• Nie Znaleziono Wyników

I WOJNA ŚWIATOWA 3.1. NA BAŁKANACH

5.3. OSTATNI RAZ W PALESTYNIE

Rok 1928 to, poza publikacją opracowania Образцы ново-арабской литературы, również ważna chwila w prywatnym życiu Ode-Wasiljewej.

Pierwszy raz od czternastu lat i, jak się później okazało, ostatni zobaczyła wte-dy rodzinną Palestynę. Choć formalnie wyjazd ten miał postać stażu nauko-wego102, trudno odmówić słuszności opinii, że była to sentymentalna podróż do przeszłości – do ludzi i miejsc bliskich Arabce. W trakcie trzymiesięcznego pobytu – jak zauważył ‘Umar Maāmīd – więcej było wątków prywatnych, osobistych niż oficjalnych. Jego zdaniem, kobieta przybyła do Palestyny stę-skniona za rodziną103. Oczywiście nie należy całkowicie negować naukowych celów tego wyjazdu. Bezsprzecznie przy jego organizacji utrzymano sformali-zowany charakter pobytu, czego dowodzą stosowne dokumenty – choćby ofi-cjalne sprawozdania z wyjazdów pracowników instytutu, w którym zatrud-niona była Ode-Wasiljewa104. Zresztą trudno sobie wyobrazić realizację tego

99 Z. Bokszański, Stereotypy a kultura, Wrocław 2001, s. 41.

100 В. Кирпиченко, Египтянки – авторы и персонажи [w:] Женщина Востока в лите- ратуре и обществе, Москва 2007, s. 13.

101 К. Оде-Васильева, Взгляд в прошлое…, s. 171–176.

102 АИВРАН, ф.4, о.1, List S. S. Awierkijewa do K. W. Ode-Wasiljewej z 27.04.1952 r., s. 2.

103 O. Mahameed, Kulthom Odeh-Vasiliva and the Orientalism…

przedsięwzięcia w inny niż instytucjonalny sposób. Koniec lat dwudziestych XX wieku w Związku Radzieckim nie był okresem, w którym można by sobie pozwolić na całkowicie prywatną eskapadę do Palestyny i powrót do Lenin-gradu bez jakichkolwiek przeszkód.

Ojczyzna Kulm – teraz już Kławdii Wiktorowny – bardzo zmieniła się od momentu jej wyjazdu. Działalność Brytyjczyków i prowadzona przez władze mandatowe na tym terenie polityka gospodarcza sprzyjały rozwo-jowi kraju. Za strategiczne uznawano dwie działalności. Przede wszystkim rozwój infrastruktury transportowej i komunikacyjnej – oczywiście głównie w celu zabezpieczenia własnych potrzeb administracyjnych i militarnych, z uwzględnieniem właściwego skomunikowania kraju ze światem zewnętrz-nym105. Poza tym kładziono nacisk na uformowanie i uporządkowanie struk-tur władzy i administracji (w tym przypadku także głównie z uwagi na własne potrzeby kontroli terytorium objętego mandatem). Jednak same cele posta-wione przez Brytyjczyków, jak i ich realizacja, służyły miejscowej ludności. Budowa dróg, sieci kolejowej, infrastruktury telekomunikacyjnej i sieci elek-troenergetycznej oraz tworzenie stabilnych struktur administracji ułatwiało życie mieszkańcom oraz sprzyjało napływowi kapitału inwestycyjnego. Nale-ży przy tej okazji wspomnieć, że działalność władz mandatowych obliczona na rozwój Palestyny większe korzyści przynosiła jej żydowskim mieszkań-com niż społeczności arabskiej106. Jednak i jedni, i drudzy mogli korzystać z rozwiniętych usług socjalnych – w szczególności w takich dziedzinach, jak edukacja czy ochrona zdrowia. Na przykład, o ile dotychczasowy system szkolnictwa za czasów osmańskich nie prezentował się i nie działał najlepiej (Eglal Errera określa go mianem godnego pożałowania), o tyle zmiany wpro-wadzone w okresie mandatu brytyjskiego poprawiły stan rzeczy. Nowe wła-dze zaczęły rozwijać sieć szkół, opracowały programy nauczania i podręczniki drukowane według wzorów stosowanych w innych krajach arabskich znajdu-jących się pod brytyjskim protektoratem107. Wszystkie wprowadzone zmiany przyczyniły się do podniesienia poziomu stopy życiowej. Instytucje socjal-ne i rozwiązania promowasocjal-ne przez Brytyjczyków doprowadziły, chociażby, do obniżenia poziomu śmiertelności oraz wydłużenia wieku życia mieszkań-ców108. Oczywiście nie zmienia to faktu, że u podstaw brytyjskiej polityki

105 Й. Вакс, Cто лет лжи и насилия, Иерусалим 2005, s. 93.

