• Nie Znaleziono Wyników

Teorie i obrazy

1. Dynamiczna sieć krewnych

Pierwszą osobą, z którą pracowałam z zastosowaniem elektronicznej wersji me-tody genealogicznej była pani Barbara. Kobieta o kilka lat młodsza od mojej matki, zamężna po raz drugi, z dwiema dorastającymi córkami, zawodowo aktywna od momentu, kiedy pod koniec lat 70. po raz pierwszy przyjechała do Poznania. Jej dom to trzypokojowe mieszkanie w bloku zlokalizowanym w centrum Poznania. Gospodarstwo domowe pani Barbary oraz ona jako moja główna rozmówczyni zo-stały wyselekcjonowane według odpowiedniej procedury doboru próby, bowiem był to wywiad realizowany dla projektu Kinship and Social Security. Postępowałam ściśle według wszelkich zasad i założeń projektu. Wywiad trwał ponad cztery godziny, a w jego efekcie powstała licząca około stu pięćdziesięciu krewnych i powinowatych sieć krewnych mojej rozmówczyni. Sieć mogła powstać wyłącznie w oparciu o jed-nostkową pamięć, co oznacza, że pani Barbara nie mogła weryfikować swojej wiedzy z członkami rodziny obecnymi w trakcie naszego spotkania. Z kuchni co jakiś czas słychać było parsknięcia małżonka mojej interlokutorki, którym towarzyszyły ko-mentarze: „Co za bzdura! I co jeszcze? Co ty gadasz? Nie pamiętasz?!”.

Kilka dni później spotkałam się z inną kobietą, która właśnie rozstała się ze swo-im mężem. Podjęła decyzję o separacji i zdecydowała się na wychowywanie swoich dwóch kilkunastoletnich synów w pojedynkę. Zarówno jej rodzina pochodzenia, jak i jej męża były głęboko wstrząśnięte faktem, że oto w rodzinie po raz pierwszy dojdzie do rozwodu. Kobieta zdecydowała się na współpracę ze mną pomimo trudnej sytuacji, w jakiej się znalazła. Jej decyzja podyktowana była chęcią podzielenia się wiedzą na temat szlacheckiego pochodzenia jej rodziny. Twierdziła, że pamięta wiele imion i nazwisk, daty urodzin i śmierci krewnych, a także ich miejsca pochodzenia. Określała siebie jako „osobę kompetentną w tych sprawach”. Już na początku pracy nad rekonstrukcją sieci krewnych, w którą była uwikłana, pojawił się problem. Me-toda genealogiczna, którą się posługiwałam, zakłada, że osoba udzielająca wywiadu określana jako Ego, najpierw musi wymienić swoją matkę, następnie ojca. Kobieta uczyniła to z wielkim żalem, ponieważ czuła się silniej związana ze swoim ojcem: „tatuś powinien być pierwszy, nie mama”. Pół roku później spotkałam mężczyznę,

który okazał się negować swoje relacje pokrewieństwa na skutek licznych konfliktów pomiędzy nim a jego rodziną pochodzenia oraz rodzinami jego dwóch byłych partne-rek. Długo przekonywałam go do udziału w badaniu. Okazało się, że mężczyzna wie i pamięta zaskakująco dużo. Jego negacja więzi pokrewieństwa oraz powinowactwa miała charakter nie tylko emocjonalny, ale i praktyczny odzwierciedlający się w braku jakichkolwiek kontaktów z krewnymi. To był pierwszy moment, w którym zaczęłam się zastanawiać nad tym, co robię oraz co faktycznie mówią moi rozmówcy. Od tej chwili zaczęłam podążać za tokiem ich myśli i zadecydowałam, że moja praca będzie dotyczyła rodziny i pokrewieństwa.

