• Nie Znaleziono Wyników

V. Aborcja on-line

3. Analiza „ukrytego forum” internetowego

3.2. Doświadczenia, postawy i opinie kobiet

Grupy wzajemnej pomocy w realnej i sieciowej rzeczywistości są otwarte dla wszystkich chętnych do udziału w nich osób. W przypadku aborcji podkre-ślany jest fakt, że kwestia ta nie dotyczy tylko kobiet, ale także mężczyzn i innych członków rodziny. Z biologicznego punktu widzenia ciąża, poród, po-ronienie, aborcja to przeżycia, których doświadcza jedynie płeć żeńska. Nato-miast relacje uczuciowe kobiety z partnerem, mężem, rodziną sprawiają, że doświadczenia te stają się – można mniemać – również udziałem „ważnych innych”. Na podstawie kilkuletniej obserwacji forum stwierdzam, że aborcja to

wyłącznie problem kobiet, które mają takie doświadczenia. Adresatami „ukrytego miejsca” miały być osoby obojga płci, które w jakikolwiek sposób żałują aborcji. Okazało się, że w badanej grupie pojawił się na krótko tylko jeden mężczyzna. Psychologowie podkreślają, że kobiety bardziej niż mężczyźni nastawione są na dialog, kontakt społeczny. Obowiązujący w kulturze wzór mężczyzny powściągli-wego, skrywającego swoje przeżycia może stanowić potężną barierę dla aktywno-ści mężczyzn w sieciowych grupach wsparcia. W grupie osób, które wypełniły internetową ankietę, liczba mężczyzn była również niewielka. Problem ten wymaga bardziej szczegółowych badań na temat aktywności jednostki w sieci. Natomiast, moim zdaniem, niska frekwencja płci męskiej świadczy raczej o tym, że mężczyźni z doświadczeniem aborcji nie są zainteresowani tą kwestią.

Ponad połowę kobiet obserwowanych w sieci stanowiły mężatki, pozostała część to konkubiny (w tym dwie rozwiedzione) lub panny żyjące w stałym związku. Zaledwie pięć osób nie było w żadnym związku partnerskim. Najmłod-sza uczestniczka forum ukończyła 19, a najstarNajmłod-sza 46 lat, w grupie dominowały osoby w wieku 25–30 lat. Większość internautek korzystała z dostępu do Internetu w domu lub w pracy, kilka u znajomych. Prawie wszystkie były kobie-tami aktywnymi zawodowo, miały wykształcenie wyższe lub studiowały. W większości deklarowały przynależność do wiary katolickiej. Pochodziły z rodzin o średnim statusie materialnym i w większości takie rodziny tworzyły. W pierwszej pisemnej wiadomości zgłaszające się kobiety opowiadały o prze-życiach aborcyjnych. Wówczas najczęściej pojawiały się informacje o wieku, o stanie cywilnym, o posiadaniu dzieci, o przyczynie aborcji oraz o czasie, jaki upłynął od przerwania ciąży. Prawie w ogóle nie ujawniano stanu zaawansowa-nia przerwanej ciąży oraz okoliczności samego zabiegu (wybór lekarza, koszt aborcji, skutki dla zdrowia fizycznego). W miarę upływu czasu można było dowiedzieć się na forum o problemach psychiczno-emocjonalnych związanych z aborcją, a także o sferze uczuciowej w związkach małżeńskich i partnerskich. Sprawy te były najczęściej dyskutowane w gronie „forumowiczek”. Tylko co szósta osoba decydowała się na ujawnienie swego prawdziwego imienia, a co czwarta miejsca zamieszkania. Bardzo rzadko opisywano rodzinę pochodzenia, a także miejsce i charakter pracy kobiet. Oprócz wymiany zdań na temat własnych przeżyć aborcyjnych i konsekwencji psychosomatycznych, poruszano szereg innych tematów (relacje w związkach partnerskich, rodzinach; ważne przeżycia osobiste; problemy dnia codziennego; radości i trudy macierzyństwa; obchodzenie świąt, uroczystości, jubileuszy; wiara w Boga, praktyki religijne; postawy wobec zagadnień etycznych, politycznych, społecznych; metoda zapłodnienia in vitro, adopcja dzieci). Sama badaczka również proponowała tematy do dyskusji; były to: stosunek do polskiego prawa aborcyjnego oraz kwestia antykoncepcji (poglądy oraz praktyki).