106 А. Халамиш, Британские мандатные власти, евреи и арабы в 1917–1929 годах, перевод с иврита М. Урицкого, под редакцией А. Эпштейна, [b.m.w.] 2006, s. 85.

107 D. Bensimon, E. Errera, op. cit., s. 323.

leżały interesy imperialne, a nie szczególna dbałość o Palestynę i jej ludność jako taką, co mogłoby wynikać ze zobowiązań zawartych w Mandacie Pale-styńskim z 24 lipca 1922 roku109. System mandatowy był usankcjonowanym prawem międzynarodowym rodzajem kolonializmu, który mimo formalnych zapisów nie miał na względzie ochrony interesów obywateli obszarów man-datowych110.

Rok 1928 to czas wychodzenia Palestyny z kryzysu gospodarczego (po-ważnie ograniczającego żydowską emigrację na tym terenie), czas poprawy warunków ekonomicznych, wreszcie, wynikający bezpośrednio z poprzed-nich, początek okresu względnego spokoju. Pod brytyjskim mandatem nastą-pił wyraźny rozwój palestyńskich miast. Z zaniedbanych, prowincjonalnych osad przeobraziły się one w kwitnące metropolie. Najbardziej rozwinęła się Jaffa, która zyskała status największego miasta Palestyny. Z kolei w Hajfie Brytyjczycy wybudowali nowoczesny port. Korzystne zmiany nie ominęły także Jerozolimy. Inwestowano w budownictwo, uprawę cytrusów, powsta-wały pierwsze prywatne przedsiębiorstwa przemysłowe. Rozwój gospodarczy wywołał migrację części mieszkańców terenów wiejskich do miast. Na ich obrzeżach pojawiły się dzielnice biedy, chłonące szukających szczęścia i do-brobytu przybyszy ze wsi. Za brytyjską flagą do Palestyny napływała techno-logia i kapitał111. Zmiany i modernizacja sieci transportowej nie uszły uwa-dze Ode-Wasiljewej. W jednym z listów, w których relacjonowała swój pobyt Kraczkowskiemu, napisała:

Kiedy przyjechałam do Jaffy nie wiedziałam, czy jestem w Palestynie, czy w Paryżu. Nie mówię o strojach, […], ale o liczbie samochodów, ulep-szonych ulicach i komunikacji. […] Drogi tu wszystkie albo w większości są asfaltowe. Osły i konie widziałam bardzo rzadko – samochody i auto-109 Mandat Palestyński przyjęty przez Ligę Narodów, a konkretnie jego artykuł 2, zakła-dał wprawdzie wsparcie ze strony mandatariusza utworzenia „ogniska narodowego dla na-rodu żydowskiego”, jednak gwarantował też możliwość rozwoju instytucji samorządowych i ochronę praw obywatelskich wszystkim obywatelom Palestyny bez względu na pochodzenie i wyznanie. Z kolei w artykule 9 mowa jest o gwarancjach mandatariusza wobec różnych grup ludności w zakresie poszanowania ich praw osobistych. Zob.: H. Jamsheer, Konflikt bliskow-schodni. Zarys i dokumentacja, Płock 2004, s. 34–35. Artur Patek zwraca uwagę na nieprzy-padkowy brak precyzji w redakcji tekstu Mandatu, który stał się z czasem źródłem sprzecz-ności dotyczących rzeczywistej hierarchii jego celów. A. Patek, Wielka Brytania wobec Izraela w okresie pierwszej wojny arabsko-izraelskiej, maj 1948 – styczeń 1949, Kraków 2002, s. 20.

