• Nie Znaleziono Wyników

Kraj jest głównym wykładnikiem kultury jego mieszkańców

Nieuszanowanie kultury, nieznajomość historii, separatyzm narodowy, szowinizm litwomanów i nad tym wszystkim - wdzięczność, wdzięczność, wdzięczność. Oto jaką aureolą zostanie otoczony biedny Litwin, który się pointeresuje zaglądnąć do pobratym­

czej prasy i zechce się dowiedzieć, co mówią czasopisma polskie o jego narodowości, a za nimi i kochani polonomani tutejsi: nasi rodowici Litwini. Włosy podejmąsię z przerażenia i zgrozy, skoro się dowie, że chęć być z sobą jest: ze stanowiska życiowego - wariactwem, ze stanowiska politycznego - samobójstwem, wobec prostej logiki - idiotyzmem, ze względów kulturalnych - wstecznictwem, a społecznie - karygodnym zaprzaństwem34.

34 O prawdę i zgodę, 1905 (przyp. aut.); zob. Futurus [K.Skirmuntt], Oprawdęi zgodę.Z powodu Głosu Litwinówdomagnatów, obywateli i szlachty na Litwie i odpowiedzi młodego szlachcicalitewskiego(Lwów 1905) - przedruk[w:] W kręgu sporów polsko-litewskich na przełomie XIX i XX wieku. Wybórmateriałów, tom I, wybór i opracowanie B. Kalęba, M. Zaczyński, Kraków2004.

35 Blanc Louis (1811-1882) -francuski polityk i historyk, jego idee wywarływpływna socjalistów.

Potem już nic nie pozostaje, jak naciągnąć na siebie Włosienicę, posypać głowę po­

piołem... i błagać, błagać o przebaczenie.

Byłoby to wszystko bardzo pouczające, gdyby nie wywoływało śmiechu, przecho­

dzącego wszelkie granice komizmu przygniatającego.

Żeby rozpierzchłym pojęciom w sprawie Litwinów o swoją narodowość przydać wię­

cej poprawności, trzeba próbować wziąć w karby jedyne dotąd, jak widać, ze wszystkich tych rozumowań - pobudki namiętności. Trzeba tak sformułować pytanie, żeby można było nadal powodować się nie wykrętami tylko, przy których, już prawie od pierwszych słów walczących widać, ku czemu się rzecz skłania i do jakiego obozu należy mówiący.

Ta tak nazwana znajomość historii i ciągłe wskazywanie na wyższą kulturę, język i temu podobne elastyczne hełmy i kolczugi - służą więcej dla tego i kończą się zwyczajnie tym, że się swoje hufce na znajomą i dobrze wydeptaną ścieżynę sofistyki; a skoro wejdą na tę drogę - każda ze stron jest już pewna zwycięstwa. I tak - bez końca.

Naprzód trzeba uprzytomnić sobie, jak mi się zdaje, stan konkretny krajów zaintere­

sowanych w sporze. Również jak mieszkańcy nadwiślańscy, tak i my, Litwini, nie przed­

stawiamy z ziemią przez nas zamieszkałą w danej chwili, de facto, nic innego, jak pewną ilość guberni, powiatów, parafii zostających szczęśliwie pod berłem rosyjskim i z tego powodu różnicy między nami, przy oświetleniu historii, w tym razie - niewiele.

Cala różnica tkwi w tradycjach naszych, sięgających czasów, kiedy decydowaliśmy o losach naszych samoistnie, niezależnie - tj. kiedy tak lub inaczej rozporządzaliśmy ziemią przez nas zamieszkałą, to broniąc ją od narodów nieprzyjaznych, albo też łącząc z takimi, z którymi razem mogliśmy być więcej bezpieczni. To się dotyczy zarówno tak jednej, jak i drugiej strony.

Historia, mówi Lui Blanc35, nie zaczyna się i nie kończy nigdzie; nieskończona ilość przeplatających się nici sukcesyjnie wiąże ją z przeszłością i przyszłością.

