• Nie Znaleziono Wyników

I

Kto oto w sprawie publicznej ośmiela się zabierać głos, utrzymując, że przemawia w imieniu - wielu?

Pod opiekuńczym wzrokiem cenzury rosyjskiej nie mamy, my, Polacy, prawa roztrząsać wszechstronnie a publicznie wielu spraw, równie żywotnych dla narodu naszego, jak dla państwa, w granicach którego sądzono nam dziś pełnić obowiązki obywateli „niższej rangi”.

Nie wolno nam na jotę odbiegać od paragrafów ustawy cenzuralnej, oraz od widzimisię pp.

Cenzorów pod groźbąjawnej lub tajnej odpowiedzialności. Stąd konieczność przemawiania bezimiennie. Mniejsza. Wśród inteligencji każdego społeczeństwa znajdzie się przecie bodaj garść ludzi, dla których wagę ma to, co się mówi, bez względu na to, kto przemawia.

Rzecz inna z obozem lub stronnictwem, z łona którego głos pochodzi. Stronnictwa nie

„narazi” żadna najściślejsza nawet charakterystyka; tym bardziej, że jak w tym wypadku, charakterystyka owych „wielu”, których poglądów głos niniejszy jest odbiciem, została już sformułowana i określona nader trafnie i wytrawnie w druku, wystarczająco szeroko rozpowszechniona po tamtej i tej stronie kordonu.

W roku bieżącym wyszła z druku w Krakowie broszura polityczna zatytułowana Wobec wojny, napisana przez „Swojaka”1. Autor, należący oczywiście do tych, którzy dotąd rozróż­

niali wśród inteligencji polskiej dwie tylko kategorie (czytaj: stronnictwa), a mianowicie (wyrażając się popularnie): ugodowców i wszechpolaków - przysłużył się dziejopisom chwili bieżącej odkryciem kategorii trzeciej. Odkrycie spóźnione, nie przestaje być cenne.

1 [E.Piltz],Wobec wojny. Glos z Warszawy przez Swojaka, Kraków 1904.

„Oprócz - piszę Swojak - zdecydowanych realistów i zdecydowanych szowinistów, istnieje wśród inteligencji warszawskiej i prowincjonalnej (Swojak skrzętnie unika naj­

lżejszego wychylania się poza granice b. Kongresówki) - jeszcze jedna kategoria: neu­

tralnych. W szeregach ich spotkać można polityków najrozmaitszego autoramentu”.

Są tacy, tacy i tacy, a wreszcie:

„Są wreszcie, i w dużej liczbie, prawdziwi patrioci, kochający szczerze kraj i pragną- CY jego dobra, a tylko wierzący święcie, że przez zajmowanie określonego stanowiska najłatwiej rzecz publiczną narazić... Nie chcą oni ani powstania, ani zgody, ani układania się z rządem... Nie chcą być oni ani «ugodowcami», ani «wszechpolakami»”.

Mająswój parol: Żadnych manifestacyj ani za państwem, ani przeciw! Spełniamynasze obowiązki,zdrady nie popełnimyani do niej nie dopuścimy, ale niech nie żądają od nas wprowadzania sentymentuw stosunek do Rosji, która nas gnębi. Nie chcemykłamać!

Jasno i wyraźnie - i zgodnie najzupełniej z istotą rzeczy. Swojak na innym miejscu broszury swojej uzupełnia charakterystykę powyższą nie mniej trafnie.

„Cały ów patriotyczny, inteligentny tłum, o którego pozyskanie toczą dziś walkę dwa najbardziej wyraźne kierunki polityczne, a który określiliśmy jako «neutralny»”...

nie wygląda bynajmniej jak pokolenie przedpowstaniowe, nie czeka hasła aby porwać się do broni, ale też:

Po zawodach doznanychwr.1897 nabrał on odrazy do praktyk „ugodowych”, nie wierzy wich skuteczność i lęka się nowychupokorzeń...Żadnebałamuctwa wszechpolskieczy jakiekolwiek inne nie wytrącą go zrównowagi i spokoju.