110 Zob.: A. Patek, op. cit., s. 19.

111 Д. Гилади, А. Голан, Общество, экономика и культура Израиля, ч. 2: Урбанизация и городское планирование, Тель-Авив 2002, s. 120.

busy są najczęstszym środkiem lokomocji. Śmiej się, mój drogi mistrzu, śmiej! Gdybyś widział moje zdziwienie, gdy zobaczyłam beduina z jego żoną i dziećmi w tradycyjnych strojach, który wysiada z samochodu przed hotelem, żeby tam mieszkać w czasie pobytu w Jerozolimie112.

Pobytowi Kławdii Wiktorowny w ojczyźnie towarzyszyło wielkie zainte-resowanie mediów oraz palestyńskiej elity intelektualnej. Kobietę krępowały te wizyty dziennikarzy chcących przeprowadzić z nią wywiad, „jakby była Katarzyną II”113. „Ledwie przyjechałam, wielu młodych ludzi przyszło, aby mnie powitać, zaprosił mnie na kolację pewien bogaty człowiek z Ram Allah, a razem ze mną zaprosił ponad 30 osób”114. Jednak ustawiczna uwaga poświę-cona jej osobie bardzo ją męczyła, odbijając się na samopoczuciu i zdrowiu: „Pozostałam 13 tygodni w Nazarecie, odgrywając rolę Finyanusa, aż mi się to znudziło. Ciągłe zaproszenia na kolacje i baranina, którą podawano, przy-czyniły się do tego, że rozbolał mnie żołądek, a nie mogłam nikomu odmó-wić”115. Przywołany przez kobietę tytułowy bohater opowiadania ukrego al-rego, tak jak ona, po przybyciu do rodzinnej miejscowości jest postrze-gany przez mieszkańców wyłącznie przez pryzmat odniesionego sukcesu. Nie może opędzić się od wszystkich chętnych, którym przyszło do głowy powitać go i pogratulować osiągnięć116. Uwaga otoczenia poświęcona zarów-no fikcyjnej postaci Finyanusa, jak i najbardziej rzeczywistej Ode-Wasiljewej dla obojga była męcząca. Oboje marzyli o chwili spokoju, choć zdawali sobie sprawę, że trudno walczyć z siłą zwyczaju. Zwłaszcza że w tej dziedzinie trud-no mówić o zmianach, a postęp dotyczy jedynie form, w jakich przejawia się zainteresowanie otoczenia, a nie jego intensywności czy natarczywości.

Podczas pobytu w ojczyźnie Arabka utrzymywała kontakt z palestyńską elitą skupioną wokół powstałej w 1917 roku „kawiarni włóczęgów”, zwanej również domem palestyńskich intelektualistów. Miejsce to było swoistym forum intelektualnym dwóch epok – osmańskiej i brytyjskiej. W budynku znajdującym się (i stojącym do dziś) w starej części Jerozolimy, w pobliżu Bāb al-all, funkcjonowała kawiarnia. Jej właściciel, Īsā Michel A-ubba, na-zywany stryjem Abu Michelem czy sołtysem Abu Michelem lub też stryjem Īsą, stworzył i prowadził coś więcej niż tylko lokal, gdzie serwowano kawę.

112 АРАНСПбФ, ф. 1026, о. 3, д. 684, л. 20, tł. M. M. Dziekan.

113 Ibidem.

114 Ibidem.

115 АРАНСПбФ, ф. 1026, о. 3, д. 684, л. 22.

116 . al-r, Historia Finyanusa. Wstęp i przekład z arabskiego A. Płonka [w:] Literatu-ra aLiteratu-rabska. Dociekania i prezentacje, pod red. M. M. Dziekana, t. 2, Warszawa 2000, s. 120.

Od dnia uruchomienia miejsce to nosiło rozmaite, powiązane z osobą zało-życiela nazwy, m.in.: Kawiarnia al-Muhtara, Kawiarnia a-ubba czy wreszcie Kawiarnia stryja Abu Michela. Kim zatem był jej twórca, potrafiący ściągnąć w progi kawiarni kwiat palestyńskiej inteligencji i sprawić, by miejsce to stało się dla nich jednocześnie klubem i domem?