Dlatego punktem wyjścia wszelkich porównań może służyć najlepiej historyczna chwila, pomimo jej oddalenia, wybitnego znaczenia, a mianowicie - period połączenia się Litwy z Polską, dokonany ślubem Jagiełły z Jadwigą i dalej: unią tych dwóch narodów.

A zatem, jak przy każdej dyspucie, tak i przy dyspucie o narodowościach nas teraz interesującej, najprzód trzeba się porozumieć o zasadach - powinno być wskrzeszo­

ne jasne przedstawienie przedmiotu sporu, innymi słowy powinniśmy jasno wydzielić każdą z jednostek podlegających dyskusji i postępując w ten sposób tu, będziemy mieli

do czynienia po pierwsze: z Królestwem Polskim, tj. z ziemiami zostającymi wówczas pod berłem królowej Jadwigi; po wtóre: z Wielkim Księstwem Litewskim pod berłem Wielkiego Księcia Jagiełły i narody stale zamieszkujące te kraje koniecznie muszą być, pomimo języka, narzeczy, religii, obyczajów i zwyczajów - odrębnych; w pierwszym razie - Polakami, w drugim zaś - Litwinami. A że, jak wiadomo, do dziś dnia ani dobrowolnie, ani z musu żadna z stron nikogo, nigdy nie upoważniała do wykonania zrzeczenia się ze swych praw naturalnych i terytorialnych na korzyść drugiego kraju i sama tegoż aktu nie uczyniła, a zatem - znaczenia jak „Polska”, tak i „Litwa” po dziś dzień zostały też same, jakie były w chwili połączenia się obu narodów.

Po tym wyjaśnieniu nie podlega wątpliwości, jakie są granice Polski i gdzie się koń­

czy Litwa i ich mieszkańce osiedli, na jakiej części ziemi mają pełne prawo korzystania z tego albo drugiego miana.

To zresztą pozbawi badacza konieczności zaglądania do dusz i serc mieszkańców, jak to robi autor O prawdę i zgodę, mówiąc o rodzinie Rejtana, która jakoby, osiadłszy na Litwie, tak pokochała kulturę polską, że siedząc tam „stała się na zawsze szlachtą polską”36. A właściwie dzieje się odwrotnie i przywiązują się zwyczajnie do kraju, który zamieszkują - do tego dobrowolnie.

36Tak samo jak my wszyscy,inteligenci, tak omyłkowo dotąd siebienazywaliśmy (przyp. aut.).

37„Ogniwo 1905,nr 34 (przyp. aut.).

Przepraszam za te małe zboczenie i wracam do tematu.

Dla zorientowania się w tym względzie dosyć jest rzucić okiem na mapę z onych czasów.

Krajowi tu, jako państwu jednego berła, dane jest znaczenie przyjęte we wszystkich państwach i we wszystkich historiach; kombinacje zaś językowe, etnograficzne, kulturalne i wszelkie inne w tym razie nie mogą mieć żadnego znaczenia.

Jak karykaturalne wyda się temu, kto zgodzi się, że to określenie kraju i jego miesz­

kańców jest prawidłowe - pogląd, który ma odwagę wygłaszać, że Wilno jest miastem czysto polskim, Litwini zaś stanowią nieznaczną mniejszość37. Po wyżej zacytowanym wyjaśnieniu każden musi przyznać za zupełnie legalne zdanie, że jak w Wilnie, tak i na całej Litwie - Polaków nie ma (o przyjezdnych na pewien czas się nie mówi), a są to wszystko Litwini mówiący po polsku, Wilno jest litewskim miastem. Trochę inaczej rzecz się ma z Żmujdzinami, Białorusinami, mieszkańcami Wołynia, Podola, Polesia, Pińska, którzy korzystają z nazwy szmatu przez nich zamieszkałego jako części Litwy;

w ogólnopaństwowym znaczeniu są naturalnie - tylko Litwinami.