Słowa: „czy jakiekolwiek inne” pozwalamy sobie podkreślić. Swojakowi ni w smak było puścić przez pióro wyrazów: „bałamuctwo ugodowe”.

Oto więc ów „tłum patriotyczny i inteligentny” wyprowadzony na widownię. Jakąż gra rolę? Posłuchajmy; mówi zdecydowany adwersarz zachowywania się tego tłumu, jego

„milczenia wymowniejszego od słów”, jego abstynencji politycznej.

Ci piszęSwojak-których nazwaliśmyneutralnymi, stanowiąnajliczniejszy odłaminte­

ligencji ogółu. Ich bierność, wstrzemięźliwość, absenteizm oddziały wuj ą bardzosilniena tzw.opinię publiczną.Oni teżwłaściwietworzą2.

2 Autor innej tegorocznejbroszury zatytułowanej Warszawianin o obecnym położeniu, piszę: „Nie jest kraj, pomimo rozgorączkowania dzisiejszego,rewolucyjny, ale nie jest teżi ugodowy. Najwięcej jest zbolałych i nie­ ufnych” (s. 88)(przyp. aut.); autorem broszury(wyd.Kraków1904) był Adam Krasiński(1870-1909).

3 „Kraj” - tygodnik społeczno-polityczny wydawany w 1. 1882-1909w Petersburgu, red. Włodzimierz Spasowicz i Erazm Piltz.

4 Określenie Swojaka dla osób-u nas - „zajmujących się sprawami politycznymi, toznaczy dla specja­ listów niejako „od polityki”.I każdy szewc jestfachowcem; nieidzie jednakzatem, aby między nimi nie było fuszerów (przyp.aut.).

Oto spośród jakiego „tłumu” głos niniejszy pochodzi.

Wprawdzie nie z frakcji jego rozproszonej po obszarze Królestwa, ale to chyba przyzna powierzchowny nawet obserwator, że „tłum” tego autoramentu znacznie gęściej rozsiany wśród społeczeństwa polskiego po sześciu litewskich guberniach niż w Królestwie, tra­

dycyjnym rozsadniku wszelkich prądów, do dzisiejszej „wszechpolskości” zbliżonych.

Głos niniejszy pochodzi z rdzennej dzielnicy Litwy.

Jakże? Więc zawiodło proroctwo Swojaka i coś wytrąciło jednak z równowagi ludzi opornych na wszelkie polityczne hasła, praktyki i bałamuctwa?

Gorzała Warszawa niebywałą iluminacją na cześć wschodzącej zorzy nowego pa­

nowania; popularny na Litwie „Kraj”3 zaklinał się, że dotarliśmy wreszcie do „zakrętu dziejowego”; jechała z Warszawy do Petersburga delegacja złożona z ludzi, „którzy ze swego stanowiska, z pozycji socjalnej i towarzyskiej byli zwykle pośrednikami w sto­

sunkach z rządem”4 - a my na Litwie, my neutralni, siedzieliśmy cicho, pod silnym ani

Z powodu Uroczystości wileńskiej. Głos jednegozwielu 103

słowa wrażeniem wypadków, ale bez brania w nich najmniejszego udziału. Potem pp.

wszechpolacy dzielili się z nami szczodrze a przez cały szereg lat każdąproklamacjąLigi Narodowej, każdym zeszytem „Przeglądu Wszechpolskiego”, nie wspominając o mniej palnych i mniej wykwintnych typograficznie manifestach; a my na Litwie, my neutralni, przyjmowaliśmy te dowody pamięci z rozrzewnieniem, ze zrozumieniem potrzeby braci naszych dzielenia się z nami tym obrokiem duchowym wyrosłym wzdłuż biegu Wisły, aż do samych jej źródeł, ale też nie wahaliśmy się nawet latem palić w piecach, byle jak najszybciej rzucić... płomień do płomienia. Nastała wreszcie wojna, która szarpnęła silnie nerwami i uczuciami naszymi. W chwili takiej, „grono ludzi zajmujących się sprawami pu­

blicznymi” -jak wyraża się Swojak (dbały o zaznaczenie, iż ster przedsięwzięcia spoczy­

