• Nie Znaleziono Wyników

DO Hism KRAKOWA

W dokumencie Szkice historyczne. T. 1 (Stron 105-133)

Szukając szczegółów do obrazu życia miejskiego wKra­ kowie za dni Piastów, wypadło między inneini zajrzść

także do rękopismu biblioteki Ossolińskich pod napisem:

Processus juris cwi/is juxla consueludinem cicitatis Craco-mensis, fol. pod 1. LV. Rękopism to bardzo późny, bo z końca XVII albo początku XVIII wieku pochodzący. Na­ pis jego ściąga się właściwie tylko do pierwszych 90 stro­ nic. Na dalszych kilkuset kartkach rozrzucone są przywileje

miasta. Krakowa z różnych czasów, po największej części nigdy nie drukowane. Osobliwie uderza szereg dokumentów od Leszka Białego(1226) aż do Władysława Jagiełły (1403).

Jest ich 29, pomiędzy którymi 6 Łokietkowych, a 6 Ka­

zimierza W. Późne pochodzenie i mylne pismo kodesu,

odejmują mu wprawdzie wszelką ważność dyplomatyczną,

nie dozwalając drukować z niego dokumentów celniejszych. Naszemu przecież zamiarowi, poszukiwaniom rysów obycza­ jowych, dostarcza ten rękopism bardzo wiele ciekawych

ma-teryałów. Owszem, znaleźliśmy ich tam więcćj niż się można było spodziewać po szczupłości podobnych wzmianek

w dotychczasowych historycznych opisach miasta Krakowa. Z nader zrozumiałego powodu zajmują się te opisy głównie

czasami późniejszymi pomnikami murowanymi, rzeźbionymi,

malowanymi. Wszelako i czasy dawniejsze i pomniki pisane

godne są, jeśli nie żywszego, tedy przynajmniej zarównego współczucia i uwzględnienia. Ponieważ zaś sam Kraków

zdaje się zapominać o nich, przeto radzibyśmy odświeżyli tu nieco ich pamięć, przytaczając z owego rękopismu co

ciekawsze szczegóły historyczne, mianowicie rysy obyczajów’

Po-108 DZIELĄ KAROLA SZAJNOCHY.

wab tych rysów, a niedostateczność naszego wyciągu obu­

dzą, jesteśmy pewni, słuszną chęć sprostowania, uzupełnie­

nia wspomnień niniejszych, chęć bliższego zajęcia sie potrąco-

iTfł T“g“ wWnie przestąpmy

w tój. chwili na podaniu tn w porządku chronologicznym

po-wietaouh, malowniczej treści „wartych onvm rskopiSmem

dokumentów- tyluż różnobarwnych chwil pierwotnego bytu

starożytnej stolicy Jagiellońskiej.

Roku 1226. Założenie kościoła Panny Maryi.

(Erectio Ecclesiae S. Jdariae Rkp. str. 529. 531.) Leszek Biały, przyjaciel Goworków, siedzi na księztwie

krakow-skiem. Aż do tego czasu kościołem parafialnym Krakowa

był kościół św. Trójcy. Teraz biskup Iwo - słysząc, jak sława cudów i świętobliwości żywota wielebnego męża Do­

minika, które on niegdyś w Rzymie na własne oczy widział

po całym świecie rozgłaszają się — obdarza braci tegoż świętego męża kościołem parafialnym św. Trójcy, wraz

z dworzyszczem przez siebie zakupionym. Natomiast zaś za przyzwoleniem kapituły i rajców krakowskich

(consulum-que\ założył biskup niemałym kosztem nowy kościół para­

fialny, poświęcony czci BogaWszechmogącego i Bogarodzicy-

dziewicy Maryi Wniebowziętej. A dla pomnożenia wiary przez św. patrona naszego, Wojciecha, w ziemiach tvch za­ szczepionej, ustanawia biskup Iwo, aby kazanie „ku nauce

naszego narodu polskiego,“ które dotąd w kościele św. Trójcy

miewane było, odtąd w parafialnym kościele Panny Maryi odbywało się.

