• Nie Znaleziono Wyników

Pierścień

W dokumencie Szkice historyczne. T. 1 (Stron 26-61)

rozwefeLni1?"Wtrbtgil *. niebezPieczeństw odeszły chwile lat kilka po pierwszćj burzy tatarskimi

ZJTStj?'’ ?mi wwdopodotafe

do ojca'78) Kró SlS1VSIęTa Krakowska w odwiedziny J )■ Kiól Bela obwoził córkę dla rozrywki no vń>

podróż kuT SWeg° PańStWa- Migdzy innemi wrócono' podióz ku stronom gór karpackich, w krainę Marino rnąi-n

nXTJokorSie WZdłiUŻ południowycłl granic Pokucia.

Słv-dz mei Oic ee P nadzwyczaJnie Watych kopalń soli ro-

Jzimej. Ojciec księżny krakowskiej chciał ucieszyć sweo-o mi ego gościa widokiem podejmowanej w kopalniachpracy

SZKICE HISTORYCZNE.

górniczej. Zatrzymał się podróżny dwór królewski u jednej

Z żup tutejszych, otwierających się kilku szachtami czyli szybami w solną głąb’ ziemi. Niezwyczajny obraz podziem-0 trudu kopaczy zabawił wielce księżnę młodzieńczą.

Żywe atoli przywiązanie do ziemi po tamtej stronie gór do

narodu nadwiślańskiego, znane nam z poprzednich słów do­

kumentowych, zasępiło zabawę myślą: czemu i kraina Kra­

kowska nie osiągnęła tak pożądanego błogosławieństwa

niebios? , ,

Polska nie znała jeszcze podówczas swych własnycn

skarbów solnych. Rodziło wprawdzie całe podgórze Kra­

kowskie niemało soli, lecz była to prawie wyłącznie sól

warzona, tak zwana surowica.-Wydobywano ją od najda­

wniejszych czasów na górze Soła79), w Bochni, wWieliczce,

tudzież wwielu innych miejscach przyległych. O surowicy Bocheńskiej czytamy już za czasów Kazimierza Sprawiedli­

wego, między latami 1178 a 1194, kiedy pewien pan kra­

kowski, zwany Micliora, nadał Miechowitom znaczny dochód z soli Bocheńskiej80). Jeszcze dawniejsze wzmianki

zna-chodzą się o Wieliczce. Ta była zapewne jeszcze w wie­

kach pogaństwa głoŚDą z żup swoich. Za czasów Bolesława

Krzywoustego, w pierwszych latach XII-go stólecia, o cały wiek przed napadem mongolskim i św. Kingą, pobierali

Benedyktyni Tynieccy, od dawnćj już pamięci, prawdopo­

dobnie jeszcze od panowania Bolesława Chrobrego, znamie­ nitą intratę, solną81). Na kilka lat przed przyjściem św.

Kingi, miał opiekun Bolesławów, Henryk Brodaty, zape­

wnioną sobie część dochodów wielickich 82). Ze te

różno-stronnie przekazywane dochody płynęły z soli dwojakiej, warzonej i kopalnej, przekonywują ówczesne wyrazy doku­

mentowe, jak np. wyraz surowica w dokumencie zr. 1105, odnoszący się jedynie do soli wodnej, i wyraz kopalnia,

salisfodina, w dokumencie mówiącym o czasach Leszka

Białego 8S), odnośny tylko do soli kryształowej, ile że

o warzonój używano zwykle wyrazów fons, gurgites,

coc-lura salis.—'Vo też najpoważniejsi nowsi i starocześni pisa­

rze przypuszczają wydobywanie soli kamiennćj w Wieliczce

jeszcze za czasów Kazimierza Sprawiedliwego 84) założyciela klasztoru sulejowskiego, obdarzonego przezeń r. 1176

do-28

dzieła karołą Szajnochy.