Cechą charakterystyczną analizowanej komunikacji jest swoboda wypowie-dzi oraz wielowątkowość, wynikające z tego, że moderatorki forum nie narzucały żadnych obowiązujących zagadnień i poglądów. Internautki pisały spontanicznie o swoich przeżyciach, snach, wspomnieniach. Komunikaty charakteryzuje styl emocjonalny, zdarzały się zwierzenia w formie wierszy, opowiadań, fragmentów pamiętników. Oto przykłady fragmentów pamiętników dwóch młodych kobiet – „kobiety sukcesu” i matki dwojga dzieci:

Analiza „ukrytego forum” internetowego 153 [...] na początku widać było tylko kulkę, taki mały groszek, fasolkę, którą można obserwować bez żadnych emocji, bo wtedy to jeszcze nawet dla wielu z nas jest takie coś niewyobrażalne, [...] czuła jak te wszystkie materialne i niematerialne namiastki prawdziwego życia umkną jej i nigdy nie dowie się, nie pozna ich smaku; nie pozna smaku wolności? nie pozna smaku oceanu, nie poczuje zapachu poranka w Portugalii, nie poczuje dotyku skórzanych kanap w swoim wymarzonym mieszkaniu [...] wiedziała już, co to poranki nad ubikacją, wiedziała jak to jest ciągle być śpiącą, wiedziała jak to jest czuć się na max zmęczoną po całym dniu, jak to jest zasypiać na stojąco w tramwaju... itd., itp. ... czuła strach, że pojawi się kiedyś w biurze z widocznym mieszkaniem zasiedlonym przez ONO... i czuła wstyd... czuła wstyd kochała ONO to pewne, kochała a jednak nie mogła ciągle zdecydować [...] para odpowiedzialnych yuppies, generacja X, pokolenie JPII, tyle czasu wpajali w siebie i rodzice w nich, że to najważniejsze, że czekajcie, ale mimo wszystko kiedyś chcemy – bali się, to fakt, nie wiedzieli, nie chcieli, chcieli – umierali... ze strachu, z płaczem na oczach zasypiali i ono jeszcze z nimi [...] nie patrzyła... czuła coś dziwnego... ciekawe jak czuć wyrzuty sumienia – czy to, co teraz... mam... myślę? eksmisja – ONO juz tu nie mieszka, gdzie jest teraz – któż to wie? a gdzie mieszkają anioły? [...] ONO juz nie było z nimi... nie czuło, ciekawe czy leży na śmietniku – zastanawiała się cichutko, w głowie... cichutko żeby nie uronić ani jednej łzy…

[„kobieta sukcesu”, 25 lat] Po 1,5 godzinie ocknęłam się, nie czułam nic, obróciłam głowę w stronę lekarza: – Już po wszystkim. Może się Pani ubrać.

Dotknęłam brzucha, wydawał się niczym nieziemska pustka, nicość. Świadomość, że nie ma już w nim... nic, sprawiła, że poczułam... ulgę... [...] Blondynka pomogła mi wstać i ubrać się, kręciło mi się jeszcze w głowie, nie mogłam wyraźnie mówić. Ubrałam się, wyjęłam z kurtki dwie koperty i położyłam na skraju biurka... Wyszłam nie słuchając, co lekarz jeszcze do mnie mówił. Mroźne powietrze orzeźwiło mnie nieco, powolutku dowlokłam się do postoju taksówek. W drodze do domu starałam się nie myśleć, nie myśleć o niczym. Wykąpałam się i położyłam obok śpiącego synka... łzy płynęły mi bezgłośnie a w myślach kołatało się jedno zdanie: Właśnie zabiłam ci brata...

[mężatka, 2 dzieci] W prezentowanych przykładach komunikacji internetowej łatwo zauważyć osobisty styl i charakterystyczną konstrukcję zdań, rozwlekłość emocjonalnych wypowiedzi, liczne wielokropki. Wszystkie te składniki pisanego tekstu wpływają na proces odbierania i przekazywania informacji. Na ukrytym forum zaangażo-wanie, wyrażanie uczuć, nadzieja na psychiczne i duchowe wsparcie – to elementy stale ujawniające się w treści, ale i w formie wypowiedzi.