Rok 1257. Osadzenie miasta Krakowa. (Prini- legium locationis cimtatis Rkp. str. 91.) W szesnaście lat po założeniu kościoła Panny Maryi burza mongolska wyludniła

krainę. Syn Leszka Białego, książę Bolesław Wstydliwy,

wespół z matką Grzymisławą i małżonką Kunegundą, za­ mierza osadzić z nowa miasto krakowskie i „zróżnych stron

świata mieszkańców wnióm zgromadzić.14 W tym celu na-

SZKICE HISTORYCZNE. 109

Wrocław jest osadzone, z wolnością odwoływania się do

prawa miasta Magdeburskiego. Na czele nowej osady stają

dwaj wójtowie: Sedwik Jakub, niegdyś sędzia w Nisie i

Deth-mar przydomkiem Wołk. Obaj utrzymują mnogie korzyści

i swobody. Naprzód, wieczystą wolność od cełł w całóm

księztwie: następnie, prawo i władzę kramów rzeźniczych, piekarskich i szewckich, cztery młyny nad Prądnikiem, zupo­

ważnieniem do zbudowania trzech nowych młynów nad Wi­

słą, a obowiązkiem opłaty 1 fertona srebra od każdegokoła

młyńskiego i bezpłatnego mielenia zboża na użytek dworu książęcego. Dalćj uzyskują wójtowie 30 wolnych łanów frankońskich prawem dziedzicznym, podobnież każde szóste dworzyszcze w mieście i plac za miastem, gdzie bydło .na rzeź idzie, wreszcie: szóstą część czynszów zkramów sukien­

nych i niektóre inne pomniejsze dochody i ciężary.

Mieszkańcom służy sześć lat wolności czyli woli od wszelkich podatków, opłat i cełł. Po sześciu latach będą

nowi osadnicy płacić księciu od każdego dworzyszcza po

pół łóta srebra niemieckiej wagi, a każdemubiskupowikra­

kowskiemu dziesięcinę z dochodu menniczego. Za to obda­

rza książę Bolesław miasto krakowskie rolą, lasem i wodą.

Rolę i pastwisko da przyznana mu teraz prawem

dziedzicz-nem, z wyjątkiem przecież jezior, pobliska wieś Rybitwy, jakoteż cały okręg między miastem Krakowem a rzeką

Prądnikiem w całym jej biegu od wsi Rybitwy, aż po wieś Krowodrzę, włączoną w okręg rzeczony. Lasemmiejskim bę­ dzie las leżący nad wyższą Wisłą, zwany Chwacymeeh. Wodą i rybnikiem miejskim — rzeka Wisła z oboim brze­

giem, zacząwszy od granicy Zwierzyńca aż po granicę klasz­

toru Mogilskiego.

Tak sielską jeszcze postać ma miasto Kraków. Miesz­

czanie, zapewne tylko polscy, trudnią się przedmiejskim rolnictwem, rybołówstwem. Parafialny kościół Panny Maryi jeszcze nie ukończony. Nie ma jeszcze murów około miasta.

Nie ma jeszcze sukiennic. Dopiero tymże przywilejem loka­

cyjnym przyrzeka książę Bolesław handlowym przyby­

szom niemieckim, zbudować własnym kosztem itrudem sklepy sukienne i sklepiki dla przekupniów, pospolicie kramy na­

110 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.

książęcemu °płaC°neg° Z nich czJnszu przypadać skarbowi Temi wszelkiemi przyrzeczeniami i dobrodziejstwyściąg­ ną olesław istotnie mnogość Niemców do miasta. Odtąd dwojakie w mśm sądownictwo. Na Niemców sąd u wójtów

na Polakow przed sędzią polskim (coramjudice polonico).

Jednakowoż liczba Polaków nie powinnawzmagać się wmieś­ cie z uszczerbkiem ludności wiejskiój, kmieciów szlachec

kich. Adwokaci krakowscy obowiązują się nie przypuszczać do społeczeństwa niczyich poddanych (adscriplitium) czyto

książęcych, czy duchownych lub czyichkolwiek, a nawet

„żadnego wolnego Polaka, który dotychczas na wsi miesz-

Kcli.

. W końcu woj ci i mieszczanie krakowscy wolni beda od siuzby wojennćj poza granicami księztwa krakowskiego?