^.wstiei.,. I~r

pierwotną, która według^? L^6!^ SW0J'^ nazw§ starożytnych tłumaczenia słowami^/W d°knineiltack dług analogii z innemi t ™™. MaZn™ Sal^ i we. miasteczka Stara-sól pod8 SambnT 1UZWami’ nP- z nazwą

tyle co Wielka, Wieliczka sój r 1“^ Właściwi*

8W- Kingą warzelnie i kopałnie 77 W§C dawno P^d

była mianowicie w Bochni^ól źrdT? W ZI6mi krakowskiej dłowa i kamienna. Cl-Że Uk ^T-" W Wieliczce ź™ źródłowej w najmniejsze zpóźniąB b soIi mogła iść w porównanie tak J ,Bochn1^ górniczą nie Wieliczki, nbogićj jeszcze podówczas wiosk^i' b°gaCtW°

kilkadziesiąt po zasłynieniu Bochni do d°piei'° w Iat

monej s'), nie wystarczało bynajmniei podnie' bom ludności okolicznej. Mhifa ? C°dziennym potrze-

Krakowska wszelki powód do‘ ubolewT d°brotliwa ksi§żna

jem, iż nie posiada takiej urodzaj ? kl'a'

zdziwiały gości królewskich kopalnie Mn J’ Właśaie

Wpodobnem usposobieni o”

do ojca, aby jej darował jeden z^zybó^ ksigŻna PoIska

właśnie znad powierzchniJziemi k°paIni> wW

a którym życzliwa matka Indu pOgadano w tćj chwili niedostatkowi swojej drogiej ojcz znT^ w pomoc zdawała się tćm mniej niezwykła im • r°^a ŚW' tak w Węgrzech jakoteż wPohce^’iJkT JVCzasach owych, ska szła pospolicie jużto darem iuż 1 koPalnia królew-żytości, w podział i posiadanie wielu ZaległóJ

na3e-oddalonych, a niekiedy nawet zagTani° 1Ueraz wca3e

służebników królewskich. U1UbieÓCÓWlak ^iki uczynił jej zadość król Bela n/ P?0Śba SWÓJ

ctarem szyb zażądany. Dobroć niw’ P zyzna,ac św. Kindze

dzieńczą. W natchnieniu ig-aszki ksieźn§ffił

°-'W wposiadłość dar rofzSŁ UmyŚIiła oaa

biedź, aby niczyja protestacra • ’ Jakoby ehcąc zapo­ ry przyszłości. Dopełniano podówZs“T ZapfZeczać

czema się różnymi symboli™ takieg0

uwłaszczę-W, llTO;

btiżt0 zsobą

darowa-SZKICE HISTORYCZNE. 29

jiego 89), b^dź wreszcie godłem pierścienia 90), którym albo pan łaskodawczy wwiązywał obdarzonego wnową, posiadłość,

albo sam obdarzony brał ją wrzuceniem obrączki swojej w jawne odtąd dzierżenie. Św. Kindze podobał się ten osta­

tni, najwłaściwszy w tćj chwili sposób. Zdjęła wiec nie­

wielki złoty pierścionek z palca i z uprzejmym uśmiechem

wrzuciła go wgłąb szybu tuż pod stopami91). „Wszyscy

co tam natenczas byli, za żart to raczój, niźli jako rzecz

istną przyjmowali11 M). Tymczasem błogi ten żart wprowa­ dzał księżnę i ziemię Krakowską rzeczywiście wużywanie szybu darowanego. Pierścień św. Kingi spadł pomiędzypra­

cujących w głębi górników, a jużto jednocześnie z powraca­ jącą nad Wisłę księżną, jużto w poblizkiej temu chwili cią­ gnęły liczne do Polski wozy, naładowane solą z szybu

Mar-mo-ruskiego, i wędrowali tam z Mannoruszu górnicy solni,

mianowicie kopacze z szybu św. Kingi, zawezwani do żup krakowskich, w celu lepszego onych urządzenia, zbadania

i rozszerzenia.

Jakoż okazują się wPolsce około tego czasu, to jest

o samój połowie stólecia, istotnie ślady nowopodejmowanycli trudów wtej mierze. Osobliwie zajmowano się nowszą żupą Bocheńską. Miał w tein główny udział braciszek Benedykty­ nów Tynieckich, późniejszy opat tego klasztoru, Wierzbięta.