Uczestniczki, ze względu na częstotliwość pisania na forum, można podzie-lić na cztery grupy internautek: stałe bywalczynie (kilka razy w tygodniu); częste dyskutantki (kilka razy w miesiącu); osoby rzadko pojawiające się (raz na kilka tygodni, miesięcy); jednorazowe „forumowiczki” (1–3 wpisy). Najsilniejsze relacje łączą osoby, które najdłużej się znają, a zarazem najwięcej piszą o swojej sytuacji. Kobiety te są również socjometrycznymi gwiazdami – najbardziej lu-bianymi przez pozostałe uczestniczki forum. Szczególne wyrazy sympatii otrzy-muje założycielka tego miejsca (prywatne listy, miłe słowa, podziękowania i pozdrowienia na forum dyskusyjnym, a także prośby o radę w ważnych sprawach). Z kolei osoby rzadko aktywne na forum otwarcie przyznają się do braku łącza internetowego w domu lub braku wolnego czasu. Czasami kobiety piszą o obawie odkrycia tajemnicy przez otoczenie rodzinne. Wśród tych osób są i te, które przyznają się do częstych odwiedzin na forum, tłumacząc rzadkie posty brakiem umiejętności refleksji nad własnym życiem. Analizując

jednora-zowe wpisy, które stanowią blisko jedną czwartą wszystkich, możemy mówić o trzech powodach małej aktywności sieciowej tych osób. Pierwszym i chyba najważniejszym wydaje się sama świadomość (i to już wystarcza) tego, że nie jest się odosobnionym przypadkiem:

A ja nie żałuję, że „o” zrobiłam. Byłabym teraz z psychopatą, takim, jakim był mój biologiczny ojciec. Dzięki wyborom, które dokonałam mam teraz męża, jakiego sobie wymarzyłam, ciepło, miłość, spokój. Nie oznacza to, że czuję się ze świadomością tego, co zrobiłam komfortowo – to, co uczyniłam było tak straszne, że „na szczęście” jak do tej pory mojemu umysłowi udaje się wypierać ze świadomości wymiar mojego uczynku, jakby to zrobiła inna osoba... Nieraz się zastanawiam, co tak naprawdę dzieje się teraz z moimi dziećmi? Powinnam się może za nich modlić... Pamiętam, jak po fakcie koleżanka zawiozła mnie do domu swoim samochodem, siadłam w kuchni i jadłam krupnik. Nie mogę określić tego, co wtedy czułam – jakby zdziwienie, że to wszystko mnie dotyczy? Jak strasznie Was wszystkie rozumiem, jak Was potrzebuję, jak długo szukałam takiego forum. Jestem moje kochane z Wami, moje drogie koleżanki jak bardzo chcę być z Wami...

[mężatka, 36 lat, 1 dziecko] A ja chcę tu pobyć po prostu... Może z czasem coś napiszę?... dopiero tu weszłam. Nie chcę robić niczego wbrew sobie – co miałabym napisać?

[kobieta] Trafiłam tu przypadkiem – prawdę mówiąc uważam to za zrządzenie losu – szukałam na goo-gle jakiejś grupy wsparcia, myślałam nawet o psychologu i znalazłam ta stronę. Cieszę się, bo wolę pisać niż rozmawiać o tak intymnej sprawie z jakimś człowiekiem, którego nie znam. najważniejsze jest jednak to, że przeżyłyście to, co ja. [...] Rzadko zaglądam do Internetu, bo ostatnio często wyjeżdżam na działkę z rodzicami, ale śledzę posty na tym forum i bardzo mi pomaga świadomość, że ktoś mnie rozumie.

[panna, 20 lat] Cieszę się, że tu nikt nikogo nie potępia, bez różnicy na powód, dla którego TO się stało. O moim przypadku nie wie nikt i po raz pierwszy w ogóle o tym mówię. Powód był prozaiczny, byłam młoda, głupia, dopiero zaczęłam studia, a facet... ech, szkoda słów.

[mężatka, 26 lat, 1 dziecko] Oaza spokoju. Naprawdę ukojenie nerwówki, której pełno wszędzie... tylko nie tutaj :) Na forum trafiłam niedawno, ponieważ nie wiedziałam dotychczas o jego istnieniu... Bardzo się cieszę, że jest takie miejsce.

[kobieta 25 lat,1 dziecko] Drugim powodem rzadkiego uczestnictwa w komunikacji internetowej może być brak poczucia bezpieczeństwa, obawa przed rozpoznaniem i reakcją otoczenia.