A-ubba był chrześcijaninem pochodzącym ze starej Jerozolimy. Odebrał staranne wykształcenie w szkołach chrześcijańskich, by następnie podjąć pra-cę w wydawnictwie istniejącym przy Patriarchacie Jerozolimskim. Z czasem został jego dyrektorem. Za panowania osmańskiego współpracował z urīm abībem anāniyą (1864–1920). Przez pewien czas ich działalność była pro-wadzona poza prawem – anāniya nie mógł otrzymać licencji na prowadze-nie własnego wydawnictwa. Gdy się to udało, Īsā poważprowadze-nie zaangażował się w przedsięwzięcie, pracując na jego rzecz po kilka godzin dziennie. Jak twier-dzi Muammad Bsil Sulaymn, w owym czasie pracownicy domów wydaw-niczych stanowili awangardę inteligencji117. Poeci, literaci wręcz konkurowali między sobą w zawieraniu znajomości z osobami z tego środowiska. Praca w wydawnictwie anāniyi pozwoliła A-ubbie poznać większość później-szych bywalców swojej kawiarni – literatów czy polityków tego formatu co: all as-Sakkn, Bandalī Ilyās Mašhūr, Saīd ār Allāh, amil al-ālidī, Iskandar al-ūrī al-Baytālī, Nab Nar, Bandalī al-awzī, Īsā al-Īsā i wielu innych. Po wybuchu I wojny światowej większość wydawnictw zawiesiła dzia-łalność. Īsā, udręczony brakiem zajęcia, pozbawiony nadziei na zmianę tego stanu rzeczy, postanowił otworzyć kawiarnię w starej części Jerozolimy. Lo-kal ten stał się znany wśród chrześcijan. Szybko, bo już dwa lata od otwarcia, zmienił się w miejsce spotkań literatów i poetów. Z czasem zaczęli tu zaglądać również politycy. Jego właściciel był jednym z pierwszych zwolenników na-rodowego ruchu odrodzenia. Podczas tych spotkań dyskutowano na tematy związane z literaturą, edukacją, polityką, ekonomią i niepodległością. Prze-siadywali tu działacze ruchu Odrodzenia (An-Naha), reformatorzy, twór-cy kultury oraz osoby zajmujące się edukacją. Po stosunkowo krótkim czasie nowi „klienci” wyparli dotychczasowych bywalców. W 1920 roku klientami kawiarni byli prawie wyłącznie, pisarze, poeci, dziennikarze i politycy118. Była znana nie tylko w Jerozolimie, ale także w innych miastach Palestyny. Jej sława wyszła poza granice kraju – gościła dyskutantów chociażby z Egiptu, Syrii czy Libanu.

117 Muammad Bsil Sulaymn, Maqha a-a‘līk, bayt al-mutaqqafīn al-filisiniyyīn, http:// www.ahewar.org/debat/show.art.asp?aid=125246 (dostęp 20.12.2012), tł. J. Zastrzeżyńska.

all as-Sakkn nadał klubowi otwartemu dla dziennikarzy, poetów i inteligencji nazwę „kawiarnia włóczęgów”. Osoby „zrzeszone” w tym klu-bie określał mianem grupy, drużyny (aš-šalla). Ustanowił też swoistą konsty-tucję „włóczęgów”, w której określił warunki członkostwa. Jej najważniejszy zapis afirmował asertywność bywalców klubu. Nikogo o nic nie powinni byli prosić, a jeśli już, to tylko gości zaproszonych w skromne kawiarniane progi – choćby z uwagi na należny im szacunek. Nowi członkowie mogli wstąpić w szeregi klubu pod warunkiem integracji z grupą. Warunkiem niezbędnym i rodzajem próby miała być częstotliwość i intensywność (długość) wizyt w ka-wiarni, połączona z zaangażowaniem w debaty prowadzone przez drużynę. Należało godzić się na przyjęty wśród bywalców styl prowadzenia rozmów, wygłaszania toastów, uczestniczyć we wspólnym paleniu nargili. Kawiarnia włóczęgów była swoistym gościńcem, gdzie all as-Sakkn podejmował bliższych i dalszych dyskutantów – przyjaciół, znajomych czy po prostu cieka-we indywidualności. Praktykowanym zwyczajem było zapraszanie bawiących w Jerozolimie przybyszy z zagranicy nie do własnego domu (co powinno być naturalnym odruchem), lecz prowadzenie ich do kawiarni, gdzie już czekali członkowie klubu gotowi na niekończące się dysputy119.