W roku 1248, w dokumencie dla klasztoru Staniąteckiego,

nazywa go książę Bolesław Wstydliwy, tak ze względu na jego pracę jakoteż koszta niemałe, wielce zazłużonym około

żupy Bocheńskiój93). Atoli użyte przy tern wyrażenie żupni-

cze caldarium, panew, warzelnia, zastosowywane niezmien­

nie tylko do soli źródłowśj 94), służy skazówką, że w roku 1248 znano w Bochni jeszcze tylko sól wodną. Tymczasem czyniono wciąż dalsze próby kopania w różnych miejscach

poblizkich, czyto nowych źródeł, czy też kamiennej szuka­

jąc soli. Przy jednej z takich prób, we dwa lata po onej wzmiance o żupniczych trudach braciszka Wierzbięty, roku

1251, zajęci wygłębianiem studni górnicy, prawdopodobnie węgierscy, może nawet ciż sami, w obec których św. Kinga swój pierścionek w szyb Marmoruski wrzuciła, dokopali się w Bochni twardych pokładów soli. Dano o tern upragnio-

30 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.

obojgu, a zwłaszcza księżnie Kindze, która zewszechmiar

najgorliwszy wtem brała udział. — Z błogosławioną, nowiną,

przynieśli górnicy do Krasowa zarazem ów złoty pierścio­

nek Marmo-ruski, opowiadając,iż go znalezionowpierwszym

rozbitym bałwanie szybu nowego. Od tej chwili pamięć szczęśliwego odkrycia skarbów Bocheńskich, będącego nie­ jako tylko następstwem onego „żartu11 w kopalni zakarpa- ckiej, zespoliła się nierozerwanie z jego narzędziem, z cudo­ wnym pierścieniem św. Kingi....

Więcej o nim atoli mówiono niźli pisano. Zaciągnął

wprawdzie wszystkie opowiedziane tu o nim szczegóły dzie-jopis Długosz w swoją księgę o życiu św. Kingi, ułożoną w dwa wieki po Bolesławie Wstydliwym; lecz pismo jego, nigdy w kraju oryginalnie drukiem nieogłoszone, bardzo

rzadkich miewając czytelników, nie wypłynęło dostatecznie na. wyobrażenia ogółu. Dopiero w drugiej połowie XVI

stó-lecia, gdy niepoparte pismem podanie już wcale fałszywe przybrało rysy, prawiąc o posagowem przez św. Kingę

sprowadzeniu soli, za pomocą ślubnej obrączki do żup

wielickich zamiast bocheńskich, spisał tradycyęłacińskim

wierszem szlązki poeta Szreter 95): jednakże jawna jćj

myl-ność w tym kształcie, wzbudziła przeciwko niej jeno coraz większą niechęć uczonych. Cała powieść o uczestnictwie

św. Kingi w otwarciu żupy bocheńskiej, została policzoną w rząd bajek gminnych 96).

Obecnie jej odświeżenie mniema tóm słuszniejsza mićć

sprawę, iź oprócz przywiedzionych dotąd okoliczności/przy­ chodzą mu w pomoc wyraźne świadectwa i pomniki histo­

ryczne. Zaczynając od mniej stanowczych, moglibyśmy wy­ mienić tu kapliczkę drewnianą, wystawioną przy gościńcu

do Bochni, wmiejscu gdzie pierwszy bałwan soli odkryto,

a jeszcze w XVII wieku jako pamiątkę tego wypadku po­

kazywaną w). Drugim, nierównie wymowniejszym pomnikiem

jest całe miasteczko Bochnia, założone na gruncie .dawnei

ubogiej wioski tegoż nazwiska, w tymże dopiero czasie roju 12o.398), t. j. we dwa lata po odkryciu kopalni, gdy dla świeżego jej urządzenia dwór książęcy często teraz w Bochni przebywać zacząła zyskowny targ nowej soli, liczną w tę stronę przynęcił ludność; podczas gdy dawniej­