Kok 1288. Nagroda za zwycięstwo nad

Tata-L Lesconis ducis, in quo... Rkp. sir. 172

\ W,r;. 1287 wtarSn§n TatW na nowo w ziemię kra-kowską. Mieszczanie. krakowscy, wolni od obowiązku wo­

jennego poza jej granicami, okazali tern większą walecz­

ność w domu. Uderzyli na dzicz tatarską i odnieśli zwycięs­

two - mówi przywilej. Za którąto, całemu księstwu "J iządzoną przysługę, godziła się im wieczna nagroda. Nai-poządańszą było uwolnienie od uciążliwych cełł, jakie wów­ czas,przy każdym kroku od kupców i podróżników pobierane stanowiły główne źródło dochodu książęcego,, a od jakich

nadany przez Bolesława Wstydliwego przed 30 laty przy­ wilej lokacyjny tylko na lat kilka wyzwalał. Owoż teraz

książę Leszek, „za radą, przyzwoleniem i jednomyślną chę-

aą swoich wiernych baronów,“ oswobadza mieszczan kra­ kowskich, na całą rozległośćziem swoich, mianowicieksięztw

krakowskiego sędomierskiego i sieradzkiego, od opłaty cełł jakiegokolwiek nazwania, pozwalając im wszędy, czyto z to­

warami na wozach, czyto konno lub pieszo, wolną i nie-przeszkodzoną po rzeczonych krainach podróż.

SZKICE HISTORYCZNE 111

Rok 1306. Skład towarów i odosobnienie mia­

sta od zamku. (Vladislai Ducis super depositorio... Rkp.

str. 173.) W w 18-letnim przeciągu czasu między poprzed­

nim a niniejszym dokumentem zaszły nader ważne odmiany.

Wyparci zKrakowa, Piastowie musieli ustąpićksięstwa Cze­

chowi, Wacławowi. W tych latach zamieszek i cudzoziem- czój władzy wzmogła się w Krakowie ludność niemiecka, cu-dzoziemczyzna. Butne, zniemczałe od pół wieku miasto opasało się tymi czasy murami. Nieprzyjazne narodowi

mieszczaństwo dążyło do wykluczenia Polaków z swojejRze­

czypospolitej mieszczańskiej. Nie ustawało to nawet po

upadku panowania czeskiego, przy świeżym powrocie Pia­

stów, Władysława Łokietka, do rządów nad Polską i Kra­

kowem. Mianowicie siedząca w mieście, pomiędzy niemiec­

kimi osadnikami Krakowa, liczna zdawiendawna szlachta krajowa, nawet możnowładni panowie, jak np. pewien comes Dobiesław, byli swojemi posiadłościami miejskiemi solą w oku reszcie mieszczaństwa. Wzmagając się tedy w za­

możność i swobody, skupowali mieszczanie te szlacheckie

śród miasta dobra. W obecnym przywileju, nowoprzybyły

książę Łokietek potwierdza mieszczanom krakowskim na­

przód przedkilkuletnie kupno majętności owego hrabi Do­

biesława „wewnątrz murów1' (intra muros)\ powtóre, podo­

bnież wieczyste odtąd posiadanie jego majętności poza mu­

rami miasta. Prócz tego czyni on jeszcze zadość innym żalom i życzeniom Krakowian. Oto kupcy sandeccy, możni

podówczas ludzie, tudzież kupcy węgierscy i inni, spławia­ jąc miedź i inne towary po Wiśle do Torunia, albo tćżwio­ ząc je lądem, omijają Kraków, z wielkim uszczerbkiem han­ dlumiejskiego. Zaczem ustanawia Łokietek, aby odtąd żaden sandecki, węgierski lub innoziemski kupiec, jadący z mie­ dzią lub z jakimikolwiek towary, cźy to wodą czy lądem,

do Torunia, nie ważył się objeżdżać Krakowa, lecz obowią­ zany był wstępowaćdotego miasta i wystawiać tamże towary swoje nasprzedaż. Tym sposobem otrzymało miasto najpo- żądańszy w średnich wiekach przywilej składu handlowego. W ogólniejszem orzeczeniu tćj łaski rozciągnięto obowiązek takowego wystawiania wszelkichtowarówna sprzedaż w Kra­

112 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.

aby złożone w Krakowie towary swoje mogli także cudzo­ ziemskim sprzedawać kupcom, z wyjątkiem przecież miedzi

przywiezionej z Sądcza, lub z Węgier, lub zkądkolwiek, którą jedynie mieszczanom krakowskim sprzedawać wolno. Drugą cudzoziemskiemu handlowi przyznaną łaską było uwol­

nienie kupców, przywożących do Krakowa ryby lub śledzie, tak ważny w owej epoce długich i surowych postów artykuł handlu, od dotychczasowego przymusu okupywania się pe­

wną częścią swego towaru. Krakowskim zaś mieszczanom ma odtąd służyć wolność sprzedawania komukolwiek wKra­ kowie soli, którą sami od książęcych zakupili żupników.