wał w ręku polityków naszych niejako zawodowych) - postanowiło wysłać na plac boju ambulans polski, wezwawszy społeczeństwo do składek na cel tak humanitarny. Ślepy nie dojrzałby chyba politycznego zabarwienia i znaczenia tej akcji. Płaszcz humanitarny, którym twórcy projektu otulali zapobiegliwie dzieło swoje, okazał się dziurawym jak przysłowiowy worek, ze sterczącym - szydłem. Ostatecznie przyszedł do skutku ambulans pod egidą arcybiskupa warszawskiego, rzekomo nic a nic nie mający z polityką wspólne­

go. Powybijano szyby w warszawskich mieszkaniach pp. Górskiego, ks. M. Radziwiłła, ks. Włodzimierza Czetwertyńskiego, bar. Leopolda Kronenberga i Szlenkera5. My tu, na Litwie, my, neutralni, siedzieliśmy cicho, postępując zgodnie z naszym programem nie manifestowania ani w jedną, ani w drugą stronę, nie chcąc brać udziału w żadnej akcji politycznej, jaką, wiedzieliśmy dobrze, było wysłanie ambulansu „obywatelskiego” czy

„arcybiskupiego”. I - przyznaję Swojak - „składki od ogółu popłynęły bardzo skąpo; na odezwę arcybiskupa odpowiedział ogół neutralny - decydującym o powodzeniu akcji pasterskiej milczeniem”6.

5 GórskiPaweł (1870-1921) -jeden z przywódcówStronnictwa PolitykiRealnej; Radziwiłł Michał Piotr książę (1853-1903)- literat, wydawca „BibliotekiWarszawskiej;Czetwertyński-Światopełk Włodzimierzksiążę (1837-1918) -zesłaniec, działacz społeczny i narodowy; Kronenberg Leopold Julian (1849-1937)-działacz społeczny, polityk, finansista.

6 Mówiącnawiasem, argumentacje Swojaka nie wolneod rażących sprzeczności. Na s.49: „Oddziałsani­ tarnypozbawiony był w myśli inicjatorówwszelkiej politycznej tendencji.Nas. 42 zaś: „Projektowi komitetu obywatelskiegoprzyświecała myśl, żeby nagruncie akcji humanitarnejzaznaczyć jednak współczucie dlanarodu rosyjskiego”. Nie dośćna tym.„Listy Polskie” (zeszytpróbnypisma, czerwiec 1904) rozpisały S1ę szeroko o sprawieambulansu, piętnując... cytatami zwielu pism demonstracje ulicznąa raczej ulicznikow- ską warszawską. Iznowu na wszelkietony: obniżyliśmy naszą kulturęmoralną, postąpiliśmyjak barbarzyńcy obrzucając kamieniamilub obojętnością-filantropów! Odpowiadamy razna zawszei dobitnie. Niezachwyca nasbynajmniej żakowska demonstracja warszawska. Niema człowieka, który byśmiał targnąćsię nainstytucję humanitarną lubna jej inicjatorów. Kamienierzucono- w polityków,nie zaś - wfilantropów. Akcjazarówno Komitetu obywatelskiegojak abpa Popiela iSpółki miałacharakterniemal wyłączniepolityczny. Chodziło ozamanifestowanie „czymś” solidarności państwowej. Wybrano ambulansjako„coś” najmniej narażającego na szwank godność narodu wyjętegospod prawaw państwie rosyjskim. Oto całatajemnica i rozwiązanie dlaczego

•.ogol neutralny odpowiedziałna akcję arcybiskupią- milczeniem(przyp.aut.).

7 Plater (Broel-Plater) Adam Alfred Gustaw (1836-1909) - właściciel ziemski, marszałek gubemialny wileński, ugodowiec.

Wszystko to - przetrwaliśmy. Nie wytrącił nas z równowagi programowej (bo o wrażeniach i uczuciach mowy nie ma na tym miejscu) nawet jubileusz hr. Ada­

ma Platera7. Daliśmy rozegrać się tej smutnej komedii, zaprotestowawszy jedynie - nieobecnością.

