• Nie Znaleziono Wyników

Sejm elekcyjny. — Eksorbitancye. — Elekcya króla. — Uwagi nad elekcyą przeplatane zdarze­ niami dziejowemi. — Pisanie pactów conwentów.

Sejm elekcyjny.

Prawo oboru, czyli jak dawni Polacy nazywali, elekcya króla, było naj-glówniejszem i najważniejszem, ze wszystkich praw polskich, zarazem

naj-obfitszem źródłem wolności. Mimo to, żadna pisemna ustawa nie określała

sposobu porządku elekcyi. Począwszy od Henryka, a skończywszy na Po­

niatowskim (r. 1573—1764), po każdej dokonanej elekcyi ponawiano życze­

nia, aby spisać ustawę, w jaki sposób ma się elekcya odprawiać; jednak

ustawa ta nie była uchwaloną. Z dnia na dzień, z roku na rok, wreszcie

z jednego stulecia na drugie odkładano i nie zrobiono. Więc porządek i spo­

sób obioru króla, tej, jak nasi przodkowie nazywali źrzenicy wolności, tego,

powtarzamy najważniejszego i najkardynalniejszego prawa ze wszystkich

praw polskich, żadną ustawą opisany i unormowany nie był; wszystko przy

elekcyach polegało na zwyczaju, dowolności, intrygach i przypadku. Prawo

najcenniejsze, jeśli nie jest unormowane, może się stać zgubnem. Taką też

stała się elekcya królów w Polsce. Zrazu dobra, później mierna, wkońcu przedzierzgnęła się w nader niebezpieczną. Gdystanyw środku XVIII. stulecia

poznały to, zaczęto projektować skasowanie obioru króla i zaprowadzenie

dziedziczności tronu. Lecz dwa sąsiednie gabinety, berliński i petersburgski,

chcąc koniecznie Polskie państwo zniszczyć, a widząc w utrzymaniu elekcyi

najpewniejszy ku temu środek, zawarły dnia 11 Kwietnia r. 1764 tajemny

traktat, mocą którego, obopólnie zobowiązali się: nie dopuścić pod żadnym

warunkiem, choćby z użyciem siły zbrojnej, aby skasowano w Polsceelekcyą

76 Rozdział V.

Wybór króla w Polsce, można porównać z teraźniejszemi wyborami prezy­ dentów: Zjednoczonych stanów Ameryki północnej, lub Republiki francuskiej. Zachodzi jednak między temi wyborami arcyważna różnica, mianowicie:

a) W Ameryce i we Francyi obierając naczelnika państwa na kilka lat, nie nazywają go królem,-podczas gdy w Polsce elekt byl dożywotnim królem, a ustawy zabraniały mu przed zgonem, abdykować czyli koronę składać 1).

b) W pomienionych dwóch państwach, obór naczelnika odbywa się przez około 600 deputatów na sejmie, w ciągu kilku godzin; w Polsce zaś wybierało króla kilka lub kilkanaście tysięcy szlachty, przez kilka lub kilkanaście dni.

zj W Ameryce, na pół roku przed dniem wyboru porozumiewają się wy­ borcy na różnych zgromadzeniach, kogo mają wybrać; tak, że w dniu wyboru wszystko jest przygotowane; w Polsce żadnych podobnych przygotowań nie widzimy. Szlachta udając się na elekcye króla do Warszawy, zgoła nic nie wiedziała jacy kandydaci są do tronu, dopiero w ostatniej chwili zgłaszali się kandydaci, przez swoich posłów; wszystko odbywało się chaotycznie.

d) Królem polskim mógł być obrany także cudzoziemiec, jak to nieraz się przytrafiło; w Ameryce zaś i we Francyi nikomu nawet przez myśl nie przyjdzie aby obcokrajowca obrać na prezydenta.

Pod względem narodowości, do jakiej obrać się mający król należeć miał, stanowiono u nas wręcz przeciwne prawo. Po zgonie Sobieskiego (r. 1696) uchwalono, aby za nieprzyjaciela ojczyzny byl poczytany, ktokolwiek z Po­ laków, Rusinów i Litwinów chciałby zostać królem lub na króla zalecał. Obrano więc Sasa Augusta II; po tegoż znów śmierci r. 1733, uchwalono wręcz przeciwne prawo; mianowicie: że tylko rodowity krajowiec, mógł być królem obrany.

e) Piąta różnica zachodziła, że w Ameryce i Francyi nigdy nieużywają przekupstwa, by osiągnąć krzesło prezydenta; podczas gdy w Polsce uży­ wano tego środka. Tak n. p. August II. jedynie przekupstwem szlachty i senatorów koronę osiągnął.