Pojęcie sieci krewnych w zasadzie nie pojawia się w polskojęzycznej literaturze antropologicznej. Przyczyną jest przede wszystkim to, że polscy antropolodzy prawie nigdy nie interesowali się zagadnieniem pokrewieństwa inaczej niż w odniesieniu do historii jego badań, zwłaszcza w ich tradycyjnym wydaniu. Rozważania nad teorią pokrewieństwa kończą się na American Kinship Davida M. Schneidera (1980). Przy-kładem są dwie książki o charakterze podręcznikowym, będące przeglądem głównych terminów oraz teorii używanych w antropologii pokrewieństwa. Są to

Pokrewieńst-wo: studium etnologiczne Sławoja Szynkiewicza (1992) oraz książka pt. Zarys wiedzy o rodzinie, małżeństwie, kohabitacji i konkubinacie Daniela Jabłońskiego i Lecha

Osta-sza (2001), która koncentruje się na teorii form małżeństwa oraz rodziny. Należy tak-że wspomnieć o opracowaniu podstawowych pojęć przez Danutę Penkalę-Gawęcką w wydanym w 1987 roku Słowniku etnologicznym. Bez przesady można stwierdzić, że etnolodzy w Polsce nie byli specjalnie zainteresowani tym jednym z najbardziej eksploatowanych przez antropologię tematów. Przyczyn tego upatruję przede wszyst-kim w tym, iż do lat 60. XX wieku studia nad pokrewieństwem koncentrowały się na społecznościach pozaeuropejskich, do których polscy antropolodzy rzadko docierali. Antropologia w polskim wydaniu nie często też przyglądała się więzom rodzinnym inaczej niż w sposób charakterystyczny dla socjologii (Jasiewicz 1972, 1977, 1980; Bednarski, Jasiewicz 1984; Jasiewicz, Vlahović 1986; Bednarski 1987). Rodzina jako przedmiot badawczy, podobnie jak pokrewieństwo, nie stanowiła wyraźnie wyod-rębnionego pola badawczego. Przyczyna tego stanu rzeczy może być prosta, a mia-nowicie zawłaszczenie owego pola przez inne nauki społeczne, takie jak socjologia z jej doskonale rozwiniętym aparatem teoretyczno-badawczym, psychologia czy pe-dagogika. W efekcie polska antropologia, poza wspomnianymi opracowaniami, nie może się poszczycić ani badaniami, ani teorią i interpretacjami odnoszącymi się do rodziny oraz pokrewieństwa w kontekście społeczeństwa polskiego. Dlatego też za wyjątkową należy uznać pracę Frances Pine, która prowadziła badania na terenie Polski od końca lat 70. XX wieku, a które w dużej mierze dotyczą pokrewieństwa, płci kulturowej oraz życia rodzinnego (2006: 443-456; 2007: 76-89). Warto również wspomnieć o przetłumaczonych na język polski artykułach poruszających proble-matykę nowych studiów nad pokrewieństwem takich jak O ujednoliconą analizę płci

kulturowej i pokrewieństwa Sylvii J. Yanagisako oraz Jane F. Collier (2007: 21-59), Czy rodzina istnieje? Nowe ujęcia antropologiczne Jane F. Collier, Michelle Z. Rosaldo,

Sylvii Yanagisako (2007: 60-75), Studia nad pokrewieństwem, osobą ludzką czy nad

płcią kulturową Signe Howell i Marit Melhuus (2005: 309-339).