Dopiero najświeższa akcja polityczna inscenizowana u stóp pomnika Katarzyny II przez kilkudziesięciu ziemian polskich, na Litwie od dziada pradziada osiadłych - wkłada

na nas gorzki obowiązek odseparowania tej grupy od ogromnej większości nas, Pola­

ków, nie wyrywających się ani „do lasu”, ani do samozwańczego przekreślania faktów historycznych.

II

Pomnik jest gloryfikacją, apoteozą bądź danej osobistości, bądź wypadku. Pomnik stawiany monarsze lub wodzowi zwycięskiego państwa na ziemi zdobytej jest gloryfikacją dokonanego podboju, jest przypieczętowaniem zaboru, jest wreszcie symbolem tryumfu siły nad prawem.

Sofistyczne okłamywania drugich i siebie nic nie poradzą. Jak świat światem, takie znaczenie przydawano pomnikom aż do owych niezliczonych spiżowych Wilhelmów i Fryderyków, którymi, gdyby słupami granicznymi znaczy posesje swoje państwo nie­

mieckie, aż do kresowych włącznie zdobyczy swoich, aż po Wogezy i Wartę. Dwóch zdań być nie może co do znaczenia np. pomnika Fryderyka II - w Poznaniu, lub Bismarcka - w Strassburgu.

Odpowie kto: Katarzyna II była dla Rosji tak wielką monarchinią, że pomnik jej wszę­

dzie w granicach Rosji jest jeno gloryfikacją całokształtu jej wielkości. Rozumowanie opaczne i wykrętne. Całkiem inne znaczenie ma pomnik Katarzyny II - w Petersburgu lub Moskwie, a inne pomnik wzniesiony - w Wilnie lub w Warszawie. Pomnik wzniesiony w Wilnie apoteozuje, wieńczy, podaję ad aeternam memoriam* potomnych jeden specjalny czyn dokonany przez „Semiramidę Północy”, mianowicie wcielenie przez nią do państwa rosyjskiego ziem polskich zagarniętych podczas trzech kolejnych podziałów Polski.

Pomnik Katarzyny II w Wilnie nie tylko stwierdza fakt zaboru, oraz zabór na wieki wieczne utrwala. Zabór litewskich dzielnic Polski wszak nie potrzebuje - stwierdzenia.

Zapisany on w dziejach, utrwaliły go zaś i utrwalają do dziś dnia aż nadto skutecznie:

bagnety i działa. Le gracieux concours*9 pomnika pod tym względem zbyteczny.

Bez pomnika Katarzyny w Wilnie dzielnice dawnej Polski przykute są do imperium rosyjskiego i nie dadzą się odeń oderwać. Natomiast pomnik: wieńczy, wychwala i apo­

teozuje dzieło dokonane między 1772 a 1795 rokiem. Wzniosły go: wdzięczność, radość i uwielbienie.

‘ Adaeternammemoriam (łac.) - Na wieczną pamiątkę.

9 La gracieux concours(franc.) - uprzejmy, łaskawy konkurs (ironicznie).

Pomnik wileński jest gloryfikacją jakiegoż czynu?

Powiedzą nam: gloryfikacja to geniuszu monarchini, co potrafiła państwo swoje roz­

szerzyć. Odpowiemy: gloryfikacja to czynu, co go żaden uczciwy i szczery człowiek nie nazwie inaczej jak gwałtem i rozbojem.

Może zaślepia nas i unosi rozżalenie? Bynajmniej. Choćbyśmy raju na ziemi dostąpić mieli pod berłem rosyjskim, uczciwie i szczerze w najpotomniejsze wieki nazywać nie przestaniemy zagarnięcia ziem polskich przez Rosję, Prusy i Austrię: gwałtem i rozbojem.

Fakt pozostanie faktem bez względu na wyniki. Łacińskie orzeczenie si finis bonus laudabile totum (nasze: „koniec wieńczy dzieło”) może znakomicie przypadać do gustu ludziom „nie piszącym w rejestr tego, co było a nie jest”, ale zdrowego i sprawie­

dliwego sądu o faktach i czynach nawet tonących we mgle niepamięci - nie naruszy.

