• Nie Znaleziono Wyników

Niektóre elementy ubioru mają bardziej osobisty, intymny, a nawet erotyczny charakter, inne dla niektórych osób przekształcają się w fetysze

8 J.A. Chrościcki, Pompa funebris. Z dziejów kultury staropolskiej, Warszawa 1974, s. 48.

– obiekty seksualnego pożądania i rozkoszy. Fetysz staje się daleko bar-dziej ważny niż tradycyjne formy gratyfikacji potrzeb erotycznych, staje się właśnie głównym przedmiotem pożądania. Przemysł kulturowy, mię-dzy innymi poprzez specjalistyczne działania reklamowo-marketingowe, próbuje przekształcić niektóre towary w fetysze, np. elementy bielizny czy buty określonej marki.

Najbliższe ciału fragmenty garderoby mogą stanowić podstawowy rekwizyt, a zarazem atrybut spektaklu. O takich przypadkach, usankcjo-nowanych zresztą kulturowo, pisał autor Mitologii. Rozważając fenomen striptizu, Barthes skonstatował: „Striptiz – przynajmniej striptiz paryski – jest oparty na pewnej sprzeczności: deseksualizuje kobietę w tej samej chwili, kiedy ją obnaża”9. Sama czynność zdejmowania poszczególnych części ubioru w stosownym sztafażu (muzyka, dekoracje, nastrój wnętrza, zapach kadzideł i perfum) nastraja erotycznie i staje się dla widowni źró-dłem podniecenia: osoba „na scenie” łamie bowiem zakaz (obowiązujący wszystkich pozostałych uczestników widowiska) publicznego obnażania ciała w miejscach publicznych, a przy tym wobec osób nieznanych i ano-nimowych.

Strój, czyli uniform, a w wybranych koncepcjach kostium, był i jest także znakiem wykonywanego zawodu. W przypadku wielu współcze-snych profesji (np. kominiarz, ksiądz, żołnierz czy sędzia) zasada ta została utrzymana do czasów nam współczesnych. W licznych zawodach dopusz-cza się większą swobodę wyboru, choć i subtelnie sygnalizuje możliwość interwencji, gdy kredyt zaufania zostaje nadwerężony. W niektórych wypadkach zbyt egzotyczne lub szokujące emploi jednostki może wręcz przeszkadzać w komunikacji z klientami czy petentami. Nierzadko to wła-śnie uniform stanowi ważny element rozpoznawczy, dzięki któremu doko-nujemy interpretacji społecznych zachowań. Stąd wielu oszustów, a także zwyczajnie mistrzów autokreacji stosuje z powodzeniem tę prawidłowość. Korzysta z utrwalonych społecznie nawyków poznawczych opartych na sprawdzonych formach atrybucji, heurystykach, stereotypach i innych skrótach myślowych ułatwiających rozpoznanie. Wiedzę na ten temat wykorzystują w swoich działania zawodowi styliści, doradcy medialni, trenerzy biznesu, specjaliści od marketingu politycznego. We wszystkich tych działaniach człowiek jest traktowany jako produkt, jego ubiór zaś

9 R. Barthes, Mitologie, t. 3, [w:] tegoż, Pisma, pod red. M.P. Markowskiego, K. Kło-sińskiego, Warszawa 2000, t. 3, s. 186.

w kategoriach opakowania, które ma przyczynić się do sukcesu jednostki, sprzedaży określonych idei, uzyskania poparcia politycznego, wzbudzenia zaufania społecznego itd.

Istotnym elementem każdego ubioru są także rekwizyty i inne do-datki, które mogą całkowicie zmieniać znaczenie kostiumu lub stanowić zaszyfrowaną formę informacji dodatkowej dla wybranego kręgu osób. Niektóre z nich ściśle wiążą się z pozycją społeczną (np. insygnia królew-skie) czy wykonywanym zawodem (np. mundur galowy u oficera), inne są imitacjami tych pierwszych sporządzanymi dla celów kolekcjonerskich, jeszcze inne są dostępne na wolnym rynku i bez ograniczeń.

hanna Dziechcińska, autorka książki Ciało, strój, gest w czasach

renesansu i baroku, wskazuje na historyczne uwarunkowania systemu

mody i konstatuje:

Tak więc przywiązywanie wagi do drobnych nawet szczegółów w wyglądzie człowieka, które obecnie należą do działań raczej policyjno-detektywistycz-nych, dawniej było kwestią pierwszorzędnej wagi, tak samo jak i cała war-stwa życia zewnętrznego miała doniosłe i istotne sensy, zarówno w Polsce, jak i w zachodniej Europie. Owa rozpoznawalna zewnętrzność mogła wy-znaczać bądź poczucie tożsamości, bądź też obcości, mogła przemawiać jako wzór godny naśladowania. Dokumenty epoki, jak opisy podróży, relacje dy-plomatów, literatura, zwłaszcza w gatunkach satyrycznych i portretowych, poświadczają, iż w przeważającej mierze wygląd inny człowieka stymulował poczucie odmienności od tego, co jest znane i uznane. Rzecz jasna, tak sy-tuacja mogła dochodzić do głosu wtedy, gdy istniały już trwałe i powszech-nie aprobowane kanony stroju czy sposobu bycia właściwego dla danego

stanu10.

uniformy

Nierzadko uniformizacja służy dezindywidualizacji człowieka, czyli po-zbawieniu go cech jednostkowych poprzez narzucenie jednolitego wyglą-du oraz budowaniu tożsamości firmy, organizacji, instytucji, w której pra-cuje. Bardzo często mechanizm ten pozwala zachować bezpieczeństwo (np. w służbach specjalnych) lub umożliwić poniżenie godności człowieka (np. pasiaki w obozach koncentracyjnych, więzienne uniformy). Tak jest

10 h. Dziechcińska, Ciało, strój, gest w czasach renesansu i baroku, Warszawa 1996, s. 80.

w wielu organizacjach totalitarnych, których sprawność funkcjonowania zależy od posłuszeństwa szeregowych członków (np. wojsko, Kościół) i ich bezwzględnej subordynacji. Brak możliwości „wyrażania siebie” poprzez ubiór, a przez to zaznaczania różnic indywidualnych, może prowadzić do patologizacji zachowań, na co wskazuje choćby klasyczny eksperyment stanfordzki przeprowadzony przez Philipa Zimbardo (zwany także eks-perymentem nad więźniami i strażnikami). Uniformizacja skutkuje także zanikiem poczucia jednostkowej odpowiedzialności za działanie, osłabie-niem poczucia autonomii, wzrostem gotowości do działań konformistycz-nych związakonformistycz-nych z podporządkowaniem się konkretnej grupie lub jej lide-rom. Noszenie ujednoliconych strojów sprawia, że konkretna jednostka czuje się bezpieczna: zatarcie cech indywidualnych może oznaczać także pełniejszą i silniejszą identyfikację z grupą osób stosujących tę samą zasa-dę w zakresie uniformizacji. Niekiedy wymóg ten jest narzucany, w wielu jednak przypadkach człowiek sam wybiera określony styl ubierania („taki jak inni”), kierując się choćby aktualną modą lub w obawie przed spo-łecznym ostracyzmem. W tym właśnie uwidocznia się paradoks, na który wskazuje Georg Simmel11: człowiek z jednej strony pragnie upodobnić się do innych (potrzeba społecznej przynależności), ale zarazem dąży do podkreślania własnej indywidualności. W eseju Z psychologii mody.

Stu-dium socjologiczne socjolog pisze: „Moda jest szczególną formą życia,

która ma zapewnić kompromis między tendencją do społecznego zrów-nania a tendencją do indywidualnej odrębności”12.

Kostium narzucany jest w sektach (jako wyraz solidarności z guru i identyfikacji z ideologią grupy) czy też w renomowanych szkołach i uni-wersytetach (jako wyraz nobilitacji ucznia czy studenta, oznaka jego zgody na podporządkowanie się tradycji). Będąc częścią elitarnej grupy, czło-wiek wprawdzie „traci” poprzez podobieństwo stroju swą indywidualną tożsamość, ale w odniesieniu do innych grup społecznych, do reszty spo-łeczeństwa zyskuje właśnie tożsamość grupową (pod warunkiem, że jego ubiór zostanie skojarzony z konkretną instytucją).

11 G. Simmel, Z psychologii mody. Studium socjologiczne, przeł. M. łukasiewicz, [w:] tegoż, Most i drzwi. Wybór esejów, Kraków 2006.