Lubimy wskazywać na historię i wyręczać się jej przykładami. Aby pojąć jaką ogrom­

ną cenę ma ziemia, która nas wydała i której synami mamy honor i szczęście siebie mia­

nować, trzeba przypomnieć tylko, jak do niej odnosili się ci, którzy zasłużyli już nigdy nie zagładzoną sławę swymi bohaterskimi czynami jako patrioci w najlepszym i najszerszym znaczeniu tego wyrazu; i nie kopiąc się w śmietniskach (patrz wyżej), nie szukając i nie wymyślając nowych formuł dla wyrażenia swego patriotyzmu, dla nas i tego wystarcza, jeżeli w naszych zamiarach i postępkach będziemy mieli za wzór owe prototypy sławy ojczystej, te ideały do naśladowania. Będzie dla nas dostateczne, jeśli potrafimy zbliżyć się do nich i w ten sposób tylko ocenić naszą ojczyznę jak oni ją cenili.

Takimi byli Milcyades, Arystides, Perykles, Aleksander Macedoński, Grakchowie, Hannibal, Mariusz, Juliusz Cezar, Mucius Scaevola, Joanna d’Arc, Waszyngton, Ko­

ściuszko, Poniatowski, Anna Jagiellonka i inni.

Litwini w Litwie 179

Tak umierali, pod gilotyną, w 1794-5 roku we Francji jej lepsi synowie z radością i he­

roizmem na twarzach, wygłaszając: „Niech żyje Francja, niech żyje Rzeczpospolita!”

Nie od rzeczy będzie przy tym zwrócić uwagę panów szowinistów, że przy takiej masie straconych pod gilotyną wówczas patriotów, nie było ani jednego wykrzyknięcia:

„Niech żyje francuski język”.

Trzeba tylko zaglądnąć do historii, aby się zdumieć tą ilością bohaterów i bohaterek, którzy umieli cenić ojczyznę swojąnad wszystko; a, co najważniejsze - czynami swymi to stwierdzając!

Dla tych osób, dla których tylko co zacytowane przykłady nic nie mówią, nie przeko­

nywają- dla wyjaśnienia zależności granic państwa do nazwy jaka jest właściwa według wymagań historii jego mieszkańcom - lepiej wytłumaczy przykład z życia Napoleona.

Przy jego awansach wyższych, służbowych okazało się, że urodził się na wyspie Korsy­

ce o jeden rok wcześniej, niż została zwyciężona i przyłączona do Francji. Dlatego aby można było go uważać za rodowitego Francuza niezbędne było, aby urodził się na ziemi francuskiej; musiano sfałszować metrykę, opóźniając o rok jego przyjście na świat.

I tu język jego francuski, którym mówił w domu - nie wyratował go.

Chciałbym zaznaczyć, że daleki jestem od chęci popisu, nie tracąc z pamięci bajek Kryłowa - o gęsiach.

Ale uważam za konieczne, jeszcze z innego punktu oświetlić daną kwestię i dlatego powiem o sobie, że przysłowie powszechnie używane w całej Polsce i wszystkim znane w Litwie: „Polegaj na nim jakby na Zawiszy”, o którym wiedziałem od pieluch i z którego, pamiętam, zawsze byłem dumny, było jeszcze jednym z poważniejszych czynników przy jednaniu się z polskością. Pomimo to, nie powiem - od ławy szkolnej, lecz na pewno - od studenckiej, kiedy jaśniej zacząłem patrzeć na nasze tu pochodzenie i dojrzałem tę granitową podstawę naszej narodowości - poczułem, że przy wszystkich sympatiach dla interesów Polski, miłość do Litwy jako ojczyzny mojej muszę strzec i karmić w sercu jak najcenniejszy dar Boski.

Wszyscy my tu, tak myślący - czyż my więc nie Litwini!

