Za ewangeliczn¹ kanwê tej refleksji wybra³em pe³ne nieskrywanego wyrzutu pytanie Jezusa skierowane do ¿ydowskiego dostojnika Nikode-ma podczas pamiêtnej nocnej dysputy. Jezus rzek³: Ty jeste nauczycie-lem Izraela, a tego nie wiesz? (J 3,10).
Moje pytanie sformu³owane w tytule tego artyku³u jest podobnym do tamtego zadziwieniem nad nieobecnoci¹ w ró¿norakich formach dialogu ze spo³ecznoci¹ ¿ydowsk¹ szerokiej reprezentacji spo³ecznoci katolickiej, a zw³aszcza jej duchowych przewodników. Jeli potrzeby takiego dialogu i konsekwencji jego ograniczenia do krêgów akade-mickich nie rozumiej¹ nauczyciele, to trudno siê temu nie dziwiæ. Moja refleksja jest dopatrywaniem siê powodów, dla których w kontaktach chrzecijañsko-¿ydowskich na szczeblu parafialnym jest tak jak jest, to znaczy miernie. Doszukujê siê przyczyn takiego stanu rzeczy w brakach w formacji, niedostatkach wiedzy, a wreszcie w obawach i uprzedzeniach polskiego duchowieñstwa. To, co dla ogó³u wiernych mo¿e byæ niedz¹ obiektywnie niezawinion¹, obojêtnoci¹ wynikaj¹c¹ z braku wie-dzy, a nawet uprzedzeniami maj¹cymi za ród³o potocznie powtarzane niestworzone opowieci, dla kap³anów jest zawstydzaj¹cym brakiem w wykszta³ceniu i zaniedbaniem w formacji duchowej. Niestety, nikt nas nie uczy³ historii relacji chrzecijañsko-¿ydowskich oraz wynika-j¹cych z historycznych zaniedbañ w tym zakresie potrzeb, zadañ i
po-10*
stulatów1. Nikt nie poprowadzi³ nas na miejsca eksterminacji ¯ydów. Nie dano nam szansy skosztowaæ ¿ydowskiej macy i poznaæ ¿ydowskiej tra-dycji, choæ wszystko to by³o i jest tak blisko nas. Opowiadano nam za to przy ró¿nych okazjach o dawnych i obecnych spiskach ¿ydowskich, uczo-no nieufuczo-noci wzglêdem obcych, a przejawy papieskiej otwartoci wo-bec ¯ydów t³umaczono wzglêdami dyplomatycznymi i otwartoci¹ nasze-go Papie¿a na wszystkie rodowiska, nawet wrogienasze-go chrzecijañstwu
wiata.
Od dwudziestu lat jestem katolickim ksiêdzem, który kszta³ci³ siê w seminarium w Warszawie i nastêpnie pe³ni³ przez blisko dziewiêæ lat pos³ugê duszpastersk¹ w Otwocku pod Warszaw¹. Te informacje s¹ o tyle istotne, ¿e dzi zawieraj¹ moj¹ wiedzê o ¿ydowskim wczoraj i dzi obu tych miast, ale przez ca³e lata seminaryjne i pierwsze lata pos³ugi ka-p³añskiej by³y tej wiedzy pozbawione. Pytanie brzmi: dlaczego? Czy mo¿-na mo¿-na modlitwie, w formacji intelektualnej, w mo¿-nauczaniu wspó³czesnej eklezjologii abstrahowaæ od setek tysiêcy ¿ydowskich mieszkañców, a nastêpnie ¿ydowskich ofiar z tych miast?
Moja droga do Jedwabnego, na otwocki i karczewski cmentarz ¿y-dowski, do pomników warszawskiego getta wiod³a niestety nie poprzez seminaryjne wyk³ady i medytacje, ale przez parafie na terenie Zwi¹zku Radzieckiego, w których przez kilka lat pe³ni³em pos³ugê duszpastersk¹.
