza wsparciem zawodowym starał się reagować w bardziej przyziemnych spra-wach, rozwiązywać choć niektóre problemy wdowy z trójką córek. Ode-Wa-siljewa wspominała: „Zawsze delikatnie, nienatarczywie interesował się mo-imi sprawami”77. Sam uczony nie miał dzieci i najwyraźniej córki przyjaciółki wypełniały tę lukę. Najbardziej ukochał średnią z nich – Walę78. Przynosił

73 АРАНСПбФ, ф. 1026, о. 3, д. 684, л. 1.

74 АИВРАН, ф.4, о.1, List S. S. Awierkijewa do K. W. Ode-Wasiljewej z 27.04.1952 r., s. 1.

75 АРАНСПбФ, ф. 1026, о. 3, д. 684, л. 12, л. l4.

76 Ibidem, л. 14.

77 А. Валиев, op. cit., s. 9.

dziewczynkom słodycze i zabawki z okazji świąt Bożego Narodzenia i Wiel-kiej Nocy, przy czym zawsze starał się robić to z wyczuciem, tak by nie ura-zić czy dotknąć gospodyni, stawiając ją w niezręcznej sytuacji. Choć przecież kosz z żywnością i prezentami mógł przesłać przez posłańca, wolał zrobić to samemu, nie czekając jednak na jakiekolwiek słowa podziękowania. Najwy-raźniej chcąc uniknąć zakłopotania kobiety całą tą sytuacją, szybko się od-dalał. Córka Ode-Wasiljewej wspomina te nieoczekiwane podarunki jako wielkie święto79, zwłaszcza że problemy finansowe rodziny nie były czymś wyjątkowym i wdowa z trójką dzieci często borykała się z niewystarczającymi środkami do życia. Kraczkowski starał się więc wspierać ją finansowo. Kiedy w domu brakowało pieniędzy na bieżące wydatki czy niezbędne prace – jak choćby dokończenie rozpoczętego remontu – wykładał odpowiednią sumę z własnej kieszeni. Relacje łączące przyjaciół sprawiały, że pomoc ta płynęła od akademika w zasadzie z jego własnej inicjatywy, bez próśb czy specjalnych zabiegów ze strony Arabki.

Najlepszym przykładem takiej właśnie sytuacji było opisywane przez Ode-Wasiljewą wsparcie udzielone jej przez Kraczkowskiego przy ukończeniu prac remontowych. Odwiedził ją przed rozpoczęciem roku akademickiego, gdy z uwagi na ból nogi nie mogła wyjść z domu. Wpadł niespodziewanie porozmawiać o zajęciach. W domu zastał chaos, co jest normalne w samym środku remontu. Zaintrygowany spytał, co się dzieje. Przyjaciółka przyznała wówczas, że środki przeznaczone na odnowienie mieszkania skończyły się, a kresu prac nie było widać. Kraczkowski powiedział tylko, że nie ma przy so-bie odpowiedniej sumy i by jeszcze tego samego dnia przysłała do niego córkę. Kławdia Wiktorowna wahała się. Uczony nie miał za to żadnych wątpliwości. Nie czekał bezczynnie na posłańca w domu. W ciągu kolejnych dwóch go-dzin pojawił się ponownie u Arabki, uparcie twierdząc, że koniecznie mu-siał coś załatwić w okolicy, więc niejako przy okazji przyniósł też pieniądze80. Sam zdawał sobie sprawę, że doraźna pomoc nie rozwiąże problemów Ode-Wasiljewej – zresztą nie chciał zbyt często stawiać jej w niezręcznej sytuacji. Dlatego też starał się o podwyżkę jej uposażenia, grożąc – w razie odmowy – odejściem z pracy w Instytucie Żywych Języków Wschodnich81.

79 Воспоминает дочь Клавдии Викторовны – Людмила Ивановна Васильева [tekst przysłany przez Galinę Małyszewą – prawnuczkę K. W. Ode-Wasiljewej – 1.08.2012, dalej: Воспоминает дочь Клавдии Викторовны – Людмила Ивановна Васильева], s. 13.