Co ma znowu oznaczać to często powtarzające się i szczególnie podkreślane wyrażenie u autorów pobratymczych: „Litwini przyjęli kulturę polską”. Stosunki ich wzajemne jako samoistnie, swobodnie połączonych narodów ani na jotę, jak mi się zdaje, nie zmieniły przez to i nawet ta wdzięczność, o której jakby za często powtarzają nasi przyjaciele, według mnie nie obciążyła szali równowagi. Przecie kultura nie jest to renta dająca w pew­

nych odstępach czasu stałe dochody. Kultura jest prędzej światłem, z którego korzystają wszyscy nie ślepi, a że korzystają z niej nie wszyscy jednocześnie, to zależne jest tylko od samej miejscowości - od geograficznych i topograficznych warunków kraju, a nie od umysłowego rozwoju jej obywateli, który takoż, jak to niżej jest wskazane, sam jest zależny od gleby i konfiguracji danego kraju.

Jak słońce, wschodząc rozsiewa mroki nocne i pierwsi z tego światła i ciepła korzystają mieszkańce miejscowości wyżej położonej nad poziomem morza i więcej na wschodzie, tak samo dzieje się i z kulturą.

Z tych pretensji do wdzięczności można wnosić, że szacowni pisarze przypuszczają, że gdyby Litwini nie zbliżyli się do Polaków, to na dzisiejsze wiece - tamci zjawiliby się w niedźwiedzich skórach, włosami na zewnątrz, zawieszonych przez ramię, na gołym ciele.

Pomimo woli przypominają się słowa Luci Malori: że kultura jest fomerą38, którą częściej bywa pokryte brutalstwo, jak oświata.

38 Fomera - przykrywka.

Historia umysłowego rozwoju Europy (przyp. aut.); DraperJamesWilliam (1811-1892)- angielski historyk.

40 Historia kultury człowieka(przyp. aut.); Kolb Georg Friedrich (1808-1884)-niemiecki polityk, publi­

cysta iwydawca.

★★

Jak wiadomo, na żadne z państw kulturalnych dzisiaj ona nie spadła z nieba, jak on­

giś manna niebieska na Żydów, a komunikowała się stopniowo, w miarę zamiany myśli i interesów z innymi narodami.

Jeżeli się nie mylę - źródło kultury bierze początek w Arabii, jednak, jak wiemy, nikt oprócz samych Arabów nie odwiedza dzisiaj ich Mekki i Medyny, aby uderzyć czołem przed tymi świecznikami oświaty i chyba tylko ciekawość zagapionego turysty zaprowadzi go w te miejsca. O jakiejś tam wdzięczności czy to Arabom, czy też znowu Fenicjanom, Grekom lub Rzymianom ani mowy nie ma.

Tymczasem sami starożytni Grecy, przy rozległości ziemi obejmującej naszą przeciętną gubernię, ilości zaś obywateli, za wyjątkiem niewolników, meteków - dosięgającej za- ledwo 21 000, tak wiele zrobili dla rozwoju kulturalnego, a zatem - dla dobra ludzkości całej, według słów W. Drapera39, G.Fr. Kolba40 i innych historyków, jak żaden inny na­

ród: bez nich Europa i teraz jeszcze znajdowałaby się w pierwotnym stanie dzikoludów, a nawet barbarzyńców.

Dlaczego by to dla nas ta kultura polska miała być manną niebieską w pustyni, bez której nie urodziłby się u nas ani Mickiewicz, ani Kościuszko, Chodkiewicz, Rejtan, Syrokomla, Siemiradzki i wielu innych światłych i genialnych ludzi?

Zacytowane tu imiona, że tak powiem, same z pióra spadły, lecz rzeczywiste ich imię:

legion. Zadanie przyszłego historiografa Litwy zebrać te imiona i oświecić odpowiednio do ich zasług, ja tylko powtórzę nieraz już powiedziane: że wszystko to są filary naszego miejscowego postępu, okazy naszej kultury.