Posłuchajmy co o elekcyi naszych królów mówią obcy pisarze: Anglik Connor2), lekarz króla Sobieskiego powiadamia nas ^kandydat do tronu, musi wiele beczek złota rozdać nim zostanie na króla wybrany. Zważywszy przytem, że także inni kandydaci nie mało szafują pieniędzy, łatwo pojąć, iż elekcyą była obfitym żniwem dla wszystkich stanów. Jest to pono jedna z głównych przyczyn dlaczego Polacy tak silnie przy elekcyjnej formie rządu stoją.«

W innym zaś miejscu swego dzieła 3), tak się wyraża ten sam Connor: »Najważniejsza zaleta posłów zagranicznych kandydatów do korony, nie za­ wierała się w tem, aby byli wymowni, ale raczej w ich chojności i

wspania-*) Vol. leg. V 13. 19. 2) The history of Poland, w przekładzie niemieckim, Lipsk 1700. Str. 570. 3) Tamże str. 563.

niałomyślności; dalej, aby grzecznościami, wystawnemi bankietami, a najbar­ dziej pieniędzmi, potrafili zjednać dla swoich pryncypalów: przychylność i glosy tak senatorów, jakoteż posłów stanu rycerskiego. Przeto dla posła zagranicznego kandydata, niezbędnem jest wystawne prowadzenie domu, stół otwarty, dużo wydawać pieniędzy, znaczne robić podarunki, gdyż zgroma­ dzone na elekcyjny sejm stany (t. j. senat i izba poselska), skoro tylko odro­ binkę zmiarkują, oszczędność lub skąpstwo posła, natychmiast konkludują, że jego pan musi być niezamożnym, chudeuszem, a zatem niewart zasiadać na tronie. Zagraniczni ambasadorowie, powinni się także starać o zjednanie dla siebie stanu duchownego. Przedewszystkiem względy biskupów są im po­ trzebne, ponieważ biskupi wielkie znaczenie mają na sejmie elekcyjnym. Księ­ żom zaś i mnichom, dlatego winni się zalecać, albowiem lud wielce ich po­ waża. Z tern wszystkiem, żaden poseł niepowinien odrazu swoją hojność oka­ zywać, ale zwolna, powoli, jedno po drugim, aby ci, co pozabierali podarki, nie zaczęli brykać, gdy spostrzegą, że nie mają się nic więcej spodziewać. Polacy bowiem okazują chęć usłużenia nie za już otrzymane, ale za dopiero spodziewane nagrody. Na żadnego z nich spuścić się całkiem nie można, gdyż wydarza się często, że jednocześnie od posłów kilku kandydatów przyj­ mują kubany, a następnie temu, od którego poprzód wzięli, całkiem są prze­ ciwni.

*

Hautville x) ma racyę pisać, »że Polacy dlatego nie lubią przedłużania sejmów, bo wiktuały przywiezione zjadają i nie mają o czem żyć.* Czytamy bowiem w Polnische Staatsprotokoll 2), »podczas elekcyi August II. słyszano szlachtę mówiącą na polu elekcyjnem: gdybyśmy byli wiedzieli, że elektor saski pragnie korony, bylibyśmy mu ją dawno ofiarowali, nie potrzebując tak długo na polu elekcyjnem zostawać i tyle pieniędzy na wikt wydawać. Następnie wielu pojechało konno do namiotu nowo obranego króla pod pre­ tekstem widzenia go i oddania mu pokłonów. Użyli jednak tej sposobności, aby mu oznajmić, że podczas elekcyi bardzo wiele wydali na swoje utrzy­ manie. Król dorozumiał się, co to ma znaczyć i kazał im po sto talarów a niektórym więcej na strawne wypłacić. Prócz tego magnaci i wielcy do­ stojnicy państwa, żądali za swoje trudy i usługi nie sto, ale tysiące talarów, jak to zwykle bywa na elekcyach polskich królów, których bez rozdawania znacznych sum wcale nie można przeprowadzić.*