W końcu, dla tem większego upewnienia mieszczaństwa od

wszelkich zamachów książęcych, daje Łokietek to ważne

przyrzeczenie, iż ,,między zamkiem a miastem nigdy murów stawiać nie będzie, którymi to murami połączonyby został

zamek z miastem krakowskiem;lecz zawsze zamek dla sie­

bie a miasto dla siebie oddzielnie pozostać mają“.

Rok 1315. Most na Wiśle. (Prwilegium Ducis Vla- dislai super pontem... Rkp. str. 103). W dalszym dziewię­

cioletnim okresie między poprzednim a następującym przy­ wilejem był Kraków widownią nowej, stanowczej zmiany. Niemieccy mieszczanie krakowscy, coraz możniejsi i har-

dziejsi, nie zadowoleni przywilejem składu handlowego, pod­ nieśli bunt przeciwko Łokietkowi. Łokietek złamał krwawo

ich zuchwalstwo. Naczelnik buntu, wójt Albert, zaledwie do-żywotniem wygnaniem ocalił życie. Reszta spólników poszła na koło katowskie i szubienicę. Dom wójciński zamienił się w cytadelę. Nad bramą św. Mikołaja stanęła ku poskromie­

niu przyszłych rozruchów wieża obronna. Wójcińskie docho­

dy z młynów, kramów, jatek, dworzyszcz i inne, przypadły skarbowi książęcemu. Mieszczanie utracili prawo wolnego

coroku wyboru rajców, przysądzone odtąd wojewodom kra­

kowskim. Odechciało się na zawsze buntu mieszczanom. Ło­ kietek zaś darzył uspokojone już miasto i nadal łaskami swemi. „Mając wzgląd na trudne i uciążliwe przeprawianie się licznych a ubogich ludzi przez rzekę Wisłę w pobliżu

SZKICE HISTORYCZNE. 113

prawę“, naclaje książę ukochanym mieszczanom krakowskim

wieczystą darowizną swój przewóz {natigiumnostrum) tamże

przez Wisłę podle zamku, z tern jednak zastrzeżeniem, aby mieszczanie obowiązani byli z dochodów tego przewozu zbu­

dować most na Wiśle i takowy, ilekroć potrzeba się okaże, we wszystkich uszkodzonych częściach naprawiać. Nadto

staje się przewóz rzeczony tylko pod tym warunkiem wła­

snością mieszczan, „aby nikt ze szlachty krajowej, ani woje­

wodowie, ani też kasztelani, ani kanonicy, ani plebani, ni­

gdy nic (za przewóz) nie płacili."

Rok 1320. Potwierdzenie wolności od cełł.

{Confirmatio VI. R. P. super liberlaletelonei... Rkp. str. 125.)

Odjęcie niektórych swobód za karę buntu w r. 1311 pocią­

gnęło za sobą inne także przykre mieszczanom skutki, mia­

nowicie zmuszanie do opłaty cełł w kraju. Niebawem ,po koronacyi Łokietka w Krakowie stanęli wyprawieni przez miasto rajcowie, jako to: Gerazy, Michał Groff, Mikołaj

Ruthenus, Teodoryk Tartarus, Jan Moria (?) i Germanus zwań Grabowski, w obec wojewody sędomierskiego Tomisła- wa i w przytomności króla okazali swoje od Leszka Czar­ nego otrzymaneprzywileje uwalniające od cełł. A król Wła­ dysław, w chęci wspomożenia ubogich, aby tem snadnićj podnieśli się, rozkazał pozostawiać Krakowian przy starodaw­

nych przywilejach wolności celnej.

Rok 1323. Ugoda między Krakowianami a San-

deczany. {Concordia inter Crac. et Sandecen. occasione

exactionis Opartczol... Rkp. str. 124). Uciąźani niekiedy od możniejszych, uciążali Krakowianie nawzajem słabszych od

siebie. Takimi względem stołecznych mieszczan krakow­

skich byli mieszczanie sandeccy. Jakkolwiek zamożni nie zdołali oni dorównać Krakowianom. Niepospolita przecież w samej rzeczy możność Sandeczan skłaniała mieszczaństwo krakowskie do ciągnięcia z nich w Krakowie nieumiarkowa-

nćj korzyści i łupieży. Każdy kupiec sandecki, jadący do Torunia, był dawnym przywilejem składu handlowego w Kra­

114 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.

kowie obowiązany, wstępować do Krakowa i tana na skła­ dzie miejskim wystawić towary swoje na sprzedaż. To po­

ciągało za sobą znaczne opłaty. Od każdego bowiem zło­ żonego postawu sukna musieli Sandeczanie płacić miastu