Postrach, że bylibyśmy dotąd Niemcami, jest czystym przypuszczeniem - jak i wiele innych tego rodzaju, których niczym dowieść nie można, a igrając tak słowami - daleko zajść można jak z jednej, tak i z drugiej strony. W ogóle zaś podobny sposób traktowania kwestii, w zasadzie swojej, nie może być uważany za solidny - i bez wątpienia dowodzi więcej realnej, a nie popisowej siły na stronie, która takimi środkami tylko pogardza, nigdy nimi się nie posługuje. Pozostaje nam na to odpowiedzieć: że korzystalibyśmy obecnie z jeszcze wyższej kultury niż polska.

Żeby polonomani nasi i litwożercy ościenni nie traktowali lekceważąco kraju zamiesz­

kałego przez dane rasy, narody, nacje i aby nie blagowali zacietrzewieni o przedmiotach, które jak widmo są poza granicami nabytej przez nich wiedzy - trzeba aby posłuchali, co mówią uczeni i badacze w tej dziedzinie.

Tak Lombroso twierdzi, że wszystkie własności wybitniejszych ludzi mają jako podsta­

wę: środowisko swoje i są zależne od danej miejscowości, od jej wyższego albo niższego poziomu topograficznego i geologicznego, jednym słowem - od konfiguracji onej i dzięki tym warunkom spotykamy się z większym albo mniejszym uzdolnieniem narodu, jego

Litwiniw Litwie 1S1

genialnością, odpornością tyranii; i na odwrót: kraj zamieszkały może być przyczyną zupełnej apatyczności jej synów na wszystko.

Tremaux41 mówi, że kształcenie się człowieka pozostaje w stosunku proporcjonal­

nym do kultury gruntu przez niego zamieszkałego, a grunt ten tym łatwiejszy jest do przekształcenia, im więcej geologicznie nowy. Silluryjski np. uwarunkowuje zaludnienie tępe i ohydne (beczuany)42, kiedy tymczasem Liwingston43 znajdywał plemiona więcej cywilizowane na gruntach nowej formacji. Na Sumatrze i Madagaskarze, gdzie grunt jest bardzo urodzajny, rozwijanie się społeczne postępuje wielkim krokiem.

41Origineset transformations] de 1'homme (przyp.aut.); TremauxPierre (1818—1895(?)) -architekt i fo­

tograf francuski.

42 Sossur, De i‘influence dusol (przyp.aut.); Beczuanie -grupaludów zgrupy Bantu, zamieszkującaobszary dzisiejszejBotswany.

43 Livingstone David (1813-1873) -lekarz,misjonarz, podróżnik i badacz Afryki.

44 De 1inegalite parmiles hommes, 1888 (przyp. aut.);Le Bon Gustave (1841-1931)- francuskisocjolog i psycholog, autorm.in. Psychologia tiumu (1895); Lapouge Georges Vacherde(1845-1936)-francuski an­ tropolog, teoretyk rasizmu.

Teraz zjawiły się nawet fakta dowodzące, że gdzie grunt ulepszony drogą kultury - sztucznymi nawozami itp. - tam ludność staje się wyższa wzrostem na dwa, a czasami i na cztery centymetry.

Tymczasem studiując, przy pomocy obszernych statystycznych danych rozczłonko­

wanie genialności w departamentach Francji stosownie do jej zależności od gruntu - my (Lombroso i Laski) znajdujemy, że minimum genialności jest ekwiwalentne maximum wapiennika ziemi.

Już w naszym Homme de genie było dowiedziono i potwierdzono liczbami, że we Włoszech największa ilość genialnych ludzi znajduje się między ludnością o wzroście wysokim (Florencja, Neapol, Lukka, Sienna i inne), a najmniejsza między zaludnieniem niskorosłym (Sossari, Grossetto, Leczcze itd.). Grossetto nie wydało ani jednego genial­

nego człowieka, także jak i nie ma tam ludzi wysokich wzrostem. Przeciwnie, wzrost tam urodzonych, o dwa razy mniejszy od wzrostu urodzonych we Florencji (35-40 przeciw 50-70).