80 АРАНСПбФ, ф. 1026, о. 2, д. 85, л. 14.

Rodzina Kławdii Wiktorowny borykała się – jak wielu mieszkańców Le-ningradu – z problemami mieszkaniowymi. Razem z córkami mieszkała ona w tzw. komunałce, zajmując pokój o niewielkiej powierzchni z możliwością dostępu do wspólnej kuchni, łazienki i toalety. Ten sposób wykorzystania zasobów mieszkaniowych był praktykowany i szeroko rozpowszechniony po rewolucji październikowej. Od 1924 roku regulowana przepisami norma przewidywała 8 m2 powierzchni użytkowej na jedną osobę82. W tej sytuacji Arabka i córki nie mogły liczyć na samodzielne mieszkanie. Mimo bardzo skromnych warunków i panującej ciasnoty jej dom zawsze był pełen gości: współpracowników, Arabów, którzy przyjechali w sprawach zawodowych lub po prostu zwiedzić Związek Radziecki, a także studentów, zwracających się do wykładowczyni z najrozmaitszymi problemami. Nigdy nie odmawiała, za-wsze słuchała, częstowała herbatą, karmiła i doradzała83. Dodatkowo w pierw-szych latach porządkowania życia w Leningradzie jej sytuację komplikowała niepewność co do przyszłości własnej i córek. Mimo przyjęcia po przyjeździe do Rosji obywatelstwa Arabka ciągle żyła w strachu, że może zostać deporto-wana do Palestyny. Czy to z uwagi na brak zaufania i podejrzliwość nowych władz, czy też inne – bliżej niesprecyzowane – powody istniało takie zagro-żenie. Było ono nawet całkiem realne – w 1925 roku urzędnicy zagrozili, że Ode-Wasiljewa będzie zmuszona do rozłąki z córkami. Dziewczynki urodzo-ne w Związku Radzieckim nie mogłyby opuścić z nią kraju84. Ostatecznie nic takiego nie miało miejsca, ale z pewnością cała ta sytuacja wpływała (nawet podświadomie) na kobietę, nie ułatwiając jej codziennego życia.

W lipcu 1927 roku85 egipskie czasopismo rego Zaydna „Al-Hill” ogłosiło konkurs na esej pod tytułem „Jak należy żyć, aby być szczęśliwym”. Bez specjalnych nadziei na sukces wzięła w nim udział również bohaterka monografii. Już po wysłaniu pracy zaczęła jednak rozmyślać, czy dobrze zrobiła – sama dziwiła się swojej śmiałości. Zastanawiało ją, czy to w ogóle możliwe, by w sześciostronicowym tekście konkursowym przekazać Arabom niuanse życia w Związku Radzieckim, doświadczenia w pracy z kobietami i zrelacjonować pokonywanie wszystkich napotkanych po drodze trudności86. Tym większe było jej zdziwienie, gdy właśnie jej przypadła pierwsza nagroda.

82 Н. Лебина, Повседневная жизнь советского города: нормы и аномалии 1920–1930 годы, Санкт-Петербург 1999, s. 132.

83 Воспоминает дочь Клавдии Викторовны – Людмила Ивановна Васильева, s. 12.

84 Ibidem.

85 W innym miejscu swoich wspomnień pisze, że było to w 1929 roku.

Tekst jej autorstwa, rozpoczynający się słowami: „Jestem Arabką, urodziłam się i wyrosłam w Palestynie, uciekłam z domu i wyszłam za mąż za rosyjskiego lekarza...”87, był jedną z 216 prac przesłanych na konkurs. Takie wyznanie, szczególnie w przypadku kobiety – mogło być odebrane jako akt niebywałej odwagi lub wręcz desperacji.