[...] kurcze, a ja specjalnie nie piszę na aborcji otwartej... tam większość odpowiedzi jest zbyt bolesna, dlatego tam tylko czytam… i też, dlatego poprosiłam o możliwość pisania tu.

Analiza „ukrytego forum” internetowego 155 [...] nie założyłaś forum zamkniętego, a ja przynajmniej czułabym się bardziej bezpiecznie.

[młoda kobieta] [...] nie mam internetu w domu, a u sąsiadów się boje używać tej strony bo zostają ślady mimo ze kasuje pamięć i historie, wiec nie będę za często pisać w którymś wątku pisałyście o tym, że zbyt łatwo jest się tu dostać. cieszę się, że tu jestem, ale to prawda.

[panna, 20 lat, wieś]

Jedna z kobiet przedstawia się jako trzydziestopięcioletni psycholog. Z po-czątku wydaje się, że próbuje spojrzeć na wszystko z dystansem, jest odbierana przez kobiety jako specjalista, który może pomóc uporać się z syndromem postaborcyjnym:

„Wyjścia są zawsze dwa. Albo zostaniemy i mimo cierpienia będziemy żyć w naszym ciepłym, bezpiecznym światku, albo odejdziemy, ale gdzie, do jakiego życia? Nawet nie wiemy, czy spotka nas tam szczęście? Czasami faktycznie nie warto ryzykować, lepiej zostać i posklejać to, co jest. Może uda nam się łapać chwile szczęścia i ogrzać się przy malutkim promyczku miłości jaki czasami zapala się między nami" – to mniej więcej słowa jednej z moich pacjentek. Dodam, że miała kryzys w małżeństwie, 45 lat i 3 nastoletnich dzieci.

Pisze tylko jeden post o sobie, który świadczy o tym, że ma za sobą aborcję (zapytana bezpośrednio o okoliczności przerwania ciąży przez jedną z kobiet opuszcza forum). Pewna „forumowiczka” kieruje do niej takie oto słowa:

Wiesz, śniłaś mi się ostatnio. To byłaś ty, a właściwie moje wyobrażenie Ciebie. Czy jesteś blondynką o wielkich niebieskich oczach...? Rozmawiałyśmy o naszych nienarodzonych dzieciach, płakałyśmy i cieszyłyśmy się, że są szczęśliwe. Nie wiem, co ten sen mógł znaczyć?

Wreszcie pojawiają się też osoby, które nie żałują aborcji bądź nie są pewne swoich odczuć.

Żałuję, ale chyba tylko tego, że tak idiotycznie wpakowałam się w kłopoty, nie mogłam w żad-nym wypadku zostać wtedy matką, miałam 19 lat i pstro w głowie. Ale nie dręczą mnie koszmary, uważam, że za własne czyny trzeba ponosić konsekwencje i jeśliby zżerały mnie wyrzuty sumienia, to uczciwie sama na nie zapracowałam. To było tak dawno temu, że moje łzy obeschły i chyba nie byłoby sensu opłakiwać w nieskończoność dziecka, któremu nie pozwoliłam się narodzić. W JAKIMŚ CELU to zrobiłam i nigdy się nie dowiem, czy to była jedyna słuszna decyzja, czy nie. Ja raczej ubolewam, że znalazłam się w takiej sytuacji, w której musiałam zdecydować się na tak drastyczny krok. To jest właśnie straszne – że życie zmusza niekiedy do takich rozwiązań, w każdym razie nie dzieje się to przecież bez powodu.

[mężatka, 46 lat, 1 dziecko] [...] kiedyś ja tez powiedziałam... i to bliskiej – wtedy – przyjaciółce… dziś już nie jest moją przyjaciółką... Zostałam zjechana, że jestem morderczynią, że jak tak można, a gdzie w tym wszystkim ja? moje potrzeby, i moje życie... To, że wtedy byłabym fatalną, nieprzytomną matką się nie liczy... I że moje dziecko pewnie by cierpiało [...] wiele lat po... i prawie rok po porodzie dopadło i mnie... Jak zapalić świeczkę, jak wspomnieć... i jak zapomnieć... chłopiec czy dziewczynka... wtedy byłam niegotowa, miałam w głowie co innego... A teraz mnie dopadło bo chyba... nie do końca żałuję... a może jednak żałuję…