We Włoszech pryncypy progresu szczególnie prosperują w Romanii, kraju, w którym, według słów Massimo d’Azeglio, „człowiek wyrasta bardziej pięknym i potężnym niż w całych Włoszech”. Chociaż tutaj kwestia się komplikuje wpływami orograficznymi.

Le Bon i Lapouge44 przypisują dolichocefalnej, światłowłosej rasie przeważne wpływy na wyższe klasy Egiptu, Chaldei, Asyrii, Persji i Indii, także jak i wpływ na grecko-rzym­

ską cywilizację. Jak brachicefali o ciemnych włosach odznaczają się wstrzemięźliwością, pracowitością, rozsądkiem, przywiązaniem do tradycji i monotonności, tak dolichocefali - wymagalnością, dążnością do postępu i szeroką, gorączkową działalnością; są oni za­

zwyczaj śmiali i przedsiębiorczy. Na pomnikach wielcy ludzie zacytowanych tu krajów wszędzie są wysokimi blondynami i podłużnogłowymi.

Lapouge przychodzi do wniosku, że cywilizacja narodów prawie punktualnie jest proporcjonalna do ilości blondynów podłużnogłowych.

Ale tego jeszcze mało. Weźmiemy antropologiczną statystykę Francji, Niemiec, Anglii, Włoch, Szwajcarii, Belgii - jednym słowem wszystkich europejskich państw, stojących na czele ruchu postępowego. W nich wszystkich największą zdolność kulturalną uwy­

datniają prowincje zaludniane przeważnie blondynami. W tych prowincjach badacze znajdują najwyższe rozwinięcie narodowej oświaty, handlu, przemysłu, dróg komunikacji

i najmniejszą ilość zabójstw, jednym słowem wyższy stopień moralnego i umysłowego postępu. Żeby się w tym przekonać, dość jest zaglądnąć do etnograficznej mapy Francji, ułożonej przez Broka; a także Szwajcarii - Kolmana; Niemiec - Wirchowa; Anglii - Beddoe etc.

Przeciwnie zaś - narody o czarnych włosach, osiadłe na brzegu Śródziemnego morza, wszędzie stoją na niższym stopniu rozwoju. Wszystkie tu narody jakby zatrzymały się na rozmaitych stadiach starożytnej i średniowiecznej cywilizacji: chaldejskiej, asyryjskiej, egipskiej, fenicjańskiej lub arabskiej.

Tak decydują uczeni.

Badając oddziaływanie takich potężnych czynników jak klimat, pokarm, grunt na ewolucję rodu ludzkiego, mówią dalej Lombroso i Laski - my, przede wszystkim spo­

strzeżemy, że w krajach bardzo gorących, to jest tropikalnych, jak i podbiegunowych - genialnych ludzi nie ma. Największa ilość genialnych ludzi właściwa jest krajom pagór­

kowatym, o umiarkowanie ciepłym klimacie, w pobliżu morza. Górzyste i pagórkowate kraje dają więcej genialnych ludzi jak równiny.

W Egipcie i w Indiach w ciągu dziewiętnastu wieków nie było rewolucji (Renan).

Argentyńska rzeczpospolita, Polska i Holandia, jako wyjątek, są rewolucyjne, pomi­

mo ich równinnej powierzchni; lecz to pochodzi z zupełnie innych przyczyn na nie oddziaływających.

Z drugiej strony jako przykład mogą służyć Kudry, Klefty, Czamogórzanie, Szotland- czycy, mieszkańcy Bretanii i Piemontu. W starożytnym świecie: Sparta (doliny) i Ateny (pagórki) itd., których moralna równowaga i siła były i są posiłkowane - reliefem geo­

logicznym ich rodzin.