Niedostatki teoretyczne i interpretacyjne wzbudzają poczucie niepewności w mo-mencie, kiedy zaczyna się prowadzić badania i zastanawiać, z jakich perspektyw należy interpretować ich rezultaty, za pomocą jakich pojęć dokonać ich analizy oraz co czynić z tymi pojęciami. Jednym z podstawowych terminów, jakim się posługuję jest koncepcja sieci krewnych. Już on sam rzuca światło na temat niniejszej książ-ki: rodzinę jako praktykowanie pokrewieństwa. Okazuje się również użyteczny jako sposób przedstawiania więzi rodzinnych, albowiem oddaje dobrze ich charakter. Idea sieci społecznej stała się popularna w drugiej połowie XX wieku zarówno wśród socjologów, jak i antropologów jako sposób rozumienia zachowań i działań ludzi w złożonych i dużych społeczeństwach. Pojęcie to zostało wprowadzone przez Johna A. Barensa w 1954 jako określenie metaforyczne, mające oddawać ideę, wedle której społeczne powiązania pomiędzy jednostkami rozprzestrzeniają się w społeczeństwie w postaci przypominającej sieć (Barens 1954: 39-58, 1969a: 51-76, 1969b: 215-232, 1972: 1-29; White, Johansen 2005). Relacje i powiązania między jednostkami niejako oplatają społeczeństwo. Pojęcie sieci społecznej jest stosowane w dwojaki sposób. Po pierwsze, wszędzie tam, gdzie łączy się teorię interakcji z Durkheimow-skim pojęciem solidarności, a zachowania oraz działania ludzi są interpretowane w świetle wzorów relacji, związków zarówno interakcyjnych, jak i strukturalnych (w takim podejściu tym, co ma być wyjaśnione jest zachowanie) (Durkheim 1999). Po drugie, w studiach koncentrujących się na sposobach organizacji społecznej oraz transakcjach. W tym przypadku to sieć jest wyjaśniana poprzez strategie i motywacje działań oraz zachowania ludzi, a transakcje tłumaczone są jako konsekwencje struktu-ry społecznej (Mitchell 1974: 284-285). Moje podejście bliższe jest temu ostatniemu. Idea sieci krewnych jest w rzeczywistości bardzo prosta, gdyż pozwala uniknąć daleko posuniętych założeń dotyczących zachowań grupowych. Koncepcja ta jest użyteczna o tyle, o ile stosuje się ją metaforycznie. Jedną z korzyści jest to, iż nie im-plikuje ona istnienia granic, co pomaga rozważać systemy pokrewieństwa bez jasnego określenia i wyznaczania grup lineażowych. Sieć jako termin wizualno-opisowy jest abstrakcyjna, ale jako element analizy pokrewieństwa koncentruje się bardziej na for-mie niż treści rozważanych związków i relacji. W momencie, gdy rodzina traktowana jest jako rdzeń sieci pojawia się tendencja do zakładania, że jest ona nierozerwalnym związkiem oraz do ignorowania faktu, że jej poszczególni członkowie nie pozostają wobec siebie nawzajem w identycznych relacjach. Nawet wtedy, gdy rdzeniem sieci jest jednostka, analogia do sieci staje się wątpliwa w takim sensie, że więzi krewnia-cze pomiędzy jednostkami połączonymi pokrewieństwem mogą mieć bardzo różny porządek lub mieć zupełnie odmienną jakość. Nie da się ukryć, iż koncepcja ta

może prowadzić do podkreślania formalnych i statycznych aspektów pokrewieństwa. Niemniej jest użyteczna, jeśli badamy zjawisko pokrewieństwa w społeczeństwach złożonych, w których członkowie rodziny, krewni są rozrzuceni przestrzennie, a co za tym idzie relacje, związki, transakcje ekonomiczne, emocjonalne, symboliczne, w jakie się angażują są rozproszone. Aby uniknąć błędu ujmowania tych relacji jako statycznych, należy przyjąć, że sieć nie jest stworzona raz na zawsze, lecz nieustannie wytwarzana, a zatem należy traktować ją jako zmienną i dynamiczną.

Społeczeństwa europejskie w większości posiadają strukturę domową opartą na rodzinie elementarnej, podstawowej lub konjugalnej. Rodzina i gospodarstwo do-mowe nakładają się na siebie22. Niemniej gospodarstwo dodo-mowe jako całość nie pokrywa się całkowicie z rodziną podstawową, czego przykładem mogą być sytuacje, w których studiujące dzieci żyją poza gospodarstwem domowym, małżeństwo doro-słych dzieci rozdziela rodzinę konjugalną w sensie rezydencjonalnym i wytworzone zostają więzi między różnymi gospodarstwami domowymi. Proces rezydencjalnej dy-wersyfikacji i tworzenia się społecznych powiązań nie powoduje, że członkowie rodzi-ny przestają kontaktować się ze sobą i zanika wiedza na temat rodzirodzi-ny. Zachowania w sferze rodzinnej i krewniaczej nie są przypadkowe. Posiadają one swoją strukturę i regularność, choć nie każdy członek sieci krewnych będzie się do tych reguł stosował w tym samym stopniu.

