• Nie Znaleziono Wyników

na drodze do Santiago

de Compostela?

K

ult św. Jakuba Apostoła w wiekach średnich możemy analizować na wielu płaszczyznach przyjmując za punkt wyjścia np. studia nad rozbudową zespołu świątynnego w Composteli czy np. nad wykorzy-staniem opowieści o Apostole i dokonujących się za jego sprawą cudach w zbiorach exemplów, czy innych tekstach dydaktyczno-moralizator-skich. Niewątpliwie jednak to masowy napływ pątników wędrujących utrwalonymi szlakami miał decydujący wpływ na oblicze kultu jakubo-wego i jego znaczenie w średniowiecznej łacińskiej pobożności. Istotnym elementem dróg jakubowych były hospicja, w których utrudzeni wę-drowcy mogli znaleźć schronienie. Instytucje te prowadzone były m.in. przez wspólnoty zakonne i bractwa religijne. Zaś wedle jednej ze średnio-wiecznych legend niewielkie albergue nad rwącą rzeką miał prowadzić św. Julian, któremu poświęcony jest ten artykuł.

Święty Julian Gościnny zwany też Szpitalnikiem, Ubogim lub Poku-tującym, jest postacią dość tajemniczą. Uznawany za patrona właścicieli zajazdów, przewoźników przez rzeki, a także cyrkowców należał do po-pularnych świętych czczonych w średniowieczu na łacińskim zachodzie1. Nie dysponujemy żadnymi precyzyjnymi i w jakikolwiek sposób weryfi

-1 Emma Campbell w aneksie do swej rozprawy doktorskiej wyliczyła ponad 20 ręko-piśmiennych kopii żywotu św. Juliana przechowywanych w różnych europejskich biblio-tekach. Sporządzone przez badaczkę zestawienie nie jest jednak kompletne, nie uwzględ-niono w nim bowiem m.in. będącego podstawą niniejszego opracowania rymowanego La

vie de saint Julien. Zob. E. Campbell, The Traffi c in Saints: The Social and Sexual Economies of

Old French Hagiography, maszynopis rozprawy doktorskiej przedstawiony w King’s

Colle-ge w Londynie w roku 2004, s. 246; R. S. Wieck, The Savoy Hours and its Impact on Jean, Duc

de Berry, The Yale University Library Gazett e, vo. 66, Supplerment to Volume 66, Beinecke

68

kowalnymi informacjami o życiu naszego bohatera. Co więcej jego kult prze-nikał się z kultem innych świętych noszących to samo imię, czego doskona-łym przykładem jest czytanie na dzień św. Juliana zapisane przez Jakuba de Voragine w Złotej Legendzie. Ten dominikański autor wyliczył w nim, aż czterech świętych Julianów. Byli to Julian bp Le Mans, który miał żyć w I lub III w. n.e., męczennik z IV w. Julian z Owernii, Julian diakon, który miał żyć w wieku V i nasz bohater Julian Gościnny2. A i tak nie byli to wszyscy święci o tym imieniu, których kult był żywy w łacińskiej Europie3.

Brak szczegółowych informacji o życiu wielu świętych sprawił, że średniowieczni autorzy opowieści hagiografi cznych dość swobodnie wplatali w swe dzieła wątki zapożyczone z innych utworów, lub nawet całkiem zmyślone. Co godne podkreślenia praktyka taka była wówczas powszechnie akceptowana. Od tekstów hagiografi cznych nie oczekiwa-no bowiem, że będą rzetelnie opracowanymi biografi ami, w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Miały natomiast odpowiadać na oczekiwania odbiorców, którzy szukali w nich atrakcyjnych opisów cudów i innych nadzwyczajnych zdarzeń będących niezbitymi dowodami świętości ich bohaterów4. Takie, z punktu widzenia współczesnych standardów dość niefrasobliwe, podejście ówczesnych autorów do prawdy historycznej zaowocowało wprowadzeniem do średniowiecznych żywotów świę-tych wielu barwnych i niejednokrotnie zupełnie fantastycznych,

opowie-2 Jakub de Voragine, Jacobi a Voragine Legenda aurea vulgo historia lombardica dicta, ed. T. Graesse, Lipsiae 1850, s. 140–145; K. Bjelland, Defi ning the “South English Legendary” as

a Form of Drama: The Relationship between Theory and Praxis, Comparative Drama, vol. 22,

No. 3, 1988, s. 233.