W innym piśmie 3) czytamy o tej samej elekcyi, że Francya do War­ szawy wysłała dwóch opatów: Polignaka i Chateauneuf, »z sakwami dobrze luidorami napelnionemi.* Takie specyały piszą o naszych przodkach zagraniczni pisarze, co wcale dla nas zaszczytnem nie jest. To samo stwierdzają naro­ dowi historycy jak Stefan Garczyński, Kazimierz Jarochowski, Morawski i inni przyznając, że przekupstwa panów i szlachty podczas elekcyi praktykowano

78 Rozdział V.

na wielką skalę. Od Augusta II., który przez jedną tylko noc, kilka milio­

nów dla skaptowania głosów rozdał, dostali Lubomirscy 30 tysięcy dukatów i t. d. Wojewoda poznański, Stefan Garczyński, żyjący za panowania Augu-

ta III., wyraża się o tem wcale dosadnie:1) »przed każdą elekcyą, wchodzi, na fakcye postronnych potencyj, wiele milionów do Polski. Po elekcyi Augu­

sta II., wiele było kopowców saskich i talarów lunemburgskich namnożyło

się«. A nieco dalej ciągnie zacny wojewoda: »kto pieniądze bierze, powinien

wiedzieć za co i owa rzecz, za którą bierze, powinna być jego własna. A że

każda elekcya od całego pospolitego dependuje ruszenia, toć spólną nie swoją

rzecz przedaje, a jeżeli spólną, to o tym kupnie powinni być wszyscy uwia­

domieni i w to kupno wchodzić. A co większa, że ich było tak wiele, że

i przed konwokacyą prezenta i pieniądze brali i owego konkurenta ubezpie­

czali, który gdyby nie był od pieniędzy brańców affidowany i asekurowany, toby w konkurencyą i wkandydacyą nie wchodził. Często się trafia, że owego kandydata, miastokrólem, to z pieniędzyobiorą, a jakie potem oddanie ? Coby

jeszcze należało o tych pisać, co od jednej i drugiej przeciwnej strony brali

a potem na wotywę o duchu św., jak niewinni aniołkowie dokościoła wcho­

dzili i razem o przyjściu ducha św. głośno śpiewali i prosili ducha św. o in­

stynkt. A oni go już dawno przedany w szkatule lub w obu kieszeniach dźwigali; nie mając tej refleksyi, że nie elekcyą, ale krew ludzką przędą wali,

bo tę kontrowersyę, oręż zawsze rozstrzyga; taki zaś zysk djabła wart, jak

doświadczenie uczy, że ci Ich-Mość co za cudze życie pieniądze brali, swoim się długo nie cieszyli*.

*) Anatomia, str. 181. 2) Stolterfoth, F.ntwurfeiner pragmatischen Geschichte von Pohlen, Lipsk 1768 na str, 915, pisze: »piaszczysty grunt na temże polu sprawiał w dniachposuszy i cie­ płych z powodu kurzu i prochu, wielkie niedogodności*. Tę bardzo ważną wiadomość znalazłem tylko u Stolterfotha.

Jak konwokacyjnego tak też i elekcyjnego sejmu czas trwania ustawą

ściśle oznaczony nie był. Dłużej jednak nad sześć tygodni nie mógł się prze­

ciągać. Elekcya Sobieskiego ciągnęła się trzy tygodnie; Augusta III. ukoń­

czono akurat w ostatni dzień szóstego tygodnia. Wszystkie inne elekcye cią­

gnęły się dłużej niż sześć tygodni. Miejsceelekcyi było pole między Warszawą

a wsią Wolą. Z powodu piaszczystego gruntu tego pola, miejsce to, do wy­

konania tak nieskończenie ważnego aktu politycznego, jakim jest bezsprzecznie

wybór dożywotniego naczelnika państwa, musimy deklarować jako w najwyż­

szym stopniu niestósowne, albowiem błacha przyczyna, n. p. wiatr, który tumany piasku na sejmujących sypał, lub deszcz sprawujący gręznienie po­

wozów, koni i ludzi, wywierał nader niekorzystny wpływ na usposobienie

krewkich i rozgorączkowanych wyborców 2). Także czas umówiony do elekcyj

nie malej byl wagi. Ponieważ wybór odbywał się na szczerem polu pod Wolą, więc w późnej jesieni, w zimie lub na wiosnę, na błotach, mrozach i śnie­

gach, nie sposób go było wykonać; w lecie zaś, gdy zboże na polach stało, szlachta robiła wiele szkody w zbożu, na co pospólstwo mocno narzekało. Dlatego proponowano r. 1587, aby ówczesny sejm elekcyjny nie odbywał się w końcu czerwca, ale w końcu sierpnia. Mimoto wyznaczono czas elekcyj na ś. Piotra1).