SZKICE HISTORYCZNE. 31

sza Wieliczka, przyćmiona teraźniejszą, świetnością, Bochni, z niemiecka Salzberg 10°) nazwanój, jeszcze przez 30 i kilka

lat wsią będąca, dopiśro roku 1290 mieszczaństwa dostą­

piła. Dalsze dowody zawierają się w spółczesnych lub

bliskoczesnych zapiskach roczników przeadługoszowych ■

z których kilka, jak np. Bocznik Krakowski i Sieniawski,

opiewają wyraźnie: „R. P. 1251 odkryto w Bochni sól twar­ dą"101). — Tężsamą datę przyjął w swojśj Historyi trzy­

mający się starych roczników Długosz102), a określenie

przezeń nowo odkrytej soli wyrazami „durum et compac­

tom, twarda i miąższa, którą wydobywają w dużych bry­

łach i t. d.“, jednobrzmiącemi z powyższemi zapiskami ro­

czników, naprowadza jawnie na myśl, iż wyrazy te mają

odróżniać nowoodkrytą sól kopalną od znanej zdawna wa­

rzonej. — Najważniejsze wreszcie świadectwo możemy w,-

kazać w własnych słowach książęcia Bolesława "Wstydliwego,

wyrzeczonych w dokumencie testamentowym, wydanym czterą

dniami przed śmierciąlo3), dnia 6 grudnia r. 1279, na ko­

rzyść kościoła krakowskiego1W). Przekazując mu znaczny

dochód z żupy bocheńskiej, oświadcza umierający książę

wyraźnie, że kopalnia bocheńska została dopiero za jegc

czasów odkrytą, a polecenie samegoż zapisu szczególnej

opiece i egzekucyi św. Kingi, zdaje się wskazywać w niej

główną nowo-odkrytej żupy patronkę. Oto jest cały doku­

ment w przekładzie polskim 105).

„W imię Pańskie. Amen. My Bolesław Krakowski i

sędomierski z przejrzenia Bożego książę prześwietny.

Chcemy mieć wiadomo wszystkim, a mianowicie tym, któ­ rzy sądownictwu podlegają naszemu, i oznajmiamy pismem

niniejszym: jako wieś, którąśmy po imieniu naszśm kazali

nazwać Bolesław, założoną, przez nas niezbyt daleko od bi­

skupiej wsi Sławkowa, postanowiliśmy dla zbawienia duszy

naszej poświęcić panu Bogu, i dajemy takową kapitule ko­

ścioła krakowskiego, matki naszój, mianowicie kanonikom,

w formie darowizny zupełnej; którato wieś ma być wieczy­ ście dzierżoną przez nich i jedynie na użytek kanoników obracaną, i dajemy ją z całkowitym okręgiem, obwiedzionym pewną granicą, z wszelkiemi przynależytościami, dochodami,

DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.

szelką, bez najmniejszego uszczuplenia, jak takową sami

otychczas posiadamy. Chcąc zaś pomienionemu kościołowi

.emwiększą okazać hojność, zapisujemy rzeczonym kanoni­

om podobnież dla zbawienia duszy naszój, dwieście grzy­

wien srebra z żupy soli bocheńskiej, której skarby na ĆBłÓgKWSZeChm0^Cy Za “aSZ^ -a^

. WH ° yc iaczył, którąto sumę ciż kanonicy j ają pobierać rokrocznie po wszystkie wieki. Owóż te obie- twie darowizny, uczynione przez nas jako prawego pana i dziedzica, polecamy i chcerny mieć zachowane nienaruszal­

nie i pod zagrożeniem sądu Bożego, od wszystkich naszych astępców, jak do tego prawem Bożem i ludzkióm upo-waźmem jesteśmy, obowiązując ich ku temu. Któreto daro-ZZia IT JUZ Przez,naS uczyjlioue, potwierdzamy teraz

ostatnią wolą naszą, rozkazując umocnić je pismem j ubli-czem, w obecności małżonki naszój, przezacnój Pani Kune-gundy, córki przesławnego króla Węgrów, Beli ś. p. którei

między innemi zwłaszcza zapis niniejszy poszczególnie do wykonania poleciliśmy; tudzież w obecności wielu szlachty

i panów naszych, rozkazując niektórym z nich przyłożyć

i pizywiesic imiona i pieczęcie swoje karcie ninieiszći Mianovvicie zaś pieczęcią naszą, lubo tylko mniejszą, gdy

igkszój nie mogliśmy w tój chwili mieć do użycia, jakoteż pieczęcią przerzeczonej ukochamy małżonki naszej, ku wie­

czystej prawomocności i nigdy nie wygasłej pamięci kaza hsmy utwierdzić pismo niniejsze. Działo się w KorczynS