W tradycyjnym społeczeństwie arabskim człowiek nie może pozwo-lić sobie na zbyt osobiste wyznania, które przekraczają określone granice, zwłaszcza obyczajowe88, a Ode-Wasiljewa właśnie je przekroczyła. W swo-im artykule pisała o życiu, pracy, ciężkiej codzienności na Ukrainie i o tym, że nie wstydziła się żadnego zajęcia, jeśli tylko nie przynosiło ono hańby jej lub komuś innemu89. Tak wyrażona relacja z otoczeniem stanowiła wręcz de-wizę życiową Arabki – także w obliczu późniejszych wyborów. I właśnie to przesłanie – w ocenie autorki – trafiło do arabskiego jury90. Jak się później okazało, oceniając nadesłane na konkurs prace, mniej zajmowano się stroną filozoficzno-teoretyczną, stawiając na pierwszym miejscu kwestie praktycz-ne, zebrane w życiu autorów doświadczenia. Jury, złożone z samych autory-tetów – działaczy społecznych, pisarzy, profesorów Uniwersytetu Kairskiego, przyznało pierwszą nagrodę właśnie za prawdę – całą prawdę, którą Arabka odkryła w pewnym stopniu oczekując na akt łaski, przebaczenia występku z przeszłości, jakim była ucieczka z kraju i porzucenie rodziny. Poza tym jej tekst mógł inspirować inne arabskie kobiety, zachęcać je do podjęcia pracy – nawet jeśli ciężkiej, to na pewno nieuwłaczającej honorowi kobiety i jej ro-dziny91. W swoim eseju Ode-Wasiljewa rysuje autoportret osoby odważnej, uporczywie dążącej do raz obranego celu, będącej w stanie pokonać wszelkie trudności stojące na jej drodze. Wraz z osiągnięciem zamierzonego celu nie zadowala się sukcesem, idzie dalej, wyznaczając sobie kolejny. Patrzy na ota-czający ją świat otwarcie, bez zbędnych czy nadmiernych obaw. Ludzie, praca, przyroda to sprzymierzeńcy, a nie przeszkody w codziennym życiu92.

Nie zapomniała przy tym o swoim przyjacielu i sprzymierzeńcu. Zawsze darzyła go wielkim szacunkiem – nie tylko za osobiste relacje, ale także za jego stosunek do arabskiej kultury, dziedzictwa i samych Arabów. Często powta-rzała za swoimi rodakami, że „profesor Kraczkowski zna naszą kulturę lepiej

87 АИВРАН, ф. 4, о. 1, К. В. Оде-Васильева, Как надо жить…, s. 1.

88 J. Bielawski, K. Skarżyńska-Bocheńska, J. Jasińska, op. cit., s. 542.

89 АИВРАН, ф. 4, о. 1, К. Оде-Васильева, Моя связь с Украиной…, s. 10.

90 АИВРАН, ф. 4, о. 1, Komentarz Ode-Wasiljewej do artykułu Как надо жить…, s. 6.

91 АИВРАН, ф. 4, о. 1, К. В. Оде-Васильева, Моя связь с Украиной…, s. 10.

niż my, Arabowie”93. Nic więc dziwnego, że napisała do „Al-Hill”: „To, że obecnie pracuję na Uniwersytecie Leningradzkim pod kierownictwem ra-dzieckiego arabisty, akademika Kraczkowskiego, studiuję język arabski i na-uczam go, jest ukoronowaniem tego wszystkiego, co udało mi się osiągnąć. Będąc w pobliżu tego wielkiego człowieka, który kocha Arabów, który po-święcił całe swoje życie dla studiów nad ich językiem, literaturą i kulturą, czło-wieka wielkiego swoją niezwykłą szlachetnością, czuję się bardzo szczęśliwa. On nauczył mnie wiele o moim narodzie, czego wcześniej nie wiedziałam, moja miłość do własnego narodu dzięki niemu pogłębiła się i zaczęłam mieć nadzieję, że Arabowie będą w stanie wywalczyć sobie niepodległość i odzy-skać wcześniejszą sławę”94. Oczywiście pierwszą osobą, z którą podzieliła się wiadomością o wygranej, był jej mistrz. W liście do niego informowała: „Ignacy Julianowiczu, mówiłam Panu, że wysyłam artykuł na konkurs. Proszę sobie wyobrazić moje zdziwienie, kiedy dostałam list od rego Zaydna z gratulacjami oraz czek na 10 funtów i 5 szylingów. Tekst zostanie opubliko-wany w VIII numerze”95. Uhonorowanie pierwszą nagrodą uruchomiło la-winę pisemnych gratulacji. Na jej adres spłynęły listy i depesze nawet od tych Arabów, którzy przez czternaście lat nie chcieli się przyznać do znajomości z nią96.

