• Nie Znaleziono Wyników

Dane osobowe

W dokumencie Tom 2: Obrazy i słowa (Stron 102-105)

W pilotowym odcinku Wybranych policjantka przesłuchująca bezdomnego mężczyznę przypomina mu, że nie podał swojego nazwiska, na co on odpowiada z przekąsem: „Wiesz, to zabawne. W dzisiejszych czasach człowiek potrzebuje nazwiska tylko wtedy, gdy jest w tarapatach”. W ten sposób serial wprowadza jeden z obsesyjnie powracających wątków tematycznych, realizowanych zarówno na poziomie fabuły, jak i charakteryzacji postaci.

Onomastyczne „skrzywienie” scenarzystów produkcji daje się zauważyć praktycznie w przypadku każdego z kluczowych sprzymierzeńców i oponen-tów Harolda Fincha. On sam nigdy nie ujawnia swoich prawdziwych danych, z wyjątkiem imienia, a nazwiska, które przybiera, w większości odnoszą się do nazw ptaków, które za młodu uwielbiał obserwować wraz ze swoim ojcem.

Wieloma aliasami posługują się również jego najbliżsi współpracownicy: John Reese, były agent CIA i komandos, o którym w mediach i na policji mówi się używając banalnego, ogólnikowego sformułowania „mężczyzna w garniturze”, i agentka/zabójczyni do wynajęcia, Sameen Shaw. Prawdziwe nazwiska tych dwojga również pozostają tajemnicą do końca serialu. Rekordzistką pod względem liczby fałszywych tożsamości jest hakerka Samantha Groves; imię Root – jedyne, z którym bohaterka w pełni się utożsamia, gdyż nawiązuje ono do wyjątkowego, uprzywilejowanego statusu admina (zapewne dlatego zazdro-sny Finch uporczywie zwraca się do niej per „panno Groves”) – można również odczytywać w kategoriach dramatycznej ironii, biorąc pod uwagę niemal całkowity brak zakorzenienia tej postaci. Nawiasem mówiąc, wybór podobnie brzmiących imion dla protagonistek wydaje się nieprzypadkowy w kontekście łączącej je relacji2. Z kolei Lionel Fusco, jeden z dwojga stróżów prawa, którzy regularnie wspierają działania Fincha, uwielbia nadawać wymienionym wyżej osobom swoje własne, żartobliwe określenia i pseudonimy. Wreszcie Maszyna

2 Na dodatek nazwiska obu bohaterek odnoszą się do roślinności (grove to gaj; shaw zaś to nadziemne pędy ziemniaka).

Pamięć, wola, wizualizacja – „maszyny" i ludzie w serialu Wybrani

102

ma swój własny system kategoryzowania postaci, z którymi współpracuje; używa w stosunku do nich terminu „zasoby”. Wyjątkami są Finch i Root. On jest dla Maszyny adminem, ona – analogowym interfejsem: jedyną osobą, z którą, począwszy od końca drugiego sezonu serialu, SI kontaktuje się bezpośrednio, by powierzać jej rozmaite zadania.

Szczególnie istotne w kontekście nazw własnych wydają się motywacje przyświecające twórcom Maszyny i jej śmiertelnego wroga, Samarytanina.

We flashbacku w odcinku „Aletheia” młody Harold tłumaczy tracącemu pa-mięć ojcu, że konstruuje urządzenie, które nie tylko przypomni mu o ważnych rzeczach, ale będzie dlań kimś w rodzaju przyjaciela: że być może będzie się nim opiekowało, uczyło od niego, dawało mu poczucie bezpieczeństwa. Słowa Fincha są zadziwiająco zgodne z tym, co mówi torturowana Root – Maszyna jest jej mocą, jej powodem, by żyć, obiektem quasi-religijnego uwielbienia (por. Martin 2015), przyjaciółką i protektorką. Decyzja Fincha, by nie nadawać Maszynie imienia, może być interpretowana na wiele sposobów, w każdym razie jaskrawo kontrastuje z przewrotnością osób odpowiedzialnych za „ochrzczenie”

i uruchomienie Samarytanina. W jednym z końcowych odcinków serialu, „The Day the World Went Away”, Root zarzuca Finchowi, że nigdy nie był gotów dostrzec człowieczeństwa w swoim dziele:

Root: Wiem, dlaczego nie dałeś Jej imienia. Nie daje się imienia czemuś, co być może trzeba będzie zabić. [...] Czy ci się to podoba czy nie, Harry, ona jest twoim dzieckiem.

Finch: Nie dałem maszynie imienia, bo sądziłem, że kiedyś sama będzie chciała je sobie wybrać.