Wyższe uzdolnienie, postęp, rozwinięcie się przemysłu - w południowych krajach Europy (Grecja, Hiszpania, Włochy, nawet Francja) stoją na niższym stopniu od krajów północnych i chłodnych (Anglia, Niemcy, Holandia), w których to ewolucja postępuje naprzód olbrzymimi krokami.

Montesquieu45 przypisywał ogromne znaczenie geograficznej konfiguracji kraju, dzięki której rozwinęła się swoboda w Europie jako przeciwstawienie azjatyckiej niewoli.

45 Espr[it]des Lois, książ.XVII (przyp. aut.);Montesquieu Charles(1689-1755) - francuski filozof polityki.

Oprócz tych czynników cywilizacji - wpływ charakteru granic państwowych bierze górę, jak widać, nad wpływem rasowym, albowiem w Anglii widzimy najróżnorodniejsze ludy, złączone w narodowość najmocniej politycznie zespoloną.

Do apatyczności mieszkańców również ogromnie się przyczynia monotonność natu­

ry - ciągła jednakowość wrażeń podtrzymuje mizoneizm, kiedy różnorodność - rozwija dążność do innowacji, czego mamy dowody w Atenach i Florencji. Trzeba jednak mieć na względzie, że rozmaitość sama powinna być estetyczna i przyjemna, a nie przygnębiająca jak w krajach z częstymi wulkanicznymi i etnograficznymi kataklizmami: w Hiszpanii,

Szotlandii i w Indiach.

Pomimo konfiguracji gruntu, na duchową stronę mieszkańców mają wpływ także warunki geograficzne: o ile kraj zamieszkały położony jest skrajnie lub centralnie. Pol­

ska na przykład zawdzięcza swoją przyspieszoną cywilizację, jak i nieszczęścia, swemu położeniu: między Słowianami, Germanami i Bizantyjczykami.

Litwini w Litwie 183

W Polsce wszystko, na pierwszy rzut oka, sprzeciwia się republikańskiemu nastrojowi, albowiem kraj ten przedstawia sobą równinę położoną w chłodnym, północnym klimacie i zaludniony słowiańskim brachicefalnym (okrągłogłowym) plemieniem46. Tymczasem - Polacy uważani są za najbardziej rewolucyjny naród w Europie.

46 Forster, La Pologne (przyp. aut.); Forster Karol (Charles; 1800-1879) - pisarz polityczny,publikował po polskuifrancusku; dzieło LaPologne wydawał czterokrotnie (1840; 1861;1863; 1871), były teżedycje: włoska (1863), hiszpańska (1840),niemiecka (1870); po polsku: Berlin 1873.

47 Nieścisłość autora-w tej części Europy uniwersytety powstały: Praga 1348;Kraków 1364; Wiedeń1365;

Pecz 1367; Heidelberg 1386;Kolonia 1388, Erfurt 1392.

48 Erazm z Rotterdamu (1466(?)—1536)- jeden z najwybitniejszych humanistów, filozof, filolog ipedagog.

49 Błąd autora - JanDługosz (1415-1480) działałzapanowania Kazimierza Jagiellończyka.

50 BłądautoraZygmuntIIIWaza (1566—1632) panowałw Polsceod r.1587; zakon jezuitów założony został przezIgnacegoLoyolę w r. 1534 i zatwierdzony przez papieża Pawła III w 1540.

51 Nieścisłość - autor przywołuje księdzaFranciszka Siarczyńskiego (1758-1829) Obraz wieku panowania Zygmunta III (Lwów1828,2 tomy) zawierający m.in. Opis osób żyjących podjego panowaniem, znamienitych

51 Nieścisłość - autor przywołuje księdzaFranciszka Siarczyńskiego (1758-1829) Obraz wieku panowania Zygmunta III (Lwów1828,2 tomy) zawierający m.in. Opis osób żyjących podjego panowaniem, znamienitych