Pozostawiamy chętnie zaszczyt lekkiego załatwiania się z niewygodnymi kwestiami tym,

Zpowodu Uroczystości wileńskiej.Głosjednego z wielu 105

którzy wzrokiem i myślą nie są zdolni sięgnąć (lub sięgnąć - nie chcą) poza nąjpowsze- dniejsze bieżące sprawy własnego podwórka.

Czyn dokonany przez Katarzynę II na współkę z cynicznym reżyserem podziału Polski i opłakującą ułomność własną cesarzową austriacką nie potrzebuje kwalifikacji ze strony polskiej. Wyręczyli nas Francuzi, Anglicy, Niemcy, sami nawet szczerzy i uczciwi Rosjanie.

Po wykonaniu naszych zarządzeń - pisała do Kaunitzą10 11 Maria Teresa - trzeba podać jakieś powody, choćby pozorne, dla naszego usprawiedliwienia.

10Kaunitz WenzelAntonGraf von (1711-1794) - austriacki mąż stanu, od 1753 kanclerz Austrii.

11 Kostomarow, Poslednijegody Rieczi-Pospolitoj, SanktPieterburg 1870,s.866 (przyp. aut.);Kostomarow Mykoła(1817-1885) - ukraińskihistoryk, etnograf, pisarz (zaliczany do twórców ruchu narodowego ukraiń­

skiego) ikrytykliteracki.

12 Brougham Henry Peter Lord (1778-1868) - brytyjski polityk,lord kanclerz w 1. 1830-1834; autor wie­ lokrotnie wznawianych rozprawksiążkowych poświęconych Polsce.

13Na wielumiejscachdziełaM. Szildera Impierator Aleksander 7, Sankt Pietierburg 1898(przyp. aut.).

14 „Marie Thereseavait manifeste quelques scrupulesavantde commetre cet acte debrigandage politique (franc.) - MariaTeresamiała pewne skrupuły zanim popełniła ów czyn politycznego rozboju.

Cesarzowa Katarzyna i ja - mówił Fryderyk II d’Alambertowi - jesteśmy dwoma rozbójnikami, lecz ta dewotka cesarzowa-królowa (Maria Teresa) w jaki sposób mogła załatwić to ze swym spowiednikiem?

„Polska - piszę Kostomarow - państwo słabe i niezdolne bronić się (aczkolwiek mające wszelkie warunki, by zostać państwem potężnym) przez czas długi uchodziło zguby jedynie dzięki temu, że sąsiedzi nie mogli szybko załatwić się z jej podziałem.

Okoliczności zmusiły ich do zjednoczenia usiłowań i Polska padła pod koła nieubłaga­

nej polityki, nie mającej innych sposobów działania okrom: postępu i przemocy ".

Lord Brougham12, w równej mierze znakomity mąż stanu jak historyk, piszę nie owijając rzeczy w bawełnę: „Upadek Polski będzie po wieki wieczne świadczył o łotrostwie Rosji, o perfidii Prus, o ohydnym sojusznictwie Austrii i o idiotycznej indyferencji Europy...”.

Aleksander I nosił się z myślą odrobienia tego, co uczyniła rodzona babka jego, rozmijając się z godnością i szlachetnością13.

Wstyd nam, że pisząc dla Polaków, cytaty tego rodzaju zgarniać musimy. Wystarczy chyba - przypomnieć niezliczone głosy; wystarczy chyba odesłać niepamiętnych do pierwszej lepszej uczciwej... encyklopedii. Pomnikowa encyklopedia Larousse’a jakże się wyraża? „Marie-Therese avait manifeste quelques scrupules avant de commetre cet acte de brigandage politique”14.

Oto pierwsze z brzegu odgłosy ustalonej dziś charakterystyki czynu, którego apoteozą i gloryfikacjąjest pomnik wileński.

Ale może rządowi i społeczeństwu rosyjskiemu szło jedynie o złożenie ogólniko­

wego hołdu wielkości monarchini, wsławionej nie tylko podbojami, zaborami i nie przebierającym w środkach matactwem politycznym?