Nie pokazali mi tej drogi wyk³adaj¹cy w seminarium biblici, teologowie, seminaryjni prefekci. Nie wyruszy³em na spotkanie starszych braci w wierze za podpowiedzi¹ moich biskupów, dziekanów czy seniorów ka-p³añskiej pos³ugi. Znalezienie zaniedbanego cmentarza ¿ydowskiego i gruzów miejscowej synagogi przypisujê trudnej do wyjanienia inter-wencji Najwy¿szego, Który na swój sposób ko³ata³ do moich drzwi, a¿
otworzy³em. Tam na bia³oruskiej ziemi obudzi³a siê moja wra¿liwoæ tycz¹ca losów tej spo³ecznoci. Potrzeba by³o wyjazdu za granicê, by do-strzec, ¿e mój kraj rodzinny usiany jest podobnymi reliktami ¿ydowskiej, a jednoczenie polskiej przesz³oci. Na terenie Zwi¹zku Radzieckiego
przy-1 Nauczanie na ten temat postuluj¹ dokumenty Kocio³a katolickiego: Wskazówki i sugestie dotycz¹ce wprowadzenia w ¿ycie deklaracji Nostra aetate nr 4, ¯ydzi i juda-izm w g³oszeniu S³owa Bo¿ego i katechezie Kocio³a katolickiego. Wskazówki do w³aci-wego prezentowania tych zagadnieñ oraz Pamiêtamy: Refleksja na temat Szoah. Wszyst-kie dokumenty publikuje G. I g n a t o w s k i: Na drogach pojednania. Miêdzynarodowy Katolicko-¯ydowski Komitet £¹cznoci. £ód 2003, s. 241277. Wprowadzenia w ¿ycie dokumentów katolickich dopomina³ siê Jan Pawe³ II. Zob. na przyk³ad jego wypowiedzi:
Przemówienie w rzymskiej Synagodze Wiêkszej oraz Przemówienie do przedstawicieli wspólnoty ¿ydowskiej podczas podró¿y apostolskiej do Polski. Oba teksty znajduj¹ siê w publikacji ¯ydzi i judaizm w nauczaniu Jana Paw³a II (19782005). Red. W. C h r o -s t o w -s k i. War-szawa 2005, -s. 107112, 184187.
chodzi³o mi stan¹æ wobec wiernych obci¹¿onych od czasu ostatniej wojny wyrzutami sumienia zwi¹zanymi z wydawaniem ¯ydów i szabrowaniem ich dobytku. Zupe³nie wtedy nie zdawa³em sobie sprawy, ¿e w Warszawie i Otwocku te zjawiska musia³y wystêpowaæ na o wiele wiêksz¹ skalê.
Czy koniecznie nale¿a³o wyjechaæ daleko, by zobaczyæ to, co by³o przez ca³e lata na wyci¹gniêcie rêki?
Koció³ w swoim pos³annictwie zatroskania o cz³owieka pochyla siê nad losami ludzi skrzywdzonych, odepchniêtych, zagubionych, choæby ich historie poznawa³ po up³ywie wieków. Rozwa¿amy losy grzeszników spo-tykaj¹cych Jezusa, op³akujemy Szczepana ukamieniowanego przed bli-sko dwoma tysi¹cami lat, pielgrzymujemy do warszawskiego grobu za-mordowanego przez oprawców kap³ana. Dlaczego w tej pe³nej zatroska-nia refleksji i zadumie skrzêtnie omijamy groby dzieci, kobiet i starców, których jedyn¹ win¹ by³o ich ¿ydowskie pochodzenie?
Pytania te kierujê do samego siebie, zastanawiaj¹c siê, jak to mo¿liwe bym przez 30 kilka lat by³ lepy i g³uchy wobec tego wyzwania. Stawiam sobie te pytania, bo wierzê, ¿e odnalezienie przyczyn tego stanu rzeczy mo¿e stanowiæ przyczynek do ich przezwyciê¿enia i staniêcia w prawdzie zarówno wobec ogromnych zaniedbañ w tej dziedzinie, jak i kszta³towa-nia nowej wra¿liwoci nas samych i w powierzonych nam wspólnotach.
Rola kap³anów jest w tej dziedzinie niezwykle istotna i chyba nie do zast¹pienia. Mam na myli nasze polskie realia. Oczywicie, mog¹ siê zdarzyæ tak ukszta³towane wspólnoty parafialne czy spo³ecznoci lokal-ne, które same z siebie wygeneruj¹ zainteresowanie t¹ problematyk¹, zatroskanie o lady spo³ecznoci ¿ydowskiej na danym terenie i zatrosz-cz¹ siê o pamiêæ wymordowanych ¿ydowskich mieszkañców. Wydaje siê jednak, ¿e bez duchowego przewodnictwa, bez ¿yczliwej aprobaty albo choæby bezstronnej obojêtnoci miejscowych duszpasterzy poczynania tych entuzjastów bêd¹ niezwykle utrudnione, jeli w ogóle mo¿liwe.