Miejsce elekcyi pod Wolą było otoczone wałem i rowem, a do wnę­ trza prowadziły trzy bramy: jedna od wschodu dla Wielkopolanów, druga od południa dla Małopolanów, trzecia od zachodu dla Litwy. Zwyczaj cokol­ wiek niewłaściwy, bo właśnie Litwa leży na Wschodzie, a Wielkopolska na Zachodzie. Marszalkowie wyznaczali miejsce każdemu województwu, na które się pod namioty gromadziła szlachta. Na tym samem miejscu stawiano dla senatorów budynek drewniany, pokryty tarcicami, a z boku, zamiast ścian zasłoniony do elekcyi Michała w roku 1669 opanami; przy następnych zaś elekcyach, zamiast opon, użyto ścian z drzewa dlatego, ponieważ elekcyą Michała, odbyła się niezmiernie burzliwie, prawie rewolucyjnie; bo szlachta z pistoletów strzelała na senatorów, którzy nie doznając w oponach zasłony od kul, musieli się kryć gdzie mogli. By więc uchronić ich od podobnych excessów wzmocniono ściany szopy. Budynek dla senatorów zwano szopą. Z tego widzimy, że na polu elekcyjnem senat naradzał się w budynku pod dachem; szlachta zaś pod golem niebem. Charakterystycznem jest, że szopa służyła tylko na jedną elekcyę, po ukończeniu której była rozbieraną lub paloną, a gdy nadeszła nowa elekcyą, znów nową wystawiono szopę. Ze­ wnątrz budynku gromadzili się posłowie stanu rycerskiego i miejsce to od okręgu, który zajmowało, nazywano »kołem«. Szlachta, która oprócz posłów na elekcye zjeżdżała, mieściła się w małem oddaleniu od koła; każdy w swojem województwie, pod namiotami; tak, iż pozór wojska w obozie stojącego przedstawiała. Szlachta nie miała'jednak innego udziału przy elekcyi, jak tylko podawać swe glosy na kandydatów do korony, i hałasy, a często rozruchy wszczynać, oraz brać kubany od posłów kandydackich.

W dniu otwarcia sejmu elekcyjnego, udawano się ńa nabożeństwo do kościoła św. Jana2), gdzie nuncyusz papieski lub prymas mszę odprawiał, a inny biskup kazanie wygłosił. Z kościoła jechali wszyscy na pole elekcyjne pod Wolę (milę drogi od Warszawy). Każdy na swoje miejsce: senatorowie pod szopę, posłowie z województw i ziem do koła, szlachta na wyznaczone sobie przez marszałków stanowiska.

W kole posłów następował przedewszystkiem wybór marszałka. Prawo nakazywało marszałka zaraz pierwszego dnia wybrać. Ale nasi przodkowie

*) Dyaryusze sejmowe w r. 1587, str. 48, 55. 2) R. 1883 będęc w Warszawie, zwiedziłem ten kościół kilka razy. Jest piękny i mieści w sobie dużo nadgrobków osób historycznych. Znaj­ duje się w pobliżu zamku królewskiego. Rzecz dziwna: kiedy zamek królewski w Krakowie leży nad Wisłę na górze Wawel, zamek naszych królów w Warszawie znajduje się także przy Wiśle ale zupełnie nisko bez żadnego podwyższenia.