3 Zestawienie tekstów hagiografi cznych poświęconych różnym świętym noszącym to imię można znaleźć w Bibliotheca hagiographica latina antiquae et mediae aetatis, ed. Socii Bollandiani, Bruxellis, 1898–1899, vol. 1, s. 672–675.

4 Obszernie o tym problemie pisał m.in. H. Delehaye, The Legends of the Saints. An

Introduction to Hagiography, New York 1097, s. 7–106, 222–223; zob. także G. Ashton, The Genertion of Identity in Late Medieval Hagiography. Speaking the Saint, London New York

2000, s. 11–12; A. Witkowska, Legenda hagiografi czna i etiologiczna świętych miejsc i obrazów.

Refl eksja metodologiczna, [w:] Sancti, Miracula, Peregrinationes. Wybór tekstów z lat 1974–2008,

Lublin 2009, s. 297; P. Fouracre, R. A. Gerberding, Late Merovingian France. History and

Hagiography 640–720, Manchester – New York 1996, s. 41–44; A. Vauchez, Hagiography and Biography. The Case of St. Francis of Assisi, [w:] Promoting the Saints. Cults and Theis Contexts

from Late Antiquity until Early Modern Period, Essays in Honor of Gábor Klaniczay for His 60th

Birthday, ed. O. Gecser, J. Laszlovszky, B. Nagy, M. Sebők, K. Szende, Budapest-New York

2011, s. 59–61; P. A. Hayward, Demystifying the role of sanctity i Western Christendom, [w:]

The Cult of Saints in Late Antiquity and the Early Middle Ages. Essays on the Contribution of Peter Brown, ed. J. Howard-Jahnston, P. A. Hayward, Oxford 1999, s 123–124; I. N. Wood, The Missionary Life, [w:] The Cult of Saints in Late Antiquity and the Early Middle Ages. Essays on the Contribution of Peter Brown, ed. J. Howard-Johnston, P. A. Hayward, Oxford 1999,

s. 167–168.

69 ści. Uzupełniano nimi nieraz bardzo skromną wiedzę o życiu świętych i w ten sposób budowano atrakcyjne historie, które mogły budzić żywe emocje i oddziaływać na wyobraźnię odbiorców. Można wskazać żywoty świętych niemal w całości zbudowane są z takich właśnie fascynujących, choć raczej nieprawdziwych, opowiastek5.

W przypadku naszego świętego Juliana Gościnnego, najważniejszym stałym elementem jego żywotów, jest opowieść o dramatycznych konse-kwencjach pewnej przygody myśliwskiej. Otóż nasz bohater miał spotkać w czasie polowania jelenia, bądź inne tajemnicze zwierzę, które przepo-wiedziało mu, że zabije oboje swoich rodziców. Przerażony tą prze-powiednią młodzieniec postanowił, na wszelki wypadek, nie wracać do domu, aby nie mieć okazji do spotkania i zamordowania własnych ro-dziców. Z dala od rodzinnych stron znalazł żonę, osiadł i wiódł spokojne życie. Nie wiedział o tym, że rodzice, mimo upływu lat, poszukiwali go i pewnego razu, pod nieobecność Juliana, przywędrowali do jego domu. Gdy opowiedzieli swoją historię żona naszego bohatera rozpoznała w nich swoich teściów. Z radością ich ugościła i zaproponowała by od-poczęli po trudach wędrówki w jej sypialni, a sama położyła się w innym pomieszczeniu. Po powrocie do domu Julian – cicho by nie obudzić żony – wszedł do sypialni i zastał dwie osoby w łożu. Pełen najgorszych podej-rzeń i ogarnięty szaloną zazdrością sięgnął po miecz i, nie sprawdzając w kogo godzi, zabił śpiących rodziców. Gdy zobaczył i zrozumiał co uczynił, postanowił w ramach pokuty osiąść w miejscu odludnym, nad niebezpieczną rzeką i przewozić przez nią wędrowców do czasu, gdy na-bierze przekonania, że Bóg przyjął jego pokutę. Wierna małżonka zde-cydowała się mu towarzyszyć. Po wielu latach gorliwego usługiwania podróżnym oczekiwanie Juliana spełniło się i Bóg objawił mu, że grzech został odpokutowany6.