~ ---. Imiona zas szlachty

wspo-są ^stępujące: Pan Warsz, kasztelan krakowski i- p. 1279, dnia 6 grudnia,

ranionej i t. d.“

III. Klasztor.

Po śmierci Bolesława Wstydliwego miała św. Kinga według zwykłej powieści zamknąć się natychmiast w mu-

rach klasztoru sandeckiego. Wdowa Bolesławowska uczyniła

oaleko więcój. . Zbudowała ona sobie naprzód ten klasztor

Atórego wcale jeszcze nie było. Przypisują niekiedy zało­

SZKICE HISTORYCZNE. 33

się to atoli jedynie ztej przyczyny, iż wszelkie znaczniejsze

fundacye i darowizny owej epoki bywały pospolicie wprzód

wielokrotnie ślubione, uchwaalne, nawet pisemnćm stwier­ dzane postanowieniem, nim w rzeczywiste późniój szły

uiszczenie107). Podobnież stało się z fundacyą klasztoru

Klarysek w Starym-Sądczu. Uchwalili ją pospołu oboje mał­

żonkowie książęcy, lecz przywiodła do skutku samaż wdowa

Bolesławowska. Nastąpiło to nie pierwśj, jak w kilka lat

po śmierci książęcia krakowskiego. Sam dokument funda-

cyi ze strony księżny Kingi, stanął dopiero w siedm mie­

sięcy po tern zdarzeniu. Był on zarazem aktem jednającym różne nieporozumienia dotychczasowe. Osiadłszy po stracie

męża w swojemksięztwie sandeckiśm, doznała św. Kinga nie­

spodziewanej przykrości od Bolesławowego następcy, Leszka

Czarnego. Zdaje się, iż idąc w ślady ówczesnych książąt

szlązkich, prześladowców biskupów i duchowieństwa, me

dozwalał Leszek księżnie sandeckiśj obrócić zapisaną przez

męża ziemię na fundusz klesztoru zamierzonego. Dopiero

pośrednictwo braciszka Bogusława, zesłanego umyślnie w cha­

rakterze legata de latere, na odbywający się w Starym-Sąd­

czu zjazd między księżną Kingą a Leszkiem Czarnym,

za-godziło strony zwaśnione. Nowy książę krakowski przyznał

wdowie książęcej prawo założenia klasztoru i uposażenia go swoją ziemią, poczem w przytomności księcia i księżny,

w obec niezwykłej liczby zakonnego i świeckiego ducho­

wieństwa, tłumnie zgromadzonych panów i szlachty, ogło­

szony został następujący dokument fundacyjny™8):

„W imię Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen. Spra­

wia niekiedy nadmiar złości światowej, iż nietylko to, co

dla dobra śmiertelnych, lecz nawet co postanowione bywa

ku czci i chwale Jedynego i Przedwiecznego Boga , podlega

częstokroć unieważnieniu,jeśli mu podpisy świadków i świa­

dectwo dokumentowe wiekuistćj nie nadadzą trwałości.

Przeto niech wiedzą obecni i potomni, iż my Kunegundis

wdowa po księciu Bolesławie ś. p. dziedzicu niegdyś Kra­

kowa i Sędomierza, pani i księżna sandecka,, bacząc

pobo-żnćj rozwagi okiem, i ścisłem rozważając zastanowieniem,

jako nic w dniu onego sądu ostatecznego tak się nie przyda,

ani może ubłagać surowości Sędzi owego, który

34 DZIEŻA KAROLA SZAJNOCHY.

wprowadzają

— postanowi­

ła Rodzi -wym żywot, niesprawiedliwym zaś zgon wydziela wieczysty

ak uezynfa bngcbnjnnści i mil„sierdzi«’ które

sprawców swoich będąc orszakiem ! " ich w podwoje szczęśliwości nigdy nieustające _ p„

kSnie z zt^T WnimpeWną liczbg osób’ mianowicie i sieme z zgiomadzemem i konwentem sióstr, aby wyrzekł- dmej w nocy i kroczyły przed Nim w świątobliwości i nra-