80 Rozdział V.

często gęsto prawa nie słuchali i rządzili się gwałtem lub nierozsądkiem. Po­ nieważ do oboru marszałka mieszała się czasem szlachta z pod namiotów, wybór marszałka przeciągał się nie raz zbyt długo. Tak n. p. r. 1669 przy elekcyi Michała dwanaście dni1), r. 1697, podczas wyboru Augusta II. trzy­ dzieści dni, ar. 1734 w czasie podwójnej elekcyi Augusta III. i Leszczyń­ skiego dni siedm minęło, na daremnych swarach nim marszałka wybrano Łatwo sobie wystawić, jaki to zgubny wpływ wywierało, tak na porządek podczas elekcyi, jakoteż na tok spraw publicznych; że niesforna i burzliwa szlachta, tyle dni zostawała w jednej kupie zgromadzona bez żadnego innego przewodnika prócz swych namiętności. Zdarzało się nawet często, ze dwóch marszałków obrano, zwłaszcza przy elekcyi Batorego, Zygmunta III., Włady­ sława IV. i Augusta III. W ostatnim wypadku wybuchła wojna domowa, między stronnictwem Augusta III., a stronnictwem, które Leszczyńskiego królem wybrało. Obwożono armaty po ulicach Warszawy i strzelano do do­ mów partyi przeciwnej. O niejednomyślności przy wyborze króla czytamy w piśmie: *Der Staat won Pohlent, około r. 1715 następne zdanie: »W te. raźniejszych czasach silni nie troszczą się o jednomyślność przy wyborze królów, i uważają ten przepis jako zastarzałą ustawę {interleges autiquates')* .

Rzecz naturalna, że obór marszałka, jako głowy sejmu, należy do najpotrze­ bniejszych czynności sejmowych, albowiem żadne zgromadzenie nie może bez przewodnika obradować, a najmniej zgromadzenie w tym stopniu burzliwe, krnąbrne i mało myślące, co polskich, ruskich i litewskich posłów. Za pano­ wania dwóch saskich Augustów (1697—1763) bardzo wiele sejmów, zwyczaj­ nych i nadzwyczajnych rozeszło się lub zostało zerwanych, nie obrawszy nawet marszałka. Jestto nie mała plama na takcie politycznym naszych przodków, ale za to dla nas wielka i pouczająca prawda historyczna.

Obrany marszałek składał przysięgę. Następnie izba poselska wybierała z pośród siebie trzech posłów (z każdej prowincyi po jednemu t. j. z Wielko- i Mało-Polski i z Litwy;) którzy oznajmiali senatowi wybór marszałka2). Na to senat wysełał trzech senatorów, dla powinszowania izbie dokonanego wyboru i zaproszenia stanu rycerskiego, aby swoje obrady połączył ze se­ natem. Po złączeniu się izb, prymas oznajmiał przedmioty narad, zalecał zgodę bezpieczeństwo w polu, pacta conventa przyszłego króla, wymieniał zdarze­ nia zaszłe od ukończenia sejmu konwokacyjnego, w końcu, radził przyśpie­ szenie elekcyi.

Posiedzenia sejmu elekcyjnego odbywały się przedpołudniem w mieście na zamku, popołudniu za miastem w szopie i w kole pod Wolą3). Gdy po­ słowie do swego koła powrócili, zajmowano się ustanowieniem sądu kaptu­ rowego powszechnego, który miał władzę nad sejmującemi bez różnicy

wo-*) Według Lengnicha prawo publ., str. 50, zaś według Bielskiego dni 20. 2) Według Sandrarta, Beschreibung, str. 147, marszałek izbyposelskiej, po dokonanym swoim wyborze, uda­ wał sie do szopy pod Wolę i witał senatorów. 3) Tamże, str. 149.

jewództwa, tudzież nad cudzoziemcami, znajdującemi się na polu elekcyi lub w miejscach pobliskich. Zwano ten sąd powszechnym czyli generalnym dla rozróżnienia od sądów kapturowych wojewódzkich, ustanowionych, jakieśmy o tem wyżej mówili, po województwach i powiatach. Do powszechnego sądu kapturowego wchodziło trzech senatorów, każdy z innej prowincyi; nadto marszałkowie wielcy i marszałkowie nadworni, koronni i litewscy; senatorów wyznaczał prymas; posłów marszałek sejmowy; a sąd składał się z dziewię­ tnastu osób. Izba poselska po dokonanym wyborze odprowadzała kolegium kapturowego sądu do szopy; gdzie wszyscy 19-tu przysięgę składali. Rotę przysięgi dla siedmiu senatorów czytał kanclerz; dla 12-tu posłów marszałek poselski (Sandrart, str. 148).