ćwierć grzywny, tak zwany Cuartzoll czyli kwartę. Od wszel­ kich bez wyjątku, składanych czy nie składanych, ważonych

na wadze miejskiej lub nie ważonych towarów z Sądcza po­ bierano opłatę wagi. Gnębiło to handel sandecki. Udali się więc Sandeczanie do króla Władysława, a ten poruczył

wojewodzie krakowskiemu Spytkowi, przywieść obadwa mia­

sta do zgody: „Prośby" samegoż króla i pośrednictwo woje­

wody odniosły pomyślny skutek. Krakowianie nie odstąpili

wprawdzie od przyznania sobie prawa do tych opłat, lecz „zniewoleni prośbami królewskiemi i gwoli przyjaźni miesz­ czan Sandeckich" zniżyli do połowy opłatę od każdego po­ stawu, a co do wagi, postanowiono, aby tylko takietowary, które istotnie ważone bywają, podlegały opłacie. Czego wszystkiego dokumentnym zabytkiem pozostał list miesz­

czan sandeckich, wydany w Krakowie przez wójta sandee-kiego Mikołaja, wespół z pięciurajcami, współmieszczaninem Janem Bogaczem (Dines) i całą rzecząpospolitą miasta Sąd­

cza, oznajmujący, jako odtąd kupcy sandeccy, skutkiem wspo-mnionych powyżej kroków, opłacać będą tylko pół ćwierci

grzywny od każdego postawu sukna, a wagę tylko od rze­

czywiście ważonych na wadze miejskiej towarów.

Rok 1329. Nowa ugoda między Krakowianami

a Sandeczany. (Concordia per Spiczimirum Pal. Crac.

facta. Rkp. str. 2791) Oprócz powyższych niesnasków za­

chodziły jeszcze między mieszczaństwem sandeckiem a kra­

kowskiem starodawne zatargi względem spławiania towarów

wodą i przewozu takowych lądem. Podobnie jak spór po­

wyższy zostały i te zatargi jeszcze przed rokiem koronacyi Władysława Łokietka za pośrednictwem Spicimira, wojewo­ dy krakowskiego, w ten sposób załatwione, iżby żadnemu

z kupców, ani sandeckich ani krakowskich, nie wolno było spławiać jakichkolwiek towarów statkami czyto po Wiśle czy po Dunajcu, z wyjątkiem jednćj soli. Nadto mieszczanie

_______________SZKICE HISTORYCZNE. ns

sandeccy, jadać do Torunia, i mieszczanie krakowscy, jadać

podobnież do Węgier, nie mają, innych obierać dróg, jak: sandeczanie na Kraków, krakowianie zaś na Sądcz. Atoli

z przeciągiem czasu puścili mieszczanie krakowscy tg ugodę w niepamięć. Zjechało tedy poselstwo mieszczan sandeckich do Krakowa, niosąc przed rajców krakowskich głośnew tym względzie zażalenie. Na to rajcowie dawni i rada nowa zwo­ łali wielkie zgromadzenie mieszczan, złożone z najmożniej­

szych i najstarszych, z cechmistrzów i zznakomitszychzpo­

spólstwa, którzy wszyscy po dojrzałej naradzie, w obecno­

ści i za pośrednictwem hrabi Spicimira, wojewody krakow­

skiego, jednomyślnie znów uchwalili, aby dawna ugoda do

prawomocności wróciła, a każdy jśj przestępca, bądźto kra­

kowski bądź sandecki mieszczanin, za przekroczenie utratą

prawa miejskiego i wolności handlowania bywał karany.

Zarazem odnowiono poprzednią z r. 1323 ustawę względem zniżenia cła od każdego postawu do pół wiardunka a opła­

cania wagi tylko od towarów rzeczywiście składanych i wa­

żonych.

Rok 1331. Nowe potwierdzenie wolności od

cełł. (IW. R. super liberiate telonei..... Rkp. str. 124.)