Ta dramatyczna, choć nie osadzona w żadnym konkretnym miejscu i czasie opowieść niewątpliwie przemawiała do wyobraźni ludzi średnio-wiecza, skoro stała się podstawą niezwykle ciekawego utworu

literackie-5 Tak zbudowany jest np. żywot św. Idziego, co nie przeszkodziło w szerokim rozpo-wszechnieniu się jego kultu i zaliczeniu go do grona Czternastu Wspomożycieli, czczo-nych w łacińskim chrześcijaństwie. Zob. Księga Imion i świętych, oprac. H. Fros, F. Sowa, t. 3, Kraków 1998, kol. 113–114. Jakub de Voragine, op. cit., s. 582–584.

6 Légendier de Saint Pétersbourg. Vies de saints en français, Bibliothèque nationale de France, Paryż, sygn. NAF 23686, fol. 181v–187r; Chronique, histoires de la Bible, Vies de saints, Sermons

de Maurice de Sully, en français, Bibliothèque nationale de France, Paryż, sygn. FR 6447, fol.

211r–218v; P. H. Cullum, Gendering charity in medieval hagiography, [w:] Gender and Holines.

Men, women and saints in late medieval Europe, ed. S. J. E. Riches, S. Salih, London, New York

2002, s. 138–139; K. Bjelland, Defi ning the “South English Legendary”..., s. 234–236. DLACZEGO ŚWIĘTY JULIAN PROWADZIŁ ALBERGUE NA DRODZE DO SANTIAGO DE COMPOSTELA?

70

go, w którym historia naszego świętego została nierozerwalnie spleciona z praktyką pielgrzymowania do Composteli7. W pochodzącym z Pary-skiego Arsenału rękopiśmiennym kodeksie oznaczonym sygnaturą 3516, a datowanym na ostatnią ćwierć XIII stulecia, znajduje się interesujący nas utwór zatytułowany La vie de saint Julien8. Jest to wierszowany utwór w języku francuskim, liczący 4860 wersów, któremu nieznany z imienia autor nadał formę i treść poematu rycerskiego napisanego dla pewnej damy. Niewiasta ta, jest wierną przyjaciółką autora, osobą dobrą i po-bożną, która nie kieruje swych myśli ku marnościom doczesnego świata. Na wyraźną prośbę tej wspaniałej damy, nasz autor, przedstawiający się jako poeta nie dorównujący kunsztem wielkim trubadurom tworzącym na dworach królów i hrabiów, postanowił napisać żywot świętego Julia-na – patroJulia-na pielgrzymujących żebraków, zakonników, kapłanów, ryce-rzy i mieszczan. Wedle jego słów święty otoczony miał być powszechną czcią w Burgundii, Normandii, Francji, Hiszpanii, Lombardii i w Rzy-mie, a nawet w Ziemi Świętej9. W tej wersji żywotu Julian miał być je-dynym synem Godfryda, księcia Angers, pana Turenii, Maine i Poitou oraz jego szlachetnej małżonki Emmy10. Jako nastoletni młodzieniec miał

 7 Wizerunek św. Juliana z mieczem w ręku lub zabijającego swych rodziców był atrakcyjnym tematem dla, nie tylko średniowiecznych twórców. Légendier de Saint

Péters-bourg..., fol. 181v; Chronique, histoires de la Bible..., fol. 211r; Więcej o tym zob. N. E. Land, Artistic Errors in a Tale About the Piovano Arlott o, Notes in the History of Art, vol. 29, No.

2, 2010, s. 2–5; F. S. Levine, The Iconography of Franz Marc’s Fate of the Animals, The Art Bulletin, vol. 58, No. 2, 1976, s. 273. Święty Julian, jako patron pielgrzymów i podróżnych pojawia się też w literaturze średniowiecznej, G. Chaucer, Canterbury Tales, General

Prolo-gue wers. 340, [w:] The Complete Poetry and Prose of Geoff rey Chaucer, ed. by J. H. Fisher, New

York 1977, s. 16; R. Tamplin, The Saints in Sir Gawain and the Green Knight, Speculum, vol. 44, No. 3, 1969, s. 403, 405–409, 415–416.