Przyjrzyjmy się teraz okolicznościom i powodom aborcji. Blisko 70% kobiet z analizowanej grupy to matki dwojga lub jednego dziecka, a przerwanie ciąży następowało częściej przed urodzeniem pierwszego dziecka. Kobiety niemające potomstwa to zazwyczaj dwudziesto- i dwudziestokilkuletnie panny. Połowa z nich przyznaje, że w najbliższej przyszłości pragnie mieć dziecko. Z przekaza-nych na forum informacji wynika, że przerywania ciąży dokonywano zazwyczaj w prywatnym gabinecie ginekologicznym od 4 do 9 tygodnia trwania ciąży. Mężczyźni zawsze wiedzieli o zabiegu, lecz rzadko towarzyszyli swoim żonom czy partnerkom. Pięćdziesiąt kobiet zdecydowało się na udział w internetowej grupie wzajemnego wsparcia po kilku latach od aborcji (minimum po 2 latach – maksimum po 27 latach), podobna część po 2 tygodniach od aborcji, następnie po około 3–7 miesiącach (16 kobiet), a nawet po kilku dniach od zabiegu (30 ko-biet). Na poziomie wymiany informacji prawie został pominięty materialny wy-miar aborcji. O finansowym aspekcie „problemu” napisała tylko jedna osoba: „rozwiązanie kłopotu kosztowało 4 tys. i smutek”.

Uczestniczki słabo znały przepisy ustawy antyaborcyjnej, gdyż dominował pogląd, że aborcja jest zakazana przez ustawodawcę. Warto dodać, że czasem kobiety, zanim jeszcze podjęły decyzję o aborcji, najpierw decydowały się pisać na otwartym forum „A”. Gdy pomimo rad przerwały ciążę, nie odrzucano ich, lecz przyjmowano na forum zamknięte „B”.

Tabela 28. Przyczyny aborcji

Przyczyny aborcji Liczba aborcji*

Wpływ partnera/ Decyzja partnera 54

Decyzja rodziców 10

Porzucenie przez partnera 22

Zła sytuacja materialna, mieszkaniowa 23

Zbyt młody wiek 13

Rozpoczęta kariera, studia 7

Powody medyczne, zdrowotne 3

Zdrada małżeńska 1

Gwałt 1

Przyczyny nieznane 23

* Nie jest równa liczbie kobiet, gdyż niektóre kobiety miały kilka zabiegów, a w wielu przypadkach brak danych.

Najwcześniej w grupie sieciowej pojawiały się kobiety, które przerwały ciążę za namową męża, partnera, rodziców, a także z powodu zdrady. Wydaje się, że przyczyna aborcji nie miała wpływu na uczestnictwo w forum, bowiem aktywne pozostawały kobiety decydujące się na aborcję ze względu na młody wiek, rozpoczętą karierę lub porzucenie przez partnera czy wymuszenie aborcji przez „znaczących innych”. W badanej grupie możemy zaobserwować, że dominującą przyczyną aborcji była decyzja innych osób, a nie samej kobiety (tab. 28).

Analiza „ukrytego forum” internetowego 157 Rodzina pochodzenia rzadko była przedmiotem jakiejkolwiek wymiany po-glądów. Jest tylko sześć pobieżnych świadectw internautek, dotyczących nie-rozwiązanych konfliktów, a w przypadku pięciu z nich, alkoholizmu rodziców. Wydaje się, że kobiety obarczają swoje rodziny winą za aborcję.

Zaszłam w ciążę z chłopakiem, z którym mieszkałam i którego kochałam, dziecka chciałam. Kiedy mu powiedziałam, wyjechał nie wiem gdzie, nie interesuje mnie to. wróciłam do rodziców – ściślej do pijących rodziców na wsi bo nie mogłam się sama utrzymać na studiach, siedziałam w domu i myślałam co robić. długo myślałam. potem pożyczyłam pieniądze od wszystkich osób jakich mogłam. Potem pracowałam ciężko co dzień żeby je oddać, zajęło mi to 1,5 mies.