Odpowiedź Znajdziemy w mowach wygłoszonych w dniu otwarcia pomnika, w mo­

wach, podobno, silnie obciętych przez ministra ks. Mirskiego, dbałego o delikatność w smaganiu po twarzy obecnych na odsłonięciu pomnika przedstawicieli społeczeństwa polskiego.

Arcybiskup prawosławny, Nikander, podkreśla zasługi Katarzyny, położone około rozszerzenia granic państwa. Podkreśla „doniosłe znaczenie” dla kraju Północno-Zachod­

niego przyłączenia go do Rosji, do kolebki Słowiańszczyzny (!).

Ludzie - mówił - na mocy psychologicznego prawa usiłują zaznaczyć drogie ich ser­ com wypadkii imiona czymś niezwykłym.Pomnik, przed którym stoimy jest przeto namacalnym wyrazem, jak głębokowdzięczni jesteśmy Imperatorowej za dokonane przez nią czyny i jak w wiecznej pamięci zachować jepragniemy.

Koniuszy dworu, ks. Włodzimierz Ignatowicz Druckoj-Lubeckij, wymieniając Kata­

rzynę II, przydał jej jeden j edyny epitet: „która przyłączyła Wielkie Księstwo Litewsko- Ruskie do mocarstwa rosyjskiego” i rozwiódł się o medalu bitym przez Katarzynę II na pamiątkę owego przyłączenia. Napis na nim brzmiał lakoniczny a głęboki: „Ottorżennyja wozwratich”15. Wizerunek tego medalu położono w wypukłorzeźbie na pomniku wileń­

skim! Ale po co „złote litery”? Ks. Druckoj-Lubeckij dał komentarz do zewnętrznego wyglądu pomnika nic nie pozostawiający do życzenia:

15 Ottorżennyjawozwratich (ros.) - oderwaneprzyłączyła (odzyskała).

Et pour cause (franc.) -(tu) zkonkretnego powodu.

Widzimyoto - wołał -postać cesarzowej, wprostprzygnębiającą swoją wspaniałością.

Taką teżwspaniałośćzaklął artysta w groźneorły dwugłowe, rozpościerające skrzydła nad Wilnem i całym tym krajem.

Generał Bohdanowicz mówił o „przepięknym pomniku budzącym tyle radosnych wspomnień”...

Depesze szkół rządowych z różnych krańców sześciu guberni nadesłane, z rzadka tylko wspominają o Katarzynie II jako o krzewicielce oświaty. Wszystkie niemal lgną wyłącznie (etpour cause!'6) do „przywrócenia” przez nią na Litwie władzy państwowej rosyjskiej.

Dyrektor szawelski:

„...która zwróciła Rosji oderwany od niej niegdyś kraj Północno-Zachodni”.

Gimnazjum żeńskie w Dźwińsku (Dynaburgu):

„.. .która wróciła Rosji Białoruś i Litwę”.

Gimnazjum realne tamże:

„.. .która przyłączyła do zjednoczonej Rosji oderwany niegdyś od niej kraj Zachodnio Ruski”.

Szkoła miejska w Witebsku:

„.. .która odzyskała prastarą własność Rosji - Ruś zachodnią”.

Progimnazjum mozyrskie:

„.. .ogromnej doniosłości dla całego kraju Północno-Zachodniego wzniesienie pomnika wielkiej cesarzowej, której mądrej polityce zawdzięczamy przyłączenie do naszej wspól­

nej ojczyzny tego rdzennie prawosławnego kraju, przez czas długi zostającego w upadku i udręczeniu pod obcym jarzmem”.

Szkoły narodowe witebskie:

„...która uszczęśliwiła rdzennie rosyjski (iskoni russkij) kraj Zachodni, wracając go pod berło cesarzów rosyjskich”.

Etc., etc.

Cóż nam powiedzą wydawnictwa rządowe, okolicznościowe i propagandowe? Zajrzyj­

my do broszurki siedmiokopiejkowej petersburskiej Katarzyna II Wielka, wydanej przez Komitet urządzający z Najwyższego rozkazu stałe odczyty dla ludu. Posłuchać zaiste warto jak rząd rosyjski wykłada ludowi u stóp pomnika Katarzyny II - historię.