 8 La vie de saint Julien, Bibliothèque nationale de France, Paryż, sygn. 3516, fol. 84r–96v; Fragment kodeksu zawierający interesujący nas żywot wydał A. Tobler, Zur Legende vom

heiligen Julianus. Das Leben des h. Julianus in altfranzösischen Versen nach der Arsenalhandschri-ft, Archiv für das Studium der neueren Sprachen und Literaturen. Begründet von Ludvig

Herrig. Heraus. von A. Brandla, A. Tobler, J. LIII, Bd. CII, 1899, s. 109–168, dalej cyt. La

vie... Z tej właśnie edycji pochodzą wszystkie cytaty i do niej odsyłają wszystkie przypisy.

 9 La vie..., s. 109–110. Umniejszanie własnych zdolności i kwestionowanie talentu było motywem literackim często stosowanym przez autorów, nie tylko tekstów hagiografi cz-nych. M. Goodich, A Note on Sainthood in the Hagiographical Prologue, History and Theory, vol. 20, No. 2, 1981, s. 168.

10 Ains fu fi ls de bon duc d’Angiers,

D’Aignau avoit tos les dangiers. Ses peres tint trestot Angau, Toraine et le Maine et Poitau. (...) On l’apeloit le duc Gefroi. (...)

La merre ot non la duchoise Emme, (...), La vie..., s. 110.

71 z zapałem oddawać się łowiectwu i podczas jednej z wypraw, w pobli-żu Le Mans, spotkał w lesie tajemniczą czerwoną bestię, do której strze-lił z łuku. Śmiertelnie ugodzony potwór, jak się później okazało diabeł, nim skonał przepowiedział mu, że Julian zabije oboje swych rodziców jednym uderzeniem miecza11. Ogarnięty trwogą młodzieniec postanowił uciec przed przeznaczeniem i wyruszył na pielgrzymkę do Composteli. Po przybyciu do celu wędrówki długo modlił się przy grobie Aposto-ła o odpuszczenie swych grzechów a także polecał Bogu swych rodzi-ców, których spodziewał się już nigdy nie zobaczyć. Odbył też spowiedź, a kapłan zalecił mu dalszą pielgrzymkę do Rzymu12. Papież, do którego dotarł Julian, polecił mu, aby na dwa lata wyruszył do Ziemi Świętej i tam wypełniał swą pokutę. Nasz bohater ukrył swe znakomite pochodzenie i stanął u boku braci z rycerskiego zakonu Joannitów, którzy walczyli z Saracenami. Jak przystało na dzielnego młodzieńca ze szlachetnego rodu wyróżniał się nie tylko odwagą, ale i umiejętnościami rycerskimi. Szybko więc zyskał wielką sławę i został pasowany na rycerza13. Po pewnym cza-sie pielgrzymi przybywający do Akki przynieśli wieść o śmierci księcia Godfryda, który, jak powiadano, tak bardzo rozpaczał po zaginięciu jedy-nego syna, że zmarł i pozostawił pogrążoną w żałobie swą żonę Emmę. Na wieść o tym Julian, uspokojony tym, że nie może już zabić swojego ojca, postanowił wrócić do domu by pocieszyć cierpiącą matkę14. Po wielu przygodach, których doświadczył podczas podróży dotarł do Hiszpanii i na szlaku wiodącym z Le Mans do Santiago spotkał grupę pielgrzymów pochodzących z jego rodzinnych okolic, od których dowiedział się, że jego matka rzeczywiście rozpacza po zaginięciu syna, ale za to jego ojciec, niestety, nadal żyje15. Obawiając się wypełnienia klątwy Julian postano-wił, na wszelki wypadek, nie wracać do domu. Zatrzymał się w pobliżu zamku należącego do pewnej samotnej damy. Jej rękę pragnął zdobyć muzułmanin, który regularnie przybywał ze swymi wojownikami i ob-legał zamek. Obrońcy z najwyższym trudem odpierali kolejne ataki, ale przybycie dzielnego Juliana, który rozgromił Saracenów uwolniło ich od niebezpieczeństwa. Pani zamku, nosząca imię Klarysa, odetchnęła z ulgą, że zagrożenie minęło i niebawem poślubiła mężnego rycerza, który opo-wiedział jej smutną historię swojego życia16.

11 La vie..., s. 112. 12 La vie..., s. 116. 13 La vie..., s. 120–122. 14 La vie..., s. 122. 15 La vie..., s. 126. 16 La vie..., s. 126–134.