Goście zawsze spotykali się tu z bezgraniczną serdecznością, otoczeni opieką ze strony gospodarza. Choć nie istniał żaden specjalnie sformalizowa-ny program działania, a organizowane spotkania obywały się bez żmudsformalizowa-nych ustaleń i dopinania szczegółów, to kawiarnia funkcjonowała bezproblemowo. Nawet wizyty zagranicznych gości i towarzyszące im spotkania dyskusyjne, w czasie których kawiarnia zamieniała się w salę wykładową, nie stanowiły organizacyjnego wyzwania dla drużyny. Arabka tak wspominała swoją wizytę w tym miejscu: „Poprosili mnie, żebym opowiadała w klubie i oto 6 sierpnia opowiadałam o tym, co widziałam. Krytykowałam zwyczaje cudzoziemskie, jakie tam widziałam, upadek i pogrążanie się w rozkoszy. Wydaje się, że moje słowa dobrze trafiły do serc większości”120. Zazwyczaj po występie słuchacze zarzucali gościa gradem pytań na temat kultury, literatury czy polityki kraju prelegenta. Do tradycji należało również publiczne prezentowanie nadesła-nych przez sympatyków, gości czy bywalców przebywających za granicą li-stów – głównie Palestyńczyków na emigracji czy europejskich orientalili-stów, a także wspólne redagowanie odpowiedzi. Jak zauważa Muammad Bsil Sulaymn, w historii tego przybytku najczęściej dyskutowano nad

otrzyma-119 Ibidem.

nymi z Rosji listami Ode-Wasiljewej i Bandalīego al-awzīego. Z kolei z Nie-miec pisał do klubowiczów powieściopisarz Azīz ūma121.

Podczas pobytu w ojczyźnie Arabka odwiedzała osoby różnego forma-tu: ludzi zasłużonych i szanowanych, oficjeli i intelektualistów. Spotkała się m.in. z inspektorem Wydziału Edukacji Isāfem an-Našāšibīm (1882– 1948). Urzędnik, pełniący tę funkcję od 9 lat, zasłynął chociażby wydanym w 1927 roku zarządzeniem o języku wykorzystywanym w szkołach. Od tego momentu wiedza miała być przekazywana wyłącznie w arabskim języku lite-rackim. Tym bardziej więc w trakcie spotkania i w toku prowadzonej rozmo-wy badaczkę zaskoczył fakt, że sam autor pomysłu posługiwał się dialektem. O swoim odkryciu z radością doniosła Kraczkowskiemu: „Byłam wczoraj w Wydziale Edukacji u Isāfa an-Našāšibīego. Mówię ci, śmiej się! Tak! On, po napisaniu słynnego artykułu o mówieniu w języku literackim, mówi... w dialekcie!”122 Zresztą obserwacje dotyczące języka prowadziła przy każdej nadarzającej się okazji. To zainteresowanie nie umknęło uwadze otoczenia. Jak sama zauważyła, „śmieją się tu z mojego zainteresowania dialektem, na-wet As-Sakkn”123. Skrzętnie notowała co ciekawsze sytuacje i zwroty. Wąt-pliwościami i odkryciami na bieżąco dzieliła się ze swoim mistrzem: „Byłam dziś u matki nauczyciela Fadila i powiedziała mi: czy wiesz, jak nazywają sa-mochód? Mówią: itinbil i tarambil”124. Zaś w kolejnym z listów informowała Kraczkowskiego:

Wczoraj byłam w Hebronie (Al-alīl). […] Odwiedziłam kilka do-mów, żeby posłuchać dialektu. Zdziwiły mnie dwie sprawy, o których wcześniej nie wiedziałam. Po pierwsze, że „qāf ” wymieniane jest jak „hamza” nie tylko w środku i na końcu słowa, jak to znałam również z Na-zaretu (tylko w tym przypadku), ale na początku słowa. Mówią zamiast „qa’s” – „as”. Druga sprawa to zamiana „šīn” na „sīn” albo „ā”. Na po-czątku myślałam, że kobieta sepleni, ale weszłam do drugiego i trzeciego domu i usłyszałam tę samą wymowę. Kiedy o to zapytałam, powiedziano mi, że wiele kobiet tak mówi125.