Każdy może stwierdzić, że jest uwikłany w sieć społeczną składającą się z osób, z którymi wchodzi w głębsze relacje niż ma z nimi tylko czysto fizyczny kontakt23, czyli rozmawia z nimi, działa z nimi czy też wchodzi z nimi konflikty. Wiele spo-łecznych kontaktów ma charakter chwilowy i peryferyjny – osoby, z którymi kon-taktujemy się w ten sposób znajdują się w dalszych odgałęzieniach sieci. Ale ist-nieje też rodzaj kontaktów, które są długotrwałe i intymne, tak jak w przypadku rodziny konjugalnej. Krewni znajdują się wśród tych osób, które należą do istotnej części sieci, a pojęcie sieci krewnych jest już bardziej precyzyjne. Zaznaczyć muszę, że rozwijając swoją interpretację, wykażę, iż jej granice w danym momencie nie są zdefiniowane wyłącznie genealogiczne. Zgodnie z konwencjonalnym ujęciem powią-zania w ramach sieci krewnych mają charakter biologiczny, lecz nie wszyscy ludzie spokrewnieni fizycznie są traktowani jako krewni; do grona krewnych dopuszczane są także osoby nie będące spokrewnione w znaczeniu biologicznym a przykładem tego są: powinowactwo, adopcja, związki pozamałżeńskie, krewni rytualni lub fik-cyjni. Sieci krewnych odtwarzane przez moich rozmówców to sieci relacji między

22 W literaturze przedmiotu w zasadzie używa się tych terminów zamiennie: w angielskim family = household. Fakt nakładania się na siebie pojęć gospodarstwa domowego i rodziny było jednym z założeń projektu Kinship and Social Security uwydatnionym już na poziomie procedur doboru próby. Dane mieszkanie było identyfikowane z rodziną, w obrębie której można było przeprowadzić wywiad tylko z jedną pełnoletnią osobą.

krewnymi oraz powinowatymi, których znali przynajmniej z imienia. W tej grupie należy dokonać rozróżnienia krewnych na 'efektywnych' i 'nieefektywnych'. Do-datkowo 'krewni efektywni' dzielą się na bliskich i peryferyjnych. Często do sieci byli włączani także krewni nienazwani, których moi rozmówcy definiowali jedynie przez pokrewieństwo. 'Krewni efektywni' to osoby, z którymi utrzymuje się kontakty, korespondując z nimi, składając im wizyty, wymieniając z nimi usługi, uczestni-cząc w zgromadzeniach rodzinnych. Z kolei 'krewni nieefektywni' to osoby, które są rozpoznawane jako krewni, ale nie utrzymuje się z nimi kontaktu. Inaczej jest w przypadku 'krewnych intymnych', z którymi kontaktowanie się jest celowe, bliskie i częste, stanowią zatem bezpośrednią rodzinę. Pozostają jeszcze 'krewni peryferyjni' czyli osoby, z którymi spotykamy się okazyjnie, przypadkowo i sporadycznie (Firth, Hubert, Forge 1969: 154-158). Z pozoru wygląda to dość prosto, zwłaszcza jeżeli ta-kiej identyfikacji zawartości danej sieci dokonamy pracując z jedną osobą lub czyniąc to tylko raz. W praktyce sieć nie jest ustalona raz na zawsze, a na jej treść ma wpływ pamięć, wiedza i przede wszystkim aktualna sytuacja osoby będącej elementem sieci oraz aktualne relacje między ludźmi.