72

W tym samym czasie książę Godfryd i jego małżonka Emma, którzy bezustannie boleli z powodu zaginięcia jedynego syna, postanowili wy-ruszyć incognito na pielgrzymkę do Composteli by ofi arować trud wę-drówki w intencji zbawienia duszy Juliana17. Po około dwudziestu dniach podróży małżonkowie zatrzymali się w pewnym mieście leżącym u stóp zamku. Od innych pielgrzymów nocujących w gospodzie dowiedzieli się, że panem twierdzy jest mąż o wielu cnotach i dzielny rycerz, który pochodzi z Francji i nosi imię Julian18. Poruszeni małżonkowie z trudem doczekali świtu i udali się na poranną mszę do kaplicy zamkowej, gdzie poprosili kapłana by wskazał im pana i panią zamku. Okazało się, że na poranną mszę przybyła jedynie Klarysa, jako że jej małżonek, zapalo-ny myśliwy, wyruszył na polowanie. Już po chwili rozmowy Godfryd i Emma przekonali się, że trafi li do zamku swego syna i poznali synową, która zaprosiła ich do swych komnat19. Ponieważ powrót Juliana z ło-wów się opóźniał Klarysa zaproponowała, aby teściowie odpoczęli w jej łożu, a sama udała się do innej komnaty. W tym czasie do domu powró-cił Julian, wszedł do sypialni i… przepowiednia została wypełniona20. Gdy nasz bohater zorientował się, co uczynił, zaczął rozpaczać, kierując swój żal zwłaszcza do św. Jakuba, który mimo modlitwy u jego grobu, nie uchronił, nazywającego siebie „jakubowym pielgrzymem”, Juliana przed diabelską klątwą21. Przytłoczony ciężarem popełnionego grzechu Julian postanowił po raz kolejny porzucić dotychczasowe życie udać się jako pokutujący pielgrzym, do Rzymu. W wędrówce tej towarzyszyła mu wierna małżonka. W Wiecznym Mieście papież wysłuchał tragicznej historii obojga wędrowców, a następnie polecił Julianowi, aby jako po-kutę, założył hospicjum dla pielgrzymów w jakimś odludnym i niebez-piecznym miejscu i tam służył pobożnym wędrowcom do chwili gdy jego grzech nie zostanie odpuszczony22.

Po opuszczeniu Rzymu małżonkowie udali się najpierw do Compo-steli, a następnie na szlaku przemierzanym przez wielu pielgrzymów, znaleźli odludne miejsce nad budzącą grozę bystrą rzeką, gdzie nie było mostu. Wznieśli tam skromne albergue, w którym przez wiele lat cięż-ko pracowali. Udzielali schronienia, karmili i usługiwali pątnicięż-kom, na-prawiali ich odzież i buty zaś Julian przewoził ich łodzią przez rzekę.

17 La vie..., s. 142. 18 La vie..., s. 143. 19 La vie..., s. 144–150. 20 La vie..., s. 150–152. 21 La vie..., s. 152–154. 22 La vie..., s. 158–159. WOJCIECH MRUK

73 Niebawem wieść o gorliwości małżonków się rozprzestrzeniła, a drogę wiodącą obok ich hospicjum wybierało wielu pobożnych wędrowców, zarówno biednych jak i bogatych. Wszyscy mogli tu liczyć na równie tro-skliwą opiekę23. Pewnej nocy, w czasie gwałtownej ulewy, Klarysa usły-szała wołanie pątnika, który prosił o przewiezienie przez rzekę. Julian przepłynął na drugi brzeg i z trudem odnalazł trędowatego wędrowca, który nie mógł o własnych siłach wejść do łodzi. Nasz święty bez chwili wahania przytulił do siebie schorowanego pielgrzyma i przyniósł do

al-bergue. Klarysa go nakarmiła, ale zziębnięty biedak, mimo rozpalonego

ognia, nie mógł się rozgrzać. Trzęsąc się z zimna powiedział, że jedynym co może ogrzać jego schorowane ciało jest... ciało nagiej kobiety. Żądanie trędowatego oburzyło Juliana, ale wędrowiec zaczął go przekonywać tłu-macząc, że po wielu nocach spędzonych ze swą żoną mógłby na tę jedną odstąpić ją choremu gościowi i pozwolić by położyła się naga obok niego. Argument ten nie przekonał Juliana, ale do rozmowy włączyła się Klary-sa i powiedziała, że po tylu latach pokornego usługiwania wędrowcom nie można odmówić trędowatemu biedakowi. Julian odszedł więc w od-legły kąt chaty, Klarysa przygasiła ogień, podeszła do łóżka wędrowca i... nikogo w nim nie znalazła24. Zdumiona zawołała Juliana, który rozpalił ogień i zaczął szukać trędowatego. Zobaczyli go stojącego przed albergue i mówiącego, że jest tym, który niczego nie zapomina i przed którym nic nie