Do zakresu powszechnego sądu kapturowego, należały sprawy o zdradę ojczyzny, o zaboje i o to wszystko, co mogło nadwerężyć bezpieczeństwo sejmu. W chwili, gdy króla obrano, sąd ten rozwiązywał się. Z tego, że na czas elekcyi uznano potrzebę ustanowienia podobnego sądu, widać jak nie­ spokojnie odbywał się u nas wybór króla, i z jakiemi gwałtami tak ważny akt polityczny był połączouy. Oprócz jeneralnego sądu kapturowego, czu­ wali nad bezpieczeństwem publicznem, poczty straży marszałkowskiej. Ale to wszystko nic nie pomogło i przy każdej elekcyi, zdarzały się zaburzenia i gwałty, które nie raz do groźnych dochodziły rozmiarów. Elekcyą Zyg­ munta III., Michała i Augusta należą do najgwałtowniejszych, dopuszczono się zabójstw, ranienia, spalenia szopy, nawet grożono straży marszałkowskiej, tak, iż marszałek koronny krzywdy swojej skarżyć się musiał1).

Exorbitancye. Po ustanowieniu powszechnego sądu kapturowego, naradzano się nad exorbitancyami. Cóż znaczy to dziwne słowo exorbitancye ? zapyta może niejeden czytelnik.

Wszystko to co się bezprawnie, z uszczerbkiem praw lub wolności w kraju stało, nazywano exorbitancyami (ęxtra orbitum leguni}. W czasie każdego bez­ królewia, ustanawiano komisyę: z sześciu senatorów zamianowanych przez prymasa i dwunastu posłów wybranych przez marszałka koła rycerskiego, do ułożenia exorbitancyów2). Bezkrólewie uważano za czas, w którym można było stosunki pojedynczych osób do naczelnika państwa, według swego wi­ dzimisię regulować i dlatego wybór nowego króla odkładać. Bo na sejmach elekcyjnych, wręcz i bez ogródek mówiono: »nie przystąpimy do elekcyi, dopóki exorbitancye nie będą ułożone, czytane i zaspokojone*. Prawie możnaby powiedzieć, że podczas trwania bezkrólewiów, nasze antenaty chcieli lustro­ wać, naprawiać, zamiatać, czyścić i przewietrzać całe pańśtwo, z nieporząd­ ków, które się nagromadziły w ciągu panowania zmarłego króla; dopiero do odczyszczonego i odnowionego państwa, wybrać i wprowadzać nowego króla

3)-*

') Leng. str. 53. 2)Staroźyt. poi. I. 290. 3) Jeśli w interregnum wolności nie naprawimy, tedy nigdy, powiedział Prokop Pękosławskiz województwa sandomierskiego na sejmie elekcyjnym

82 Rozdział V.

Za maszynę do tego wyczyszczania służyły tak zwane exorbitancye. Przy­

kłady historyczne objaśnią nam pojęcie exorbitancyów; które należą do specy-

ficzno-narodowo polskich instytucyi; podobnie jakkonfederacye.

Przedewszyst-kiem, musimy zauważyć, że exorbitancye wentilowano czyli obrabiano, tak

na konwokacyjnych, jakoteżna elekcyjnych sejmach. Obrazowy tego przykład

mamy w Dyaryuszu sejmu konwok. r. 1587 po zgonie króla Batorego. Na

posiedzeniu izby poselskiej w d. 27 lutego udecydowano: »aby prawa nadła­

mane, ukrzywdzenia każde (w ciągu panowania nieboszczykakróla Batorego)

były nagrodzane, sprawiedliwość każdego, aby w klubę swą była wstawiona, a to się stać ma każdemu i statecznie obiecujemy pierwej do elekcyi nie przy­

stępować«. Na to odezwał się Stanisław Czarnkowski, około siedemdziesiąt

letni poseł, od którego zmarły król Batory odebrał starostwo płockie, a na­

dał Kryskiemu wojewodzie mazowieckiemu i żądał, aby ta jego krzywda

była w exorbitancyach umieszczona. Gdy inni posłowie na to nie przystali

twierdząc, iż wyszczególnienie krzywd jest zbyteczne, dość powiedzieć ogól­

nie wszystkie krzywdy: rozgniewany starzec odparł: »czegoć się dobrego

i pociesznego będziem mogli spodziewać z tego bezkrólewia, które w nas

niegdy bywało i ma być jak rok jubileuszowy, jeślina naszych osobachtego

liczyć nie będziecie?* A gdy i potem przyrównaniu bezkrólewia do jubileu­