śdeżke rSasna^b S1§ T^16 1 Świata’ pr2ez Wką raczei .uezkę i ciasną bramę obierając wnijście do życia- przez co

bami żywot^T1 ^zelkiemi potrze­

1 z Meikimi

przystał tl/11'-' JMe tym WS1“m z pr“a mltlswna

• udziez z wszelkleui prawem i władzą wszelka

dajew^mówiln WłaSnym podlegaly dotychczas rządom";’

prawem dziedzic P^eizeczonemu klasztorowi i konwentowi, cUcznóm, w spokojne i niezachwiane po wieki

bami żywota doczesnego, aby im spokojniej tóm gorecei

fyTswet VaDU i?yły uży“ sobi" 25

pZnac Tdv nT Z8S m°dłÓW P°m0C^ 1 P^dem. - towvS Oh mc Je Od niedostatku w rzeczach świa­

towych, aby zawsze opływały w skarby duchowne daiemy m, zapisujemy i tytułem wieczystej darowizny szczeń

^przymuszoną wolą, nieodwołalnie Ukazuj im po' dochodel S'dCZ tP°bOrem Celnym 1 ^SZe^im i^go

dżiny których7?16111’ DaSZe Wsie j

Luc± Barciczy’ Golkowiczy

Scezer T ’ 5aSS°UIC1) Cyracha’ Zarehane, Zagorino

grodze’ ^ssacłl0wl“y, Dąbrowa, Mokra,

Pode-ChelSch StJessi In KochorowW> Biticzy,

ganici Mv p , a’ Ibina’ Małe Swinarsko, Be-

z rzekamii nłv’ •1 W°’ Przeszeciniclia 1 Weternicha ™),

SZKICE HISTORYCZNE. 35

posiadanie, z tym jedynym wyjątkiem, iż dla utrzymania życia naszego i gwoli potrzebom naszym, zachowujemy so­ bie, dopókąd żyć będziemy, z wymienionego powyżój cła

dwieście grzywien srebra lanego, corocznie pobierać się mających. Przerzeczone zaś miasto i wsie, z wszelkiemi prawami, sądami, winami, pożytkami i przynależytościami

pomienionemi, posiadane przez nas prawem daru ślubnego

czyli tytułem posagu albo wiana, postanowiliśmy nadać

klasztorowi pomienionemu jako prawa onych pani i księżna, przekazując je i assygnując w ręce wielebnego w Chrystusie ojca naszego, braciszka Mikołaja, ministra-prowińcyała, przyjmującego je i układającego się o nie imieniem kla­ sztoru wspomnionego, powagą wielebnego księdza Mateusza,

św. Marty in Porticu dyakona kardynała, opiekuna iobrońcv rzeczonego zakonu św. Franciszka, wyznawcy pomienionego. Nikomu tedy z śmiertelnych nie wolno naruszać niniejszego darowizny naszej zapisu lub zuchwałą wykraczać przeciw

niemu śmiałością. Ktoby zaś poważył się uczynić to, ten

niechaj ściągnie na siebie gniew Boga Wszechmogącego

i SŚ. przerzeczonych, i wraz z niesprawiedliwymi w dniu pomienionego sądu ostatecznego, niech otrzyma swrój dział.