Obojêtnoæ wobec ludzkiej krzywdy, jeli w historycznych realiach mog³aby znaleæ swe wyt³umaczenie w terrorze okupanta i gro¿¹cych wszystkim wspieraj¹cym ¯ydów, a nawet ich rodzinom konsekwencjach, po zakoñczeniu dzia³añ wojennych nie znajduje absolutnie ¿adnego wy-t³umaczenia. Wypieranie ze wiadomoci wiernych jakiejkolwiek formy wspó³odpowiedzialnoci za losy tysiêcy zagazowanych, rozstrzelanych i spalonych jest drog¹ donik¹d. Naszym bliskim zmar³ym winni
jeste-my jak¹ formê duchowego wsparcia, ekspiacji, modlitwy wstawienni-czej. Czy papieskie przypomnienie braterstwa w wierze ¯ydów i
chrze-cijan nie jest jednoczenie wezwaniem do jakiego religijnego, moralne-go powrotu do tamtych wydarzeñ? A z drugiej strony, jak pomóc tym, którzy od dziesiêcioleci dwigaj¹ brzemiê swojej winy wobec ¯ydów, jeli siê nie dopuszcza do wiadomoci wiernych choæby cienia
odpowiedzial-noci za bezmiar tragedii Narodu wybranego, jaka dokona³a siê na na-szych ziemiach za ¿ycia nana-szych ojców. Wielu uhonorowanych tytu³em
Sprawiedliwy wród narodów wiata w swojej polskiej Ojczynie
wola-³o pozostaæ bezimiennymi. Do dzi w wielu miejscach bezczeszczone s¹
¿ydowskie cmentarze, g³oszone z wysokoci ambony opinie i pogl¹dy czer-pi¹ce z antysemickiego dziedzictwa przesz³oci.
Spo³ecznoæ religijna, hermetycznie zamkniêta i zatroskana o w³a-sne bezpieczeñstwo, we wszelkich jego aspektach, przestaje byæ wiary-godna dla wiata, do niesienia zbawienia, bêd¹cego jej powo³aniem. Syn-drom oblê¿onej twierdzy prowadzi do kompletnego zagubienia zamkniê-tych w niej obroñców. Gotowi s¹ przymykaæ oczy na g³êbokie upadki obroñ-ców twierdzy i jednoczenie dopatrywaæ siê drugiego i trzeciego dna w po-czynaniach stoj¹cych pod murami.
Tragiczne losy ¯ydów, dawnych s¹siadów z miast i miasteczek naszej Ojczyzny, zdaj¹ siê wreszcie prze³amywaæ swoim wo³aniem oddzielaj¹c¹ nas przez dziesiêciolecia barierê obcoci. Wierzê, ¿e kto raz us³ysza³ to wo³anie, nie bêdzie ju¿ przechodziæ obojêtnie wobec Holokaustu. Wspo-minamy tragiczne losy Ormian z terenów obecnej Turcji, pochylamy siê nad tu³aczk¹ i cierpieniami naszych rodaków wywiezionych na Sybir.
Czy mo¿na ci¹gle jeszcze traktowaæ losy milionów ¯ydów wymordowa-nych na polskiej ziemi jako nie nasz¹ sprawê?
Jeli z zawstydzeniem wspominamy kap³ana i lewitê omijaj¹cych umieraj¹cego przy drodze cz³owieka z Jezusowej przypowieci, to nie sposób nie zauwa¿yæ obcego, który siê nad nim zlitowa³. Gdy pozna³em historiê ¯ydów z Jedwabnego, Otwocka, Sobieñ-Jezior, Radzi³owa,
by-³em przekonany, ¿e dziêki temu wo³aniu zza grobu zatrzymamy siê nie-mal wszyscy na tych miejscach, by nas nie zabrak³o choæby na pogrzebie, skoro nie by³o nas w tamte straszne dni. Gdyby znaleziono po latach szcz¹tki najedców, miejsce kap³anów powinno byæ przy trumnach, w których ich pochowaj¹. Przy tamtej strasznej mogile w godzinê pogrze-bu po latach zabrak³o miejscowego ksiêdza i choæby jednego biskupa, któ-rego obecnoæ mog³a byæ wiadectwem wra¿liwoci na krzywdê starszych braci.