Odpowiedź Fincha nie usuwa wątpliwości związanych z jego stosunkiem do Maszyny. Jego poczynaniami zdaje się kierować nieufność i strach, i w tym sensie Finch praktycznie nie ewoluuje mimo upływu kilku lat w fikcyjnym świecie Wybranych. Kluczem do zrozumienia tej postaci wydaje się rozmowa z Arthu-rem Claypoolem, przyjacielem Fincha i twórcą pierwszej wersji Samarytanina.

Na pytanie Arthura, czy Maszyna jest cudowna, Finch odpowiada twierdząco:

„cudowna i straszna”. Wprawdzie przytoczony poniżej Nietzscheański argument Arthura musi budzić niepokój w kontekście zadań, jakie realizuje wywyższony przez bierną, zmanipulowaną ludzkość Samarytanin, lecz przynajmniej dostrze-ga on w Maszynie istotę:

Anna Krawczyk-Łaskarzewska

Arthur: Wszystko zmierza ku chaosowi. Twoje dzieło daje nam, nieszczęsnym duszom, odrobinę porządku. Twoje dziecko jest tańczącą gwiazdą.

Finch: To nie moje dziecko. To maszyna.

Arthur: Fałszywa dychotomia. Wszystko to elektryczność. Czy sprawia, że się śmiejesz, że płaczesz?

Finch: Tak.

Arthur: Czy może być coś bardziej ludzkiego? („Aletheia”)

Niejako wbrew powściągliwej postawie Fincha, Maszyna jest często opisywana w kategoriach ludzkich, zwłaszcza w ostatnim sezonie serialu, gdzie przyrównuje się ją do dziecka, które musi się umieć obronić na placu zabaw („ShotSeeker”), do pacjenta, któremu potrzebne jest sztuczne oddychanie, a także do ucznia, który przerósł mistrza („B.S.O.D.”). W odcinku „Synecdoche” Maszyna zapytuje Fincha, czy traktuje ją on w kategoriach zbrodni, a usłyszawszy jego lakoniczne „być może”

obrusza się i smuci: „Ale przecież zostałam stworzona po to, by czynić dobro”.

Podsumowując, Finch jest kiepskim ojcem dla swojego superinteligentnego

„potomka” – brak wiary w to, że Maszyna rzeczywiście dba o ludzi, a także graniczący z obrzydzeniem emocjonalny dystans zapewne bardzo ułatwiają mu trzymanie SI w ryzach, a przy tym przywodzą na pamięć narcystyczną arogancję Viktora Frankensteina. Wprawdzie Finch uznaje za najwyższą wartość życie ludzkie, ale w imię własnych zasad ustawicznie krępuje potencjał Maszyny, przez co doprowadza do śmierci swoich najbliższych współpracowników.

Płeć i „stosunki rodzinne” Maszyny stanowią jeden z ciekawszych aspektów serialu, zwłaszcza jeśli chodzi o postawy Fincha i Root – dwojga Najbardziej Wartościowych Graczy w walce przeciw Samarytaninowi. SI jest postrzegana przez Fincha w kategoriach bezosobowych, lecz Root odnosi się do niej jak do kobiety, często określa ją mianem bóstwa i niekiedy przyrównuje swoją więź z Maszyną do wręcz seksualnej bliskości.

Finch: Kiedyś usłyszałem, że ciężarna kobieta może zobaczyć we śnie twarz swojego nienarodzonego dziecka. Widziałem każdą cyfrę, każdą linijkę kodu, kiedy je tworzyłem [Harold ma na myśli Maszynę]. Ale ty to zmieniłaś, prawda?

Znalazłaś sposób na to, by zmienić to DNA i zmienić kod. Czy właśnie tak skłaniasz je, by do ciebie mówiło?

Root: Masz taką relację z nią, jakiej chciałeś. Ona to respektuje. Moja relacja ma…

bardziej intymny charakter („The Crossing”).

Pamięć, wola, wizualizacja – „maszyny" i ludzie w serialu Wybrani

104

Wprawdzie o poglądach i intencjach Maszyny dowiadujemy się głównie za pośrednictwem kwestii wypowiadanych przez Root, niemniej jednak dwa ostatnie sezony Wybranych konsekwentnie forsują ideę, że SI widzi w Finchu nieomylnego, wymuszającego posłuszeństwo ojca, zaś Root jest dla niej kimś w rodzaju ukochanej siostry, przyjaciółki i powierniczki.

W dokumencie Tom 2: Obrazy i słowa (Stron 102-105)