Warto podkreślić, że esej opublikowany na łamach „Al-Hill”– nie ba-cząc na jego niewielkie rozmiary – stanowi najprawdopodobniej pierwszy przykład palestyńskiej autobiografii kobiecej. Radwa Ashour zauważa, że w ogóle nie jest to gatunek rozpowszechniony w arabskiej literaturze ko-biecej, a wszystkie tego rodzaju teksty można policzyć na palcach obu rąk97. Tym bardziej więc prekursorskie próby Ode-Wasiljewej zasługują na uwagę. Autobiografia – zdaniem Philippa Lejeune – jest sposobem konstruowania tożsamości, strategią budowania ja98. Dzięki tej krótkiej pracy można więc poznać stosunek autorki do osób i zdarzeń, które były jej udziałem, w które sama bądź przez los została uwikłana. Jej narracja jest typowa i nie oznacza streszczenia wszystkich wydarzeń z życia. Odnosi się do doświadczeń autorki

93 Т. Шумовский, Воспоминания арабиста, Ленинград 1977, s. 50.

94 АИВРАН, ф. 4, о. 1, К. В. Оде-Васильева, Как надо жить…, s. 6.

95 АРАНСПбФ, ф. 1026, о. 3, д. 684, л. 12.

96 АИВРАН, ф. 4, о. 1, Komentarz Ode-Wasiljewej do artykułu Как надо жить…, s. 7.

97 R. Ashour, op. cit., s. 228.

98 Ph. Lejeune, Wariacje na temat pewnego paktu, Kraków 2001, za: E. Lehr-Spławińska, Pamięć ciała Ahlam Mustaghanami. Forma – autobiografia – biografia [w:] Kobiety Bliskiego Wschodu, pod red. M. M. Dziekana, I. Kończak, Łódź 2005, s. 56.

w sposób selektywny, prezentując życiorys „gestaltyczny”, oddzielający ele-menty subiektywnie istotne99. Co więcej, wspomnienie Kławdii Wiktorowny wpisuje się w zauważoną przez Walerię Kirpiczenko ciekawą prawidłowość. Jej zdaniem, w materiałach autobiograficznych mężczyzn i kobiet występują zasadnicze różnice. Autorzy-mężczyźni w centrum narracji umieszczają sie-bie, deklarują swoje poglądy, a nawet przedstawiają osobiste, intymne uczu-cia. Kobiety z kolei częściej mówią o pracy i swojej działalności, a znacznie rzadziej o własnym doświadczeniu czy uczuciach100. Właśnie te cechy Ode-Wasiljewa zawarła w eseju z 1927 roku, a powtórzyła je wiele lat później we wspomnieniach wydanych w 1965 roku101. Zarówno praca konkursowa, jak i artykuł przeznaczony dla radzieckiego czytelnika mogą być traktowane jako rodzaj dowodu emancypacji arabskiej autorki. Decydując się na litera-turę tego pokroju – nawet jeśli w szczegółach różniła się ona od męskiego dorobku – kobiety udowadniały, że nie ma tematu czy formy dla nich obcej, a one same są w stanie sprostać tej „męskiej” pracy. Palestynce udało się to, i to dwukrotnie.