Z powodu Uroczystościwileńskiej. Głos jednego z wielu 107

Polacy -powiada rząd-historyk krótko i węzłowato -widząc, że Rosjazajętawojnąz Tur­ cją, wzdragali sięuczynić zadość żądaniom Katarzyny, odnoszącym siędoprawosławnych zamieszkałych wPolsce; wzdragali sięrównieżuczynić zadość żądaniom królapruskiego wsprawie poddanych polskich luteranów. Tedy FryderykII, dążąc doosłabienia Polski, zaproponował aby Prusy,AustriaiRosja zażądali od rządu polskiego ustąpienia im nad­ granicznych polskichdzielnic. Propozycja ta została przyjęta. Polska musiałasię zgo­ dzić na żądania Prus, Austrii i Rosji i nastąpił tak zwany pierwszy podział Polski. Rosja wówczas zajęła częśćBiałorusi, dzielnicę rdzennie ruską(iskonirusskuju) iod wieków prawosławną.

Słowem - gdyby Polska usunęła j edyny powód niezadowolenia z niej Rosji i Prus, to jest dała pełną swobodę religijną prawosławnym i luteranom, nie przyszłoby, broń Boże, do zagarnięcia jej przez sąsiednie mocarstwa. No a jakże tam z drugim i trzecim podziałem? A oto;

Podczas drugiejwojny tureckiejPolacywciąż waśnilisię między sobą. Jedno ze stronnictw zwróciło się opomoc doimperatorawej.Wojska rosyjskie zajęły Warszawę. Wówczas na mocytraktatu zawartego między Polską a Rosjąi Prusaminastąpił drugi podział Polski.

Rosja otrzymała prastare ziemie ruskie, zabrane nam niegdyś przez Litwinówi Polaków, mianowicie dzisiejsze gubernie: mińskąwołyńską i podolską.

AlePolacy -cytujemy dalej dosłownie -i po dokonaniudrugiego rozbioru nie chcieli wciąż uspokoić się iwszędziegotowali się do powstania. Wr.1794wWarszawiew Wielki Czwartek,Polacynapadli niespodzianie naRosjaniwyrżnęli ich przeszło dwatysiące. Rzeź ta była hasłem do wybuchnięciaogólnegopowstania. Katarzyna posłała wojsko swoje pod dowództwem Suworowa. «Posyłam- rzekła cesarzowa - do Polskidwie potęgi:armię i Suworowaw. Po stoczeniukilku bitw Suworow postąpiłpod Warszawę i zdobył przed­

mieście Pragę. Po czym Warszawapoddała się bez oporu. «Ura! Warszawa nasząjestlw - doniósł Soworow imperatorawej. «Ura! FeldmarszałkuSuworowie!» - odpowiedziała mu cesarzowa, nagradzając go rangą. Natym zakończyłasię wojna. KrólestwoPolskie rozdzielonezostałow 1795 r.między Rosję, Prusy i Austrię. Rosjaotrzymała polskie pro­ wincje Kurlandięi Inflanty. Takim rzeczy składem znowu zostałyprzyłączone do Rosji (wozsojedinieny)wszystkie dzielnice ruskie, które weszły wwieku XIII i XIV w obręb WielkiegoKsięstwa Litewskiegoiz nimpoddały siębyły Polsce.TylkoRuś Czerwona przeszła pod berło Austrii.

Oto dosłownie wszystko, co rząd rosyjski ma do powiedzenia „oświecanemu”

przezeń ludowi w sprawie znalezienia się 2/3 państwa polskiego pod berłem monarchów rosyjskich.

Mamyż jeszcze przytoczyć treść i główne ustępy broszury napisanej przez A. Wi­

nogradowa, wydanej w Wilnie w roku 1904 pod tytułem Znaczenie panowania cesa­

rzowej Katarzyny II dla kraju Północno-Zachodniego, broszury piętnastokopiejkowej, -’Przyjętej przez komitet naukowy ministerstwa oświaty do bibliotek uczniowskich

rzowej Katarzyny II dla kraju Północno-Zachodniego, broszury piętnastokopiejkowej, -’Przyjętej przez komitet naukowy ministerstwa oświaty do bibliotek uczniowskich