Pojęcie sieci krewnych jest efektem adaptacji teorii oraz technik badania pokre-wieństwa do industrialnego kontekstu miasta. W momencie, kiedy antropologiczne zainteresowanie systemami pokrewieństwa obejmuje złożone społeczeństwa euro--amerykańskie, mamy do czynienia ze swoistego rodzaju kombinacją antropologii rodziny ze studiami nad pokrewieństwem. Do roku 1959 oraz do czasu badań Ray-monda Firtha w ramach London Kinship Project zajmowano się (przy czym głównie w ramach socjologii) raczej rodziną niż pokrewieństwem24. Koncentrowano się przy tym na rodzinie nuklearnej postrzeganej jako całość. Sieć krewnych poza tą całością była całkowicie ignorowana lub traktowana jako nieistotna. Alternatywnie, w szer-szym kontekście, sieć owa była uznawana za ciąg powiązanych ze sobą rodzin nukle-arnych (Turner 1969). Pierwsze badania pokrewieństwa w kontekście złożonego spo-łeczeństwa zachodniego doprowadziły do ogólnego stwierdzenia, iż charakterystyczny dla niego system pokrewieństwa jest mniej istotny dla społeczeństwa jako całości niż w przypadku małych społeczności pozaeuropejskich. Dzieje się tak, między innymi, ze względu na to, iż mamy do czynienia z innymi instytucjami regulującymi choćby sferę polityczną i ekonomiczną. Pokrewieństwo jest mniej widoczne w sferze publicz-nej i staje się kwestią domowych relacji. Krewni są rozprzestrzenieni, dlatego trudniej jest wytyczać konkretne granice geograficzne, nie wspominając już o społecznych. W tym sensie „zachodnie” pokrewieństwo jest amorficzne. Krewni poza rodziną ele-mentarną nie stanowią grupy strukturalnej, lecz bardziej organizacyjną. Poruszanie

24 Badania zaprojektowali David M. Schneider i Raymond Firth w 1959. Obaj zainteresowa-ni byli strukturą znaczeń pokrewieństwa w społeczeństwie zachodzainteresowa-nim. Projekt został zrealizowa-ny także w Chicago przez Berta N. Adamsa.

się w sferze indywidualnej rodziny czy gospodarstwa domowego powoduje, że mamy do czynienia nie ze ściśle ograniczonymi czy też strukturalnie konstytuowanymi kor-poracjami, lecz z quasi-grupami lub siecią krewnych. Wszystkie te cechy wskazują na to, że przedmiot badań zazwyczaj nie będzie społecznością w tradycyjnym, antropo-logicznym tego słowa znaczeniu i że będziemy mieli do czynienia raczej z wycinkiem tej społeczności, wyselekcjonowanym z całości w sposób przypadkowy tak w sensie dosłownym jak i statystycznym (Barnard, Good 1984; Firth, Hubert, Forge 1969). Podsumowując powyższe rozważania, powiedzieć można, że:

• pokrewieństwo w zachodnim, miejskim kontekście posiada naturę bilateralną: poza dziedziczeniem nazwiska w linii męskiej istnieje normatywna równość w relacjach z krewnymi w obu liniach (oczywiście mamy do czynienia z od-stępstwami od bilateralności, ale wynikają one z kontekstu etnicznego, a nawet wyboru na poziomie jednostkowym);

• w mieście występuje wiele relacji prymarnych, wśród których także znajdują się krewniacze, lecz nie stanowią one jedynych możliwych relacji;

• podstawową funkcją sieci krewnych jako relacji prymarnej jest wzajemna po-moc, udzielana zwłaszcza między rodzicami i dorosłymi dziećmi;

• relacje krewniacze wpływają na faktyczne interpersonalne zaangażowanie w sys-temie bilateralnym: rodzice są najbliższymi i najbardziej intymnymi krewnymi, następnie jest to rodzeństwo i pozostali, bardziej odlegli genealogicznie krewni; • kobiety są bardziej zaangażowane w sprawy krewnych niż mężczyźni, będąc

odpowiedzialnymi za podtrzymywanie kontaktów z krewnymi, zaś relacje mat-ka-córka, siostra-siostra są postrzegane jako bliższe niż stosunki siostra-brat, ojciec-dzieci (Adams 1968: 17-32).

2. Obezwładniające dychotomie: pokrewieństwo i płeć kulturowa