Zaczem ku tern najpewniejszej jawności wszystkiego, co tu wy-

rzekło się, kazaliśmy spisać i pieczęciami naszemi utwier­

dzić kartę niniejszą. Działo się to publicznie wSądczu,w obec

przemożnego pana Leszka, prześwietnego księcia Krakowa, Sędomierza i Sieradza, który podtenczas jawnie oświadczył,

iż możemy uczynić sprawiedliwie darowiznęrzeczoną i który także pieczęcią swoją umocnił kartę niniejszą. W roku Pańskim tysięcznym dwusetnym ośmdziesiątym, indykcyi

siódmej, w oktawę śś. Apostołów Piotra i Pawła. W obe­

cności świadków następujących: Komesa Warsza, kasztelana

krakowskiego; księdza Prokopa, kanclerza książęcia pomie­ nionego; komesa Pełki, kasztelana sędomierskiego; komesa Zegoty, kasztelana lubelskiego; komesa Marcina kasztelana brzezińskiego; jakoteż wobec następujących kapłanów za­

konnych i ojców wielebnych: przerzeczonego ministra prowin-cyała; braciszkaSzczepana gwardyana strygońskiego, braciszka

Bogusława, lektora braci zakonu kaznodziejskiego, zesłanego wcharakterze legata de latere, do zawarcia zgody między

36 DZIEŁA KAROLA SZAJNOCHY.

wspomniouym książęciem-panem a uami; braciszka Jana ku­ stosza, braciszka Borysława,lektora braci Minorytów;tudzież

bardzo wielu innych zakonnych i świeckich księży, jakoteż

szlachty i innych godnych ludzi.“

Dopiero po ułożeniu tego aktu rozpoczęto budowę

klasztoru. Lubo zakonnice św. Klary i księżna Kinga w roku

1287 mieszkały już w Starym Sądczu, nie była ona wów­ czas zapewne ukończoną jeszcze zupełnie. Wiadomo bo­

wiem z dziejów uo) i podziśdzień głośno o tem pomiędzy

ludem sąsiednim, że podczas nowego w tymże roku najścia Tatarów na Polskę, świętobliwe niewiasty sandeckie schro­

niły się z dotychczasowego mieszkania w mieście na zame­

czek w Pieninach. Nie byłoby to snąć nastąpiło, gdyby ukończone już mury klasztorne, te zwyczajne twierdze onego

czasu, mogły były udzielić zakonnicom warowniejszćj od

zameczku pienińskiego ochrony. Podobnież i przyjęcie za­ konu przez owdowiałą księżnę krakowską ociągnęło się do

nieco dłuższego czasu. Być może, iż jeszcze za życia męża,

a zwłaszcza bezpośrednio po owdowieniu, przybrała św.

Kinga obyczaje klasztorne; lecz zakonnicą w właściwem sło­ wa tego znaczeniu jeszcze ona wówczas (zda się) nie była. Nie znachodzi się bowiem żadna o tem wzmianka w piśmie

powyższśm. Czytamy w niem owszem o utrzymywaniu oso­ bnego jeszcze przez księżnę dworu, opędzanem dochodami

z reszty niedarowanych włości ziemi sandeckiśj, rozciągają­

cej się znacznie po tamtą stronę gór, w granicę SpizkąU1),

jakoteż ową na cle w Starem-Sądczu zastrzeżoną intratą

200 grzywien, czyli około 15,000 zł. dzisiejszych. Przeci­ wnie w latach następnych, kieUy św. Kinga rzeczywiście

zakonny wiodła już żywot, wydawane przez nią dokumenta używają stale wyrażenia, obcego aktowi z r. 1280: „My

Kunegundis, wdowa po książęciu krak. Bolesł., Pani

San-decka, w zakonie św, Franciszka poświęcona usłu­

dze B ożśj“ 112).

Im dłuższych zaś przygotowań wymagało utworzanie

klasztoru i przywdzianie szaty zakonnej, tem godniejszą

wdzięczności, bo trudniejszą do spełnienia, okazuje się po­

łożona obojgiem zasługa wdowy książęcćj. Przyniosła ona

SZKICE HISTORYCZNE. s7 z głównych, było przejście zapisanych klasztorowi włości

sandeckich z pod prawa książęcego w swobodę dóbr kościel­

nych, używających, jak wiadomo, nierównie pomyślniejszej

od świeckich doli. Dalszem dobrodziejstwem przybywały całemu okręgowi połączone zwykle z klasztorami zakłady dobroczynne, użyczające pomocy chorobom i kalectwu, przy­

W dokumencie Szkice historyczne. T. 1 (Stron 26-61)

Powiązane dokumenty