jest ukryte. Powiedział też, że przybył ze względu na głęboką wiarę i

mi-łosierdzie Juliana, który przewyższa w tych cnotach wszystkich żyjących ludzi. Dlatego też Bóg postanowił poddać go próbie oraz zapewnić, że jego ciężki grzech został mu odpuszczony25.

Przekonany o wypełnieniu pokuty Julian przez kolejnych siedem lat prowadził wraz z żoną albergue i podejmował wędrujących do Santiago pielgrzymów. Pewnej nocy do hospicjum wdarli się złodzieje szukający złota i jeden z nich zabił oboje pobożnych małżonków uderzeniem mie-cza, jak niegdyś Julian swoich rodziców. Złota w albergue nie znaleźli26.

Jak widać opowiedziany w wielkim skrócie żywot św. Juliana nie jest typowym przykładem tekstu hagiografi cznego. Obfi tująca w gwał-towne zwroty akcji historia młodzieńca, który daremnie stara się uciec

23 La vie..., s. 160–163.

24 La vie..., s. 164–166. O tej, dość dwuznacznej sytuacji i jej interpretacji obszernie pisała m.in. E. Campbell, op. cit., s. 68–70; zob. też N. Thomas, Hartmann’s “Der Arme

Heinrich”: Narrative Model and Ethical Implication, The Modern Language Reviev, vol. 90,

No. 4, 1995, s. 941.

25 Car jo sui cil qui riens n’oblie;

Nule cose ne m’est coverte. (...) La vie..., s. 167.

26 La vie..., s. 167.

74

przed przeznaczeniem jest znacznie bliższa opowieściom trubadurów o wędrówkach błędnych rycerzy. Podróżujący incognito przez niemal cały chrześcijański świat niepokonany rycerz Julian, który dzięki swej walecz-ności zdobywa serce wspaniałej kobiety by następnie jednym uderzeniem miecza przekreślić całe lata wyrzeczeń, jest bohaterem romantycznym i tragicznym jednocześnie. Z całą pewnością trudno go porównać z wie-loma spośród czczonych w średniowieczu świętych.

Co zasługuje na szczególne podkreślenie, autor czerpiący pełnymi garściami ze skarbnicy popularnych w średniowieczu motywów literac-kich umieścił w swym dziele również kult jakubowy. Mamy tu bowiem nie tylko zwyczaj pielgrzymowania do grobu Apostoła jako do uznanego miejsca modlitw i pokuty, ale także położone na szlaku do Composteli

albergue, które jest sceną jednego z kluczowych zdarzeń w całej historii.

Przedstawienie prowadzenia hospicjum dla pielgrzymów jakubowych jako praktyki pokutnej nakazanej przez papieża może się wydawać za-skakujące. Z drugiej jednak strony, jeżeli przypomnimy sobie, jakie ocze-kiwania wobec Juliana, a zwłaszcza wobec jego żony, miał trędowaty pąt-nik, to wyraźnie zobaczymy, że prowadzenie albergue jest wyzwaniem, któremu niełatwo sprostać. Obraz tej trudnej i pełnej wyzwań posługi, która nie przynosi doczesnych bogactw, uzupełnia opis dramatycznych okoliczności śmierci obojga małżonków. Warto więc aby przemierzają-cy szlaki jakubowe pielgrzymi z sympatią pamiętali o wiodąprzemierzają-cych trud-ne życie gospodarzach schronisk. Może warto też tak zaplanować trasę wędrówki, aby zawitać do Brioude w Owernii. To tam, według La vie de

saint Julien, przeniesiono ciała Juliana i Klarysy, a ich grób miał się stać

ce-lem pielgrzymek27. Z drugiej strony każdy prowadzący albergue powinien mieć w pamięci nagrodę w wieczności, do której wiedzie usługiwanie pątnikom.

27 La vie..., s. 168; Brioude w Owenii było miejscem, w którym czczono Juliana