Z pewnością te i pozostałe jej spostrzeżenia uczony wykorzystał później, przygotowując referat poświęcony dialektowi palestyńskich Arabów126.

121 Muammad Bsil Sulaymn, op. cit.

122 АРАНСПбФ, ф. 1026, о. 3, д. 684, л. 20.

123 АРАНСПбФ, ф. 1026, о. 3, д. 684, л. 22.

124 АРАНСПбФ, ф. 1026, о. 3, д. 684, л. 20.

125 АРАНСПбФ, ф. 1026, о. 3, д. 684, л. 22.

126 Chodzi o referat wygłoszony na posiedzeniu Rosyjskiego Towarzystwa Palestyńskiego 20 grudnia 1928 roku, zob.: А. Грушевой, ИППО (по петербургским архивам) [w:] Архивы

Kławdia Wiktorowna wiele czasu spędziła na rozmowach z rodaczkami. Jej zainteresowanie sprawami, problemami i wizją świata w oczach miejscowych kobiet musiało jednak przebić się przez mur nieufności czy też rezerwy wobec badaczki. Kobiety wstydziły się swobodnie z nią rozmawiać. Najwyraźniej nie traktowały jej jak jednej z nich – raczej jak kogoś obcego, kto przybył do Pa-lestyny z daleka, bez jakiejkolwiek pewności, że jest w stanie je zrozumieć. Zresztą samo zachowanie Ode-Wasiljewej uznawały za co najmniej dziwne. Kobieta chciała tylko słuchać, co mówią, a w dodatku notowała niektóre rze-czy. Nic więc dziwnego, że patrzyły na nią podejrzliwie, co zauważała sama zainteresowana127. Czasem udało się jej namówić kogoś do rozmowy, skłonić do opowiedzenia jakichś historii. Badaczka nie kryła wówczas zadowolenia: „Wreszcie namówiłam jedną z nich i opowiedziała mi, jak produkują ubrania, i postanowiłam o tym napisać”128.

W pierwotnych zamierzeniach z Palestyny miała się wybrać do Egiptu. Na miejscu chciała dotrzeć do przedstawicielek ruchu kobiecego. Władze brytyjskie nie zezwoliły, niestety, na tę podróż. Fiaskiem zakończyły się także plany odwiedzenia Bejrutu. Nie pomogła protekcja przyjaciół i znajomych, w tym Amna ar-Raynego oraz urego Bāza. Nawet ich wysiłki nie na wiele się zdały. W tej sytuacji kobieta musiała zadowolić się możliwościa-mi pracy na możliwościa-miejscu. Rozgoryczona, szukając zajęcia i tematów w samej Pale-stynie, nie uniknęła przeszkód. Rzeczy, o których zamierzała napisać, powoli usuwały się z życia codziennego gdzieś na jego obrzeża, w cień. Jej rodzinne strony szybko zmieniały swoje oblicze. Jak zauważyła: „Pozostanę więc w Pa-lestynie i najlepsze, co mogę robić, to opisać nasze zwyczaje, które prawie za-mierają. Szukałam jakiejś kobiety, która mogłaby zatańczyć do „hīk mašaqq az-za‘rūra”, ale nie znalazłam, bo teraz nasze kobiety tańczą fokstrota i charle-stona, a nie tańce arabskie”129.

Ode-Wasiljewa spotkała się z Najwyższą Radą Muzułmańską (Al-Malis Islāmī Alā) i jej przewodniczącym, muftim Jerozolimy – Amnem al-usaynm (1897?–1974). Przy okazji tej wizyty otrzymała nawet propozycję pozostania w Palestynie i podjęcia pracy w Wydziale Edukacji. Przytomnie jednak zauważyła, że wyznawane przez nią poglądy marksistowskie mogą stanowić przeszkodę w przyjęciu tego zadania, zwłaszcza w sytuacji istnienia

русских византинистов в Санкт-Петербурге, ред. И. Медведев, Сaнкт-Петербург 1995, s. 142–143.