Postawy polskich ksiê¿y kszta³tuje parafialna, dekanalna i diecezjal-na rzeczywistoæ. Starsi kap³ani przekazuj¹ m³odszym swoje duszpaster-skie dowiadczenia, prowadz¹ do miejsc, o których nale¿y pamiêtaæ, ucz¹ miejscowych zwyczajów, czasem przestrzegaj¹ przed poruszaniem w da-nym rodowisku niektórych dra¿liwych kwestii. To oni pokazuj¹ koleiny, w które wkroczyli w lad za poprzednimi proboszczami, dziekanami. Ta tradycja przyjmuje za normalne od dziesiêcioleci podwórze plebanii wy-brukowane ¿ydowskimi macewami. Ta historyczna wymiana pokolenio-wa pozostawia po sobie jako odwieczny obraz wisz¹cy w sandomierskiej
katedrze i jedwabieñsk¹ tradycjê pomijania milczeniem bezimiennej zbio-rowej mogi³y w miejscu spalonej stodo³y i kolejnej rocznicy tamtej trage-dii. Zmieniaj¹ siê miejscowi duszpasterze, ale wydeptane przez poprzed-ników koleiny zdaj¹ siê tak g³êbokie, ¿e nastêpcy równie¿ ich nie prze-kraczaj¹.
Jestem g³êboko przekonany, ¿e musia³oby siê wydarzyæ co prze³o-mowego, by z³amaæ tê powszechn¹ niemoc w sferze dialogu chrzecijañ-sko-¿ydowskiego i we wszystkich kwestiach z nim zwi¹zanych. Dla mnie takimi prze³omowymi wydarzeniami by³y wizyty Ojca wiêtego Jana Paw³a II w rzymskiej synagodze i pod cian¹ P³aczu w Jerozolimie2. Te wydarzenia by³y znacz¹ce, a nawet prze³omowe dla bardzo wielu
chrze-cijan na wiecie. W mojej diecezji, w dekanatach, w których pe³ni³em pos³ugê duszpastersk¹, percepcja tych wydarzeñ poród kap³anów zdaje siê w³aciwie niezauwa¿alna. Najbardziej trudna do zrozumienia po-zostaje dla mnie postawa kap³anów, których gorliwoæ duszpasterska i wiernoæ kap³añskiemu powo³aniu budzi wielki podziw i autentyczne pragnienie naladowania z mojej strony. Spotkania z tymi kap³anami s¹ dla mnie buduj¹ce i ubogacaj¹ce a¿ do momentu, gdy dochodzimy do kwestii ¿ydowskich. Odkrywaj¹ siê wtedy pok³ady niechêci, uprzedzeñ, nieufnoci, a nawet jawnej wrogoci. Trudno znaleæ racjonalne ich uza-sadnienie. Trudno równie¿ wchodziæ w polemikê z odczuciami i ugrunto-wanym przewiadczeniem. Autorytet Jana Paw³a II w takich rozmowach potrafi skutecznie ostudziæ rozpalone g³owy, ale od odejcia od tej tema-tyki do zweryfikowania pogl¹dów droga wydaje siê jeszcze niezmiernie odleg³a3.
Daleki jestem od formu³owania jakiej ogólniejszej diagnozy obecne-go stanu zaanga¿owania polskieobecne-go duchowieñstwa na polu dialogu chrze-cijañsko-¿ydowskiego albo te¿ proponowania dzia³añ naprawczych. Ani nie posiadam po temu odpowiedniego przygotowania, ani nie przeprowa-dza³em badañ w tym zakresie. Poproszono mnie o wypowied na ten te-mat, wiêc tak jak potrafi³em podzieli³em siê tu swoimi przemyleniami i obserwacjami, jakich uda³o mi siê dokonaæ w tych kilku miejscach, gdzie z woli Kocio³a przysz³o mi pe³niæ kap³añskie pos³ugiwanie.
2 Na ten temat pisze G. I g n a t o w s k i: Papie¿e wobec kwestii ¿ydowskiej. Pius XII, Jan XXIII, Pawe³ VI, Jan Pawe³ II, Benedykt XVI. Katowice 2007, s. 5967.
3 Nauczanie Jana Paw³a II na temat ludu ¿ydowskiego prezentuje J. U r b a n: ¯y-dzi i judaizm w wypowie¯y-dziach Jana Paw³a II. Studia Teologiczno-Historyczne l¹ska Opolskiego 1997, nr 17, s. 4964.