[panna, 25 lat] Usunęłam ciążę kilka razy. Miałam wtedy ok. 20 lat. Tak bardzo wtedy siebie nienawidziłam (jeszcze przed usunięciem), że również nienawidziłam tego co we mnie było. Pochodzę z domu alkoholików. Rodzice nie byli dla mnie mili, nie interesowali się mną. Nie usprawiedliwiam się, tylko właśnie stąd bierze się ta moja nienawiść do siebie. Zaszłam w ciążę z chłopakiem, który też miał ojca alkoholika, był tak samo ,,zakręcony” jak ja. Nie kochałam go, nie lubiłam nawet. Poprostu była to jedyna osoba dla której coś znaczyłam, to mi wtedy wystarczało. Nigdy nie chciałam z nim być, wiem że miałabym zmarnowane jak moi starzy życie. Mama nie pokazała mi nigdy co to znaczy reakcja „przyczynowo-skutkowa”. Naprawdę nie zdawałam sobie sprawy że współżyjąc zajdę w cią-żę. Nawet po dokonaniu kolejnej aborcji, straszne, ale prawdziwe...

[młoda mężatka, 1 dziecko] Czy problem nie tkwi w rodzinie gdzieś głębiej? Myślę, że tu chodzi o brak porozumienia w rodzinie, ja też bałam się odrzucenia i ten strach zrobił swoje... [...] Miałam powiedzieć Rodzicom moim, ale bałam się, pochodzę z małej wioski, prymuska, ukochana córeczka, ojciec kiedyś pił, mama sobie nie radziła z problemami, powtarzała, że pójdzie sobie w świat... super Tak więc zataiłam, pieniądze jakieś tam zarabiałam, więc zapłaciłam „dobrodusznemu” lekarzowi, który podsunął mi rozwiązanie.

[mężatka, 30 lat, 1 dziecko] Trzy kobiety mają żal do swych matek (również w przeszłości przerywających ciążę), które namawiały je do aborcji.

Moja mama trzy razy usunęła ciążę i raz przyczyniła się do poronienia w późnej ciąży.

[matka czwórki dzieci] W mojej rodzinie aborcja to zjawisko normalne, [...] miałam zabieg u lekarza mamy, nawet ze zniżką z tego powodu. [...] kiedy zaszłam w ciąże mama – w trosce o mnie – przekonała mnie że nie warto tracić młodości i... jestem nadal młoda, ale moje życie się skończyło. Wciąż myślę o sobie jak o kimś niegodnym, żeby żyć.

[studentka, 20 lat] Mężczyźni nie mają potrzeby rozmowy ze swoimi partnerkami na temat za-biegu. Partner nieobecny i niewspierający to najczęściej opisywana postawa mężczyzn. Jedna z internautek pisze: Według niego nie powinnam robić

prob-lemu z tego niemiłego «incydentu», inna z kolei: mój mąż zachował się tak, jak bym usunęła zęba, a nie ciążę... Często to właśnie mężczyźni zadecydowali

o aborcji, zmuszając partnerkę do przerwania ciąży szantażem emocjonalno- -psychicznym czy groźbami:

Mój mąż mi nie groził... ale za to mówił, że jak nie usunę to on sprawi, że to będzie najgorsza moja ciąża, że będzie mi do końca życia truł i znęcał się psychicznie

[mężatka 27 lat, 2 dzieci] Tylko jedna „forumowiczka” wypowiada się dobrze na temat swojego partnera:

Musze powiedziec ze mój M jest najukochanszym, najczulszym facetem pod sloncem 1. roz-mawia ze mną [...] 2. zaczyna sam rozmowę ze mną kiedy jest mu źle [...] 3. umie ze mną lub sam płakać z tego powodu 4. przezywa wszystko indywidualnie ale wiem ze razem ze mną [...] 5. mówi o następnym dzidziusiu :)

Wiele kobiet skarży się, że poruszanie „tego tematu” kończy się rodzinną awanturą. Te spośród nich, które rozmawiały często ze swymi partnerami, w naj-bliższej przyszłości planują dziecko.

Sieciowa „ukryta przestrzeń” jest jedynym miejscem, gdzie jednostki mogą wymienić informacje na temat swojego zdrowia, zachowań organizmu po przer-waniu ciąży, badań kontrolnych oraz lekarzy. Na forum było zaledwie kilka kobiet, które przerwały ciążę w sposób farmakologiczny, większość miała zabieg mechaniczny w narkozie lub bez.

Skutki zdrowotne zabiegów możemy podzielić na bliższe i dalsze. Wśród bliższych następstw fizycznych zaobserwowano jeden przypadek ciężkich po-wikłań, co w efekcie doprowadziło do usunięcia jajników oraz kilka przypadków groźnych dla życia krwotoków. Wspomnieć też należy o kobietach, które po aborcji zdecydowały się na kolejną ciążę. W tych przypadkach opisywano