127 АРАНСПбФ, ф. 1026, о. 3, д. 684, л. 22.

128 Ibidem.

brytyjskiego mandatu. Spytała też, czy – w związku z powyższym – rozmów-ca jest w stanie zagwarantować jej bezpieczeństwo, tym bardziej że sama do-świadczyła, jeśli nie wrogości, to nieufności ze strony władz. Opowiedziała muftiemu o obawach brytyjskich urzędników związanych z jej przyjazdem do ojczyzny. Śledzono każdy jej krok, jakby była szpiegiem. Pisała też o tym Kraczkowskiemu: „Chodzi za mną tajna i jawna policja z miasta do miasta, jakbym coś złego zrobiła”130. W notach dyplomatów francuskich można z lei znaleźć następującą opinię: „Nasz agent konsularny w Nazarecie wie o ko-biecie, która czasami nazywa się Claudią Vassilias, a czasami Ode Kaltoum, a która jest komunistyczną agentką, mającą na celu penetrację Syrii. Konsu-laty w Palestynie zostały ostrzeżone” 131. Oczywiście ze strony hadżiego nie mogły paść żadne wiążące zobowiązania. Jak relacjonuje Iqbal Tamimi, Ode-Wasiljewa usłyszała jedynie: „Moja córko, nie mogę zagwarantować ci nicze-go, nie mogę zapewnić bezpieczeństwa nawet własnej brodzie”132. Jak się wy-daje, obawy o własne bezpieczeństwo nie były jedynym powodem odrzucenia próśb o pozostanie w Palestynie. Jej pobyt miał przecież formalny charakter i naruszenie zasad naukowego wyjazdu mogło przysporzyć jej nieprzyjemno-ści w Związku Radzieckim. Jedno jest pewne – rozważała złożone propozycje, ale według własnych reguł. Jak napisała Kraczkowskiemu: „Odrzuciłam pro-pozycję zostania w Palestynie, chyba że powstanie szkoła narodowa zgodna z moimi oczekiwaniami, ponieważ pozostałe szkoły to ciężka choroba, są an-gielskie i wyrzucają nauczycielki, które się nie podobają, bez żadnego powodu i wykorzystują je do granic możliwości”133.

We wspomnieniach córki Ludmiły Ode-Wasiljewa miała jeszcze jeden po-wód do powrotu. Przekazując dzieciom wrażenia z wyjazdu, podkreślała, że szczególnie przygnębiał ją stosunek do niej bliższych i dalszych znajomych, sąsiadów, ludzi, którzy ją znali. Społeczność, z którą dzieliłaby życie codzien-ne, najwyraźniej nie zapomniała o wydarzeniach z przeszłości. Źle przyjęta w rodzinnych stronach – jak to relacjonowała – miała wrażenie, że kobiety, poznawszy ją, chętnie obrzucałyby gościa z dalekiego kraju kamieniami. Pa-miętały wszystko, szczególnie małżeństwo z cudzoziemcem i ucieczkę z kraju134.

130 АРАНСПбФ, ф. 1026, о. 3, д. 684, л. 22.

131 G. Menicucci, Kulthum Auda. The Forgotten Palestinian Ethnographer…, s. 144.

133 АРАНСПбФ, ф. 1026, о. 3, д. 684, л. 22.

Jeszcze będąc w Palestynie, Ode-Wasiljewa powzięła pewne plany dotyczą-ce przyszłych publikacji, zamierzała napisać chociażby o sposobie produkcji ubrań czy dialektologii palestyńskiej135. Jednak ostatecznie pokłosiem jej po-bytu w rodzinnych stronach zostały dwa artykuły o charakterze etnograficz-nym. Poświęciła je tradycyjnym praktykom związanym z narodzinami dzieci i suszą. W obydwu elementem spajającym jest postać kobiety jako symbolu płodności – czy to w znaczeniu dzietności, czy też urodzaju zbiorów. W pa-lestyńskiej, a także w wielu innych tradycjach ziemia często bywała wyobra-żana jako kobiece ciało. Stąd żeński pierwiastek w obrzędach związanych z jej uprawą. Badaczka wybiórczo skupiła się na tych palestyńskich zwyczajach