Mimo przywileju z r. 1320 uciążano Krakowian ciągłćm

jeszcze wymaganiem cełł w kraju. Po dojrzałśj tedy nara­

dzie z baronami, staje nowa uchwała królewska, potwierdza­ jąca mieszczanom dawną swobodę celną, a zabraniająca su­

rowo „wszystkim wojewodom, kasztelanom, sędziom, jakoteż

innśj szlachcie, posiadającej cła, tudzież wszystkim celni­ kom i zawiadowcom cełł, aby pod karą na mieniuiosobach

(sub obtentu rerum et personarum) nie ważyli się pobierać cła żadnego od mieszczan krakowskich, albo też ich służeb­ ników i ludzi.“

Rok 1336. Prawa zbytkowe. (Prwileg. R. Casim. de nuptiis.... Rkp. str. 104.) Dzięki tym nowym swobodom

podniosło się miasto stołeczne. Wiadoma jest zamożność

116 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.

kietku Kazimierza Wielkiego. Atoli większym jeszcze od zamożności Krakowian, był zbytek owego czasu. Objawiał on się u wszystkich mieszczan głównie w zamiłowaniu nad­

zwyczajnie licznych, kosztownych biesiad, połączonych z

obo-wiązkowemskładaniem wzajemnych darów gościom i gospo­

darzowi. Każda uroczystość familijna zamieniała się w sutą dla całego mieszczaństwa ucztę. Potęgą obyczaju uważali

się wszyscy tak nieodzownie zmuszeni do tegoż zbytkowa-nia, że przenoszono ruinę majątków nad uchybienie zwycza­ jowi. Czóm frasując się, postanowiła rada miejska z star­

szymi miasta zapobiedz złemu, a to przez ustanowienie pra­ wa czyli wilkierza, ograniczającego one wydatki zbytkowe. Aby zaś wilkierzowi swojemu tem prawomocniejszą uzyskać ważność, udali się panowie rajcy i starsi miasta do króla Kazimierza, prosząc o potwierdzenie swojej uchwały, a król

w Sandomierzu przywilejem niniejszym chętnie życzeniom

mieszczan dogodził.

Uświęcona powagą królewską ustawa miejska, maluje

w ciekawy sposób ówczesne obyczaje Krakowian. Oto w je­

dnym z domów mieszczańskich ma się odprawiać wesele. Z całego miasta nadciągają goście sproszeni. Każdy z go­ ści, czy to mężczyzna, niewiasta, czy panna, musi panu młodemu, albo jego posłowi, złożyć jakiś podarek. Za to

czeka gości w domu weselnym obfitość jadła i trunków; czekają różnego rodzaju zabawy i krotofile. Na długim stole

godowym dymi się kilkadziesiąt mis z potrawami; z każdej ma po zwyczaju jeść grono kilku osób. Po wypróżnieniu pierwszego danianastępują nowe misy i tak bez końca,we­

dług zamożności i gościnności domu. U stołu siedząpospołu

mężczyźni, kobiety, panny, świeccy i księża, mieszczanie

krakowscy i handlowi „goście11 z miast innych. Wraz z zmysłem smaku rozkoszują także oczy i uszy. Tłum kuglarzy (joculatores) bawi ucztujących łomanemi sztuka­ mi. Inni krotofilnicy, tak zwani rymownicy (rimarii),

min-strele miejscy, śpiewają i deklamują pieśni {canlantibus et

loquentibus ccmtiones), najczęściej nieprzystojne i sprośne.

W końcu jeszcze jacyś trefnisie, których nazwy w ręko-piśmie naszym odczytać niepodobna, również rozpustnymi

SZKICE HISTORYCZNE. 117 łość onego czasu, W innej chwili wesela, zajmuje Zgroma­

dzonych gości, zwłaszcza spółbiesiadniczki, inna uroczystość. Panna młoda udaje się przed ślubem, w licznym, z kilku­

dziesięciu matron złożonym orszaku, do łaźni w mieście.

Głośny ten pochód łączy się zape^jie z wesołemi po drodze

scenami w innych domach i miejscach, gdzie panna młoda,

często ku srogiemu niebezpieczeństwupana młodego, zmęż­

czyznami pląsy wyprawia i przez całą noc razem ucztuje.

Tym wszystkim nieobyczajnościom i zbytkom zapobiega po­

twierdzony teraz przez króla wilkierz. Dla umniejszenia

liczby gości nie pozwala on zastawiać na stole więcćj niźli

30 mis, po trzy osoby do każdej misy, nie licząc w to jed­

nakże ani panien, ani księży, ani gości z miast innych. Da­

lej, nie powinno następować po sobie więcćj niż pięć dań

z potrawami. Podarki panu młodemu składane, nie mogą

być wyższe nad dwa grosze (blizko 2 złp. dzisiejsze) od

mężczyzny, 2 grosze od mężatki a 1 grosz od panny. Ku-

W dokumencie Szkice historyczne. T. 1 (Stron 105-133)

Powiązane dokumenty